"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett

środa, 29 grudnia 2010

Podsumowanie roku 2010 + wyzwanie ;)

Najpierw lista książek przeczytanych. W tym roku 59 pozycji. Myślę, że nie jest źle, mogło być gorzej, ale toż mogło być lepiej. Te książki, które są pogrubione zostały zrecenzowane i można je znaleźć na blogu.

  1. Christiane F. „My, dzieci z dworca ZOO”
  2. Khaled Hosseini „Chłopiec z latawcem”
  3. Mary Balogh „Pieśń bez słów”
  4. Ewa Nowak „Wszystko tylko nie mięta”
  5. Ewa Nowak „Diupa”
  6. Marta Fox „Paulina.doc”
  7. Sue Monk Kidd „Sekretne życie pszczół”
  8. Rosamunde Pilcher „Kwietniowy śnieg”
  9. Krystyna Boglar „Zatrzymajcie świat, chcę wysiąść”
  10. Markus Zusak „Złodziejka książek”
  11. Philip Pullman „Złoty kompas”
  12. Małgorzata Musierowicz „Sprężyna”
  13. J. K. Rowling „Baśnie Barda Beedle’a
  14. Amanda Quick „Alchemia”
  15. Ewa Ostrowska „Głupia jak wszyscy”
  16. Izabela Sowa „Agrafka”
  17. Jacek Dukaj „Wroniec”
  18. Barbara Kosmowska „Buba – sezon ogórkowy”
  19. Ernest Hemingway „Stary człowiek i morze”
  20. sir Arthur Conan Doyle „Pies Baskerville’ów”
  21. Elżbieta Jodko-Kula “Julka
  22. Elżbieta Jackiewiczowa “Pokolenie Teresy
  23. Louise Rennison “Angus, stringi i przytulanki”
  24. Penny Jordan “Lilia wśród cierni”
  25. Ewa Nowak „Lawenda w chodakach”
  26. Ewa Nowak „Furteczki”
  27. Izabela Sowa „Zielone jabłuszko”
  28. Agata Mańczyk „Jajecznica na deszczówce”
  29. Teresa Medeiros „Cisza
  30. Małgorzata Musierowicz „Szósta klepka”
  31. Sherry Jones „Klejnot Medyny”
  32. Dan Brown „Kod Leonarda da Vinci”
  33. Amanda Quick „Wynajęta narzeczona”
  34. Barbara Dussler „Anioły naprawdę istnieją”
  35. Nicole Byrd „Uwieść dżentelmena”
  36. Thomas Harris „Milczenie owiec”
  37. Elżbieta Jodko-Kula „Karina”
  38. Amanda Quick „Kochanka”
  39. Małgorzata Karolina Piekarska „Klasa pani Czajki”
  40. Zbigniew Nienacki „Księga strachów”
  41. Eric-Emmanuel Schmitt „Pan Ibrahim i kwiaty Koranu”
  42. Zbigniew Nienacki „Pan Samochodzik i Templariusze”
  43. Mariusz Maślanka „Bidul”
  44. Sofokles „Antygona”
  45. Aleksander Kamiński „Kamienie na szaniec”
  46. sir Arthur Conan Doyle „Studium w szkarłacie”
  47. Simon Akstinat „Made in Poland”
  48. Antoine de Saint-Exupery “Mały Książę
  49. Marc Levy “Jak w niebie”
  50. Lemony Snicket „Seria niefortunnych zdarzeń: Przykry początek”
  51. Małgorzta Musierowicz „Noelka”
  52. Johanna Lindsey „Kocha się tylko raz”
  53. Praca Zbiorowa „W wigilijną noc”
  54. Russell Whitfield „Gladiatorka”
  55. Amanda Quick „Ryzykantka”
  56. Maria Dąbrowska „Boże Narodzenie”
  57. Rosamunde Pilcher „Czas burzy”
  58. Jacqueline Wilson "Dziewczyny się zakochują"
  59. Teresa Medeiros "Pamiętnik"
Już zaczęłam pisać listę książek do przeczytania na rok 2011, gdyż dołączyłam do wyzwania "Możesz więcej" ;) Więcej o tym wyzwaniu znajdziecie Tutaj!



____

A tak poza tym, to życze Wam szczęśliwego Nowego Roku. Żeby Wasze półki uginały się pod ciężarem książek, a Wasze portfele pełne pieniędzy na nie. No i zdrowia, pomyślności itd, itp ;)

wtorek, 28 grudnia 2010

[58] Russell Whitfield „Gladiatorka” || Poświąteczna niespodzianka ;)

Tytuł oryginalny: Gladiatrix
Bullet Books, 2010
Liczba stron: 533
Literatura angielska
10/10

Russella Whitfielda zamieszkującego w Anglii do napisania „Gladiatorki” zainspirowała fascynacja starożytną Grecją oraz Rzymem. „Gladiatorka” jest pierwszą powieścią pana Whitfielda.

Kiedy Rzymem rządziła dynastia Flawiuszy na arenie znalazł swe miejsce nowy rodzaj wojownika – gladiatorka. Statek, którym płynie Lysandra będąca spartańską kapłanką, rozbija się u wybrzeży Azji Mniejszej. Dziewczyna trafia do najlepszej szkoły dla gladiatorem we Wschodnim Cesarstwie, której właścicielem jest Lucjusz Balbus. Od tego momentu Lysandra będzie musiała walczyć o życie na arenie, ku uciesze żądnej krwi gawiedzi…

„Gladiatorka” jest powieścią historyczną, osadzoną w starożytnym Cesarstwie Rzymskim. Książka ukazuje nam ciężkie życie kobiet – gladiatorek. Owo życie nie jest spełnieniem ich marzeń, ale dla wielu z nich stanowi namiastkę wolności, która sobie cenią.

Język, którym posługuje się pan Whitfield w powieści jest prosty i nieskomplikowany. Jednocześnie każda z postaci, odpowiednio do swojego charakteru, pochodzenia czy pozycji społecznej mówi inaczej - mniej lub bardziej górnolotnie, bezczelnie czy potulnie. Słowa (jak i zachowanie bohaterów książki) odpowiadają także aktualnej sytuacji, w której się znajdują.

W „Gladiatorka” nie ma w sobie momentu najciekawszego, najbardziej interesującego, wciągającego. Dlaczego? Ponieważ ta książka od pierwszej do ostatniej strony (nie wyłączając okładki, czy noty od autora) jest tym najciekawszym, najbardziej wciągającym momentem. Nieważne, do której godziny będziesz czytać tę książkę, nie ważne, że odłożysz ją o 23, a obudzisz się o 6 rano. Będziesz czuć niesamowity niedosyt związany z tą książką. I będziesz czytać i czytać.

Książkę Russella Whitfielda czyta się dobrze, szybko, płynnie. Rozdziały są świetnie ułożone i ponumerowane z pomysłem. Na ten temat nie zdradzę nic więcej, aby nie psuć niespodzianki. Ta powieść pozwala nam przenieść się na obrzeża Halikarnasu, do szkoły Balbusa, do cel niewolnic, do rezydencji Frontyna i wreszcie na arenę. Możemy zasiąść wśród plebsu i oglądać widowiska z udziałem kobiet-gladiatorów. Jest to jedna z zalet tej książki – niesamowicie działa na wyobraźnię, co nie jest bez znaczenia. Powieści, które potrafią nas przenieść w inne miejsce na świecie czy do innej epoki są potrzebne, ponieważ czasem chcemy uciec od tej zaokiennej szarugi.

„Gladiatorka” zawiera w sobie dość krwawe sceny, które są jednak potrzebne, by móc przedstawić życie gladiatorek. A nawet, jeśli ominiemy sceny walk, wiele stracimy. To właśnie przy nich najmocniej bije serce.

Okładka tej powieści też jest nietuzinkowa. Z niej patrzą na mnie hipnotyzujące oczy zadraśniętej kobiety, mokrej o potu. Niżej czerwonymi, wypukłymi literami przedstawiony jest autor i tytuł. U samego dołu widnieje kobieta unosząca tarczę i miecz w geście zwycięstwa. Tłem dla niej są trybuny, pełne ludzi, którzy zapewne skandują jej pseudonim. Tak więc, nie tylko powieść zachwyca – okładka również.

Powieść Russella Whitfielda z czystym sumieniem i sercem mogę polecić ludziom, którzy lubią powieść historyczną. Także tym, których interesuje starożytna Grecja czy Rzym. Nie należy się tam jednak spodziewać naukowych wywodów. „Gladiatorka” jest kombinacją fikcji literackiej z nutką faktów, dzięki czemu otrzymaliśmy wspaniałą powieść.

Książka została przekazana od serwisu nakanapie.pl
____________

Otóż w jednej ze świątecznych paczek znalazłam książkę ;) Wreszcie w moje łapki trafiła książka Wojciecha Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion". Zaczynam czytanie! ;)

czwartek, 23 grudnia 2010

"Uwierzymy kolejny raz, W jeszcze jedno Boże Narodzenie."*

* Ten cytat pochodzi z "Kolędy dla nieobecnych". Nie wiem dlaczego, ale ta kolęda działa na mnie jakoś tak wzruszająco.

A więc:
Życzę Wam, aby tegoroczne Święta Bożego Narodzenia upłynęły w radosnej, rodzinnej atmosferze. Aby przyszedł do Was bogaty Gwiazdor (tudzież Święty Mikołaj ;), żebyście zawsze mieli uśmiech na twarzy, żeby była przy Was rodzina i przyjaciele, którzy będą służyć radą i pomocą. Spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych malutkich i trochę zapomnianych. Radości, nie tylko z dostawania prezentów, ale także z dawania ich. Suto zastawionego stołu wigilijnego, ogromnej i pięknej choinki. Zdrowia, zadowolenia z życia. I czego tam jeszcze chcecie i potrzebujecie ;)

Już jutro Wigilia ;). Jak tam prezenty dla bliskich? Potrawy? U mnie prezenty już od zeszłego tygodnia czekają na zapakowanie, a mama do spółki z tatą okupują kuchnię. Ja jestem z niej raczej wyganiana, ponieważ podjadam ;)
Lubię te Święta, a Wy? One mają w sobie taką magię. Mam nadzieję, że u Wy taż ją czujecie ;).

W takim razie do zobaczenia po świętach. Planowałam posta w drugi dzień świąt, ale nie wiem czy będę w domu, a nawet jak będę to chyba nie będę miała serca siadać do komputera ;). Myślę, że na moich półkach zagości parę nowych pozycji książkowych, więc z pewnością je Wam zaprezentuję ;)

Wesołych Świąt!

środa, 22 grudnia 2010

[57] Ruth Langan, Jaqueline Navin, Lyn Stone „W wigilijną noc”


Tytuł oryginalny: „One Christmas Night”
Arlekin, 2008
Liczba stron: 366
Literatura angielska
5/10


"W wigilijną noc" to trzy pełne ciepła i humoru opowiadania, których akcja przypada na XII, XIV i XVI wiek; to trzy wzruszające opowieści o lojalności i przyjaźni, oczarowaniu i miłości.

