Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ilia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ilia. Pokaż wszystkie posty

27.4.16

Ulubieńcy - kwiecień 2016

Mimo, iż za oknem wciąż zimno i wietrznie to słoneczna pogoda pozytywnie nastraja mnie do życia, dodaje energii i sprawia, że nowe pomysły same kiełkują w głowie. Uwielbiam wiosnę, uwielbiam obserwować budzącą się do życia przyrodę i mimo, iż w Norwegii, gdzie obecnie jestem, prawdziwa wiosna przyjdzie za jakiś miesiąc to ja i tak wypatruję nowych pąków na drzewach i  obserwuje czy może trawa nie zaczyna się już zielenić. W międzyczasie podpatruję też zdjęcia na Instagramie gdzie wiosna jest już od dawna i wywołuje uśmiech na ustach. Wracając jednak do tematu posta dzisiaj mam przyjemność przedstawić Wam prawdziwe skarby bez których w kwietniu nie mogłam się obyć i sądzę, że w maju będę sięgała po nie równie chętnie. No dobra, nie ma co zwlekać, zapraszam do czytania <3


Aesop, Resurrection Aromatique Hand Balm - uwielbiam kremy do rąk, zawsze mam ich kilka i stosuję po kilka razy dziennie. Ten od Aesop gości u mnie już od kilku miesięcy i mimo, że nie jest to najlepszy krem jaki znam i na początku totalnie mnie nie zachwycił to w kwietniu sięgałam po niego aż nazbyt często. Idealny do użytku w ciągu dnia, szybko się wchłania, otula dłonie nietłustym filmem ochronnym, wspaniale wygładza, zmiękcza, dobrze też nawilża, łagodzi podrażnienia i pozostawia wspaniały lawendowo-roślinny zapach, który dość długo utrzymuje się na skórze. Wkurzająca jest tylko nakrętka, która nie wiedzieć czemu nie chce się zakręcić, ale sam design opakowania jak i wydajność na plus! Ha, skład zresztą też.

Alpha H: Triple Action Cleanser, Balancing Moisturizer and Gentle Exfoliant, Micro Cleanse, Liquid Gold Soothing and Perfecting Mask, Balancing and Pore Refining Mask - wspaniała piątka, która pomaga mi w walce z tak bardzo niechcianymi niespodziankami. Żel w bardzo łagodny i skuteczny sposób oczyszcza skórę z resztek makijażu, kurzu i sebum nie naruszając przy tym warstwy hydrolipidowej. Krem jednocześnie nawilża, wygładza i w bardzo delikatny i niewidoczny sposób złuszcza naskórek. Idealnie sprawdza się pod makijaż, nie przyspiesza przetłuszczania skóry, a także w widoczny sposób przyspiesza gojenie wyprysków. Peeling doskonale złuszcza oraz oczyszcza pozostawiając skórę dogłębnie oczyszczoną, gładką i promienną, a wszystko to bez podrażnień czy przesuszenia. Maska z kwasem glikolowym działa bardzo podobnie, wspaniale wygładza, napina, i rozjaśnia sprawiając, że skóra wygląda zdrowo i pięknie. Tutaj też nie ma mowy o podrażnieniach jednak nałożenie maski nawilżającej jest już mile widziane. I kolejna maska, ta natomiast dogłębnie oczyszcza zarówno skórę jak i pory, a także działa antybakteryjnie. Już po jednym zastosowaniu widać różnicę w wyglądzie skóry, jest oczyszczona i gładka, a wszelkie niespodzianki są wyciszone i zdecydowanie szybciej się goją. Niech nie zmylą Was małe opakowania, cała piątka jest bardzo wydajna, a składy krótkie i naprawdę niezłe. Co ważne, wszystko działa tak jak obiecuje producent i to się chwali <3 Tak sobie myślę, że chyba zrobię osobny wpis o tej piątce bo jest o czym pisać ;)



