Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Indyjskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Indyjskie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 stycznia 2019

Kotlety ziemniaczane - moje indyjskie smaki :)



Moje indyjskie smaki... ♡♡♡
Ciągle żywe, ponieważ zaledwie 4 tygodnie temu temu wróciłam z kolejnej, dwumiesięcznej podróży. Dlatego wszystkie te orientalne smaki i zapachy mam świeżo w pamięci.
Tęsknię za nimi, a moja tęsknota przenosi się do kuchni. 
Gotowaniem staram się przedłużyć sobie radość przebywania w miejscu, które kocham... 

Piekielnie ostra zupa na targowisku w Kopargaon, małym miasteczku w środkowo-zachodnich Indiach

Dzisiaj, w nawiązaniu do indyjskiej kuchni, zrobiłam kotlety ziemniaczane.
Wszyscy zgodnie stwierdzili, że są niesamowite (no dobrze... użyli mniej cenzuralnego słowa, ale to nie zmienia faktu, że były bardzo dobre ;)
To chyba jedne z moich najulubieńszych wegetariańskich kotletów, a kto mnie zna ten wie, że wege kotlety, to mój bzik. Uwielbiam je robić i ciągle wymyślam nowe - jak dotąd jeszcze mi się to nie znudziło. 

Jeśli też lubicie wege-kotlety, albo chociażby chcecie spróbować, czy je lubicie, koniecznie powinniście zrobić właśnie te. 
Są delikatne i miękkie, dlatego do odwracania na patelni przyda się dobra, sylikonowa łopatka.
Jeśli użyjecie mąki z ciecierzycy, będą bezglutenowe.

Można je jeść na ciepło - prosto z patelni są rewelacyjne - ale na zimno też doskonałe, np. z ketchupem, czy sosem czosnkowym. świetnie się sprawdzą do lunchboxa, na kanapkę czy jako zamiennik burgera w bułce.

Łatwo je "chapnąć" w przelocie ;)



Składniki:
ok. 8-9 sztuk

50-60 dag ugotowanych ziemniaków
1 bardzo duża cebula
1 duże jajko
2-3 łyżki mąki ciecierzycy (może być zwykła, jeśli nie zależy wam na "bezglutenie")
po pół łyżeczki mielonej papryki, kuminu, kurkumy, granulowanego czosnku
po 1/4 łyżeczki mielonego ziela angielskiego i kolendry
1 łyżeczka ziół prowansalskich
dowolna ilość posiekanych papryczek chilli (dodałam pół strączka)
masło klarowane lub olej do smażenia
sól, dużo świeżo zmielonego pieprzu

Ziemniaki, najlepiej ugotowane poprzedniego dnia, przecisnąć przez praskę.
Cebulę i chilli bardzo drobno posiekać.
Na małej patelni rozpuścić łyżkę masła klarowanego i podsmażyć na nim, przez mniej więcej minutę, wszystkie przyprawy oprócz ziół prowansalskich. Dodać cebulę i chilli, i smażyć ciągle mieszając, aż do lekkiego zrumienienia. Po tym czasie dodać sól, trochę wody i dusić cebulę aż całkowicie zmięknie, a woda wyparuje. Ostudzić.
Połączyć ziemniaki z jajkiem, mąką i cebulką, dodać zioła prowansalskie i mielony pieprz (mąkę dodawać stopniowo, bo jej ilość zależy od wielkości jajka, stopnia odparowania cebuli, wilgotności ziemniaków, itp.) Dobrze wyrobić i podzielić na 8-9 części.
Ulepić z nich zgrabne, okrągłe lub podłużne, kotleciki.
Wstawić na pół godziny do lodówki (będą się lepiej smażyły).

Przed smażeniem można je opanierować w bułce tartej, lub mące (lub najpierw w roztrzepanym
jajku, ale nie jest to konieczne).

Można je też zamrozić. W tym celu trzeba je ułożyć na tacy, tak, żeby sie nie stykały, i wstawić do zamrażarki. Po ok. 2 godzinach przełożyć do woreczka lub pojemnika przeznaczonego do zamrażania i szczelnie zamknąć. Można je przechowywać w zamrażarce przez kilka tygodni.
Przed smażeniem trzeba je rozmrozić w lodówce przez noc. Następnego dnia opanierować i usmażyć.