Jak już wyżej napisano, książka jest zbiorem trzech opowiadań. Ich akcja ma związek z Wigilią. To właśnie ona zmusza bohaterów do najrozmaitszych rzeczy.
Generalnie rzecz biorąc dwa pierwsze opowiadania nie są złe. Przez trzecie natomiast nie przebrnęłam. To była prawie drogą przez mękę, a chyba nikt nie lubi się męczyć, więc poprzestałam na jego połowie.
Są to opowiadania więc trochę trudno tutaj o jakąś szalenie rozwiniętą akcję. W dodatku jest to romans. Jak widać, nie jest to jakaś wymagająca lektura. Ot takie lekkie pióro na zimny wieczór. Szczególnie przypada do gustu w przerwach od czegoś ‘cięższego’.
Przeczytałam szybko, z przyjemnością nawet. Przyznam, że jest to ciekawa książka na ten właśnie świąteczny okres.
Moim zdaniem najciekawsze było drugie opowiadanie. Pierwsze też niczego sobie, choć chyba czegoś mi tam zabrakło. Jak już mówiłam trzecia historia nie urzekła mnie. Równie dobrze tego opowiadania mogłoby nie być w tym zbiorku.

Tytuły opowiadań:

Ruth Langan: „Cudowne ocalenie”
Jacqueline Navin: „Żona dla sprawiedliwego”
Lyn Stone: „Prezent dla Iana”

sobota, 18 grudnia 2010

Stosik grudniowy i inne drobiazgi ;)

Cóż, dzisiaj maleńki stosik złożony z książek zakupionych w tym miesiącu. ;) Oto on!

Od lewej:

Książeczka o Indiach – nie mogłam się opanować ;)

Aleksander Dumas „Dama Kameliowa”

Johanna Lindsey „Kocha się tylko raz”

R. Langan, J. Navin, L. Stone „W wigilijną noc”










Teraz cudowny egzemplarz recenzencki o Kanapy - R. Whitfield "Gladiatorka"

A obok książki widnieje moje cudowne pomarańczko z goździkami ;)

Ostatnio udało mi się odnaleźć moje sympatyczne pocztówki-zakładki. Na zdjęciu widnieje zaledwie garstka wszystkich ;)Wiecie, mam kilka podwójnych (nowiutkich) egzemplarzy. Może za jakiś czas rozlosujemy jakiś zbiorek takich zakładeczek? Co Wy na to? ;)

czwartek, 9 grudnia 2010

[56] Małgorzata Muserowicz "Noelka"


Akapit Press, 2009
Liczba stron: 186
Literatura polska
8/10

Noelka" jest częścią siódmą cyklu. Obok dalszych losów bohaterów znanych z części poprzednich, pojawiają się tu, jak zwykle, bohaterowie całkiem nowi. Miłość i przyjaźń, humor i sentyment, wesołe i wzruszające perypetie rodzinne, składają się na tę sympatyczną powieść o Wigilii Bożego Narodzenia.

Noelkę” przeczytałam w związku z wyzwaniem „Znalezione pod choinką”. Gdyby nie to pewnie nie przeczytałabym tej książki.
Do tej powieści Musierowicz podeszłam z dystansem. Wynikało to z urazu związanego ze „Sprężyną”. Ale okazało się, że niepotrzebnie tak sceptycznie potraktowałam tę książkę. Byłam mile zaskoczona już na samym początku.
Historia zaczyna się ciekawie – dziewczyna wyczekuje chłopaka stojąc przy oknie w Wigilię Bożego Narodzenia. Chociaż myślałam, że będzie to jakaś mdła opowiastka o nastoletniej miłości, czytałam dalej.
Już na samym początku spotykamy się z nowymi postaciami w tej serii. Postacie są sympatyczne. Chyba szczególnie do gustu mi przypadli Metody i Cyryjek. Decyzja tych dwóch starszych panów będzie miała wpływ na późniejsze zachowanie głównej bohaterki – Elki.
Ważną, choć raczej poboczną postacią jest Grzegorz Stryba. To kim jest, co takiego zrobił w Wigilię, dowiecie się tylko jeżeli przeczytacie „Noelkę” ;).
Oczywiście nie zabraknie w tej historii rodziny Borejków. Gabrysia, Ida, ojciec Ignacy… Oni gwarantują nam nieziemską zabawę.
U Musierowicz podoba mi się to, że tak zgrabnie zaczyna i kończy kolejne rozdziały. W jednym mamy Elkę i Tomcia, w następnym Borejków, a w jeszcze kolejnym – Cyryjka, Metodego i tajemnicza Terpentulę…
Książka zmusza również do zastanowienia się nad konsekwencjami naszych zachowań, niejednokrotnie głupich, popełnianych w silnym wzburzeniu. Czasami jedno takie głupstwo, zaraz cięgnie za sobą lawinę innych. A przecież trzeba to odkręcić, co nie jest takie proste, o czym przekonała się Elka…
Ale właśnie w tej gmatwaninie myśli i emocji, przypadkowo napotyka pewnego chłopaka, który uświadamia jej, że nie można przed błędami uciekać.
Ciekawe są również te wątki poboczne, które potem splatają się w jedną, piękną i nieco zaskakującą całość.
Musierowicz pokazuje nam w rej książce, niby takie zwykłe życie. Taka zwykła Gwiazdka, ze zwykłymi prezentami od Gwiazdora*, z chyba już tradycyjnym deszczem w święta w Wielkopolsce. I niby nie chcemy czytać takich ‘życiowych’ książek. Ale czasem jest taka potrzeba przeczytania takiej książki, choćby po to, by stwierdzić, że nie tylko my mamy problemy.
Generalnie książkę warto przeczytać. Choćby po to, żeby zrozumieć, że jaka Wigilia, taki cały następny rok.

„Wstrząsające było przekonać się, jak czas obchodzi się z ludzkim ciałem. I – jak nie potrafi nic zrobić z ludzkim duchem.”

„(…) – No to faktycznie. To dlaczego my sobie życzymy szczęścia?
- Może musimy sobie przypomnieć, że je mamy od urodzenia. Tylko… żeby poczuć to, że je mamy, musimy coś odrzucić. Złudzenia. I etykietki.”

*Gwiazdor - tak w Wielkopolsce nazywamy Świętego Mikołaja, który przynosi prezenty w Boże Narodzenie ;)

piątek, 3 grudnia 2010

[55] Marc Levy "Jak w niebie"


Tytuł oryginalny: Et si c’etait vrai…
Albatros, 2006
Liczba stron: 213
Literatura francuska
8/10

Po wypadku samochodowym Lauren zapada w śpiączkę. Kilka miesięcy później jako duch powraca do opuszczonego przez siebie mieszkania. Tam spotyka się z nowym lokatorem - młodym architektem Arthurem, który początkowo nie chce uwierzyć, że rozmawia z osobą z zaświatów. Szybko okazuje się, że tylko on jeden widzi dziewczynę. Wzajemna fascynacja stopniowo przeradza się w przyjaźń, a potem w głębokie uczucie. Kiedy lekarze postanawiają odłączyć Lauren od respiratora, Arthur musi znaleźć sposób, by ją ocalić. Ciało i duszę. Inaczej na zawsze utraci miłość swojego życia.

Książkę przypadkowo ściągnęłam z bibliotecznej półki w poszukiwaniu nowych autorów. I skaczę z radości, że ściągnęłam właśnie powieść tego autora.
Historia napisana przez Levy’ego jest nieprawdopodobna. Przynajmniej dla mnie, ponieważ mnie nie odwiedzają duchów osób w śpiączce. Ale chyba dlatego ta książka jest tak świetna.
Pomijając głównych bohaterów, przejdę do Paula, czyli przyjaciela Arthura. Mówiąc kolokwialnie fajny facet. Ale nawet on ‘wymięka’ po rewelacjach, które opowie mu jego przyjaciel. Nie będę zdradzać kto, gdzie, kogo i dlaczego zabierze, bo to by popsuło Wam przyjemność lektury. Niby jestem na niego zła za jego zachowanie, ale ja sama bym chyba nie uwierzyła, gdyby moja koleżanka mi powiedziała, ze pod biurkiem znalazła ducha jakiegoś mężczyzny tudzież kobiety.
Bardzo ciekawa jest także postać samej Lauren. Nie mam tu na myśli tylko jej ciała, pogrążonego w śpiączce, ale właśnie jej ducha. Postawmy się na jej miejscu. Niby wszystko fajnie, bo masz darmowe kino, możesz poznać tajniki Pałacu Prezydenckiego (w przypadku Lauren – Biały Dom), wchodzisz gdzie chcesz nic nie płacąc. A teraz ta mniej przyjemna strona. Nie możesz porozmawiać z bliskimi, których widzisz. Nie możesz ich dotknąć, dodać im otuchy. Dla nich tylko leżysz w szpitalnym łóżku. Straszne.
Jest jeden mankament. Levy ma dziwną tendencję do zaczynania dialogu i po chwili przechodzenia w narrację. To początkowo wkurza, bo można się zgubić.
Poza tym bardzo ciepła, niesamowita książka na te śnieżne wieczory. Levy serwuje nam tu miłość, która nie zna granic, więc niepoprawne romantyczki będą zadowolone ;).
Polecam wszystkim. Gorąco.

Chcesz zrozumieć, czym jest rok życia? Zapytaj o to studenta, który oblał roczny egzamin. Czym jest miesiąc życia, powie Ci matka, która wydała na świat wcześniaka, i czeka, by wyjęto go z inkubatora, bo dopiero wówczas będzie mogła przytulić swoje maleństwo. Zapytaj, co znaczy tydzień robotnika pracującego na utrzymanie rodziny w fabryce, albo kopalni. Czym jest dzień, powiedzą Ci rozdzielani kochankowie, czekający na kolejne spotkanie. Co znaczy godzina, wie człowiek cierpiący na klaustrofobię, kiedy utknie w zepsutej windzie. Wagę sekundy poznasz, patrząc w oczy człowieka, który uniknął wypadku samochodowego, o ułamek sekundy pytaj biegacza, który zdobył na igrzyskach olimpijskich srebrny medal, a nie ten złoty, o którym marzył przez całe życie. Życie to magia…
__________
Właśnie powinnam być w drodze powrotnej z Warszawy, a dokładnie z Centrum Nauki Kopernik. Jednak z powodu pogody wyjazd przełożony na okolice lutego ;) Musicie więc poczekać za relacją z wycieczki. ;)

środa, 1 grudnia 2010

Stosik do wyzwania: Znalezione pod choinką ;)


Z tyłu:
Małgorzata Musierowicz: "Musierowicz na Gwiazdkę" oraz "Noelka"
Następnie:
Rosamunde Pilcher "Przesilenie zimowe"
Maria Dąbrowska "Boże Narodzenie" (w zbierze opowiadań)


Trzy książki mi użyczyła biblioteka, a jedną moja siostra ;)
Przepraszam, że zdjęcie słabej jakości.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Wyzwanie: Znalezione pod choinką.




