Cześć!
Lubię literaturę fantasy, choć ostatnio mało jej czytałam. Przeglądając blogi (oczywiście), natknęłam się na nazwisko Neila Gaimana. Nazwisko skądinąd mi znane, ale jego utworów już nie czytałam. Udawszy się do biblioteki postanowiłam przygarnąć jakąś książkę tego pana i przekonać się, o co ten cały szum. Pierwotnie miałam w planach inną książkę, ale w końcu trafiła do mnie Księga cmentarna.
Tytuł sugerował jakieś mroczne historie i nie byłam do końca przekonana, ale gdy przeczytałam opis pomyślałam, a co tam, biorę! Nik jest chłopcem. Jednak nie takim zwykłym chłopcem. Gdy był malutki udało mu się przeżyć morderstwo całej rodziny. Schronienie znajduje na cmentarzu, gdzie opieką i troską otaczają go ... martwi. Oraz tajemniczy Silas. Chłopiec dorasta, staje się coraz mądrzejszy, uczy się nowych rzeczy. Czy jednak może całe życie mieszkać na cmentarzu? Czy Nik może być bezpieczny, gdy morderca jego rodziny wciąż żyje i nie zapomniał o małym chłopcu, który mu uciekł? Czego są w stanie nauczyć go duchy? I kim naprawdę jest jego opiekun, tajemniczy Silas? Oj, sporo pytań.
Muszę przyznać, że Gaiman naprawdę zrobił na mnie wrażenie! Przede wszystkim samym pomysłem, dla mnie novum. Żywe dziecko wychowywane przez zmarłych (i nie do końca zmarłych...). Naprawdę autorowi udało się mnie zaskoczyć. Jak najbardziej pozytywnie, oczywiście. Księga cmentarna podzielona jest na rozdziały, każdy przedstawia jakiś okres życia Nika i jego przygody. Przygody związane nie tylko z samym cmentarzem, ale też światem zewnętrznym, który jest dla naszego bohatera równie tajemniczy, jak dla nas amazońska dżungla. Jak chłopiec poradzi sobie z życiem, skoro tak mało miał okazji do obcowania z nim?
Podoba mi się styl autora, to w jaki sposób prowadził narrację. Miło było przeczytać też wzmiankę o Krakowie :) Samo wydanie Księgi... również przypadło mi do gustu pod względem grafiki i doboru czcionki (okładka świetnie pasuje do treści)! Trzeba przyznać, że Gaiman ma wyobraźnię i ja na pewno na tym skorzystam - pożyczając kolejną książkę jego autorstwa. Chyba nie muszę mówić, że polecam? :)