Fridge by Yde,  4.1 Coffee Eye - pewnie same wiecie jak trudno o dobry krem pod oczy. Niewiele jest takich na rynku, a ten od Fridge zdecydowanie do nich należy. Gęsty, treściwy, niesamowicie odżywczy, a do tego w 100% naturalny. Nie zawiera konserwantów, alkoholu i związków syntetycznych dlatego też należy przechowywać go w lodówce i zużyć w ciągu 2,5 miesięcy od daty produkcji, a wydajny jest bardzo! Jednak wróćmy do działania bo tu należą się brawa. Krem doskonale odżywia, nawilża, wygładza, ujędrnia oraz uelastycznia skórę, pomaga też rozjaśnić cienie i usuwa obrzęki. Wszystko to zasługa fenomenalnego składu z zwartością oleju migdałowego, masła kokosowego oraz wyciągu z kawy arabika. Mieszanka ta sprawia, że kosmetyk doskonale pielęgnuje i zapewnia komfort tworząc na skórze delikatny film ochronny. Co więcej, dobrze się wchłania, sprawdza się pod makijaż, nie podrażnia tej delikatnej okolicy i nie zapycha skóry. Natomiast naturalny, kawowy zapach zdecydowanie dodaje energii i pobudza, o!

Frank Body, Body Scrub Original - kawowe peelingi opanowały kosmetyczny świat. Sama byłam ich ciekawa, nabyłam ten oto od Frank Body i boom, jest naprawdę ekstra. W składzie oprócz mieszanki palonej i mielonej kawy, znajdziemy m.in. zimno tłoczony olej z migdałów, brązowy cukier i sól morską. Mix ten sprwia, że peeling nie tylko doskonale złuszcza martwy naskórek, pobudza krążenie i wygładza, ale też wpływa na skórę niezwykle odżywczo, fantastycznie napina i pomaga w walce z cellulitem. Dorzucić do tego trzeba mega naturalny zapach, który stawia na nogi i uprzyjemnia chwile pod prysznicem i mamy kosmetyk prawie idealny. A prawie dlatego, że aplikacja nie jest tu najprzyjemniejsza. Opakowania też mogłoby być nieco inne, ale nie ma co narzekać. Jest moc!



Organique, Shea Butter Body Balm Milk - w poście z ulubieńcami lutego pisałam o piance pod prysznic w tymże zapachu, tak mnie zuroczył, że postanowilam sięgnąć po masło o tym samym aromacie i też przepadłam. Ale nie tylko z jego powodu, który swoją drogą jest naprawdę piękny, delikatny, nieco pudrowy i taki ach <3, a głównie przez fantastyczne działanie. Kosmetyk ze względu na zawartość masła Shea jest zbity, gęsty i treściwy co trochę utrudnia aplikację, ale gdy tylko nałożymy go na skórę wszystko staje się jasne. Szybko się wchłania, natychmiast wygładza, zmiękcza, regeneruje, doskonale też nawilża, odżywia i łagodzi podrażnienia. Przy regularnym stosowaniu efekt nawilżenia jest trwały i utrzymuje się cały dzień. Do tego dorzucić trzeba ogromną wydajność, super skład i ładne opakowanie. Cóż chcieć więcej? Aaa, do wyboru jest jeszcze kilka innych zapachów! Nic tylko kupować :)

Clarins, Natural Lip Perfector, 05 Candy Shimmer - pojawia sie w ulubieńcach już kolejny raz, ale co zrobić, uwielbiam ten błyszczyk. Niezwykle przyjemny w aplikacji, nie wymaga użycia lusterka, a mała, miękka gąbeczka bez problemów sunie po ustach i pokrywa je delikatnym, naturalnym i subtelnym kolorem. Jednak kosmetyk nie tylko dodaje koloru, rozpromienia też cerę, optycznie powiększa usta, a także pielęgnuje je, odżywia, regeneruje i wygładza sprawiając, że niepotrzebne stają się pomadki odżywcze czy masełka. Trwałość jak to w błyszczykach, nie  jest najlepsza, 1,5-2 godziny max, ale ponowna aplikacja jest tylko przyjemnością, tym bardziej, że zapach jest tu słodki, budyniowy i sprawia, że ma sie ochotę oblizać wargi.


