Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jednogarnkowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jednogarnkowe. Pokaż wszystkie posty

7 listopada 2015

Ragu z jelenia. I o dzieleniu się. A także o blogu (trochę emocjonalnie).


Stała się rzecz niesłychana. Czytacie to, więc udało mi się ukończyć ten wpis. Udało mi się ugotować coś niecodziennego, przygotować rekwizyty do fotografowania, zrobić zdjęcie, a potem obrobić je i sklecić parę słów. 

Moja nieobecność na tym blogu, brak regularnego (albo żadnego) kontaktu ze mną - część z Was pewnie pomyśli, że urodziłam dziecko i dostałam pierdolca, że nic poza byciem matką mnie już nie interesuje. I w sumie, to pewnie Was nie winię za to, bo kilka lat temu pomyślałabym podobnie. Prawdą jest, że dawnej Karoliny już nie ma. Tej, która z zapałem śledziła trendy kulinarne, z wypiekami na twarzy otwierała paczki z nowymi książkami, albo siedziała do nocy, aby przygotować dobry wpis kulinarny. Nie piszę o tym bez żalu, ale taka kolej życia. Obecna Karolina gotuje szybko, prosto i sięga po sklepowe gnocchi. Rzadko eksperymentuje w kuchni, bo nie ma na to natchnienia i siły. Czasem myśli, że uda jej się wrócić do dawnej pasji, jeśli ta nie umrze w natłoku obecnej i przyszłej codzienności. 

Ta Karolina odnalazła jednak inną drogę, która powoduje, że jest zmotywowana do działania, aktywna i spełniająca się. Zostanie instruktorką Zumby i Zumby Toning było jedną z lepszych rzeczy jakie zrobiłam w życiu. Rozpoczęłam też naukę w collegu, aby w przyszłym roku uzyskać dyplom doradcy do spraw żywienia i utrzymywania wagi. Nad książkami o odżywianiu sportowców, diety kobiet w ciąży, czy tabelami kalorycznymi spędzam jedyny wolny czas - w nocy, gdy zaśnie mój syn. Jestem wykończona, ale podobno im dzieci starsze, tym sprawy wyglądają lepiej. Muszę w to wierzyć, bo inaczej zwariuję. 

O czym muszę przestać myśleć, to ten blog. Ignorować wiadomości typu: ej, może być wróciła, bo niektórzy czekają!  Niech sobie będzie źródłem kilkuset przepisów, a nowe jak widzicie sami - może pojawią się dwa razy w roku. Może. Nie wierzę już, że wrócę do regularnego blogowania. Ufff. Napisałam to. Przyznałam oficjalnie. 

Na osłodę dziś będzie nowy wpis. Przyjechała moja siostra i pomogła w domu i z młodym. Ja zrobiłam coś nowego i udało mi się wykonać zdjęcie. Oto i jest ragu z jelenia. 

Upiekłam kiedyś chleb dla znajomych, on - potomek powojennego emigranta polskiego. Dostał też słoik ogórków kiszonych domowej roboty - napisał smsa, że jego polskie korzenie zostały odbudowane. Napisaliśmy mu z lubym, że te ogórki odbudowałyby polskie korzenie w dziesiątym pokoleniu. Chce się nauczyć piec chleb na zakwasie. Odstąpiłam pół mojego, napisałam długą instrukcję, przepis, sugestie, dodałam, że zawsze może liczyć na pomoc. Wieczorem podjechał pod dom motocykl. To on. Miał ze sobą cool boxa, a w nim 3 duże paczki mięsa z jelenia (steków, mielone, na gulasz) i słoik domowego sosu chilli, który podobno dobrze idzie w parze z tym mięsem. Dobrze jest się dzielić. :)




Ragu z jelenia  

4 porcje 

500g mielonego mięsa z jelenia 
4 łyżki oliwy 
1 duża marchewka 
1 łodyga selera naciowego 
1 mała cebula
1 ząbek czosnku 
ok. 150ml czerwonego wytrawnego wina  
400ml puszka siekanych pomidorów 
1 łyżka koncentratu pomidorowego 
sól
świeżo zmielony czarny pieprz 
szczypta suszonego tymianku 

parmezan, rukola, gnocchi lub makaron do serwowania 


Mięso należy wyciągnąć z lodówki co najmniej na pół godziny przed przygotowaniem sosu i zostawić je w temperaturze pokojowej.

