Nie planowałam wcale zakupów. Naprawdę!
Ale wiecie jak to jest...
Oczy są zdradzieckie i nieobliczalne!:)
Koło mnie jest drogeria no name - całkiem dobrze zaopatrzona i dziś zobaczyłam, że mają dzień dużych wyprzedaży i promocji do 50% taniej na wiele kosmetyków.
Generalnie wszystko mam - nawet w nadmiarze, ale skusiłam się na parę drobiazgów.
Nie lubię latem gęstych treściwych maseł czy balsamów. Wolę lekkie mleczka.
Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tego produktu, dlatego wybór padł właśnie na mleczko do ciała Bielendy - Bawełna.
Zobaczymy czy się u mnie spisze.
Kosztowało około 10 zł.
Wiem, że ostatnio w magazynie "Uroda" było jako dodatek w cenie 5 zł za całość.
Ale ja totalnie nie jestem gazetowa. Za późno się zorientowałam i nigdzie już nie mogłam znaleźć. Trudno:(
Kolejne produkty to toniki. Kupiłam dwa, bo je uwielbiam.
Oba Soraya i każdy z nich już wcześniej miałam. Z tego co słyszałam mają być wycofywane z oferty.
Zupełnie nie rozumiem dlaczego? Są znakomite! Pięknie subtelnie pachną. Nawilżają, odświeżają. Są super pod krem.
Kolejne produkty to toniki. Kupiłam dwa, bo je uwielbiam.
Oba Soraya i każdy z nich już wcześniej miałam. Z tego co słyszałam mają być wycofywane z oferty.
Zupełnie nie rozumiem dlaczego? Są znakomite! Pięknie subtelnie pachną. Nawilżają, odświeżają. Są super pod krem.
Uwielbiam spryskiwać nimi twarz - szczególnie rano. Od razu dzień zaczyna się milej:)
Tonizowanie u mnie buzi to ważna część pielęgnacji. Ostatnio co prawda przerzuciłam się na hydrolaty, ale lubię zmiany więc z miłą chęcią wrócę ponownie, choć na jakiś czas do tych toników.
Szczególnie, że oba były po 9 zł.
Teraz kolej na maseczki.
Wybór padł na markę Marion. Ostatnio naprawdę podobają mi się produkty tej firmy.
Są tanie ale naprawdę dobre.
Tych masek jeszcze nie miałam.
Jedynie z jedną się pomyliłam.
Nie lubię masek peel-of. Nie są przyjazne dla mojej naczynkowej skóry.
W ogóle ich nie kupuje.
I co?
Tonizowanie u mnie buzi to ważna część pielęgnacji. Ostatnio co prawda przerzuciłam się na hydrolaty, ale lubię zmiany więc z miłą chęcią wrócę ponownie, choć na jakiś czas do tych toników.
Szczególnie, że oba były po 9 zł.
Teraz kolej na maseczki.
Wybór padł na markę Marion. Ostatnio naprawdę podobają mi się produkty tej firmy.
Są tanie ale naprawdę dobre.
Tych masek jeszcze nie miałam.
Jedynie z jedną się pomyliłam.
Nie lubię masek peel-of. Nie są przyjazne dla mojej naczynkowej skóry.
W ogóle ich nie kupuje.
I co?
Napisane jak wół - PEEL-OFF. Zdjęcie na środku saszetki wyraźnie pokazuje jakiego typu to maska.
A ja zasugerowałam się tylko słowem wygładzająca i nie zwróciłam na nic innego uwagi:)
Dopiero fotografując opakowanie - patrzę a to właśnie ten typ!
Co ślepemu po....
No nic może ją jednak wypróbuje. Lata takiej maski nie używałam.
Albo pójdzie sobie dalej. Zobaczymy.
Druga to - błyskawicznie liftingująca. Sprawdzę jak bardzo błyskawicznie zadziała:)
Maski akurat nie były w promocji. Cena 2,30 PLN.
Zainteresowała mnie także nowa seria Bielendy Orzech&Bursztyn.
Mają w niej krem z podkładem, masło do ciała, krem i mus do ciała - wszystko w właściwościach brązujących.
Ja skusiłam się na chusteczki, a w zasadzie chusteczkę.
Generalnie nie używam takich produktów.
Mam z nimi złe doświadczenia.
W ogóle mnie nie kuszą i zawsze źle wyglądają na mojej skórze.
Chusteczek tego typu jeszcze nie miałam.
Powiedziałam sobie: Co tam jest najtańsza z całej serii - biorę i przelecę nią moje blade nogi:)
Jak się nie sprawdzi, zrobię peeling albo skazana jestem na długie spodnie przez pewien czas. Chyba, że nie chwyci wcale:)
Kosztowała 1:39 PLN.
Kupiłam też słynną już odżywkę do paznokci z Eveline 8w1.
Aktualnie rozpoczęłam czas odżywiania paznokci.
Od 4 dni nie mam na nich lakieru, co w moim przypadku jest ewenementem:)
Nie mam jakiś problemów dużych, ale działam prewencyjnie.
Zwykle dwa razy w roku robię sobie akcję 3 tyg. bez lakieru i w tym czasie kładę tylko odżywkę.
Ukochaną, niezawodną od lat jest z Herome. Do tego świetnie wygląda na pazurkach - jak mleczny lakier.
Jednak właśnie mi się kończy i pewnie starczy tylko na około tydzień.
