Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komedia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komedia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 marca 2016

"Były sobie świnki trzy" Olga Rudnicka [PRZEDPREMIEROWO]


Czy podpisanie intercyzy to podpisanie wyroku na siebie? Czy w ten sposób kobieta zamyka sobie drogę do szczęścia, spokoju i... majątku męża? Niekoniecznie. Nie ma problemu którego nie dałoby się rozwiązać, nawet jeśli będzie trzeba posunąć się do morderstwa...

Martusia, Kama i Jolka, to trzy kobiety w średnim wieku, których życie nie jest do końca tak idealne jak można by sądzić. Choć mają bogatych mężów, żyją w luksusie i nie muszą martwić się o pieniądze, pojawiają się pewne problemy które skutecznie burzą ich spokój. Nadmiar kilogramów, kurze łapki i coraz więcej lat na koncie. Do tego ich mężowie dopuszczają się zdrady z młodszymi i bardziej atrakcyjnymi kobietami, nie zwracając uwagi na wierność swoich żon. Najlepszym wyjściem z sytuacji byłby rozwód, ale kobiety przed ślubem podpisały intercyzy. Co zatem zrobić? Odpowiedź jest prosta: zostać wdową i pozbyć się balastu. Trzy przyjaciółki zawiązują pakt, decydując się wykończyć swoich niewiernych mężów. Szybko jednak przekonują się, że nie będzie to takie proste...

„Prawdziwą trudnością nie jest kłamanie tak, by ludzie we wszystko wierzyli, lecz zapamiętanie tego, co się mówiło. I komu. Dlatego trzeba kłamać wszystkim po równo.”

„(…) przypadki chodzą po ludziach, jednak jak jest ich za dużo, to trudno w nie uwierzyć.”

„Były sobie świnki trzy” to moje pierwsze spotkanie z piórem Olgi Rudnickiej. Gdy zaczęłam czytać, od razu zwróciłam uwagę na lekki i przyjemny styl autorki. Spodziewałam się, że będzie to kryminał z lekkim przymrużeniem oka i nie pomyliłam się. To wyśmienita komedia pomyłek, która poza dawką świetnego humoru, zachwyca umiejętnościami pisarskimi Olgi Rudnickiej, a także oryginalnym i ciekawie poprowadzonym tematem. Od samego początku rzuciło mi się w oczy podobieństwo do serialu „Gotowe na wszystko” i nawet pojawia się takie porównanie w książce, więc trafiłam w dziesiątkę. Trzeba przyznać, że wyszło to autorce na dobre. „Były sobie świnki trzy” to rozrywka w najlepszym wydaniu i gwarancja przyjemnie spędzonego czasu.

Wszystko rozchodzi się o te piekielne intercyzy. Gdyby nie to, nic nie stałoby na przeszkodzie, aby zdecydować się na rozwód. Ale przecież żadna z kobiet nie chce zostać z niczym. Wspólnie dochodzą do wniosku, że najlepiej gdyby każda z nich została wdową. Ale jak to zrobić? Trzeba wszystko dokładnie zaplanować i przemyśleć, bo wykończenie męża, to nie taka prosta sprawa. I tu zaczynają się schody... bo jak pozbyć się trzech osób, tak by nie ściągnąć na siebie uwagi policji? Kobiety muszą działać wspólnie i najlepiej żeby każda śmierć wyglądała na nieszczęśliwy wypadek. I choć mają pewne opory, szybko przekonają się, że nie taki wilk straszny jak go malują. Jaki będzie finał tej historii? Czy pozbycie się niewiernego męża to jedyne wyjście z sytuacji?

Olga Rudnicka wie jak zaintrygować czytelnika. W świetny i przemyślany sposób prowadzi fabułę, z każdą chwilą dokładając coraz więcej elementów, które mają na celu nas zaskoczyć, a przede wszystkim rozśmieszyć. I choć spodziewałam się, jak potoczy się historia, absolutnie nie zepsuło mi to odbioru powieści. Cięty język, zabawne dialogi i czarny humor idealnie się ze sobą łączą tworząc genialnie skonstruowaną komedię kryminalną. Bohaterowie są wyraziści i kontrastowi. Każda z trzech kobiet jest inna, dzięki czemu świetnie się uzupełniają. To pomaga im zaplanować wręcz zbrodnie idealną. Okazuje się jednak, że wiele planów będą musiały zmienić, bo z każdą chwilą pojawiają się nowe okoliczności i sytuacje, które mają znaczący wpływ dla przebiegu wydarzeń.

