Witajcie !
Dziś sporo zdjęć. Zdjęcia robione były w świetle dziennym i według mnie oddają kolor rozświetlacza oraz efekt jaki uzyskuje się na skórze.
Dzięki uprzejmości mojej koleżanki ( dzięki Karolina! :D ) miałam okazję pobawić się trochę z jednym z najbardziej znanych i popularnych w świecie blogowo-youtubowym roźwietlaczy. Mowa o kultowym Mary-Lou Manizer z The Balm. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad jego zakupem, ale nie lubię wydawać sporych pieniędzy w ciemno, więc kiedy tylko dowiedziałam się, że Karolina jest jego szczęśliwa posiadaczką postanowiłam poprosić ją o możliwość przetestowania
produktu.
Oto efekty tych testów.
Rozświetlacz zamknięty jest w zgrabnym okrągłym opakowaniu, które mieści 8,5 g produktu. Koleżanka używa go już od roku a ledwo widać zużycie. Ma postać pudru, ale nie jest to typowy puder jak np róże z Inglota. Określiłabym go bardziej jako "mokry" puder. Mam nadzieje, że domyślacie się o jaką formułę mi chodzi.
Na pędzęl aplikuje się bardzo łatwo. Wystarczy przyłożyć włosie pędzla do powierzchni rozświetlacza aby wystarczająca jego ilość "przykleiła" się do pędzla. Sama aplikacja to nic skomplikowanego. Postępujemy jak przy zwykłym pudrze, nakładając go w pożądane przez nas miejsca twarzy.
Rozświetlacz utrzymuje się na twarzy praktycznie cały dzień. Wygląda naturalnie, daje faktyczne rozświetlenie i ten "glow" tak obecnie popularny. Ma doś zdecydowany złotawy odcień który na bardzo chłodnej kolorystycznie cerze raczej nie będzie zbyt dobrze wyglądał.
Czas na werdykt.
Muszę przyznać, że po tych wszystkich "och" i "ach" nad tym produktem spodziewałam się większego "WOW" :D . Chyba w moim przypadku oczekiwania przerosły trochę rzeczywistość. Nie twierdzę, że jest to zły produkt. Wręcz przeciwnie, jest to naprawdę ładny rozświetlacz, przepięknie prezentuje się na twarzy ale nie do końca widzę różnicę pomiędzy nim a innymi, tańszymi odpowiednikami. No i nie do końca jestem przekonana do aż tak złotego odcienia na mojej skórze. Wydaje mi się, że moja karnacja jest bardzie neutralna.
Tak więc nadal jestem w punkcie wyjście, bo nie wiem czy powinnam się na niego skusić, czy może zafundować sobie rozświetlacz z Soap&Golory, MUA,Sleek albo Make Up Revoluton, czy jakikolwiek innej firmy.
Doradźcie mi coś!!!
Produkt do kupienia np.:
Polska tutaj
UK tutaj
A wy co sądzicie o Mary-Lou ? Używacie? Jesteście zadowolona? Kupiłybyście ponownie?
Dajcie koniecznie znać!!
Trzymajcie się cieplutko!
Ania
Mam Mary Lou i bardzo lubie, mam tez Soft and Gentle z Mac i jednak wole The Balm. Polecam zakup, ale moze jak na feelunique bedzie promocja >P
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę "pomyślę" nad tym rozświetlaczem. Może skuszę się przy jakiejś promocji tak jak piszesz :)
Usuńpiekny - zazdroszcze:)
OdpowiedzUsuńByłam jego właścicielką tylko jeden dzień :) Fajnie tak przetestować produkt przed jego finalnym zakupem. Kolor naprawdę ładny, tylko chyba bardziej do oliwkowych tonów skóry :)
UsuńMam go i bardzo lubie, ale aby sie z nim pokochać trzeba dobrać odpowiedni pędzel (by nie przesadzić)
OdpowiedzUsuńDzieki za podpowiedź. Roświetlacz naprawdę jest piękny. Cudownie sie mieni.
UsuńNie używam rozświetlacza, bo zawsze mi się wydaje, że przy cerze skłonnej do świecenia nie jest to najlepszy pomysł :) Może jeszcze kiedyś się przekonam - póki co pozostaje mi podziwianie Mary Lou na obrazkach :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ja też tak uważałam wcześniej, ale powoli przekonuje się, że jest różnica pomiędzy "świeceniem się" cery a zdrowym " glow". Jeśli odpowiednio dobierze się właściwe produkty efekt jest naprawdę przyjemny dla oka :)
UsuńKochana, a masz może z tyłu opakowania znaczek słoiczka (12 m)? Bo ja kupiłam swój - myśląc, że z pewnego źródła, a porównując w necie może być jednak to podróbka... I zauważyłam, że sporo bloggerek ma bez tych znaczków.
OdpowiedzUsuńhttp://www.behindgreeneyes.com/2015/05/how-to-spot-fake-mary-lou-manizer-by.html
Nie wiem, co o tym myśleć...
Kochana, a masz może z tyłu opakowania znaczek słoiczka (12 m)? Bo ja kupiłam swój - myśląc, że z pewnego źródła, a porównując w necie może być jednak to podróbka... I zauważyłam, że sporo bloggerek ma bez tych znaczków.
OdpowiedzUsuńhttp://www.behindgreeneyes.com/2015/05/how-to-spot-fake-mary-lou-manizer-by.html
Nie wiem, co o tym myśleć...