Nie kupiłam kolejnego opakowania i postanowiłam sprawdzić tą modną teraz:)
Jest tańsza sporo od mojego ulubieńca, ale może będzie równie dobra.
Zapłaciłam za nią 9 PLN.
Wiem, że dziś w sklepach Rossmann była na nią promocja za niecałe chyba 7 PLN.
Chusteczek tego typu jeszcze nie miałam.
Powiedziałam sobie: Co tam jest najtańsza z całej serii - biorę i przelecę nią moje blade nogi:)
Jak się nie sprawdzi, zrobię peeling albo skazana jestem na długie spodnie przez pewien czas. Chyba, że nie chwyci wcale:)
Kosztowała 1:39 PLN.
Kupiłam też słynną już odżywkę do paznokci z Eveline 8w1.
Aktualnie rozpoczęłam czas odżywiania paznokci.
Od 4 dni nie mam na nich lakieru, co w moim przypadku jest ewenementem:)
Nie mam jakiś problemów dużych, ale działam prewencyjnie.
Zwykle dwa razy w roku robię sobie akcję 3 tyg. bez lakieru i w tym czasie kładę tylko odżywkę.
Ukochaną, niezawodną od lat jest z Herome. Do tego świetnie wygląda na pazurkach - jak mleczny lakier.
Jednak właśnie mi się kończy i pewnie starczy tylko na około tydzień.
Nie kupiłam kolejnego opakowania i postanowiłam sprawdzić tą modną teraz:)
Jest tańsza sporo od mojego ulubieńca, ale może będzie równie dobra.
Zapłaciłam za nią 9 PLN.
Wiem, że dziś w sklepach Rossmann była na nią promocja za niecałe chyba 7 PLN.
Ale blisko mnie w dwóch tych sklepach w ogóle nie ma produktów do paznokci od nich.
Kompletnie nie sprowadzają.
A jechanie gdzieś dalej, bicie się przy półce czy rozczarowanie, że już o 9:05 wszystkie wykupili - to nie dla mnie.
9 PLN to chyba i tak dobra cena?
Z pierdułek w koszyku znalazł się także czepek. Jest dość mocny i zdaje się być dobry jakościowo. Sprawdzę na ile wytrzyma.
Kompletnie nie sprowadzają.
A jechanie gdzieś dalej, bicie się przy półce czy rozczarowanie, że już o 9:05 wszystkie wykupili - to nie dla mnie.
9 PLN to chyba i tak dobra cena?
Z pierdułek w koszyku znalazł się także czepek. Jest dość mocny i zdaje się być dobry jakościowo. Sprawdzę na ile wytrzyma.
Zapomniałabym jeszcze.
W drogerii kupiłam też skromne kolczyki.
W drogerii kupiłam też skromne kolczyki.
Nie jest to może jakaś wybitna jakość, ale spodobał mi się ten miętowy kolorek.
I to, że niby wiszące, ale nie długie i na wkręt.
Całkiem sympatycznie u mnie się prezentują na żywo:)
Kosztowały 8,60 PLN.
Ze sklepu to już wszystko.
Ale najbardziej dziś jestem ucieszona (poza remisem z Rosjanami i pięknym meczem:)) - z dwóch pomadek.
W zaprzyjaźnionym salonie kosmetycznym co jakiś czas mają dostawę luksusowych kosmetyków kolorowych w świetnych cenach.
Także perfum.
Dziś dorwałam pełnowymiarowe nowe testery pomadek.
Lancome Rouge in Love w kolorze 322M - Corail in Love.
Lancome Rouge in Love w kolorze 322M - Corail in Love.
Niesamowicie piękna szminka.
Cudne wykończenie. Cały dzień z nią chodziłam i jest bardzo trwała.
Zdjęcie nie oddaje tego odcienia.
Najpiękniejszy chyba koral jaki znam.
Druga to Helena Rubinstein Wanted Rouge w kolorze 201.
Bosko kremowa.
Kolor to jakby drzewo różane? Naturalny. Bardzo do mnie jako rudzielca pasujący:)
Pięknie pachnie i jest bardziej połyskliwa od pierwszej, ale poświata jest bardzo elegancka.
Ją będę nosić dłużej jutro.
Postaram się zrobić post z dobrymi swatchami tych pomadek i dokładnym opisem.
Już po pierwszym dniu czuje, że ta z Lancome będzie moim faworytem na najbliższy czas.
Najlepsze jest to, że kosztowały mnie po 30 PLN.
Nie mają super opakowań, bo są testerami, ale zamykają się sprawnie.
Za taką cenę żal było nie brać.
Nie mają super opakowań, bo są testerami, ale zamykają się sprawnie.
Za taką cenę żal było nie brać.
Tym samym rozczarowanie wczorajszym pudełkiem GlossyBox poszło w zapomnienie.
Nie ma jak samodzielne zakupy i świadome wkładanie do koszyka tego czego się chce!
Przynajmniej takie jest moje zdanie:)
A najbardziej cieszę się z pomadek....jupiiiii!
Byle do soboty....To dopiero będą nerwy.
Dziś podczas oglądaniu meczu myślałam, że mi pikawa padnie.
Ale było pięknie!
Pesymistom mówimy NIE, a w sobotę mamy nadzieję na wygraną!
Pesymistom mówimy NIE, a w sobotę mamy nadzieję na wygraną!