„Człowiek to dziwna istota. Woli wierzyć w kłamstwa, choćby nie wiadomo jak nieprawdopodobne, niż w prawdę.”

„Były sobie świnki trzy” to przede wszystkim obraz wspaniałej kobiecej przyjaźni. I choć kobiety w wielu kwestiach się nie zgadzają, a nawet kłócą, to jednak potrafią dojść do porozumienia. I w każdej, nawet najbardziej dramatycznej chwili, mogą na sobie polegać. Czy to trzeba śledzić niewiernego męża, czy to nakłamać policji, czy zakopać zwłoki w lesie... Prawdziwa przyjaciółka jest gotowa na wszystko. Oprócz trzech kobiet (świnek), w książce pojawi się również czwarta, która też odegra znaczącą rolę dla całej historii. Jaki będzie finał, musicie przekonać się sami. Ale zapewniam, że niejednokrotnie będziecie zaskoczeni.

Książka Olgi Rudnickiej to zabawna historia, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, śmiesznych sytuacji i barwnych bohaterek. Rozbawi Was do łez, poprawi humor, a przy okazji pozwoli Wam zapomnieć o szarej rzeczywistości. „Były sobie świnki trzy” to łatwa w odbiorze powieść, która będzie idealną odskocznią od codzienności. Polecam!

Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: Były sobie świnki trzy
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data premiery: 15 marca 2016
Liczba stron: 360
Gatunek: komedia kryminalna
MOJA OCENA: 7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka


czwartek, 18 lutego 2016

"Awaria małżeńska" Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz


Ponoć kobieta jest niezastąpiona. Najlepiej zadba o dom i o dzieci. Ale czy na pewno?

Wszystko zaczęło się od kota, który niespodziewanie wtargnął na ulicę. Kierowca autobusu próbując ratować biedne zwierzę przed kołami pojazdu poturbował swoich pasażerów. W tym Ewelinę i Justynę, które w wyniki obrażeń jakie odniosły podczas wypadku, wylądowały w szpitalu. Jak się okazało, opiekę nad dziećmi i domem, będą musieli przejąć ich małżonkowie, którzy o obowiązkach domowych, a tym bardziej o opiece nad dziećmi nie mają zielonego pojęcia. Ewelina i Justyna są przerażone, bo jakoś nie specjalnie widzą swoich mężów w roli gospodyń domowych. Niestety panowie widzą to w jeszcze bardziej ciemnych barwach. Bo jak pogodzić wszystkie obowiązki, opiekę nad dziećmi i pracę? Szykuje się prawdziwa awaria małżeńska.

Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz, to dwie polskie autorki których książki cieszą się ogromną popularnością i zainteresowaniem. Sama z wielką przyjemnością po nie sięgam i zawsze jestem zadowolona z lektury. Tym razem obie Panie zdecydowały się napisać książkę w duecie. Jesteście ciekawi jak im to wyszło? „Awaria małżeńska” to wyśmienita komedia w najlepszym wydaniu. Jeśli jeszcze macie jakieś wątpliwości, to szybko się ich pozbądźcie. Socha i Witkiewicz to dwa nazwiska na które warto zwrócić uwagę.

„Największą pułapką dla ludzi, którym ciągle brakuje czasu jest jego… zbyt skrupulatne planowanie. Czas to nie tort, który można podzielić na określoną liczbę kawałków.” *str.276

„Nie da się przeżyć dnia, trzymając się „od-do” wyznaczonej rozpiski. Każda chwila niesie przecież ze sobą niespodziankę i to jest w niej najciekawsze.” *str.276

Drogie Panie, czy zastanawiałyście się czasem, co by było gdyby okazało się, że musicie wziąć przymusowe wolne od obowiązków domowych? Czy wasi mężowe sprostaliby zadaniom które zostały na nich narzucone? W końcu w większości przypadków to na głowie kobiety spoczywa opieka nad dziećmi i domem. A może by tak na chwilę zamienić się rolami i przekonać się, czy i mężczyźni są w stanie podołać temu wyzwaniu? W końcu co to jest, przygotować dzieci do szkoły lub przedszkola, ugotować obiad, zrobić zakupy albo wyprać brudne pranie... Nic trudnego, prawda? Niestety okazuje się, że nie dla wszystkich...

