"Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. Potencjalny winowajca spędza bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu w towarzystwie ciał zamordowanych osób.
Sprawę prowadzi Joanna Chyłka, pracująca dla bezwzględnej, warszawskiej korporacji. Nieprzebierająca w środkach prawniczka, która zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo w batalii sądowej. Pomaga jej młody, zafascynowany przełożoną, aplikant Kordian Oryński. Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału?"
/Wydawnictwo Czwarta Strona/
Z naszym rodzimym rynkiem wydawniczym jestem nieco na bakier. Postanowiłam sobie, że w tym roku sięgnę po książki choć kilku polskich autorów i na pierwszy ogień wybrałam Remigiusza Mroza, którego wszyscy dookoła tak chwalą. Pamiętając o moim rozczarowaniu innym polskim pisarskim "objawieniem", czyli Katarzyną Bondą, starałam się nie nastawiać na zbyt wiele. Ale kiedy autor ma na swoim koncie tyle zachwytów, co Mróz, ciężko jest nie spodziewać się po nim czegoś naprawdę dobrego. Tak czy inaczej, zaczęłam czytać "Kasację", oczekując jedynie naprawdę dobrej rozrywki.
"Kasacja" to pierwsza część obszerniejszego cyklu o Chyłce i Zordonie, dwójce prawników pracujących w cenionej warszawskiej kancelarii. Powieść oscyluje w granicach thrillera czy kryminału prawniczego, choć tak naprawdę samemu zabójstwu Mróz nie poświęcił zbyt wiele uwagi. Na prowadzenie wysuwa się świat wielkomiejskiej "kancy" i relacji między jej pracownikami, a także główna intryga obracająca się wokoło przestępczego światka, nakręcanego przez człowieka, którego wszyscy się boją, ale którego nikt poza jego świtą nie zna, ani nie potrafi namierzyć -Siwowłosego. Pracujący nad sprawą oskarżonego o podwójne zabójstwo Piotra Langera, Chyłka i jej podopieczny Kordian aka Zordon zostają wciągnięci w machinę sterowaną przez prawą rękę Siwowłosego, Gorzyma. Szybko okazuje się, że są tylko trybikami tej wielkiej maszyny i muszą grać tak, jak im zagrają.
Fabuła jest wartka, co kilkadziesiąt stron pojawia się jakiś zwrot akcji, który sprawia, że ciężko jest odłożyć książkę, nie zastanawiając się, co będzie dalej albo nie bojąc się o los głównych bohaterów. Śledztwo jest ciekawe o tyle, że jest prowadzone przez dwójkę prawników, a nie policjantów, co z pewnością jest powiewem świeżości w dziedzinie kryminałów. Poza tym nie zaskakuje specjalnie oryginalnością.
Bardzo dużą rolę w "Kasacji" odgrywają główni bohaterzy. Joanna Chyłka to doświadczona prawniczka, świetna w swojej profesji i twardo stąpająca po ziemi. Kordian Oryński dopiero zaczyna swoją karierę w Kancelarii Żelazny & McVay, jest pełen zapału, ale tak naprawdę niewielkie ma pojęcie o tym, co oznacza praca w warszawskim korpo. Ciekawy jest kontrast pomiędzy Chyłką a Zordonem - tutaj to kobieta jest tą mocniejszą stroną, to ona dyktuje warunki i co rusz wytyka swojemu aplikantowi brak męskości. Pali Marlboro i śmieje się z cienkich Davidoffów Oryńskiego; pochłania soczyste żeberka, kiedy Kordian zamawia łososia. Duet ten z pewnością jednak nie został nakreślony idealnie, bo o ile chwilami te znaczące różnice pomiędzy głównymi bohaterami są dużą zaletą powieści, to często zostają niepotrzebnie wyolbrzmione. W efekcie Chyłka bywa irytująca i przerysowana, a Kordian wydaje się zupełnie bez wyrazu. Być może kolejne części cyklu powiedzą coś więcej o młodym prawniku - ale jeśli nie, to duża szkoda, bo ginie on zupełnie w cieniu swojej mentorki.
Mróz jest bardzo młodym pisarzem i odbija się to na sposobie, w jaki pisze. Spodziewałam się po "Kasacji" dużo bardziej mrocznej i poważnej atmosfery, a okazało się, że styl autora jest wyjątkowo lekki, żeby nie powiedzieć - licealny. Narracja sprawia wrażenie, że mogła zostać poprowadzona przez kogokolwiek, nie czuje się tu wprawnego pióra. Z drugiej strony natomiast Mróz posługuje się językiem odpowiednim dla ludzi, o których pisze - młodych, wyzwolnych, często wulgarnych. Dialogi są dzięki temu naturalne, czasem zabawne. Pewnie nie każdemu przypadnie do gustu spora liczba zapożyczeń z angielskiego, ale moim zdaniem dobrze oddaje to naturę dzisiejszego mówionego polskiego. Koniec końców, na pewno Mrozowi poszło lepiej niż opiewanej przez wielu Katarzynie Bondzie, której sztucznych dialogów czasem nie da się czytać.
Pomimo paru mankamentów, "Kasacja" spełnia swoje zadanie. Miała to być lekka historia z kryminalnym smaczkiem i tak było. Miała to być książka, którą połyka się w dwa wieczory, dla czystej rozrywki - i tak było. Dlatego też wystawiam solidne cztery i dam Mrozowi jeszcze niejedną szansę.