poniedziałek, 22 października 2012

wtorek, 16 października 2012

Bogin

Znacie serię książek o Harrym Potterze? W trzeciej części na zajęciach z obrony przed czarną magią młodzi czarodzieje walczą z boginem. Za Wikipedią:

Bogin (ang. Boggart) – widma, często mieszkające w małych, ciemnych, zamkniętych przestrzeniach, np. w starych szafkach lub pod łóżkami. Tak naprawdę nie wiadomo jak wygląda bogin, który jest ukryty. Jednak kiedy opuści swoją kryjówkę staje się tym co najbardziej przestraszy osobę na zewnątrz. Dlatego najlepiej bogina atakować w kilka osób – wtedy nie wie jaki kształt przybrać i staje się zdezorientowany. Zabójczą dla niego bronią jest śmiech. By się go pozbyć najlepiej użyć zaklęcia Riddiculus, które zmieni go w coś zabawnego. Zdezorientowany bogin eksploduje z hukiem zamieniając się w dym. Jedyną osobą, która widziała bogina w ukryciu jest Alastor Moody.

W naszej łazienkowej szafce zamieszkał dziś taki bogin. Robi nam porządki. Z dużą zawziętością atakuje papier  toaletowy. Zapasową kostkę mydła postanowił unicestwić w kuchni. Uznał, że najlepsze miejsce dla mojego grzebienia jest w przedpokoju. Po otwarciu szafki przybiera tylko jedną postać.....rudą!

piątek, 12 października 2012

Faworyt


O tym, że Arnold faworyzuje R. już wiecie. O tym, że Arnold uwielbia czipsy też już chyba pisałam. Za to o tym, że R. też faworyzuje Arnolda (niby twierdzi, że nie ale jakoś mu nie wierze), zaraz wam napiszę.

Sytuacja pierwsza:
R. jak co wieczór idzie do kuchni przygotować sobie kanapki do pracy na następny dzień. Antek wynurza się z najciemniejszego kąta mieszkania i podąża za nim (Arnold śpi w najlepsze). Wskakuje na parapet, wymownymi miauknięciami i spojrzeniami namawia R. do podzielenia się z nim szyneczką. R. mimo, iż zawsze głośno przy tym narzeka, dzieli się z kotem wędliną. Ale nie może przeżyć  że to "mój" kot dostał smakołyk, bierze drugi kawałek, przynosi do pokoju i podtyka Arnoldowi pod nos mówiąc:

-No, niejadku* zjedz kawałek. Antek zjadł, ty też musisz.

*Arnold nie przepada za surowym mięsem, mokrą karmą i szynkami. Sucha karma rulezz.

Sytuacja druga:
Piątek wieczór, R. idzie do sklepu po coś na kolacje i wino do filmu. Przed wyjściem pyta:

-Kochanie, kupić ci coś? (kiwam przecząco głową). Nie? Na pewno? No dobra, a mogę kupić jakieś czipsy dla Arnolda?




No i powiedzcie sami, faworyzuje rudego czy nie?  :D

czwartek, 4 października 2012

Po równo

Mówi się, że rodzice kochają swoje dzieci tak samo, równie mocno i sprawiedliwie. Nie jestem rodzicem, więc nie wiem jak to jest z dziećmi, ale z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że z kotami jest podobnie (no chyba, że akurat któreś futro zajdzie mi mocno za skórę tłukąc kolejne lusterko, śpiąc na stole lub zjadając kolejny nie przeznaczony dla kota karton). Ale czy z kotami jest tak samo, czy kochają nas równie mocno? 
Mów się, że kotki bardziej przywiązują się do mężczyzn, a kocury do kobiet. Kiedy żyła jeszcze nasza Tosia, w zasadzie mogłabym powiedzieć, że to prawda. R. był dla niej całym światem, ja tylko pocieszycielką, kiedy nasz mężczyzna wychodził do pracy:) Antek natomiast zawsze trzymał dystans, nie spoufalał się za bardzo z nikim, ale ze mną dogadywał się najlepiej. Jednak odkąd mieszka z nami Arnold....no cóż, sytuacja nie jest już taka klarowna. Nasze koty dokonały podziału. Antek przygarnął mnie, a Arnold R. Kiedy zasiadamy wieczorem na kanapie, Antek ląduje zawsze na moim brzuchu (co mu się stało, że nagle zaczął się przytulać?), a Arnold zawsze obok R. (najlepiej z nosem pod pachą!). W nocy, kiedy od święta Arnold przyjdzie spać do naszego łóżka, kładzie się tylko i wyłącznie na nogach R. Nie obok, nie koło mnie, zawsze na nim. Jeżeli Antek jest głodny, prosi o jedzenie tylko mnie. Rano wskakuje do łóżka tylko po mojej stronie, łasi się tylko o moje nogi. 
Wygląda na to, że podzieli się fifty-fifty :D



O! A tu na pewno obgadują podział łupów :D