Sebastian i Mateusz z dnia na dzień dowiadują się, że od tej chwili muszą radzić sobie sami. Ich żony leżą w szpitalu i  nie zapowiada się, żeby miały szybko zostać wypisane. Trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy. Trzeba zadbać o dom, o dzieci i o siebie. Tylko teraz bez pomocy żon, które zawsze stały na straży ogniska domowego. Obowiązków jest dużo i jak się okazuje, wcale nie będzie łatwo im sprostać. Ale jak to wszystko ogarnąć? Zwłaszcza, że obaj panowie do tej pory nie specjalnie uczestniczyli w życiu rodzinnym. Wszystkim zajmowały się kobiety. Sebastian i Mateusz pozostawieni sami na placu boju, powoli odnajdują się w nowej roli. Nie obejdzie się jednak bez kilku wpadek, zabawnych sytuacji i tajemniczej Dżesiki, która niespodziewanie zyska rolę opiekunki do dzieci. Choć jej złote buty i krótkie spódniczki ewidentnie wskazują na inną profesję... Jak poradzą sobie mężczyźni? Czy awaria małżeńska zostanie zażegnana?

„Awaria małżeńska” to zabawna i pełna humoru powieść. Od samego początku bawi nas do łez, choć w niektórych chwilach nie obejdzie się też bez momentów skłaniających do przemyśleń. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz są świetnymi obserwatorkami. Tworzą historie wyciągnięte prosto z życia, wzbogacając je w wartościowych i realnych bohaterów. Wrzucają ich w wir wydarzeń, nie szczędząc im trudności, ale też zabawnych sytuacji. Poprzez postacie przeniesione na kartki swojej książki, pokazują nam z czym wielu z nas musi mierzyć się na co dzień. Autorki piszą lekko, przejrzyście i obrazowo, a my możemy swobodnie utożsamiać się z bohaterami. W końcu historia zawarta w „Awarii małżeńskiej” tak naprawdę może dotyczyć wielu z nas, ale pozwala nam też spojrzeć bardziej przychylnym okiem na mężczyzn.

„Życie to nie wyścig, w którym gonimy idealną wizję samych siebie. To również wpadki, błędy i drobne pomyłki. Warto pamiętać o jednym: nadmiar słodyczy potrafi w końcu zemdlić. Nadmiar doskonałości również.” *str.316

Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz z przymrużeniem oka ukazują swoich męskich bohaterów. I choć panowie mają trudności z wieloma czynnościami, tak naprawdę okazuje się, że nie taki wilk straszny jak go malują. A mężczyźni jeśli chcą, to też potrafi zadbać o dom i dzieci. W tej konkretnej historii zmusiła ich do tego sytuacja, ale w normalnym życiu nie zawsze tak jest. Często to kobiety nie dają mężczyznom wolnej ręki, twierdząc, że same zrobią to lepiej. Ale czy na pewno? Czasami wystarczy odrobina zaufania, kompromisu i wiary w możliwości drugiego człowieka. W końcu nie jesteśmy niezastąpione, a jak się okazuje mężczyzna też potrafi.

„Awaria małżeńska” to dowcipna, barwna i nietuzinkowa opowieść. Śmiało mogę polecić ją nie tylko kobietom. Jestem pewna, że nie jeden mężczyzna, będzie zachwycony i znajdzie w tej historii coś dla siebie. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz to duet doskonały. Stworzyły historię która potrafi zaskoczyć, zachwycić, rozśmieszyć i skłonić do refleksji. To genialnie skonstruowana komedia, gwarantująca wyśmienitą rozrywkę i relaks na długie godziny. Gorąco polecam!