1. Do wyzwania zapraszam każdego, kto lubi te magiczne święta.
2. Celem wyzwania jest przeczytanie minimum jednej książki i obejrzenie minimum jednego filmu o tematyce związanej z Bożym Narodzeniem (ale bardzo szeroko rozumianej) i zamieszczenie ich recenzji. Dowolność gatunkowa całkowita :)
3. Wyzwanie trwa od 28 listopada do 15 stycznia.
4. Na blogu można zamieścić całą recenzję lub link do niej na własnym blogu.
5. Aby zgłosić się do wyzwania proszę wysłać mail na adres: [email protected] lub zostawić informacje w komentarzach pod tą notką.

piątek, 26 listopada 2010

[54] Antoine de Saint-Exupéry "Mały Książę"


Tytuł oryginalny: Le Petit Prince
Muza, 2008
Liczna stron: 93
Literatura francuska
7/10


„Mały Książę”, najpiękniejsza poetycka opowieść o poszukiwaniu przyjaźni, bliski jest sercu każdego czytelnika dzięki swojej nieprzemijającej mądrości. Od 1943 roku jest wydawany w milionach egzemplarzy na całym świecie.

I znów lektura szkolna. Tym razem przeczytana w dwa dni.
Książka jest niebywale mądra, choć niby przeznaczona dla dzieci. Uważam, że trzeba jednak poświęcić trochę czasu na refleksje nad „Księciem” by zrozumieć jego przesłanie.
Ta książeczka zawiera w sobie opowieść, nie tylko mądrą, ale także piękną. Nawet jeśli się nie zrozumie tego głębszego sensu książki, można się zatopić w samych słowach opowiastki.
Choć to dzieło ma zaledwie 93 strony, ma aż 27 rozdziałów. Jedne krótsze, inne dłuższe.
Język jest prosty, nieskomplikowany i sympatyczny. Dobrze się czyta, płynnie, tekst nie jest naszpikowany jakimiś skomplikowanymi słowami. I bardzo dobrze.
W książce znajdziemy także fantastyczną dedykację. Bardzo mi się spodobała.
To samo tyczy się ładnych akwarel, które są ilustracjami do lektury.
Mimo tych wszystkich pozytywnych rzeczy książka nie ‘przemówiła’ do mnie. Mądra, wartościowa, piękna – owszem. Ale zabrakło mi tego wyjątkowego czegoś, tego co przyciągałoby mnie do tej książki. Tym czasem czekała aż ją przeczytam dwa i pół roku.
Niemniej jednak polecam. Ot tak dla zrelaksowania się, odetchnięcia od Sienkiewicza i jemu podobnych ;)

„Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”

„Znacznie trudniej jest sądzić siebie niż bliźniego. Jeśli potrafisz dobrze siebie osądzić, będziesz mądry.”
________

Kochani! Jutro tj. 27.11.10 jadę do Poznania na etap rejonowy Wojewódzkiego konkursu J. Niemieckiego. Trzymajcie za mnie kciuki, żeby jak najlepiej mi poszło ;)
Poza tym kolejna recenzja będzie jakoś w środku tygodnia, ponieważ 3.12.10 (pt) jadę na wycieczkę do Centrum Nauki Kopernik. Jeżeli będziecie chcieli to opisze wrażenie i wrzucę jakieś zdjęcia ;)

środa, 24 listopada 2010

[53] Simon Akstinat "Made in Poland"


Świat Książki, 2010
Liczba stron: 158
Literatura niemiecka
8/10


Opis:
“Polak potrafi, zwłaszcza na emigracji!”
Książka ta jest zbiorem krótkich biografii osób, które wyjechały z Polski (bądź są dziećmi imigrantów z Polski). W tych biografiach znajdziemy nie tylko daty urodzenia i śmierci, ale przede wszystkim to, czego dokonała ta czy tamta osoba.

Moje zdanie:
Książkę znalazłam w dziale „Nowości” w miejscowej bibliotece. Wzięłam ją tak z czystej ciekawości. Okazała się fantastyczna.
Notki biograficzne są naprawdę krótkie (wyjątkiem jest taki Kościuszko czy Curie-Skłodowska) i szybko się je czyta.
W książce znajdziemy całkiem zgrabny podział na ludzi kultury i sztuki, sportu, muzyki itd. Prawdę mówiąc nie sądziłam, że mamy aż tylu interesujących przedstawicieli za granicą. Ludzie ci, niejednokrotnie mieli okazję pracować ze światowymi sławami takimi jak Brigitte Bardot czy Steven Spielberg. Często byli również założycielami znanych firm.
Po prostu warto przeczytać. Chyba warto wiedzieć, czego nasi rodacy dokonują (bądź dokonali). Fajna książeczka na jesienno-zimowe dni.

Zamiast cytatu żart, który znalazłam w książce:
„Przed II wojną światową często powtarzany był żart: Kiedy niemiecka drużyna narodowa gra w Polsce, nie potrzebuje hotelu, wszyscy zawodnicy mogą nocować u krewnych”.

niedziela, 21 listopada 2010

[52] sir Arthur Conan Doyle "Studium w szkarłacie"


Tytuł oryginalny: „A Study in Scarlet”
Rea, 2009
Liczba stron: 190
Literatura angielska
8/10


Opis:
Książka jest podzielona na dwie części. W pierwszej części, dowiadujemy się o zbrodni i przyglądamy się rozwiązaniu zagadki morderstwa w niezamieszkanym domu. Poza tym dowiadujemy się, jak dr John Watson poznaje Sherlocka Holmesa oraz dlaczego razem mieszkają. W części drugiej opisana jest historia życia mordercy i motywy zbrodni.

Moje zdanie:
Pierwszy to o słynnym Sherlocku Holmesie. Jedną powieść o tym detektywie już czytałam, co wyszło na niekorzyść „Studium”.
Po tej książce widać, że jest to debiutancka powieść Doyle’a. Nie żeby wyszła źle – co to, to nie. Jak na pierwsza powieść wyszło nieźle.
Jak już wiecie książka ma dwie części. Druga z nich to swoista retrospekcja. Pokazuje to co działo się wcześniej w życiu mordercy, to co skłoniło go do popełnienia zbrodni. Myślę, że to bardzo dobry zabieg w tej powieści. Dzięki temu można zrozumieć człowieka, który popełnił zbrodnię. Poznajemy misterny plan, dążenie do zemsty…
Odnoszę wrażenie, że tutaj Holmes jest mniej zamknięty w sobie niż w „Psie Baskerville’ów”. Jednak przed Watsonem nie otwiera się od razu. Stopniowo, powoli. To zdecydowanie pomaga nam ‘załapać’ rozumowanie Holmesa.
Chyba najbardziej mnie śmieszyły momenty, w których Sherlock wybuchał śmiechem. Naprawdę. Działo się to często w najmniej spodziewanych momentach. Zabawnie było również, kiedy Gregson i Lestrade uparcie twierdzili, że mają rację ;).
Książka jest dobra nawet bardzo, jednak czegoś mi zabrakło. Może tego dreszczyku emocji z „Psa Baskerville’ów”? Jest tajemniczo, niby trzyma w napięciu, ale jednak.
Generalnie polecam fanom Holmesa lub powieści detektywistycznej. Poza tym – każdemu kto ma ochotę na przygodę z niebanalnym detektywem i niedowierzającym Watsonem.

Cytat:
„(…) mozg człowieka przypomina niewielkie puste poddasze, które trzeba tak umeblować, by nam to odpowiadało. Głupiec będzie zbierał wszystkiego rodzaju graty, jakie nawiną mu się pod rękę. (…) Rozsądny człowiek natomiast nad wyraz skrupulatnie wybiera to co wnosi na swoje poddasze.”

czwartek, 18 listopada 2010

Apel!

Kochani, jest sprawa, która ostatnio zaczęła mnie denerwować. A mianowicie zostawianie komentarzy, w których jest tylko adres bloga. Po kilku takich komentarzach od jednej i tej samej osoby wpisałam kilka słów na ten temat w ramce po prawej stronie na samej górze. Jednak nawet po napisaniu w tamtym miejscu informacji, znów pojawił się taki komentarz. Więc teraz oświadczam wszem i wobec: KOMENTARZE, W KTÓRYCH JEST TYLKO ADRES WASZEGO BLOGA BĘDĄ USUWANE!
Ja rozumiem, że niektórzy chcą znaleźć czytelników, ale moim zdaniem to jest beznadziejny pomysł. Ja zaczynałam od zera (podejrzewam, że nie tylko ja), ale to nie znaczy, że trzeba zostawiać takie komentarze. Trochę cierpliwości - czytelnicy zjawią się sami.
A teraz info dla stałych czytelników mojego bloga: Nie musicie zostawiać adresu swojego bloga, pod koniec komentarza. Wasze adresy mam w kolumnie po prawej, a Was znam i nie mylę Waszych blogów ;). Proszę także o nie informowanie mnie o nowych notkach. Adresy blogów zostawiajcie w sytuacjach, kiedy np., zmieniliście jego adres lub serwis na inny oraz jeśli piszecie z innego konta ;)
Nowe osoby (mające konto na blogspot.com), które do mnie zajrzały i zostawiły komentarz do ostatniej notki niech się nie martwią - sama do nich zajrzę.
Ogłaszam koniec Apelu. Możecie się rozejść ;)

piątek, 12 listopada 2010

[51] Aleksander Fredro "Zemsta"


Greg, 2003
Liczba stron: 149 (razem z opracowaniem)
Literatura polska
Ocena: 9/10

Opis:
"Zemsta" należy do najbardziej znanych komedii Fredry. Akcja rozgrywa się w zamku, którego dwie części zamieszkują Cześnik Raptusiewicz i Rejent Milczek. Konflikt wybucha w momencie, kiedy Rejent zaczyna naprawiać zniszczony mur, stanowiący granicę między należącymi do nich częściami zamku. Powodem tego jest chęć przeszkodzenia w rozwoju uczucia łączącego syna Rejenta i wychowanicę Cześnika, którzy przekradają się do siebie przez dziury w murze. Klara i Wacław opracowują więc swój plan, próbując wykorzystać chęć zemsty opiekunów do realizacji własnych planów i doprowadzenia sporu do szczęśliwego końca...

[Wydawnictwo Zielona Sowa, 2005]

Moje zdanie:
Tę komedię Fredry poznałam w pierwszej klasie gimnazjum. Przeczytałam ją ponownie, tak dla rozrywki, w ubiegłe wakacje.
Wiadomo, że jak komedia – to dramat (jako rodzaj literacki ;)), a jak dramat – to tekst z podziałem na role itd. Dla mnie to nie było przeszkodą, przez tę lekturę szkolną przebrnęłam bardzo szybko.
Mamy tutaj wszystkie trzy rodzaje komizmu: sytuacyjny, postaci (ot chociażby Papkin ;)) oraz językowy. Wszystkie razem dają ta niesamowicie ciekawą i na swój sposób zabawną komedię.
Wyżej napisałam, że komedia jest zabawna ‘na swój sposób’. I tak jest, ponieważ nie każdemu będzie się podobać humor Fredry lub nie każdy go zrozumie. Mnie się strasznie podoba fredrowski humor i nie miałam problemu z jego zrozumieniem, więc jestem zadowolona z lektury.
Czytało się dobrze, bez problemów sympatycznie można by rzec. Czasem Fredro gubił rymy, ale generalnie było dobrze.
Postacie są zabawne, sympatyczne. Odnoszę wrażenie, że fredrowskie postacie trzeba lubić ;)
Co ciekawe inspiracją Fredry do napisania tego utworu była autentyczna historia. Spór toczył się między właścicielami zamku w Odrzykoniu, który później odziedziczył autor „Zemsty”.
Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę wszystkim, którzy mają dzień lub dwa wolnego czasu. No i tym, którzy uwielbiają utwory dramatyczne, a dla tych, którzy szczególnie lubią komedię jest to pozycja obowiązkowa ;).

Cytat:
ZEMSTA - Akt I
"PAPKIN
Zaraz... Idę sobie,
A wtem jakaś księżna grecka -
Anioł! Bóstwo! - zerk z karety...
- Giną za mną te kobiety! -"

ZEMSTA - Akt I
"CZEŚNIK
wołając za siebie
Hej! Gerwazy! daj gwintówkę!
niechaj strącę tę makówkę!"

piątek, 5 listopada 2010

[50!] Aleksander Kamiński "Kamienie na szaniec"



Nasza Księgarnia, 1999
Liczba stron: 226
Literatura polska
10/10


Opis:
Nie każda książka staje się legendą. To przywilej tekstów wyjątkowych, które tak mocno wrastają w świadomość narodową, że zaczynają nią rządzić. Takie są właśnie "Kamienie na szaniec", książka, która w sposób decydujący wpłynęła na historyczną i moralną wizję lat 1939-1945, stała się epitafium i testamentem. Sięgają po nią kolejne pokolenia Polaków kierowane nie nakazem lekturowym, lecz moralnym.

(ze wstępu)

[Wydawnictwo "Książnica", 1992]

Moje zdanie:
„Kamienie na szaniec” to druga lektura szkolna w tym roku, która jest bezbłędna. Albo raczej obłędna. Albo jedno i drugie. Mogę z ręką na sercu powiedzieć (napisać), że jest to jedna z najlepszych i najwartościowszych lektur szkolnych.
Bohaterowie książki żyją w ciężkich czasach II Wojny Światowej. Rudy, Alek, Zośka oraz wszyscy pozostali bohaterowie są postaciami rzeczywistymi. Oni naprawdę żyli, kochali, walczyli, zginęli. To właśnie z nich dzisiejsza młodzież powinna brać przykład.
Książkapowstała na podstawie pamiętnika Zośki o podobnym tytule („Kamienie przez Boga rzucane na szaniec”).
Powieść napisana przez Kamińskiego jest fantastyczna. Pięknie zobrazowana rzeczywistości młodzieży walczącej z hitlerowcami .Młodzieży, która będąc nie tylko wzorowymi dziećmi, ale także wzorowymi Polakami. O miłości do ojczyzny mówią niesamowite akcje Małego Sabotażu lub Wawra. A także chęć nauki i wiara w lepsze jutro.
Bohaterowie budzą ciepłe uczucia. Głęboko przeżywamy ich wzloty i upadki. Śmierć jednego i nabór do Wawra następnego.
W tej książce radość i smutek, odwaga i strach idą w parze. Czytelnicy żądni emocji powinni ją przeczytać.
Powieść zawiera mało dialogów, a bardzo dużo opisów. Jednak to działa tylko na plus. Język jest prosty, nieskomplikowany.
Polecam wydanie powieści z wydawnictwa Nasza Księgarnia ze zdjęciami bohaterów i nie tylko. Zdjęcia również nadają charakter książce. Po obejrzeniu ich doszłam do wniosku, że muszę zajrzeć na Cmentarz Wojskowy Powązki w Warszawie.
W ubiegłą środę zaczęliśmy na j. polskim przerabiać „Kamienie na szaniec”. Na 26 osób w klasie przeczytało ją może 5. Polonista nadal się łudzi, że może ktoś przez weekend nadgoni. Naprawdę nie wiedzą co tracą.
Książkę warto przeczytać. Warto poświęcić na nią kilka dni. Jej nie da się opisać słowami tak by nic z niej nie zdradzić. Ją trzeba przeczytać.

Cytaty:
„Albowiem jeden z paradoksów psychiki zbiorowej brzmi: samotność, częsta towarzyszka wewnętrznej siły człowieka- przyciąga i zniewala otoczenie”

„Nie wolno spatałaszyć szans, które dostaliśmy do rąk.”
„Warszawa w październiku 1939 roku była miastem grozy.”

„Ale cóż to była za satysfakcja, gdy się widziało, jak do świeżo oszklonych izb wracali wypędzeni z nich ludzie, jak po raz pierwszy nagrzane piece ogrzewały powietrze, jak w tym błogim cieple wracał spokój na twarze dzieci, kobiet i mężczyzn.”

„Umiejętność znoszenia niepowodzeń jest wielką i ważną umiejętnością.”

„Walka trwa. Trzeba przerwać te opowieść. Opowieść o wspaniałych ideałach BRATERSTWA i SŁUŻBY, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i PIĘKNIE ŻYĆ.”
___________________
Podaję Wam również link do Wiersza J. Słowackiego "Testament mój" -> Klik!

czwartek, 28 października 2010

[49] Ewa Nowak "Furteczki"


Egmont, 2010
Liczba stron: 126
Literatura polska
Ocena: 4/10

Moje zdanie:
Książkę tę przeczytałam trzy miesiące temu. Początkowo nie chciałam jej recenzować, ale jakiś wewnętrzny potworek mi kazał.
Prawdę mówiąc na temat tej książki nie mogę powiedzieć wiele dobrego. Nudna, o nieciekawej tematyce, w sumie niewiele się dzieje. Czytałam duuużo lepsze książki pani Nowak. No, ale przecież nie można wciąż pisać (i czytać) bestsellerów ;).
Uważam, że jest to książka dla czytelników młodszych ode mnie (żeby nie było mam lat 15;). Choć może komuś w moim wieku przypadnie do gustu, kto wie…
Mimo że, sama pani Ewa Nowak jest fantastyczna (byłam na spotkaniu autorskim ;) ta książka nie jest najlepsza. Ale też nie jest zupełnie do niczego.
Mogę ją polecić, jako taką ‘zapchajdziurę’ (ulubione słowo mojej germanistki) między jedną a drugą książka. Jeśli jednak mamy stos książek, które czytamy jedna za drugą to nie traćcie na nią czasu.
Opis:
Siostry bliźniaczki Laura i Hania są sierotami wychowywanymi przez babcie i prababcię. Jedna starsza pani wpaja dziewczynkom wiele zasad, druga pobłaża, bo też maja swoje tajemnice. Dziewczyna potajemnie czytają „13”. Zauroczone są, zresztą jak cała klasa, nowym kolegą cudzoziemcem, którego ojciec przez miesiąc będzie uczył w ich klasie angielskiego.
Cytat:
„Każdego dnia, gdy zasypiam, spotykam się z Tobą. To nieprawda, że my się rozstajemy. Wiesz, ja wcale z Choszczna nie wyjechałem. Cały czas tam jestem.”
______________

Bardzo przepraszam za tak duże opóźnienie z notką, ale na ten tydzień miałam zapowiedziane 6 klasówek (z czego 2 jeszcze przede mną) i dwa referaty. Wybaczcie, ale szkoła priorytetem ;) Postaram się trzymać terminów, ale nauczyciele mi psują plany ;)

poniedziałek, 18 października 2010

[48] Juliusz Verne "W 80 dni dookoła świata"



Tytuł oryginalny: „Le Tour de Monde en Quatre-Vingts Jours”
Nasza Księgarnia, 1989
Liczba stron: 214
Literatura francuska
Ocena: 9/10

Moje zdanie:
Do książki podchodziłam trzy razy i za trzecim udało mi się przeczytać. Fakt – czytałam ponad miesiąc, ale to przez mój marazm czytelniczy. Książka Verne’a bardzo mi się podobała.
W powieści jest straszna ilość tzw. paplaniny, czyli dużo opisów, mało dialogów. Ale ta paplanina jest pozytywna – ciekawa, wciągająca. To ona prowadzi akcję. Jeśli ktoś spróbuje ją ominąć to z książki nic nie zrozumie. I straci najlepsza część powieści ;)
Dialogi. Jak już powiedziałam wcześniej jest ich niewiele jak na dwustustronicową książkę. Jeżeli już natomiast są wprowadzają wiele ważnych dla akcji (i bohaterów) informacji.
Choć postać pana Fogga jest najistotniejszą w powieści, to dla mnie równie istotna jest postać Obieżyświata. Fantastycznie wykreowana ma nietuzinkową osobowość – cud, miód, ultramaryna ;).
Książkę bardzo polecam. Za jej pomocą w 80 dni zwiedzimy wiele miejsc i to nie wychodząc z domu ;)
Opis:
Pewnego dnia londyński dżentelmen Phileas Fogg przyjmuje zakład: w 80 dni odbędzie wycieczkę dookoła świata. Zabiera ze sobą wiernego Obieżyświata. Jednak wyrusza za nim inspektor Fix. Dlaczego za Foggiem wyrusza człowiek ze Scotland Yardu?
Przed nimi pełna przygód wyprawa dookoła świata. Choć niebezpieczeństwa spotykają za każdym rogiem, towarzyszą im także ciepłe uczucia, które będą bardzo potrzebne…
Cytaty:
„-Miałbym majstrować przy moim zegarku? Nigdy!
- W takim razie nie będzie się zgadzał ze słońcem.
- Tym gorzej dla słońca! (…) To ono będzie teraz spóźnione.”

„Gazety, tak jak niektóre zegarki, mają manię przyspieszania czasu (…)”

„-Niesłychane! Więc pan ma serce panie Fogg?”

„Zresztą co tam, Bank Angielski nie jest biedny, niech płaci.”

„Wiadomo przecież, że Anglicy, opanowani maniacką myślą, często posuwają się do ostateczności godnych pożałowania.”

PS. Polecam również luźną ekranizację powieści z 2004 roku. Świetna ;)

środa, 13 października 2010

[47] Mariusz Maślanka "Bidul"



Wydawnictwo Świat Książki, 2010
Liczba stron: 253
Literatura polska
Ocena: 9/10


Moje zdanie:
Książka Maślanki ukazuje nam życie Borysa w domu dziecka. Na początku powieści chłopiec ma dziesięć lat, natomiast, kiedy się kończy ma osiemnaście.
Narracja pierwszoosobowa (opowiada Borys) pokazuje nam dom dziecka oczami mieszkańca placówki. Życie, z którym spotykamy się w tej książce jest straszne. To trochę tak jak koszmar na jawie. Ale przecież zawsze może być gorzej.
Chociaż ksiązka jest naszpikowana przekleństwami różnego kalibru, nie przeszkadza to w czytaniu. Jednak osobom, które to szczególnie razi, będą miały problem z czytaniem. Powieść dopełniają także listy chłopca.
Książka jest naprawdę fantastyczna. Szybko się ją czyta i na pewno nie należy ona do tych, o których się zapomina. Warto poświęcić na nią czas. Tym bardziej, że nie będzie on czasem straconym.
Opis:
Dziesięcioletni Borys trafia do domu dziecka. Chłopiec prowadzi swoisty pamiętnik, w którym opisuje życie właśnie w domu dziecka. I choć jest to świat bezduszny, przesiąknięty przemocą, to przecież trzeba spać, uczyć się, rozwijać. Z każdym rokiem chłopiec jest dojrzalszy, a wiadomo, że za dojrzałością idą coraz poważniejsze decyzje…
Cytaty:
„Może pan Adam też zostanie świętym? Świętym Adamem Grubasem od Spaślaków?”

