Dwa egzaminy zdane, więc się zaczęły wakacje do października. :) No dobra, z małą przerwą, bo czeka mnie we wrześniu zaliczenie z programowania, ale kto by się tam tym teraz przejmował. Lipiec, słońce, leniuchowanie! Truskawki ze zdjęcia powyżej są z tych pączków sprzed dwóch wpisów. Chyba ostatnie już w tym sezonie, chociaż dziś mam jeszcze do popołudniowej kawy ciacho drożdżowe właśnie z truskawkami i borówkami. Uwielbiam piec z drożdży, nawet kiedyś myślałam, czy by nie założyć drożdżowego bloga, ale czy ktoś by chciał o tym czytać?
Z resztą, jak już o truskawkach mowa... Pierwszy mój wpis na tym blogu był o truskawkowym zawrocie głowy. Jutro CzarnaAgrafka obchodzi roczek - a tu znów o truskawkach. Rok minął twórczo, z lepszymi lub gorszymi pracami, czasem publikowałam wpisy częściej, czasem były długie przerwy, oby było tylko lepiej. :) Dziękuję tym, którzy mnie odwiedzali, zostawili po sobie miłe ślady w postaci komentarzy. Może i nie jest ich zbyt wiele, ale ktoś tu chyba czasem wpada, z powietrza się nie wzięło to 1700 wejść z licznika. :)
W tytule misz-masz. Prawie że hurtowo produkuję szydełkowe kółka. Żółte i zielone, z polskiej włóczki akrylowej Kocurek (producent Arelan). Bardzo przyjemnie się z nią pracuje. Ma wiele różnych kolorów, jest miluchna w dotyku. Jak taki puchaty kocurek.. :) Będzie z tego.. no właśnie, co? Kto zgadnie? :D
Druga praca, którą dziś pokazuję już ma jakieś pół roku, aż dziwne, że jej jeszcze tu nie wrzucałam. Wykonana w technice sutasz, mój pierwszy raz. Hmm.. w sumie jakoś nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie do tego, wydaje się to bardzo skomplikowane i zagmatwane. Kiedyś przeglądając jedną ze stron o ręcznie robionej biżuterii (ale że mam pamięć dobrą, chociaż krótką, to nie pamiętam, co to była za strona) natrafiłam na konkurs. Zrób sutaszowe kolczyki zainspirowane naszym tutorialem, wykorzystaj w nich koraliki oraz kryształki Rivoli i wygraj. Wygrać nie planowałam, ale skoro był kurs i to opisany tak, że nawet blondynka z dowcipów zrozumie, to postanowiłam naumieć się i zrobić sobie kolczyki. Kupiłam sznurki, kuleczki jaspisu i małe kryształki, wszystko w brązowej kolorystyce. Zabrałam się za robotę, ale po wielu próbach i błędach, kolejnych poprawkach stwierdziłam, że jednak ładne kolczyki to mi z tego nie wyjdą. Prędzej małe potworki. Złączyłam ze sobą dwa prawie-kolczyki, podkleiłam filcem, schowałam kryształki na inną okazję i... powstała broszka, która idealnie pasuje do mojego czekoladowego żakietu. :)
Czy będę próbowała robić coś jeszcze? Nie wiem, może jak mnie najdzie wena i ochota. Póki co podziwiam tylko dziewczyny, które ze sznurków i kamyczków potrafią wyczarować cuda.
I ostatnia na dziś praca. Kolczyki sztyfty, podpatrzone u Weraph. Kamyczek to Noc Kairu, opleciony Toho 15 Silver-Lined Lt Ametyst. Planuję dorobić do nich jeszcze bransoletkę. I w sumie to się zastanawiam, czy ten kolor koralików pasuje do ciemnogranatowego kamienia. Czy nie zamienić ich na jakieś wpadające w błękit lub czyste srebrne? Hmm..