Autor: Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Awaria małżeńska
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 20 stycznia 2016
Liczba stron: 376
Gatunek: literatura obyczajowa/komedia
MOJA OCENA: 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Nataszy Socha oraz Wydawnictwu Filia


piątek, 5 lutego 2016

"Moralność pani Piontek" Magdalena Witkiewicz


Kochać można na wiele sposobów. W końcu to indywidualna sprawa każdego człowieka. I choć może wydawać się to trochę dziwne, są i tacy którzy szczególną miłością darzą swoje buty. Zaskoczeni? Poznajcie panią Piontek i jej ekscentryczny sposób bycia, a zobaczycie, że jeszcze wiele rzeczy was zadziwi.

Gertruda Poniatowska z domu Piontek to dość niezwykła kobieta. Od zawsze marzyła, żeby wieść wielkomiejskie życie i wyrwać się z zapadłej wsi. Gdy na jej drodze stanął Romuald Poniatowski, postanowiła za wszelką cenę złapać go w swoje sidła. Oczywiście osiągnęła swój cel. Dziś żyje w luksusie, pije kawę tylko z porcelanowych filiżanek i uwielbia drogie buty na obcasie. A ma ich całe mnóstwo! Uważa się za lepszą od innych, a jej największym oczkiem w głowie jest syn Augustyn Poniatowski. On natomiast ma dość mieszkania z ekscentryczną matką, dlatego pewnego dnia podejmuje desperacką decyzję – wyprowadza się i to natychmiast. Jednak Gertruda nie zamierza tak łatwo wypuścić swojego skarbu z rąk. Postanawia za wszelką cenę sprowadzić syna z powrotem do domu. Tymczasem Romuald, mąż Gertrudy również postanawia uciec od żony, zwłaszcza, że między nimi ostatnio wcale nie układa się zbyt dobrze. Augustyn wynajmuje mieszkanie u sympatycznej pani Halinki, która jak się okazuje postanowiła je wynająć również komuś innemu, niejakiej Anuli, studentce, nagle pozbawionej dachu nad głową. Tak przecinają się drogi Ani, Augustyna i jego sympatycznego przyjaciela Cyryla.

Odkąd przeczytałam „Po prostu bądź”, każdą kolejną książkę autorki biorę w ciemno. Magdalena Witkiewicz to bez wątpienia bardzo utalentowana pisarka. Potrafi w perfekcyjny sposób nakreślić swoją historię tworząc oryginalną fabułę, z wyrazistymi i życiowymi bohaterami. Pełne emocji, prawdziwych uczuć, ludzkich dramatów, ale też wielkich miłości - książki Magdaleny Witkiewicz w niezwykły sposób trafiają do serca i zostają tam na bardzo długi czas. Czasem poruszając duszę, wyciskają łzy, a w innych momentach wywołują niepohamowane ataki śmiechu. Tak właśnie było z „Moralnością pani Piontek”. Choć nie obyło się również bez momentów, skłaniających do zadumy i głębszych przemyśleń. Mimo to książka posiada pozytywny wydźwięk i na pewno rozweseli nie jednego ponuraka.

„Człowiek jest taki durny, że zawsze czeka na szczęście, albo wspomina te chwile, kiedy był szczęśliwy. A tu i teraz? Boi się sam sobie przyznać, że jest szczęśliwy, bo coś mu spadnie na łeb albo spotka go siedem plag egipskich.” *str.213

„Czasem los pomaga nadrobić pewne braki z przeszłości, szykując nam niespodzianki.” *str.231

