"Zawsze mnie smuci, kiedy ludzie spodziewają się po innych tego, co najgorsze, zamiast tego, co najlepsze. Czasem nie doceniamy młodzieży."

"Bóg nigdy nie mruga" R. Brett
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyzwania-książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyzwania-książki. Pokaż wszystkie posty

środa, 22 grudnia 2010

[57] Ruth Langan, Jaqueline Navin, Lyn Stone „W wigilijną noc”


Tytuł oryginalny: „One Christmas Night”
Arlekin, 2008
Liczba stron: 366
Literatura angielska
5/10


"W wigilijną noc" to trzy pełne ciepła i humoru opowiadania, których akcja przypada na XII, XIV i XVI wiek; to trzy wzruszające opowieści o lojalności i przyjaźni, oczarowaniu i miłości.

Jak już wyżej napisano, książka jest zbiorem trzech opowiadań. Ich akcja ma związek z Wigilią. To właśnie ona zmusza bohaterów do najrozmaitszych rzeczy.
Generalnie rzecz biorąc dwa pierwsze opowiadania nie są złe. Przez trzecie natomiast nie przebrnęłam. To była prawie drogą przez mękę, a chyba nikt nie lubi się męczyć, więc poprzestałam na jego połowie.
Są to opowiadania więc trochę trudno tutaj o jakąś szalenie rozwiniętą akcję. W dodatku jest to romans. Jak widać, nie jest to jakaś wymagająca lektura. Ot takie lekkie pióro na zimny wieczór. Szczególnie przypada do gustu w przerwach od czegoś ‘cięższego’.
Przeczytałam szybko, z przyjemnością nawet. Przyznam, że jest to ciekawa książka na ten właśnie świąteczny okres.
Moim zdaniem najciekawsze było drugie opowiadanie. Pierwsze też niczego sobie, choć chyba czegoś mi tam zabrakło. Jak już mówiłam trzecia historia nie urzekła mnie. Równie dobrze tego opowiadania mogłoby nie być w tym zbiorku.

Tytuły opowiadań:

Ruth Langan: „Cudowne ocalenie”
Jacqueline Navin: „Żona dla sprawiedliwego”
Lyn Stone: „Prezent dla Iana”

czwartek, 9 grudnia 2010

[56] Małgorzata Muserowicz "Noelka"


Akapit Press, 2009
Liczba stron: 186
Literatura polska
8/10

Noelka" jest częścią siódmą cyklu. Obok dalszych losów bohaterów znanych z części poprzednich, pojawiają się tu, jak zwykle, bohaterowie całkiem nowi. Miłość i przyjaźń, humor i sentyment, wesołe i wzruszające perypetie rodzinne, składają się na tę sympatyczną powieść o Wigilii Bożego Narodzenia.

Noelkę” przeczytałam w związku z wyzwaniem „Znalezione pod choinką”. Gdyby nie to pewnie nie przeczytałabym tej książki.
Do tej powieści Musierowicz podeszłam z dystansem. Wynikało to z urazu związanego ze „Sprężyną”. Ale okazało się, że niepotrzebnie tak sceptycznie potraktowałam tę książkę. Byłam mile zaskoczona już na samym początku.
Historia zaczyna się ciekawie – dziewczyna wyczekuje chłopaka stojąc przy oknie w Wigilię Bożego Narodzenia. Chociaż myślałam, że będzie to jakaś mdła opowiastka o nastoletniej miłości, czytałam dalej.
Już na samym początku spotykamy się z nowymi postaciami w tej serii. Postacie są sympatyczne. Chyba szczególnie do gustu mi przypadli Metody i Cyryjek. Decyzja tych dwóch starszych panów będzie miała wpływ na późniejsze zachowanie głównej bohaterki – Elki.
Ważną, choć raczej poboczną postacią jest Grzegorz Stryba. To kim jest, co takiego zrobił w Wigilię, dowiecie się tylko jeżeli przeczytacie „Noelkę” ;).
Oczywiście nie zabraknie w tej historii rodziny Borejków. Gabrysia, Ida, ojciec Ignacy… Oni gwarantują nam nieziemską zabawę.
U Musierowicz podoba mi się to, że tak zgrabnie zaczyna i kończy kolejne rozdziały. W jednym mamy Elkę i Tomcia, w następnym Borejków, a w jeszcze kolejnym – Cyryjka, Metodego i tajemnicza Terpentulę…
Książka zmusza również do zastanowienia się nad konsekwencjami naszych zachowań, niejednokrotnie głupich, popełnianych w silnym wzburzeniu. Czasami jedno takie głupstwo, zaraz cięgnie za sobą lawinę innych. A przecież trzeba to odkręcić, co nie jest takie proste, o czym przekonała się Elka…
Ale właśnie w tej gmatwaninie myśli i emocji, przypadkowo napotyka pewnego chłopaka, który uświadamia jej, że nie można przed błędami uciekać.
Ciekawe są również te wątki poboczne, które potem splatają się w jedną, piękną i nieco zaskakującą całość.
Musierowicz pokazuje nam w rej książce, niby takie zwykłe życie. Taka zwykła Gwiazdka, ze zwykłymi prezentami od Gwiazdora*, z chyba już tradycyjnym deszczem w święta w Wielkopolsce. I niby nie chcemy czytać takich ‘życiowych’ książek. Ale czasem jest taka potrzeba przeczytania takiej książki, choćby po to, by stwierdzić, że nie tylko my mamy problemy.
Generalnie książkę warto przeczytać. Choćby po to, żeby zrozumieć, że jaka Wigilia, taki cały następny rok.

„Wstrząsające było przekonać się, jak czas obchodzi się z ludzkim ciałem. I – jak nie potrafi nic zrobić z ludzkim duchem.”

„(…) – No to faktycznie. To dlaczego my sobie życzymy szczęścia?
- Może musimy sobie przypomnieć, że je mamy od urodzenia. Tylko… żeby poczuć to, że je mamy, musimy coś odrzucić. Złudzenia. I etykietki.”

*Gwiazdor - tak w Wielkopolsce nazywamy Świętego Mikołaja, który przynosi prezenty w Boże Narodzenie ;)