„Jak będę chciał porozmawiać z Bogiem nie będzie mi do tego potrzebny krzyżyk. O ile się nie mylę, to Boga nosi się w sercu, a nie na krzyżykach albo jakiś pierdolonych poświęconych medalikach czy innych pierdołach (…)”

środa, 6 października 2010

Wielki Powrót i reszta spraw organizacyjnych

A więc Kochani: wracam po długiej przerwie. Być może większość z Was nawet nie zauważyła mojej blogowej nieobecności ;).
Ten paskudny brak Internetu, który niespodziewanie ‘wyskoczył’ w ostatnich dniach wakacji, popsuł mi cały plan działania. Tj. wprowadzenie na blogu zmian, które miały zostać Wam przedstawione 5.09.2010, czyli w rocznicę mojego ‘urzędowania’ blogowo-książkowego. Ale cóż wyszło jak wyszło, nie ma czasu na płakanie nad rozlanym mlekiem.
Na początek:

Podsumowanie ubiegłych wakacji.

Liczba książek przeczytanych: 21.
Liczba książek zrecenzowanych: 10 (tragedia normalnie)
Liczba książek zakupionych: 3 (tytuły zostaną wymienione w dalszej części notki)

Lista książek zakupionych, czyli…
Mój brak opanowania przy półkach z tanimi książkami.

1. Sherry Jones „Klejnot Medyny”
2. Zina Rohan „Córka oficera”
3. Frances Hodgson Burnett „Tajemniczy ogród”
4. Zofia Nałkowska „Medaliony”
5. sir Arthur Conan Doyle „Studium w szkarłacie”
6. sir Arthur Conan Doyle „Znak czterech”
7. Arkady Fiedler „Dywizjon 303”

Zmiany…

No cóż, postanowiłam trochę na blogu pozmieniać, bądź też dodać to i owo.
1. Przy informacjach o książce m. in. obok tytułu pojawi się liczba stron, ocena książki, dorzucę także ojczysty kraj książki.
2. Raz w miesiącu będą się pojawiać podsumowania.
3. T o chyba wszystko ;)

Jednak zmiany tak od razu nie zostaną wprowadzone, gdyż we wrześniu rozpoczęłam ostatnią klasę gimnazjum i trochę tej nauki jest. Z resztą wszyscy wiedzą co czuję ;)
No to w takim razie wracam do książek ;)

sobota, 4 września 2010

Przepraszam Was, ale...

... mam problemy z dostępem do Internetu. Najprawdopodobniej nowej recenzji nie będzie do końca września. Bardzo Was przepraszam, że nie poinformowałam wcześniej, ale nawet teraz nie korzystam z komputera u siebie. Mam nadzieję, że poczekacie, aż wrócę z nową recenzją i nie zapomnicie o mnie ;)
Recenzje będę pisała na bieżąco w Wordzie, także o nowe teksty się nie martwcie.
Pozdrawiam Was i wyczekuję mojego Internetu ;)

czwartek, 26 sierpnia 2010

[46] Eric-Emmanuel Schmitt "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu"


Tytuł oryginalny: „Monsieur Ibrahim et les fleurs du Coran”
Wydawnictwo Znak, 2004
Liczba stron: 62
Literatura francuska
Ocena: 10/10


Moje zdanie:
Książkę znalazłam w bibliotece. Wzięłam ją z kilku powodów. Po pierwsze jest cienka (62 str.), po drugie ma fantastyczną okładkę, a po trzecie spodobał mi się tytuł.
Mimo wszystko do książeczki podeszłam ostrożnie. Jakiś czas temu zaczęłam czytać „Moje życie z Mozartem” jednak nie podobało mi się i nie przeczytałam książki do końca.
Główni bohaterowie są sympatyczni, ładnie zarysowani.
Teraz trochę żałuję, że książka nie jest grubsza. Choć pewnie jej magia polega na tym, że jest taka króciutka.
Schmitt pokazuje nam, że nasze szczęście zależy tylko i wyłącznie od nas. To my sami musimy zadecydować jakie będzie nasze życie. Musimy się nauczyć wpływać na los.
Polecam wszystkim tę książkę. Jest wartościowa, a dużo czasu wam nie zabierze ;)
Opis:
Kiedy mały Momo podkrada smakołyki w sklepie pana Ibrahima, nawet nie podejrzewa, że stary Arab, który tak naprawdę wcale nie jest starym Arabem, stanie się wkrótce jego przyjacielem i duchowym przewodnikiem.

[wydawnictwo Znak]

Cytaty:

„Tak przebiegała nasza rozmowa. Jedno zdanie dziennie. Mieliśmy czas. On – bo był stary, ja – bo byłem młody. A co drugi dzień kradłem mu jedną konserwę.”

„-Wiesz Momo, jeśli sam Bóg nie odkrył przed kimś życia, żadna książka go przed nim nie odkryje.”

„Żyć powoli na tym polega tajemnica szczęścia.”

wtorek, 24 sierpnia 2010

[45] Zbigniew Nienacki "Księga strachów"



Inny tytuł: „Pan samochodzik i dziwne szachownice”
Wydawnictwo Siedmioróg, 2008
Literatura polska
Ocena: 7/10

Moje zdanie:
Kiedy sięgałam po „Księgę strachów” byłam pewna, że i tym razem pan Samochodzik mnie nie zawiedzie. Miałam absolutną rację.
Tym razem pan Tomasz poszukuje pamiętnika zbrodniarza wojennego.
Powieść obfituje w niespodziewane zwroty akcji, która toczy się szybko. Jest tutaj także historia rodu Haubitzów, którą poznajemy stopniowo wraz z panem Samochodzikiem.
Prawdę mówiąc sądziłam, że książka rozpocznie się tak jak część poprzednia (Pan Samochodzik i templariusze) – główny bohater wyruszy wraz z harcerzami na poszukiwanie przygód. A tu proszę Nienacki mnie zaskoczył… Pozytywnie rzecz jasna.;)
Jednak powtarza się pewien schemat. Poza panem Samochodzikiem i harcerzami spotykamy także postacie podobne do tych z „Templariuszy”, czyli: tu Kasia z ciotką – w poprzedniej części Anka także z dziewczynką; tu Hilda – tam Karen; Kuryło – Kozłowski itp. Jednak w tej części jest trochę więcej osób hm… podłych ;)
Od mniejwięcej połowy książki sami możemy zabawić się w detektywów, główkując nad tym, kto jest ‘zdrajcą’ w Związku Tajemnej Szachownicy.
„Księga strachów” jest trzecim tomem tzw. „białej serii”. Natomiast w „czarnej serii” jest to tom dziewiąty i istnieje pod tytułem „Pan Samochodzik i dziwne szachownice”. Mnie się bardziej podoba „Księga strachów” ;)
Polecam. Szczególnie tym, którzy chcieliby przeżyć coś ciekawego w te ostatnie dni wakacji ;)
Opis:
Tym razem Pan Samochodzik poszukuje pamiętnika niemieckiego oficera. Musi jednak zmierzyć się z pozbawionymi skrupułów rywalami. Komu jeszcze zależy na odnalezieniu szokujących wyznań zbrodniarza wojennego? Kot pierwszy odnajdzie kryjówkę sprzed lat?

[Wydawnictwo Siedmioróg]
Cytaty:

„-Boże drogi – westchnąłem – To ja już dwie godziny trenuję? I ty przez cały ten czas obserwowałeś moje ćwiczenia?
- A tak – bezczelnie przyznał się Sokole Oko – Takiego kina jak żyję nie widziałem.”
__________________

Znalazłam stronę poświęconą panu Samochodzikowi -> KLIK

środa, 18 sierpnia 2010

[44] Małgorzata Karolina Piekarska "Klasa pani Czajki"



Wydawnictwo Nowy Świat, 2008
Literatura polska
Ocena: 9/10

Moje zdanie:
Do „Klasy pani Czajki” powróciłam po długim czasie. Jest to książka dla młodzieży, która spotkała się z uwielbieniem gimnazjalistów. Jak się dowiedziałam powieść była najpierw publikowana na łamach „Victora Gimnazjalisty”, dopiero jakiś czas później ukazała się w formie książki.
Powieść Piekarskiej jest zabawna, ale nie mylmy tego z parodią życia gimnazjalistów. Książka pozwala się zastanowić nad kilkoma rzeczami. Ot, choćby nad magiczną prędkością plotki. Nad tym jak prowokujemy innych do zranienia nas. „Klasa pani Czajki” każe nam spojrzeć na nauczyciela nie jak na potwora, który chętnie by nas zjadł na „dzień dobry” (choć niektórym się tak wydaje ;), ale jak na człowieka, który chce dla nas jak najlepiej, mimo, że zadaje nam tyle referatów.
Książka uczy nas mówić prawdę prosto z mostu. Tak jak robili to bohaterowie przed Gwiazdką.
Jednak wracając do zabawnych momentów książki… Z pewnością do historii przejdzie Kaśkowe „Ja pierniczę!” i późniejsza praca na ten temat w ramach kary czy też wiersz Maćka.
„Klasa pani Czajki” jest więc dobrą, niezobowiązującą, lekką lekturą na szarobure dni (ja właśnie taki mam teraz za oknem;)
Opis:
Poznajemy życie gimnazjalistów, którzy przez lata swej nauki zmieniają się. Poznają smak pierwszej miłości, niezdecydowania, siłę plotki. Radość i smutek na co dzień Goszcza w ich życiu. Jednak w tym życiu łatwo się zagubić. Zwłaszcza jeśli się ma 15 lat. I wtedy zaczynamy także doceniać pomocną rękę wyciągniętą przez rówieśnika.
Cytaty:
„-Tak – powiedziała pani Czajka – Rodzice dziś to nie to, co kiedyś. Jest z nimi o wiele więcej kłopotu niż z dziećmi…”

„(…) Ponadto wyznaję zasade Sokratesa. Jak osioł mnie kopie, tonie reaguję, bo osioł jest osłem i trudno mieć do niego pretensje o ośle zachowanie.”

„-Co mówisz?
-Nic. Do siebie.
-Hi, hi. To masz bardzo inteligentnego rozmówcę.”

„Realizacja marzeń jest tym co najtrudniejsze.”

czwartek, 12 sierpnia 2010

[43] Elżbieta Jodko-Kula "Karina"



Wydawnictwo Skrzat, 2009
Literatura polska
Ocena: 6/10

Moje zdanie:
Bo całej masie literatury zagranicznej oraz dość osobliwym „Milczeniu owiec” miałam ochotę na coś lekkiego, najlepiej polskiego. Miejscowa biblioteka spełniła moje oczekiwania.
Sięgnęłam po „Karinę”, ponieważ już kiedyś zetknęłam się z tą autorką. I tym razem się nie zawiodłam.
Książka jest cienka (133 str.) więc czyta się szybko. Język jest prosty, nieskomplikowany, nie znajdziemy tu zbędnych udziwnień i upiększeń.
Jest to kolejna pozycja z serii „Nastoletnie problemy”. Tym razem spotykamy Karinę, która nie potrafi zaaklimatyzować się w nowym miejscu zamieszkania. Dziewczyna jest zamknięta w sobie, ulega szantażowi, nie chce rozmawiać o swoich problemach i uczuciach z rodzicami.
Książka nie dotyczy tylko Kariny, ale także zachowania klasy wobec dziewczyny. Uczniowie są – jakby nie patrzeć – sterroryzowani przez jedną ze swoich koleżanek.
Książkę warto przeczytać choćby ze względu na zakończenie.
Opis:
Karina nie może się odnaleźć w nowym środowisku. W szkole jej dokuczają, sama nie ma przyjaciół, czy choćby bliższych znajomych. Czy znajdzie w sobie siłę, by sprzeciwić się prześladowaniom?
Cytat:
„Mimo iż mieszkała tu od ponad roku, to nie miała żadnej bliższej koleżanki. (…) Stopnie miała dobre, bo uczyła się całymi popołudniami. Co zresztą miała robić? Ile i o czym można rozmawiać z mamą? W kółko o szkole?”

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

[42] Thomas Harris "Milczenie owiec"



Tytuł oryginalny: „The silence of The lambs”
Wydawnictwo Amber, 2004
Literatura amerykańska
Ocena: 8/10

Moje zdanie:
Pośród książek, które znajdują się w moim domu znalazłam „Milczenie owiec” i postanowiłam je przeczytać. W końcu wypada się zaznajomić z doktorem Lecterem, no nie? ;) No cóż, poznałam słynnego Hannibala Lectera i jestem zadowolona ze spotkania z nim. Przynajmniej w tej książce.
Lecter nie jest tutaj głównym bohaterem, ale z pewnością jest istotną postacią – o czym przekona się nasza główna bohaterka Clarice Starling.
Ksiażka jest niesamowicie ciekawa i wciągająca. Jest tylko jeden haczyk – jest ona do ludzi o tzw. ‘mocnych nerwach’. Jeżeli kogoś odpychają drastyczne, „mordercze” sceny, odradzam. Bo (wiem, nie zaczyna się zdania od ‘bo’) jak czytać to całą, prawda?
Ci, którzy widzieli film, niech konicznie sięgną po książkę. Natomiast ci, którzy nie widzieli filmu, a nie znają jeszcze Hannibala także powinni przeczytać.
Opis:
Seria bestialskich morderstw młodych kobiet. Śledztwo prowadzi początkująca agentka FBI Clarice Starling. Sama nie jest w stanie schwytać przestępcy. Musi uciec się do pomocy przebywającego w szpitali dla psychicznie chorych przestępców zbrodniarza o wybitnej inteligencji – przerażającego doktora Hannibala Lectera.

[Wydawnictwo Amber]

Cytaty:
„- A zatem zło jest tylko destrukcją? W takim razie, jeśli to takie proste, sztormy są także złem. Pożary, gradobicia. Towarzystwa ubezpieczeniowe podciągają to wszystko pod kategorie klęski żywiołowej. Taka była wola Boga.”

„Rozwiązanie problemu jest niczym udane polowanie; daje dziką radość, do której jesteśmy zrodzeni.”

czwartek, 5 sierpnia 2010

[41] Barbara Dussler "Anioły naprawdę istnieją"



Tytuł oryginalny: „Und Engel gibt es noch”
Wydawnictwo KDC, 2006
Spisała Ursula Mensah
Literatura niemiecka
Ocena: 8/10

Moje zdanie:
Kiedy na okładce zobaczyłam słowo ‚Anioły’ naprawdę ostrożnie do niej podeszłam. Już raz się nacięłam na książce o aniołach („Tam gdzie spadają Anioły” D. Terakowska), dlatego byłam strasznie sceptyczna. Okazało się, że niepotrzebnie. Powieść była fantastyczna.
Historię Basi i jej mamy spisała pani Ursula Mensah. Książka jest swoistym dziennikiem choroby dziewczynki, w której swoje odczucia umieściła także mama Basi Claudia Dussler.
Bohaterki książki muszą od nowa ułożyć swoje życie, podporządkować się chorobie Barbary. Pomagają im w tym lekarze, terapeutka pani Gumpert, ale także Elmer – anioł. Dzięki jego wsparciu obie zaczynają wierzyć, że mogą pokonać raka dziewczynki.
Siła woli Basi jest zaskakująca i zaraźliwa dla czytelnika.
Wbrew pozorom historia dziewczynki obfituje w wiele zabawnych momentów.
I jeszcze jedno. W książce są zamieszczone listy od Elmera. Każdy z nich jest piękny i mądry. Mnie jednak najbardziej podobał się ostatni list od Anioła do Basi. Jest z nich wszystkich najpiękniejszy.
PS. Tej ksiązki się nie czyta. Ją się pochłania.
Opis:
Dwunastoletnia Barbara Dussler słyszy diagnozę – choroba Hodkinga. Świat dziewczynki zamyka w klinice na oddziale dziecięcym. Mimo wszystko Basi odzyskuje siłę woli i poddaje się rozmaitym zabiegom, w tym chemioterapii. Sprzymierzeńcem Basi jest Anioły, który ją wspiera. Dziewczynka odnajduje swoją silną osobowość oraz wiarę w siebie, którą postanawia wykorzystać do walki z chorobą.
Cytaty:
„Wiem, że mama jest obok mnie, i zanim umrę, na pewno przyjdzie jeszcze raz siostra dyżurna i dopilnuje, żebym nie męczyła się zanadto. A jeśli obudzę się rano, to będę bardzo, ale to bardzo szczęśliwa, że Bóg podarował mi jeszcze jeden dzień.”

„Radość jest najlepszym lekarstwem na wszystko (…)”

„Obie śmiejemy się i płaczemy na przemian, piszczymy i kwiczymy, podskakując przy tym jak dwa hipopotamy ukąszone przez tarantulę.”

sobota, 31 lipca 2010

[40] Dan Brown "Kod Leonarda da Vinci"



Tytuł oryginalny: „The da Vinci code”
Wydawnictwo Albatros, 2009
Literatura angielska
Ocena: 10/10

Moje zdanie:
Moje marzenie się spełniło: nareszcie przeczytałam tę książkę! Film widziałam kilka razy i jak to często bywa, książka jest lepsza niż film.
Jest to z pewnością bardzo kontrowersyjna powieść. Wywołała ona oburzenie ze strony Kościoła i zyskał rzeszę fanów. Ja dołączam do grona miłośników „Kodu”.
Ubóstwiam Roberta Langdona i jego zegarek z Myszką Miki. Podoba mi się także postać agentki Neveu i Bezu Fache’a.
Czytając książkę byłam pewna, że znam zakończenie (nie chodzi mi o Epilog, tylko o wcześniejszą część) – tyle razy widziałm film. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zakończenie okazało się zupełne inne. I sama nie wiem, które lepsze – to filmowe czy książkowe.
Książka ma w sobie sztukę, intrygę, tajemnicę co daje wspaniałą przygodę. Widać pan Brown wiedział co robi, kiedy zaczął pisanie „Kodu Leonarda da Vinci”.
Pozycja obowiązkowa!
Opis:
Langdon wyrwany ze snu zostaje ściągnięty do Le Musee du Louvre, gdzie zostały znalezione zwłoki kustosza. Sauniere pozostawia po sobie znaki, szyfry i tajemnice, które trzeba rozwiązać. To zadanie spada na znawce symboli i panią kryptolog Sophie Neveu, która byłą także wnuczką Sauniere’a. Sophie i Robert uciekają z muzeum przed Fache’em, a to dopiero początek…
Cytaty:

„Według mnie człowiek może się posunąć o wiele dalej , by uniknąć tego, czego się boi, niżby zyskać to czego pragnie.”

wtorek, 27 lipca 2010

[39] Sherry Jones "Klejnot Medyny"



Tutył oryginalny: „The Jewel of Medina”
Wydawnictwo Otwarte, 2010
Literatura amerykańska
Ocena: 10/10

Moje zdanie:
Książkę kupiłam za 9 zł w Rossmannie. Cena mnie nie odstraszyła – tanie nie musi oznaczać kiepskie.
To powieść to ubarwiona historia Aiszy - najmłodszej żony Mahometa.
Książka ukazuje życie Aiszy w haremie, który z czasem jest co raz większy. Dziewczyna początkowo egoistyczna przeistacza się w kobietę pragnącą szczęścia męża i jego pozostałych żon.
Nad książką od czasu do czasu się uśmiechniemy widząc cięte riposty bohaterów, choć częściej będziemy ronić łzy. Nie tylko nad losem Aiszy.
Powieść pani Jones pokazuje także w bardzo ciekawym świetle samego Mahometa. Tutaj Prorok nie jest tylko wielki wysłannikiem Allaha, ale także zwykłym człowiekiem. Jak każdy przywódca musi zmierzyć się z wrogami, podejmować próby dyplomacji (często kończące się fiaskiem), staczać bitwy. Kłopotów często dokłada mu sama Aisza, która skutecznie wprowadza zamęt, ale też stara się pomóc. Choć trochę.
Podsumowując jest to kolejna pozycja z tzw. „literatury w spódnicy”. Powieść przedstawia delikatną (może raczej kruchą?) i trudną miłość w czasach walki o wolność wyznania i własne bezpieczeństwo.
Obowiązkowa lektura dla osobników płci żeńskiej, które chcą spróbować Sienkiewicza w wersji egzotycznej. Płeć brzydka czyta na własną odpowiedzialność ;)
Opis:
Dla sześcioletniej Aiszy niespodziewana Parda jest niespotykaną trudnością, która ma zapewnić jej dobre życie. Kilka lat później, gdy ma wyjść za mąż, nie wyobraża sobie swego życia u boku Mahometa. Jednak los lubi płatać figle. Jaka będzie historia Aiszy, jednej z najciekawszych postaci Islamu?
Cytat:
„Nikt nie dostrzegał jednak moich dziecięcych marzeń potrzaskanych u mych stóp, zdeptanych przez prawdę tak twardą i bezlitosną jak końskie kopyta.”

„Tu gdzie jesteśmy nabieramy prawdę w łonie jak źródlaną wodę i patrzymy jak przecieka nam przez palce. Prawdę trudno uchwycić. Trzeba ją przekazywać dalej, inaczej wsiąka w ziemię i zanika.” (piękny cytat, prawda?)

„Weź los w swoje ręce, bo inaczej on weźmie cię w swoje.”

piątek, 9 lipca 2010

Stosik wakacyjny 2010

Otóż postanowiłam wziąć w obroty książki z domowej biblioteczki. Wzięłam pod uwagę wszystkie książki, które są u mnie w domu ;). Możecie mi wierzyć tego jest cała masa, ale wybrałam tylko osiem książek. Tak na początek.

Od lewej:

1. J. I. Kraszewski "Stara baśń"
2. A. Fredro "Śluby panieńskie"
3. K. Gjellerlup "Młyn na wzgórzu"
4. G. Czekała-Mucha "W kręgu pustego półksiężyca"
5. B. Dussler "Anioły naprawdę istnieją"
6. T. Harris "Milczenie owiec"
7. Z. W. Fronczek "Tam, skąd pociągi odchodzą rzadko a może wcale"
8. A. Fredro "Zemsta"
9. S. Jones "Klejnot Medyny" (nie ma na zdjęciu)
Robię sobie szlaban, jeżeli chodzi o odwiedzanie biblioteki. Do końca lipca ;) Trzymajcie za mnie kciuki, żebym dała radę ;]

Nie wiem jak będzie z notkami w przyszłym tygodniu. Z internetem może być różnie, ale recenzje będę pisała na bieżąco w Wordzie i możliwe, że później będę wrzucała po dwie.