„Moralność pani Piontek” na początku wydawała mi się trochę pokręcona i mówiąc szczerze, główna bohaterka nie specjalnie wzbudziła moją sympatię. Ale tak było tyko na początku. W miarę jak zagłębiałam się w lekturę, zaczęłam dostrzegać drugą stronę Gertrudy, która bez wątpienia podobała mi się dużo bardziej. Patrząc na wszystko z boku, można zauważyć, że w pewnym sensie była nieszczęśliwa i  za wszelką cenę starała się grać kobietę z wyższych sfer. Choć nie można zaprzeczyć, że szło jej to całkiem nieźle. I mówię tu o wszystkich wymuskanych manierach, „mąszeri” i tym podobnych. A nawet o tej niebotycznej kolekcji butów na obcasie! Bez wątpienia, mogłaby założyć własny sklep. Momentami po prostu zwalała mnie z nóg i nie potrafiłam powstrzymać się od śmiechu. Nie zdradzę, co tak naprawdę ukrywa Gertruda, ale mogę zapewnić, że autorka zadbała o to, abyśmy byli zaskoczeni i zdziwieni przebiegiem wydarzeń. Nie mogę nie wspomnieć, o Romualdzie Poniatowskim, który swoim nienachalnym sposobem bycia, od razu mnie do siebie przekonał. Tak samo jak Cyryl, zabawny i trochę napalony przyjaciel Augustyna. To bez wątpienia jedna z najbardziej pozytywnych postaci w tej historii.

Wszyscy bohaterzy powieści zostali w genialny sposób wykreowani. Różnią się między sobą, są kontrastowi, ale niezwykle ciekawi i barwni, dzięki czemu cała książka nabiera kolorów i wyrazistości. Książka Magdaleny Witkiewicz, poza swoją pozytywną stroną, pokazuje również ludzki dramat skrywany za fasadą pozorów. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu ludzi wkłada maski, by ukryć swoje prawdziwe ja, bądź problemy które go trapią. Autorka w mistrzowski sposób ukazuje nam ludzi, ich zmartwienia i rozterki. Nie szczędząc przy tym wzruszających momentów, ale taż takich które potrafią rozbawić nas do łez.

„Moralność pani Piontek” to słodko-gorzka historia, która zachwyca swoją oryginalnością. Magdalena Witkiewicz wie, jak rozbawić i poruszyć czytelnika i robi to w perfekcyjny sposób. To romantyczna komedia pomyłek, która nastraja pozytywnie, jak również skłania do głębszych refleksji. Przepędzi nudę i zły humor, pozostawiając w naszych sercach radość, a na twarzach ogromny uśmiech. Gorąco polecam!

Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Moralność pani Piontek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 20 maja 2015
Liczba stron: 304
Gatunek: literatura obyczajowa/komedia
MOJA OCENA: 7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce, oraz Wydawnictwu Filia


poniedziałek, 1 lutego 2016

"I że ci nie odpuszczę" Joanna Szarańska [PRZEDPREMIEROWO]


Każda kobieta stając przed ołtarzem, marzy aby ten dzień był wyjątkowy. Czasami jednak ten najważniejszy dzień w życiu, może zmienić się w ten najgorszy.

Kalina właśnie bierze ślub z Patrykiem. Długa biała suknia, ukochany mężczyzna u boku i uroczyste słowa „I nie opuszczę cię aż do śmierci”. Niestety piękny sen pryska, kiedy Jola, jedna z najlepszych przyjaciółek Kaliny przerywa ceremonię zaślubin oznajmiając wszystkim zebranym, że pan młody wkrótce zostanie ojcem jej dziecka. Kalina pogrąża się w żalu i rozpaczy, aż do pewnego dnia, gdy odbiera tajemniczą przesyłkę z poczty. Jak się okazuje jest to voucher do spa w zabytkowym dworku. Nie zastanawiając się ani chwili, kobieta pakuje walizkę, powieść Bridget Jones i wyrusza w podróż, by zakosztować luksusów i wyleczyć złamane serce. Nie spodziewa się jednak, że to dopiero początek niespodzianek jakie przyszykował dla niej los.

„I że ci nie odpuszczę” to kolejny wyśmienity debiut, który trafił w moje ręce w ostatnim czasie. Joanna Szarańska to bardzo obiecująca pisarka, a jej książka tylko to potwierdza. Choć jest debiutem, wcale na taki nie wygląda. Autorka ma bardzo dobrze rozwinięty warsztat pisarski, potrafi zaciekawić czytelnika, a jednocześnie zachwycić. To lekka komediowo-kryminalna lektura, która sprawi, że będziecie śmiać się do łez, a chwile spędzone z książką na pewno na długo zostaną w Waszej pamięci.

