Część dalsza:
Read the story.
The Hen
The hen is brown.
It sees the egg.
The egg is big!
Napięcie rośnie. Ciekawe, co będzie za tydzień.
Właściwie, nie powinnam się śmiać. Wyobraźcie sobie, że nie potrafię zrobić zadania na poziomie zerówki. Moje dziecko jest lepsze z angielskiego niż ja. Chyba zapiszę się na jakiś kurs, chociaż nie wiem, czy to coś da w moim wieku. Ech, dzieckiem być.
poniedziałek, 7 maja 2012
wtorek, 1 maja 2012
Story
Mój synek odrabiał dzisiaj lekcje. Jedno z zadań brzmiało tak:
Read the story.
The Hen
The hen is red.
The hen has an egg.
The egg is in a nest.
Na co moje dziecko powiedziało, że to wcale nie jest story. Ho ho ho, krytyk literacki się z niego robi.
Read the story.
The Hen
The hen is red.
The hen has an egg.
The egg is in a nest.
Na co moje dziecko powiedziało, że to wcale nie jest story. Ho ho ho, krytyk literacki się z niego robi.
sobota, 28 kwietnia 2012
piątek, 9 marca 2012
"Przedświąteczna gonitwa", Maria Izabela Fuss
„7 grudnia
Drogi Pamiętniku!
Wczorajszy dzień ogłaszam za nader udany! Nareszcie Święty Mikołaj poniósł sromotną klęskę, a to wszystko dzięki mnie i moim pobratymcom! Hip-hip-hura! Całe Piekło wznosi toasty kieliszkami wypełnionymi po brzegi wytrawnym, czerwonym winem – moim ulubionym, ma się rozumieć!
Och, truszkę mi się ulało... wybacz!”
Tak zaczyna się opowiadanie „Przedświąteczna gonitwa” autorstwa Marii Izabeli Fuss.
Narratorem jest diabełek Imp. Tak, diabełek prowadzi pamiętnik i sam ten fakt wywołuje uśmiech na twarzy. Humor i lekki ton towarzyszą czytelnikowi już do końca utworu.
Imp wpada na pomysł, by ukraść prezenty Świętemu Mikołajowi i zepsuć Święta. Do wykonania misji bez trudu werbuje liczną grupę pobratymców: święty nie cieszy się w piekle uznaniem i nazywany jest tam Pomyleńcem, „bo nikomu nie mieści się pod kopułą, aby ktokolwiek o zdrowym umyśle rozdawał prezenty na prawo i na lewo, jakby nie było nic lepszego do roboty, tylko dzielić się rzeczami”.
Jak wynika ze wstępu, piekło świętuje, czyli plan się powiódł. To jednak nie wszystko.
Na kilkunastu stronach autorka wykreowała sympatyczny świat diabełków. Mimo ich niecnego planu, nie da się ich nie polubić. Magia miesza się tu ze światem nam znanym, czyli z jednej strony mamy w piekle alchemika, który uwarzy eliksir zmieniający głos, a z drugiej – wypożyczalnię strojów i studio wizażu. Do czego to wszystko? Jak skończy się opowiadanie? Co kryje się za tytułem utworu?
Przekonajcie się sami: historia nie jest zarezerwowana dla dzieci.
E-book do nabycia na stronie Wydaje.pl. Można się tam również zapoznać z jego bezpłatnym fragmentem.
Cały zysk ze sprzedaży zostanie przekazany na Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie.
Drogi Pamiętniku!
Wczorajszy dzień ogłaszam za nader udany! Nareszcie Święty Mikołaj poniósł sromotną klęskę, a to wszystko dzięki mnie i moim pobratymcom! Hip-hip-hura! Całe Piekło wznosi toasty kieliszkami wypełnionymi po brzegi wytrawnym, czerwonym winem – moim ulubionym, ma się rozumieć!
Och, truszkę mi się ulało... wybacz!”
Tak zaczyna się opowiadanie „Przedświąteczna gonitwa” autorstwa Marii Izabeli Fuss.
Narratorem jest diabełek Imp. Tak, diabełek prowadzi pamiętnik i sam ten fakt wywołuje uśmiech na twarzy. Humor i lekki ton towarzyszą czytelnikowi już do końca utworu.
Imp wpada na pomysł, by ukraść prezenty Świętemu Mikołajowi i zepsuć Święta. Do wykonania misji bez trudu werbuje liczną grupę pobratymców: święty nie cieszy się w piekle uznaniem i nazywany jest tam Pomyleńcem, „bo nikomu nie mieści się pod kopułą, aby ktokolwiek o zdrowym umyśle rozdawał prezenty na prawo i na lewo, jakby nie było nic lepszego do roboty, tylko dzielić się rzeczami”.
