Pierwszy kościół zbudował tu św. Brendan około 560 roku. Obecny kościół pochodzi z XII wieku i z tego też okresu pochodzi najsłynniejsze w Irlandii wejście do świętego przybytku. Tzw. "doorway" wykonano w stylu romańskim i jest to najpiękniejsza tego typu kamienna sztuka w kraju.
Pośród detali zdobiących wejście można znaleźć chyba wszystkie znane celtyckie symbole plus kilka mniej znanych.
Wokół katedry jest wiele grobów, jeden z nich jest niezwykły. Długa kamienna płyta kryje pod sobą szczątki fundatora - św. Brendana. Z opisu można dowiedzieć się, że ów ciekawy świata człowiek wraz z 14 mnichami dopłynął do Ameryki na 1000 lat przed Kolumbem.
Wyprawę św. Brendana powtórzył Szwajcar Tim Severin i jemu też się udało. Jest o tym film na YouTube. Katedra jest zamknięta, bo to obecnie protestancki kościół. Wyciągam z kieszeni klucz i otwieram stare drewniane drzwi. W środku panuje wieczorny katedralny półmrok.
Idę powoli w stronę ołtarza, mijam rzeźby sprzed setek lat, bardzo stare płyty nagrobne wmurowane w ściany kościoła. Przy wejściu do zakrystii natrafiam na pajęczynę. Nie przybywają tu tłumy, fakt.
W zakrystii (nie pamiętam czy u protestantów to miejsce też tak się nazywa) otwieram skrzynkę z prądem i zapalam wszystkie światła w całym kościele. Byłem tu już wcześniej, więc tym razem mam latarkę i wiem który to guzik.
W elektrycznym świetle widać najbardziej dziwną rzeźbę w katedrze. To syrena, która kusiła od wieków irlandzkich rybaków. Jej biust jest wygłaskany przez setki lat i tysiące palców. Przedziwna sylwetka tuż przy ołtarzu.
Wizerunki syren w chrześcijańskich kościołach badałem jakiś czas temu, tu jest o tym relacja.
Ciekawe, jak w tamtych czasach mnichom pomagało patrzenie na kobiecą nagość?
Moją uwagę zwróciła stara kamienna głowa odnaleziona podczas renowacji...
... piękna rzeźbiona drewniana ambona...
...no i liczne pajęczyny spowijające ławki... Gaszę światła, przełączam bezpiecznik. Pora wracać.
Zamykam drzwi do katedry w Clonfert i odnoszę klucz Jimowi, który jest tu miejscowym strażnikiem klucza. Jim zaprasza nas do siebie, tym razem jest już za późno.
Jeśli będziecie kiedyś jechać z Dublina do Galway, to weźcie pod uwagę to miejsce. Blisko autostrady, kawał historii, klucz w kieszeni, emocje i własne odkrycia, gorąco polecam. Jim mieszka w białym domu zaraz za katedrą.