Niech Was nie zmyli zdjątko. Fotka dodana do posta wcale nie odzwierciedla charakteru mego wypoczywania od pracy. Chociaż ...może trochę:) Z racji tego, że zimne pifko stoi, a apetyczna książką leży na palecie udającej stół, która to z kolei położona jest na piekielnie hałaśliwej maszynie zwanej zagęszczarką.:)
Fakt, mam właśnie urlop, w sensie wolność od harówy zawodowej. Lecz nie jest to jednoznaczne z wolnością od harówy przydomowej. Ciągle zapierniczam i znowu cierpię na permanentny brak wolnego czasu. Nie dodam jednak smutnego słowa NIESTETY, bo to jest najczęściej ten rodzaj zapracowania jaki uwielbiam. :)
Bo zajętość jaka jest teraz moim udziałem to spełnienie moich pragnień. Realizuję oto swoje plany. Które są rozliczne. Nader. Do tego stopnia, że już na początku urlopu wiem, że jeśli uda mi się wypełnić plan urlopowy choćby w 10% to będzie mój wielki sukces.
Gdyż czego to ja nie zamierzam zrobić w ten urlop !:)Właśnie, prościej będzie napisać czego nie zamierzam. Wyjechać w ciepłe kraje na dłużej. Nie mamy na to funduszy ni czasu:(
Ogólnie całokształt zajęć zaplanowanych na urlop można określić jednym zdaniem.
Chcę zrobić wielkie, generalne porządki. I w życiu i w domu.
Oraz zająć się przyjemnościami, na które brakowało mi czasu w dni pracujące.
Moje rozliczne hobby czekają, aż się do nich dobiorą me rączki stęsknione.:)
Oraz... no tak..... planuję wypocząć:) w tak zwanym międzyczasie:))
W czym pomagają mi dłuższe chwile relaksu w rodzaju tych uwiecznionych na zdjęciu.
Mam nadzieję, że znajdę czas bym Wam o wszystkim podonosić:))