środa, 7 lipca 2010

[38] Zbigniew Nienacki "Pan Samochodzik i Templariusze"



Wydawnictwo Literatura, 2008
Literatura polska
Ocena: 10/10

Moje zdanie:
Już od jakiegoś czasu nosiłam się z przeczytaniem książki o Panu Samochodziku. Potem zapomniałam po tym zamierzeniu. Przypomniała mi o tym wystawa w księgarni i w poprzedni czwartek od razu poleciałam do biblioteki. I chwała Bogu, że wtedy spojrzałam na tą księgarnianą wystawę, bo przygody Pana Samochodzika i skarbu templariuszy są wspaniałe.
W powieści Nienackiego spotkamy przygodę i historię, które idą razem ramię w ramię całą książkę. Swoją drogą twórczość Nienackiego jest naszpikowana wtrąceniami o dziejach zakonów: Templariuszy i Krzyżaków.
Książka naprawdę świetna. Jednak polecam tylko tym, którzy uwielbiają przygody Pana Samochodzika w wydaniu Nienackiego, którzy lubią historię i ciekawe intrygi.
Opis:
Pan Tomasz alias Pan Samochodzik wraz z trójką harcerzy wyrusza po kolejną przygodę. Tym razem wyruszają na poszukiwanie skarby Templariuszy. Na swojej drodze spotykają Petersonów, Ankę, Bahometa. Kto będzie tylko konkurencją, a kto wrogiem?
Kim byli Jaćwingowie i co takiego zrobił Piotr z Awinionu? Droga do skarbu jest długa i kręta… Kto ją przejdzie z godnością i odnajdzie skarb?
Cytaty:
„-Wyobraźnia jest potrzebna po to, aby sobie wyobrazić, gdzie jest skarb. A fantazja przyda się, żeby wyobrazić sobie, że się ten skarb znalazło”

„-Nie jestem ładna?
-Pani pozwoli, że się nie wypowiem. „

„-Przez te skarby ściągnięte zostało nieszczęście na zakon templariuszy. One nikomu nie przyniosą radości”

piątek, 2 lipca 2010

[37] Małgorzta Musierowcz "Szósta klepka"




Wydawnictwo Akapit Press, 1998
Literatura polska
Ocena: 10/10

Moje zdanie:
Jest to moja ulubiona książka pani Musierowicz. Chyba jedyna z całej Jeżycjady, która tak naprawdę mnie urzekła. Dlaczego?
Po pierwsze wszystko dzieje się w Poznaniu (ja sama mieszkam niezbyt dalekiej miejscowości). Akcja tej książki obraca się właściwie na jednej ulicy. Jest to ulica Słowackiego, przy której mieszka Cesia ze swoją zwariowaną rodziną.
Po drugie rodzina Żaków. W ich domu panuje prawdziwie rodzinna atmosfera. I nie jest to rodzina jakich wiele. Zwariowani, rozgadani, spontaniczni. Całą rodziną podejmują decyzję, że do ich siedmioosobowej rodziny na jakiś czas dołączy ciężarna Krystyna.
Po trzecie sama Celestyna jest świetna. Bardzo ładnie wykreowana postać nastolatki, która oprócz zmierzenia się z pierwsza miłością, musi poradzić sobie z upartą Danką, nieznośną siostrą i całą resztą lokatorów.
Po czwarte kuzyn Cesi – Bobcio. Chłopiec wprowadza do rodziny mnóstwo zamieszania. Rzuca na stół mysz przy rodzicach Tola, Bawi się w Nerona podpalając kalki Żaczka, urywa przed rodziną gryzonie, zadaje dziwne pytania i mało tego na pisankach maluje Hitlera.
Książka świetna, jednak typowa ‘młodzieżówka’ więc jeśli ktoś nie lubi tego gatunku, nich lepiej nie czyta, bo może się zrazić. Mimo wszystko ci, którzy lubią książki Np. pani Nowak powinni przeczytać też „Szóstą klepkę”.
Opis:
Celestyna Żak mieszka pod jednym dachem z rodzicami, dziadkiem, siostrą ciocią i kuzynem. Przy takim natężeniu osób w jednym mieszkaniu życie może być naprawdę ciężkie. Cesia, która czuje się niezauważana zawsze sprząta w kuchni, robi obiad. Pewnego dnia profesor Dmuchawiec wymusza na Cesi obietnicę, że wyciągnie z dwój Dankę. Uparta dziewczyna nie chce pomocy Cielęciny. Potem kłopotów jest więcej: brodacz, Hajduk, mała Irenka, Bobcio. Co zrobi Celestyna?
Cytat:
„- Słowem… - męczył się Żaczek. – Niejako… Słuchaj, Bobcio, a może ty sam mi powiesz, jak mam cię ukarać
-Zabij mnie. – zaproponował Bobcio, szczerze zainteresowany tą niecodzienną propozycją.”

piątek, 25 czerwca 2010

Podsumowanie roku szkolnego 2009/2010

Szkoła już za nami, a wakacje właśnie się rozpoczęły. Postanowiłam podsumować ubiegły rok szkolny.
Podsumowanie obejmuje:
Lektury,
Książki zrecenzowane,
Książki otrzymane/kupione,
Konkursy czytelnicze,

Lektury:
W tym roku na języku polskim przerabialiśmy:
„Latarnik” H. Sienkiewicz – przeczytane (recenzja)
„Krzyżacy” H. Sienkiewicz – przeczytane (recenzja)
„Pan Tadeusz” A. Mickiewicz (fragmenty) – nie przeczytane
„Stary człowiek i morze” E. Hemingway – przeczytane (recenzja)
„Syzyfowe prace” S. Żeromski – nie przeczytane
Punkty: 4/5; Ocena: dobry.

Książki zrecenzowane:
36 pozycji.



Książki otrzymane/kupione:
„Pies Baskerville’ów” A. Conan Doyle – kupione samodzielnie w Tesco ;)
„Dlaczego??? O życiu zakonnym dzisiaj – mówią siostry nazaretanki” – Otrzymałam na tzw. Skupieniu, które odbyło się w mojej parafii ;)
„Sekretne życie pszczół” S. Monk Kidd – znowu Zajączek.
„Zakochani” R. Rushton – nagroda za zajęcie 3 miejsca w etapie szkolnym konkursu czytelniczego Mól Książkowy „W dorastaniu nie ma drogi na skróty”
„Furteczki” E. Nowak – Nagroda za udział w Konkursie Mól Książkowy na etapie powiatowym w Murowanej Goślinie.
„Uwieść aroganta” A. Basso (swoją drogą nie polecam) – zakupy w Tecso ;]
„Poślubić wicehrabiego” A. Basso – znów Tesco
„Harry Potter i kamień filozoficzny” J. K. Rowling. – kupiłam od koleżanki za symboliczną złotówkę.
„Następna rzecz na liście” J. Smolinski – prezent od Zajączka Wielkanocnego ;)
„Lawenda w chodakach” E. Nowak – Zakupione na konkursie Mól Książkowy w Murowanej Goślinie
„Egipt” wyd. Arkady” – i znów Gwiazdor.
„Archeologia” Giuseppe M. Della Fina – tym razem Gwiazdor
Skarby UNESCO w Europie” wyd. IBIS – dołączone do świadectwa (nagroda za nie ;))
Zwierzęta Polski” S. Wąsik – Gwiazdor ;)
Razem: 14książek

Konkursy czytelnicze:
Szkolny konkurs czytelniczy: Twórczość Doroty Terakowskiej – dyplom za udział
Szkolny etap konkursu powiatowego – III miejsce i przejście do następnego etapu
Powiatowy (zarazem ostatni) etap konkursu wyżej wymienionego – wyróżnienie.

Bonus:
Dziś ukończyłam II klasę gimnazjum z wyróżnieniem i wysoką średnią (ciężka robota to była, ale mam spoko nauczycieli) 5,2.

Wszystkim życzę udanych, fantastycznych i jakich tam chcecie wakacji. ;)

wtorek, 22 czerwca 2010

[36] Rosamunde Pilcher "Kwietniowy śnieg"



Tytuł oryginalny: „Snow in April”
Wydawnictwo KSIĄŻNICA, 2006
Literatura angielska
Ocena: 7/10

Moje zdanie:
Jest to druga książka Pilcher, którą przeczytałam. I nie zawiodłam się.
Akcja książki rozgrywa się dosłownie na dniach. To zmusza do myślenia. Bo, zobaczcie: ile może się wydarzyć w ciągu kilku dni? Wydawać by się mogło, że niewiele. A jednak.
Przejdźmy jednak do bohaterów. Świetnie wykreowane, interesujące postacie. Gdzieś znalazłam opis, że „Autorka [Kwietniowego śniegu] traktuje swych bohaterów z sympatią, pozbawioną jednak czułostkowości”. W pełni zgadzam się z tymi słowami. Moją ulubioną postacią był Oliver.
Większa część akcji rozgrywa się w mojej ulubionej części Wielkiej Brytanii – Szkocji. Nie wiem dlaczego, ale kiedy raz przeczytałam książkę (jakiś romans chyba), w której miejscem akcji był właśnie ten region, zakochałam się w nim.
Serdecznie polecam tym, którzy już zasmakowali w Pilcher. A Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, niech zaczną od tej książki.
Opis:
Rodzeństwo Cliburtonów, dwudziestoletnia Karolina i o dziewieć lat młodszy Jody, wymyka się z Londynu, by spotkać się z niewidzianym od lat starszym bratem, po śmierci rodziców jedynym ich bliskim krewnym. Podczas podróży przez Szkocję zaskakuje ich spóźniona kwietniowa śnieżyca, a stry samochód, którym jadą, wpada do rowu. Szukając schronienia, trafiają do posiadłości Olivera Cairneya. W rezultacie, dzięki serii przypadkowych wydarzeń, muszą ulec zmianie plany energicznej macoch Karoliny i Jody’ego, a egoistyczną Liz, znajomą Olivera, spotyka srogi zawód.