Smacznego bardzo :)


wtorek, 17 listopada 2015

Dal/Dhal दाल z czerwonej soczewicy z pomidorami


Dal to coś w rodzaju zupy, lub gulaszu (curry) z roślin strączkowych. Jest to danie bardzo popularne w całych Indiach, Pakistanie, Bangladeszu i Nepalu. Występuje w wielu odmianach, niemal tak wielu, jak wiele jest roślin strączkowych, bo mianem Dal określa się zarówno rośliny strączkowe, jak i potrawy, które się z nich przygotowuje. To z czym podaje się Dal zależy od kraju i rejonu.

Podczas swoich dwóch pobytów w Indiach, poznałam różne rodzaje Dalu , z Indii środkowych, a także północnych rejonów, również indyjskich Himalajów.
Tam dostaniemy go najczęściej w postaci "cienkiej" soczewicowej zupki, którą polewa się osobno ugotowany, delikatny ryż basmati i je się to z płaskimi chlebkami Roti lub Chapati.

Dal jest niemal obowiązkowym składnikiem tzw. Thali (thali znaczy talerz, ale jest to też nazwa dania), czyli posiłku podawanego na dużym, metalowym talerzu, na którym znajduje się kilka małych miseczek katori, wypełnionych różnymi potrawami, a także obowiązkowo ryż i chleb.
Czasami Thali to metalowy talerz z wgłębieniami zamiast miseczek. Jest wiele rodzajów Thali i zawsze można sobie wybrać, co znajdzie się na talerzu. Teoretycznie ;) Bo najczęściej zdarzało mi się zdawać się na ślepy traf lub szczątkowe rozeznanie w indyjskiej terminologii kulinarnej.
Ostatecznie można jeszcze pokazać na talerz sąsiada i na migi wytłumaczyć, że chcesz to samo, łudząc się nadzieją, że zrozumieją twoje "but not so spicy". Zdarzało się trafić, jak kulą w płot, ale takie życie: jest ryzyko, jest zabawa :)

A tak wygląda Thali. Mniej więcej. Bo bywają też wersje o wiele bardziej "rozbudowane":)

Zdjęcie z internetu.

Dal, który ugotowałam dzisiaj jest o wiele gęściejszy niż ten, który jadałam w Indiach. Jednak jego smak i zapach jest dokładnie taki, jak zapamiętałam. Dwukrotne dodanie przypraw dało mu niesamowity aromat. To gęsta, konkretna zupa, takie jednogarnkowe danie na deszczowy dzień.
Jest tak pyszna, że jeszcze teraz się uśmiecham :) Przyprawy naprawdę mają jakąś magiczną moc :)


Najlepiej smakuje po kilku godzinach, kiedy wszystkie smaki się "zgrają". Następnego dnia jest najsmaczniejsza. Jeśli w ogóle jeszcze jest ;)

Moje przepisy inspirowane indyjską kuchnią:

znacznie uproszczony przepis, na zupę z żółtej soczewicy
placki uttapam, z ciasta ze sfermentowanego ryżu
kurczak w maśle, czyli słynny murgh makhani
błyskawiczne, dietetyczne curry z kurczaka





A teraz do rzeczy...

Jak zrobić najlepszy, indyjski dahl z czerwonej soczewicy?

Składniki:
1 szklanka czerwonej soczewicy
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
1 duży ziemniak
2-3 obrane i posiekane pomidory + czubata łyżeczka przecieru pomidorowego
(lub 1 puszka krojonych pomidorów w zalewie)
1 duża marchewka
2 łodygi selera naciowego
kawałek imbiru, ok. 3 cm, posiekany w słupki lub kostkę

Przyprawy "bazowe", czyli masala:
1 łyżeczka kuminu
1 ł czarnej gorczycy
1 ł nasion kolendry
1 ł mielonej kurkumy
5 strączków zielonego kardamonu
3 goździki
pół łyżeczki mielonej kozieradki
pół łyżeczki mielonej mieszanki przypraw indyjskich garam masala
1 listek laurowy
3 kulki ziela angielskiego
ćwierć łyżeczki rozgniecionej asafetydy (jeśli nie macie, można pominąć)
pół lub ćwierć (w zależności od upodobań) łyżeczki płatków chilli
1 łyżeczka soli
sok z limonki lub cytryny
1Ł (czubata) masła klarowanego, ghee


Tarka:
pół posiekanej cebuli
2 posiekane ząbki czosnku
po pół łyżeczki nasion gorczycy, kuminu, kozeradki
pół łyżeczki garam masali
sól do smaku
1Ł masła klarowanego