Jak wynika ze wstępu, piekło świętuje, czyli plan się powiódł. To jednak nie wszystko.
Na kilkunastu stronach autorka wykreowała sympatyczny świat diabełków. Mimo ich niecnego planu, nie da się ich nie polubić. Magia miesza się tu ze światem nam znanym, czyli z jednej strony mamy w piekle alchemika, który uwarzy eliksir zmieniający głos, a z drugiej – wypożyczalnię strojów i studio wizażu. Do czego to wszystko? Jak skończy się opowiadanie? Co kryje się za tytułem utworu?
Przekonajcie się sami: historia nie jest zarezerwowana dla dzieci.
E-book do nabycia na stronie Wydaje.pl. Można się tam również zapoznać z jego bezpłatnym fragmentem.
Cały zysk ze sprzedaży zostanie przekazany na Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie.
wtorek, 14 lutego 2012
Walentynkowe "I Spy"
Moje dziecko chce zostać w przyszłości toymaker. Zrobiliśmy więc dla taty zabawkę na walentynki:
Najtrudniej znaleźć ziarno jęczmienia - trzeba przecież postawić tacie jakieś wyzwanie. (Maku nie mieliśmy). Dziecko planuje produkcję butelki plażowej, czyli zmieszać z piaskiem kamyki, muszelki, śrubki i inne skarby (do wersji deluxe dorzucimy nawet kilka groszy). Z takim nastawieniem zaoszczędzę na zabawkach.
Pomysł zaczerpnięty z http://www.icanteachmychild.com/2010/07/i-spy/.
Najtrudniej znaleźć ziarno jęczmienia - trzeba przecież postawić tacie jakieś wyzwanie. (Maku nie mieliśmy). Dziecko planuje produkcję butelki plażowej, czyli zmieszać z piaskiem kamyki, muszelki, śrubki i inne skarby (do wersji deluxe dorzucimy nawet kilka groszy). Z takim nastawieniem zaoszczędzę na zabawkach.
Pomysł zaczerpnięty z http://www.icanteachmychild.com/2010/07/i-spy/.
niedziela, 5 lutego 2012
Luty
Nadszedł luty, a jedyne, co mi przychodzi do głowy, to:
„Idzie luty, ubierz buty”.
Twórczo. Odstąpić komuś trochę weny?
Mętlik w głowie. Bałagan w domu. Zimno. Ręce opadają.
Chyba najlepiej byłoby ubrać te buty i się trochę powłóczyć po okolicy. Obejrzeć kilka potencjalnych miejsc zbrodni, czyli zbadać teren do mojego kryminału.
Pracuję właśnie nad karkołomną sceną i mam ogromną ochotę wypróbować ją w praktyce. Korci mnie za każdym razem, kiedy przechodzę obok głębokiego jaru. Obawiam się jednak, że moja bohaterka ma lepszą kondycję i że ja po takim wyczynie kaskaderskim wylądowałabym w szpitalu. Może wrzucić tam lalkę?
A jak Wam idzie pisanie? Albo przynajmniej: jak Wam idzie luty?
„Idzie luty, ubierz buty”.
Twórczo. Odstąpić komuś trochę weny?
Mętlik w głowie. Bałagan w domu. Zimno. Ręce opadają.
Chyba najlepiej byłoby ubrać te buty i się trochę powłóczyć po okolicy. Obejrzeć kilka potencjalnych miejsc zbrodni, czyli zbadać teren do mojego kryminału.
Pracuję właśnie nad karkołomną sceną i mam ogromną ochotę wypróbować ją w praktyce. Korci mnie za każdym razem, kiedy przechodzę obok głębokiego jaru. Obawiam się jednak, że moja bohaterka ma lepszą kondycję i że ja po takim wyczynie kaskaderskim wylądowałabym w szpitalu. Może wrzucić tam lalkę?
A jak Wam idzie pisanie? Albo przynajmniej: jak Wam idzie luty?
wtorek, 24 stycznia 2012
Tydzień w Szwecji
Wychodzi na to, że Szwecja to przede wszystkim powieści kryminalne i książki Astrid Lindgren.
„Dzieci z Bullerbyn”, Astrid Lindgren:
W tej książce każdy najzwyczajniejszy dzień sześciorga dzieci z małej szwedzkiej wioski przedstawiony jest jak najciekawsza przygoda. Łowienie raków i chodzenie do szkoły, pielenie rzepy i Gwiazdka – wszystko staje się okazją do zabawy i umocnienia przyjaźni.
Właśnie czytamy i dziecku bardzo spodobał się rozdział „Lasse wpada do jeziora”, szczególnie ten fragment:
„O krok”, Hennig Mankell:
W noc św. Jana troje nastolatków przebranych w osiemnastowieczne stroje spotyka się w lesie, żeby odegrać maskaradę. Cała trójka ginie. Niedługo potem komisarz Wallander dowiaduje się, że jego kolega, który miał mu pomóc w poprowadzeniu sprawy, nie żyje. Jedynym śladem jest fotografia nieznanej kobiety. Co przyniesie śledztwo dotyczące prywatnego życia kolegi? Inspektor zmierzy się z tajemnicą, której być może wcale nie chce poznać.
„Nocna zamieć”, Johan Theorin:
Joakim i Katrine Westin przeprowadzają się ze Sztokholmu na północną Olandię, wyspę u wybrzeży Szwecji. Uciekając przed życiem w wielkim mieście, postanawiają kupić i wyremontować byłą siedzibę latarników. Okazuje się jednak, że stary dom kryje w sobie wiele ponurych tajemnic, dawnych historii, które pragną zostać opowiedziane. Gdy na rodzinę Joakima spada nieszczęście, musi on stawić czoło zarówno duchom tego miejsca, jak i własnym demonom.
Więcej książek - na blogu Kanapy i w wątku Tydzień w Szwecji.
„Dzieci z Bullerbyn”, Astrid Lindgren:
W tej książce każdy najzwyczajniejszy dzień sześciorga dzieci z małej szwedzkiej wioski przedstawiony jest jak najciekawsza przygoda. Łowienie raków i chodzenie do szkoły, pielenie rzepy i Gwiazdka – wszystko staje się okazją do zabawy i umocnienia przyjaźni.
Właśnie czytamy i dziecku bardzo spodobał się rozdział „Lasse wpada do jeziora”, szczególnie ten fragment:
- Uwaga! Jedzie słynny łyżwiarz z Bullerbyn! - krzyczał i jechał prosto na przeręblę, skręcając dopiero w ostatniej chwili.(W tym momencie moje dziecko chowa się pod koc i chichocze).
- Lasse, nie wariuj! - krzyczał Olle.
Wymyślaliśmy Lassemu wszyscy, ale nic nie pomagało. Zaczął robić pętlę i zakrętasy dokoła przerębli. Czasami jechał tyłem.
- Oto nadjeżdża dumny łyżwiarz z Bullerbyn! - krzyczał znowu.
I nagle - plusk! Wjechał tyłem prosto do przerębli, gdyż zapędził się zbyt daleko.
„O krok”, Hennig Mankell:
W noc św. Jana troje nastolatków przebranych w osiemnastowieczne stroje spotyka się w lesie, żeby odegrać maskaradę. Cała trójka ginie. Niedługo potem komisarz Wallander dowiaduje się, że jego kolega, który miał mu pomóc w poprowadzeniu sprawy, nie żyje. Jedynym śladem jest fotografia nieznanej kobiety. Co przyniesie śledztwo dotyczące prywatnego życia kolegi? Inspektor zmierzy się z tajemnicą, której być może wcale nie chce poznać.
„Nocna zamieć”, Johan Theorin:
Joakim i Katrine Westin przeprowadzają się ze Sztokholmu na północną Olandię, wyspę u wybrzeży Szwecji. Uciekając przed życiem w wielkim mieście, postanawiają kupić i wyremontować byłą siedzibę latarników. Okazuje się jednak, że stary dom kryje w sobie wiele ponurych tajemnic, dawnych historii, które pragną zostać opowiedziane. Gdy na rodzinę Joakima spada nieszczęście, musi on stawić czoło zarówno duchom tego miejsca, jak i własnym demonom.
Więcej książek - na blogu Kanapy i w wątku Tydzień w Szwecji.
czwartek, 5 stycznia 2012
Z nieba spadło
Avoid Good Writing While Composing
It’s too disturbing to read a writer with a good style when you’re in the middle of putting your work together. It’s very much like taking your car apart and having all the pieces on the floor when somebody rides by in a Ferrari. Now, you may hear a note in the Ferrari that isn’t good and say, That motor needs a little tuning. But nonetheless the car is there and yours is on the floor. So while I’m working on a book, I rarely read more than The New York Times.
NORMAN MAILER
Czytam właśnie "Wichrowe Wzgórza" i stwierdziłam, że moja pisanina nie ma sensu, że porywam się z długopisem na słońce i że w ogóle powinnam sobie odpuścić i zrobić coś pożytecznego, na przykład posprzątać dom (przydałoby się).
A tu nagle dobra rada spadła mi jak z tego nieba, na którym słońce przecież świeci przyjaźnie i każdemu po równo, a mi może nawet równiej, bo w końcu u nas lato.
Jak Wam idzie pisanie? Nie poddajecie się, mam nadzieję.
Subskrybuj:
Posty (Atom)