[opis wydawnictwa Świat Książki]
Cytat:
„Mało tego, że ta postrzelona dziewucha zwaliła mu się na kark nie wiadomo skąd, przewróciła do góry nogami całe jego dotychczasowe życie i popsuła mu dobrze zapowiadający się wieczór, to jeszcze demonstracyjnie odmawia posiłków, doprowadzając wszystkich w tym domu do szału! Przemaszerował przez cały pokój i postawił tacę na nocnym stoliku takim impetem, ze aż zatrzęsła się lampka i podskoczyła szklanka z whisky.”

piątek, 18 czerwca 2010

[35] Louise Rennison "Angus, stringi i przytulanki"



Tytuł oryginalny: „Angus, Thongs and full frontal snogging”
Wydawnictwo Egmont, 2004
Literatura angielska
Ocena: 2/10

Moje zdanie:
Czytałam ją dość dawno temu. Ostatnio postanowiłam powtórzyć lekturę tej książki. Później zastanawiałam się jak mogłam czytać te bzdury. To jest najbardziej infantylna książka, z jaką miałam do czynienia.
Główna bohaterka ma bezsensowne problemy, równie głupie przyjaciółki, niewydarzoną rodzinę i durne pomysły.
Doprawdy czytelnik nie wie czy ma się śmiać czy płakać. Ta książka jest straszna. Niby porównywana do dziennika Bridget Jones. Szczerze powiem, że nie czytałam, ale widziałam film i zauważyłam jedną różnicę: Bridget jest zabawna, a Georgia jest żałosna.
Nie polecam. Chyba, że ktoś ma ochotę objechać tę książkę od góry do dołu.
Opis:
Georgia ma problemy jak każda nastolatka. Ponieważ nikt z jej rodziny nie nadaje się na powiernika, dziewczyna pisze pamiętnik, który Ty drogi czytelniku masz w dłoniach. Jak Georgia poradzi sobie z pierwszą miłością? Co ze sztuką całowania? Na te pytania i wiele więcej odpowiedź znajdziecie w tej książce.
Cytaty:
Nie znalazłam nic, co przykułoby moją uwagę.

[34] Elżbieta Jackiewiczowa "Pokolenie Teresy"

Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 1981
Literatura polska
Ocena: 7/10

Moje zdanie:
Książka Jackiewiczowej opowiada o losach Teresy i jej przyjaciół podczas II wojny światowej. Tę długoletnią historię opowiada matka Tereni.
Jak wyglądało życie przeciętnego człowieka, któremu trafiło się żyć w tak nie przyjaznych latach? Książka pokazuje, że starano się żyć normalnie, choć nie zawsze się udawało. Były różne przeszkody. Nie tylko te w postaci nalotów i łapanek. Były także te psychiczne. Czasami w człowieku wszystko siada, by później człowiek dostał potężnego ‘kopa’ do działania.
Młodzież nie rezygnowała z życia. Spełniali swe małe marzenia, łamali zakazy dla tej cząstki codzienności i ‘zwykłości’. Grali w siatkówkę, jeździli na rowerach, chodzili na lody i nadal się uczyli.
Matka Teresy organizowała komplety uczniowskie. Młodzi ludzie ciągnęli wówczas do wiedzy, chcieli się uczyć, choć było to zakazane. Cenili nauczycieli, którzy narażali dla niech swoje życie i nie gardzili nauką i ‘szkołą’.
A my mając wszystko podane niemalże na talerzu nie szanujemy tego. A szkoda.
Do przeczytania ksiązki gorąca zachęcam, bo pokazuje ona życie ludzi w czasach wojny od strony zwykłego, prostego człowieka, który czasem miał pod górkę, ale się nie poddawał.
Opis:
We wrześniu 1939 roku do naszych drzwi zapukała wojna. Ludzie najpierw się bronili i przyzwyczajali do nowej sytuacji. Potem organizowali sobie od nowa życie. I tak zaczyna się historia Teresy i wielu innych ludzi. Ilu z nich przeżyje, ilu zginie? Kto wyrzeknie się polskości, a kto będzie wiernie służył ojczyźnie?
Cytat:
„(…) człowieka trzeba szanować niezależnie od rasy i narodowości.”

„Wszystko jest narażaniem się, całe nasze życie. A jednak chce się żyć.”

[33] Barbara Kosmowska "Buba - sezon ogórkowy"

Wydawnictwo Literatura, 2007
Literatura polska
Ocena: 8/10

Moje zdanie:
Ta książka jest kontynuacją „Buby”. Już kiedyś ją czytałam, ale warto było sobie przypomnieć.
Postacie w książce nadal występują te same, chociaż pojawiają się też nowe. Fani dziadka Henryka i babci Rity nie będą zawiedzeni. Starszy pan nie traci swojego animuszu, a babcia Rita tak samo doprowadza człowieka do szału. Rodzice Buby mają mały kryzys, Bartoszowa bierze się za wychowanie niesfornego Franciszka. Także u przyjaciół Buby wiele słychać… Słowem – nie można się nudzić.
Opis:
Życie brydżowej mistrzyni zaczęło przypominać grę w karty. Raz wygrana, raz przegrana... Czy Buba zdoła odzyskać wirtualnego dziadka? Jak zakończy się jej potyczka ze Stalinem? A miłość? Czy drozd śpiewak zapomni o dumie i stanie się ponownym łupem młodego ornitologa?
Buba nie czeka na dobrą kartę. Odważnie gra z losem o swoje szczęście i jest zdumiona, że w sezonie ogórkowym tyle się może zdarzyć...
Cytat:
„- Wszyscy jesteśmy w pewnym sensie dziełem Bożym – zauważył dziadek – Tylko w różnych okolicznościach musieliśmy zostać stworzeni”

„- Co ja słyszę? Grałaś z jakimiś frajerami w ogóra? – W progu pokoju stanął dziadek – Jeśli się nie spisałaś skreślam cię z testamentu.”

W recenzji został wykorzystany opis książki ze strony www.biblionetka.pl

[32] Philip Pullman "Zorza północna (Złoty kompas)"



Tytuł oryginalny: „Northern Lights (The Golden Compass)”
Wydawnictwo Albatros, 2007
Literatura angielska
Ocena: 9/10

Moje zdanie:
Jest to pierwsza część serii „Mroczne Materie”.
Świetna fabuła. Ciekawie zbudowany świat. Tak jakby nasz, ten zza okna, ale jednak zupełnie inny.
Niesamowite postacie. Główna bohaterka Lyra i jej dajmon to jedne z najsympatyczniejszych osobowości w tej książce. Z przyjemnością wspominam osoby Cyganów. Bardzo ciekawie jest tu ukazana ta część naszej społeczności. Polubiłam postać Lee Scoresby’ego, mimo, że był postacią epizodyczną. Lord Asriel to dziwny człowiek. Fascynuje i odrzuca. Niebezpieczne piękno. Pani Coulter nie da się lubić. Czarny charakter książki.
Muszę się przyznać, że filmu nie widziałam i trochę się boję go obejrzeć. Może nie być tak dobry jak książka, którą wam gorąco polecam.
Opis:
Mała Lyra ma do wypełnienia zadanie. Liczne przygody sprawiają, że dziewczynka dociera na Północ, gdzie przebywa jej porwany przyjaciel wraz z mnóstwem innych dzieci. Lyra i jej kompani układają plan ocalenia porwanych. Jednak… Jakie eksperymenty przeprowadza pani Coulter? Kim jest Lord Asriel? Jak zakończy się historia dziewczynki i jej dajmona?
Cytat:
„To tak jakby pan powiedział, że człowiek powinien zdecydować, czy chce się urodzić.”

„(…) mężczyźni żyją krótko, niczym motyle. To stworzenia jednego sezonu.”

[31] Ernest Hemingway "Stary człowiek i morze"



Tytuł oryginalny: „The Old Man and the Sea”
Wydawnictwo Muza, 2004
Literatura amerykańska
Lektura szkolna
Ocena: 7/10

Moje zdanie:
Lektura. Bardzo cienka z resztą.
Prawdę mówiąc nie mam uprzedzenia do lektur, ponieważ niektóre z nich to perełki.
Podobał mi się początek. Rozmowa z chłopcem jest świetnym wprowadzeniem do całej historii.
Środkowa część była tak sobie. Może nie jest to geniusz, ale nie jest tez tragicznie.
Mniej-więcej od momentu gdzie starego dopadają rekiny, byłam już całkowicie zadowolona. Natomiast ostatnimi stronami byłam zachwycona.
Książka Hemingwaya opowiada o sile człowieka, o przezwyciężaniu własnych słabości i dążeniu do celu.
Język jest prosty, nieskomplikowany.
Opis:
W wiosce na Kubie mieszka Santiago, który nadal zajmuje się połowem ryb. Pewnego dnia wypływa daleko w morze. Udaje mu się złowić wielkiego marlina. Stary toczy walkę z rybą i morzem. Czy Santiago dopłynie do brzegu? Jak zakończy się walka z rybą i bezkresnym morzem?
Cytat:
„ – Ale człowiek nie jest stworzony do klęski – powiedział – Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.”

[30] sir Arthur Conan Doyle "Pies Baskerville'ów"



Tytuł oryginalny: „The hound of the Baskervilles”
Wydawnictwo REA, 2009
Literatura angielska
Ocena: 10/10

Moje zdanie:
Książkę kupiłam dwa miesiące temu. Przeczytałam stosunkowo niedawno.
Jest to moje pierwsza książka o słynnym Sherlocku Holmesie.
Podczas czytania wzbudzała w mnie sprzeczne uczucia. Miałam chęć odłożenia jej na półkę, jednak zwykła, ludzka ciekawość wygrała. Na całe szczęście.
Autentycznie polubiłam postać Doktora Watsona. Czasem czytelnik z niego kpi, czasem jest zdziwiony trafnością uwag Watsona. Sprawia wrażenie trochę głupszego od Holmesa, ale te wszystkie cechy czynią go bardziej ludzkim.
Sherlock Holmes… Bohater niesamowity. Spostrzegawczy, inteligentny, mający jasny umysł. Mimo to jest ‘typowym’ Anglikiem: chłodny, konkretny. Jest jednak świetnie nakreśloną postacią.
Ogólnie rzecz biorąc: Detektyw jak się patrzy.
Fabuła niezwykle ciekawa, wciągająca, dostarcza dreszczyku emocji. I nie brakuje zwrotów akcji. Jeden tak mnie zaskoczył, że ostatecznie uznałam Doyle’a za jednego z najlepszych autorów, po jakich sięgnęłam.
Nie żałuję czasu, który poświęciła czytając tę książkę.
Gorąco polecam.
Opis:
Kolejne śledztwo znanego Sherlocka Holmesa. Nad rodem Baskerville’ów ciąży klątwa. Demoniczny pies zabija sir Charlesa. Kiedy do Anglii przybywa jego spadkobierca, okazuje się, że jemu też zagraża niebezpieczeństwo. Holmes wraz z Watsonem podejmują się rozwikłania zagadki.
Czy demoniczny pies istnieje naprawdę? Jaki związek z tą sprawą ma Stapleton? Czy spadkobierca sir Charlesa zginie?
Rozwiązanie zagadki leży pośród zdradliwych bagien Devonshire, wystarczy się tylko tam udać…
Cytat:
(…) odwrócił się od płótna i wybuchnął śmiechem. Zdarzało mu się to bardzo rzadko, ale zawsze, kiedy słyszałem ten śmiech, źle to komuś wróżyło.”

„Jakby w odpowiedzi na jego słowa z ciemności na wrzosowiskiem dobiegł nas raptem ten przedziwny krzyk, który słyszałem już wcześniej na obrzeżach wielkiego Trzęsawiska Grimpen. Doszedł nas gnany wichrem rzez nocną ciszę przeciągły głuchy szept, wznoszący się do wycia, który chwilę potem znów opadł do smutnego jęku i zamilkł gdzieś w oddali. Potem odezwał się ponownie. I raz jeszcze. Ostry, dziki, groźny, wypełniający pulsowanie całe powietrze”