Opcjonalnie: posiekana kolendra (razem z łodyżkami), ale jeśli jej nie macie,


Soczewicę dokładnie wypłukać i odsączyć na sitku. Marchew, ziemniaka, czosnek i dużą cebulę obrać, umyć i posiekać w drobną kostkę. Seler pokroić wzdłuż na paski i posiekać w kostkę.
W rondlu, lub garnku o grubym dnie, rozpuścić ghee, dodać składniki masali i sól. Kardamon rozgnieść płaską stroną noża, żeby uwolnić ziarenka (można też lekko rozgnieść goździki). Jeśli nie lubicie całych ziarenek w daniu, rozgniećcie wszystkie przyprawy w moździerzu. Ja lubię kiedy te podprażone ziarenka są wyczuwalne.
Smażyć chwilę na średnim ogniu, aż zaczną podskakiwać i uwalniać aromat. Wtedy dodać posiekane warzywa i smażyć dalej, cały czas mieszając, żeby nic się nie przypaliło. Na dnie rondla powinna jednak powstać brązowa, przypieczona warstewka, która nada smak zupie.
Dodać odsączoną soczewicę, posiekane pomidory i koncentrat (lub pomidory z puszki razem z zalewą - to opcja zimowa). Wlać ok. 1.5 litra wody, przykryć, zmniejszyć płomień i gotować ok. 25 min. Przed podaniem doprawić sokiem z limonki lub cytryny, spróbować, a jeśli trzeba dodać więcej soli lub chilli.
Po tym czasie przygotować tarkę (przyprawy i warzywa podsmażyć w taki sposób jak bazowe) i albo wlać ją w całości do garnka z zupą, albo dodać po trochu gorącej, na wierzch każdej porcji, przed samym podaniem. Można posypać posiekaną kolendrą.

Smacznego :)


środa, 12 listopada 2014

Błyskawiczne, dietetyczne curry z kurczaka


To curry, to takie moje danie na szybko. Ratuje sytuację, kiedy na zrobienie obiadu mam pół godziny. Jest mega pyszne, naprawdę proste w przygotowaniu i sami przyznacie, że nie wygląda na błyskawiczne. Dodałabym jeszcze, że jest dość... urodziwe :)

Dodatkowym plusem jest fakt, ze jest też dietetyczne. Mleczko kokosowe zastępuję jogurtem naturalnym, a tłuste mięso często wykorzystywane do curry, zastepuję chudym drobiem.
Curry nic nie traci na smaku, powiedziałabym wręcz, że zyskuje nowe życie ;)

Dużą zaletą jest to, że można je przygotować naprawdę błyskawicznie. Jeśli w przeddzień zamarynujemy sobie mięso, to uwiniemy się ze wszystkim góra w pół godziny.
Jeśli się bardzo śpieszymy, nie ma co panikować w temacie marynowania - wystarczy choćby 15 min.

Jednak jeśli nie zależy nam na czasie, warto przygotować marynatę dzień wcześniej i zostawić zamarynowane mięso w lodówce na całą noc. Robi się wtedy wyjątkowo mięciutkie i delikatne i nie wymaga długiej obróbki.

Można to podać z ryżem na sypko, indyjskim pieczywem, np. chapati, czy z chlebkami pita


Możecie spróbować również:
curry z kurczaka z mlekiem kokosowym, cytryna i mietą


Jak zrobić najlepsze, dietetyczne curry z kurczaka?


Składniki:
ok. 80 dag dowolnego mięsa z kurczaka (ja używam piersi bez skóry)
1 duża cebula pokrojona w piórka
1 czerwona papryka pokrojona w paski
20 pomidorków koktajlowych
2 posiekane ząbki czosnku
masło klarowane do smażenia
1 mały, gęsty jogurt naturalny
1 łyżeczka mąki ryżowej (lub pszennej, jeśli jecie gluten)
świeża bazylia lub kolendra

1 łyżeczka utartego imbiru
pół łyżeczki mielonego kuminu
1 łyżka indyjskiej mieszanki curry
sok z połowy cytryny/limonki
1 świeża, niezbyt ostra papryczka chilli (lub mniej)
1/4 łyżeczki asafetidy (można pominąć)

Marynata:
2-3 łyżki dowolnego jogurtu naturalnego
2 duże ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
1 łyżeczka kurkumy
pół łyżeczki soli
pół łyżeczki cukru
duża szczypta chilli w proszku lub w płatkach


Mięso pokroić w poprzek włókien na spore, ale niezbyt grube kawałki (można tez pokroic je w paski - nie ma to większego znaczenia). Przełożyć do miski, dodać składniki marynaty i dokładnie wszystko wymieszać. Przykryć i odstawić do lodówki na tyle czasu, ile mozecie - najlepiej na całą noc.