W dość szerokim rondlu, takim, aby mięso przykryło dno dość cienką warstwą, rozgrzać oliwę. 

Cebulę, seler naciowy, marchewkę i czosnek pokroić bardzo drobno (użyłam robota kuchennego i wszystko posiekałam).
 
Do rondla dodać posiekane warzywa i ciągle mieszając smażyć na dużym ogniu przez ok. 5 minut. Warzywa nie mają być brązowe, a jedynie zeszklone, więc trzeba pilnować i ciągle mieszać.

Mięso przyprawić solą i pieprzem, dokładnie wymieszać. Dodać do rondla tak, aby równomiernie przykryło jego dno. Nie mieszać na tym etapie! Zostawić na 3-4 minuty, do momentu, aż mięso usmaży się od spodu i zacznie wypuszczać parę oraz ścinać się powoli na górze. Wtedy dokładnie zamieszać i jeżeli całość jest sucha (w przypadku chudego mięsa jakim jest jeleń, to bardzo prawdopodobne) i zaczyna się przypalać, dodać nieco więcej oliwy.

Przez ok. 5-8 minut, co chwilę mieszając, smażyć mięso z warzywami, do momentu, aż mięso zacznie przyklejać się do dna rondla. Znaczy to, że jest gotowe na wino.

Dolać wino, zamieszać i zostawić, aż niemal całe wino wyparuje. Dodać koncentrat i smażyć 1-2 minuty.

Następnie dodać pomidory, tymianek i około 150ml wody, zagotować, zmniejszyć ogień do minimum, przykryć i gotować przez ok. godzinę. Jeśli dużo sosu wyparuje, dodać nieco wody w trakcie gotowania.

Serwować z kluskami lub makaronem, posypane świeżo startym parmezanem i rukolą.  

Smacznego!

7 stycznia 2015

Przedziwny chowder według Jamiego O. Gotowanie na niskim budżecie.


"Save with Jamie" ("Oszczędzaj z Jamie") to książką, którą luby znalazł pod choinką. Jak wiecie z tego bloga, jakiś czas temu luby wkręcił się w gotowanie, ale gotował tylko z książki Jamiego "30 Minutes Meals" - w zasadzie przerobił ją całą, z małym wyjątkami (owoce morza - nie przepada i trochę obawia się je gotować) - zajrzyjcie do serii Luby gotuje. Tym razem ja sięgnęłam po jego nową zdobycz i na stole pojawiła się ciekawa zupa. Ale może najpierw kilka słów o książce. 

Kupuj mądrze. Gotuj z głową. Marnuj mniej. To jej motto. Książka przyda się każdemu, kto jest zainteresowany gotowaniem domowego jedzenia z czujnym okiem zwróconym na zawartość portfela - czy to rodzinie z dziećmi, studentowi singlowi, czy parze.  Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że jest to książka pisana na rynek brytyjski i uwzględniająca tutejsze realia. Część składników będzie albo ciężko dostępna w Polsce, albo/i droga. Jest to jednak książka, która pokazuje, że można upiec pieczeń w niedzielę, a w tygodniu przygotować niesamowicie ciekawe dania z wykorzystaniem resztek z niedzielnego obiadu. Niby oczywiste, ale jednak wiele ludzi nie ma pojęcia, jak zagospodarować takie końcówki, resztki, ścinki. Zasadniczo nie ma być to recenzja, więc nie będę się rozpisywać szerzej, ale jedno powiem - jest fantastycznie wydana (jak to książki Jamiego), zawiera przepiękne fotografie (David Loftus ♥) i ciekawe przepisy. Wraz z lubym mamy zamiar zrobić z niej dobry użytek w 2015 roku.



Na pierwszy strzał poszła zupa. Chowder z resztek pieczonego kurczaka z bekonem i... krakersami (lub macą). Pomysł dodania krakersów wydawał mi się bardzo dziwny, ale zaryzykowałam i okazało się, że całość całkiem dobrze zagrała. Krakersy, jak podejrzewam, są po prostu tanim wypełniaczem, ale dają też ciekawe chrupiące wykończenie i kontrast dla dość kremowej zupy. 



19 listopada 2014

Wyśmienity pieczony kurczak. W sosie piri-piri.





Jak w tytule - ostatnio moja ulubiona wersja pieczonego kurczaka. Sos jest niezwykle prosty i szybki w wykonaniu, dodatek papryk jest bonusem i powoduje, że w zasadzie poza kawałkiem pieczywa do wymiatania sosu mamy tu kompletne danie. W dodatku do jego zrobienia można użyć dowolnych części kurczaka. Na niekłopotliwy, a wyjątkowy obiad w środku tygodnia jak znalazł! 

Przepis na sos od Jamiego O. ( "30 Minutes Meals")

Kurczak pieczony w sosie piri-piri 

2 porcje 

4 pałki kurczaka ze skórą (lub udka, podudzia itp.)
1 papryka żółta
1 papryka czerwona 
½ czerwonej cebuli
2 ząbki czosnku 
1-2 świeże chilli (najlepiej gatunek birds-eye)
1 łyżka wędzonej słodkiej papryki w proszku 
1 cytryna 
2 łyżki białego octu winnego 
1 łyżka sosu Worcestershire
garść świeżej bazylii
nieco oliwy
sól
świeżo mielony czarny pieprz

Piekarnik nagrzać do 180 stopni C.

Pałki kurczaka naciąć w kilku miejscach ostrym nożem, aż do kości - dzięki temu szybciej się upieką, a sos spenetruje lepiej mięso. Nasmarować je oliwą, lekko posolić, posypać pieprzem i obsmażyć na patelni (do której można wlać nieco oliwy, ale jeśli jest to patelnia nieprzywierająca, to nie powinno być problemu), obsmażyć z kilku stron, aż będą nieco zarumienione. Przełożyć do naczynia żaroodpornego. 
 
Papryki po usunięciu gniazd nasiennych pociąć na szerokie pasy.
 
Cebulę (obraną) pokroić na ćwiartki, wrzucić do robota kuchennego wraz z obranymi ząbkami czosnku, papryczkami chilli (jeśli chcecie łagodniejszy sos, to pozbądźcie się nasionek z chilli), sokiem i skórką otartą z cytryny, octem, wędzoną papryką, sosem Wostershire, bazylią (wraz z łodyżkami), szczyptą soli i pieprzu, oraz malutkim chlustem wody. Wszystko zmiksować na gładki sos, a następnie wlać go do naczynia z kurczakiem. 

Pałki kurczaka wymajtać w sosie, dorzucić do naczynia paski papryki i wstawić do piekarnika. Piec przez ok. 30 minut.  Serwować z ziemniakami lub jakąś kaszą na boku, albo po prostu z kromką dobrego pieczywa.   


30 sierpnia 2014

Późnoletnie risotto z cukinią. Jak ugotować idealne risotto?





Jedno z moich ulubionych i obowiązkowa pozycja w naszym domu każdego lata od kilku sezonów. 

Gotując risotto pamiętajcie o kilku ważnych rzeczach:

- odpowiedni gatunek ryżu - musi być okrągły, niepłukany, z wyraźną białą kropką we wnętrzu, tylko taki będzie kleisty i zapewni smaczne risotto; popularne gatunki ryżu na risotto to arborio, baldo, carnaroli, vialone nano,
- najpierw ryż obsmażyć, a potem stopniowo podlewać gorącym (to ważne!) bulionem,  
- w bulionie można obgotować skórkę z parmezanu - jest bogata w umami, podbije smak risotto,
- lepiej mieć więcej bulionu pod ręką, gdyż różne ryże i składniki zabierają różne ilości płynów, a lepiej, aby bulion nam został, niż mielibyśmy skończyć z za suchym risotto
- pilnować risotto, aby nie wyschło, mieszać regularnie,
- dać mu odpocząć kilka minut po zdjęciu z ognia i wymieszaniu z masłem oraz pamiętać, że danie podczas odpoczywania nieco zgęstnieje,
- podawać od razu - risotto nie nadaje się do odgrzewania. 

Wbrew pozorom jest to bardzo proste danie, a jeśli będziecie trzymać się tych kilku zasad, to za każdym razem będziecie mieć talerz kremowego, aromatycznego dania. Powodzenia i smacznego!

12 marca 2014

Curry z zieloną soczewicą, szpinakiem i słodkimi ziemniakami


Zrobiłam przegląd szafek i znalazłam napoczętą i zapomnianą paczkę zielonej francuskiej soczewicy. Soczewica Puy jest nieco droższa od innych gatunków, ale jest bardzo aromatyczna, po ugotowaniu zachowuje kształt i ma bardzo konkretną, żeby nie powiedzieć - mięsistą konsystencję. Idealny wypełniacz do wegetariańskiego curry. 


Soczewica jest niesamowicie odżywcza i zdrowa, lubicie to strączkowe? Oprócz soczewicy znajdziecie w tym curry pożywne słodkie ziemniaki, szpinak, a całość wykończona jest chrupkimi, głęboko smażonymi szalotkami. Serwowałam z kupnym chlebem naan - w tym przypadku moim absolutnie ukochanym naanem peszwarskim (z kokosem i rodzynkami). W wersji wegańskiej wystarczy pominąć jogurt, albo zamienić go na produkt roślinny.

26 stycznia 2014

Frytki idealne


W piątek miałam ochotę na wycieczkę nad morze (Whitby, Scarborough) i po spacerze na obiad w stylu nadmorskiego bistro. Pogoda i chęć spania w sobotę po śniadaniu mnie pokonały. Więc pospałam w ciągu dnia 3 godziny (to musi być ciąża, mi się drzemki w ciągu dnia praktycznie nigdy nie zdarzają!), a po obudzeniu obiad ogarnęłam w domu. Poza kupnymi scampi (langustynkami w panierce), które nie były rewelacyjne (choć też nie straszne, co więcej dostępne w zamrażarkach każdego spożywczaka w UK), reszta domowych dodatków wynagrodziła brak wycieczki nad morze. Myślę, że było nawet lepiej niż w przeciętnym nadmorskim bistro! 



Dziś mam więc przepis na frytki idealne. Bardzo podobnie robiłam frytki pracując w profesjonalnej kuchni na początku mojej przygody z emigracją, ale potem metodę zmodyfikowałam wedle niektórych wskazówek Hestona Blumenthala. Ich zaletą jest to, że można przygotować je wcześniej (nawet do 3 dni) i tylko zarumienić przez kilka minut przed podaniem. To naprawdę są najlepsze frytki jakie jadłam. Dajcie proszę znać, jakie są Wasze sposoby na idealne frytki i czy znacie ten? 

10 stycznia 2014

Krewetki petarda (firecraker prawns). Słodko - ostre.






To danie (też w wersji z kurczakiem) poznałam w Wagamamie, tyle, że tam serwują je z ryżem. Ja miałam ochotę na makaron ryżowy, a z resztą składników improwizowałam zdając się  na mój smak i wspomnienie dania z baru, a także bazując na przepisach, które gościły głównie na amerykańskich blogach. Niestety wszystkie amerykańskie przepisy zawierały jakiś tajemniczy gotowy sos chilli, do którego nie mam dostępu. Zrobiłam więc swoją wersję i niewiele różniła się od tej, którą jadłam. 

Polecam wielbicielom mieszanki słodko - ostrych smaków. Jeśli szybko siekacie warzywa, to obiad będziecie mieć gotowy w ok. 20 minut, szczególnie jeśli użyjecie cienkiego makaronu ryżowego - wymaga on tylko ok. 3-4 minut moczenia we wrzątku.

6 stycznia 2014

Jajka na weekendowe śniadanie




Jest to jeden z moich absolutnie ulubionych zestawów na zimowe śniadanie. Pomijając fakt, że mam wilczy apetyt ostatnio, to muszę przyznać, że zawsze na zimny poranek chleb i jajka na ciepło to jest jedna z moich ukochanych opcji śniadaniowych. Raczej weekendowych, czy też w dni, kiedy nie spotykam się z postronnymi osobami - danie aromatyzowanie jest czosnkiem. Lubię je też za to, że jest idealne do wykorzystania starszego pieczywa.

16 grudnia 2013

Najlepsze ciasto na pierogi i uszka wszechczasów



Kochani, jestem często pytana (szczególnie w okresie przedświątecznym), czy mam patent na idealne ciasto pierogowe. Mam. :) Od 3 lat, albo dłużej robię ciasto wg przepisu, który dostałam od Magdy z Tasty Colours.

Sekretem jest dodatek masła i wody gazowanej. Od siebie dodam, że ja ciastu daję odpocząć pod ściereczką przez 30-40 minut, zanim zacznę je wałkować - to zwiększa jego plastyczność. Jest elastyczne, miękkie, nie rwie się, a można je rozwałkować tak cienko, że widać nadzienie. Zdecydowanie mój faworyt, nie patrzę już za siebie. Podaję proporcje, w zależności od wielkości pierogów i tego, jak cienko rozwałkujecie ciasto to jest ilość na ok. 40-50 sztuk.

280g mąki pszennej (plus nieco do podsypywania)
½ łyżeczki soli
1 jajko
100ml wody gazowanej (miejcie pod ręką więcej, gdyż różne mąki zabierają różną ilość)
1 łyżka stopionego masła (może być klarowane, ale nie musi)


Metodę na pewno znacie. Używam tego przepisu także do uszek - wychodzą szalenie delikatne.

Polecam gorąco!


1 listopada 2013

Wieprzowina (lub kurczak). Słodko - kwaśna.




W tamaryndzie zakochałam się lata temu, gdy niezawodna Thiessa podała przepis na tamaryndową kurę. Dziś prezentuję nieco zmieniony przepis, choć jego kręgosłup został praktycznie ten sam. Zapraszam wielbicieli słodko - kwaśnych, wyrazistych, aromatycznych potraw. I do tego prostych jak budowa cepa. 

Przepis wraz z opisem tamaryndowaca i poradami znajdziecie w nowym wydaniu miesięcznika "Libertas". Wiem - wygląda średnio, ale smak! Smak jest i to jaki!

Zapraszam serdecznie i życzę miłego weekendu! :)


26 października 2013

Paj (pie) z kurczaka, pieczarek i pora




As easy as pie (tak łatwe jak paj) - zwykli mówić Brytyjczycy, czyli bardzo łatwe, aby nie powiedzieć banalne. To danie być może banalne, ale idealne na jesienno-zimowe chłodne wieczory zagościło na stałe w menu wyspiarzy, którzy muszą się czasem bronić tego typu przysmakami przed wilgotnym klimatem. 
Tradycja pieczenia pajów na wyspach się czasów średniowiecza, a słuchy chodzą, że te zapiekanki podobno występowały już w czasach i na terenach starożytnego Egiptu i Imperium Rzymskiego. Dziś ich odmian występuje w Wielkiej Brytanii cała masa, nadzienie tradycyjnie jest mięsne (najbardziej popularne to wieprzowina, kurczak i wołowina, rzadziej jagnięcina i dziczyzna; są też paje rybne, ale te z reguły pieczone są z ziemniaczanym purée i o nich kiedy indziej…) schowane w „opakowaniu” z ciasta wyrabianego z udziałem smalcu czy łoju wołowego. 

Paje mogą być wykrawane z większej blachy i podane w porcjach, mogą być indywidualnie zapieczone w małych naczyniach, a także takie na wynos, w których całe nadzienie schowane jest w środku ciasta – idealne na piknik czy lunch.

Dziś na łamach bloga dla Zwierciadła - Grochalska po brytyjsku - prezentuję wersję obiadową, bardzo popularną, szczególnie z uwagi na fakt, że można wykorzystać do jej przygotowania obrane resztki z pieczonego kurczaka.

Zapraszam serdecznie i życzę miłego weekendu!