Bikor, Ziemia Egipska - czyli kultowy produkt marki, który w większości zbiera same pozytywne noty. Od dawna byłam ciekawa skąd te zachwyty i już wiem! W opakowaniu może przerażać, bo kolor jest naprawdę ciemny, a moja cera blada, jednak nic bardziej mylnego. Ziemia idealnie dopasowuje się do odcienia skóry i upiększa. Dodaje koloru, odżywia i stapia się pozostając niewidoczną. Ja w kwietniu używałam jej do delikatnego konturowania lub w roli różu i muszę przyznać, że w obu przypadkach sprawdza się świetnie. W kilka sekund sprawia, że szara po zimie cera przestaje być szara, jest rozpromieniona i delikatnie muśnięta słońcem. Co więcej,  kosmetyk jest trwały, trzyma się na skórze od rana do wieczora, nie zapycha i jest niezwykle wydajny. Używam go od początku miesiąca niemalże codziennie, a ubytku nie widać. Dla mnie ekstra!

Ilia, Tusz do rzęs Nightfall - w kwietniu stawiałam na make up no make up dlatego też mocno podkreślające maskary zastąpiłam tą organiczną marki Ilia, która daje widoczny acz subtelny efekt. Nieduża, silikonowa szczoteczka idealnie pokrywa rzęsy od nasady aż po same końce. Ładnie rozczesuje, wydłuża, delikatnie podkręca, przyciemnia i pogrubia nadając spojrzeniu wyrazistości. U mnie daje bardzo naturalny, nieprzerysowany efekt i to mi się podoba. Ponadto jest trwała, nie osypuje się, trwa na rzęsach cały dzień i bezproblemowo się zmywa. Na plus należy zaliczyć też skład, w którym znajdziemy dużo cudowności jak wyciągi z liści aloesu, jojoby i palmy sabałowej, wosk karnauba, masło z awokado i naturalną wit. E. Coś dla fanek organicznych kosmetyków i delikatnego makijażu.





I to już wszyscy moi kwietniowi ulubieńcy. Czy znacie któryś z tych produktów? Co Wam wpadło w oko? Koniecznie dajcie znać :)

11.12.15

Co na prezent? Kilka moich propozycji

Święta już tuż, tuż, pewnie większość z Was prezenty ma już skompletowane, ale domyślam się, że nie wszyscy więc dzisiaj mała ściąga z kilkoma propozycjami, które spodobają się każdej kobiecie, a osoby, które na szybko poszukują upominków wybawią z opresji.



1. Na pierwszy ogień coś dla fanek naturalnych, bezbłędnych składów i pięknych, minimalistycznych opakowań czyli zestaw kosmetyków od Ministerstwo Dobrego Mydła. Marka posiada w ofercie oczywiście dużo więcej produktów, ale ja wybrałam takie, które sprawdzą się u każdego. Mydło KAWA - oczyści i wspomoże walkę z cellulitem, mus do ciała SZAFRAN - nawilży, odżywi i wygładzi, masło SHEA - zachwyci swą łagodnością i wszechstronnym zastosowaniem (mój absolutny must-have!), olejek ORZECHOWY - otuli swym pięknym zapachem i fatastycznie zajmie się nie tylko skórą, ale też włosami.
(Wszystkie kosmetyki dostaniecie w sklepie internetowym Ministerstwa Dobrego Mydła)



2. Książki to zawsze dobry pomysł na prezent, jednak warto wiedzieć czym osoba, którą pragniemy obdarować się interesuje. Ja przygotowałam 3 propozyje, które niedawno pojawiły się w księgarniach i, które są naprawdę godne polecenia. Jamie Olivier  - Super Food na co dzień to propozycja dla fanek gotowania, a także zdrowego odżywiania  - znajdziemy tu piękne ilustracje, przepisy na łatwe i pyszne potrawy, a także mnóstwo cennych porad i wskazówek. Książkę Garance Dore - LovexStylexLife docenią fanki mody, a także osoby, które w pogoni za modą się zatraciły. Lekka, zabawna i przyjemna lektura, którą pochłania się jednym tchem. Ostatnia propozycja - Bazar Złych Snów - to coś bardziej mrocznego czyli zbiór opowiadań  króla grozy Stephena Kinga, spodoba się wielbicielom/kom pisarza, a także osobom lubiącym dreszczyk emocji.