Na patelni z grubym dnem roztopić masło klarowane, dodać imbir, posiekaną drobno papryczkę i przyprawy. Lekko podsmażyć cały czas mieszając, dodać mięso razem z marynatą, cebulę, czosnek i paprykę. Smażyć aż mięso zacznie się lekko rumienić.
Pomidorki nakłuć widelcem i dodać do mięsa. Zmniejszyć płomień i smażyć cały czas mieszając, aż mięso będzie prawie miękkie (jesli nie macie pomidorków koktajlowych, może byc duży pomidor pokrojony w kostkę, ale wtedy curry będzie bardziej pomidorowe).
Dodać jogurt wymieszany z mąką i gotować dalej, aż sos się zagotuje i zgęstnieje. Trzeba mieszać ostrożnie, żeby nie rozgnieść pomidorków, bo ładnie wyglądaja w całości :)
Po zagotowaniu od razu zdjąć z ognia, żeby sos sie nie zważył. Spróbować i jeśli trzeba, dodać trochę soli lub soku z cytryny (sok z cytryny często lepiej poprawia smak niz sól).
Posypać posiekaną bazylią lub kolendrą.

Smacznego :)


środa, 8 sierpnia 2012

Uttapam - indyjskie placki ze sfermentowanego ciasta

Dalszy ciąg mojej fascynacji popodróżnej :)
Kolejna odslona - placki uttapam.




Od dawna poszukiwalam przepisu najbardziej zblizonego do oryginalu. Problem jednak w tym, ze w oryginalnym przepisie uzywa sie specjalnego urahd dalu (rodzaj fasoli, czesto nazywany tez czarna soczewica). Poszperalam troche i dowiedzialam sie, ze urad dal, nalezy do tej samej rodziny, co fasolka mung i jest sprzedawany pod nazwa black lentil lub white lentil (przy czym ta ostatnia, to nic innego, jak ta pierwsza, tylko pozbawiona czarnej skórki).


Cale ziarno


Rozłupane ziarenka ze skorką


Zestawienie wszystkich trzech postaci*
(oczyszczone ziarenka bez skórki, to te kremowe z prawej)


Uttapamy wywodza sie z południa Indii, choc mozna je spotkac w calych Indiach. Jest to jedna z odmian plackow dosa (robi sie je z tego samego ciasta, choc w nieco odmienny sposob). Jada się je glownie na śniadanie, w towarzystwie sambhar, warzywnego curry.

Ciasto na uttapamy jest bogate w bialko. Proces fermentacji, ktoremu poddaje sie ciasto przed smazeniem, wpływa dodatnio na jego trawienie.

Poniewaz nie mam dostepu do urahd dalu, postanowilam troche pokombinowac i zastapic go innymi rodzajami fasoli i soczewicy. Zrobilam mix soczewicy czerwonej i zoltej z niewielkim dodatkiem ciecierzycy - dodatek przypadkowy, poniewaz takie akurat "ziarenka" mialam w domu.
Eksperyment sie udal i, o ile mnie pamiec smaku nie zawodzi, rezultat jest bardzo zblizony do oryginalu.

Podstawa sa namoczone wczesniej i zblendowane ziarna ryzu (u mnie basmati, poniewaz jest to ryz uzywany w Indiach) z dodatkiem soczewicy i ciecierzycy.
Sam proces przygotowywania jest bardzo ciekawy, zwlaszcza, kiedy ciasto sfermentuje i czlowiek zaczyna miec watpliwosci, czy to aby na pewno da sie zjesc ;)

"Ciasta" wychodzi dosc duzo, dlatego mozna smazenie rozlozyc na dwa, trzy dni. Ja pierwszego dnia smazylam tradycyjne uttapamy. Po nalozeniu nieduzych porcji ciasta na patelnie, posypywalam je z wierzchu pokrojonymi drobno warzywami i ziolami. Po przyrumienieniu z jednej strony - odwracalam i dosmazalam z drugiej.

W Indiach posilki serwuje sie na specjalnych tacach thali, z "przegródkami", lub ustawionymi na niej malymi miseczkami (foto, wikipedia)

Drugiego dnia dodalam posiekane warzywa wprost do ciasta, wymieszalam i smazylam tak samo, jak te poprzednie, tylko nieco grubsze, bardziej przypominajace nasze placki ziemniaczane.
I w takiej postaci zobaczycie je u mnie na blogu, poniewaz tym pierwszym nie zdazylam zrobic zdjec :)
Proponuje wyprobowac obydwa sposoby i wybrac ten, ktory bardziej przypadnie wam do gustu.