Książka Joanny Szarańskiej, to pierwsza część cyklu „Kalina w malinach”. Już wiem, że z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnego tomu. Jestem niesamowicie oczarowana tą książką. Gdy już zaczęłam czytać, wiedziałam że przepadnę. Całkowicie pochłonęły mnie perypetie Kaliny i z wielkim uśmiechem na ustach śledziłam kolejne wydarzenia. A muszę przyznać, że wiele się tu dzieje. Akcja pędzi w ekspresowym tempie i ani na moment nie zwalnia. Atmosferę podgrzewa wątek kryminalny, który idealnie komponuje się z całością. Nie mogłabym nie wspomnieć, o świetnie wykreowanych bohaterach, których po prostu nie da się nie lubić. Zwłaszcza Kalinę, która pomimo przykrości jakie ją spotkały, stara się być optymistką i cieszyć życiem. W książce pojawia się również wątek miłosny, który został bardzo subtelnie nakreślony. Nie jest zbyt nachalny, dzięki czemu nie rozprasza naszej uwagi. Wtapia się w tło historii, tworząc romantyczny nastrój.

Kalinę poznajemy na jej wieczorze panieńskim. Przy okazji możemy poznać jej przyjaciółki, w tym Jolę, która wykręci jej niezbyt przyjemny numer. Kalina jest szczęśliwa, bawi się jak nigdy i z niecierpliwością wyczekuje momentu, gdy stanie przed ołtarzem obok swojego ukochanego mężczyzny. Szkoda tylko, że czar pryska, a pan młody wcale nie jest księciem z bajki, tylko parszywym kłamcą, który na domiar złego zdradzał swoją przyszłą żonę z jej najlepszą przyjaciółką. Kalina rzuca ślubnym bukietem, rozkwasza nos swojemu niedoszłemu mężowi i pozostawiając w osłupieniu wszystkich zebranych opuszcza kościół. Potem pogrąża się w rozpaczy i stara się nie myśleć o nieszczęściu jakie na nią spadło. Nie dość że straciła faceta, to jeszcze przyjaciółkę. Gorzej być nie może. Na szczęście pojawia się światełko w tunelu, gdy w ręce kobiety trafia awizo. Z niecierpliwością udaje się na pocztę i odbiera niezbyt zachęcająco wyglądającą przesyłkę. Po otwarciu koperty i wydobyciu z niej vouchera do spa, wszystko się zmienia. Kalina postanawia skorzystać z prezentu ślubnego i udać się do malowniczego dworku. Tyle, że po dotarciu na miejsce okazuje się, że dworek to może i jest, ale nie ma nic wspólnego ze spa... Kalina poznaje wielu sympatycznych ludzi, którzy całkowicie odmienią jej życie, a chwile które przeżyje w Kamionkach na pewno na długo zostaną w jej pamięci.

„I że ci nie odpuszczę” to książka która tchnie optymizmem. Pełna barw i świeżości, ze świetnie nakreślonymi bohaterami i nietuzinkową fabułą. Joanna Szarańska stworzyła historię, która zachwyca swoją prostotą i lekkością. W zabawny sposób przedstawia sytuacje, które w normalnym życiu mogłyby się wydawać przytłaczające i dołujące. Autorka daje nam do zrozumienia, że pomimo iż w życiu pojawiają się chwile złe, nie jest powiedziane, że nie możemy być szczęśliwi. Każdy medal ma dwie strony, a te momenty które teraz dadzą nam się we znaki, mogą w przyszłości zaprocentować. Jedno jest pewne, nigdy nie należy się poddawać i ulegać rozpaczy. Trzeba życie brać życie takim jakie jest i to z uśmiechem na ustach.

Książka Joanny Szarańskiej to fenomenalny debiut, który na pewno zyska wielu zwolenników. Jeśli macie ochotę na oryginalną komedię z wątkiem kryminalnym i szczyptą romansu w tle, to trafiliście idealnie. To książka która zachwyca, rozśmiesza i wnosi do naszej codzienności odrobinę światła i pozytywnej energii. Gorąco polecam!

Autor: Joanna Szarańska
Tytuł: I że ci nie odpuszczę
Cykl: Kalina w malinach (tom 1)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data premiery: 3 lutego 2016
Liczba stron: 314
Gatunek: literatura obyczajowa
MOJA OCENA: 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka