powracając na blogowe łono.
Zaczynam od nowa:)
Zaczynam od nowa:)
Chociaż u mniej jakby po staremu. Stara bida i stare powody do zadowolenia.
Choćby takie jak radość posiadania kompletnej wciąż, żywej, całej i zdrowej menażerii.
Bowiem, na szczęście, ze zwierzakami większych kłopotów nie mamy. Egzystują pod jednym dachem
w pozornej zgodzie, tolerują się. Chociaż Żuni zdarza się pogonić Kazikowi kota, a Kazikowi sunię ofuknąć i machnąć łapą. Jednak większych konfliktów między nimi nie ma. Ot, cicha niechęć.
Kazik rzadko wychodzi ze stanu wyluzowania.
Żunia tylko od czasu do czasu daje mu powody, by z postawionym na sztorc ogonem zwiewać w panice, szukając schronienia pod stołem w kuchni czy na piętrze.
Przepraszam za milczenie raz jeszcze. Mam nadzieję ostatni.
Od teraz będę pisać i żadna zajętość nie będzie mi pretekstem do milczenia.
Obiecuję...sobie przede wszystkim, że powrócę do tego co mi sprawia przyjemności i umila trudy codzienności. Między innymi do pisania.
Będę "pościła" na obu blogach. Na tym zamkniętym bardziej otwarcie, nie omijając trudnych, bardziej intymnych i osobistych wątków :)
serdeczności:)