Gotowe ciasto bardzo dobrze przechowuje sie w lodowce nawet przez 3 dni. Nalezy jednak pamietac, aby sfermentowane ciasto albo od razu smazyc, albo wstawic do lodowki. Mozna tez zblendowana, nieprzefermentowana, mase przechowywac w lodowce i sfermentowac dopiero przed uzyciem (pamietajac, ze zajmuje to 3-6 godzin, w zaleznosci od temperatury).
Sfermentowane ciasto wyglada i pracuje jak zakwas na chleb, wiec odstawiajac je do fermentacji trzeba przewidziec, ze znacznie zwiekszy swoja objetosc. Uwazajcie na to, zebyscie pozniej nie musieli gonic go po kuchni ;)

I jeszcze jedno. Wprawdzie w Indiach jada sie te placki glownie z curry, lub dahlem vel dalem (zupa z fasoli/soczewicy), jednak ja podalam je z jogurtem naturalnym, ktory wg. mnie nie zagłusza ich oryginalnego smaku. No i jesli zdecydujecie sie na dodatek ostrego chilli, jogurt moze sie okazac wręcz nie-zbed-ny ;)


Składniki:

1.5 miarki ryzu basmati
3/4 miarki mieszanych ziaren (czerwona i zolta soczewica, ciecierzyca)
woda (tyle, ile "zabierze" masa)
sol do smaku (ok. 1 lyzki)

Dodatki (drobno posiekane):
papryka (dowolna odmiana i kolor)
pomidor (bez miazszu)
ogorek jw.
cebula
czosnek
papryczka chilli
groszek (najlepiej swiezy lub mrozony, ze wzgledu najaskrawozielony kolor)
drobno posiekany imbir
swieze ziola (kolendra, natka pietruszki, szczypiorek)
opcjonalnie: podprazone i rozgniecione nasiona fenkułu i/lub kminu rzymskiego


Sposób przygotowania:
Dzien wczesniej (np. na noc) namoczyc ziarna w duzej ilosci wody. Nastepnego dnia odcedzic i dokladnie zblendowac, stopniowo dosypujac ziarna i dolewajac swieza wode (ilosc wody trudno okreslic, ale zuzyjecie mniej wiecej 1.5 - 2 szklanki).
Ciasto powinno miec konsystencje nieco gesciejsza, niz na nalesniki, powinno byc w miare gladkie (powinno sie wyczuwac pod palcami male drobinki). 
Po zmiksowaniu nalezy ciasto przelozyc do wiekszego naczynia (pamietajcie, ze urosnie, kiedy sfermentuje), przykryc sciereczka i zostawic w cieplym miejscu na 3-6 godzin (zalezy to od temperatury). Po wyrosnieciu wewnatrz ciasta bedziecie widzieli duzo pecherzykow powietrza. Ciasto bedzie wygladalo, jak dobrze "podkarmiony", aktywny zakwas chlebowy. Wtedy nalezy je ponownie wymieszac dodajac sol.
Smazyc na patelni z grubym dnem, na oleju lub ghee. Nakladac porcje ciasta i posypywac z wierzchu wybranymi warzywami, przyprawami i ziolami (wielkosc plackow jest dowolna, jednak tradycyjnie maja wielkosc dloni). Ze swojego doswiadczenia moge powiedziec tylko, ze mniejsze latwiej smazyc, wiec zanim nabedzie sie doswiadczenia, mozna sobie ulatwic zycie ;) Nie nalezy ich zbyt wczesnie odwracac, poniewaz moga sie porozrywac. Kiedy odpowiednio przyrumienia sie z jednej strony, bardzo latwo bedzie je odwrocic i dosmazyc z drugiej.
O sposobie podania napisalam wyzej.

Smacznego :)


* zdjecia dalu pochodza stąd

wtorek, 13 marca 2012

Indyjski murgh makhani, czyli kurczak na maśle (trochę odchudzony ;)


Kurczak na maśle, czyli murgh makhani, to danie z kuchni indyjskiej, znane na całym świecie również jako butter chicken. Jadłam to danie w Indiach i od razu zdecydowałam, że moje będzie w wersji odchudzonej, ponieważ Indusi dodają do tej potrawy ogromne ilości masła. Mięso dosłownie w nim plywa. Więc jeśli chcecie spróbować dania jeszcze bardziej zbliżonego do oryginału, powinniście użyć co najmniej pół kostki masła :)
Mnie moje życie miłe, więc odtłuściłam to danie (myślę, że bez uszczerbku dla smaku) i dodałam dwie łyżki ;)

Moim zdaniem najlepiej smakuje z ryżem basmati, ugotowanym na sypko. Ale ponieważ danie ma konsystencje curry, można też poda do niego indyjskie pieczywo (chapati, roti, naan, paratha), albo smażone ziemniaki.



Skladniki:

ok. 60 dag kurczaka bez kości (piersi, udka)
Marynata:
po 1 łyżeczce ziaren kuminu, kolendry, czarnej gorczycy
3-4 "strączki" zielonego kardamonu
1 łyżka octu (opcjonalnie, jeżeli używamy świeżych pomidorów)
1 maly jogurt naturalny
dowolna ilosc posiekanego, czerwonego chilli
2 lyzeczki utartego imbiru
2 lyzeczki utartego czosnku
1 utarta lub drobno posiekana szalotka
1 czubata lyzeczka przecieru pomidorowego
1 łyżka garam masala (jeżeli danie ma być bg, masala powinna być domowej roboty)
Sos:
4 posiekane, świeże pomidory lub mała puszka krojonych
2 czubate lyzki masla
2 lyzki smietany 12%
1 szklanka orzechów nerkowaca
dodatkowo: kumin, imbir, chilli, czosnek, kolendra, czarny pieprz, sol - do smaku

Do dekoracji:
swieza kolendra
prazone orzechy nerkowca
gesty jogurt



Sposob wykonania:
Orzechy uprazyc na suchej patelni, az lekko sie zrumienia. Zostawic polowe do dekoracji, a reszte utluc w mozdzierzu lub zblendowac (ale nie za drobno).
Na te sama patelnie wsypac przyprawy w ziarnach (kumin, gorczyce, kardamon i kolendre) i podprazyc, az ziarenka zaczna strzelac. Przesypac, jeszcze cieple, do mozdzierza i rozgniesc.
Polaczyc przyprawy z pokrojonym na dowolne kawalki miesem, dodac jogurt, imbir, czosnek, posiekana chilli, szalotke, masale, cukier i koncentrat pomidorowy. Dokladnie wymieszac, przykryc i odstawic do lodowki na kilka godzin (najlepiej na noc).

Na patelni, na srednim ogniu podsmazyc kurczaka razem z marynata, caly czs mieszajac. Po kilku minutach dodac polowe masla, zmniejszyc plomien i dobrze wymieszac. Dodac pomidory (swieze lub z puszki, razem z zalewa), posolic, przykryc i dusic ok. 15 min.
Po tym czasie dodac reszte masla, sprobowac i doprawic pieprzem i tymi samymi przyprawami, ktore byly uzywane do marynowania miesa (tym razem w proszku).
Dodac smietane, wymieszac i wylaczyc gaz.

Na talerzu ulozyc ryz basmati, na to kurczaka z sosem, na to lyzke jogurtu, prazone orzechy i swieza kolendre (u mnie tym razem bez kolendry - nie udalo mi sie kupic).



Smacznego :)

Przepis dodaje do akcji na Durszlaku  Co z tym kurczakiem?



poniedziałek, 27 lutego 2012

Indyjska zupa z dyni - pikantna i kremowa


Bardzo prosta i mało pracochłonna zupa, o zdecydowanym smaku. Wymarzona dla zapracowanych miłośnikow dyni i orientalnych, kuchennych klimatów.
Zawiera bardzo typowy dla Indii zestaw przypraw, kumin, cynamon i kolendrę. Przepis bazowy pochodzi ze strony India Curry Recipes.

Robiłam ja już tak wiele razy, za każdym razem coś zmieniając, że stała się moja ulubiona zupą dyniową.
Tym razem użyłam pieczonej dyni, która została mi z wczorajszego obiadu. Dodałam do niej sporo przypraw i kilka plasterków czerwonego chilli, które zdecydowały o wyjatkowym smaku tej zupy.

Niestety zużyłam ostatnią swieżą dynię - wlaściwie to, niedużą, ciemnoczerwoną dyńkę odmiany Hokkaido - która jakimś cudem przetrwała w mojej spiżarni (prawdopodobnie tylko dlatego, że ta odmiana ma dość suchy, zwarty miąższ i gruba skórę).
Od tej pory mogę się "podpierać" li i jedynie zawartością swojej zamrażarki, bo szczerze wątpię, że gdzieś jeszcze można dostać świeżą dynię...
Zupę dyniową gotuję często i mam w tej dziedzinie sporo doswiadczenia, więc nie zawaham się powiedzieć, że ta zupa z pieczonej dyni jest najlepszą zupą dyniową, jaką do tej pory jadłam.
Pieczenie wydobywa z dyni jej naturalną słodycz, a cukier, cynamon, gałka muszkatołowa i chilli, którymi posypałam dynię przed pieczeniem, bardzo podkreśliły jej orzechowo - kasztanowy smak.
Przyprawy w dużym stopniu neutralizują też jej "surowy", dyniowy zapach, który nie wszyscy lubią.


Składniki:
1 łyżka oleju
2 średnie cebule, pokrojone w kostkę
1 łyżeczka mielonego kuminu
1 łyżeczka mielonych nasion kolendry
1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
1kg obranej, pokrojonej w sporą kostkę dyni*
1litr bulionu warzywnego
125 ml słodkiej śmietanki (opcjonalnie)
sol i pieprz do smaku

prażone na suchej patelni pestki dyni

Sposób przygotowania:

W rondlu lub głębokiej patelni rozgrzać olej, dodać cebule i smażyc, az się lekko zeszkli. Dodać przyprawy i smażyc przez chwilę, aż uwolnią aromat. Dodać dynię, wymieszać, przykryć i dusić, az połączy się z przyprawami i lekko zmięknie. Wlać bulion i gotować wszystko na niedużym ogniu, ok. 30 min. Po tym czasie zupę zmiksować, dodając smietankę, sól i pieprz.
   
* Gdyby ktos jeszcze nie zauważył, to tutaj piszę o pieczonej dyni :)



Smacznego :)

czwartek, 23 lutego 2012

Chapati - indyjski chlebek (wersja bez drożdży)



To nie jest pierwszy na moim blogu, przepis z kuchni indyjskiej. Już wcześniej zdarzało mi się gotować "na sposób" indyjski. Moja pierwsza inspiracja była książka "Kuchnia Kryszny", którą dostałam kilka (-naście?) lat temu na Gwiazdkę. Jednak do tej pory, byly to tylko proby gotowania na indyjska modłę, bo tak naprawde nie znalam tej kuchni.
Los sprawil, ze niedawno spedzilam w Indiach troche czasu i mialam okazje przyjrzec sie indyjskiej kuchni z roznych stron. Widzialam, jak gotuje sie w lepszych i gorszych hotelach, restauracjach, na ulicach, w wioskach, a nawet na pustyni. Przyznam, ze moje wyczucie indyjskiej kuchni bylo dobre. Smaki bardzo podobne, chociaz niektore skladniki sa w naszym kraju nie do zdobycia. Na przyklad chlebek chapati (czyt. ciapati), o ktorym jest moj dzisiejszy wpis, smakuje w Indiach nieco inaczej. A to za sprawa specjalnej maki, ktora w naszym kraju nie jest ogolnodostepna. Byc moze uda mi sie ja kupic w jakims specjalistycznym sklepie, lecz poki co, pieke chlebki z naszej polskiej maki pszennej.
Przyznam, ze dopiero przy trzeciej probie moje chlebki zaczely sie "nadymac", jak trzeba, ale te ktore nie byly ani takie ksztaltne, ani "puchate" tez byly smaczne, wiec sie nie zrazajcie, jesli nie beda chcialy wspolpracowac ;) Chapati, to najprostszy, najtanszy indyjski chlebek, jadany W Indiach na codzien. Najlepszy jest pieczony w piecu tandoori, na "zywym" ogniu.

Ja, przy pierwszej probie, podalam moje chapati z ziemniaczanym curry. Niestety curry zniklo rownie szybko, jak sie pojawilo i nie zdazylam zrobic zdjecia. Jednak zamierzam znow je zrobic i obiecuje, ze nie pozwole tknac, poki nie pstrykne fotki.
Poki co, proponuje pocwiczyc robienie chapati :)



Składniki chapati:


1 szklanka mąki (chlebowej typ 750 albo sitkowej typ 1400 i pszennej typ 500 w stosunku 2:1)
2-3 łyżki oleju
1/4 łyżeczki soli
woda (tyle, ile ciasto 'zabierze')

olej lub klarowane masło (ghee) do smarowania gotowych chlebków

Sposób przygotowania chapati:


Wszystkie składniki połączyć i przez kilka minut intensywnie wyrabiać, aż uzyskamy gładkie, dość miękkie ciasto. Następnie uformować z niego kule, przykryć i odstawić na pól godziny, żeby odpoczęło. Po tym czasie podzielić je na kawałki i uformować z nich kuleczki wielkości piłek golfowych. Spłaszczać w dłoniach i wałkować okrągłe placuszki. Smarować je z jednej strony roztopionym ghee, ponownie wyrobić, rozpłaszczyć i jak najcieniej rozwałkować.
Piec z obu stron  po jednym na raz, na suchej patelni, do momentu, aż pojawia się małe bąbelki i chlebek przestanie wyglądać na surowy.
W czasie pieczenia trzeba potrząsać patelnią, żeby bąbelki pojawiały się równomiernie. Po tym czasie opiekamy chlebek nad płomieniem trzymając metalowymi szczypcami.
Powinny pojawić się duże bąble, lub (tak byłoby najlepiej), cały chlebek powinien się napuszyć, jak balonik.
Jednak, zeby tak się stało, potrzeba pewnej wprawy. Zapewniam, ze po kilku razach wasze chlebki zaczną się nadymać, jak poduszeczki :)
Gotowe chlebki wkladać do termosu obiadowego (jeśli dysponujemy takim płaskim i szerokim) lub do garnka z pokrywką. Każdy chlebek należy posmarować ghee.

Można je podawać do rożnych rodzajów curry, zup i sosów, a także zawijać w nie (jak w tortille) przeróżne, także słodkie, farsze.
Najlepiej smakują zaraz po upieczeniu.

Smacznego :)

środa, 17 listopada 2010

Zupa brokułowo-dyniowa

Kolejna gęsta, sycąca zupa mojego pomysłu. Dlaczego znowu zupa? Zaraz do tego dojdę...

Nie wiem, czy wiecie, że przeprowadzono badania dotyczące tego, które zupy najlepiej sycą i po zjedzeniu których człowiek dłużej nie odczuwa głodu?
Otóż okazało sie, że prym w tym względzie wiedzie gęsta, jarzynowa zupa-krem. Jarzynowa z nie zmiksowanych warzyw przegrała! Nie wydaje wam się to dziwne...?
W końcu organizm (chyba ;-)) angażuje się bardziej i na dłużej w trawienie większych kawałków pożywienia... No ale fakty pozostaja faktami :-)
Dla mojej rodziny to nie problem, bo lubimy zupy w kazdej postaci.

A dlaczego ta konkretna zupa? Chyba głownie dlatego, że lubie improwizować. I dlatego, że piękny brokuł już się prosił o przerobienie na cokolwiek (zapomniany przeleżał dwa dni poza lodówką), a w zamrażarce mam całą szufladę pełną torebeczek dyni pokrojonej w kostkę.

Zupę zrobiłam wczoraj, ale dzisiaj jest równie dobra, a może nawet lepsza.



Składniki:
duży brokuł pokrojony na mniejsze kawałki
40-50 dag obranej, pokrojonej dyni (najlepiej gdyby to była pieczona dynia)
mała marchewka (obrana, pokrojona)
mała pietruszka (jak wyżej)
1 łyżka oliwy
1 łyżka masła (może być klarowane)
ząbek czosnku
przyprawy: 3 listki laurowe, 6 rozgniecionych kulek ziela angielskiego, pieprz, sól, pół łyżeczki kuminu
opcjonalnie kawałek chilli (wielkości połowy kciuka)

Do dekoracji: "kwiatki" z marchewki, chipsy z czosnku(klik), świeża bazylia

Sposób przygotowania:

Zagotowac 1.5 - 2 litry wody z przyprawami (oprócz kuminu). Dodac brokuł, dynię, marchew i pietruszkę. Nastepnie nalezy dodac oliwę, i gotowac w odkrytym garnku, aż warzywa będą miękkie.
Wyjac listki laurowe, dodac utarty lub posiekany czosnek, siekane drobniutko chilli, kumin i masło.
Zmiksowac zupe, a następnie (nie jest to konieczne, ale dobrze zupie zrobi) przetrzec przez sito.
Na koniec spróbowac i doprawic, jeśli trzeba.

Po rozlaniu do miseczek mozna udekorowacv kwiatkami z marchewki, listkami bazylii i chipsami z czosnku (oczywiscie nie jest to konieczne ;))