18 października 2013

Quorn - co to jest? Wege odpowiednik mięsa. Oraz przepis z jego wykorzystaniem.



To jest moja subiektywna opinia, a nie artykuł sponsorowany - być może ten produkt zawita kiedyś do Polski i będziecie szukać informacji na jego temat i przepisów z jego wykorzystaniem. Zdjęcie nie jest najszczęśliwsze, ale robione przy sztucznym świetle i na prędce - raczej szybko nie powtórzę dania z Quorn więc postanowiłam napisać parę słów już teraz. Ale do rzeczy.

Jestem osobą otwartą na nowości kulinarne, a mimo to przez ponad siedem lat nie spróbowałam nic z gamy produktów Quorn. Wynika to z mojej niechęci do produktów wege, które mają udawać  mięso. Rozumiem, że istnieją różne pobudki zostania wegetarianinem i pewnie jest grupa ludzi, która tęskni za smakiem i konsystencją produktów mięsnych. Ja gdy nie jadłam mięsa przez dwa lata, to nie brakowało mi tego, ale też były to czasy, gdy wegetarianizm wydawał się ekstrawagancją w Polsce, a w sklepach ledwo można było znaleźć tofu (15 lat temu), więc radziłam sobie jak tylko mogłam. Dlatego też sięgnięcie po coś, co udaje mięso w momencie, gdy je jem zajęło mi całe wieki.

Quorn to jest gama produktów od granulatu udającego mięso mielone, przez kostkę i filety a'la kurczak, plastry wege wędlin, kiełbaski, burgery, pulpety po dania gotowe typu lasagne, curry czy paje. Ja testowałam granulat, o czym niżej. 

3 października 2013

Luby gotuje. Zapiekanka z makaronu i kalafiora. Sałatka z cykorii z boskim dressingiem. Korzenne zapiekane śliwki z lodami.




Bardzo na czasie. Pogoda sprzyja sycącym zapiekankom, a i korzenne śliwki są bardzo na miejscu o tej porze roku. Jamie połączył w tej zapiekance dwa klasyki anglosaskie - macaroni cheese (makaron krótkie rureczki zapiekane z serem) i cauliflower cheese (kalafior zapiekany z serem) i całkiem dobrze to wyszło. Raczej z kategorii comfort food, niż wyrafinowane, ale jesienią tego mi trzeba. Do tego chrupiąca cykoria i absolutnie cudowny dressing, który będę na pewno wykorzystywać do innych sałatek. 

27 września 2013

Luby gotuje. Nudle ze stekiem i warzywami. Herbata z hibiskusa.



To był chyba drugi zestaw, który przygotował luby. Siedzieliśmy przy stole, a totalną ciszę zakłócało tylko siorbanie. Nudle ciężko jeść kulturalnie, ale podobno w Azji siorbanie to nic takiego, a jedynie oznaka, że smakuje. Jedyne, co niemal nie wykrzyczałam mu w twarz to:

I Ty mi chcesz powiedzieć, że nigdy w życiu nie smażyłeś steka?!

1 sierpnia 2013

Zupa z kopru włoskiego, selera i umeboshi




Umeboshi zwane są śliwkami. Ale to nie śliwki, a gatunek moreli. To dość kontrowersyjny produkt - ich smak i zapach są, mówiąc delikatnie, trudne. Wyobraźcie sobie miny cudzoziemców na smak i zapach naszych wędzonych węgierek. Ja nie muszę, bo widziałam. Podejrzewam, że wiele osób spoza Japonii może mieć podobną reakcję na ich rarytas.

Owoce te są zbierane i kiszone w okresie letnim (sezon przypada na czerwiec, a kiszenie się kończy w sierpniu), są słone w smaku, ale mają niezwykły kwiatowy aromat. Do kiszenia potrzebne są liście zioła shiso, któremu przypisuje się wiele dobrych wartości odżywczych, a spożywanie soku z shiso podobno ma gwarantować długowieczność. Ukiszone umeboshi też są nazywane super jedzeniem - mają działanie zasadotwórcze, odtruwające i antyseptyczne.
 
Po przepis na zupę zapraszam serdecznie do nowego numeru miesiecznika LIBERTAS.

24 lipca 2013

Konfitura z moreli z rozmarynem i różowym pieprzem



Obok korzennej konfitury z moreli z wodą różaną ta jest moją drugą ulubioną. Zrobiłam eksperymentalnie kilka słoiczków zeszłego lata, a w tym roku podwoiłam ilosć. Nie bójcie się proszę różowego pieprzu. Jest on lekko pikantny i słodkawy, jakby owocowy, łagodniejszy od pieprzu czarnego i bardziej aromatyczny. Pasuje idealnie do owocowych przetworów.  

22 lipca 2013

Zupa z boćwiną




Totalny eksperyment i jak się okazuje - nasz nowy hit zupowy w domu. Wstępnie miało być curry z boćwiną, ale przyszła mi ochota na zupę i przypomniałam sobie, że kiedyś do innej pysznej zupy dodawałam masło orzechowe i efekt był świetny. Użyłam młodych, delikatnych listków i łodyżek boćwiny z mojego ogródka, jeśli dysponujecie tymi wielkimi, to gotujcie zupę po dodaniu zieleniny ciut dłużej niż ja.

21 lipca 2013

Boćwina


 

Boćwina, burak liściowy, mangold, kapusta rzymska, burak szpinakowy - pod takimi nazwami możecie znać to warzywo. Znacie? Lubicie?

Liście na zdjęciu pochodzą z mojego ogródka. Zerwałam boćwinę, a piętnaście minut później wylądowała w zupie. Jeśli macie ochotę na ciekawą zupę z wykorzystaniem tego zdrowego i smacznego warzywa, które na dodatek jest piękne, to zajrzyjcie tu jutro. Pamiętajcie, że nie ustępuje swoimi właściwościami odżywczymi szpinakowi i jedzcie boćwinę na zdrowie.


12 lipca 2013

Chutney z agrestu z dodatkiem daktyli i suszonych śliwek




Przygotowuję się do licznych wizyt przyjaciół i rodziny tego lata - zapas dżemów, chutneyów, dojrzewające ciasto, tak aby nam starczyło i coś ze słoiczków zostało też na zimę i na prezenty dla smakoszy

Kupiłam na targu kilogram agrestu i miał być chutney, który już robiłam - chutney z agrestu, bardzo prosty. Tak się jednak składa, że dzień przed weekendową produkcją chuneya nastawiłam dojrzewające ciasto owocowe i zużyłam wszystkie rodzaje rodzynek, które miałam w domu oraz żurawinę i większość brązowego cukru. Jak może wiecie, mieszkam w środku pola. Do delikatesów mam 15km w jedną stronę - nie ma bata, że pojadę po cukier, czy rodzynki. Poza tym to wyzwanie zrobić chutney z tego, co się akurat ma w domu. To zrobiłam. Po ugotowaniu smakował dobrze, choć był mocno octowy. Jestem pewna, że po 4-6 tygodniach dojrzewania będzie tylko lepszy. Zaufacie mi kolejny raz?


29 kwietnia 2013

Dietetyczne chilli con carne - niskotłuszczowe, z zamiennikiem ryżu. Plus sałatka z awokado.



Luby i ja uwielbiamy chilli con carne na wołowinie, duszone godzinami, a potem zapieczone pod chlebem kukurydzianym, wg przepisu Nigelli Lawson z "Feast". Gości ono u nas na stole jesienią i zimą, a na wiosnę skomponowałam nieco lżejszą opcję chilli z mięsem - niskotłuszczową, z moją ulubioną ostatnio czarną fasolą i soczewicą Puy zamiast ryżu czy zapieczonego na górze chleba.

Soczewica Puy jest moją ulubioną, gdyż podczas gotowania całkowicie zachowuje swoją formę - jest sprężysta, mięsista i często gotuję zapas na kilka dni, bo jest świetnym wypełniaczem sałatek do pracy (o czym za parę dni), a także dodaję ją do obiadu zamiast produktów skrobiowych jak ziemniaki, czy ryż.