3. Kupowanie perfum na prezent to niezbyt dobry pomysł chyba, że naprawdę dobrze znamy gust danej osoby bądź zamierzany uzupełnić zapasy jej ulubionym flakonem. Jeśli tak nie jest polecam pomyśleć np. o świecach - ta marki Blik ( do kupienia np. tutaj >klik<) wykonana jest ręcznie z wosku sojowego, stworzy w domu przytulny nastrój i wypełni pomieszczenie pięknym zapachem. Dobrym pomysłem są też niszowe perfumy do pomieszczeń. Te marki Diptyque nie tylko zachwycą nawet najwybredniejszy nos, ale też urzekną  swoim prostym, eleganckim flakonem i staną się ozdobą mieszkania. (Do kupienia w Galilu)





4. Otulający duet od PAT&RUB czyli scrub oraz balsam to świetny pomysł na prezent dla koleżanki, przyjaciółki, siostry czy też mamy. Każda z nich doceni fantastyczne działanie tych kosmetyków, które nie dość, że naprawdę świetnie  zadbają o skórę, nawilżą, wygładzą, zregenerują i uelastycznią, to jeszcze swoim pięknym, ciepłym zapachem umilą każdy zimowy wieczór. 
(Do kupienia na stronie producenta, a także w perfumeriach Sephora)



5. Kolejny duet kosmetyczny tym razem z przeznaczeniem głównie dla przyszłych i obecnych mam, ale nie tylko bo tak naprawdę kosmetyki marki Erbaviva sprawdzą się u każdego, także u mężczyzn.
Olejek wspaniale nawilży i wygładzi skórę, a pod prysznicem w połączeniu z solą tejże marki sprawdzi się też jako peeling, natomiast antyperspirant świetnie zastąpi ten z drogerii, jednak należy zwrócić uwagę, że jest w pełni organiczny i nie zawiera chemii ani aluminium.
(Kosmetyki dostępne w perfumerii Galilu)



6. Zegarek to kolejny trudny temat jeśli chodzi o kupowanie go na prezent jednak ten marki Daniel Wellington będzie pasował każdej kobiecie. Jest klasyczny, ponadczasowy, pasuje do wszystkiego, zawsze i wszędzie. Do wyboru mamy srebrne lub różowe złoto oraz kilka kolorów pasków, skórzanych oraz materiałowych, a ja mam dla Was kod rabatowy. Na hasło "blackraspberryblog" wszystkie zegarki na oficjalniej stronie producenta kupicie 15% taniej. Kod ważny jest do 15.01.2015 ;)



7. Nie lubię kupować na prezent kosmetyków do makijażu i sama nie lubię ich też dostawać, a powody są oczywiste. Trudno trafić z odpowiednim kolorem szminki, błyszczyka lub różu, nie mówiąc już o podkładzie czy też pudrze bo to co pasuje nam niekoniecznie będzie pasowało przyjaciółce czy też mamie. Chyba, że mowa tu o tuszu do rzęs i lakierze w kolorze klasycznej czerwieni. Ten duet spodoba się każdej kobiecie, a wręcz każda kobieta taki duet mieć powinna. Ja proponuję organiczne wersje obu tych kosmetyków. Kupicie je w sklepie Organicall.pl.


No to teraz pochwalcie się, macie już wszystkie prezenty kupione? :)
 
Szablon zrobiony przez CreativeLight.pl