Jak moja aktywność ma tak wyglądać, to rocznie opublikuję jakieś 10 postów w porywach do 11. Zakładając, że ich częstotliwość idzie w parze z rozwojem w dziedzinie rękodzieła, można powiedzieć, że nie ruszyłam się z miejsca przez jakieś 4 miesiące z groszami. A przecież rączki mam sprawne.
Szybka decyzja, albo mobilizacja i praca,albo zamykam ten kramik. Osoby,które są za opcją nr 2 proszone są o odrobinę wiary i cierpliwości. Jeszcze nie teraz. Jak już kończyć,to nie aż tak maaaaarnie ;)
WRACAM DO DZIAŁANIA !
Moja przerwa w pisaniu nie była spowodowana lenistwem ani innym niechciejstwem...Natłok spraw, zmiana trybu życia, przeprowadzka - jednym słowem życie. Koraliki poszły na drugi plan, ale nie całkowicie.
Za każdym razem, gdy po przerwie się zabierałam za robótki przypominało mi się jak ogromną przyjemność mi to sprawia. Znajdą się pewnie tacy, którzy odbiorą te słowa z dozą niedowierzania, ale uzależnieni wiedzą o czym mowa.
Wraca wiosna, a wraz z nią i ja wracam do żywych. Energii mam sporo, tym bardziej, że jest ona generowana nie tylko przez promienie słoneczne. Jestem szczęśliwa, bo udało mi się spełnić kilka postanowień, do których zabierałam się już od zeszłego roku. Czyli z moją determinacją nie jest tak tragicznie :) Ta świadomość dała mi pozytywnego kopa i sporo chęci. Dodatkowo, za miesiąc planuję być we Wrocławiu na spotkaniu z kilkoma dziewczynami, które cierpią na tę samą zajawkę, co ja. Tylko one cierpią zdecydowanie efektywniej. Podsumowując - mój kalendarz zapełnia się wpisami pt. CHCĘ (a już nie tylko MUSZĘ) i ja jestem z tego powodu cała happy.
Za każdym razem, gdy po przerwie się zabierałam za robótki przypominało mi się jak ogromną przyjemność mi to sprawia. Znajdą się pewnie tacy, którzy odbiorą te słowa z dozą niedowierzania, ale uzależnieni wiedzą o czym mowa.
Wraca wiosna, a wraz z nią i ja wracam do żywych. Energii mam sporo, tym bardziej, że jest ona generowana nie tylko przez promienie słoneczne. Jestem szczęśliwa, bo udało mi się spełnić kilka postanowień, do których zabierałam się już od zeszłego roku. Czyli z moją determinacją nie jest tak tragicznie :) Ta świadomość dała mi pozytywnego kopa i sporo chęci. Dodatkowo, za miesiąc planuję być we Wrocławiu na spotkaniu z kilkoma dziewczynami, które cierpią na tę samą zajawkę, co ja. Tylko one cierpią zdecydowanie efektywniej. Podsumowując - mój kalendarz zapełnia się wpisami pt. CHCĘ (a już nie tylko MUSZĘ) i ja jestem z tego powodu cała happy.
Zgodnie z powyższym, witam ponownie wszystkich bardzo serdecznie. Ponownie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz