Wiśniowa 2018
Redakcja zbiorowa
Opiekun merytoryczny projektu: Maciej Rak
Koordynator projektu: Agnieszka Dudek-Wargowska
Recenzent: Kazimierz Sikora
Koordynator całości prac: Olga Radziszewska
Koordynatorzy zespołów: Monika Brytan, Marek Stróżyk
Autorzy haseł słownikowych i osoby opracowujące transkrypcje:
Anna Barszczewska, Joanna Bartonowicz, Monika Brytan, Karolina Czekańska, Marzena Gałkowska, Paulina Karpeta, Alicja Kocur, Aneta Kołodziejczyk, Ewa Kubusiak, Magdalena Merchut,
Klaudia Oracz, Olga Radziszewska, Maciej Rak, Anna Sałatarow, Marek Stróżyk, Anna Zadwórna,
Ewelina Zywar.
Wydawca: Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w Wiśniowej
Publikacja dofinansowana w ramach programu Narodowego Centrum Kultury
„Ojczysty – dodaj do ulubionych” 2018.
ISBN 978-83-952359-0-0
Wiśniowa 2018
Projekt okładki i zdjęcie na okładce: Krzysztof Szymoniak
Ilustracje wewnątrz słownika: Monika Kowal
Redaktor techniczny (skład i łamanie): Olga Radziszewska
Żyjemy w czasach ogromnego postępu cywilizacyjnego i narzekamy na coraz
większy pośpiech. W natłoku codziennych spraw mniej uwagi poświęcamy naszej
przeszłości. Tymczasem na naszych oczach zanikają niektóre elementy dziedzictwa
kulturowego i społecznego. Jednym z nich jest gwara. Gwara, w której się wychowałem, która nas odróżniała od innych regionów, a którą obecnie mało kto potrafi
godać. Dlatego bardzo się cieszę, że przy udziale wielu osób i środowisk udało się
uchwycić i utrwalić naszą mowę, nim bezpowrotnie zniknęłaby w otchłani dziejów.
Wiesław Stalmach
Wójt Gminy Wiśniowa w latach 2010–2018
Z ogromną przyjemnością oddajemy Państwu małą część zapisu historii naszego
regionu w jego językowym dziedzictwie. Został on opracowany dzięki dorobkowi
naukowemu wybitnych osobowości tego regionu, ciężkiej pracy z jednej strony
młodych, z drugiej doświadczonych naukowców, dzięki ludziom kultury, a przede
wszystkim Wam, mieszkańcom. Zachęcamy Państwa do odkrywania słów, których jeszcze nie zapisaliśmy. Liczymy na to, że prace się nie kończą i powstaną
nowe publikacje bazujące na istniejącym już dorobku zebranym przez naszych
poprzedników i przez nas.
Agnieszka Dudek-Wargowska
Dyrektor GOKiS w Wiśniowej
SPIS TREśCI
WSTęP
Cel i adresat „Słownictwa i kultury ludowej gminy Wiśniowa”
Dobór słownictwa
O projekcie
Podstawowe informacje o gwarze wiśniowskiej
Zasady redakcyjne
9
11
13
15
19
23
SłOWNIK
27
HASłA TEMATyCZNE
Zwyczaje wielkanocne – dawniej i dziś
Okres Wielkiego Postu
Niedziela Palmowa
Wielki Tydzień
Dni świąteczne
Tradycje związane ze świętami Bożego Narodzenia
Obrzędowość rodzinna
Chrzest
Wesele
Pogrzeb
O strachach, urokach i ziołolecznictwie
Działalność partyzantów i pacyfikacja
oczami mieszkańców
225
227
227
228
229
231
235
243
243
244
247
249
255
TR ANSKRyPCJE
Gwara
Życie codzienne
Chleb
Jedzenie na co dzień
Jedzenie na święta
Pomidory
Strój ludowy, wyposażenia kościoła
Kościół
Wesela i przechowywanie mięsa
Muzyki
Piosenka
Oskubek
Dziady
Dożynki, podpłomyki, dom
Osiywac
Choroby
Hrabia u partyzantów
261
263
263
263
265
266
267
267
268
268
269
271
271
272
274
276
276
277
SPIS ILuSTR ACJI
Balijo
Brony
Cepy
Druślok
Dusa II
Jarzmo
Kuska
Pług
Tragac
Warzecha
33
39
45
61
63
89
115
153
198
205
WSTęP
Maciej Rak
CEL I ADRESAT „SłOWNICTWA I KuLTuRy
LuDOWEJ GMINy WIśNIOWA”
Niniejsza książka ma trzy części: pierwsza to słownik, druga to opisy wybranych
zwyczajów i obrzędów ludowych (czyli hasła tematyczne) w dalszym ciągu praktykowanych w gminie Wiśniowa, a trzecia to transkrypcje tekstów gwarowych.
Podstawowym celem tego opracowania jest zebranie i utrwalenie zasobu słów
gwarowych z obszaru zaniedbanego i niedocenianego pod względem dialektologicznym1. Wiśniowa jest zlokalizowana na pograniczu trzech regionów (i gwar)
– na południe, za pasmem Lubomira i łysiny mamy Zagórzan (należy do nich już
Węglówka) i Kliszczaków jako część góralszczyzny, na wschodzie i południowym
wschodzie znajdują się tereny zaliczane do Lachów Limanowskich, a na zachodzie
i północy do Krakowiaków Zachodnich. Co prawda formalnie (tak wynika z map
zasięgu grup etnograficznych w Małopolsce) gmina Wiśniowa (z wyjątkiem Węglówki) należy do Krakowiaków Zachodnich, ale czy tak jest naprawdę? Podziały
etnograficzne nie zawsze idą w parze z tożsamością regionalną, potwierdza to
przykład wiśniowian. Jak wykazały badania z 2017 r. Olgi Radziszewskiej i Moniki Brytan2, mieszkańcy Wiśniowej mają wątpliwości co do swojej tożsamości
regionalnej. Wiedzą, że nie są góralami (tak nazywają węglowian), ale nie są
Właściwie poza pracą magisterską Władysława Paryla dotyczącą fonetyki Lipnika w gminie Wiśniowa nie mamy żadnych pewnych informacji na temat tamtejszej gwary. W maszynopisie pozostaje
też praca magisterska Moniki Brytan Ewolucja gwary na przykładzie fonetyki mieszkańców gminy Wiśniowa w powiecie myślenickim (promotor – prof. dr hab. Renata Przybylska).
2
Wyniki tych badań zostały zaprezentowane w formie referatu Próba określenia tożsamości regionalnej
mieszkańców gminy Wiśniowa wygłoszonego podczas 3. edycji konferencji „Nasz Język Ojczysty” –
„Różne oblicza tożsamości” (23 III 2018 r., Wydział Polonistyki uJ, organizator – Koło Naukowe
Językoznawców Studentów uJ im. Mieczysława Karasia).
1
Maciej Rak
pewni, czy są Krakowiakami lub Lachami. Odpowiada za to pograniczność ich
małej ojczyzny, w czym należy widzieć korzyść. Tereny pograniczne, gdzie ścierają się, konkurują lub splatają gwary i kultury, są znacznie ciekawsze niż obszary
zlokalizowane centralnie.
Górale, Lachy i Krakowiacy od wielu lat są przedmiotem badań dialektologicznych, etnograficznych, folklorystycznych… Wykaz literatury naukowej na
ten temat zająłby być może tyle miejsca co cała niniejsza książka. Inaczej jest
w przypadku Wiśniowej – o gwarze i kulturze tej części Małopolski wiadomo naprawdę niewiele. Liczymy, że Słownictwo i kultura ludowa gminy Wiśniowa zmieni
ten stan rzeczy. Co prawda słownik jako taki służy przede wszystkim badaniom
leksykalnym, ale ortografia półfonetyczna3 haseł i cytatów, którą zastosowaliśmy,
pozwala również zorientować się w cechach fonetycznych gwar tego regionu.
Czytelnik niniejszego opracowania być może zwróci uwagę na to, że w hasłach
czasem są nieco inne cechy gwarowe niż w cytatach (głównie dotyczy to realizacji
samogłosek nosowych, dawnych samogłosek długich oraz wygłosowego -ch). Ten
pozorny brak konsekwencji jest spowodowany dodatkowym celem słownika (poza
zebraniem i utrwaleniem słownictwa). Zakładamy, że z publikacji poza dialektologami będą korzystać też nauczyciele i uczniowie szkół z gminy Wiśniowa oraz
jej mieszkańcy. Z tego powodu słownik ma charakter nie tylko dokumentujący, ale
też w pewnym stopniu normatywny. W związku z rozchwianiem gwary na różnych
jej poziomach postanowiliśmy zapisywać hasła słownikowe tak, jak brzmią one
w mowie najstarszych informatorów (czyli najmniej zmienionej, a z perspektywy
tradycyjnej dialektologii – najlepszej). Jest to niejako wzorzec dla tych, którzy
chcieliby rewitalizować gwarę albo wykorzystywać ją np. w celach poetyckich,
w czym na razie wiedzie prym nieodległe przecież tak bardzo Podtatrze. Z kolei
zapis cytatów oddaje właściwą, współczesną mowę mieszkańców gminy Wiśniowa zróżnicowaną geograficznie i pokoleniowo. Wynika z tego, że ze słownika
mogą też skorzystać socjolingwiści oraz osoby zainteresowane dynamiką zmian
gwarowych na polskiej wsi. Krąg adresatów tego opracowania staje się więc coraz
szerszy, ale nadal nie jest pełny. Wierzymy, że przyniesie ono także pewną korzyść
Zaznaczamy mazurzenie, realizację samogłosek pochylonych i charakterystyczną realizację samogłosek nosowych. Zrezygnowaliśmy z oznaczania labializacji, w konsekwencji zapis oko powinien
być czytany jako łoko. Poza tym zastawaliśmy wszystkie inne zasady, które obowiązują w polskiej
ortografii.
3
12
Cel i adresat „Słownictwa i kultury ludowej gminy Wiśniowa”
etnologom – cytaty użycia dostarczają przecież aktualnych informacji o kulturze
duchowej i materialnej tego wycinka Małopolski.
DOBóR SłOWNICTWA
Zasób leksyki umieszczonej w Słownictwie i kulturze ludowej gminy Wiśniowa
został określony na zasadzie dyferencyjności, tzn. znalazły się tu głównie te wyrazy,
które różnią się od ogólnopolskich pod względem formalnym i/lub znaczeniowym.
Mamy świadomość, że zastosowane rozwiązanie nie jest najlepsze, bowiem jako
uproszczenie nie oddaje całego bogactwa omawianej gwary, a także stwarza pozory
braku więzi z dziedzictwem narodowym, na które składają się takie wspólne dla
różnych odmian polszczyzny słowa jak np.: kot, niebo, krowa, powietrze…
Niniejsze opracowanie ma charakter słownika regionalnego (obejmuje tylko
jedną małopolską gminę) z takimi rozwiązaniami leksykograficznymi, które są do
zaakceptowania zarówno przez specjalistów w zakresie dialektologii, jak i zwykłych użytkowników gwary. Nie ma wątpliwości, że wiśniowanie: a) nie oczekują
w Słownictwie i kulturze ludowej… słów wspólnych z polszczyzną ogólną, gdyż
z ich perspektywy najważniejsze i najciekawsze są wyrazy charakterystyczne dla
ich małej ojczyzny; b) nie sięgnęliby do opracowania stricte naukowego z zapisem
fonetycznym, nieczytelnym dla osoby bez wykształcenia filologicznego. Zastosowanie zasady dyferencyjności (choć nie najlepsze) oraz zapis półfonetyczny
są – jak przekonuje przykład innych słowników – do zaakceptowania także przez
dialektologów.
13
Olga Radziszewska
O PROJEKCIE
Wiśniowsko godka. Językowe dziedzictwo Wiśniowej to projekt dofinansowany
w programie „Ojczysty – dodaj do ulubionych” Narodowego Centrum Kultury
(2 IV–20 XI 2018 r.), druga edycja i zarazem kontynuacja Wiśniowskiej godki
(26 V–31 XI 2017 r.). Oba wymienione granty były realizowane przez Gminny
Ośrodek Kultury i Sportu w Wiśniowej we współpracy z Sekcją Dialektologii
i Socjolingwistyki Koła Naukowego Językoznawców Studentów uniwersytetu
Jagiellońskiego im. Mieczysława Karasia, gminą Wiśniowa oraz Fundacją Sztuki,
Przygody i Przyjemności ARTS.
W ramach Wiśniowskiej godki z 2017 r. członkowie sekcji KNJS uJ podczas
czterech obozów naukowych (26–28 V, 5–9 VII, 21–24 IX, 13–15 X 2017 r.) przeprowadzali wywiady dialektologiczne z mieszkańcami gminy i tworzyli internetowy
słownik gwary. W drugiej edycji projektu zajęli się ponowną redakcją zebranych
już materiałów, uzupełnieniem ich podczas kolejnego wyjazdu (3–7 VII 2018 r.)
oraz przygotowaniem niniejszej publikacji. Dodatkowo pracownicy Gminnego
Ośrodka Kultury i Sportu w Wiśniowej wraz z mieszkańcami przygotowali mapy
przysiółków gminy.
Oprócz działań mających na celu opisanie gwary wiśniowian w trakcie realizacji
projektu starano się również promować kulturę ludową regionu. Najważniejszą
inicjatywą z tym związaną było przywrócenie tradycyjnych, a od dawna już nieorganizowanych Przeglądów śpiewaków i Gawędziarzy. Równie istotne okazało się
zapoznanie z językowym dziedzictwem gminy Wiśniowa jej najmłodszych mieszkańców. Cel ten realizowano w ciągu dwóch lat, organizując warsztaty i wykłady
w przedszkolach, szkołach podstawowych oraz gimnazjach, przeprowadzane przez
Olga Radziszewska
studentów i pracowników Wydziału Polonistyki uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tematyka tych zajęć była różnorodna: od wiśniowskiego folkloru poprzez cechy
gwarowe charakterystyczne dla tych terenów aż po bardziej ogólne zagadnienia
związane z historią i kulturą języka.
W edycjach Wiśniowskiej godki brało udział kilkadziesiąt osób, skład zespołów pracujących przy projektach na różnych etapach często zmieniał się w ciągu
dwóch lat. Najważniejszymi uczestnikami, bez których realizacja wstępnych celów
i założeń nie byłaby możliwa, byli oczywiście informatorzy, którzy poświęcili
studentom swój czas i podzielili się z nimi tym, co mają najcenniejsze, czyli swoją
pamięcią – historią, wspomnieniami, ogromną wiedzą. Byli to: Marta Błaszczak,
Zofia Błaszczyk, Maria Cap, Halina Dudzik, Janina Grabacka, Danuta Hebda,
Janina Irzyk, Maria Irzyk, Maria Jamróz, Zofia Jamróz, Anna Jasek, Joanna Juras,
Danuta Kowal, Waleria Lampa, Katarzyna Malec, Maria Malec, Janina Morajka, Karolina Moryc, urszula Moryc, Grażyna Murzyn, Zofia Murzyn, Anna
Podmokła, Kazimiera Polak, Maria Poradzisz, Halina Rakoczy, Rozalia Rokosz,
Waleria Rokosz, Maria Szczygieł, Stanisława Tokarz, Helena urbaniak, Lucyna
Zborowska, Józefa Zięba, Józef Irzyk wraz z żoną, Stefania i Józef łukasikowie,
Maria i Józef Stalmachowie, ksiądz proboszcz Wacław Bednarz, Jerzy Chlipała,
Stanisław Czarnota, Andrzej Drabik, Stanisław Dybeł, Jan Jasek, Józef Jasek,
Grzegorz Kaczmarczyk, Krzysztof Kowal, Kazimierz Kowalczyk, Paweł Kowalczyk, Tadeusz Kowalczyk, Aleksander Kus, Jan Polak, Stanisław Polak, Aleksander
Stalmach, Julian Stalmach, Wiesław Stalmach, Kazimierz Stroniarczyk, członkowie
Stowarzyszenia Artystycznego Teatr, Kultura i My, Klub Międzypokoleniowy
z Węglówki i Wiśniowej oraz członkinie Koła Gospodyń Wiejskich z Węglówki.
Za poświęcony nam czas jeszcze raz z całego serca dziękujemy.
Do pracującej pod opieką koordynatora merytorycznego Wiśniowskiej godki, dr. hab. Macieja Raka, stałej grupy wykonawców projektu, członków Sekcji
Dialektologii i Socjolingwistyki KNJS uJ zbierającej materiał dialektologiczny
i zajmującej się jego redakcją, należały następujące osoby: Anna Barszczewska,
Monika Brytan, Paulina Karpeta, Aneta Kołodziejczyk, Klaudia Oracz, Olga
Radziszewska, Anna Zadwórna i Ewelina Zywar. Dodatkowo w samej pracy
nad słownikiem okresowo brali udział: Joanna Bartonowicz, Karolina Czekańska, Marzena Gałkowska, Alicja Kocur, Ewa Kubusiak, Magdalena Merchut,
Mariola Milaniak, Małgorzata Prajsner, Anna Sałatarow, Agnieszka Wziątek,
16
O projekcie
Marek Stróżyk, a także doktoranci: Katarzyna Bolęba-Bocheńska, Aleksandra
Skórzak, Barbara Żebrowska-Mazur i Rafał Mazur. Do gromadzenia materiałów przyczyniły się też osoby uczestniczące tylko w jednym ze zorganizowanych
obozów: Klaudia Starowicz, Agata Kmiecik, Magdalena łukasik oraz dr Artur
Czesak. Przygotowaniem i przeprowadzeniem warsztatów w szkołach zajmowali
się: dr hab. M. Rak, dr hab. Kazimierz Sikora, dr Barbara Batko-Tokarz, dr Sylwia
Przęczek-Kisielak, dr A. Czesak, mgr A. Skórzak, mgr K. Bolęba-Bocheńska, mgr
B. Żebrowska-Mazur, mgr Katarzyna Wasilewska, mgr Kamil Gołdowski, mgr
Rafał Mazur oraz członkowie sekcji: Katarzyna Adamczyk, A. Kołodziejczyk,
O. Radziszewska, P. Karpeta, M. Brytan, M. Milaniak, K. Oracz, A. Sałatarow
i M. Stróżyk. Pracę wyżej wymienionych osób koordynowała O. Radziszewska,
przewodnicząca sekcji, zaś zadania przydzielone poszczególnym zespołom podczas
redakcji materiałów – M. Brytan i M. Stróżyk.
Głównym koordynatorem obu projektów była dyrektor Gminnego Ośrodka
Kultury i Sportu w Wiśniowej – Agnieszka Dudek-Wargowska. Duży wkład mieli
też pracownicy wymienionej instytucji: Joanna Juras, Barbara Lis, Anna Mentel
i Kacper ścibor. Na koniec należy podkreślić, iż inicjatorami zebrania i opracowania
materiału dialektologicznego, od których pomysłu i zaangażowania zaczęły się
wszystkie działania, byli G. Murzyn i A. Czesak.
Przy podsumowaniu dwuletniej pracy tak wielu osób należy przede wszystkim
podziękować wszystkim za wytrwałość oraz czas włożony w realizację projektu.
Dzięki życzliwości naszych informatorów bardzo dużo dowiedzieliśmy się o gminie
Wiśniowa, jej gwarze i kulturze ludowej. Zaledwie część tej wiedzy udało nam
się przekazać Państwu, Czytelnikom, w tej małej książce. Mamy jednak nadzieję,
że ta część wystarczy, by przekonać wszystkich, jak ciekawe są gwara i kultura
wiśniowian.
17
Monika Brytan
PODSTAWOWE INFORMACJE
O GWARZE WIśNIOWSKIEJ
Gwara wiśniowska należy do grupy gwar dialektu małopolskiego. Badaniem gwary
Lipnika zajął się Władysław Paryl w pracy magisterskiej Fonetyka gwary Lipnika
w pow. myślenickim napisanej pod kierunkiem Stanisława Rosponda w 1963 r.
Kontynuację badań podjęła siostrzenica W. Paryla – Monika Horecka, która także
przygotowała pracę magisterską z dialektologii.
Gwara wiśniowska charakteryzuje się następującymi właściwościami.
1. Mazurzenie. Jest to proces fonetyczny polegający na zastępowaniu spółgłosek
dziąsłowych l, R, _, t (cz, sz, ż, dż) przedniojęzykowo-zębowymi c, s, z, r (c, s, z,
dz), np.: copka, zyniacka, strasny, jezdze.
2. Fonetyka międzywyrazowa. Gwarę mieszkańców gminy Wiśniowa charakteryzuje udźwięczniająca fonetyka międzywyrazowa, polegająca na dźwięcznej
wymowie wygłosu w wyrazie poprzedzającym wyraz z nagłosem samogłoskowym
lub spółgłoską półotwartą, np.: brad ojca (brat ojca), jezdem (jestem), jagem (jakem).
3. Samogłoski pochylone, czyli kontynuanty dawnych samogłosek długich ā, ō, ē.
Pierwsza z nich jest w Wiśniowej realizowana jako dźwięk właściwie równy o, np.:
chodok, bijok, cytoł. Druga – podobnie jak w polszczyźnie ogólnej – utożsamia się
z u, zapis ortograficzny ó, np.: gura (góra), wuz (wóz), a ostatnia z y zarówno po
spółgłoskach twardych, jak i miękkich, np.: tyz, chlyb, śniyg.
4. Samogłoski nosowe. Zwłaszcza w gwarze najstarszego pokolenia mieszkańców gminy Wiśniowa samogłoski nosowe są realizowane inaczej niż w języku
ogólnopolskim.
Monika Brytan
a) Samogłoska ę
– w formach 1. os. lp czasowników wygłosowe -ę traci swoją nosowość i jest
realizowane jako u, o lub e, w zależności od wieku mówiącego oraz wsi, np.: jadu
(jadę), nie pragnu (nie pragnę) (Wiś, kob. ur. 1942 r., męż. ur. 1931 r.); bedo, lubio,
kupio (będę, lubię, kupię) (PozDol., kob. ur. 1947 r., Węgl., męż. ur. 1934 r.); pójde,
zrobie (pójdę, zrobię) (średnie pokolenie informatorów);
– w końcówce B.lp rz. ż. -ę jest realizowane jako o, np.: stolnico (stolnicę),
kucharko (kucharkę), na zimo (na zimę), rento (rentę);
– w środku wyrazu ę jest realizowane jako: en: wziena; un: wziuna; um: strzumpki; u: piniudze, do ruki (do ręki).
b) Samogłoska M (ą)
– w formach 3. os. lm czasowników wygłosowe M (ą) jest realizowana jako
o lub u, np.: tańcujo, zrobio (tańcują, zrobią); kazuju, maju (kazują [każą], mają);
– w końcówce N.lp, rz. ż. -M (ą) jest realizowane jako om, np.: z dziopom;
– w śródgłosie przed spółgłoskami zwartymi i zwarto-szczelinowymi M (ą) jest
realizowane jako om i on np.: podglondać, wyglondaju.
5. Przejście wygłosowego , (ch) w k występuje w Msc.lm przymiotników i zaimków, np.: starsyk, wesołyk, tyk, ik, takik, oraz w Msc.lm rzeczowników, np.: tybetkak,
casak, polak.
6. Podwojenie spółgłoski s pojawia się w wyrażeniach przyimkowych w lessie, do
lassa.
7. Labializacja. Samogłoski o i u są poprzedzane elementem protetycznym, zjawisko
to najczęściej występuje w nagłosie, rzadziej w śródgłosie np.: łojciec, łucho, kłocanka.
8. Realizacja elementu wygłosowego -ej. W przysłówkach stopnia wyższego oraz
w niektórych zaimkach zakończenie -ej jest realizowane jako -i, np.: późni, wceśni,
downi.
9. Brak przegłosu. W kilku wyrazach nie doszło do przegłosu e w o, np.: mietła, niese.
10. Przejście nagłosowej grupy spółgłoskowej ,R w kR (chsz w ksz), por.: krzest,
krzon.
11. Przestawka grupy spółgłoskowej występuje tylko u najstarszych mieszkańców
wsi, zanotowano ją u czwórki informatorów w Węglówce, Wierzbanowej oraz
Wiśniowej, np.: korwa (krowa), porwóz (powróz).
12. uproszczenie grup spółgłoskowych. W gwarze wiśniowskiej grupy st_ (strz), t_
(trz), d_ (drz) upraszczają się do Rl (szcz), l (cz), t (dż), _t (żdż), np.: szczelać, czeba.
20
Podstawowe informacje o gwarze wiśniowskiej
13. Fleksja
a) w C.lp rz. m. pojawia się końcówka -owi, np.: tatowi, koniowi;
b) w formach czasownikowych mamy do czynienia z mieszaniem kategorii
męskoosobowych i niemęskoosobowych, np.: chłopy zrobiły, ludzie mówiły, Niemcy
jechały;
c) w formach 1. os. lm cz. przeszłego występuje uproszczenie grupy spółgłoskowej -liśmy, -łyśmy > -limy, -łymy, np.: zrobilimy, tońcyłymy;
d) formy liczby podwójnej są używane w znaczeniu liczby mnogiej w czasie
przeszłym, np.: byliśwa, zrobiliśwa (byliśmy, zrobiliśmy), teraźniejszym, np.: my
mówiliwa, robiwa (mówimy, robimy), oraz w formach rozkaźnika, np.: chodźwa,
zróbwa (chodźmy, zróbmy).
e) koniugacja czasownika w czasie teraźniejszym, por.:
LICZBA POJEDyNCZA
LICZBA MNOGA
JA
mówio / mówiu / mówie
tońcujo/ tońcuju/ tońcuje
My
mówiwa
tońcujewa
Ty
mówis
tońcujes
Wy
mówicie
tońcujecie
ON/ONA/ONO
mówi
tońcuje
ONI/ONE
mówio
tońcujo
14. Słowotwórstwo
a) w zaimkach występują przyrostki -ik, np.: ktosik, cosik, oraz -ok, np.: tutok,
tamok ;
b) zdrobnienia są tworzone za pomocą sufiksu -asek, np.: kijasek, dasek;
21
Monika Brytan
c) zgrubienia są tworzone za pomocą sufiksu -isko/-ysko, np.: babisko, trowisko;
d) tradycyjne przydomki mężczyzn wskazują na położenie domu lub gospodarstwa: Józek z Kalisiówki, Józek z Murzynówki;
e) kobiety zamężne są nazywane formami dzierżawczymi za pomocą sufiksów
-owo, -ina, -ka utworzonymi od nazwiska lub imienia męża albo jego profesji, np.:
Sewcowo, Murzynowo, Jasina, Horwatka.
f ) od nazwisk większych rodzin zamieszkujących dany teren powstały nazwy
przysiółków i osiedli w Wiśniowej np.: Kowalówka, Kalisiówka, Cyganówka, Murzynówka, Kłuskówka.
22
Olga Radziszewska
ZASADy REDAKCyJNE
Artykuł słownikowy składa się z następujących elementów:
HASłO
To pierwszy element artykułu słownikowego, wyróżniony przez zapis wersalikami.
Hasłem jest:
• rzeczownik (w M.lp lub M.lm, jeśli nie występuje w liczbie pojedynczej),
np.: ZOPASKA, BONy;
• czasownik (w bezokoliczniku z podaniem pary aspektowej: cz. niedokonany – cz. dokonany), np. BANTOSIĆ – POBANTOSIĆ;
• przymiotnik (M.lp, m.), np. DłuŹKI;
• przysłówek, np. HET;
• spójnik, np. AZE;
• zaimek, np. COSIK;
• wykrzyknienie, np. HETTA;
• wyrażenie przyimkowe, np. PO BOSAKu;
• zestawienie, np. ZABIE OCKO;
• frazeologizm (elementy walencyjne zaznaczono zaimkami nieokreślonymi
umieszczonymi w nawiasach klamrowych, z kolei elementy fakultatywne
podano w nawiasach okrągłych), np. {ktoś} MO (SWóJ) CAS.
Wszystkie hasła ułożono w porządku alfabetycznym, frazeologizmy również
(zostały one uporządkowane według pierwszego stałego wyrazu, niebędącego
elementem wymiennym).
Olga Radziszewska
WyMOWA
Wymowę podano tylko w tych przypadkach, gdy ortograficzny zapis hasła mógłby
wprowadzać użytkownika słownika w błąd, np. GORZEL [wym. gor-zel].
NuMER HOMONIMu
Przy homonimach, po hasłach podano numery zapisane cyfrą rzymską, np.
DZIOD I, DZIOD II.
CHARAKTERySTyKA GRAMATyCZNA
• część mowy (np.: rz., cz., przym.);
• rodzaj (ż., m., n.);
• końcówki fleksyjne;
• rz. m.: D.lp, Msc.lp, M.lm;
• rz. ż.: C.Msc.lp, D.lm;
• rz. n.: Msc.lp, D.lm;
• cz.: 1. i 2. os. lp, 3. os. lm;
• przym. M.lm.
Przed końcówką fleksyjną umieszczono dywiz, zaś przed częścią tematu – tyldę,
np. C.Msc.lp ~ńc-e, D.lm ~niek-Ø. Cały leksem zapisywano w odmianie tylko
wówczas, gdy temat wyrazu był jednosylabowy, np. C.Msc.lp babi-e, D.lm bob-Ø.
Końcówkę zerową oznaczano następującym znakiem graficznym -Ø.
NuMER ZNACZENIA
W przypadku, gdy leksem ma więcej niż jedno znaczenie, ponumerowano kolejne
definicje, np. CLIWO przysł. 1. ‘ogpol. przerażająco’; 2. ‘ogpol. przykro’; 3. ‘ogpol.
nieprzyjemnie’.
DEFINICJA
Nadrzędną zasadą w słowniku było stosowanie definicji realnoznaczeniowych,
jednak w wielu przypadkach zdecydowano się na definicje synonimiczne:
• gdy wyraz miał takie samo znaczenie jak w polszczyźnie ogólnej, stosowano definicję: „w znaczeniu ogpol.”, np. DARCIE PIyRZA zest.
‘w znaczeniu ogpol.’;
24
Zasady redakcyjne
•
•
jeśli wyraz gwarowy miał swój odpowiednik w polszczyźnie ogólnej, definiowano go poprzez odniesienie „ogpol.”, np.: COSIK zaim. ‘ogpol. coś’;
kiedy leksem był synonimem definiowanego już wcześniej hasła, używano
odniesienia: „to samo co”, odsyłającego do hasła pierwszego alfabetycznie,
np. GDZIESIK zaim. ‘to samo co GDZIESI’.
LOKALIZACJA
Po definicji podano skróty nazw miejscowości, w których odnotowano dany leksem,
np. Wiś., PozDol. uwaga! Podczas badań nie sprawdzano zasięgu występowania
leksemów, dlatego lokalizacja nie informuje o ich zakresie użycia w poszczególnych
miejscowościach.
ODNOśNIKI
Po skrócie „Zob. też” umieszczono odsyłacze do innych haseł słownikowych, powiązanych z definiowanym leksemem, np. do wyrazów z jednego pola semantycznego.
NuMER CyTATu
Jeżeli hasło miało więcej niż jedno znaczenie, przed cytatem użycia umieszczono
numer znaczenia, w którym użyty został leksem, np.
1. No już z panny młodej sie zrobiła baba, tak mówili.
CyTAT uŻyCIA
Cytaty użycia to transkrypcje fragmentów wywiadów dialektologicznych przeprowadzanych na terenie gminy Wiśniowa w trakcie dwóch edycji projektu „Wiśniowsko godka”. Jedynym źródłem pisanym były wspomnienia Juliana Stalmacha,
oznaczone na końcu cytatu skrótem JS. Transkrypcje wyróżniono kursywą. Stosowano w nich ortografię półfonetyczną: uwzględniano mazurzenie, specyficzną
realizację samogłosek nosowych i pochylonych, pomijano zaś udźwięcznienia
i ubezdźwięcznienia, regularne uproszczenia oraz labializację. Stosowano ogólnopolską interpunkcję logiczno-składniową. W nawiasach kwadratowych zaznaczano
wtrącenia redakcyjne i wycięte fragmenty. W przypadku dialogu wypowiedzi
różnych osób oznaczano kolejnymi literami alfabetu. Np.:
A: Na dziewczyne mówi sie dziopa tu, na chłopaków – chodok […].
B: Starzy, no to chłopy.
25
Olga Radziszewska
SKRóTy STOSOWANE W SłOWNIKu
blm – bez liczby mnogiej
blp – bez liczby pojedynczej
C. – Celownik
cz. – czasownik
D. – Dopełniacz
fraz. – frazeologizm
JS – Julian Stalmach; źródło pisane, po skrócie następuje numer strony
lm – liczba mnoga
lp – liczba pojedyncza
M. – Mianownik
m. – rodzaj męski
Msc. – Miejscownik
n. – rodzaj nijaki
ogpol. – ogólnopolskie
przym. – przymiotnik
przysł. – przysłówek
rz. – rzeczownik
spój. – spójnik
wykrz. – wykrzyknienie
wym. – wymowa
wyr. przyim. – wyrażenia przyimkowe
zaim. – zaimek
zest. – zestawienie
zob. – zobacz
ż. – rodzaj żeński
Skróty nazw miejscowości:
Glich. – Glichów
Lip. – Lipnik
PozDol. – Poznachowice Dolne
Węgl. – Węglówka
Wierz. – Wierzbanowa
Wiś. – Wiśniowa
26
SłOWNIK
A
ANIOŁ rz. m., D.lp ~nioł-a, Msc.lp ~niel-e, M.lm ~nioł-y ‘kolędnik przebrany
za anioła; koniecznym elementem jego wizerunku są skrzydła zrobione z tektury i gęsich piór’ Lip. Zob. też: DIABEł, KRóL, PASTyRZ, śMIERĆ,
ZOłNIERZ, ZyD.
ASPARAG rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. szparag (Asparagus L.),
roślina doniczkowa, używana podczas obrzędów kościelnych, zdobiło się nią np.:
bukiet ślubny, suknię ślubną i szatkę niemowlęcia do chrztu’ PozDol., Wiś. Zob.
też: GIERGONIA, KRAKOWIOK ZELAZNy, MIERT, SZPARAGuS,
WOJCIESEK.
A: Jo miałam miyrty, krakowioki, asparagi, paproć.
B: A ten asparag, do czego był ten asparag?
C: A ten to też taki, też sie przystrajało, bo na przykład dawniej do chrztu, jak
dawniej przykrywali, bo to były te beciki takie i do chrztu nieśli w tym beciku,
i taka kapka była na wierzch i tym szparagusem albo miertem przyozdabiali tom
kapke tego dziecka. A teroz juz tak nie jest.
A: Jakie kwiaty uprawiała kobieta w domu? Jakie miała w domu kwiaty, tak
zwykle, dawniej? […].
B: Starodowne krakowioki, krakowioki takie żelazne i tam jo mam jeszcze jednego
w domu.
A: A co to jest żelazny krakowiok? Jaki on jest?
B: To że cały czas kwitnie, […] no i mirty, jakie były, ale mirty to gdzieś nie
AZE
bardzo rosły, jakoś tak ludzie pozbywali sie […], te asparagi, co sie do bukietów
dawało. Teraz tego nigdzie ni ma.
AZE spój. ‘ogpol. aż’ Wiś.
Ale pamientom jak twojego tego wujka zbiła tam, co wiys tyn naucycielka […].
Takie porcuta mioł chude, malutkie, ciyniutkie, wiys, i cosik przeskórzył. Przeskórzył, jak wziuna na stołek go […], jak go wziuna, to zacuna tak prać, aze piscoł.
30
B
BABA rz. ż., C.Msc.lp babi-e, D.lm bob-Ø 1. ‘ogpol. żona’; 2. ‘o starej kobiecie,
niezależnie od tego, czy jest mężatką, czy nie’ Wiś. Zob. też: CHłOP, MOJA,
MóJ.
1. No już z panny młodej sie zrobiła baba, tak mówili.
2. A: Na dziewczyne mówi sie dziopa tu, na chłopaków – chodok […].
B: Starzy, no to chłopy.
A: Baba, chłop.
C: A to bez różnicy, czy kawaler, czy nie?
A: Tak, jak już starsze osoby, to bez różnicy.
B: Na Staska tyz gadajo chłop.
D: Na starego kawalera tak samo chłop, tak?
A: Tak, bo jak jest młody, to nie, to mówio chodok.
BABIORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘owoc dzikiej róży, zbierany
jesienią na przetwory i nalewki’ PozDol.
Robili z tego, z winogron robili, i robili z babiorek. Wie pani, co to som te babiorki?
Dzika róża, co ma owoce i ma takie owoce czerwone późni. I z tego sie, bardzo
dobre jest wino z tego. Super wino z tego. O jakie dobre, jakie smaczne, a jakie
mocne. Bo to ma tak dużo pesteczków w środku.
BABKA rz. ż., C.Msc.lp ~bc-e, D.lm ~bek-Ø ‘rodzaj kowadełka, wbijanego do
pniaka; na babce klepano KOSę’ Wiś.
Trza se było najpiyrw kose poklepać. Klepało sie na babce [śmiech].
BACIARKA
BAcIARKA zob. fraz. {ktoś} CHODZI – PóJDZIE NA BACIARKI.
BAGNIEĆ rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i 1. ‘to samo co KOCIANKA’ Węgl.;
2. ‘każdy dłuższy pręt wierzbowy lub leszczynowy’ PozDol.
1. A: Bo to sie nazywało bagnieć […].
B: Starzy ludzie mówili, jak przysła strasno burza, to te resztki z bagnieci sie nie
wyrzucało, […] ino sie podkładało pod blache – jak przysła ta burza, zapalało sie
i tyn dom chroniło od piorunów.
2. Palma była pod som sufit. Kwiotkami ubrano. Pienkno była. Kazdy, kto przyjezdzoł, to zdjincie ji robił […]. Tak, z takich prutków, bagnieci, lyski. Do środka
dajom tako rurko, ino lekko, bo tak, to by sie gieła. I do samego sufitu. Tak jest, jo
wiem, jak jo na wysokość, do samy góry ubierano. Co inny kawołek, to kwiotki,
a późni, teroz nie dajo wstonzek z bibuł, tylko te prowdziwe kwiotki: cerwone,
biołe, zielone.
BAJTLOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘z nacechowaniem emocjonalnym:
osoba opowiadająca rzeczy nieprawdziwe, wymysły, niedorzeczności’ Wiś.
BALASKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø ‘sztacheta w płocie’ PozDol.
Płot z drzewa zrobiony, taki ogródek, bo dawniyj nie było siatki, nie, to wyrywali
te, te, te, te, sie nazywało te balaski, brali jeden drugiego.
BALIJO rz. ż., C.Msc.lp ~ij-i, D.lm ~ij-i ‘duże drewniane naczynie, wykonane
z klepek, służące do kąpieli’ Wiś. Zob. też: KOCIOłEK, KONEWKA, NOSACE, PółLITROCEK, PuTNIA, SKOPIEC.
Do kompieli służyły balije, także drewniane, wysokie na około 120 cm, długie na
180 cm, nie okrongłe lecz podłużne (owalne), tak że człowiek dorosły mieścił sie
leżonco. W naszym domu była balija, nawet sie jom pożyczało innym. Kompaliśmy
sie w każdom sobote, ale najpierw było pieczenie chleba […]. W sobote nosiło sie do
balii wode z potoku, wchodziło do niej 10 wiader lub konewek. Ta zimna woda
czekała na rozgrzanie w ciekawy sposób. Gdy w piecu paliło sie pod upieczenie
chleba, do ognia wkładało sie specjalne kamienie i gdy sie mocno rozgrzały, a nie
popynkały, Tata wyjmował je i wkładał do tej zimniej wody w balii. […]. Do
prania bielizny też były balije, tylko niskie, może ok. 60-centymetrowe, dużo
32
BALIJO
33
BANTOSIĆ – POBANTOSIĆ
mniejszej miary niż kompielowe. Takie balije używało sie do prania lepszej bielizny, gorszom prało sie w potoku [ JS 21].
BANTOSIĆ – POBANTOSIĆ cz., -o, -is, -om ‘ogpol. psocić’ Wiś.
U nas dziady chodzom od rana, właściwie od nocy, chodzom również po domach,
gdzie som młode dziewczyny, po to, żeby je podlać i oczywiście wypić coś i pobantosić
cokolwiek, ale generalnie polega to na tym, że chodzom od domu do domu i jukajom.
BAŃKA rz. ż., C.Msc.lp ~ńc-e, D.lm ~niek-Ø ‘blaszane naczynie używane do
przechowywania i przenoszenia mleka’ Wiś. Zob. też KANKA.
BARANIATO rz. ż., C.Msc.lp -yj, D.lm -yk ‘rodzaj grubej chusty zrobionej
z wełny czarnego koloru’ Lip., PozDol., Wiś. Zob. też: BARANKOWO, BARANKuLA, JEDWOBKA, JESIONKA, KAŹMIyRKA, METRóWKA,
ODZIyWACKA, TyBETKA, ZARZuTKA.
A: Były, wie pan co, jeszcze takie chustki na odzienie, nie było płaszcza, normalnie
chustki na odzienie.
B: A jak się nazywały te chustki?
A: Jedne były jesionki, takie małe, cienka kratka, ze strzempkami […], a druga
na zime była baraniato, tako grubo, grubo, cało było tako kudłato.
B: A z czego ona była ta baraniato?
A: Jak dawni były takie barany czarne, to skóre jak ściongali z tych baranów,
nie…[…], a to wełne czarnom robili z tego płaszcze, jakoś tkali na tkackach, tylko
z czarnej wełny, baraniato sie nazywała.
Babcia miała tom baraniatom chuste, która na zime była…[…] z wełny i z takim
specyficznym splotem, ciemnom tom chuste miała, gruba, ciemna, ciepła, u nas to
akurat była czarno-ruda.
Jesionkowa tez nazywali, a barankowe chustki były! Barankowe to takie było, taki
baranek był, to drogie były chustki, różne były, ale to było wszystkie takie mechate.
BARANKOWO rz. ż., C.Msc.lp -yj, D.lm -yk ‘to samo co BARANIATO’
Lip., PozDol.,Wiś.
34
BARANKuLA
BARANKULA rz. ż., C.Msc.lp ~kul-i, D.lm ~kul-Ø ‘to samo co BARANIATO’
Lip., PozDol., Wiś.
BASOWAĆ cz., ~sujo, ~sujes, ~sujom 1. ‘wtórować, akompaniować’; 2. ‘potakiwać,
schlebiać komuś’ Wiś.
BEcOŁA rz. ż., C.Msc.lp ~ol-e, D.lm ~oł-Ø ‘ogpol. beksa’ Wiś.
BEDNORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘płaskownik pod płozą
GNATKóW ’ PozDol.
Pod płozami tyk gnotek była bednorka, taki płaskownik.
BEZ przyim. ‘ogpol. przez’ Glich., Węgl.
No to sadło, jak posiedziało długo, to tak żeś pan kroił jak szynke […], siedziało
wiencej jak pół roku, no bo bez lato to tam dali gdzieś indziej, bo zeby muchy, ale
sie tego muchy nie chytały, bo to było za słone.
BIcYKIEL rz. m., D.lp ~kl-a, Msc.lp ~kl-u, M.lm ~kl-e ‘ogpol. rower’ Wiś.
BIEDROŃ rz. m., D.lp ~ni-a, Msc.lp ~ni-u, M.lm ~ni-e ‘wół o umaszczeniu
biało-czerwonym lub biało-czarnym’ Węgl. Zob. też CISOŃ.
BIELIĆ – OBIELIĆ cz., -o, -is, -om ‘malować na jakikolwiek kolor ściany
pomieszczeń lub dom z zewnątrz’ Lip.
A: Bieliły kobiety te domy sobie.
B: Na niebiesko.
BIJOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘krótsza część CEPóW ’ Wiś. Zob.
też: DZIERZOK, KAPICA, SOLKI.
Ułamałam takiego kija i jeden był krótszy, a drugi taki dłuższy. I jo godom – wiecie, co to jest? To jo wom tu pokaze te cepy, jakie to były te cepy. Te cepy były takie:
to, to dłuźkie to sie nazywa dzierzok, to był dzierzok, a to drugie – bijok. To sie
uwionzało razem z tym, sie zwionzało i to sie młóciło na boisku.
35
BITNIK
BITNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘z nacechowaniem emocjonalnym:
człowiek skory do wdawania się w bójki’ Lip.
Do dzisiej jesce som bitniki.
BOBON rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~ni-e, M.lm -y ‘ogpol. bęben’ Wiś.
BOcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i 1. ‘z nacechowaniem
emocjonalnym: nieślubne dziecko niezależnie od płci’; 2. ‘z nacechowaniem
emocjonalnym: nieślubny syn’ Wiś. Zob. też: BOCKA, BOK II, BOKuK,
BóCuK.
Nie benkarty jakieś, tylko bocek i bocka.
BOcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘z nacechowaniem emocjonalnym:
nieślubna córka’ Wiś. Zob. też: BOCEK, BOK II, BOKuK, BóCuK.
Nie benkarty jakieś, tylko bocek i bocka.
BOGINKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘w legendach: dzika, brudna
kobieta mieszkająca w pobliżu wody (nad potokiem, stawem), porywająca dzieci
i podrzucająca na ich miejsce własne’ PozDol., Wiś. Zob. też DuSIOłEK.
Na mokradłach nos straszyli tymi boginkami.
BOISKO rz. n., Msc.lp ~sk-u, D.lm ~sk-Ø ‘mocno ubita ziemia w stodole między
dwoma PRZyCOłKAMI, dawniej młócono na niej zboże CEPAMI’ Wiś.
Zob. też: PIyNTRO, WyPuST.
Do siania zboże, czyli żyto i pszenice to sie przycierało, czyli przed czasem siania
młóciło sie snopki z pierwszego razu, tzn. układało sie snopki dwoma rzendami
na boisku, czyli na klepisku, kłósiami do siebie i młóciło [ JS 19].
BOJcO zaim. ‘ogpol. byle co, cokolwiek’ PozDol. Zob. też: CHOĆCO, CHOĆJAKIE, CHOĆKIEJś, COSIK, GDZIESI, GDZIESIK, KOGOSIK,
KTOSIK.
Ci, co sie opili, to śpiywali bojco tak.
BOK I zob. fraz. {ktoś} ZONI – OZONI SIE NA BOK.
36
BOK II
BOK II rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘to samo co BOCEK’ Wiś.
A: A jak taka panna miała dziecko, to jak to dziecko nazywali?
B: Bokuk, bok!
BOKUK rz. m., D.lp ~uch-a, Msc.lp ~uch-u, M.lm ~uch-y ‘to samo co BOCEK’
Wiś.
BOLOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. wrzód’ Wiś.
Calutkie życie nie obciełam włosów […], obciełam włosy, obcieli mi, w pionty
klasie szkoły podstawowej, bo dostałam jakiejś choroby, że miałam jeden bolak,
wienc musieli, chconcy mi zrobić z tym […] wtenczas to mi sie w tych bolokach
i wszy chwytały.
Jesce jo jak byłam mało, to mnie, jo miałam tak strasznie dużo boloków, a włosy
miałam poniży pupy, czorne jak kruk, jak Cyganicha […], to krosty były, rany były
no […], najlepsze lekarstwo to była nafta, nafte wloli do wody ciepły i mywali
w tym, a wie pani, jak przy takim tym, jak takie bolactwo było, to jak sie wszy
trzymały.
BONY rz., blp, D.lm bon-Ø ‘rodzaj drabin zakładanych na wóz do przewozu siana
i snopków’ Lip., Wiś. Zob. też: BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA,
DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI,
KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA,
OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI,
SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
Albo jak sie jeździło po zboże, czyli po siano, po snopki, to były lytry, późnij weszły
bony, nie wiem czemu, ale bony nazywali, czyli nie były… wyjmowało sie kłonice,
a było troche takie bardziyj na płasko […], to było bardziyj pojemne, ale to już jak
zaczynały ciongnonć traktory, dlatego że jak już, jak były te bony duże, na duzym
wozie, to konie już…, jedyn koń tego nie uciongnoł.
BORGOWAĆ – ZBORGOWAĆ cz., ~gujo, ~gujes, ~gujom ‘dawać lub brać
coś na kredyt’ PozDol. Zob. też fraz. {ktoś} DAJE – WEŹMIE NA BóRG.
37
BOśCIE
Posłam i mama nie miała pieniendzy. Ja mówie tak, ze tu mama, tu przyjdzie,
to zapłaci. […] Oni [Żydzi] znali ludzi, wiedzieli. Pamientom, jo sama borgowałam to.
BOŚcIE zob. fraz. O RANy BOśCIE.
BÓcUK rz. m., D.lp ~uch-a, Msc.lp ~uch-u, M.lm ~uch-y ‘to samo co BOCEK’
Wiś.
BÓRG zob. fraz. {ktoś} DAJE – WEŹMIE NA BóRG.
BÓŹNIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘ogpol. synagoga’ Wiś.
W Wiśniowej żyło osiem rodzin żydowskich, których domy pamientam […]. Ich
dom do modlitwy, to była tzw. bóźnica. Stoi ona do dzisiaj, niedaleko rzeki, od
strony północnej, za potokiem, który płynie od cmentarza [ JS 13].
BRAMA rz. ż., C.Msc.lp brami-e, D.lm bram-Ø ‘przeszkoda na drodze, która
miała zatrzymać orszak weselny, zwykle był to stół, stawiano na nim wódkę
i ciasto. Para młoda musiała wykupić prawo przejazdu, oferując w zamian alkohol
i potrawy weselne, o których ilość należało się targować’ PozDol.
A: Zatrzymywali, no, robili bramy.
B: Jak taka brama wyglądała?
A: Zrobili brame przez całom droge, zastawili czymś. Czasem postawili dwa
stoliki czy coś. Ubrane stoliki, obrusem przykryte, wódka jedna, druga, położone
na tym stole i stop, nie jedziemy. Pan młody miał, musiał wychodzić i wykupować
to wszystko, wynosić wódke i kłaść im na stole, żeby go przepuścili.
BRONNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘metalowy szpic w bronach’ Węgl.
BRÓNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘to samo co BRONNIK’ PozDol.
A brony to była tako krata, a na ni bróniki, trza było pilnować, zeby nie odpadły.
BRUSEK rz. m., D.lp ~sk-a, Msc.lp ~sk-u, M.lm ~sk-i ‘kamień o okrągłym kształcie wykorzystywany do ostrzenia metalowych narzędzi. BRuSKI wykonywano
38
BRONy
39
BRuSIĆ – POBRuSIĆ
w warsztatach kamieniarskich w Porębie z materiału pozyskiwanego z kamieniołomów na górze Kamiennik’ Lip., PozDol. Zob. też BRuSIĆ – POBRuSIĆ.
Brusić to u nas znaczy ostrzyć. Gdzie indziej to słowo co innego znaczy, a u nas
znaczy właśnie, że ostrzyć […]. Na brusku. Czyli na takim [urządzeniu], że tam
sie wlewało wode, żeby ten kamień był mokry, bo jak on był mokry, to lepiej ostrzył.
Obracało sie korbom i ostrzyło sie tam nóż, siekiere, co trzeba.
BRUSIĆ – POBRUSIĆ cz., -o, -is, -om ‘ostrzyć na BRuSKu metalowe
narzędzia, np.: noże, kosy’ Lip., PozDol.
Brusić to u nas znaczy ostrzyć. Gdzie indziej to słowo co innego znaczy, a u nas
znaczy właśnie, że ostrzyć […]. Na brusku. Czyli na takim [urządzeniu], że tam
sie wlewało wode, żeby ten kamień był mokry, bo jak on był mokry, to lepiej ostrzył.
Obracało sie korbom i ostrzyło sie tam nóż, siekiere, co trzeba.
BRYJKA rz. ż., C.Msc.lp ~jc-e, D.lm ~jek-Ø ‘potrawa z pełnoziarnistej mąki
rzucanej na wrzącą osoloną wodę i mieszanej ROGOLKĄ. Niektórzy przygotowywali BRyJKę z mlekiem, wówczas była rzadsza, inni maścili ją smażoną
słoniną’ Lip., PozDol.
A: Co? Zimnioki, borszcz i grzyby, i tak sie jadło, albo bryjka, to teraz, kto by
teraz, to świniom sie, dla psów gotuje.
B: Ale to jest zupa, tak? Zupa to była?
A: Ta, z moki sypanej na gotowano wodo i późnij dolać mlyka i taka była bryjka.
I tak sie jadło, bo nie było. Nie było sklepów i co.
BRZEZULA rz. ż., C.Msc.lp ~zul-i, D.lm ~zul-Ø ‘krowa o umaszczeniu czerwonym lub czarnym z białymi drobnymi plamkami jak kora brzozy’ PozDol., Węgl.
Zob. też: HOLyNDERKA, KRASuLA, KWIATuLA, KWIECIuLA,
MALINA, RyDZuLA, WIśNIA.
Jak sie kupowało od kogoś krowe, to mówił, jak sie nazywo. Albo malina, albo cerwono, albo tam jako. Jak była duzo, kraciato, […] to była brzezula, jom nazywali.
BRZUcHOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘z nacechowaniem emocjonalnym: mężczyzna z dużym, wystającym brzuchem’ Wiś.
40
BRZyZEK
BRZYZEK rz. m., D.lp ~zk-a, Msc.lp ~zk-u, M.lm ~zk-i ‘zbocze góry, brzeg
rzeki, potoku’ Wiś.
Dom ten stał oknami na południe, był długi, wyłożony kamieniami spod brzyzka
i była w nim taka duża izba, w której Żyd przyjmował ludzi, czyli karczma [ JS
12].
BUBA rz. ż., C.Msc.lp bubi-e, D.lm bub-Ø ‘maszkara zwierzęcia przypominająca
kozę, prowadzona w orszaku kolędników przez ZyDA’ Lip., PozDol., Wiś. Zob.
też: ANIOł, KRAKOWIOK, KRóL, PASTyRZ, ZOłNIERZ.
Tacy kolendnicy chodzili, których sie puszczało do domu. Oni byli nauczoni kolendy. To była buba, i ten, krakowiok i żyd, i pastyrze, i król, żołnierz. To byli tacy.
BUcEFOŁ rz. m., D.lp ~ał-a, Msc.lp ~al-e, M.lm ~ał-y ‘z nacechowaniem
emocjonalnym: człowiek mający zbyt wysokie mniemanie o sobie’ Wiś.
{ktoś, coś} BUDZI – ZBUDZI {kogoś} NA cASIE fraz. ‘budzić wcześnie
rano’ PozDol.
BUKTA rz. ż., C.Msc.lp bukci-e, D.lm bukt-Ø ‘słodkie ciasto drożdżowe, niektórzy dodawali do niego twaróg albo owoce, np.: jabłka, śliwki, truskawki’ Lip.,
PozDol. Zob. też: KOłOC, KOłOCyK, KuKIEłKA, PłECIONKA,
PODPłOMyK.
Ale wcześniej, jeszcze jak pamientam, jak byłam dzieckiem, to tam tak sie cieszyłam, bo tam u somsiada to były bukty […]. Bukta […] była sama monka tylko
z jajkami zarobiona, […] posypana czymś po wierzchu, i to było na śniadanie
dawali ludziom.
BUROcYSKO rz. n., Msc.lp -u, D.lm -ów ‘pole, na którym uprawiano buraki pastewne lub ćwikłowe’ Lip., Węgl. Zob. też: ZIyMNIOCySKO, ZyTNISKO.
BURTA rz. ż., C.Msc.lp ~rci-e, D.lm ~rt-ów ‘boczna osłona drewnianego wozu’
Wiś. Zob. też: BONy, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KIERy,
KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK,
LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłON41
BuZERANT
KA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK,
PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA,
SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
A: Te lytry miały – i bony – tyko szczeble. Bo taki wóz, który sie można było to,
to sie nazywało, że ma pake. I ta paka była tako, ze z przodu i z tyłu miała coło,
cyli coś takiego wkładane, jak kciołem wozić źmioki, no to musiołem zabezpiecyć,
bo burty były […] te, osłony były z boku.
B: A to były burty czy osłony, jak to sie nazywało?
A: Osłony.
B: Osłony, z boku były osłony, a całość sie nazywała paka.
BUZERANT rz. m., D.lp ~t-a, Msc.lp ~ci-e, M.lm ~t-y ‘wulgarnie o homoseksualiście’ Wiś.
BŹDZIONGWA rz. ż., C.Msc.lp ~gwi-e, D.lm ~gw-Ø ‘ekspresywnie o małym
dziecku, zwykle dziewczynce’ Wiś.
42
c
cAS zob. fraz. {ktoś, coś} BuDZI – ZBuDZI {kogoś} NA CASIE; {ktoś}
MO (SWóJ) CAS.
cEBRZYK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘okrągłe naczynie z klepek, zwykle
o dwóch uchach’ Wiś.
cEJcO zob. fraz. {ktoś} MO COś ZA CO, ZA CEJCO I JESCE Z CEJCyM.
cEPIEc rz. m., D.lp ~pc-a, Msc.lp ~pc-u, M.lm ~pc-e ‘ozdobny czepek albo
chustka, zakładane pannie młodej na głowę podczas CEPIN’ Wiś.
A wesele sie odbyło takie, że chconcy cepiny robić, jo była bez grosza. Wszystko miałam, chustke tako elegancko, ny, jak to zwykle do cepca, na wszystkiem śpiewania
to sie płaciło, to nie takie proste, bo każdo piosnke trzeba było płacić muzyce. No to
tam na płacenia, to ja miała przy sobie w kieszeni, no ale chconcy do cepca położyć
pani młodej, no to miałam razem z chustku, bo błogosławieństwo, no to był jedne
piniondze, a do cepca były drugie piniondze.
cEPINY rz., blp, D.lm ~pin-Ø ‘obrzęd weselny, polegający na zdjęciu pannie
młodej WIONKA i nałożeniu CEPCA, symbolizowało to koniec panieństwa’
Lip. Zob. też PRZEBAWINy.
Baby tam za oknami stały, bo były ciekawe na te… jak sie to nazywo… no na
cepiny.
CEPy
cEP Y rz., blp, D.lm -ów ‘w znaczeniu ogpol.’ Wiś. Zob. też: BIJOK, DZIERZOK, KAPICA, SOLKI.
Wszystko umiem robić, cepami młócić. Zaskoczyłam go tymi cepami – pyto sie
mnie, a co to jest?
cERNIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘ogpol. jeżyna (Rubus L.)’ Lip.
Zob. też: OSTRóGA, OSTROZyNA.
A latem my chodziły do lasu na borówki, nazbierałymy borówek, wiadrami my
borówki nosiły, robilimy soki. Maliny, no na czernice chodzilimy do lasu. Zawsze
my se nazbierali na zime, na sok, borówek i wszystkiego było.
cETNOL rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘duży gwóźdź z tępą główką’ Wiś.
cEZORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘ogpol. tarka’ Lip.
cHABINKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘cienka gałązka, rózga’ Lip.
cHAM zob. fraz. {ktoś} GODO – POWIE PO CHAMSKu.
cHLYBAĆ – WYcHLYBAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘wyziębiać pomieszczenie’
Wiś.
Wychlybany no to jest zeby wyzimniłeś. Chodzisz, otwiyrosz te drzwi i chlybosz.
Nie chlyboj tak, nie chlyboj tak tymi drzwiami. No wychlybany.
cHŁAPAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘ludowy instrument muzyczny, składający się z deseczki osadzonej na rączce i z ruchomego młotka; przy potrząsaniu wydaje klekoczący dźwięk’ Lip. Zob. też: KLEPACKA, KłAPACKA,
KOłATKA, KRZyZyK, TuRKOTKA, TyRKOWKA, TyRKOTKA.
Były takie chłapacki, tyrkotki. I z tom chłopackom sie leciało […], tyrcało sie, klapało
sie, ludzi sie budziło, zeby wstajali.
cHŁOP rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~pi-e, M.lm -y 1. ‘dorosły mężczyzna’; 2. ‘mąż’
Wiś. Zob. też: BABA, JAK SIANO ALBO ZBOZE W POLu GNIJE,
TO CHłOP GRZyBAMI ZyJE; MOJA, MóJ, {coś} NALEZy SIE
{komuś} JAK CHłOPu ZIEMIA.
44
CEPy
45
CHMuRANIE
1. A: Na dziewczyne mówi sie dziopa tu, na chłopaków chodok […].
B: Starzy, no to chłopy.
cHMURANIE zob. fraz. Z DuZEGO CHMuRANIO MAły DySC.
cHOĆcO zaim. ‘ogpol. cokolwiek’ Wiś. Zob. też: BOJCO, CHOĆJAKIE,
CHOĆKIEJś, COSIK, GDZIESI, GDZIESIK, KOGOSIK, KTOSIK.
A: Pamięta pani, co śpiewaliście w zespole?
B: A choćco my śpiewali!
cHOĆJAKIE zaim. ‘ogpol. jakiekolwiek’ Wiś. Zob. też: BOJCO, CHOĆCO,
CHOĆKIEJś, COSIK, GDZIESI, GDZIESIK, KOGOSIK, KTOSIK.
A później to już na te zespoły choćjakie, jak na wsi było, nie było kultury, nie było
nic takiego.
cHOĆKIEJŚ zaim. ‘ogpol. gdzieś’ Wiś. Zob. też: BOJCO, CHOĆCO,
CHOĆJAKIE, COSIK, GDZIESI, GDZIESIK, KOGOSIK, KTOSIK.
Potem już, jak za mnie, to już były takie wiencej z żelaza, a przedtem to były ładne
miski, bo były gliniane, takie ozdobione były, piekne, e! To były pienkne miski […],
to jesce chodźkiejś majo ludzie, majo.
cHODOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘kawaler, młody chłopak’ Wiś.
Zob. też DZIOPA.
A: Na dziewczyne mówi sie dziopa tu, na chłopaków chodok […].
B: Starzy, no to chłopy […].
A: Jak jest młody, to mówiom chodok.
{ktoś} cHODZI JAK SMRÓD PO GAcIAK fraz. ‘bezzasadnie plątać się,
nie potrafić znaleźć sobie miejsca’.
{ktoś} cHODZI – PÓJDZIE NA BAcIARKI fraz. ‘o mężczyźnie: chodzić
w kawalerkę, zalecać się’ Węgl. Zob. też: CHODOK, DZIOPA, DZIyWKA,
WERDEBA.
46
{ktoś} CHODZI – PóJDZIE NA GODy
Fajnego Cezarka [pies] [momy], takiego nieduzego. Ón na baciarki chodzi, ale
strośnie mondry. A jak go dzieci lubieli. Do skoły teroz już przestoł chodzić, bo
juz dzieci nie chodzo.
{ktoś} cHODZI – PÓJDZIE NA GODY fraz. ‘iść na odpoczynek po rocznej
służbie u bogatego gospodarza’ Wiś.
Jakmy przesłużyli rok, to przed Wigilijom szlimy na gody. To sie tak nazywało:
gody. Idziemy ze służby na gody. A te gody były tylko tydzień w domu. Po tygodniu
wracomy z powrotem na służbe. I zaś na cały rok.
{ktoś} cHODZI – PÓJDZIE PO ZAPUŚcIE fraz. ‘o dziewczętach: chodzić
tuż przed Wielkim Postem po domach, śpiewając charakterystyczne pieśni zapustne i zbierając przy okazji do koszyka datki w postaci jajek i masła’ PozDol.
A: A chodzili tu u was po zapuście? […].
B: Dawno chodzili po zapuście.
A: I jak to wyglądało?
B: Mniyj wiyncyj podobnie do tych śmiguśników, tak samo chodziyli, tacy przebrani.
cHOJROK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘młody mężczyzna, zadziorny,
prowokująco nieustępliwy’ Wiś.
cHOLEWIOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘but z cholewą, zwykle
gumowy’ Wiś. Zob. też: CHOLEWIOK, FILCOK, KANADyJKI, TENISóWEK, ZGRZyBEK.
cHOLEWIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘czarny but ze skóry, sięgający
do kolan. CHOLEWIOKI były podobne do niemieckich oficerek z czasów
II wojny światowej’ Lip. Zob. też: CHOLEWIOC, FILCOK, KANADyJKI,
TENISóWEK, ZGRZyBEK.
Osiem lat miałam, kupili mi piyrwse buty […] gdziesi na jarmaku, takie po tela.
Takie cholewioki, ino nie gumowe, tylko ze skóry. Jezus, jak mnie te buty gryzły,
ja ich do tego czasu pamientom. Rany mi sie porobiły. Potem, nie wiem co, spolili
chyba te buty.
47
CHOMONTO
cHOMONTO rz. n., Msc.lp ~onci-e, D.lm ~ónt-Ø ‘w znaczeniu ogpol.’
PozDol. Zob. też: DySEL, KłODKA, MuśTuK, PAS, STRZyMALNIK,
śCIONGALNIK, TuTKA.
Krowy miały jarzmiczke, wół miał jarzmo, a koń miał chomonto […]. A mogło być
jeszcze na dwie krowy i wtedy jest podwójne. Od dołu i teraz […] tu sie wkładało
głowe tu na szyje […] i sie zaczepiało na jakom właśnie odległość miało być […]
i były porobione kliny […] i od tego szły tutaj sznury.
cHOWAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘hodować zwierzęta’ Wiś. Zob. też OBRZODZAĆ – OBRZODZIĆ.
Jak tam świnie uchowali […]. Mleko, ser, krowy sie chowało […], królików dużo
sie chowało też.
cHROBOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. robak’ Węgl.
To chroboki nam zgryzły.
cHUŚcINA rz. ż., C.Msc.lp ~cini-e, D.lm ~cin-Ø ‘z politowaniem o chustce
na głowie’ Wiś.
cHYcIĆ zob. CHyTAĆ.
cHYTAĆ – cHYcIĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. chwytać, łapać’ Wiś.
cIAKAc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘zegar ścienny’ Wiś.
cIERLIcA rz. ż., C.Msc.lp ~lic-y, D.lm ~lic-Ø ‘drewniany przyrząd o układzie
nożycowym, złożony z podstawy i podwójnego miecza, używany do międlenia
lnu i konopi’ Wiś. Zob. też: MIyNDLICA, PAŹDZIERZyDłO, SIADACKA, SCEĆ, TRZEĆ – ZETRZEĆ.
Potem najmowało sie kobiety posiadajonce urzondzenie zwane cierlice: dwie deski
postawione na kant, na końcu złonczone, w tym kancie som dwa rowki, w środku
deski zaś jeden zomb. Na tym urzondzeniu mijytoli sie len po raz pierwszy, troche
podsusza i ponownie poddaje miendleniu na tzw. miyndlicy do czasu, gdy zostaje
samo włókno, bez paździerzy, takie mienciutkie i milutkie. Dalsza praca z lnem
48
CIEśNIK
to przeczesanie przez tzw. sceć. To kawałek deski i w niom wbite chyba ok. 200
gwoździ, na okrongło, od kapelusza. Na tym urzondzeniu przeczesuje sie garści lnu.
Proste włókna zostajom w rence, inne na tej szczeci. Z prostych włókien robiło sie
kondziel i przendło sie cieniutkie nitki na cienkie płótno. Z troche gorszych włókien
przendło sie grube nitki do robienia grubego płótna. Z najgorszych włókien robiło
sie powrozy [ JS 23–24].
cIEŚNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘narzędzie kowalskie’ Wiś.
I wtedy to koło sie wzieło i naciongło sie. Musiało być troje ludzi do tego. Jeden
powbijać, a dwóch ciongnonć. Takie były szczypce na trzepieniu takim – półtora
metra do dwóch. Tako łapa była, tu stopem zaciongała, a tu brało takim pazurem
naciongało sie, a ten cieśnik dobijoł, gdzie była śpara i naciongło sie. Wtedy kiedy
sie naciongło tom, to sie wrzucało do wody i szybko sie obracało, do takiego koryta
z drzewa wydłubanego, taka dłubianka była.
cIORAĆ – POcIORAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. ubrudzić’ Węgl.
Tam jest taki pierońsko sadza, ze, ze nie daj Boże, no, zmyć to, jak pocioro […].
A tom dzieciarniom pamientojcie se, żebyście nic nie godali, że pójdzie z buziom
po wsi no, ścioranom.
cIOSEK rz. m., D.lp ~sk-a, Msc.lp ~sk-u, M.lm ~sk-i ‘długi kij zakończony
COTyNOM, służący do wymiatania żaru z pieca chlebowego’ Wierz., Wiś.
Zob. też: łOPATA, POMIETłO.
Ciosek to sie nazywoł i tym cioskiym sie tak rozgarnywało tyn żar, to drzewo
palone.
cIOSTKO rz. n., Msc.lp ~tk-u, D.lm ~tek-Ø ‘zakwas, kawałek ciasta chlebowego’ Glich.
Nie piekło sie chleba na drożdżach, tylko na ciostku. To był inaczej teraz zakwas
byśmy powiedzieli. Czyli w dzieży, w której sie wyrabiało, zostawiało sie kawałeczek ciasta otoczony monkom i ten kawałek był tak jak w mojej dłoni by sie, taka
kuleczka. Otoczone monkom. I to zostawało w tej dzieży drewnianej, w której
sie chleb wyrabiało. I teraz tak – jeśli sie piekło w ciongu tygodnia jeden raz, to
to ciostko było dobre, bo to uschło, potem sie to namoczyło, taki chleb długo dłużej
49
CISOŃ
musiał rosnonć niż na drożdżach i teraz też możemy kupić chleb na zakwasie,
nie? To jest dokładnie to samo. Możemy nawet zakwas kupić – ja mam w słoiczku
kupiony zakwas. I teraz było tak – jeżeli dłużej jak tydzień, to to ciostko sie po
prostu zepsuło, wienc chodziło sie do somsiadki – bardzo pamientam tom twojom
babcie, do której mama mnie wysyłała, bo u was był zawsze w każdym tygodniu
pieczony. U nas niekoniecznie. I kawałek ciostka sie dostało. Wystarczyło nieduży
kawałek, tylko trzeba było rozmnożyć to w domu, czyli to jakby, żeby wiencej tego
było. Ale był specyficzny. Dużo żytniej monki. Bardzo smaczny.
cISOŃ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘wół o szarym umaszczeniu’ Węgl.
Zob. też BIEDROŃ.
Wiym, ze nazywali cisoń, ale nie wiym, czy to ze wzglendu na kolor go nazywali.
cIUPAĆ – cIUPNONĆ cz., ~pio, ~pies, ~piom 1. ‘lekko uderzać’; 2. ‘rąbać
drewno na drobne kawałki’ Wiś.
cIUPNONĆ zob. CIuPAĆ.
cIYRNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i 1. ‘cierń, kolec’; 2. ‘krzew ciernisty’ Wiś.
1. Chodzenie boso nie było takie wesołe […]. Gdy sie uderzyło palcem w kamień
i paznokieć wraz ze skórom nad nim odbił sie – to było bardzo bolesne. Kiedy
indziej cierniok wbił sie do nogi, szkło przecieło skóre, pomiendzy palcami zagniło
lub skóra popenkała – to krew sie lała z nóg [ JS 15].
cLIWO przysł. 1. ‘ogpol. przerażająco’; 2. ‘ogpol. przykro’; 3. ‘ogpol. nieprzyjemnie’
Wiś.
cŁOP rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~pi-e, M.lm -y ‘drewniany kołek, na którym były
zawieszone wrota’ Węgl.
A: Wrota to były takie starodawne, nie na zawiesach, tylko na takich kołkach.
B: Jak te kołki się nazywały?
A: Cłopy.
50
CO
cO zob. fraz. {ktoś} MO COś ZA CO, ZA CEJCO I JESCE Z CEJCyM.
cOŁO rz. n., Msc.lp col-e, D.lm cół-Ø ‘zbita z desek konstrukcja zakładana z przodu i z tyłu SKRZyNI przy przewożeniu sypkich produktów, np.
ziemniaków’ Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA, CółKO, DNO, DONKA,
DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI,
KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA,
OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI,
SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
A: Te lytry miały – i bony – tyko szczeble. Bo taki wóz, który sie można było to,
to sie nazywało, że ma pake. I ta paka była tako, ze z przodu i z tyłu miała coło,
cyli coś takiego wkładane, jak kciołem wozić źmioki, no to musiołem zabezpiecyć,
bo burty były […] te, osłony były z boku […].
B: Coło. Ale z przodu i z tyłu też było coło?
A: Tak.
cOSIK zaim. ‘ogpol. coś’ Wiś. Zob. też: BOJCO, CHOĆCO, CHOĆJAKIE,
CHOĆKIEJś, GDZIESI, GDZIESIK, KOGOSIK, KTOSIK.
Nie mogłymy sie wyrobić […]. Bo dwadzieścia centymetrów dziennie trzeba
było wyrobić. Dwadzieścia centymetrów, no, w każdy dzień. I sześć metrów na
miesionc trzeba było oddać. Bo co miesionc miałymy odbiór. No. I jeszcze my tam
do Skrzydlny musiały wozić. No, ani ona sie nie mogła wyrobić, bo ona miała dużo
gospodarko i tez miała małe dzieci. No i ja tez dzieci, no ale ja już miało wiynksze.
Ale tu mi nie pomogata, w polu mi cosik ci starsi pomogli.
cOSTKOWAĆ – POcOSTKOWAĆ cz., ~kujo, ~kujes, ~kujom ‘przyprawić
potrawę czosnkiem’ Węgl.
A to mieso, to lodówek tez nie było, no to w zimie sie troche utrzymało, a resty to
pociupali i do takiej beczki, no i posolili, pocostkowali i tam sie brało po kawałku,
i gotowało sie rosół.
cOŚ zob. fraz. {ktoś} MO COś ZA CO, ZA CEJCO I JESCE Z CEJCyM.
51
COTyNA
cOTYNA rz. ż., C.Msc.lp ~tyni-e, D.lm ~tyn-Ø ‘gałązki drzewa iglastego’ Węgl.
Zob. też: CIOSEK, łOPATA, POMIETłO.
Na jedline sie nazywo cotyna.
cÓŁKO rz. n., Msc.lp ~łk-u, D.lm ~łek-Ø ‘to samo co COłO’ PozDol.
Coło, ale tyz godali cółko, to to samo.
cÓMBER rz. m., D.lp ~dr-a, Msc.lp ~drz-e, M.lm ~dr-y ‘posolone i zasuszone
sadło wieprzowe, formowane w płaskie placki i wykorzystywane do maszczenia
np. kapusty, przechowywane w DyMNICy ’ Węgl.
A: Jak sie nazywało to sadło takie uwiązane? […].
B: Nie nazywali to cómber? […]. Jo nie wiym, cy to nie było cómber.
cUPKAĆ – cUPNONĆ cz., ~om, ~os, ~ajom 1. ‘ogpol. kucnąć’ Węgl; 2. ‘ogpol.
capnąć; chwycić, ukraść’ Wiś.
2. Patrze, jest jakisi żołnierz, tamok chodzi. No to, idźcie chłopy, podźcie tu, jo go
tam wylegitymujo, co to za jedon. Podesedem do niego i co to pan se pobłondziuł,
tak ze fajnie, grzecnie go zagodoł, moze pan zapoli. A to ón tam cosi śwargotoł po
niemiecku, ale doł mu zapolić i cup mu za karabin. Se mu cupnoł za karabin, tak
musiuł iść tam, gdzie ón chcioł.
cUPNONĆ zob. CuPKAĆ.
cWOROKI rz., blp, D.lm -ów ‘widły z czterema zębami’ Węgl. Zob. też DWOJOKI, TROJOKI.
No i późniyj z wideł to dwojoki, trojoki, cworoki.
cWÓRKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘dawniej czteroizbowy budynek drewniany składający się z: DOMOWEJ IZBy, IZDEBKI, STAJNI
i KóMORy ’ PozDol., Węgl.
W trakcie wojny, po wojnie, to jeszcze budowali tak zwane czwórki. Cztery izby.
Dwie z przodu wienksze, z tyłu dwie mniejsze. W jednej była stajnia, były krowy,
a w drugiej tam coś. I to była czwórka. Z przodu tylko mieszkajonce, z tyłu była
stajnia. My jeszcze w takim, my mieszkali.
52
CyCAĆ – CyCNONĆ
cYcAĆ – cYcNONĆ cz., ~om, ~os, ~ajom 1. ‘o niemowlęciu i młodym zwierzęciu: ssać mleko matki’; 2. ‘ogpol. ssać’ Wiś. Zob. też CyCOK.
cYcNONĆ zob. CyCAĆ.
cYcOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘prosię zaraz po urodzeniu, ssące
mleko maciory’ PozDol. Zob. też: CyCAĆ – CyCNONĆ, POWROŹNIOK.
Jak ktoś chciał kupić, pytał sie na jarmaku, pytoł sie bob, jakie te świnie… Malutkie,
cycoki, malutkie po porodzie cycoki sie nazywały, jak sie świnia oprosiła, cycoki.
A te powroźnioki, to już były takie świnki wienksze.
cYGON rz. m., D.lp ~an-a, Msc.lp ~ani-e, M.lm ~an-y ‘dziad śmiguśny, który
JuKA’ por. JuKOC, Wiś.
cYRPOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. chochla’ Wiś.
53
Ć
ĆWIYRĆ rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘drewniane naczynie w kształcie walca, wykonane z klepek, mieszczące 30 kg zboża’ Wiś. Zob. też: GARNIEC,
MIARKA.
Inne pojemniki drewniane, to były miary do zboża: ćwiyrć, miarka, garniec.
W ćwiyrci mieściło sie 30 kg zboża, w miarce – 10 kg, w garncu – 5 kg [ JS 20].
D
{ktoś} DAJE – WEŹMIE NA BÓRG fraz. ‘dać komuś coś na kredyt, wziąć
coś od kogoś na kredyt’ PozDol.
Żydzi dawali na bórg.
DARcIE PIYRZA zest. ‘w znaczeniu ogpol.’ PozDol. Zob. też: OBŻyNKI,
OSKuBEK, TłuKA, WIONEK.
Bez wieczory to było zawsze skubanie pierza. Bo ludzie chowali gensi, no bo
przecież pierzynke trzeba było. Przecież przedtem nie było tak, żeby nakupić
kołdry, czy coś. Bo nie było. Wszystko pierzyny było. No to w każdym domu było
gensi, kaczki, gensi, kaczki, no to trza było skubać. Najpierw jom trza oskubać
tak wcześni. Dożarte to było, jak nie wiem co, szczypało, jak nie wiem co, a późni,
jak przyszły juz długie wieczory, jesień, to było skubanie pierza, darcie piyrza. To
nazbierało sie kobiet z dziesienć. O, co było śmiechu wtedy.
DARZYĆ SIE – UDARZYĆ SIE cz., -o, -ys, -om ‘udać się, przynieść pozytywny efekt’ PozDol.
We Wielkom Sobote szło sie do kościoła ze świenceniem. Brało sie flaszke albo słoik
i wode, kropidło. I szło sie po polach i sie kropiło, żeby sie udarzyło zboże.
DIABEŁ rz. m., D.lp ~bł-a, Msc.lp ~bl-e, M.lm ~bł-y ‘kolędnik przebrany za diabła; nosi czarną odzież, ma doczepiony długi ogon i rogi, a w ręku trzyma widły’
Lip. Zob. też: ANIOł, KRóL, PASTyRZ, śMIERĆ, ZOłNIERZ, ZyD.
A: A diabeł jak był ubrany?
DłuBIANKA
B: A diaboł był na carno jesce z takim wielkim ogonom, to juz był taki i rogi. Tak
podskakiwał, widłami cudował, ze nimo słów jak było. No jak prowdziwy diaboł
[śmiech].
DŁUBIANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘naczynie w kształcie małego koryta wydłubane w kawałku drewna, wykorzystywane do przechowywania różnych produktów, a czasem nawet do podawania potraw’ Wiś. Zob. też
GłuCHOK.
Takie były szczypce na trzepieniu takim – półtora metra do dwóch. Tako łapa była,
tu stopem zaciongała, a tu sie brało takim pazurem, naciongało sie, a ten cieśnik
dobijoł, gdzie była śpara i naciongło sie. Wtedy kiedy sie naciongło tom, to sie
wrzucało do wody i szybko sie obracało, do takiego koryta z drzewa wydłubanego,
taka dłubianka była.
DŁUŹKI przym., M.lm -e ‘ogpol. długi’ Lip., Węgl.
To jo wom tu pokoze te cepy, jakie to były te cepy. To dłuźkie, to sie nazywo dzierzok,
to był dzierzok, a to drugie bijok. To sie uwionzało razom z tym, sie wionzało i to
sie młóciło na boisku.
DNO rz. n., Msc.lp dni-e, D.lm den-Ø ‘dolna część PAKI’ Wiś. Zob. też: BONy,
BuRTA, COłO, CółKO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA,
PACKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ,
SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
A: Z boku osłony i ta całość sie nazywała paka, z przodu i z tyłu miała coło […].
B: To było wszystko rozbiyrane, miało dno i z boku te burty.
DOKUcNY przym., M.lm -i ‘z nacechowaniem emocjonalnym o osobie, która
dokucza innym, jest nieznośna’ Lip.
Jeden chłopok to był taki, taki nazywoł sie Diebeł, to jak tam coś nauczyciel pisoł,
to ón po wszystkich ławkach zwónił, to go potem śmigoł potem, […] e dzieci były
dokucne.
58
DOMOWO IZBA
DOMOWO IZBA zest. ‘część drewnianego domu oddzielona SIENIĄ od
IZDEBKI; w DOMOWEJ IZBIE toczyło się codzienne życie’ Wiś. Zob.
też: IZBA, KóMORA, KóMóRKA.
Wyposażenie domowej izby wyglondało ciekawie. Niedaleko pieca, czyli paleniska,
były tak zwane polonki – dwie żerdzie, niedaleko jedna od drugiej, od ściany do
ściany i na tych polonkach suszyło sie drewno do palenia. Brało sie to drewno od
strony paleniska lub pieca, a to dalsze sie przybliżało, a do tyłu donosiło sie świeże.
Na przeciwnej stronie była żyrdzia, która służyła do wieszania ubrań i butów.
Mokre ubrania i buty nawet szybko wysychały [ JS 10].
DO NIK TAK NAZYWAJOM fraz. ‘formuła, którą się wypowiada, określając
czyjś przydomek’ Wiś. Zob. też {ktoś} JEST ZNANy Z OJCA.
A: Przezwiska, może to kiedyś były jakieś przydomki. To tak już było z dziada
pradziada, zostawało.
B: Albo sie mówi: do nik tak nazywajom […].
C: Do nich tak nazywajom?
D: Do mnie, na przykład nazywali – do Matyjki.
DONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘spodnia deska w PACE’ Lip.
Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DySEL, KIERy,
KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK,
LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA,
OZWORA, PACKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK,
SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA,
śNICE, ZADEK.
A gnój wozić to jak? To wóz był na gnój. Takie były dłuźkie deski zbite, tak wysokie
i dwie, i na spodku była donka […]. Takie i tyn kołowrot był u dołu, a na tym były
te dwie osłony i do tego kładli gnój […]. A na zadku sie opierało te, o te kulfony.
DOPITY przym., M.lm ~ic-i ‘ogpol. pijany’ Wiś.
Wtargli w ten dom, bo dom pientrowy, ale my sie rozlecieli, ze juz potem śladu nie
było za nami. No, a myśmy tu weśli na trzecie pientro tam na tym… I ja gadam tak:
teraz już je pionta godzina, brat już był tak dopity mój [śmiech], że już idziemy.
59
DO RuKI
DO RUKI wyr. przyim. ‘o kimś lub o czymś z uznaniem: odpowiedni, właściwy’
Wiś.
Do ruki to taka osoba, która ma wszystko, co trzeba […]. Baba do ruki to jest taka,
co umie zagotować, posprzontać, wyprać i jeszcze chłopem sie zajonć tak jak trzeba.
DOSTAĆ zob. DOSTAWAĆ.
DOSTAWAĆ – DOSTAĆ cz., ~jo, ~jes, ~jom 1. ‘w znaczeniu ogpol.’; 2. ‘ogpol.
zostać’ Węgl.
2. Musze to umyć, bo mi dostało, bom nie miała i dopiero teraz zem kupiła.
DOZARTY przym., M.lm ~rc-i ‘z nacechowaniem emocjonalnym o człowieku
lub zwierzęciu: dokuczliwy, agresywny, uparty’ Lip., PozDol.
No to w każdym domu było gensi, kaczki, gensi, kaczki, no to trza było skubać.
Najpierw jom trza oskubać tak wcześni. Dożarte to było, jak nie wiem co, szczypało,
jak nie wiem co, a późni, jak przyszły juz długie wieczory, jesień, to było skubanie
pierza, darcie pierza.
DRAPAGA rz. ż., C.Msc.lp ~padz-e, D.lm ~pag-Ø ‘miotła zrobiona z gałązek
brzozowych, dziś zwykle wykorzystywana do zamiatania podwórka’ Wiś. Zob.
też DROPACKA.
DREWNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘wóz z drewnianą osią i nieokutymi kołami’ Lip. Zob. też: F uRA, WASOZEK, ZELEŹNIOK.
A: Wóz nazywali drewniok abo był zeleźniok. Drewniok to był taki, co mioł oś
drewnianom, to nazywali drewniok. A jak był, mioł oś zelaznom, to juz zeleźniok.
Tak sie to nazywało. […] Koła były drzewiane, a wiychrzom były okute takom
obrencom, takom.
B: A ta obręcz jak się nazywała?
A: Rachwa. […] Tako głowa była utocono na tokarni.
DREWNIORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘duża drewniana łyżka
przeznaczona np. do nakładania potraw’ PozDol.
60
DROGA POZA RZyKE
Do Wiśniowy sprzedawały baby masło, te sery, to wszystko sie sprzedawało.
Jeszcze sie zrobiło tom […] łyzkom drewniorkom, takie sie wzorki robiło […] na
wiyrzchu, […] masło było takie jakieś udekorowane.
DROGA POZA RZYKE zest. ‘drugorzędna asfaltowa droga w Wiśniowej,
znajdująca się za Krzyworzeką w stosunku do GOśCIŃCA’ Wiś.
[…] [To była] droga poza rzeke we Wiśniowej, którom wieźli później tych zabitych […].
DROPAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘to samo co DRAPAGA’ Lip.
DRUHNA rz. ż., C.Msc.lp ~hni-e, D.lm ~hen-Ø 1. ‘panna towarzysząca pannie
młodej podczas ślubu i wesela’; 2. ‘każda panna biorąca udział w weselu’ Wiś.
Zob. też: DRuZBA, KRZESTNO, KRZESTNO MATKA, KRZESTNy,
KRZESTNy OJCIEC, KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSO STAROśCINO, NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy
DRuZBA, STAROSTA, STAROśCINO.
Ocepiny to najpierw druhny tańcowały z paniom młodom, no i co która umiała,
to śpiewali piosenki, a jak, potem starościny. Potem najbliższo starościna, to ona
jej zdejmowała welon i zadawała jej chustke do tyłu, wionzała tak, jak mo babka.
DRUŚLOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. durszlak’ Wiś.
Po tyk ocydzorkak to juz późni wesły druśloki, juz nie były drewniane.
61
DRuZBA
DRUZBA rz. m., D.lp -y, Msc.lp -e, M.lm -owie 1. ‘kawaler towarzyszący panu
młodemu podczas ślubu i wesela’; 2. ‘każdy kawaler biorący udział w weselu’ Wiś.
Zob. też: DRuHNA, KRZESTNO, KRZESTNO MATKA, KRZESTNy,
KRZESTNy OJCIEC, KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSO STAROśCINO, NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy
DRuZBA, STAROSTA, STAROśCINO.
Drużbów dwóch byli, ale inni też byli. Ci, co na weselu byli, też byli drużbami.
Każdy kawaler to drużba.
DRZYZGA rz. ż., C.Msc.lp drzyzdz-e, D.lm drzyzg-Ø ‘ogpol. drzazga’ Wiś.
DUcLA rz. ż., C.Msc.lp ducl-i, D.lm ducl-Ø ‘stromy brzeg nad potokiem’ Wiś.
DUDKAĆ – WYDUDKAĆ cz., ~ujo, ~ujes, ~ujom ‘oszukiwać kogoś, przechytrzyć, zazwyczaj pozbawiając go pieniędzy’ Wiś.
DULDOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘dawniej cukier zawinięty w chusteczkę pełniący rolę smoczka dla niemowlęcia’ Wiś.
DUSA I zob. fraz. HuLOJ DuSA, PIEKłO STANIAłO.
DUSA II rz. ż., C.Msc.lp dus-y, D.lm dus-Ø ‘dawniej metalowy wkład do żelazka,
który rozgrzewano w piecu’ PozDol.
A: To jest żelazko z duszom, gdzie ogień sie wkładało do środka.
B: A która to była ta dusza tego żelazka?
A: Dusza była w środku, jak sie włożyło jom, żar to była dusza.
DUSIOŁEK rz. m., D.lp ~łk-a, Msc.lp ~łk-u, M.lm ~łk-i ‘w legendach: postać,
którą straszy się niegrzeczne dzieci; według opowieści DuSIOłEK wskakuje
na szyję i dusi człowieka’ Lip. Zob. też BOGINKA.
Tych dusiołków, tych straszydeł, tych światełek to było w pierony.
DUŚKO przysł. ‘ogpol. daleko’ Wiś.
Zgniewoł sie ton Żyd i wio do dowódcy, to duśko było, polecioł do tego dowódcy
na przodek.
62
DuSA II
63
DuZIA
DUZIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘ogpol. gołąbek, grzyb jadalny (Russula heterophylla Fr.)’ PozDol. Zob. też: GOłOMBKA, KOWALIK, KOWOL, LISKA,
PAŃSKO GOłOMBKA, PIŃKA, POCIEC, PyTLOK (1), SIWuCHA,
SOśNIOK, ZIuZIA, ZOSIA.
Zielone były takie gołombki, nazywały sie duzie. Była gruba gołombka zielona,
taka biała z zielonymi kropkami. Pyszne byly, takie mieńciutkie, do smaku, nawet
na blacie sie je piekło.
DUZY zob. fraz. Z DuZEGO CHMuRANIO MAły DySC.
DWOJOKI rz., blp, D.lm -ów ‘widły z dwoma zębami’ Węgl. Zob. też: CWOROKI, TROJOKI.
No i późniyj z wideł to dwojoki, trojoki, cworoki.
DYBY rz., blp, D.lm -ów ‘dwie deseczki, którymi ściskano CóMBER, aby nadać
mu odpowiedni kształt’ Węgl.
Dyby to takie dwie deski były i u góry zwionzane, żeby to ścisło. I to sadło, jak
posiedziało długo, to tak żeś pan kroił jak szynke.
DYMNIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø 1. ‘dawniej otwór w powale,
przez który wydostawał się dym z pieca’; 2. ‘dawniej część strychu, gdzie po
świniobiciu wisiały CóMBER i słonina’ Lip.
1., 2. Pamientam jeszcze taki dom, co był z dymnicom. To była dziura, normalnie,
w powale, i ten dym wyszedł. A tam zawsze palili i tam wisiało zawsze sadło
i słonina.
DYMNY przym., M.lm -e ‘dawniej o domu bez komina, w którym dym z paleniska zalegał pod POWAłĄ’ Wiś.
Domy były takie podłe […], stare, dymne […]. Dymne to nie było komina. Tak
sie kurzyło, kopciło.
DYSc zob. fraz. Z DuZEGO CHMuRANIO MAły DySC.
DYSEL rz. m., D.lp ~sl-a, Msc.lp ~sl-u, M.lm ~sl-e 1. ‘ogpol. dyszel (w wozie albo GNATKACH)’ Węgl.; 2. ‘to samo co GROZEL’ Wiś. Zob. też:
64
DZIADKI
BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, KIERy, KłONICA,
KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA,
LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK,
SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA,
STRZyMALNIK, śNICE, ZADEK.
A: Tu był dysel […], bo tyn wóz sie kóńcył tu, no tyn przodek, a tu mioł jesce śnice,
sie nazywało. Tyn przodek mioł snice, tak jakby to [informator pokazuje], to były
śnice, a tu był dy…, a tu były połoncone dyslem, dyslem.
B: A konia się przyczepiało…?
A: Tu był hak.
B: A co to było do tego haka?
A: A orcyk był.
DZIADKI rz., blp, D.lm -ów ‘potrawa z ciasta (przygotowanego z ziemniaków
i pełnoziarnistej mąki) kładzionego łyżką na wrzątek, podawana z OMASTĄ’
PozDol., Wiś. Zob. też: KRuPy Z GROCHEM, TAROLEK.
Gotowali tako kasze – godali dziadki, najlepse było, jak omaścili skwarkami.
DZIADY rz., blp, D.lm -ów ‘zwyczaj praktykowany w Poniedziałek Wielkanocny,
charakterystyczny dla gminy Wiśniowa, polegający na odwiedzaniu domów
przez DZIADy ’; Zob. też: DZIOD I, JuKAĆ, JuCKI, KuSIĆ, KuSICIEL, REWEROWAĆ, śMIGuśNIK.
Przebieraliśmy sie w takie różne łachmany, na twarz tośmy se robili maski albo
z tektury, albo ze skóry królika, to już była wyższa szkoła jazdy. Szlimy tak od
chałupy do chałupy. „Podarujcie co, skruszcie syrcysko” – takim zmienionym głosym,
żeby nos niby nie poznali.
DZIEcISKO rz. n., Msc.lp ~sk-u, D.lm ~sk-Ø ‘z nacechowaniem emocjonalnym: dziecko’ PozDol., Wiś.
A: Na misce sie jadło. Tako ławka była i rodzice siedzieli, a my, dzieciska, to tak
tego. A jak były zimnioki, jakoś tam cym omaścili, no to my tak, każdy tylko patrzył,
kaj ta jest skwarek, żeby było.
B: I z jednej miski?
65
DZIERZOK
A: Z jednej miski, ta, i drewnianymi łyżkami.
B: I była kolejność? Kto pierwszy sięga?
A: Nie, nie, nie było kolejności, ino, jak mówie, dzieciska to wszystko patrzyło, kej
jaki skwarek jest, żeby było.
DZIERZOK [wym. dzier-zok] rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘dłuższa
część CEPóW trzymana w rękach przez młócącego’ Wiś. Zob. też: BIJOK,
KAPICA, SOLKI.
Mnie nie chcieli przyjonć, bom miała za mało lat, gada mi kierownik, ten brygadzista – dziecko, wracaj do domu, ty tu nie dos rady robić, tu jest ciynżko robota, nie
potrafis. Jo godam – wie pan co, panie kierowniku, wszystko umiom robić, cepami
młócić. Zaskocyłam go tymi cepami. Pyto sie mnie – a co to jest? A ja, gdziesik
tam taki patyk był, bo my siedzieli, złomałam tego patyka i pokazuju mu, widzi
pan, ten krótszy to jest bijok, a ten dłuższy, […] jeden jest bijok, drugi dzierzok.
DZIESIONĆ zob. fraz. {ktoś} WyBuDuJE SIE Z DZIESIONCIu PALCy.
DZIOD I rz. m., D.lp dziad-a, Msc.lp dziadzi-e, M.lm dziad-y ‘przebieraniec
uczestniczący w DZIADACH. Dawniej grupa DZIADóW zakładała kostiumy ze słomy i maski zrobione z gazet, obecnie ich przebrania są dowolne.
DZIADy, przechodząc przez wieś, polewały panny wodą, wydając przy tym
JuKANIE’ Wiś. Zob. też: DZIADy, JuCEK, śMIGuśNIK.
DZIOD II rz. m., D.lp dziad-a, Msc.lp dziadzi-e, M.lm dziad-y ‘przyrząd stolarski do przytrzymywania drewna, które obrabiano; DZIOD składał się z ławki
i dźwigni, za pomocą której dociskano drewno’ Wiś.
Dziod to było urzondzenie wieloczynnościowe, uniwersalne, na którym można
było zrobić wiele rzeczy, na przykład okna [ JS 29].
DZIOPA rz. ż., C.Msc.lp dziopi-e, D.lm dziop-Ø ‘młoda dziewczyna, panna’
Wiś. Zob. też CHODOK.
Na dziewczyne mówi sie dziopa tu, na chłopaków chodok, starzy, no to chłopy,
[…] jak jest młody, to mówiom chodok.
66
DZIóB
DZIÓB rz. m., D.lp ~ób-a, Msc.lp ~óbi-e, M.lm ~ób-y ‘przednia, wydłużona
część kowadła’ Węgl.
A: A ta część kowadła to co to jest?
B: No, to jest kowadło.
A: Ale ta część?
B: No to jest taki dziób, […] nie kacy, ani gosi, […] zelazny.
DZIYWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø 1.‘dawniej: dziewczyna, panna’;
2. ‘dawniej: córka’; 3. ‘ogpol. floks (Phlox L.), roślina ozdobna’ Lip.
3. Co przychodził sezon, to wszystkie kwiatki były. Dawno dziewki były, nazywały
sie, a teraz to som floksy.
3. Albo floksy, co som ładne takie, to dziywki.
DZIYZKA rz. ż., C.Msc.lp ~zc-e, D.lm ~zek-Ø ‘drewniane naczynie z klepek,
służące do rozczyniania mąki, wyrastał w nim też chleb’ Wiś. Zob. też NIECKA.
A: Czy Pani piekła chleb?
B: O piekłam ile razy. Jak sie ozeniłam, to juz nie piekłam chleba, bo mama piekała,
ale mama mie ucyła chleba, bo jak pódzies gdzie do chłopa, ale chłop przysed do
mnie, to mama piekła. No, ale to my normalnie piekli. Wyrobio sie ciasto, była tako
dziyzka z drzewa. Nie wiym, cy majom takom. Dziyzka, dziyzka sie nazywało.
DZWONO rz. n., Msc.lp ~ni-e, D.lm -ów ‘część drewnianego obwodu koła
u wozu, od wewnętrznej strony dzwona były osadzone szprychy, które łączyły
tę część koła z GłOWĄ, od zewnątrz połączone dzwona była okute RAFĄ
(RACHWĄ), oczywiście tylko w ZELEŹNIOKu’ Lip, Wiś. Zob. też: BONy,
BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA,
KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA,
LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OPASKA, ORCyK, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA,
PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
A: Koła były drzewiane, a wiychrzom były okute takom obryncom, takom.
B: A ta obręcz jak się nazywała?
A: Rachwa. Tako głowa była utocono na tokarni, z drzewa i była okuto, nabite
sprychy, no i, tu u góry nazywali dzwona. Z drzewa były zrobione dookoła, a na
67
DZWONO
tym, na wiyrzchu sie nawdziywało to rachwo, nabiyło […]. To przewaźnie było
z jasienia i z demba […].
B: A jak to łączone było?
A: To pieknie złocyli jedno do drugiego, a w środku był wprawiono tako, taki, mały
śpic, zeby sie nie, nie rusały, bo tak, toby sie mijało jedno z drugim.
68
F
FASYJOTA rz. ż., C.Msc.lp ~oci-e, D.lm ~ot-Ø ‘szczyt dachu zbity z desek’
Wiś. Zob. też KICKA.
Takie pokrycie nowego domu nowom słomom mogło służyć 40–50 lat. Do takiego
pokrycia dach musiał być dość bystry, bo wtedy na domach nie było fasyjotów, czyli
szczytów z desek, tylko też były kryte słomom [ JS 9].
FIGIEc rz. m., D.lp ~gc-a, Msc.lp ~gc-u, M.lm ~gc-e ‘ogpol. figlarz, żartowniś’
Wiś.
FILcOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘but filcowy’ Wiś. Zob. też: CHOLEWIOC, CHOLEWIOK, KANADyJKI, TENISóWEK, ZGRZyBEK.
FILOWAĆ – POFILOWAĆ cz., ~lujo, ~lujes, ~lujom ‘ogpol. obserwować,
przyglądać się’ Wiś.
Jak sie tam komuś podobała dziewczyna, to chłopak sie przebroł, filowoł jom na
rynku, zeby jom zdobyć, zeby sie umówić. „Przyjdź ta na to godzina juhuuu…”
– jukajom tak.
FOLKDAJEc rz. m., D.lp ~jc-a, Msc.lp ~jc-u, M.lm ~jc-e ‘w czasie II wojny
światowej: folksdojcz, Volksdeutsch’ Węgl.
Jednego razu wysłali mu list, tymu sołtysowi, zeby sie uspokoił, nie był takim
folkdajcem niemieckim, bo bedzie źle.
FORZT
FORZT rz. m., D.lp ~rzt-a, Msc.lp ~rzci-e, M.lm ~rzt-y ‘deska o grubości pięciu
centymetrów’ Węgl. Zob. też PIENĆĆWIyRCIóWKA.
To jest stolarskie określenie, forzt. Z forztów robili stolarze. Grubości pienć centymetrów, bo deski grubości trzydziestu centymetrów to som deski. Z tych forztów
sie robiło okna.
FRANcA rz. ż., C.Msc.lp franc-y, D.lm franc-Ø ‘z negatywnym nacechowaniem
emocjonalnym: dokuczliwa, złośliwa kobieta, najczęściej obmawiająca innych’
Wiś.
FURA rz. ż., C.Msc.lp furz-e, D.lm fur-Ø 1. ‘wóz konny, furmanka’; 2. ‘wóz
załadowany sianem snopkami lub słomą’ PozDol.
2. Fura to jest z czymś, na przykład sianem albo ze snopkami. Wóz to jest wóz,
a fura to jest u nas drabiniasty wóz napełniony przeważnie sianem albo snopkami.
To jest fura, to wtedy fura.
FUSYT rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~ci-e, M.lm -y 1. ‘z nacechowaniem emocjonalnym: osoba bardzo delikatna’; 2. ‘z nacechowaniem emocjonalnym: osoba, której
trudno dogodzić’ Wiś.
FUTROWAĆ – POFUTROWAĆ cz., ~rujo, ~rujes, ~rujom 1. ‘tuczyć zwierzęta’; 2. ‘jeść łapczywie’ Wiś.
FUTRZYNA rz. ż., C.Msc.lp ~rzyni-e, D.lm ~rzyn-Ø ‘ogpol. futryna’ Wiś.
70
G
GAcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘ogpol. nietoperz’ Wiś.
GAcIĆ – OGAcIĆ cz., -o, -is, -om ‘ocieplać podmurówkę drewnianego domu
śCIOłOM’ PozDol. Zob. też: GRóDŹ, POGRóDKA.
Ogacić, stary dom sie gaciło ściółom albo słomom. Jak przyszedł mróz, to jak te
nowe domy ocieplajom styropianami. I chodziło sie z koszykami, moja mama, ja
na ściółe do lasu, jak liście spadły, były takie bronzowe, tam w Grodzisku, tam
w lesie. Obstawiało sie takimi gałenziami, jak był koszyk pełny, to sie liście zesypiom, jak sie niesie, mama naładowała z pienć, sześć gałenzi i sznurek do koszyka
i ściółe z tymi patykami zwionzać, żeby nam sie nie wysypała po drodze, bo jak
był koszyk blendowy, to nam sie wszystko wysypie […]. I całe robiliśmy z takich,
jak to sie mówi, z takich zerdek, takie jak to suchary przeważnie, takom mało
gałonź, z tego było, to som takie suchary, obijało sie tak koło stajnki na zime, bo
to była z drzewa jodła, dziury przetykało sie nim, w tych izbach, jak pan mówi,
ze krowa miała ciepło.
GAcIE zob. fraz. {ktoś} CHODZI JAK SMRóD PO GACIAK.
GADZINA rz. ż., C.Msc.lp ~dzini-e, D.lm ~dzin-Ø ‘zwierzęta gospodarskie,
np.: krowa, koń, świnia, królik, kura’ Lip., Wiś.
Jako taki traktor kupioł, żeby sie nie mordować z tom gadzinom.
GANc przysł. ‘całkiem’ Wiś.
GANDZIAROWATy
GANDZIAROWATY przym., M.lm ~ac-i ‘z nacechowaniem emocjonalnym:
osoba nierozgarnięta’ Węgl. Zob. też TłuK.
A: Taki to był gandziarowaty chłop.
B: A co znaczy gandziarowaty? […] nierozgarnięty?
A: No… Tak!
GANOBIĆ – ZGANOBIĆ cz., -o, -is, -om 1. ‘z nacechowaniem emocjonalnym: robić coś po kryjomu’ Wiś; 2. ‘ogpol. gromadzić, zbierać jakieś przedmioty’
PozDol.
2. Ganobić to znaczy tak o, żeby se tak wszystko, gdzie co mam, jakbym coś dostała
od kogoś, to tak se wszystko, jak te dyplomy mam z Wiśniowej, z Domu Kultury,
tam od wos wszystko schowałam do szafy. Wszystko se ganobie […]. Ganobić,
żebym miała na pamientke. Nikt niczego nie weźmie, bo se to musze ganobić.
GARNIEc rz. m., D.lp ~nc-a, Msc.lp ~nc-u, M.lm ~nc-e ‘drewniane naczynie
w kształcie walca, wykonane z cienkiej deseczki, z jednym uchwytem, mieszczące
ok. 5 kg zboża’ Wiś. Zob. też: ĆWIyRĆ, MIARKA.
Inne pojemniki drewniane, to były miary do zboża: ćwiyrć, miarka, garniec.
W ćwierci mieściło sie 30 kg zboża, w miarce – 10 kg, w garncu – 5 kg [ JS 20].
GAZDA rz. m., D.lp gazd-y, Msc.lp gaździ-e, M.lm gazd-owie ‘w Węglówce:
gospodarz, właściciel gospodarstwa rolnego’ Węgl. Zob. też GAZDOWAĆ.
Gazda to jest… pełnomocnik gruntu.
GAZDOWAĆ cz., ~dujo, ~dujes, ~dujom ‘w Węglówce: prowadzić gospodarstwo
rolne, zarządzać gospodarstwem’ Węgl. Zob. też GAZDA.
GDOKAĆ – GDOKNONĆ cz., ~om, ~ces, ~com 1. ‘ogpol. o kurze: gdakać’;
2. ‘o człowieku: dezaprobująco komentować, krytykować’ Wiś.
GDOKNONĆ zob. GDOKAĆ.
GDZIESI zaim. ‘ogpol. gdzieś’ Lip. Zob. też: BOJCO, CHOĆCO, CHOĆJAKIE, CHOĆKIEJś, COSIK, GDZIESIK, KOGOSIK, KTOSIK.
Osiem lat miałam, to kupili mi pierwsze buty gdziesi na jarmarku.
72
GDZIESIK
GDZIESIK zaim. ‘to samo co GDZIESI’ Węgl.
Nieroz to było tak duzo tych przychodnich, ze wiency wnet by było jak weselnych.
Ja to miołem wesele tyz tutoj córki, […] to z Lipnika, tam z Kobielnika z Kasinki,
gdziesi ze Pcimia. No to trza im było dać wódki.
GIcOL rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e 1. ‘ogpol. goleń’; 2. ‘chuda noga’ Wiś.
GIERGONIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘ogpol. dalia (Dahlia Cav.), roślina
ogrodowa’ Lip. Zob. też: ASPARAG, MIERT, KRAKOWIOK ZELAZNy,
SZPARAGuS, WOJCIESEK.
GŁOWA rz. ż., C.Msc.lp ~wi-e, D.lm -ów ‘część, piasta drewnianego koła wozu
i innych pojazdów; w GłOWIE były osadzone szprychy’ Lip. Zob. też: BONy,
BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, DZWONO, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OPASKA, OSłONA, OSłONKA, ORCyK, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA,
PODyMA, PROZEK, PRZODEK, RACHWA, RAFA, SIERDZyŃ,
SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK, ZELEŹNIOK.
A: Koła były drzewiane, a wiychrzom były okute takom obryncom, takom.
B: A ta obręcz jak się nazywała?
A: Rachwa. Tako głowa była utocono na tokarni, z drzewa i była okuto, nabite
sprychy, no i tu góry nazywali dzwona. Z drzewa były zrobione dookoła, a na
tym, na wiyrzchu sie nawdziywało to rachwo, nabiyło.
GŁOWOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘z nacechowaniem emocjonalnym:
dziecko z dużą głową’ Wiś.
GŁUcHOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘duża metalowa miska, z której
dawniej wiśniowianie wspólnie jedli posiłek, później spożywali z niej jedynie
wigilię’ Lip., PozDol. Zob. też DłuBIANKA.
A: Głochok to była znowu tako miska po prostu jak to.
B: Że wydawał taki dźwięk?
A: Wydawoł taki dźwienk, ona musiała mieć takie dno, jakby miała żelazne.
73
GNATKI
GNATKI rz., blp, D.lm ~tek-Ø ‘małe sanki wykorzystywane do przewozu drewna,
według niektórych mieszkańców gminy Wiśniowa jest to obce słowo’ Lip., Węgl.
Zob. też: DREWNIOK, F uRA, WASOZEK, ZELEŹNIOK.
W zimie mielimy sanie. Znów były sanie, gnatki sie nazywały. To były sanie, tu
był ten nasad, a z tyłu były dwie takie znów zerdzi – tu połonczone i tu był na
tym nasadzie i to sie nazywły włóki znowu.
GNIĆ zob. fraz. JAK SIANO ALBO ZBOZE W POLu GNIJE, TO
CHłOP GRZyBAMI ZyJE.
GNIEcIONE rz., blp, D.lm -yk ‘kluski z ugotowanych i ugniecionych ziemniaków, z dodatkiem śmietany, kładzione do gotującej się wody’ Wiś. Zob. też
SIERśCIOKI.
GODAĆ – PEDZIEĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. mówić – powiedzieć’ Lip.
Zob. też: {ktoś} GODO – POWIE PO CHAMSKu, {ktoś} GODO –
POWIE PO PAŃSKu, {ktoś} GODO – POWIE PROSTO, GWARNy,
GWARZyĆ – POGWARZyĆ.
A: Ale o czym to chcecie mówić?
B: Nie mówić, ino po staremu godać!
{ktoś} GODO – POWIE PO cHAMSKU fraz. ‘mówić gwarą’ PozDol. Zob.
też: {ktoś} GODO – POWIE PO PAŃSKu, {ktoś} GODO – POWIE
PROSTO, {ktoś} GODO – POWIE PO WIEJSKu, GWARZyĆ – POGWARZyĆ.
Nie wiem, czy tu mówić takom wiśniowskom godkom. Po chamsku, tak jak moja
mama jeszcze gadywała.
{ktoś} GODO – POWIE PO PAŃSKU fraz. ‘mówić polszczyzną ogólną’
PozDol. Zob. też: {ktoś} GODO – POWIE PO CHAMSKu, {ktoś} GODO
– POWIE PROSTO, {ktoś} GODO – POWIE PO WIEJSKu, GWARZyĆ – POGWARZyĆ.
Taki wiejski chłop, nie godoł nawet po pańsku.
74
{ktoś} GODO – POWIE PO WIEJSKu
{ktoś} GODO – POWIE PO WIEJSKU fraz. ‘to samo co {ktoś} GODO –
POWIE PO CHAMSKu’ Wierz.
To był wstyd, jak sie zajechało do miasta, to był wstyd, żeby tam coś mówić po
wiejsku, no nie. A teraz wszyscy chcom tego słuchać.
{ktoś} GODO – POWIE PROSTO fraz. ‘to samo co {ktoś} GODO – POWIE PO CHAMSKu’ Wiś.
No górale tak godajom jak my. Tylko górale tak bardzi zaciongajom, a my to tak
prosto.
GODY zob. fraz. {ktoś} CHODZI – PóJDZIE NA GODy.
{ktoś} GODZI – ZGODZI NA SŁUZBE fraz. 1. ‘dawniej: w okresie Bożego
Narodzenia ustalać warunki pójścia na służbę, która trwała zazwyczaj rok’;
2. ‘dawniej: przyjmować na służbę’ Wiś. Zob. też: {ktoś} JEST u PAŃSTWA,
{ktoś} CHODZI – PóJDZIE NA GODy.
1. Mama godziła nas na te służby. Mama brała pieniondze raz w miesioncu.
GOŁOMBKA rz. ż., C.Msc.lp ~bc-e, D.lm ~bek-Ø ‘to samo co DuZIA’ Wiś.
Za mojego dzieciństwa to głównymi grzybami były kozoki. To wszendzie rosło,
prawdziwek to był dużom rzadkościom. A teraz znowu prawdziwków jak jest
grzybny rok to jest moc, a kozoki to z rzadka. No i oprócz tych kozoków to jeszcze
były jeszcze te z czerwonymi główkami, to jak myśmy je nazywali kowole, nie
wiem czemu. No i gołombki były, siwuchy i pańskie. Pańska gołombka to była taka
zielonkawa, gruba, w suchych miejscach rosły te pańskie gołombki. No i pińki, czyli
opieńki, to w jesieni było. No i to było takie przysłowie, że jak siano albo zboże
w polu gnije, to chłop grzybami żyje. Jedzeniem to były te grzyby wymieszane
z tymi krupami, z czymkolwiek, ze ziemniakami, ale to już była tego swego
rodzaju omasta.
GORSET rz. m., D.lp -u, Msc.lp ~ci-e, M.lm -y ‘część tradycyjnego stroju kobiecego noszonego przez panny; zdobiony wzorami kwiatowymi i przewiązywany
wstążkami, zakończony KALETKAMI; jego charakterystycznym elementem
był wyhaftowany ORZEł’ Wiś. Zob. też: SELOZEK, SIEKANKA.
75
GORZEL
GORZEL [wym. gor-zel] rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘wole szyjne (powiększenie tarczycy)’ Wiś.
No i miał takie te gorzele. Dawno, dawno, dawno jeszcze, za Austryi miał….
I żył długo, długo żył, no i miał takie gorzele takie. Do Dobczyc poszedł na nogach,
bo nie było, nie było samochodów w ogóle i późnij była powódź. Powódź była, jak
wracoł, a już było ku wiecorowi, co tam dbali […], nie było samochodów i trzeba
było do domu iść po operacji.
GOSIOR rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~rz-e, M.lm -y 1. ‘ogpol. gąsior’; 2. ‘dachówka
do krycia kalenic i naroży’ Wiś.
GOŚcINIEc rz. m., D.lp ~ńc-a, Msc.lp ~ńc-u, M.lm ~ńc-e 1.‘dawniej: szeroka
droga wiejska’; 2. ‘współcześnie: główna droga asfaltowa w Wiśniowej’ PozDol.
Zob. też DROGA POZA RZyKE.
GÓROL rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e 1. ‘ogpol. góral’; 2. ‘mieszkaniec
Węglówki’ Wiś. Zob. też GóROL CEPEREK.
Jak Niemcy napadali, to górole we wsi robiły paniku […]. I uciekali górole z bydłem, ze wszystkim, że mordujom […].
GÓROL cEPEREK zest. ‘określenie mieszkańców Wiśniowej, używane przez
Podhalan’ Wiś.
Bo ja, jak jeszcze byłam takom młodom dziewczynom, pracowałam w Zakopanem,
to tam nas nazywali górale ceperki.
GRANDZIORZ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. złodziej, oszust’ Wiś.
GRANIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘łańcuch z drobnymi ogniwami’
PozDol. Zob. też KOPALNIOK.
Przy wozie był łańcuk z takimi drobnymi ockami, godali granik, ale tyz mieli
łańcuchy takie grubse, kopalnioki, bo z kopalni, ze Ślonska przywozili.
GRAŚLA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘ogpol. noga’ Wiś.
76
GROZEL
GROZEL rz. m., D.lp ~zl-a, Msc.lp ~zl-u, M.lm ~zl-e ‘korpus pługa, wspierający
się na przodzie na KOLCACH, na GROZLu był umieszczony GRZEBIyŃ’
Wiś. Zob. też: DySEL, GRZOZEL, JARZMICKA, NOGI, ORCyK,
ODWALNICA, TRZóSłO, WOGA, WIĆ.
Do orania był pług, który miał nogi – tak to nazywa sie do dzisiaj – za które trzyma
sie przy oraniu, drewniane, z naturalnie krzywego drewna i grozel z dziurkami
(nie tak, jak teraz jest z grzebieniem), do których wkładało sie bolec: dalej lub bliżej
w zależności od zamierzonej głembokości orki. Na grozlu było jeszcze jarzmecko,
do niego wkładało sie trzósło – był to kawałek żelaza na kant, który krajał ziemie
przed odwalnicami. Z tego, co ja pamientam, to odwalnica i reszta czenści pługa
była już żelazna. Ale opowiadali, że dawniej pług miał odwalnice drewnianom,
a czenść, która krajała ziemie, miał okutom blachom – takiego pługa ja już nie
widziałem [ JS 25].
GROZIEL rz. m., D.lp ~źl-a, Msc.lp ~źl-u, M.lm ~źl-e ‘nakładka na przęślicy;
na GROŹLu przywiązuje się garstkę lnu przeznaczoną do przędzenia’ Lip.,
Wiś. Zob. też: KONDZIEL, SCEĆ, SIADACKA.
Len przendło sie rencznie na urzondzeniu składajoncym sie z siadacki – cienkiej
deski pod tyłek, kija do groźla – na groźlu kładło sie len, lekko go przywionzujonc,
a groziel musiał sie obracać na tym kiju i wrzeciono, to było najważniejsze. Zawsze
wrzeciono obracało sie dwoma palcami i pociongało sie z kondzieli i na wrzeciono
„nachodziła” już nitka [ JS 24].
GRÓDŹ rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘drewniana konstrukcja przy zewnętrznych
ścianach chałupy służąca do ocieplania pomieszczeń, wypełniana śCIELEM’
Wiś. Zob. też: GACIĆ – OGACIĆ, POGRóDKA.
GRZEBIYŃ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘żelazna część pługa, mocowana
na GROZLu / DySLu pługa, służąca do regulacji głębokości orki, połączona
z KOLCAMI za pomocą łańcucha’ Lip., PozDol. Zob. też: JARZMECKO,
NOGI, ODWALNICA, ODZAGóNIE, TRZóSłO.
A: Do ustawianio głembokości [orki] to był grzebiyń taki na wiyrzchu wstawiany,
taki.
B: A ten grzebień był z czego?
77
GRZOZEL
A: Metalowy, no jak to nazwać, no, no zelazko do ciyncia, odwalnica. Grzebiyń
był przykrencany do drewnianego no, to jakby to powiedzieć, dysla. Na kolce sie
kładło ten dysel na pługu i połoncone to było łańcuchem.
B: A ten łańcuch miał jakąś nazwę?
A: Nie, łańcuch. Dziadek, jak mówił, to przynieś łańcuch. Jedziemy orać, bierzemy
pług i kolca i tyle.
B: A pług jakie miał części?
A: No pług, no to mioł grozel, nazywali, co taki dłuźki był. A na wiyrzchu mioł
taki, taki teli, nazywali grzebiyń.
GRZOZEL rz. m., D.lp ~zl-a, Msc.lp ~zl-u, M.lm ~zl-e ‘to samo co GROZEL’
Węgl.
GRZYB zob. fraz. JAK SIANO ALBO ZBOZE W POLu GNIJE, TO
CHłOP GRZyBAMI ZyJE.
GRZYK zob. fraz. JAK PROWDA, TO I NIE GRZyK.
GWARNY przym., M.lm -i ‘ogpol. rozmowny’ Wiś. Zob. też GWARZyĆ –
POGWARZyĆ.
A: Ja tak jesce nie jest taki gwarny, że, nie […].
B: Wyście nie som tacy gwarowi, bo wyście jest pan. […] Som tacy niektórzy, co
takie umio opowiadać.
GWARZYĆ – POGWARZYĆ cz., -o, -ys, -om ‘ogpol. rozmawiać, gawędzić’
Wiś. Zob. też: GWARNy, {ktoś} GODO – POWIE PO CHAMSKu, {ktoś}
GODO – POWIE PO PAŃSKu, {ktoś} GODO – POWIE PROSTO.
A: Toby my mogli iść razem, bo jo też tam nie tak daleko mieszkam.
B: To pójdziemy.
A: No i bedziemy gwarzyć drogom.
GWÓZDEcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘mały gwóźdź’
Wiś. Zob. też: śWIDERKA, WyBIJOK.
78
GyNSIO STóPKA
Uwielbiałam patrzeć, jak on naciongał na kopyto skóre, […] naciongał, gwózdeckami, naciongał, gwózdecko. To była tak pracochłonna robota, ale on jak zrobił
buty, to nogi prendzej odpadły, jak te buty sie rozwaliły.
GYNSIO STÓPKA zest. ‘element konstrukcyjny PłuZKA, który znajdował
się przed radłami, oglądany z góry przypominał kształtem gęsią nogę’ PozDol.
A: Do radlenio to sie zakładało radła. Gynsio stópka sła z przodu. Na dwie strony,
na dwie strony cieło ziemie. Gynsio stópka była, zeby trzymać tyn płuzek, zeby,
bo on sed. Tyz cieła trowe, ale sie opierała, tak stabilizowała tym płuzkiem. Óna
była na pocontu, potem były te radła.
B: Ile było tych radeł?
A: W zalezności. Cztery z jedny, cztery z drugi, to tyz było regulowane.
79
H
HAJ zaim. ‘ogpol. tam’ Wiś. Zob. też: HET, TAMOK, TAMTOK, TuTOJ,
TuTOK.
To haj jest na brzegu. To sie natarga, ususzy sie. Jest na zime, na herbate.
HAPELOWAĆ cz., ~lujo, ~lujes, ~lujom ‘męczyć się podczas pracy lub gonitwy’
Wiś.
HAROWAĆ cz., ~rujo, ~rujes, ~rujom 1. ‘ciężko pracować’; 2. ‘o kole wozu: ocierać,
szorować’ Węgl. Zob. też: śLAJFOWAĆ, uPRACOWANy, ZWARZyĆ.
2. To sie owijało łańcuchem, raz, dwa razy, koło tego. Tak, żeby było w tym miejscu,
to wtedy harowało jak diabli. Wtedy to już było hamowanie takie pewne.
HARPAGAN rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~ni-e, M.lm -y ‘z negatywnym nacechowaniem emocjonalnym: człowiek nieokrzesany, impulsywny, gruboskórny’ Wiś.
HAŚ rz. m., D.lp -u, Msc.lp -u, M.lm -e ‘materiał budowlany, w którego skład
wchodzą żużel hutniczy i cement; służy do produkcji pustaków’ Lip.
A: Później weszło, że z tego hasiu też.
B: A co to jest ten haś?
C: To był żużel hutniczy mieszany z cementem i późni tak jak robiono te pustaki,
Łeng robił czy ktośkolwiek.
B: Z tego hasiu budowali domy?
C: Tak, najwiencej…
A: Nie budowali, tylko właśnie też takom samom metodom ubijanom robili też.
HECIA
HEcIA wykrz. ‘polecenie wydawane koniowi lub wołowi podczas prac polowych:
skręć w prawo!’ Lip. Zob. też: HETTA, PRR, SA-SA, WIO, WIśTA.
A: Już nie powiedział „hecia!”, tylko „prosze cie, skrencaj w prawo!”.
B: „Hecia” w prawo?
A: Tak.
A: A jak się do woła gadało, żeby szedł albo stanął? […].
B: „Hecia!”to było od siebie, a „sa-sa!” ku sobie.
„Hecia!” […] to „stój!”.
HET przysł. ‘ogpol. daleko’ Węgl. Zob. też: HAJ, TAMOK, TAMTOK, TuTOJ, TuTOK.
Jeszcze my mieli gospodarstwo tam het za drogom.
HETTA wykrz. ‘to samo co HECIA’ PozDol., Wiś.
HOLOTY zob. fraz. {ktoś} ROBI – ZROBI HOLOTy.
HOLYNDERKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘krowa o umaszczeniu
czarno-białym albo z przewagą czarnego’ PozDol. Zob. też: BRZEZuLA,
KRASuLA, KWIECIuLA, KWIATuLA, MALINA, RyDZuLA, WIśNIA.
HULOJ DUSA, PIEKŁO STANIAŁO fraz. ‘o sytuacji, w której wszystko jest
dozwolone, można się nie przejmować konsekwencjami swoich zachowań’ Wiś.
Podpiwek był zrobiony, no i hulaj dusza, piekło staniało. Tam było troje dzieci,
myśmy szli w pole sie bawić, na gumach sie skakało, różne rzeczy sie robiło.
HUSIAĆ – HUŚNONĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. huśtać, kołysać dziecko’
PozDol. Zob. też: KOLyBAĆ – KOLyBNONĆ.
U nas babcia jak tego, to kolybała dziecko, kolybała, husiała.
HUŚNONĆ zob. HuSIAĆ.
82
HyBKAĆ – HyBNONĆ
HYBKAĆ – HYBNONĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘skakać, wariować, szaleć’ Lip.
Ale właśnie nie przepusco, kazdy jeden musi flasko dać, ale co sie wygłupiajom,
rany [boskie], hybkajom, cudujom.
HYBNONĆ zob. HyBKAĆ.
83
I
INO partykuła ‘ogpol. tylko’ Wiś.
Przedtem to były ładne miski, bo były gliniane, takie ozdobiane, były pienkne. To
były pienkne miski. Tak popatrzem, to jesce choćkiej majo ludzie, majo. Na takom
miske… abo kase ugotowali z razowy monki, ale nie było… Mało było pszeniczki,
ino tam był orkis.
IZBA rz. ż., C.Msc.lp izbi-e, D.lm izb-Ø ‘ogpol. pokój’ Wiś. PozDol. Zob. też:
DOMOWO IZBA, IZDEBKA, KóMORA, KóMóRKA.
Na wieczór przychodziłam do domu, ale on mówi tak: a juz byś została w domu,
u nos byś już mieszkała tutoj. No i ja mówie: no, ale gdzie bede spała? A oni mieli
tu kuchnie, a w pokoju, to izba byla taka.
IZDEBKA rz. ż., C.Msc.lp ~bc-e, D.lm ~bek-Ø ‘reprezentacyjna IZBA mieszkalna w chałupie drewnianej, tu przechowywano odświętne ubrania, przyjmowano księdza, a także umieszczano ciało zmarłego przed pogrzebem’ Wiś. Zob.
też: DOMOWO IZBA, KóMORA, KóMóRKA.
Przyszła zima, moja babka znowu zachorowała i znowu jej córka Regina (mojej
mamie było Wiktoria) poszła do Lubonia do znachorki z moczem i ona powiedziała,
że babka umrze, no i umarła 2 marca w 1929 roku. Pamientam dobrze, że zmarła,
leżała w izdebce – tak sie nazywała druga izba, w której sie nie mieszkało. Nie
wzieli mnie na pogrzeb, bo był bardzo duży mróz, ale pamientam, jak pogrzeb
odchodził od domu [ JS 5].
IZDEBKA
Izdebki zaś były po drugiej stronie sieni (korytarza). W nich to już było ładnie,
były podłogi z desek, stół z nogami, ale nie prostymi, tylko zrobionymi tak, jak
rury i przeważnie ława z oparciem i dużo obrazów. Na całej jednej ścianie były
ułożone tylko wiszonce, tylko pod sufitem, lekko stojonce – wyglondało to bardzo
ciekawie. W tych izdebkach sypiały panny, które już były na wydaniu [ JS 10].
86
J
JAKOSIK zaim. ‘ogpol. jakoś’ Lip. Zob. też: CHOĆCO, CHOĆJAKIE,
CHOĆKIEJś, COSIK, GDZIESI, GDZIESIK, KIESIK.
Opowiadała teściowa, ze była chora na… jakosik … jaka to była choroba… hiszpanka!
JAK PROWDA, TO I NIE GRZYK fraz. ‘jednostki tej używamy w sytuacji,
gdy chcemy wzmocnić wiarygodność swojej wypowiedzi’ Węgl.
A: Ludzie strasznie som tam dobre. Ino rzond, godo, to nie te ludzie.
B: To prawda.
A: [śmiech] Jak prawda to i nie grzych.
JAK SIANO ALBO ZBOZE W POLU GNIJE, TO cHŁOP GRZYBAMI ZYJE fraz. ‘o grzybobraniu: grzyby najlepiej rosną, gdy jest deszczowa
pogoda’ Wiś.
Za mojego dzieciństwa to głównymi grzybami były kozoki. To wszendzie rosło,
prawdziwek to był dużom rzadkościom. A teraz znowu prawdziwków, jak jest
grzybny rok. to jest moc, a kozoki to z rzadka. No i oprócz tych kozoków to jeszcze
jeszcze były te z czerwonymi główkami, to myśmy je nazywali kowole, nie wiem
czemu. No i gołombki były, siwuchy i pańskie. Pańska gołombka to była taka zielonkawa, gruba, w suchych miejscach rosły te pańskie gołombki. No i pińki, czyli
opieńki, to w jesieni było. No i to było takie przysłowie, że jak siano albo zboże
w polu gnije, to chłop grzybami żyje. Jedzeniem to były te grzyby wymieszane
z tymi krupami, z czymkolwiek, ze ziemniakami, ale to już była tego swego rodzaju omasta do jedzenia.
JAłóWECKA
JAŁÓWEcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø 1. ‘zdrobniale o młodej
krowie, która się nie cieliła’; 2. ‘młoda dziewczyna, panna’ Wiś.
JARZMEcKO rz. n., Msc.lp ~ck-u, D.lm ~cek-Ø ‘część pługa, klamrowa obejma,
za pomocą której TRZóSłO jest przymocowane do GROZLA’ Wiś. Zob.
też: GRZEBIyŃ, KOLCA, ODWALNICA, WIĆ, WOGA.
Do orania był pług, który miał nogi – tak to nazywa sie do dzisiaj – za które trzyma
sie przy oraniu, drewniane, z naturalnie krzywego drewna i grozel z dziurkami
(nie tak, jak teraz jest z grzebieniem), do których wkładało sie bolec: dalej lub bliżej
w zależności od zamierzonej głembokości orki. Na grozlu było jeszcze jarzmecko,
do niego wkładało sie trzasło – to był kawałek żelaza na kant, który krajał ziemie
przed odwalnicami. Z tego, co ja pamientam, to odwalnica i reszta części pługa
była już żelazna. Ale opowiadali, że dawniej pług miał odwalnice drewnianom,
a część, która krajała ziemie, miał okutom blachom – takiego pługa ja już nie
widziałem [ JS 25].
JARZMIcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘to samo co JARZMO’ Wiś.
Uprząż dla woła, czyli jarzmicka, to kawałek drewna, trudnego do znalezienia, bo musiało być półokrongłe, dopasowane do karku woła. Całość składała sie
z wierzchniego krzywego kawałka drewna i dolnego – troche mniej krzywego
drewna – i snozek, w których były dziurki, gdzie popuszczało sie na wienkszego
lub mniejszego woła [ JS 25].
JARZMO rz. n., Msc.lp ~rzmi-e, D.lm ~rzm-ów/~rzem-Ø ‘drewniana konstrukcja zakładana na kark wołom, mocowana do DySLA, odpowiednik końskiego
chomąta’ Wiś. Zob. też JARZMICKA.
Woły służyły do ciongniencia wozu. Do tego celu miały innom uprząż, zwanom
jarzmem. Był to kawałek drewna, takie niby żerdzie długości ok. 120 cm długie,
na dwa woły [ JS 26].
JASIEŃ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘jesion (Fraxinus L.), drzewo, z którego pozyskiwano twarde i elastyczne drewno, wykorzystywane przez kołodziejów
i stolarzy’ Lip.
Koła były drzewiane, a wiychrzom były okute takom obryncom, takom… rachwa.
Tako głowa była utocono na tokarni, z drzewa i była okuto, nabite sprychy, no
88
JARZMO
89
JEDLA
i u góry nazywali dzwona. Z drzewa były zrobione dookoła, a na tym, na wiyrzchu
sie nawdziywało to rachwo, nabiyło. To przewaźnie było z jasienia i z demba.
JEDLA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘ogpol. jodła (Abies alba Mill.)’ Lip., Węgl.
JEDWOBKA rz. ż., C.Msc.lp ~bc-e, D.lm ~bek-Ø ‘lekka, jasna, jedwabna chusta
wytłaczana w kwiaty, zakończona długimi frędzlami’ Lip. Zob. też: BARANIATO, BARANKOWO, BARANKuLA, JESIONKA, METRóWKA,
ODZIyWACKA, TyBETKA.
Jedwabki to były wytłaczane, jasne… Babcia miała, to była długo u nas jeszcze…
Jasna chustka, wytłaczana w takie kwiaty. Zupełnie, to nie, że kolorowe, tylko
jednobarwne. I długie frendzle były.
JEMNY przym., M.lm -e ‘ogpol. wilgotny’ Wiś.
A: Jest taki jemny tyn chlyb, nie jest suchy taki.
B: Jemny, tak?
A: Jemny taki, nie jest taki suchy.
B: Wilgotniejszy?
A: O, właśnie, taki wilgotniejszy.
JESIONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘gruba, wełniana chusta z frędzlami, najczęściej w kratkę’ PozDol., Wiś. Zob. też: BARANIATO, BARANKOWO, BARANKuLA, JEDWOBKA, METRóWKA, ODZIyWACKA, TyBETKA.
{ktoś} JEST JAK STRUcEL fraz. ‘o kimś niezadowolonym z życia, zgorzkniałym’ Wiś.
{ktoś} JEST U PAŃSTWA fraz. ‘pracować u kogoś na służbie’ Wiś. Zob. też:
{ktoś} IDZIE – PóJDZIE NA GODy, {ktoś} GODZI – ZGODZI NA
SłuŻBE.
Ja no to już całkiem po wiśniowsku godom. Chociażżem była i w Krakowie u państwa, i w Zakopanym u państwa, i nie tylko, na zachodzie jeszcze byłam tyz, ale
jakoś nie dotarła do mnie ta mowa, ino tako jak w Wiśniowej.
90
{ktoś} JEST ZNANy Z OJCA
{ktoś} JEST ZNANY Z OJcA fraz. ‘ktoś zna się z kimś, ponieważ rodzice tych
osób się znali’ Lip. Zob. też DO NIK TAK NAZyWAJOM.
A: I była ta, Hania, to ona co chwile dzwoni do mnie i ona tu czensto do mnie
przyjyzdzo, tako znano z ojca.
B: Bo to jest przecież pienkne miejsce!
A: Ale to z ojca jest jeszcze znano tako.
JUcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘to samo co DZIOD I’
Glich.
JUcKI rz., blp, D.lm -ów ‘to samo co DZIADy ’ Glich.
JUKAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘o przebierańcach: wydawać charakterystyczny głos
podczas DZIADóW’ Wiś. Zob. też: JuCKI, KuSIĆ, KuSICIEL, REWEROWAĆ, śMIGuśNIK.
To było wesołe, to było rozrywka, sie ino jukało, jojek sie nazbierało do koszycka,
to dawali jajka. A dziś to nie wiem… eee, daliby.
JUKOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘to samo co DZIOD I’ Wiś.
JURZYĆ – ROZJURZYĆ cz., -o, -ys, -om 1. ‘pobudzać do gniewu, denerwować
kogoś’; 2. ‘ogpol. intrygować’ Wiś.
JUZYNA rz. ż., C.Msc.lp ~zyni-e, D.lm ~zyn-Ø ‘popołudniowy posiłek podawany
przy pracach polowych’ Glich., Lip. Zob. też: OBIADOWAĆ – POOBIADOWAĆ, śNIODAĆ – POśNIODAĆ, WIECERZAĆ – POWIECERZAĆ, WIECERZO.
Rano nazywali śniodanie, a tak o dziesiontyj to przedpołuj, a w południe to obiod.
A tak o czwortyj po południu, to była juzyna. A wieczór to wiecerzo.
91
K
KA zaim. ‘ogpol. gdzie’ PozDol. Zob. też: KAJ, KAJSI.
A: Stasek, kaj idziesz?
B: No, ka.
KABAN rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~ni-e, M.lm -y 1. ‘ogpol. wieprz’; 2. ‘ogpol. dzik’
Wiś.
KABOT rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~ci-e, M.lm -y ‘ciepłe wierzchnie okrycie, noszone
zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety; krótka kurtka’ Lip., PozDol., Wiś. Zob.
też: KABOTAN, KAF TAN.
W stajni pod powałom pościelili tam słomy i jako pościel odzieli jakie kabotany,
kaboty.
Gdy pogoda była niekorzystna, a drewno mokre, to w izbie było ciemno od dymu.
Trzeba było otwierać drzwi, zdjonć z siebie kabot i machajonc nim, wywiewać
dym [ JS 8].
KABOTAN rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~ni-e, M.lm -y ‘to samo co KABOT’ Lip.
KABŹLA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘nakładka na końcu osi wozu w postaci
kapturka, który zabezpiecza koło przed spadnięciem’ Lip. Zob. też KACKA.
A: A jak, że się to koło na osi trzymało?
B: To była oś tako, óna była troski stozkowo tak, a na kóńcu miała tako, nadziywali
tako, to kabźla była. To kabźle nawdzieli. Były dwie dziurki i na wiyrk była tako,
KACKA
jak to nazywali kackom, kacka tako była wyklepano, jednom miała dziurke, włozyło
sie do tego, a tu była drugo dziurka, to sie zakroncało śrubkom, zeby nie spadło.
KAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘zawleczka, która zabezpieczała
KABŹLę przed spadnięciem’ Lip.
A: A jak, że się to koło na osi trzymało?
B: To była oś tako, óna była troski stozkowo tak, a na kóńcu miała tako, nadziywali
tako, to kabźla była. To kabźle nawdzieli. Były dwie dziurki i na wiyrk była tako,
jak to nazywali kackom, kacka tako była wyklepano, jednom miała dziurke, włozyło
sie do tego, a tu była drugo dziurka, to sie zakroncało śrubkom, zeby nie spadło.
KAF TAN rz. m., D.lp -u, Msc.lp ~ni-e, M.lm -y ‘część tradycyjnego stroju
kobiecego noszonego przez mężatki, rodzaj damskiego żakietu’ Wiś. Zob. też:
KABOT, KABOTAN.
Mamy kaftany również. One som. Te akurat, które my mamy, som wyszywane.
Natomiast dawniej kaftany nie były tutaj wyszywane. Były tylko obszywane
lamówkom. To był zwykły taki żakiet, który używała przecientna menżatka na
co dzień i do kościoła.
KAJ zaim. ‘to samo co KA’ Wiś.
Kaj, no to gdzie, nie?
KAJKA rz. ż., C.Msc.lp ~jc-e, D.lm ~jek-Ø 1. ‘dzika róża (Rosa canina L.)’; 2. ‘to
samo co BABIORKA’ PozDol.
2. A: A czy te pączki dzikiej róży się jakoś nazywały?
B: Takie czerwone?
C: W jesieni.
A: To sie nazywało te kajki. Jagody i kajki.
C: A do czego te kajki były wykorzystywane?
A: To kajki sie zbierało na wino. Bardzo dobre wino.
KAJSI zaim. ‘ogpol. gdzieś’ Węgl. Zob. też: KA, KAJ.
Kajsi sie dowiedzieli, rzond no, i tego chłopa ściongali.
94
KALETKA
KALETKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘ozdobne dolne zakończenie
GORSETu w kształcie płatków’ Lip. Zob. też: ORZEł, SELOZEK, SIEKANKA.
A: Na starych gorsetach, takich przedwojennych, bo doszłyśmy do tego, nie było
kaletek.
B: Były znów bez kaletek, obcinane były.
A: Obcinane właśnie.
KALONIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘złączenie schodzących się
u szczytu dwóch krawędzi dachu, dawniej robione z gliny’ PozDol. Zob. też:
FASyJOTA, KICKA.
Jak tam jest zakończenie dachu, to robili takom, sie nazywała, glinom, błotem
lepiło sie takom, kalonica sie nazywała.
KAMIONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘duży, płaski kamień, na
którym kobiety prały KIJONKĄ’ Węgl.
A: Kobiety wszystkie w rzece prały. Kamienia przyniosły w rzece, takiego dużego,
płaskiego. Nie wiem, jak to sie nazywało.
B: Kamionka. Kijonkom to…
A: Kijonka… […] I to puckały po tym kamieniu, i to mocały w wodzie, i takie
było pranie.
KAMIYNIOcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘zdrobniale
o KAMIyNIOKu’ Wiś.
Ja osobiście kisze kapuste, mam tak zwany kamiyniocek. Taki garnek gliniany.
Dwadzieścia pienć kilo kapusty mi tam wchodzi.
KAMIYNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘gliniany garnek o pojemności
25 litrów przeznaczony np. do kiszenia kapusty’ Wiś. Zob. też: KAMIyNIOCEK, KWAśNICA.
KANADYJKI rz., blp, D.lm ~jek-Ø ‘sznurowane gumowe buty do kostki noszone
przez mężczyzn i kobiety’ PozDol. Zob. też: CHOLEWIOC, CHOLEWIOK, FILCOK, TENISóWEK, ZGRZyBEK.
95
KANKA
Trzewiki takie z gumy nazywano kanadyjki, takie twarde trzewiki.
Kanadyjki to som buty gumowe, jak to z cholewami buty gumowe, tylko to były
tyle, po kostki. To były takie trzewiki gumowce, trzewiki gumiane. Kanadyjki sie
nazywały. Trzewiki, normalnie na sznurówki.
KANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘to samo co BAŃKA’ Wiś.
KAPELUS SUKIENNY zest. ‘rodzaj czarnego męskiego kapelusza z prostym
małym rondem’ Lip. Zob. też KAPELuS SuKNIANy.
KAPELUS SUKNIANY zest. ‘to samo co KAPELuS SuKIENNy ’ Wiś.
I bardzo dawno, bardzo dużo osób chodziło, właściwie menżczyźni chodzili w kapeluszach. To był sukniany kapelus.
KAPIcA rz. ż., C.Msc.lp ~ic-y, D.lm ~ic-Ø ‘wykonany ze skóry element łączący
DZIERZOK i BIJOK w CEPACH’ Lip. Zob. też SOLKI.
A były takie, nazywali kapice, dwa ze skóry zrobione. Tu było ściśniote, a tu było
tak syrse.
KAPKA rz. ż., C.Msc.lp ~pc-e, D.lm ~pek-Ø ‘białe, ozdobione ASPARAGuSEM nakrycie becika używane podczas chrztu’ PozDol., Wiś.
KARc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. krzak’ Wiś.
Wtedy pierwszy raz widziałem samolot, ale niemiecki – wszyscy sie pochowali
pod karce, bo słychać było, że z tego samolotu strzelajom do naszego potoku. Ja nie
wiedziałem, że mogom kogoś zastrzelić i wybiegłem z potoku, aby dobrze zobaczyć
ten samolot [ JS 11].
KASA rz. ż., C.Msc.lp kasi-e, D.lm kas-Ø ‘zupa z razowej mąki i mleka’ Wiś.
Zob. też ZOCIyRKA.
A kasa to była rzodszo […] z tartej monki, to sie na wode wsypuje monke, rozmiesza sie toto jest takie rzodse. Potem sie wleje na talerz, mleka sie do tego wleje,
pomieszo sie i je sie.
96
KAŹMIyRKA
KAŹMIYRKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘czarna chusta z frędzlami
wykonana z cienkiego, gładkiego materiału’ Lip., PozDol. Zob. też: BARANIATO, BARANKOWO, BARANKuLA, JEDWOBKA, JESIONKA,
METRóWKA, ODZIyWACKA, TyBETKA.
KIcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘pierwszy kładziony od dołu słomiany
snopek pokrycia dachowego’ Wiś. Zob. też: FASyJOTA, KALONICA.
Kicka to słomiany snopek pokrycia domu, pierwszy od dołu [ JS 29].
KIERY rz., blp, D.lm -ów ‘metalowe elementy wozu drewnianego, znajdowały się
na nasadzie i podtrzymywały KOłOWROT, żeby nie spadł podczas skręcania
wozu’ Węgl. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KłONIC, KłONITKA, KREPCI, KuLFON, LONIK,
LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK,
PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA,
SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
Na tym nasadzie były kiery, bo jak ten kołowrot sie skrencił, to by tu upadł, to były
takie żelazne kiery.
KIESIK zaim. ‘kiedyś’ Wiś.
Do Dobczyc poszedł na nogach, bo nie było samochodów w ogóle i późniyj była
powódź. Powódź była, jak wracoł, a już było ku wiecorowi, co tam dbali […],
nie było samochodów i trzeba było do domu iść po operacji. No i patrzy, to on to
opowiadoł, wierzycie to wierzycie, nie to nie. Godoł, że stoi jakosik tako pani, tako
czorno wysoko, no i godo tak, że to, no śmierć, zeby […] przenieść jom. Lekutka była,
później ktosik umarł tam pod Grodzisko. Godo, bedziesz długo żył, bedziesz długo
żył. Tak mnie kiesik gwarzył, ja nie wiym, czy to prowda, czy nie, ale może prowda.
KIJONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘płaska deseczka z uchwytem,
używana dawniej do prania nad potokiem’ Węgl. Zob. też KAMIONKA.
Jo to kijonko, jak ta baba, tam na dziole prała, jakiem do skoły chodziła, to wiom. To
óna prała tam, a jo to prałam, leciałam tu, gdzie Niedźwiadek – to sie nazywało.
Tam była tama, ale juz pore lot temu to sie nie dało wypłukać.
97
KISKA
KISKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø ‘ogpol. kaszanka’ Wiś.
A: Kiszke sie robiło.
B: Mieso solili i puszczali do wody, do studnie, w taki bani, w taki kance zamykane, jak sie mlyko teroz nosi.
KLEBUTAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘przelewać’ Wiś.
KLEPAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘to samo co CHłAPACKA’
PozDol.
A: Palme, co była na wierzchu palmy, albo była kolorowo, albo tako szaro, układało
sie krzyżyk. Jeszcze wstonzecke sie robiło z bibuły ładnom, brało sie kołatke takom,
bo to sie musiało kołotać jeszcze, jak sie szło.
B: Bo to były te turkotki.
A: Nieraz była tako klepacka albo tako.
B: Coś, żeby sie tłukło.
KLEPISKO rz. n., Msc.lp ~sk-u, D.lm ~sk-Ø ‘mocno ubita glina, która dawniej
stanowiła podłogę w drewnianej chałupie’ Lip., Wiś. Zob. też ZIyMIANKA.
A: A dawno, to jesce downo, to były podłogi, a podłogi tyz nie było, ino była ziemia,
no, no klepisko takie. Klepisko takie było, to jak gdziesik nowy dom wybudowali,
nie – a nie mieli jesce desek, ino tej ziemi nasypali, to zrobili tłuko.
B: Tłuko?
A: Tłuko tako nazywali, nazywali tak wiary takiej młodzieży i to wszystko tańcowało i tańcowało, zeby ubili! Bo to o to właśnie chodziło, zeby ubili!
KLIN rz. m., D.lp -a, Msc.lp -e, M.lm -y ‘skośny kawałek drewna wykorzystywany do unieruchomienia, usztywnienia KOSy na KOSISKu’ Węgl. Zob. też:
KOSIORZ, OBłóG, ODBIyRACKA, RONCKA.
Tu był klin i już nie pamientam, jak sie ten kawałek żelaza nazywał, co sie tego
klina wbijało.
KLINIEc rz. m., D.lp ~ńc-a, Msc.lp ~ńc-u, M.lm ~ńc-e ‘ogpol. hufnal, gwóźdź
do przybijania podkowy’ Węgl.
A: A tutaj się wbijało, co?
B: Klińce.
98
KłAPACKA
A: Klińce, mówiliście, tak?
B: No, klińce. To było takie właśnie płaskie z główkami.
KŁAPAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘to samo co CHłAPACKA’
Wiś.
Krzyżyki to sie robiło z palm poświenconych w Palmowom Niedziele. W Wielki
Czwartek sie robiło z tych patyków i z tych wstonżek krzyżyki gdzieś takiej wielkości, zależy, kto ile miał materiału. Polegało to na tym, ze sie w tym dłuższym
patyku przebijało otworek, penkał ten patyk i wsadzało sie poprzeczke. I już był
krzyżyk. To sie chodziło po polach i na każdym polu gospodarze i dzieci, to sie
wbijało taki jeden krzyżyk. I takie krzyżyki były mocowane na domu, na stodole,
na oborze. Wszendzie. Ale z tymi krzyżykami sie szło w Wielki Piontek rano.
Miało sie takie kołatki i tyrkawki. Tyrkawka to coś takiego, co sie obracało i to tak
wyrczało. Dowcip polegał na tym, żeby pobudzić tych ludzi, którzy jeszcze nie
wstali. Kto wcześniej z tom tyrkotkom i z tom kłapackom szedł, to sie tłukł, żeby
pobudzić nastempnych.
KŁAPAĆ – KŁAPNONĆ cz., ~pio, ~pies, ~piom ‘jeść szybko’ Wiś.
Wtencos cłowiek był młody, to sie wszystko chciało, do dziesionty sie w polu porobiło, potem sie przysedł cłowiek, umył sie, kłapnoł tam, co było, jak było i wio!
I przychodziło sie o trzeci.
KŁAPNONĆ zob. KłAPAĆ.
KŁOBUK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘snopek, którym nakrywało się
POSTAWEK’ Lip., PozDol. Zob. też: KłóSKO, KOCIOK, KOPIELNIOK, MENDEL.
Stawiało sie po osiem snopków, […] a ósmy kłobuk był. Kłobuk to sie nazywało.
Przykrywka taka. Pienknie to wyglondało, ale było pracochłonne.
KŁODKA rz. ż., C.Msc.lp ~dc-e, D.lm ~dek-Ø ‘metalowa przetyczka umieszczana z przedniej części CHOMONTA, do której był przymocowany podpierśnik’ Węgl. Zob. też: DySEL, MuśTuK, PAS, STRZyMALNIK,
śCIONGALNIK, TuTKA.
99
KłONICA
A: Chomonta ni mom […]. Nie wiem, powyrzucane wszystko.
B: A szkoda, boby nam Pan powiedział jeszcze o tym chomącie […], bo Pan
jeździł koniem?
A: No pewnie. Mielimy konia z trzydzieści, czterdzieści lat.
B: A jak się nazywało, żeby konia tutaj… […]?
A: Wyndzidła. […]. Do dysla to ón mioł chomonto i strzymalnik. Ón tu mioł. To
chomonto było tak półokrongłe, tak, nie, tu było zelazne i tu były kłodki sie nazywały
[…]. Do tyk kłodków to był prynt, to juz nie wiem, jak sie nazywało. Ale tu był tyn
łańcusek taki, półmetrowy, to sie nazywoł strzymalnik, to sie zacepiało na dysel.
KŁONIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘podpora bocznych desek
w wozie’ Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA,
DySEL, KIERy, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON,
LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA,
OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA,
PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
Na przodzie [wozu] był kołowrot i gruby lonik […]. Kołowrot miał kłonice
wysokie, a na zadku były kulfony, na to kładło sie deske wzdłuż bokami [ JS 26].
KŁONITKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘mała KłONICA’ Węgl.
A przy saniach był kołowrot znów. Kołowrot sie nazywał. Na tym – tu, była dziura
i znów drugie takie drzewo. Ino miały kłonitki – kłonice.
KŁÓSKO rz. n., Msc.lp ~sk-u, D.lm ~sek-Ø ‘kłos zboża’ PozDol. Zob. też:
KłOBuK, KOCIOK, KOPIELNIOK, MENDEL, POSTAWEK.
Teroz kto by kłóska zbieroł, komu by sie chciało?
KŁÓŚ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘to samo co KłóSKO’ Wiś.
Do siania zboże, czyli żyto i pszenice, to sie przyciyrało, czyli przed czasem siania
młóciło się snopki z pierwszego razu, tzn. układało sie snopki dwoma rzendami
na boisku, czyli na klepisku, kłósiami do siebie i młóciło [ JS 19].
KŁYc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. stosina, sztywna część pióra
ptaka’ Wiś.
100
KOCIANKA
A: Na przykład, jeżeli istniała jakaś metoda na skubanie pierzy, że z jednej strony
tak, później z drugiej, i później dziubek, i zostawał kłyc, który sie wyrzucało […].
B: Kłyc?
A: To była ta sama żyłka w środku. To były kłyce w ogóle. Można było, jak sie
dało, urwać czubek, to sie urwało i to było potrzebne, jak sie nie dało, to te kłyce
były tylko z takom górkom troszeczke.
KOcIANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘palma wielkanocna, przygotowywana na Niedzielę Palmową. W gminie Wiśniowa robiono czasem kilkumetrowe KOCIANKI’ PozDol.,Wiś. Zob. też: BAGNIEĆ, KOCONKA,
KRZyZyK, LySKA, MIERT.
KOcIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘duży snop zboża’ PozDol. Zob. też:
KłOBuK, KłóSKO, Kłóś, KOPIELNIOK, MENDEL, POSTAWEK.
Robiło sie takie wielkie snopy – kocioki sie nazywały. […] I z tych kocioków w zimie
robili takie malutkie snopecki.
KOcIOŁEK rz. m., D.lp ~łk-a, Msc.lp ~łk-u, M.lm ~łk-i ‘naczynie wmurowane na końcu płyty kuchennej lub stojące koło pieca chlebowego. Służyło do
podgrzewania wody na kąpiel lub do utrzymywania temperatury potraw’ Wiś.
Zob. też: BALIJO, KONEWKA, PółLITROCEK, PuTNIA, SKOPIEC,
NOSACE.
A myśmy w tym starym piecu, tam w tym starym domu, nie, było taki jakby kociołek,
taki, tam wlewało sie wode, i tam, jak paliło sie w piecu, to ta woda sie nagrzewała
do mycia, no bo przecież nie było wanny, tylko te balie takie były.
To był taki trzon, był piec chlebowy koło ściany, taki wyższy […], pod tym piecem
był tak zwany, no tako dziura, wnenka, tam sie kładło drzewo czy tam niepotrzebne śmieci, jak było dużo, to siup pod piec i późni kazali to wybierać, i ten
piec był na poziomie metra nad ziemiom, a obok tego był trzon kuchenny, czyli
kuchnia na wengiel albo na drzewo i na końcu tej kuchni, tej płyty był kociołek,
to wmurowane było znowu takie naczynie półokrongłe i tam my nalewali wody
i ta woda trzymała długo temperature, bo przecież nie było żadnych urzondzeń,
żeby se podgrzoć wode, tylko tam ta woda była cieplejszo, albo jak znowu gotowali
101
KOCONKA
krupy, to wkładali do tego kociołka, szmatami czy sianem przykrywali, i te krupy,
znaczy kasza jenczmienna, dochodziła tam.
KOcONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘to samo co KOCIANKA’
PozDol.
A: Koconka. To jest nasza tradycyjna.
B: Robi sie jom z bibuły, ona jest tak marszczona, kwiaty też som robione wszystkie
z bibuły. Som mniej i wiencej ozdabiane, ale wiadomo, że wszystko tu jest rencznie
robione, wszystko z bibuły.
A: I nie ma prawa być drutu. Wionzana jest, nie ma prawa być w palmie żadnego
drutu.
KOGOSIK zaim. ‘ogpol. kogoś’ Wiś. Zob. też: BOJCO, CHOĆCO, CHOĆJAKIE, CHOĆKIEJś, COSIK, GDZIESI, GDZIESIK, KTOSIK.
KOKOSIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘ogpol. stokrotka (Bellis perennis L.)’ Wiś.
A: A na łąkach jakie rosły?
B: Maki… o, a kokosie to widziecie, jak piyknie rosnom u mnie? Widzicie te białe?
My ich nazywali zawse kokosie malutkie. A to taki wdziencny kwiot. Tu zesiece,
a na drugi dzień juz som główki.
KOLcA rz., blp, D.lm -ów ‘dwa koła w pługu, na których wspiera się GROZEL’
Wiś. Zob. też: GRZEBIyŃ, JARZMECKO, ODZAGóNIE, ODWALNICA, TRZóSłO, WOGA, WIĆ.
A jak wyglondały kolca? Kolca to taki „pyszczek” od strony wołów lub koni i tam
sie wkładało tzw. wage, czyli na 120 cm długie drewno, a na końcu tej wagi
przymocowane były orczyki, czyli takie krótkie, 80 cm drewna. Do tych orczyków
zaprzengało sie woły lub konie [ JS 25].
KOLYBAĆ – KOLYBNONĆ cz., ~bio, ~bies, ~biom ‘to samo co HuSIAĆ
– HuśNONĆ’ PozDol.
Bo u nas babcia kolybała dziecko.
KOLYBNONĆ zob. KOLyBAĆ.
102
KOLyNDOWAĆ – OKOLyNDOWAĆ
KOLYNDOWAĆ – OKOLYNDOWAĆ cz., ~dujo, ~dujes, ~dujom ‘o kolędnikach: śpiewać przyśpiewki podczas odwiedzin domów’ PozDol.
Najpierw takie chłopy szli […] i odgrywali tom kolende całom, a późni po tej
kolendzie jeszcze wychodził krakowiok, tańcowoł, a potem jeszcze, jak już sie
porozbierali po tej kolendzie, ludzie czekali (najczenściej to była taka kawalerka),
to oni sie rozebrali w jednej izbie, wrócili sie tu, staneli w kółku i okolendowali
wszystkie panny. I za to każda panna musiała coś dać tym kolendnikom.
KOŁATKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘to samo co CHłAPACKA’
Wiś.
Krzyżyki to sie robiło z palm poświenconych w Palmowom Niedziele. W Wielki
Czwartek sie robiło z tych patyków i z tych wstonżek krzyżyki gdzieś takiej wielkości, zależy, kto ile miał materiału. Polegało to na tym, ze sie w tym dłuższym
patyku przebijało otworek, penkał ten patyk i wsadzało sie poprzeczke. I już był
krzyżyk. To sie chodziło po polach i na każdym polu gospodarze i dzieci, to sie
wbijało taki jeden krzyżyk. I takie krzyżyki były mocowane na domu, na stodole,
na oborze. Wszendzie. Ale z tymi krzyżykami sie szło w Wielki Piontek rano.
Miało sie takie kołatki i tyrkawki. Tyrkawka to coś takiego, co sie obracało i to tak
wyrczało. Dowcip polegał na tym, żeby pobudzić tych ludzi, którzy jeszcze nie
wstali. Kto wcześniej z tom tyrkotkom i z tom kłapackom szedł, to sie tłukł, żeby
pobudzić nastempnych.
KOŁOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘rodzaj okrągłego ciasta z twarogiem
pośrodku, przygotowywany odświętnie na różne uroczystości, np. na wesele,
jest pieczony przez rodzinę państwa młodych, a następnie rozdawany gościom
weselnym w ramach podziękowania za prezenty’ Wiś. Zob. też: BuKTA, KOłOCyK, KOMIśNIOK, KuKIEłKA, PłECIONKA, PODPłOMyK,
POZłOTKA, WIyRZCHNIONKA, ZWIERZCHNIONKA.
B: A ten kołacz był okrągły?
A: Okrongły, na łopacie sie go ustawiało i dawało sie ser, i takie sie robiło, najlepsze to było… Robiło sie to z monki. Pozłotka. Pozłotka sie to nazywało. Pozłotke.
I tak sie wylewało. No robiom teraz też tak. To sie tak wylewało i to tak fajne
było, zapieczone było. Nie kruszonka. Bo robili też z kruszonkom. Ale ta pozłotka
była najlepsza.
103
KOłOCyK
B: A ten ser był w środku tego kołacza?
A: Nie, na wierzchu. Pierwsze ciasto, później ser i później ta pozłotka.
Kobiety przygotowywały zawsze. Kołocze my piekli, te kołoce takie ze syrem
i z takom wiyrzchnionkom ładnie czarnuszkom posypane. I czenstowałyśmy po
prostu mieszkańców wsi.
Kołoc dawali przed weselem, już piekli, jak sie zaczynało nosić. Przykładowo
wesele było w sobote, to w poniedziałek już sie tam nosiło, już te babki piekły te
kołoce na rozdanie.
KOŁOcYK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘bułka drożdżowa’ Wiś. Zob.
też: BuKTA, KOłOC, KOMIśNIOK, KuKIEłKA, PłECIONKA,
PODPłOMyK, POZłOTKA, WIyRZCHNIONKA, ZWIERZCHNIONKA.
Gdy chodziłem do pierwszej klasy i szedłem do kościoła, to mama kupowała mi
taki kołocyk u Wickowej, bo był bardzo dobry [ JS 12].
KOŁOWROT rz. m., D.lp ~t-u, Msc.lp ~ci-e, M.lm ~t-y ‘ruchoma belka na
przodzie wozu, na której opierają się boczne deski’ Wiś. Zob. też: BONy,
BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA,
LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA,
PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ,
SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
Na przodzie wozu był kołowrot i gruby lonik. Kołowrot miał kłonice wysokie, a na
zadku były kulfony, na to kładło sie deske wzdłuż bokami [ JS 26].
KOMIŚNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘czarny, razowy chleb pieczony na prostokątnej brytfannie, dawniej wydawany jako racja wojskowa, teraz
chleb twardy, mało smaczny’ Wiś. Zob. też: BuKTA, KOłOC, KOłOCyK,
KuKIEłKA, PłECIONKA, PODPłOMyK.
A: A dali nam swój komiśniok […].
B: A co to jest?
A: To taki chleb, na brytfannie pieczony, prostokontny, czarny i twardy jak kamień.
104
KONDZIEL
KONDZIEL rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘owinięta wokół GROŹLA porcja lnu
przeznaczona do przędzenia’ Wiś. Zob. też: SCEĆ, SIADACKA.
Dalsza praca z lnem to przeczesanie przez tzw. sceć. To kawałek deski i w niom
wbite chyba ok. 200 gwoździ, na okrongło, od kapelusza. Na tym urzondzeniu
przeczesuje sie garści lnu. Proste włókna zostajom w rence, inne na tej szczeci.
Z prostych włókien robiło sie kondziel i przendło sie cieniutkie nitki na cienkie
płótno. Z troche gorszych włókien przendło sie grube nitki do robienia grubego
płótna. Z najgorszych włókien robiło sie powrozy [ JS 23–24].
KONEWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘drewniane naczynie, wykonane z klepek, o objętości do 10 litrów, podobne do wiadra, szersze u góry,
z jednym uchem z boku’ Wiś. Zob. też: BALIJO, KOCIOłEK, NOSACE,
PółLITROCEK, PuTNIA, SKOPIEC.
Konewka to było takie, jak dzisiejsze wiadro, tylko zrobione z drewna, z wysokich
deseczek poukładanych szczelnie i opasanych obrenczom z korzenia świerkowego.
Konewka miała jedno ucho z boku, u dołu była szersza niż u góry. Była bardzo
szczelna [ JS 20].
KONIcNE przym., M.lm -e ‘o polu, na którym rosła koniczyna’ Wiś. Zob. też
KONICySKO.
Żyto musiało być siane na gnoju, a pszenica rosła na ziemniaczysku lub na konicnym polu [ JS 19].
KONIcYSKO rz. n., Msc.lp ~sk-u, D.lm ~sk-Ø ‘to samo co KONICNE’ Wiś.
KOPA rz. ż., C.Msc.lp kopi-e, D.lm kop-Ø ‘słoma wbijana za POWAłę podczas
Wigilii, wyciągana w Nowy Rok, na podstawie tej słomy wróżono urodzaj na
kolejny rok’ PozDol.
Tata połozył takom ocipecke słomy pod stołem, bo sie tam miał Bozia narodzić,
no i na stole tyż była słoma położono i nie było tam obrusa, ani nic. To my jedli.
A wieczór przyniósł takie duże słomy i wbijoł tak za powałe,to było, nazywało
sie kopy, zeby było duzo zboża sie urodziło, zeby było dużo kóp. To było wbijane,
a potem w Nowy Rok wyciongali to.
105
KOPACKA
KOPAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘ogpol. motyka’ PozDol., Lip.,
Węgl., Wierz., Wiś.
Jak byłam mała, to chlebam miała tylko dwa razy w roku, bo tako była bieda, tak
wom powiem, i wszystko sie robiło kopackom, sierpem sie znuło zboze.
KOPALNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘łańcuch z większymi ogniwami
niż w GRANIKu’ PozDol.
Przy wozie był łańcuk z takimi drobnymi ockami, godali granik, ale tyz mieli
łańcuchy takie grubse, kopalnioki, bo z kopalni, ze Ślonka przywozili.
KOPANIĆ SIE – SKOPANIĆ SIE cz., -o, -is, -om ‘nawiązać znajomość’ Węgl.
Chodziuł po górach tu. Rozesło sie i ón sie dowiedził o nim, ton Mika. Skopanili
sie. Pewnie z pół roku abo jak nie wiencej chodzili razem.
KOPIĆ – ZAKOPIĆ cz., -o, -is, -om ‘kłaść słoninę na piecu, żeby się uwędziła’
Lip.
I to tyz na piecu połozyli, jak sie zakopiło. Późni były dwa takie ukwyty, włożyli
do tego i siedziało w tym, i zawiesili u góry, i wisiało. I urzynali po kawałku.
KOPIDOŁEK rz. m., D.lp ~łk-a, Msc.lp ~łk-u, M.lm ~łk-i ‘ogpol. grabarz’ Wiś.
KOPIELNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘to samo co KłOBuK’
Węgl., Wierz., Wiś.
Kopielniok to sie nazywało to, co sie przykrywało postawki, stawiało pod postawki.
KOPOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘widły z zakrzywionymi zębami
służące do ściągania gnoju z F uRy ’ PozDol.
Kopoc to takie widły były skrzywione. Zeby z tego wozu tym kopocem zwolać ten
gnój na kupki. I potym go rozrzucać baby musiały.
KOP YRTAĆ SIE – KOP YRTNONĆ SIE cz., -om, -os, -omy ‘ogpol. przewrócić się’ Lip.
To jest takie cliwe, że ci śli, tak, że patrze sie i zgaśnie tak jakby lampke zadmuchnoł.
No i jo kopyrt, a za chwile sie ocucom.
106
KOPyRTNONĆ SIE
KOP YRTNONĆ SIE zob. KOPyRTAĆ SIE.
KORcIYPKA rz. ż., C.Msc.lp ~pc-e, D.lm ~pek-Ø ‘ogpol. czeremcha zwyczajna
(Padus avium Mill.)’ Węgl., Wiś.
Były scotki, tu robiyli. A mało my sie urobiyli, scotka wtedy kostowała osiem złotyk,
cy ileś, a my… troche, ile my mieli, ja wiym, po dziesiynć lat. Somsiad to mówi, co
my nie zrobimy? Yyy, jes drzewo ta… korciypka sie nazywo. Óna sie tak łupie, po
prostu ciongnie sie i nałupalimy takik cienkik jak zapałek […]. I to staro scotka
jak miała dziurki, to my wciongali na snurku [ JS 27, 30].
KORcYĆ – WYKORcYĆ cz., -o, -ys, -om ‘ogpol. wycinać, karczować’ Wiś.
To to sie wszystko korczyło, żeby zrobić równe pole.
KORPIEL rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. brukiew, karpiel (Brassica
napus L.); rodzaj rośliny pastewnej, której bulwy dawniej jadano po ugotowaniu’
Wiś.
Korpiele som w kształcie buraka. Podobne, tylko bardzi owalne, burak jest bardzi
pociongły, a to jest takie baryłkowate. I som pomarańczowe i białe. Pomarańczowy
jest bardzi jadany – jest słodszy. I z tego ludzie gotowali przecie jedzynie. Korpiele
gotowali jak ziemniaki. Nie było ziemniaków, toto gotowali. Uprawiało sie wiency
tego, bo ziemniaki nie zawsze urosły, a korpiele urosły.
KOSA rz. ż., C.Msc.lp kosi-e, D.lm kos-Ø 1. ‘ogpol. kosa’; 2. ‘ostrze kosy’ Wiś. Zob.
też: KLIN, KOSISKO, KOSIORZ, OBłóG, ODBIyRACKA, RONCKA.
KOSIORZ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ten, kto kosi KOSĄ’ Węgl. Zob.
też: KLIN, KOSA, KOSISKO, OBłóG, ODBIyRACKA, RONCKA.
A: Szły odbieracki, to od kogo odbierały?
B: Za kosiorzem.
KOSISKO rz. n., Msc.lp -u, D.lm -ów ‘drewniany trzon kosy’ Węgl. Zob. też:
KLIN, KOSA, KOSIORZ, OBłóG, ODBIyRACKA, RONCKA.
A: Jak się nazywają poszczególne części kosy? Ta długa część?
B: Kosisko.
107
KOSMOC
KOSMOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ozdoba z brukwi zawieszana na
choince bożonarodzeniowej’ Wierz.
Jeszcze najbardziej utkwiła mi [w pamięci] ta… choinka […]. Tak wieczorami
to sie robiło tak dużo tych ozdób, wycinało sie, z tych bibuł sie robiło łańcuszki
[…]. Korpiele sie sadziło… To jest brukiew… To sie owijało w te i takie kosmoce
sie robiło i wieszało sie na choince.
KOSOcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘zdrobniale o KOSOKu’ Wierz.
Do końca trza było siedzieć w ty beczce […]. Dopóki kapusta nie była ubita […].
Tam były trzy takie kosocki jakby, no, te, takie ostrza.
KOSOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ostrze w sieczkarni lub szatkownicy’
Wiś. Zob. też: KOSOCEK, SIECKARNIO, SKRZyNKA.
Wymieniało sie w niej [sieczkarnia] tylko kosoki i ostrzyło, aby lepiej cieły i lżej było
ciongnonć, bo przeważnie jeden człowiek to robił i sam zadawał słome [ JS 18].
KOWALIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘zdrobniale o KOWOLu (2)’
Wierz.
A: Czy były jakieś rodzaje grzybów?
B: Tak.
A: Jak je nazywaliście […]?
B: Kowole, kowoliki.
A: A co to są te kowoliki?
B: To, co majo takie czerwone główki.
KOWALKA rz. ż., C.Msc.lp ~lc-e, blm ‘ogpol. kowalstwo, zajęcie kowala’ Węgl.
Zajmowołem sie downo kowalkom, kuźnia to była fabryka na downe casy. Wozy
sie robiło, kuło sie.
KOWOL rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e 1. ‘w znaczeniu ogpol.’; 2. ‘ogpol.
koźlarz czerwony (Leccinum aurantiacum L.), gatunek jadalnego grzyba’ Wiś.
Zob. też: DuZIA, GOłOMBKA, KOWALIK, LISKA, PAŃSKO GOłOMBKA, PIŃKA, POCIEC, SIWuCHA, ZIuZIA, ZOSIA.
108
KOZOK
2. Za mojego dzieciństwa to głównymi grzybami były kozoki. To wszendzie rosło,
prawdziwek to był dużom rzadkościom. A teraz znowu prawdziwków, jak jest
grzybny rok, to jest moc, a kozoki to z rzadka. No i oprócz tych kozoków to jeszcze
jeszcze były te z czerwonymi główkami, to myśmy je nazywali kowole, nie wiem
czemu. No i gołombki były, siwuchy i pańskie. Pańska gołombka to była taka zielonkawa, gruba, w suchych miejscach rosły te pańskie gołombki. No i pińki, czyli
opieńki, to w jesieni było. No i to było takie przysłowie, że jak siano albo zboże
w polu gnije, to chłop grzybami żyje. Jedzeniem to były te grzyby wymieszane
z tymi krupami, z czymkolwiek, ze ziemniakami, ale to już była tego swego rodzaju omasta do jedzenia.
KOZOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘z nacechowaniem emocjonalnym:
chłopak popisujący się swoją odwagą, brawurą, siłą, gotowy do zwady’ Wiś.
KÓMORA rz. ż., C.Msc.lp ~morz-e, D.lm ~mór-Ø ‘ogpol. spiżarnia; pomieszczenie, w którym przechowuje się żywność’ Lip. Zob. też: DOMOWO IZBA,
IZBA, IZDEBKA, KóMóRKA.
Kuchnia, pokój jeden, drugi i kómora […], kómórka taka, co tam mieli, se chowali,
zawse była jakoś safarnia, zamkniente było to, co do jedzenia.
KÓMÓRKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘zdrobniale o KóMORZE’
Lip.
Kuchnia, pokój jeden, drugi i kómora […], kómórka taka, co tam mieli, se chowali,
zawse była jakoś safarnia, zamkniente było to, co do jedzenia.
KRAKOWIOK ZELAZNY zest. ‘ogpol. pelargonia (Pelargonium L.), roślina
kwitnąca na czerwono przez cały rok’ PozDol. Zob. też: ASPARAG, GIERGONIA, MIERT, SZPARAGuS, WOJCIESEK.
A: Na oknach przeważnie […] starodowne krakowioki zelazne.
B: A co to znaczy zelazny krakowiok?
A: Co cały czas kwitnie, no i mirty jakieś były, ale gdzieś nie bardzo rosły.
KRASIATY przym., M.lm -e ‘ogpol. łaciaty, np. o krowie lub kocie’ Węgl.
Jak była duzo, krasiato, to brzezula jom nazywali.
109
KRASNy
KRASNY przym., M.lm -e ‘kolorowy’ Lip.
Wiejska dziewczyna, w tym wiejskim stroju, najładniej wyglonda w świecie,
jako ta polna róża na miedzy, jako to łonkowe kwiecie,
spódniczka w pasie suto marszczona, gorset wyszywany w kwiaty,
włosy w warkocze drobno plecione, a w tych warkoczach bławaty,
fartuszek w pasie mocno ściśniony, chusteczka na głowie krasna,
sznurek korali ma koło szyi, twarz jej pogodna i jasna,
bo matuś, babcia tak sie stroiła, i ja też kocham te stroje,
wiejskie i ładne, i ładne, i proste, jak proste jest serce moje.
KRASULA rz. ż., C.Msc.lp ~sul-i, D.lm ~sul-Ø ‘imię nadawane krowie niejednolicie umaszczonej’ PozDol.,Węgl. Zob. też: BRZEZuLA, HOLyNDERKA,
KWIATuLA, KWIECIuLA, MALINA, RyDZuLA, WIśNIA.
A: O były! Malina, krasula, krasula to jak była krasiato, czerwono, to takie jesce
te górskie chude krowy, to sie nazywały cerwono, to taki mieli na imie cerwono,
a później jak krasiate były to krasule.
B: No a malina jaka była?
A: A malina to musiała być dobrze taka wiśniowa, cerwona.
KRASY przym., M.lm -e ‘to samo co KRASIATy ’ PozDol.
Jescem krowy przecież gnała pod las, na łańcuchu pasłam. Śpiewałam z takimi
dziewczynami piosenki – ‘Pase jo, se pase bydełecko krase’.
KREPcI rz., blp, D.lm -i ‘element konstrukcyjny wozu, znajdujący się nad śNICAMI, spięty razem z osią i PROZKIEM’ Lip., PozDol. Zob. też: BONy,
BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA,
KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA,
LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PRZODEK, SIERDZyŃ,
SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, ZADEK.
Z tyłu wozu, na zadku były krepci, tak u nos godali.
KROSNO rz. n., Msc.lp ~śni-e, D.lm ~sen-Ø ‘skrzyżowane nogi stołu’ Węgl.
110
KRóL
To było zrobione, taki stół – mocny – na świniobicie […]. To był stół mocny, bo
to jest dembowe takie krosna. Tam przeciupali świnie, to sie kładło na tym stole,
no i rozbierało sie.
KRÓL rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘kolędnik przebrany za króla; nosi
na głowie koronę zrobioną z tektury’ Lip. Zob. też: ANIOł, DIABEł, PASTyRZ, śMIERĆ, ZOłNIERZ, ZyD.
KRUP Y Z GROcHEM zest. ‘regionalna potrawa podawana m.in. na weselach,
składająca się z kaszy i grochu, ugotowanych oddzielnie, a następnie wymieszanych’ Lip., Węgl. Zob. też: DZIADKI, TAROLEK.
Na drugie, co to było, acha, groch z krupami, takie krupy, ten penczok, no to sie
ugotowało, groch sie ugotowało osobno, to sie za, później […], no to sie jadło te
krupy i ten groch z tymi krupami.
KRZESTNO rz. ż., C.Msc.lp -yj, D.lm -yk ‘w znaczeniu ogpol.’ PozDol. Zob. też:
DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNy OJCIEC, KRZESTNO MATKA,
KRZESTNy, KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSO STAROśCINO,
NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy DRuZBA,
STAROSTA, STAROśCINO.
Prosi sie do tego wionka krzesnych. Teraz to już zanika, czasem som, czasem ni
ma. […] Oni też muszom być ośpiewani. O krzestnyj swoje piosenki, o krzestnym
osobno.
KRZESTNO MATKA zest. ‘w znaczeniu ogpol.’ Wiś. Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNy OJCIEC, KRZESTNO, KRZESTNy,
KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSO STAROśCINO, NOJBLIZSy
DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy DRuZBA, STAROSTA,
STAROśCINO.
KRZESTNY rz. m., D.lp -ego, Msc.lp -ym, M.lm -i ‘w znaczeniu ogpol.’ PozDol.
Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNy OJCIEC, KRZESTNO,
KRZESTNO MATKA, KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSO STAROśCINO, NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy
DRuZBA, STAROSTA, STAROśCINO.
111
KRZESTNy OJCIEC
Prosi sie do tego wionka krzesnych. Teraz to już zanika, czasem som, czasem ni
ma […]. Oni też muszom być ośpiewani. O krzestnyj swoje piosenki, o krzestnym
osobno.
KRZESTNY OJcIEc zest. 1. ‘w znaczeniu ogpol.’; 2. ‘mężczyzna, który na dożynkach gminnych i powiatowych był odpowiedzialny za niesienie wieńca’ Wiś.
Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNO, KRZESTNO MATKA,
KRZESTNy, KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSO STAROśCINO,
NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy DRuZBA,
STAROSTA, STAROśCINO.
KRZONÓWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘tradycyjna zupa podawana w Wiśniowej, jej bazowe składniki to świeży chrzan oraz serwatka, która
musi mieć około tygodnia, aby nie była zbyt słodka. Chrzan ściera się, dodaje się
również ugotowane na twardo jajka oraz żeberka, np. baranie. Do KRZONóWKI gotowanej na obiad wielkanocny wchodzą składniki ze święconki. Zupę tę
przygotowuje się także na wesela i poprawiny’ Wiś. Zob. też śWIOCONKA.
A w niedziele rano to ukrajali po takim kawołecku ty kiełbasy, gotowali krzanówke,
no i kazali to skórko obrać, to sie musiało rence zesmarować, nogi, […] zeby gada
nie ugryzła. Tak uważali, takie mieli tradycje.
KRZYPAĆ – KRZYPNONĆ cz., ~pio, ~pies, ~piom ‘mieć chrypkę, mówić
ochryple’ Lip.
A my to chyba z miesionc tak wszyscy kaszleli, krzypali, bo my strasznie zmarzli.
KRZYPNONĆ zob. KRZyPAĆ.
KRZYZYK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘krzyżyk wykonany z witek wierzbowych, pochodzących z palm wielkanocnych, zdobiony kolorowymi wstążkami.
Krzyżyki są wbijane na polach nocą z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek
albo w Wielki Piątek rano, mają zagwarantować urodzaj’ PozDol. Zob. też:
KOCIANKA, LySKA.
Krzyżyki to sie robiło z palm poświenconych w Palmowom Niedziele. W Wielki
Czwartek sie robiło z tych patyków i z tych wstonżek krzyżyki gdzieś takiej wiel112
KTOSIK
kości, zależy, kto ile miał materiału. Polegało to na tym, ze sie w tym dłuższym
patyku przebijało otworek, penkał ten patyk i wsadzało sie poprzeczke. I już był
krzyżyk. To sie chodziło po polach i na każdym polu gospodarze i dzieci, to sie
wbijało taki jeden krzyżyk. I takie krzyżyki były mocowane na domu, na stodole,
na oborze. Wszendzie. Ale z tymi krzyżykami sie szło w Wielki Piontek rano.
Miało sie takie kołatki i tyrkawki. Tyrkawka to coś takiego, co sie obracało i to tak
wyrczało. Dowcip polegał na tym, żeby pobudzić tych ludzi, którzy jeszcze nie
wstali. Kto wcześniej z tom tyrkotkom i z tom chłapackom szedł, to sie tłukł, żeby
pobudzić nastempnych.
KTOSIK zaim. ‘ogpol. ktoś’ Wiś. Zob. też: BOJCO, CHOĆCO, CHOĆJAKIE, CHOĆKIEJś, COSIK, GDZIESI, GDZIESIK, KOGOSIK.
Do Dobczyc poszedł na nogach, bo nie było nie było samochodów w ogóle i późniyj
była powódź. Powódź była, jak wracoł, a już było ku wiecorowi, co tam dbali
[…], nie było samochodów i trzeba było do domu iść po operacji. No i patrzy, to
ón to opowiadoł, wierzycie to wierzycie, nie to nie. Godoł, że stoi jakosik tako
pani, tako czorno wysoko, no i godo tak, że to, no śmierć, zeby […] przenieść jom.
Lekutka była, później ktosik umarł tam pod Grodzisko. Godo − bedziesz długo
żył, bedziesz długo żył. Tak mnie kiesik gwarzył, ja nie wiym, czy to prowda, czy
nie, ale może prowda.
KUKAĆ – KUKNONĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘zaglądać ukradkiem’ Wiś.
KUKIEŁKA rz. ż., C.Msc.lp ~łc-e, D.lm ~łek-Ø ‘słodka bułka drożdżowa’
Wiś. Zob. też: KOłOC, KOłOCyK, PODPłOMyK, PłECIONKA,
WIyRZCHNIONKA.
Wracajonc, kupowała dzieciom po jednej bułeczce, to była kukiełka. To była drożdżówka. Pusta drożdżówka, tylko tyle, że słodka.
KUKNONĆ zob. KuKAĆ.
KULA rz. ż., C.Msc.lp kul-i, D.lm kul-Ø ‘luźny hak przy przedniej bronie, zrobiony z drewna, przesuwający się po pierwszej SNOZCE’ Węgl.
113
KuLFON
KULFON rz. m., D.lp -a, Msc.lp -e, M.lm -y ‘tylna, nieruchoma część wozu,
na której opierają się boczne deski’ Lip., Węgl., Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA,
KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, LONIK, LuśNIA, LyTERKA,
LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA,
PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ,
SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
Na przodzie wozu był kołowrot i gruby lonik. Kołowrot miał kłónice wysokie, a na
zadku były kulfony, na to kładło sie deske wzdłuż, bokami [ JS 26].
A: A gnój wozić to jak?
B: To wóz był na gnój. Takie były dłuźkie deski zbite, tak wysokie i dwie, i na
spodku była donka […]. Takie i tyn kołowrot był u dołu, a na tym były te dwie
osłony i do tego kładli gnój […]. A na zadku sie opierało te, o te kulfony.
KULOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘człowiek, który kuleje’ Wiś.
KUMOSKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø ‘ogpol. matka chrzestna’ Lip.
Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNO, KRZESTNO MATKA,
KRZESTNy, KRZESTNy OJCIEC, KuMOTER, NOJBLIZSO STAROśCINO, NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy
DRuZBA, STAROSTA, STAROśCINO.
I tom kukiełko przynosili, kumoska do tego domu, coby te chrzciny były.
KUMOTER rz. m., D.lp ~tr-a, Msc.lp ~trz-e, M.lm ~tr-y ‘ogpol. ojciec chrzestny’
Lip. Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNy OJCIEC, KRZESTNO, KRZESTNO MATKA, KRZESTNy, KuMOSKA, NOJBLIZSO
STAROśCINO, NOJBLIZSO, NOJBLIZSy, NOJBLIZSy DRuZBA,
PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy DRuZBA, STAROSTA, STAROśCINO.
Jak chrzciny były, to kumoska to przynosiła. Kumoter nie nosił.
KURANTKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘kobieta skupująca nabiał
w Wiśniowej i sprzedająca go w Krakowie’ Wiś. Zob. też: MAśLORKA,
PASKORKA.
114
KuRNO CHAłuPA
Była taka osoba, która sie nazywała kurantka i moja babcia takom kurantkom
również była. Z tygodnia przynosiły kobiety masło zrobione, jaja i biały ser.
Przeważnie w czwartek babcia z tym szła do Krakowa, zachodziła na Kleparz
i tam to sprzedawała.
KURNO cHAŁUPA zest. ‘dom bez komina, dym z paleniska unosił się w nim
pod POWAłĄ’ Wiś. Zob. też OKOPCIAłO CHAłuPA.
Ale mam tu szkic mojej starej chałupy, jeszcze kurnej […]. Okopciała a kurna to było
to samo. Bo jak sie paliło bez komina, to dym szedł na całom chałupe i wszystkie te
deski na… na tej powale, jak sie to mówiło, i to wszystko było na czarno, okopcone.
KUSIcIEL rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘kilkunastoletni chłopiec, który
nocą z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek broił u sąsiadów (malował okna
wapnem, zdejmował furkę z zawiasów itp.)’ PozDol. Zob. też: DZIADy, KuSIĆ, REWEROWAĆ.
A jesce teroz z Czwartku na Piontek to zaś chodzom tacy, co tak rewerujom. Od
domu bierom wozy, zgrocia takie wszystkie, maszyny odciongajom, nawet traktór
odciongnom. Kusom. I jak wzieli u nas, to na strażnice tam zawieźli, raz somsiadowi to traktór położyli na tym.
KUSIĆ cz., -o, -is, -om ‘urządzać żarty nocą z Wielkiego Czwartku na Wielki
Piątek’ PozDol. Zob. też: DZIADy, KuSICIEL, REWEROWAĆ.
A jesce teroz z Czwartku na Piontek to zaś chodzom tacy, co tak rewerujom. Od
domu bierom wozy, zgrocia takie wszystkie, maszyny odciongajom, nawet traktór
odciongnom. Kusom. I jak wzieli u nas, to na strażnice tam zawieźli, raz somsiadowi to traktór położyli na tym.
KUSKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø
‘pochwa na osełkę, noszona przy pasku, wykonana z rogu, dziś częściej robiona z blachy’ Lip.,
PozDol., Węgl., Wiś. Zob. też: LANDAK,
OSEłKA.
Do kuski sie kładło osełke, a była przy pasie.
115
KWAśNICA
KWAŚNIcA rz. ż., C.Msc.lp -y, blm ‘sok z kiszonej kapusty, który piło się jako
lekarstwo na owsiki’ Wiś. Zob. też: KAMIyNIOCEK, KAMIyNIOK.
Kwaśnica, to na robaki kwaśnica była, jak dzieci miały robaki […]. Dawno, bo nie
wiem, jak teraz, bo dawno to miały dzieci takie owsiki, dużo, nie wiem, z czego
to było. I właśnie tym leczyli, tom kwaśnicom. Pili tom kwaśnice i po prostu one
sie truły, i wychodziły.
KWIATULA rz. ż., C.Msc.lp ~tul-i, D.lm ~tul-Ø ‘krowa o umaszczeniu czerwono-białym’ PozDol. Zob. też: BRZEZuLA, HOLyNDERKA, KRASuLA,
KWIECIuLA, MALINA, RyDZuLA, WIśNIA.
KWIEcIULA rz. ż., C.Msc.lp ~ciul-i, D.lm ~ciul-Ø ‘to samo co KWIATuLA’
Lip.
KWIOTEK rz. m., D.lp ~tk-a, Msc.lp ~tk-u, M.lm ~tk-i ‘ozdoba wycinana na
dyszlu wozu, mająca różne wzory, najczęściej przypominająca kwiat’ Wiś.
Przy wozach to sie robiło ozdoby różne takie. Na końcówce przypuśćmy dyśla, to sie
wycinało takie półkola; takie zombki, o tak, jak na tym. Potym sie zrobiło kwiatki.
Kwiatek w kształcie takiej róży. Tu były specjalne młotki takie albo półokrongły
był. To sie wycinało takie rybki albo jedno koło drugiej, takie to było. Najpierw
sie wycinało ozdoby na dyślach albo takie koniki znowu. No różne to były rzeczy
do wycinania.
116
L
LAMPUcERA rz. ż., C.Msc.lp ~cerz-e, D.lm ~cer-Ø ‘z negatywnym nacechowaniem o podstarzałej kobiecie, która jest przekonana, że ma zainteresowanie
u mężczyzn’ Wiś.
LANDAK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘dawniejsza nazwa OSEłKI’ Węgl.
Zob. też KuSKA.
A: Co to jest landak?
B: To do ostrzenia.
A: Landak, tak? U nos sie mówiło landak. Nie tylko osełka. Osełka to późniejsza
nazwa.
B: Ale z wyglądu się nie różniła osełka od landaka?
A: Nie.
LATARKA OBUDOWA zest. ‘latarka do wozu’ Węgl.
A jak sie jechało gdzie koniem wiecorem albo coś, to tako była latarka obudowa. Na
takich jak u wiaderka, no i to sie wiescało koło wozu, z tyłu wozu jakby.
LETNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm ~c-y ‘ogpol. wczasowicz, osoba przyjeżdżająca na wczasy, zwykle z miasta na wieś’ Wiś.
LEWAREK rz. m., D.lp ~rk-a, Msc.lp ~rk-u, M.lm ~rk-i ‘ogpol. hacel, jedna
z dwóch wypustek na końcu ramion podkowy’ Węgl.
A: Jak się nazywa ta część podkowy tutaj?
B: To taki lewarek [informator pokazuje odpowiedni element na podkowie].
LEZySKO
LEZYSKO rz. n., Msc.lp ~sk-u, D.lm ~sk-Ø ‘miejsce, gdzie można się położyć,
przespać’ Węgl. Zob. też: śLABAN, śLABANEK, śLuFAN, śLuFANEK,
WyRECKO, WyRKO.
Zeby wyjść na to lezysko, no to co? Musiołbyś drabine znosić ze sobom. To jak
był podpórka tego wyrka, no bo to sie nazywali wyrki. To jakeś wysed? Musiołeś,
takie było z kołków drzewianych, bukowych powbijane i noguś doł tu i rukamiś
sie trzymoł i jak ześ wysed, no to juz.
LISKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø 1. ‘ogpol. lis’; 2. ‘ogpol. pieprznik
jadalny (Cantharelluscibarius Fr.), grzyb jadalny nazywany inaczej kurką lub
lisiczką o charakterystycznym lejkowatym lub trąbkowatym kapeluszu i pomarańczowym kolorze’ PozDol. Zob. też: DuZIA, GOłOMBKA, KOWALIK,
KOWOL, PIŃKA, POCIEC, SIWuCHA, ZIuZIA, ZOSIA.
1., 2. Dawni były te, co nazywajom kurki, to sie nazywały liski, tak jak żółte liski.
[…] No i kozoki czerwone, bronzowe, […] opinki som bronzowe, cieniutkie, pinki,
kanie takie wysokie, rydze i prowdziwki.
LITRA rz. ż., C.Msc.lp ~trz-e, D.lm ~ter-Ø ‘ogpol. litr, jednostka objętości’ Wiś.
Óna uważała, że spirytus to jest doskonałe panaceum na wszystko. I mój tato jej
przywoził zawsze na Katarzyne pół litry i był najlepszym zienciem.
LONIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘żelazna przetyczka w OZWORZE
tuż za ZADKIEM albo w DySLu’ Węgl., Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA,
COłO, CółKO, DNO, DONKA, KIERy, KłONICA, KłONITKA,
KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA,
NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, PACKA, PAKA, PODONKA,
PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE.
Przez dyszel i „jenzor” przechodził gruby lonik [ JS 26].
LOSKA DZIURAWO zest. ‘w MAśLNICCE: drążek zakończony kółkiem
z wywierconymi otworami, poruszany pionowo podczas robienia masła’ PozDol.
Zob. też: OBRONCKA, PROWDA II, WIyRZCHNIK.
A: To jest prowda, a to?
118
LuśNIA
B: Bijok.
C: To tako nazywajom loska dziurawo.
LUŚNIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘drewniana podpórka przedniego i tylnego
zakończenia LyTRy ’ Lip., Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO,
DNO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LyTERKA, NADSTAWKA,
OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI,
SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
Podparli do tyk, do tyk kłonic, zeby nie spadły. U tyłu były wysokie, nazywali to
kulfony, no, to sie kulfon nazywoł, taki krzywy był… ón był wyzsy, no to tak,
tak, no, ta lytra nie spadła, bo sie oparła. U przodku by spadła, to sie oparła, to sie
trzymała na tyk, na tyk, kłó…, nazywali luśnie tu, do tyk, co sie jeździyło tym.
Nakładło sie siano, co kto mioł, to woziył w tym, bo teroz to juz tego ni ma [ JS 30].
LYcE rz., blp, D.lm -ów ‘ogpol. lejce’ PozDol.
Do chomonta przypinało sie te pasy lyce, lejce.
LYGAĆ – LYGNONĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘kłaść się np. na łóżku’ Wiś.
LYGNONĆ zob. LyGAĆ.
LYSKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø 1. ‘krzew leszczyny pospolitej (Corylus avellana L.)’; 2. ‘gałązka leszczyny’ Węgl. Zob. też: KOCONKA, JEDLA.
2. A: Palma była pod som sufit. Kwiotkami ubrano. Pienkno była. Kazdy, kto
przyjezdzoł, to zdjincie jyj robił.
B: To całość nazywa się bagnieć?
A: Tak, z takich prutków, bagnieci, lyski. Do środka dajom tako rurko, ino lekko,
bo tak, to by sie gieła. I do samego sufitu. Tak jest, jo wiem, jak jo na wysokość, do
samy góry ubierano. Co inny kawołek, to kwiotki, a późni, teroz nie dajo wstonzek
z bibuł, tylko te prowdziwe kwiotki: cerwone, biołe, zielone.
LYTERKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘rodzaj krótkiej (do 3 metrów)
LyTRy ’ Węgl., Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO,
119
LyTRA
DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT,
KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, NADSTAWKA, OSłONA,
OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA,
PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
Lyterki to takie jak drabina, tylko krótkie (3 metry) i szerokie na 80 cm. Do tych
lyterek wkładało sie półkoski – plecione z prenci, wymiarowo do tych lyterek, na
wierzch siodło sprężynowe (do wozu z koniami) lub deskom (do wozu z wołami)
[ JS 26].
LYTRA rz. ż., C.Msc.lp ~trz-e, D.lm ~ter-Ø ‘jedna z dwóch drabin wozu przeznaczona do wożenia siana i snopków zboża’ Węgl., Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA,
COłO, CółKO, DNO, DONKA, KIERy, KłONICA, KłONITKA,
KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA,
LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE,
SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE.
Nasze trzy kopki zabieraliśmy wozem w lytrach, to sie zmieściły bez pawozu, czyli
takiej żerdzi przyciskajoncej siano [ JS 18].
Wóz do wożenia siana i snopków zboża był długi na 5–6 metrów. Zmieniało sie
tylko ozworę, czyli żerdź łonczoncom przod wozu z tyłem i na taki wóz kładło sie
długie lytry (drabiny) zrobione z dwóch żerdzi połonczonych szczebelkami. Inaczej
to były drabiny wysokie na ok. 110 cm, pospinane bardzo mocno nie łańcuszkiem, ale
korciepkom, zrobionom z młodych roślin, skrenconych przed dwóch chłopów [ JS 27].
120
Ł
ŁADUGA rz. ż., C.Msc.lp ~udz-e, D.lm ~ug-i ‘element konstrukcyjny glinianych
ścian domu – szeroka, drewniana forma, w której ubijało się glinę wymieszaną
ze słomą’ Wiś. Zob. też POłKA.
I to sie układało, jak to na przykład – z jednej strony jedno, jak te mury, z jednej
strony jedna deska, z drugiej strony, ino to takie szerokie, to sie tak nazywały ładugi,
ładugi sie to nazywało, no. Toto ubijali i do tego sie kładło to gline, ale jesce była
słoma namieszano do te gliny i mieli takie połki i ubijali to.
ŁAPIĆ – ZŁAPIĆ cz., -o, -is, -om ‘ogpol. łapać – złapać’ Węgl.
Tak to by go nie raz sprzontli z pistoleta, ale tu chodziło o to, żeby go złapić żywego.
ŁAWA rz. ż., C.Msc.lp ławi-e, D.lm ław-Ø 1. ‘w znaczeniu ogpol.’; 2.‘drewniana
kładka przez rzekę’ PozDol.
2. A jak sie żeniłam, to była taka powódź, co chłopy trzymali ławe na rzece, bo
nie dało sie rade.
ŁAZOWAĆ – POŁAZOWAĆ cz., ~zujo, ~zujes, ~zujom ‘okopywać ziemniaki
za pomocą KOPACKI’ Węgl.
To sie downo grzondki okopywało. Nie oborywało sie tym, ino renkami to sie tak
połazowało.
ŁEcPOŃ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. nicpoń, człowiek lekkomyślny, mało wartościowy’ Wiś. Zob. też łOTER.
łOKIEĆ
Pan już jest sprzedany. […] No widzi pan… Pan sie sprzedał i dobrze. […] Jak
zostano takie łecponie same, to, to, to, to ino kusi, i patrzeć, ino wypić i pokusić cosik.
ŁOKIEĆ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘zwój przędzy namotanej na MOTOWIDLE’ Węgl., Wiś.
A przendło sie całymi dniami i miesioncami, a jak na wrzecionie było już dużo,
to sie zawijało nitki na motowidło, na nim mieściło sie bardzo dużo nici, nawet 5
kg. Nici z motowidła były zdejmowanie, po czym nastempne były nakładane itd.
Nici zdjente z motowidła nazywało sie łokcie. Należało je zdejmować ostrożnie,
aby nie zamieszczać nici, bo musiał być widoczny koniec i poczontek nici. Łokcie
wionzało sie w kilku miejscach i ważonce około 10 do 20 kg wkładało sie do worka
i niosło do Kasinki, gdzie byli fachowcy posiadajoncy krosna i tkali sobie w domu
płótno [ JS 24].
ŁONcOŁ rz. m., D.lp ~ł-a, Msc.lp ~l-e, M.lm ~ł-y ‘połączenie dwóch uch wiadra
drewnianego; uchwyt’ Wiś.
Były też wiadra drewniane, które miały dwa ucha, łoncoł i drut [ JS 20].
ŁOPATA rz. ż., C.Msc.lp ~paci-e, D.lm ~pat-Ø ‘drewniana łopata do wkładania
uformowanych bochenków chleba do pieca oraz wyjmowania upieczonego
chleba’ Wierz. Zob. też: CIOSEK, COTyNA, POMIETłO.
A: A na czym pani wkładała chleb do tego pieca?
B: Na łopacie […].
A: Takiej z drewna?
B: No z drewna, z drewna łopata, tako okrongło z kijem.
ŁOTER rz. m., D.lp ~tr-a, Msc.lp ~trz-e, M.lm ~tr-y ‘ogpol. łotr’ Węgl. Zob.
też łECPOŃ.
Był taki sołtys za tego Niymca, taki był, że Hitler, jaki łoter był, to jedno krowo
mozna se było chować. A on, jak sie zewzion na kogoś […], to nie chciał sprzedać.
ŁUPKAĆ – ZAŁUPKAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘stukać butami’ Wiś.
Boso sie chodziło do szkoły, pamientom, jak jo poszłam do szkoły w grudniu,
a mielimy buty, bo mój tata był szewcem, ale gdzie tam na skóre było kogo stać, to
122
łyŹNIK
drewnioki. Teroz satysfakcja jest strasno, a wtencos jak cłowiek ze wstydu,[…] jo
nie chciałam iść w drewniokach, bo sie to łupkało tak, jakby to po kamieniach, po
tym… nie było drogi takiej jak teroz, ino kaminiasto i jesce tego, no to wolałam
iść boso.
ŁYŹNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘drewniana półka z otworkami do
przechowywania łyżek, często zdobiona’ Węgl., Wiś.
Łyźnik to dwie deseczki połonczone pod kontem prostym; pionowa miała mocowanie do ściany, pozioma zaś miała wyciente otwory, do których wkładało sie
trzonki łyżek [ JS 29].
123
M
MAcHER rz. m., D.lp ~r-a, Msc.lp ~rz-e, M.lm ~r-y ‘ogpol. oszust’ Wiś.
MAcHERZYĆ cz., -o, -ys, -om ‘ogpol. oszukiwać’ Wiś.
MAJ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e 1. ‘w znaczeniu ogpol. – piąty miesiąc
w roku’; 2. ‘ogpol. mniszek lekarski (Taraxacum officinale F.H. Wigg)’ Wiś.
2. Robili miód z tych mai, mleczy, czyli jak to sie inaczej nazywa – mniszek lekarski, no. Z kwiatów. Zresztom do tej pory robimy – zbieramy te mlecze.
MALINA rz. ż., C.Msc.lp ~lini-e, D.lm ~lin-Ø ‘krowa o umaszczeniu czerwonym jak malina’ PozDol., Węgl. Zob. też: BRZEZuLA, HOLyNDERKA,
KRASuLA, KWIATuLA, KWIECIuLA, RyDZuLA, WIśNIA.
A: O były! Malina, krasula, krasula to jak była krasiato, cerwono to takie jesce
te górskie chude krowy, to sie nazywały cerwono, to taki mieli na imie cerwono,
a później jak krasiate były to krasule.
B: No, a malina jaka była?
A: A malina to musiała być dobrze taka wiśniowa, cerwona.
MALUĆKI przym., M.lm -e ‘ogpol. malutki’ Lip.
A my mieli tako malućko chałupko, tako szopko postawiono.
MASYNA SYROKOMŁOTNO zest. ‘maszyna do młócenia zboża’ PozDol.
Potem, jak sie zboże młóciło, to przyjechała taka masyna serokomłotno. Wydobywali
tom masyne i sie tom masynom robiło – kija trzepało sie. Żeby zboże nie wyleciało,
MAśCIĆ – POMAśCIĆ
to sie podtrzepywało słome przez te trzepace, jak szła słoma, to do stodoły, takie
boisko było, w stodole sie wszystko młóciło.
MAŚcIĆ – POMAŚcIĆ cz., -o, -is, -om 1. ‘okrasić potrawę’; 2. ‘użyźnić ziemię
obornikiem’ PozDol.,Wiś.
2. Jak pszenica była, to zmieniali […]. Można było drugi raz sadzić ziemnioki na
tym samym polu, ino trza było pomaścić jakim, no gnój był, kurzyńce po kurach,
bo to przecież nie było nawozów.
MAŚLNIcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘drewniane urządzenie, służące do ubijania masła’ PozDol. Zob. też: LOSKA DZIuRAWO, OBRONCKA, PROWDA II, WIyRZCHNIK.
To wziełam roz, wziełam roz troske chleba świeżego i tak żem go okleiła tutaj ten
wiechrznik, żeby ta śmietana nie szła przez to maślnicke. No i klepały to masło,
klepały, tak z pół godziny, dobrze trzeba było pukać renkami, pukać, klepały to.
MAŚLORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘kobieta zajmująca się skupem
i sprzedażą masła’ Wierz. Zob. też: KuRANTKA, PASKORKA.
A: Przyszła wiecór umordowano, krowy trza było podoić, to jeszcze do moślnicki
nalała śmietany, bo trzeba było sprzedać, bo nie było grosza w ogóle. No i takie tu
były kobiety we wsi, co skupywały to i jeździły do Krakowa.
B: A jak się nazywały te kobiety, co skupywały?
A: Maślorki.
MATERYJO rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘ogpol. materiał, tkanina’ Lip., PozDol.
A Żydy? Jedna nosiła… tako materyjo, handlowali materyjom.
{ktoś} MO {cosik} ZŁEGO W OcAK fraz. ‘o osobie, która rzuca uroki’ Wiś.
MENDEL rz. m., D.lp ~dl-a, Msc.lp ~dl-u, M.lm ~dl-e ‘dwanaście snopków
zboża’ PozDol. Zob. też: KłOBuK, KłóSKO, KOCIOK, KOPIELNIOK,
POSTAWEK.
Dwanaście postawków to jest mendel. Tak przedtem nazywali. To mendel jest,
to jest dwanaście.
126
METER
METER rz. m., D.lp ~tr-a, Msc.lp ~trz-e, M.lm ~tr-y 1. ‘ogpol. metr, jednostka
miary’; 2. ‘jednostka wagi – 100 kg’ Lip.
2. Downiyj nie były takie modne świnie, żeby sprzedać, teroz jak ma tam meter.
Trza było dwa metry, ponad dwa.
METRÓWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘kwadratowa chusta o boku
długości 1 m’ Lip. Zob. też: BARANIATO, BARANKOWO, BARANKuLA, JEDWOBKA, JESIONKA, ODZIyWACKA, TyBETKA.
A: A takie cienkie chustki, jak lato było, to jak sie nazywały?
B: Metrówki.
A: I to z metra sie robiło?
B: Ze strzempkami, frendzlami duckimi.
MIARKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘drewniane naczynie w kształcie
walca, wykonane z cienkiej deseczki, z jednym uchwytem, mieszczące 10 kg
zboża’ Wiś. Zob. też: ĆWIyRĆ, GARNIEC.
Inne pojemniki drewniane, to były miary do zboża: ćwierć, miarka, garniec.
W ćwierci mieściło sie 30 kg zboża, w miarce – 10 kg, w garncu – 5 kg [ JS 20].
MIEDZUK rz. m., D.lp ~uch-a, Msc.lp ~uch-u, M.lm ~uch-y ‘porośnięty trawą
uskok między polami, z których jedno jest położone wyżej niż drugie, rodzaj
miedzy’ Węgl., Wierz., Wiś.
No procie takie, co rosno koło rzeki, takie procie, albo w miedzuchak takik mokryk
bardziej.
MIERT rz. m., D.lp ~t-a, Msc.lp ~ci-e, M.lm ~t-y ‘ogpol. mirt zwyczajny (Myrtus
communis L.), roślina doniczkowa wykorzystywana do ozdabiania stroju podczas zaślubin, prymicji, pierwszych komunii i chrztów świętych’ Lip. Zob. też:
ASPARAG, GIERGONIA, KRAKOWIOK ZELAZNy, SZPARAGuS,
WOJCIESEK.
A: Jakie kwiaty uprawiała kobieta w domu? Jakie miała w domu kwiaty, tak
zwykle, dawniej? […].
B: Starodowne krakowioki, krakowioki takie żelazne, i tam jo mam jeszcze jednego w domu.
127
MIESIONCEK
A: A co to jest żelazny krakowiok? Jaki on jest?
B: To, że cały czas kwitnie,[…] no i mirty, jakie były, ale mirty to gdzieś nie bardzo rosły, jakoś tak ludzie pozbywali […] te asparagi, co sie do bukietów dawało.
Teraz tego nigdzie ni ma.
MIESIONcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘ogpol. księżyc’
Wiś.
MIŚKORZ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘mężczyzna, który zajmuje się
kastrowaniem wołów, wieprzy i koni’ Węgl.
A: A jak się nazywa taki zawód do tego kastrowania?
B: Miśkorz.
MIŚKOWAĆ – WYMIŚKOWAĆ cz., ~kujo, ~kujes, ~kujom ‘kastrować woły,
wieprze i konie’ Węgl.
A: Jak tu się mówi na kastrowanie zwierząt?
B: Nie wiem, miśkować, to chyba świnie, a byki, to nie wiem.
MIYDNIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘naczynie służące do mycia
się, prania lub zmywania’ Wiś.
MIYNDLIcA rz. ż., C.Msc.lp ~lic-y, D.lm ~lic-Ø ‘to samo co CIERLICA’ Wiś.
MIYNTLIĆ – WYMIYNTLIĆ cz., -o, -is, -om ‘obrabiać na CIERLICy len
lub konopie w celu oddzielenia włókien od paździerzy’ Wiś.
Potem najmowało sie kobiety posiadajonce urzondzenie zwane cierlice, dwie deski
postawione na kant, na końcu złonczone, w tym kancie som dwa rowki, w środku
deski zaś jeden zomb. Na tym urzondzeniu miyntoli sie len po raz pierwszy, troche
podsusza i ponownie poddaje miendleniu na tzw. miyndlicy do czasu, gdy zostaje
samo włókno, bez paździerzy, takie mienciutkie i milutkie [ JS 23–24].
MŁAKA rz. ż., C.Msc.lp młac-e, D.lm młak-Ø ‘podmokła łąka, bagno’ Wiś.
MŁYNEK rz. m., D.lp ~nk-a, Msc.lp ~nk-u, M.lm ~nk-i ‘urządzenie do mielenia
zboża’ Węgl.
128
MNIEMIEC
To jest młynek. Tak sie miele zboże tam na monke. […] Tam jest dziura i tam
sypie sie.
MNIEMIEc rz. m., D.lp ~mc-a, Msc.lp ~mc-u, M.lm ~mc-y ‘ogpol. Niemiec,
nazwa narodowości’ Wiś.
Przyśli, wypatrzeli Mniemcy, że ktosi jest na krzokach i puścili serio.
{ktoś} MO (SWÓJ) cAS fraz. ‘o kobiecie: mieć okres, menstruację’ PozDol.
Mama tak mi sama tłumaczyła wszystko, że to słuchaj, teroz bedziesz miała ten
swój czas, dorostosz do tego. Trzeba uważać, żebyś miała czysto. Pilnowała tego.
Jak dostaniesz, to krwawienie, wszystko.
{ktoś} MO cOŚ ZA cO, ZA cEJcO I JEScE Z cEJcYM fraz. ‘jednostki
tej używamy w sytuacji, gdy chcemy podkreślić, że coś jest dla kogoś bardzo
ważne, że komuś na czymś bardzo zależy’ Lip.
A: Jak przyszła kolenda do takiego kogoś, to on właśnie zawsze mówi, że straśnie
se miałem to za co. Przyszła do mnie kolenda dziesienć czy pientnaście osób. I jest
takie krótkie powiedzenie, że mom se to strasnie za co, za cejco i jesce z cejcym. Tu
u nas sie tak mówi. To znaczy tak, że bardzo sie z tego ciesze, że zostałam doceniona,
czyli mom se to za co, czyli jest to dla mnie ważne, za cejco, czyli jeszcze bardzo
ważne i ważniejsze, a jesce z cejcym, to jest w ogóle […].
B: Najważniejsze.
MOJA rz. ż., C.Msc.lp -ej, blm ‘mąż o swojej żonie’ Wiś. Zob. też: BABA,
CHłOP, MóJ.
MORGA rz. ż., C.Msc.lp mordz-e, D.lm mórg-Ø ‘w znaczeniu ogpol.’ Lip., Wiś.
Mioł tom, jak to mówiom, morge pola […]. To było dwa morgi pola, było nas
dziewiyncioro, to sobie wyobrazocie, co, jak i tego.
MORGI rz., blp, D.lm -ów ‘majątek rolny’ Wiś.
MOTOWIDŁO rz. n., Msc.lp ~dl-e, D.lm ~deł-Ø ‘drewniany przyrząd do
motania przędzy; składa się z pręta z poprzeczkami na każdym z jego końców,
które są obrócone względem siebie o kąt 90 stopni’ Węgl., Wiś.
129
MOWA
A przendło sie całymi dniami i miesioncami, a jak na wrzecionie było już dużo,
to sie zawijało nitki na motowidło, na nim mieściło sie bardzo dużo nici, nawet 5
kg. Nici z motowidła były zdejmowanie, po czym nastempne były nakładane itd.
Nici zdjente z motowidła nazywały sie okcie. Należało je zdejmować ostrożnie,
aby nie zamieszczać nici, bo musiał być widoczny koniec i poczontek nici. Okcie
wionzało sie w kilku miejscach i, ważonce około 10 do 20 kg, wkładało sie do
worka i niosło do Kasinki, gdzie byli fachowcy posiadajoncy krosna i tkali sobie
w domu płótna [ JS 24].
MOWA zob. fraz. {komuś} OTWORZyłA SIE MOWA.
MÓJ rz. m, D.lp moj-ego, Msc.lp moi-m, blm ‘żona o swoim mężu’ Wiś. Zob.
też: BABA, CHłOP, MOJA.
MSYĆ – OMSYĆ cz., -o, -ys, -om ‘zatykać coś mchem, głównie uszczelniać
szpary między belkami w ścianach domu’ Wiś.
MUŚTUK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. munsztuk; część uprzęży,
mocniejszy rodzaj kiełzna, przy pomocy którego kierowano łbem końskim’ Lip.
Zob. też: CHOMONTO, DySEL, KłODKA, PAS, STRZyMALNIK,
śCIONGALNIK, TuTKA.
A: Jak to się nazywało? To co koniowi?
B: Muśtuk. To jest muśtuk [informator pokazuje].
MYcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘ogpol. kaszkiet’ Wiś.
130
N
NABOLAŁY przym., M.lm -e ‘o ziemniakach: nadpsuty, nadgniły’ Wiś.
Te nadpsute ziemniaki zbierało sie osobno, bo robiło sie z nich, po okrojeniu zgnilizny, placki ziemniaczane, gotowało kasze ziemniaczanom, którom częstowano na wiecerze tych wszystkich, którzy kopali ziemniaki. Nieraz na długi czas
wystarczało tych nabolałych ziemniaków, ludzie chentnie je jedli, bo wciąż byli
głodni [ JS 29].
NA cHUSTKE wyr. przyim. ‘o sposobie składania chusty, polegającym na złożeniu na krzyż przekątnych jej rogów’ PozDol. Zob. też: BARANIATO, BARANKOWO, BARANKuLA, JEDWOBKA, JESIONKA, METRóWKA, ODZIyWACKA, TyBETKA.
Jedne były te jesionki, były prosto, zwineło sie na połowe, bo była szeroka, a ta
baraniato była cienżko, to my na krzyż składały, na chustke.
NADSTAWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘przedłużenie KłONICy ’ Węgl. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA,
DySEL, KIERy, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK,
SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA,
śNICE, ZADEK.
To tyz jes kłónica, z tym ze nadstawki takie jakby. Bo znów, jak sie kciało wieźć
siano czy zboże, to były lytry, nazywały sie lytry, i musiały być te kłónice, bo te
NADZIABANy
lytry były tak wysokie. […] Tak, jak ta drabina, ino ze były metrowe, jakie kto
kcioł se zrobić na wysokość.
NADZIABANY przym., M.lm ~an-i ‘ogpol. pijany’ Wiś.
I wtedy to był wóz. Szczelny. Wyłożony słomom. Babcia moja legła w tej słomie
i jechała […], bo po prostu była tak nadziabana.
A ón zawsze, jak był nadziabany nieraz, bo przyszedł, ón bardzo czensto, przesiadywał właśnie w domu rodzinnym mojego taty, tam jest brat najmłodszy, tam
jest po prostu taki dobry przystanek na drinka […].
{coś} NALEZY SIE {komuś} JAK cHŁOPU ZIEMIA fraz. ‘coś się komuś
bezwarunkowo należy’ Wiś.
W ogóle nie było tematu – nalezało sie jak chłopu ziemia.
NA MOKRZE wyr. przyim. ‘w wilgoci’ Węgl.
Zemby sie z te strony wbijało, […] a zeby nie wychodziły, to jesce sie nacinało
i takie klinki sie wbijało. Jak to sie ozeschło w lecie, bo na mokrze to drzewo pencnie.
NA OBYRTKE wyr. przyim. ‘na odwrót’ Wiś.
Ja też umiałem robić takie snopki. Trzeba było mieć do tego sporo sprytu i siły.
Należało zrobić mocne powrósełko, zwionzać taki mały snopek, przedzielić na
połowe i przekrencić na obyrtke i snopek znowu był cały, tylko u góry podzielony
powrósełkiem, ale automatycznie bardzo mocno sie zwionzał [ JS 9].
NA PRZODKU wyr. przyim. ‘na przodzie’ Węgl.
Zgniewoł sie ton Żyd i wio do dowódcy, to duśko było, polecioł do tego dowódcy
na przodek.
NARAJIĆ zob. RAJIĆ.
NA SZTORc wyr. przyim. ‘pionowo’ Wiś.
Słoik litrowy bierzemy, czy zero dziewienć, układamy w nim ogórki na sztorc, ile
sie zmieści. Przeważnie tak z osiem ogórków wchodzi, w zależności jakie som duże.
132
NA WOJCIECHA TO JEST POCIECHA
NA WOJcIEcHA TO JEST POcIEcHA fraz. ‘od św. Wojciecha (23 IV)
zaczyna robić się coraz cieplej, był to wyczekiwany okres na wsi’ PozDol.
NA ZAFIURGNIYNcIE wyr. przyim. ‘bardzo szybko, błyskawicznie’ Wiś.
NAZWISKO rz. n., Msc.lp ~sk-u, D.lm ~sk-Ø ‘ogpol. nazwa’ Wiś.
A: A to się jakoś nazywało?
B: Nie, to był sznurek normalny, to nie miało nazwiska.
NAZYWAĆ zob. fraz. DO NIK TAK NAZyWAJOM.
NIEcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘drewniane, półokrągłe korytko, w którym zarabiano ciasto na chleb i kąpano dzieci’ Węgl., Wiś. Zob. też
DZIyZKA.
A na chleb ciasto to sie juz w nieckak wyrobiało. Były takie niecki z drzewa [ JS 30].
NIESKROWANY przym., M.lm -e ‘ogpol. nieucięty, niepocięty’ PozDol.
Bardzo szerokie, proste, nieskrowane nic.
NOGI rz. ż., blp, D.lm nóg-Ø ‘część pługa, drewniana, z naturalnie krzywego
drewna służąca do trzymania pługa podczas orania’ Wiś. Zob. też: GROZEL,
GRZEBIyŃ, JARZMECKO, ODWALNICA, TRZóSłO.
Do orania był pług, który miał nogi – tak to nazywa się do dzisiaj – za które trzyma
się przy oraniu, drewniane, z naturalnie krzywego drewna i grozel z dziurkami (nie tak, jak teraz jest z grzebieniem), do których wkładało się bolec: dalej
lub bliżej w zależności od zamierzonej głembokości orki. Na grozlu było jeszcze
jarzmecko, do niego wkładało się trzasło – to był kawałek żelaza na kant, który
krajał ziemię przed odwalnicami. Z tego, co ja pamiętam, to odwalnica i reszta
części pługa była już żelazna. Ale opowiadali, że dawniej pług miał odwalnicę
drewnianą, a część, która krajała ziemię, miał okutą blachą – takiego pługa ja już
nie widziałem [ JS 25].
NOJBLIZSO STAROŚcINO zest. ‘zamężna kobieta, najczęściej matka
chrzestna pana młodego lub panny młodej; podczas wesela nadzorowała prze133
NOJBLIZSy DRuZBA
bieg CEPIN, targowała się o pannę młodą z panem młodym oraz zdejmowała jej wianek i zakładała CEPIEC’ Wiś. Zob. też: DRuHNA, DRuZBA,
KRZESTNO, KRZESTNO MATKA, KRZESTNy, KRZESTNy OJCIEC,
KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy DRuZBA, STAROSTA, STAROśCINO.
Jak cepiny wyglondały? No to najpierw druhny tańcowały z paniom młodom, no
i co któro juz miała, to umiała, to śpiewała, wyśpiewowała jyj piosenki, a jak potym
strościne, potym ta starościno, to najblizso było starościno, no to óna jyj zdejmowała
welon i zadawała jyj chustke do tyłu, i wionzała tak, jak makówka, potem óna
znowuż sprzedawała to panio młodo panu młodemu, pan młody wtencos sie musioł
wykazać gorzołom, […] no i juz było poźni do rana hulaj duszo, piekła nie ma.
NOJBLIZSY DRUZBA zest. ‘DRuZBA (1), który był świadkiem na ślubie
i podczas CEPIN wykupywał pannę młodą od STAROśCINy lub PIyRWSEJ DRuHNy ’ Wiś. Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNO,
KRZESTNO MATKA, KRZESTNy, KRZESTNy OJCIEC, KuMOSKA, KuMOTER, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy DRuZBA, STAROSTA, STAROśCINO.
Jedna jest taka starościna, co ona wykupuje od najblizsogo druzby to panio młodo,
a jak juz zestańcujo dziewczyny, to najbliższo druhna sprzedaje to panio młodo
tymu najblizsymu druzbowi, bo było zawsze jedna druhna najbliższa i druzba
był najbliższy, a ten drużba to wykupił… to wykupił.
NOSAcE rz., blp, D.lm -ów ‘drewniany przyrząd do noszenia wiader z wodą,
pałąk z wycięciem na szyję o dwu bocznych prętach lub łańcuchach, na których
wiesza się wiadra; nosidła’ Wiś. Zob. też: BALIJO, KOCIOłEK, KONEWKA, PółLITROCEK, PuTNIA, SKOPIEC.
Mieściło sie do niej nieco wiencej wody niż do konewki, dobrze sie nosiło wode
z potoka na nosacach – było to praktyczne urzondzenie, nie wiem, jak go opisać,
ale spróbuje tak po swojemu. Był to kawałek drewna z wyżłobieniem jak dolina,
która pasowała do ramion i karku. To kładło sie na karku i ramionach, gdy było
dobrze zrobione „siedziało” wygodnie. Końce wystawały poza ramiona i na tych
końcach wisiały łańcuszki z hakami, które zakładało sie do putni [ JS 20].
134
O
OBEJMA rz. ż., C.Msc.lp ~jmi-e, D.lm ~jm-Ø ‘zdobione obręcze w wozie lub
zawiasy w drzwiach’ Wiś. Zob. też OWITKA.
To tam takie były trzy obejmy, takie jakby owitki to nazywali, ale to można inaczej
powiedzieć, takie obrencze stopniowe na tym.
OBIADOWAĆ – POOBIADOWAĆ cz., ~dujo, ~dujes, ~dujom ‘jeść obiad’
Wiś. Zob. też: JuZyNA, śNIODAĆ – POśNIODAĆ, WIECERZAĆ –
POWIECERZAĆ, WIECERZO.
OBIELIĆ zob. BIELIĆ.
OBŁÓG rz. m., D.lp ~og-a, Msc.lp ~og-u, M.lm ~og-i ‘część KOSy; wygięty
w łuk patyk z rozciągniętą płachtą przymocowany do KOSISKA, wykorzystywany przy koszeniu zboża’ Węgl. Zob. też: KLIN, KOSIORZ, ODBIyRACKA, RONCKA.
A: No i tu, jak sie kosiło, siekło sie zboże, to był jeszcze obłóg.
B: Co było?
A: Obłóg […], to taki kawałek, tu obłógu […]. Zależy od zboża albo był cały takom
płachtom zakryty taki, albo do połowy, to zależało od tego, jak sie zboże układało
w czasie koszenia, sieczenia, i jak później odbieracki sły odbierać to.
OBORAĆ zob. OBORyWAĆ.
OBORyWAĆ – OBORAĆ
OBORYWAĆ – OBORAĆ cz., ~rujo, ~rujes, ~rujom ‘ogpol. orać – zaorać’ Węgl.
Teraz sie u nas najwiencej konia [trzyma] do oborywania ziemniaków, obsypywania, oborywania, bo koń, wiadomo, jest wonski, […] nie zniscy duzo.
OBROK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm. -i ‘pasza dla konia składająca się
głównie z owsa’ Wiś.
OBRONcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘metalowa obręcz trzymająca
drewniane klepki, z których zbudowana jest MAśLNICKA’ PozDol. Zob. też:
LOSKA DZIuRAWO, PROWDA II, WIyRZCHNIK.
OBROSŁY przym., M.lm ~śl-i ‘ogpol. dorosły’ Wiś.
Młodsze dziewczenta spały w tej izbie, co rodzice, a kawalerowie obrośli, to przeważnie spali w lecie – gdzieś na strychu lub w szopie, a w zimie – w stajni. Bo
mogli sobie pozwolić na „wolne” powroty [ JS 10].
OBRÓT zob. fraz. {ktoś} ROBI – ZROBI {coś} W OBROCIE.
OBRZODZAĆ – OBRZODZIĆ cz., -o, -is, -om ‘wykonywać czynności
przy zwierzętach gospodarczych, np. pojenie i dojenie krów’ Wiś. Zob. też
CHOWAĆ.
OBRZODZIĆ zob. OBRZODZAĆ.
OBSTAWIAĆ – OBSTAWIĆ cz., -o, -is, -om ‘przytwierdzić, umocować,
przywiązać’ PozDol.
Mama mnie obstawiła kosyk, taki duży na plecach, jesce gałenzi mama nałómała
z graba, obstawiła i snurek, i na plecach z Grodziska na dół.
OBSTAWIĆ zob. OBSTAWIAĆ.
OBSZRAJBOWANY przym., M.lm -i /-e ‘o osobie lub pomieszczeniu / gospodarstwie: okradziony’ Lip.
Óna płakała, godo tak, żeby robił co, żeby nie bedzie, bo było obszrajbowane, że ón
przyjyżdżoł z wojska i bedzie sie matkom swojom opiekowoł.
136
OBTyLTAĆ
OBTYLTAĆ zob. TyLTAĆ.
OBUK rz. m., D.lp ~ch-a, Msc.lp ~ch-u, M.lm ~ch-y 1. ‘metalowa część siekiery’;
2. ‘dłuższa część cepa, to samo co DZIERZOK’ PozDol., Węgl.
2. To som cepy drewiane, z obucha i bijaka, którymi młóciło sie zboże.
OBYRTAĆ SIE – OBYRTNONĆ SIE cz., ~om, ~os, ~ajom ‘obracać się
wokół własnej osi, np. w tańcu’ Lip.
A: Było tak, że sie obyrtneli ze trzy razy, już renka w góre i już śpiewali.
B: To było denerwujonce, bo nie można było se potańczyć.
No tak staśnie sie obertało dookoła. To sie nazywało „wsiekło polka” […]. Tak,
tak, obertało sie dookoła, tak straśnie sie obertało, a walczyk no to spokojniejsy, tyz
dookoła, ale spokojniej sie leciało.
OBŻYNKI rz., blp, D.lm ~nek-Ø ‘ogpol. dożynki’ Wiś. Zob. też: DARCIE
PIyRZA,OSKuBEK, TłuKA, WIONEK.
A jak były obżynki, no to takie dożynanie, dożynki, to somsiedzi downo pomogali
jedni dugim.
OcIEPKA rz. ż., C.Msc.lp ~pc-e, D.lm ~pek-Ø ‘wiązka suchych gałęzi związana
sznurkiem’ PozDol.
Suchary do palenia. Robili takie ociepki na plecy. Na plecy sie to nosiło, wionzało
sie to sznurkami. Z pientnaście patyków takich […]. Tata rombał, a my z mamom
wszystkie chodziły na te ociepki. Sześć ociepek dziennie, ze siostrom i mamom.
Tak sie nosiło.
OcYDZORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘okrągła deska z uchwytem
służąca do odcedzania ugotowanych ziemniaków albo klusek; kładziona na
garnek, który następnie przechylano’ Lip., Węgl., Wiś.
Jak juz mamusia uwarzyła zimioków, to potem je na ocydzorke. Tako była ocydzorka z dziurkami [ JS 30].
ODBITEK rz. m., D.lp ~tk-a, Msc.lp ~tk-u, M.lm ~tk-i ‘ogpol. nagniotek,
odcisk’ Lip.
137
ODBIyRACKA
A na przykład takie odbitki, bo sie chodziło boso i to nazywali te odbitki, jak to
bolało, rany boskie, bo sie zrobiło takie na, na…, tu pod spodem.
ODBIYRAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘kobieta, która idzie za
KOSIORZEM i odbiera od niego ścięte zboże, a następnie wiąże je POWRóSłEM w snopki’ PozDol. Zob. też: KLIN, KOSA, KOSISKO,
OBłóG, RONCKA.
Od tego zależało, jak sie zboże układało w czasie koszenia, sieczenia i jak później
odbieracki sły odbierać to.
ODBIYRAĆ – ODEBRAĆ cz., -om, -os, -omy ‘o ODBIyRACCE: zbierać
skoszone przez KOSIORZA zboże podczas żniw’ PozDol.
ODDYcHNONĆ cz., ~no, ~nies, ~nom ‘ogpol. odpocząć’ PozDol.
Bo to dobrze, chłop idzie i siece, nie? [śmiech] Po chamsku mówie. Chłop idzie,
niech siece […], a jo stale schylono i schylono do ziemi. Nie pozwoloł mi, zebym
se oddychła.
ODEBRAĆ zob. ODBIyRAĆ.
ODPUScONY przym., M.lm -e ‘zahartowany; określenie używane w kowalstwie’ Wiś.
Nie można ostrza, przypuśćmy u niczego, czy u siekiery, czy u przecinaka, czy
u innych jakichś narzendzi, co sie, przypuśćmy budowlanych, takich jak, co sie
przekłuwa coś, otwory, czy coś. Dzisioj sie juz wierci, ale wtedy sie jesce przekłuwało. Tylko musi być to wszystko zanurzone najwyżej na dwanaście milimetrów,
bo gdyby dalej było, to potym w pracy uleci, ukruszy sie, […] i z kolei odpuscone
z powrotem do trzystu stopni […]. I wtedy jest gwarancja, że sie to nie ukruszy,
nie zniszczy sie, bedzie służyło.
ODROBIAĆ – ODROBIĆ cz., -om, -os, -ajom ‘odpracować otrzymaną pomoc
równorzędną pracą’ PozDol.
Chodziło sie do somsiadów, bo jak przysły jakie baby pómóc, no to trzeba było iść
odrobić. Tak sie ludzie jakoś lubieli. Tak sie szanowali.
138
ODROBIĆ
ODROBIĆ zob. ODROBIAĆ.
ODWALNIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘odgięta blacha w pługu
służąca do odwracania wyoranej SKIBy’ Węgl., Wiś. Zob. też: GROZEL,
GRZEBIyŃ, JARZMECKO, KOLCA, ODZAGóNIE, TRZóSłO,
WIĆ, WOGA.
Do orania był pług, który miał nogi – tak to nazywa sie do dzisiaj – za które trzyma
sie przy oraniu, drewniane, z naturalnie krzywego drewna i grozel z dziurkami
(nie tak, jak teraz jest z grzebieniem), do których wkładało sie bolec: dalej lub bliżej
w zależności od zamierzonej głembokości orki. Na grozlu było jeszcze jarzmecko,
do niego wkładało sie trzasło – był to kawałek żelaza na kant, który krajał ziemie
przed odwalnicami. Z tego, co ja pamientam, to odwalnica i reszta części pługa
była już żelazna. Ale opowiadali, że dawniej pług miał odwalnice drewnianom,
a część, która krajała ziemie, miał okutom blachom – takiego pługa ja już nie
widziałem [ JS 25].
ODZAGÓNIE rz. n., Msc.lp -u, D.lm -ów ‘tylna część pługa, stopka’ Glich. Zob.
też: GROZEL, GRZEBIyŃ, JARZMECKA, KOLCA, ODWALNICA,
TRZóSłO, WIĆ, WOGA.
ODZIYWAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘duża chusta, którą kobiety
zarzucały na głowę i ramiona w zimniejszej porze roku’ Lip. Zob. też: BARANIATO, BARANKOWO, BARANKuLA, JEDWABKA, JESIONKA,
METRóWKA, TyBETKA.
Później miała takom odziewacke, w takom kratke, z którom jeździła na jarmark.
OGAcIĆ zob. GACIĆ.
OGAREK rz. m., D.lp ~rk-a, Msc.lp ~rk-u, M.lm ~rk-i ‘żarzący się węgielek’ Wiś.
Pomietło to było zrobione, […] na kiju takim i z choinek takich […]. Robiło sie
takie pomietło, wionzało sie tutaj tym drutem, kij i tym pomietłem, we wodzie
trzeba było to pomietło zamoczyć i tym pomietłem ten piec pienknie wymieść z tych
ogarków, a tu z przodu była taka dziura i te ogarki tam wpadywały. I później
dawały tak ciepła jeszcze troche te ogarki.
139
OGIER
OGIER rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~rz-e, M.lm -y ‘w znaczeniu ogpol.’ Węgl.
OJcIEc zob. fraz. {ktoś} JEST ZNANy Z OJCA.
OKO zob. fraz. {ktoś} MO {cosik} ZłEGO W OCAK.
OKOLYNDOWAĆ zob. KOLyNDOWAĆ.
OKOPcIAŁO cHAŁUPA zest. ‘to samo co KuRNO CHAłuPA’ Wiś.
Ale mam tu szkic mojej starej chałupy, jeszcze kurnej […]. Okopciała a kurna to było
to samo. Bo jak sie paliło bez komina, to dym szedł na całom chałupe i wszystkie te
deski na… na tej powale, jak sie to mówiło, i to wszystko było na czarno, okopcone.
OKTOBA rz. ż., C.Msc.lp ~obi-e, D.lm ~ób-Ø ‘osiem dni’ Wiś.
I były oktoby, osiem dni przed i osiem dni po.
OKTUSA rz. ż., C.Msc.lp ~usi-e, D.lm ~us-Ø 1. ‘ogpol. prześcieradło, dawniej
lniane’; 2. ‘duża płachta lniana służąca zwykle do noszenia na plecach trawy, siana
lub snopków zboża itp.; też: płachta, z której wysiewa się ręcznie zboże’ Wiś.
1. Z grubych nitek robiło sie płótna na oktuse, czyli prześcieradła, i na spodnie
chłopom i chłopakom [ JS 22].
OMASTA rz. ż., C.Msc.lp ~ści-e, D.lm ~st-Ø ‘ogpol. tłuszcz, zasmażka do
zagęszczenia zup lub jako baza do wielu potraw’ Wiś.
Groch ugotowany z kapustom bez żadnej omasty.
Za mojego dzieciństwa to głównymi grzybami były kozoki. To wszendzie rosło,
prawdziwek to był dużom rzadkościom. A teraz znowu prawdziwków, jak jest
grzybny rok, to jest moc, a kozoki to z rzadka. No i oprócz tych kozoków to jeszcze
były jeszcze te z czerwonymi główkami, to jak myśmy je nazywali kowole, nie
wiem czemu. No i gołombki były, siwuchy i pańskie. Pańska gołombka to była taka
zielonkawa, gruba, w suchych miejscach rosły te pańskie gołombki. No i pińki, czyli
opieńki, to w jesieni było. No i to było takie przysłowie, że jak siano albo zboże
w polu gnije, to chłop grzybami żyje. Jedzeniem to były te grzyby wymieszane
140
OMSONy
z tymi krupami, z czymkolwiek, ze ziemniakami, ale to już była tego swego
rodzaju omasta.
OMSONY przym., M.lm -e ‘o drewnianym domu: uszczelnionym mchem lub
wiórami drewnianymi’ Lip. Zob. też MSyĆ – OMSyĆ.
A dom był ino postawiony, ino był nieomszony, ino było tak. A ja potrafiłam za
tom bukiew cały dom omsyć.
OMSYĆ zob. MSyĆ.
ONTORZ rz. m., D.lp ~arz-a, Msc.lp ~arz-u, M.lm ~arz-e ‘ogpol. ołtarz’ Lip.
Bedzie ze dwadzieścia lot, jak dopiero ksiondz sie obrócił do ludzi. A tak to do
ontarza. A do tyłu do ludzi był. A teroz jest do przodu. Jest już ontarz na środku
i jak postawili tu u nas kościół, no to, nie tak dawno postawili.
ONYcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘ogpol. onucka’ PozDol.
OPASKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø 1. ‘materiałowa przepaska w kolorze
czarnym zakładana na lewe ramię, była symbolem żałoby po śmierci bliskiej
osoby; noszona tylko przez mężczyzn’ PozDol., Wiś.; 2. ‘pierścień stanowiący
dodatkowe zewnętrzne wzmocnienie piasty w drewnianym kole’ PozDol., Wiś.
Zob. też: RACHWA, RAFA.
1. Każdy menżczyzna miał opaske na rence, u nas była na dole.[…] To była taka
wstonżka zaszywana i przypienta tu, i sie je nosiło przez rok.
2. Dawni osie były drewniane do wozów i te osie trzeba było podkuwać. Robiło
sie z buka, z drzewa bukowego, od ziemi, z tego twardego. Potem sie łupało, obcinało siekierom, ale to trzeba było podkuwać […]. A na drugi dzień, żeby to sie
nie rozleciało, to trzeba było zrobić takom opaske, wszystko trzeba było z blachy,
to było z grubszej blachy, to sie nazywało rafami.
OPATOLAĆ SIE – OPATOLIĆ SIE cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ubrać się ciepło,
opatulić się czymś’ Wierz.
A: Do szkoły nas wysłać, zima jest, rany boskie, wzieli tom chustkom na głowe,
to było taki… na krzyż zwionzane. No, to nie dość, że to, to jeszce buty ubrać, tu
zawionzali, tu tamto, był wenzeł, no i tak […].
141
OPOłKA
B: Ale to cieplutko było!
A: Dopóki cłowiek se nie zdawał sprawy, jak wyglondo, no to…, to chodził, ale tak,
jak później cłowiek widział, że ta ni ma, tamta ni ma, no to kurca, słam z lasów
z takich śniegów strasnych, rany boskie, to mnie tak opatolili.
OPOŁKA rz. ż., C.Msc.lp ~łc-e, D.lm ~łek-Ø ‘okrągłe naczynie wyplecione ze
słomy owsianej, w którym formowano ciasto na chleb’ PozDol., Wierz., Wiś.
Jak już było wyrobione w dzieży ciasto, to sie wkładało do tej opołki. I potem wiadomo, przybierało taki kształt opołki. I potem obracało sie na łopate, obmywało sie
wodom i wsadzało sie do pieca […].
I potem, jak wyrosnoł chleb, to mieli takie słomiane opołki, takie były, ze słomy
i rozdzielali ten chleb, na ile tam mieli, osiem czy sześć tych chlebów, do tego wkładali takie ufomowane, okrongłe bochenki i to wyrostało, tam musiało z godzine
to wyrastać.
I były takie zwane opołki, to jest zwana opołka. Jo jeszcze mam do dnia dzisiejszego
trzy takie pienkne te opołki, brat mi uplótł. Ta tak od jednego tu, od środka, zaczynał, robił, lecioł, takom warstewkom takiej ładnej słomy, […] żytniej przeważnie,
bo óna była najdłuższo.
OPRYMA rz. ż., C.Msc.lp ~ymi-e, D.lm ~ym-Ø ‘ozdobna część kożucha wykonana z futra, doszyta do rękawów i kołnierza’ Wiś.
A: Mam oczywiście kożuch z takim […] tu. Z oprymom sie to nazywało. Że, jak
se postawie kołnierz, to dotond mam schowanom głowe.
B: To opryma to był kołnierz?
A: Opryma to była ta czenść, która była do celów ozdobnych. Czyli przy renkach
taki dłuższy włos tutej i u dołu, no i kołnierz. To jest opryma.
O RANY BOŚcIE fraz. ‘ogpol. o rany boskie’ Węgl.
Wyśli na tamto góro i popatrzyli z lornet, a tu wojska pełno jedzie nimieckiego.
O rany boście, jakby byli tam, pogrzeb sie odprawioł w tym kościele, no to wyginoliby
wszyscy, wiela ich tam było na tym pogrzebie.
ORcYK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘drewniany drążek przy wozie lub
pługu do mocowania postronków od uprzęży konia lub wołu’ Węgl., Wiś.
142
ORZEł
Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL,
KłONICA, KOLCA, KOłOWROT, KuLFON, LyTRA, LyTERKA,
PAKA, PACKA, PODONKA, PODyMA, SKRZyNIA, SPODNIORKA,
śNICE, WOGA.
A jak wyglondały kolca? Kolca to taki „pyszczek” od strony wołów lub koni i tam
sie wkładało tzw. wage, czyli na 120 cm długie drewno, a na końcu tej wagi
przymocowane były orczyki, czyli takie krótkie, 80 cm drewna [ JS 25].
A: Tu był dysel […], bo tyn wóz sie kóńcył tu, no tyn przodek, a tu mioł jesce śnice,
sie nazywało. Tyn przodek mioł śnice, tak jakby to [pokazuje], to były śnice, a tu
był dy…, a tu były połoncone dyslem, dyslem.
B: A konia się przyczepiało…?
A: Tu był hak.
B: A co to było do tego haka?
A: A orcyk był.
ORZEŁ rz. m., D.lp orł-a, Msc.lp orl-e, M.lm orł-y ‘charakterystyczny element
tylnej części damskiego GORSETu; wyhaftowany biało-czerwony kwiat
składający się z siedmiu płatków’ Wiś. Zob. też: KALETKA, SELOZEK,
SIEKANKA.
I charakterystycznom rzeczom jest właśnie ten orzeł tutaj z tyłu. To jest taki
kwiatek, który jest wyszywany na każdym gorsecie na plecach i on jest w kolorach
biało-czerwonych.
OSEŁKA rz. ż., C.Msc.lp ~łc-e, D.lm ~łek-Ø ‘w znaczeniu ogpol.’ Węgl. Zob.
też: KuSKA, LANDAK.
I dalsze wyposażenie tego, to musiał być landak albo osełka. Do ostrzenia.
OSIABROWAĆ zob. SIABROWAĆ.
OSIYWAc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘podłużny kosz o drewnianej
podstawie, z którego siało się zboże w polu, pleciony z gałązek wierzbowych’
Wiś. Zob. też: SADZENIOK, SIyWOC, SIyWOK, ZAPLECNIOK,
ZAPLECNy.
143
OSKuBEK
OSKUBEK rz. m., D.lp ~bk-a, Msc.lp ~bk-u, M.lm ~bk-i 1. ‘darcie pierza’;
2. ‘świętowanie po darciu pierza’ PozDol., Wiś. Zob. też: DARCIE PIyRZA,
OBŻyNKI, TłuKA, WIONEK.
1., 2. A: A jeszcze pierze, jak skubali, to oskubek sie nazywoł […]. Skubali pierze
ze dwa tygodnie, bo chowało sie kaczki. Wszyscy to na wiana dawali rodzice. Jak
sie córka żeniła, wychodziła z domu, to wiano była pierzyna, zogłówek, poduszka.[…] No to chowali te gensi, kaczki. Potem sie to przez zime skubało. I jak sie
poskubało już, wszystkie te piórka, to sie oskubek robiło, poczenstunek. Upiekli też
tych kołocy, herbata, coś tam do tej herbaty, wkrencili może…
B: I ten osubek to był tylko ten poczęstunek?
A: To sie tak nazywało zakończenie tego skubania. […] Tańczyli nawet przy
tych oskubkach.
2. No a w zimie sie skubało pierze, nie? To była uciecha […]. Baby sie schodziły.
Śpiewało sie. A później był oskubek, czyli picie.
OSŁONA rz. ż., C.Msc.lp ~oni-e, D.lm ~on-Ø ‘boczne deski kładzione wzdłuż
wozu drewnianego; wozem z OSłONAMI wożono np. ziemniaki, gnój’
PozDol., Węgl. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA,
OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA,
PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
A: Te lytry miały – i bony – tyko szczeble. Bo taki wóz, który sie można było to,
to sie nazywało, że ma pake. I ta paka była tako, ze z przodu i z tyłu miała coło,
cyli coś takiego wkładane, jak kciołem wozić źmioki, no to musiołem zabezpiecyć,
bo burty były… te, osłony były z boku.
B: A to były burty czy osłony, jak to się nazywało?
A: Osłony.
B: Osłony, z boku były osłony, a całość sie nazywała paka.
OSŁONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘zdrobniale o OSłONIE’
PozDol.
Osłona, osłonka, to to samo.
144
OSOKA
OSOKA rz. ż., C.Msc.lp ~oc-e, D.lm ~ok-Ø ‘kij zakończony hakiem, służący do
strącania owoców z drzew’ Wiś.
OSTROZYNA rz. ż., C.Msc.lp ~zyni-e, D.lm ~zyn-Ø ‘to samo co CERNICA’
Lip.
OSTRÓGA rz. ż., C.Msc.lp ~odz-e, D.lm ~óg-Ø ‘to samo co CERNICA’ Lip.
OSYWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘obszycie wykańczające brzegi
odzieży’ Lip.
To sie tak zbierało do osywki w pasie.
Bardzo szerokie, proste, nieskrowane nic. Przymarszczone, ale nie na gumce, na
osywce nazywali.
{komuś} OTWORZYŁA SIE MOWA fraz. ‘o kimś, kto zaczął mówić’ Węgl.
Jest tam tako polana, tam dali trosecku za tom łysinom i tam go prowadzom
i otworzyła sie mu mowa, tymu Niemcowi. Godo „kochany chłopie, darujcieże mi
życie, mam gospodarko, dwoje dzieci, żone, no do wojska musiałem iść”.
OWITKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘to samo co OBEJMA’ Wiś.
Ozdabiali zawiasy, okucia na drzwi, ale najczenściej na wóz, bo tam sie na dyszel
[…]. To tam takie były trzy obejmy, takie jakby owitki to nazywali, ale to można
inaczej powiedzieć, takie obrencze stopniowe na tym… Co jedna, to musiała być
inaczej wyzdobiona.
OZWORA rz. ż., C.Msc.lp ~orz-e, D.lm ~or-ów ‘żerdź w wozie łącząca PRZODEK z ZADKIEM’ Lip., Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO,
DNO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA,
NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, PACKA, PAKA, PODONKA,
PODyMA, PROZEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE.
A tam to była ozwora znowuz i tyn zadek sie trzymoł tego przodku. […] Podyma
to była, to była u tyk przodnik, tyk, tyk śnic, podymom nazywali. […] Bo tak to by
145
OZWORA
dysel spod, na dół, a tak to sie trzymoł, bo ta ozwora była na ty podymie, trzymało
sie to, dysel stoł prosto [ JS 26].
146
P
PAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘to samo co PAKA’ PozDol., Wiś.
A: Te lytry miały – i bony – tyko szczeble. Bo taki wóz, który sie można było to,
to sie nazywało, że ma pake. I ta paka była tako, ze z przodu i z tyłu miała coło,
cyli coś takiego wkładane, jak kciołem wozić źmioki, no to musiołem zabezpiecyć,
bo burty były… te, osłony były z boku.
B: A to były burty czy osłony, jak to się nazywało?
A: Osłony. Osłony, z boku były osłony, a całość sie nazywała paka, tyz godali packa.
PAJONK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ozdoba w kształcie stożka, wykonana ze słomy, zaczepiana pod sufitem na okres bożonarodzeniowy’ PozDol.
Zob. też śWIAT.
PAKA rz. ż., C.Msc.lp pac-e, D.lm pak-Ø ‘wóz z wysokimi OSłONAMI
spinanymi na środku łańcuchem, zaślepionymi na końcach wyjmowanymi COłAMI; służy głównie do wożenia na jarmark bydła i świń oraz do przewozu
ziemniaków’ PozDol., Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA, CółKO, DNO,
DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT,
KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PODONKA, PODyMA,
PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
A: Te lytry miały – i bony – tyko szczeble. Bo taki wóz, który sie można było to,
to sie nazywało, że ma pake. I ta paka była tako, ze z przodu i z tyłu miała coło,
PALEC
cyli coś takiego wkładane, jak kciołem wozić źmioki, no to musiołem zabezpiecyć,
bo burty były… te, osłony były z boku.
B: A to były burty czy osłony, jak to się nazywało?
A: Osłony. Osłony, z boku były osłony, a całość sie nazywała paka.
PALEc zob. fraz. {ktoś} WyBuDuJE SIE Z DZIESIONCIu PALCy.
PANNA Z WIONKIEM fraz. 1. ‘dziewica’; 2. ‘młoda niezamężna kobieta’
PozDol.
PAŃSKO GOŁOMBKA zest. ‘gołąbek zielonawy (Russula virescens Fr.), grzyb
jadalny’ Wiś. Zob. też: DuZIA, GOłOMBKA, KOWALIK, KOWOL,
LISKA, PIŃKA, POCIEC, SIWuCHA, ZIuZIA, ZOSIA.
Za mojego dzieciństwa to głównymi grzybami były kozoki. To wszendzie rosło,
prawdziwek to był dużom rzadkościom. A teraz znowu prawdziwków, jak jest
grzybny rok, to jest moc, a kozoki, to z rzadka. No i oprócz tych kozoków, to jeszcze
były, jeszcze te z czerwonymi główkami, to jak myśmy je nazywali kowole, nie
wiem czemu. No i gołombki były, siwuchy i pańskie. Pańska gołombka to była taka
zielonkawa, gruba, w suchych miejscach rosły te pańskie gołombki. No i pińki, czyli
opieńki, to w jesieni było. No i to było takie przysłowie, że jak siano albo zboże
w polu gnije, to chłop grzybami żyje. Jedzeniem to były te grzyby wymieszane
z tymi krupami, z czymkolwiek, ze ziemniakami, ale to już była tego swego
rodzaju omasta.
PAŃSTWO zob. fraz. {ktoś} jest u PAŃSTWA.
PAPRZYcA rz. ż., C.Msc.lp ~yc-y, D.lm ~yc-Ø ‘część MłyNKA, osadzona
w kamieniu żarnowym, element wykonany z żelaza, znajdujący się pod kamieniem młyńskim, w którym obraca się pionowy czop stanowiący oś kamienia’
Lip. Zob. też: WRZECIONO, ZARNóWKA.
PARÓWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘klusek gotowany na parze’ Lip.
PARTYS zob. fraz. {ktoś} ROBI – ZROBI Z PARTySA.
148
PARZONKA
PARZONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘pasza dla zwierząt hodowlanych, zwłaszcza krów, składająca się z plew zalanych gorącą wodą’ Wiś. Zob.
też: OBRZODZAĆ – OBRZODZIĆ, POLyWONKA.
A to był cebrzyk, to krowy jadły parzonke z tego […]. Parzonka to, jak sie omłóciło
zboże, to były plowy, te plowy do tego cebrzyka sie, jak sie to musiała być woda
goronco, do cebrzyka sie naryktowoło, zaloło goroncom wodom, to sie sparzyło i to
potem sie dawało tam monki cy cegoś do tego, i to sie dawało, kazdo krowa miała
taki cebrzyk, no i w tym cebrzyku my roznosili krowom jedzenie.
PAS rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~si-e, M.lm -y ‘część uprzęży końskiej; jeden z dwóch
grubych parcianych lub skórzanych pasów służących do ciągnięcia wozu; pas
jest z jednej strony przypięty do chomąta, a z drugiej do ORCyKA’ Węgl. Zob.
też: CHOMONTO, DySEL, KłODKA, MuśTuK, STRZyMALNIK,
śCIONGALNIK, TuTKA.
Pasy [były] i przy orczyku, to było gdzieś pińdziesiot, sześdziesiot centymetrów
łańcuszka, no bo jak zapionć i odpionć tego konia by było, nie? No to normalnie
przy tym orcyku były takie kółka i to sie ten łańcuch przewłócyło i zapinało sie,
zeby miał równo tyz, zeby te pasy były równo.
PASKORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘kobieta skupująca we wsi
produkty mleczarskie i drób, by później sprzedać je np. w Krakowie’ PozDol.
Zob. też: KuRANTKA, MAśLORKA.
Te baby, co to chodziły, kupowały, to sie nazywały paskorki te baby, co kupowały
masło. Paskorki takie starsze baby.
PASTYRZ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘kolędnik przebrany za pasterza’
Lip. Zob. też: ANIOł, DIABEł, KRóL, śMIERĆ, ZOłNIERZ, ZyD.
PASYJKA rz. ż., C.Msc.lp ~jc-e, D.lm ~jek-Ø ‘krzyżyk z wizerunkiem ukrzyżowanego Pana Jezusa’ PozDol.
Błogosławieństwo to było tak, jak teraz: stół, woda świencona na talerzu, kropidło,
pasyjka była.
PATRZEĆ – UŹREĆ cz., -o, -ys, -om ‘ogpol. patrzeć – ujrzeć’ Węgl.
149
PAŹDZIERZyDłO
Tak sie pierońsko tu kurzyło, że my tu ni mogli wytrzymać, jeden drugigo nie
uźroł, dym.
PAŹDZIERZYDŁO rz. n., Msc.lp ~dl-e, D.lm ~deł-Ø ‘ogpol. paździerze’ Lip.
Zob. też: CIERLICA, TRZEĆ – ZETRZEĆ.
Sielimy len i len sie urósł, i trzeba było ten len wyrwać i rozciongnonć go po polu,
po łonce, po rosie, żeby rosa na nim była. Tydzień czasu albo dwa tygodnie musiał
w tej łonce, w tej rosie siedzieć ten len. Potem ten len sie zbierało, suszyło sie. Była
tako pocieracka i tłukło sie po tym, te paździerzyło odlatywało z tego lnu. No te
paździerzydło odleciało z tego lnu. I była taka szczotka żelazno, co sie czesało ten
len. Ja to wszystko robiłam.
PEDZIEĆ zob. GODAĆ.
PIEc cHLEBNY zest. ‘ogpol. piec chlebowy’ PozDol.
PIENĆĆWIYRcIÓWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘deska o grubości 5 cm’ Węgl. Zob. też FORZT.
Forzty sie robiło, to jest stolarz, to jest stolarskie określenie. Z forztów sie robiło
okna, robili stolarze. To sie nazywały forzty. Grubości pienć centymetrów, bo deski
trzydzieści, trzydzieści trzy, to som deski, nie. Pienććwiyrciówki, calówki, a pienć
centymetrów długości to był forzt. I z tych forztów sie robiło okna.
PIEKŁO zob. fraz. HuLOJ DuSA, PIEKłO STANIAłO.
PIERWYJ przysł. ‘kiedyś, wcześniej’ Wiś. Zob. też: TRAPA, W SKRóCENIu,
WPRZóDy.
To sie idzie, natarga sie i nasuszy sie, i jest na całom zime na herbate. A to jest
takie zdrowotne, ta lipa. A to tu dużo, tak jak na wsi. Bo tak, to sie teraz to sie
kupi w aptece, a pierwej tego nie było.
PIŃKA rz. ż., C.Msc.lp ~ńc-e, D.lm ~nek-Ø ‘ogpol. opieńka miodowa (Armillariamellea Vahl.), grzyb jadalny’ Wiś. Zob. też: DuZIA, GOłOMBKA,
KOWALIK, KOWOL, LISKA, PAŃSKO GOłOMBKA, POCIEC,
PyTLOK (1), SIWuCHA, ZIuZIA, ZOSIA.
150
PIRAMIDA
Za mojego dzieciństwa to głównymi grzybami były kozoki. To wszendzie rosło,
prawdziwek to był dużom rzadkościom. A teraz znowu prawdziwków, jak jest
grzybny rok, to jest moc, a kozoki to z rzadka. No i oprócz tych kozoków, to jeszcze
były jeszcze te z czerwonymi główkami, to, jak myśmy je nazywali kowole, nie
wiem czemu. No i gołombki były, siwuchy i pańskie. Pańska gołombka to była taka
zielonkawa, gruba, w suchych miejscach rosły te pańskie gołombki. No i pińki, czyli
opieńki to w jesieni było. No i to było takie przysłowie, że jak siano albo zboże
w polu gnije, to chłop grzybami żyje. Jedzeniem to były te grzyby wymieszane
z tymi krupami, z czymkolwiek, ze ziemniakami, ale to już była tego swego
rodzaju omasta.
PIRAMIDA rz. ż., C.Msc.lp ~idzi-e, D.lm ~id-Ø ‘drewniana konstrukcja
o kształcie stożka przeznaczona do suszenia siana’ Wiś. Zob. też ROGOL.
PITOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, blm ‘kompot z suszonych owoców podawany
podczas wieczerzy wigilijnej’ Wiś. Zob. też PITuK.
Ale to cośmy z tego pili, to sie nazywał pitok.
PITUK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, blm ‘to samo co PITOK’ Wiś.
Po wojnie w stosunku do obecnych czasów to było marnie, żadnej ryby nie było
przecież. Były te krupy, oczywiście nie z mlekiem, tylko postne, wienc suche i groch
gotowany z kapustom, też bez żadnej omasty i pituk. A pituk to były po prostu
suszone jabłka albo śliwki ugotowane, to, co było wcześniej na tom przychlipke, to
był ten pituk. No i chlebuś był, kawa zbożowa z mlekiem na popicie.
PIYNTRO rz. n., Msc.lp ~trz-e, D.lm ~ter-Ø ‘poddasze stodoły nad PRZyCOłKIEM, gdzie składowano siano lub przechowywano narzędzia rolnicze;
w stodole były zwykle dwa PIyNTRA nad każdym z PRZyCOłKóW ’
Węgl., Wiś. Zob. też BOISKO.
A: To sie nazywa piyntro.
B: Tam jesce jest siano. Słome sie tam kładzie […].
A: Tu jest stodoła i piyntro.
PIYRWSO DRUHNA zest. ‘pierwsza druhna na weselu’ Wiś. Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNO, KRZESTNO MATKA, KRZESTNy,
151
PIyRWSy DRuZBA
KRZESTNy OJCIEC, KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, STAROSTA, STAROśCINO.
Jo na przykład, co do wesel, no to pienć razy byłam za piyrszom. A piyrso to jest
wyjontkowo, to byłam pierwsza z pienć albo sześć razy za piyrszom druhne, po
koleżańsku, po rodzinie.
PIYRWSY DRUZBA zest. ‘pierwszy drużba na weselu, podczas CEPIN oddaje panu młodemu pannę młodą’ PozDol. Zob. też: DRuHNA, DRuZBA,
NOJBLIZSO, NOJBLIZSy, PIyWRSO DRuHNA.
Cepiny, no to druzba piyrwsy tańcowoł strasznie z paniom młodom i żondał to od
pana młodego, że musi wódke stawiać, że to musi, tamto, nie tamto.
PLINIEc rz. m., D.lp ~ńc-a, Msc.lp ~ńc-u, M.lm ~ńc-e ‘placek ziemniaczany
z dodatkiem mąki ziemniaczenej’ PozDol., Wiś.
Bo gdyby były ze zimnioków, to by były plińce. To niby zimniok utarty i krochmal
taki, jak sie odcedziło, to zlecioł, potem było tako… pod spodkiem jakby sie taka
kartoflana monka. To sie urobiło tego, to sie wsypało to i sie takie piekło znów na
tyj blasze, tak zwane plińce.
PLUMKAĆ SIE cz., ~om sie, ~os sie, ~ajom sie ‘ogpol. pluskać się’ Wiś.
Ja tutaj mam prywatne bobry przed domem, słuchajcie. Żerowisko tu mam takie.
Tu czasem wychodze rano o piontej […], to widać, jak sie plumkajom, skubańce.
PŁEcIONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø 1. ‘pleciona bułka pszenna, zwykle słodka’; 2. ‘ciasto wypiekane dla kobiety, która urodziła dziecko;
PłECIONKę wręczano jej podczas pierwszych odwiedzin’; 3. ‘rodzaj chusty’ Wiś. Zob. też: 1., 2. BuKTA, KOłOC, KOłOCyK, KOMIśNIOK,
KuKIEłKA, PODPłOMyK, POZłOTKA, WIyRZCHNIONKA,
ZWIERZCHNIONKA; 3. BARANIATO, BARANKOWO, BARANKuLA, JEDWOBKA, JESIONKA, METRóWKA, ODZIyWACKA,
TyBETKA.
1. Jako dziecko lubiłem, jak babka chorowała, bo kupowało sie jej wtedy płecionki,
które moczyło sie w gotowanym mleku i to było bardzo dobre – myśmy to wspólnie
z babkom jadali. Pamientam, że jak, tego, jedzenie ubywało, to ja babke swojom
łyżkom wypychałem, żeby mi już zostawiła [ JS 4].
152
PłuG
153
PłuZEK
PŁUZEK rz. m., D.lp ~zk-a, Msc.lp ~zk-u, M.lm ~zk-i ‘pług służący do obradlania ziemniaków, z jednym kółkiem na przodzie, właściwy pług miał KOLCA’
PozDol.
Płuzki to było zupełnie odrembne narzendzie. Do płuzka nie trza było kolca,
płuzek nie, płuzek mioł kółko jedno z przodu, bo tu kolca by nie pasowały. Płuzek
mioł jedno kółko tylko z przodu i tyz wysokość była regulowano. Do radlenio to
sie zakładało radła.
PNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘syn, który zostaje na gospodarstwie,
niekoniecznie najstarszy’ Węgl. Zob. też PNIOKOWy.
PNIOKOWY rz. m., D.lp -ego, Msc.lp -emu, M.lm -i ‘to samo co PNIOK’ Węgl.
A: A z racji, że jo tutaj w Wiśniowej mieszkom i miałem zostać pniokowym… […].
B: A co to znaczy, że pniokowy?
A: Pniokowy to jest ten, który zostaje na gospodarstwie.
POBANTOSIĆ zob. BANTOSIĆ.
PO BOSOKU wyr. przyim. ‘ogpol. na bosaka’ Wiś.
No buty, no to było z butami jak to zwykle, różnie. Człowiek szed po bosoku, chłód,
głód, to co to, jak ja jeszcze tak pamientom, to co to nie był gumioc i jak sie śkloł po
wierzchu i tenisówek jak był bioły.
POBRONEK rz. m., D.lp ~nk-a, Msc.lp ~nk-u, M.lm ~nk-i ‘element konstrukcyjny w bronach w postaci dwóch belek połączonych SNOZKAMI’ Węgl.
POBRUSIĆ zob. BRuSIĆ.
PO cAŁEMU wyr. przyim. ‘ogpol. w całości, całkowicie’ Węgl.
I rzeczywiście, wie pan, podpaliłam te ziele i to ziele trzymam z roku na rok, jak co
[…] sie stare, sie kruszy, to biere i spolom po całemu, ale z drugiego roku trzymom.
POcIEc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. borowik ceglastopory (Boletus luridiformis L.), grzyb jadalny’ Wiś. Zob. też: DuZIA, GOłOMBKA,
154
POCIECHA
KOWALIK, KOWOL, LISKA, PAŃSKO GOłOMBKA, PIŃKA, SIWuCHA, ZIuZIA, ZOSIA.
A: A jakie grzyby się zbierało tutaj?
B: Podgrzybki, pociece, a downo pociece to nikt nie zbieroł.
A: A jak one wyglądają?
B: One tak, jak normalnie prowdziwek wyglondo, ino jak, tego, to ukroja pani, to
siwe takie som,i woda jest tako po nich siwo.
POcIEcHA zob. fraz. NA WOJCIECHA TO JEST POCIECHA.
POcIORAĆ zob. CIORAĆ.
POcIOREK rz. m., D.lp ~rk-a, Msc.lp ~rk-u, M.lm ~rk-i ‘ogpol. pacierz’ PozDol.
Potem patrze, no juz tego ciynia ni ma. No i se myśle… Zmówiłam pociorek, żebym
sie opamientała, żebym sie opamientała, że mnie coś starszy, do Matki Boskiej.
POcIYRAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘to samo co CIERLICA’
Lip.
Sielimy len i len sie urósł, i trzeba było ten len wyrwać i rozciongnonć go po polu,
po łonce, po rosie, żeby rosa na nim była. Z tydzień czasu albo dwa tygodnie musiał
w tej łonce, w tej rosie siedzieć len. Potem ten len sie zbierało, suszyło sie. Była
tako pocieracka i tłukło sie po tym, te paździerzyło odlatywało z tego lnu. No te
paździerzyło odleciało z tego lnu. I była taka szczotka żelazna, co sie czesało ten
len. Ja to wszystko robiłam.
POcOSTKOWAĆ zob. COSTKOWAĆ.
PODLYWAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘zwyczaj polewania się
wodą w Poniedziałek Wielkanocny’ Lip. Zob. też: DZIADy, JuCKA, JuKAĆ,
KuSICIEL, KuSIĆ.
Jak na te podlewacki w nocy chodzili, tez sie nie przebierali, ale to sie włamywali
oknami, drzwiami, cuda to było, przez sufit wchodzili, to było tragedia.
PODLYWAĆ – PODLOĆ cz., ~om, ~os, ~ajom 1. ‘w znaczeniu ogpol.’; 2. ‘ogpol. oblewać’ Wiś.
155
PODłAŹNICKA
2. Odwiedzajom właśnie takie miejsca, gdzie som panny, bo to jest oznaka tego,
że ta panna jest warta tego, żeby jom odwiedzić, no i troche jom podlać wodom
przynajmniej.
PODŁAŹNIcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘drzewko iglaste, najczęściej jodła, podwieszane pod sufitem czubkiem w dół w okresie Bożego
Narodzenia’ PozDol.
Podłaźnicka to była tak jak teraz jest choinka, tylko do góry nogami wieszana,
[…] pod sufitem była uwieszona. I na tym wiyszali takie ozdoby ze słomy […].
To była jodełka […]. Pod tym sie całowali, spotykali, podłaźniczka, podłazili,
podchodzili jom.
PODONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘to samo co DONKA’ Wiś.
Gdzie indzi to sie inacy godało, ale u nos podonka, była na spodku w wozie, co sie
gnój woziło.
PODPŁOMYK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘rodzaj cienkiego placka
z ciasta chlebowego, posypanego cukrem i polanego wodą, przygotowywanego
przed wypiekiem chleba’ Wiś. Zob. też: BuKTA, KOłOC, KOłOCyK,
KOMIśNIOK, KuKIEłKA, PłECIONKA, POZłOTKA, WIyRZCHNIONKA, ZWIERZCHNIONKA.
Mama kładła tam podpłomyki. To było z tego samego ciasta zrobione co chleb, takie
cieniutkie na palec i kładła to koło tego żaru, co był w tej wnence. I te podpłomyki
momentalnie sie upiekły, no bośmy wszyscy z wyciongnientymi jenzykami czekali, kiedy bedzie chlebuś, wienc najpierw były te podpłomyki, to sie szybko piekło.
Później mama stawiała chleb.
Najbardziej to sie czekało na podpłomyk […]. To jest taki z chleba wziente troche
tego ciasta i jak już tak brakło w domu chleba, no to piekło sie ten chleb. Ale już
wszyscy byli wygłodnienci, no to wcześniej piekli taki podpłomyk. Brali troche tego
ciasta, z tego chleba, no i rozłożyli tak,[…] polali go wodom i cukrem podsypali,
i to takie na pientnaście minut, dwadzieścia, bo to było cienkie. A jaki dobry ten
podpłomyk był!
156
PODROSTEK
PODROSTEK rz. m., D.lp ~stk-a, Msc.lp ~stk-u, M.lm ~stk-i ‘chłopak w wieku
ok. 13–15 lat, który nie jest już dzieckiem, ale też jeszcze nie jest kawalerem’ Wiś.
PODYMA rz. ż., C.Msc.lp ~ymi-e, D.lm ~ym-Ø ‘poprzeczna belka na końcu
przednich śNIC wozu zabezpieczająca DySEL przed opadaniem na ziemię’
Lip. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, KIERy,
KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK,
LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PROZEK, PRZODEK,
SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA,
ZADEK.
A tam to była ozwora znowuz, i tyn zadek sie trzymoł tego przodku. […] Podyma
to była, to była u tyk przodnik, tyk, tyk śnic, podymom nazywali. […] Bo tak, to by
dysel spod na dół, a tak, to sie trzymoł, bo ta ozwora była na ty podymie, trzymało
sie to, dysel stoł prosto.
POFILOWAĆ zob. FILOWAĆ.
POFUTROWAĆ zob. F uTROWAĆ.
POGRÓDKA rz. ż., C.Msc.lp ~dc-e, D.lm ~dek-Ø ‘to samo co GRóDŹ’
PozDol.
POGWARZYĆ zob. GWARZyĆ.
POKIEŁZAĆ SIE – POKIEŁZNONĆ SIE cz., ~om sie, ~os sie, ~ajom sie
‘poślizgnąć się’ Węgl.
Jednego razu podrzynoł drzewo z chłopokom. On zyje tutok, zonaty taki Bolek.
Podrzynali, jak ścinoł to drzewo, tak ton chłopoka sie zasła to i skocył, i dorwoł
tego chłopoka, ale pokiełznoł sie i wpadła mu noga pod drzewo i śru tu z góry.
POLE zob. fraz. JAK SIANO ALBO ZBOZE W POLu GNIJE, TO
CHłOP GRZyBAMI ZyJE.
157
POLEPA
POLEPA rz. ż., C.Msc.lp ~lepi-e, D.lm ~lep-Ø ‘ubita, wyschnięta glina pełniąca
rolę podłogi w chałupie i zabudowaniach gospodarskich’ Wiś.
A w kuchni była polepa, czyli taka glina. W każdym rogu było jedno łóżko albo
przynajmniej dwa, to jeszcze jak były łóżka, bo tak, to były sienniki słomiane położone na podłodze, małe dzieci, jak były, nie było problemu, bo wyszedł z łóżka,
wysikał sie na gline, wsionkło.
POLONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘jedna z dwóch żerdzi w DOMOWEJ IZBIE, blisko paleniska, na którym suszono drewno opałowe’ Wiś.
Wyposażenie domowej izby wyglondało ciekawie. Niedaleko pieca, czyli paleniska,
były tak zwane polonki – dwie żerdzie, niedaleko jedna od drugiej, od ściany do
ściany i na tych polonkach suszyło sie drewno do palenia. Brało sie to drewno od
strony paleniska lub pieca, a to dalsze sie przybliżało, a do tyłu donosiło sie świeże
[ JS 10].
POLYWONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘to samo co PARZONKA’
Lip., Wiś.
Polewonka to sie zalywało goroncom wodom plewy spod zmłócenia, co z maszyny,
takie odpadki, no to to były plewy. To sie pienknie zbierało do cebrzyka […]. Trzeba
było goroncom wodom to zalać, bo jak nie, to to było takie za ostre dla krowy, żeby
zjadła. I do tego buraków, monki, no i sie dawało polewonke.
POŁAZOWAĆ zob. łAZOWAĆ.
POŁKA rz. ż., C.Msc.lp ~łc-e, D.lm ~łek-Ø ‘drewniana pałka wykorzystywana
np. do ubijania gliny podczas budowy domu’ Wiś. Zob. też łADuGA.
I to sie układało, jak to na przykład – z jednej strony jedno, jak te mury, z jednej
strony jedna deska, z drugiej strony, ino to takie szerokie, to sie tak nazywały
ładugi, ładugi sie to nazywało, no. To ubijali i do tego sie kładło to gline, ale jesce
była słoma namieszana do tej gliny i mieli takie połki i ubijali to.
POMAŚcIĆ zob. MAśCIĆ.
POMIETŁO rz. n., Msc.lp ~tl-e, D.lm ~teł-Ø ‘długi kij zakończony gałązkami
drzewa iglastego lub liściastego (zielonymi), związanymi sznurkiem, służący do
158
PON
wymiatywania z pieca chlebowego resztek popiołu’ Lip., Wierz., Wiś. Zob. też:
CIOSEK, COTyNA, łOPATA.
To był specjalny taki piec, do chleba był. Cegłom wyłożony, takom cegłom, co trzymała tak dużo ciepła. I trzeba było tak umieć jeszcze napalić w tym piecu, żeby nie
przegrzać. I było takie pomietło jeszcze, co sie wymiatało. Później to sie musiało
dobrze wypalić, to drzewo.
PON zob. fraz. {ktoś} GODO – POWIE PO PAŃSKu.
POOBIADOWAĆ zob. OBIADOWAĆ.
PO POŁEDNIU wyr. przyim. ‘ogpol. po południu’ Węgl.
Jednego razu zamówił buty u szewca. To było tu za górom. To był Kobielnik. Oficerki to downo były takie popularne i zamówił tamok. I doł znać, że jak szukocie
Miki, to Mika bedzie wypłacoł buty o drugi po połedniu u szewca.
POP YRTANY przym., M.lm ~an-i ‘z różnym nacechowaniem emocjonalnym
o osobie nerwowej, roztrzepanej, działającej pod wpływem emocji’ Wiś.
PORWÓZ rz. m., D.lp ~woz-a, Msc.lp ~wozi-e, M.lm ~woz-y ‘ogpol. powróz’
Węgl.
A: A do czego wieszaliście te świnie?
B: To był przybity taki tragarz i porwóz, jak był na łańcusku, za dwie nogi i jesce
oskroboł tam do reśty, zeby wszedzie, poza usy, poza to.
POSMUŁAĆ SIE zob. SMułAĆ SIE.
POSTAWEK rz. m., D.lp ~wk-a, Msc.lp ~wk-u, M.lm ~wk-i ‘5, 6 albo 9 snopków zboża ułożonych kłosami do góry’ Wiś. Zob. też: KłOBuK, KłóSKO,
KOCIOK, KOPIELNIOK, MENDEL.
Żyto musiało stać w polu, w postawkach, dwa tygodnie, aby [mogło] wyschnonć
i jak sie to mówiło – wywczasować, żeby łatwiej wyskakiwały ziarnka z plew
[ JS 18].
159
POSTROJONy
POSTROJONY przym., M.lm -e ‘udekorowany’ Wiś.
Konie były wystrojone. Były pienkne takie na tych chomontach wstonżki. Te konie
miały wstonżki. Były postrojone te konie i te wozy na tych postrojone.
POŚLEDNI przym., M.lm -e 1. ‘gorszy gatunkowo od innych tego samego
rodzaju’; 2. ‘tylny, np. o nodze konia lub kota’ Wiś.
POŚLOD rz. m., D.lp ~lad-u, Msc.lp ~ladzi-e, M.lm ~lad-y ‘odpad z młócki
zbożowej, używany najczęściej jako pasza’ Wiś.
POŚNIODAĆ zob. śNIODAĆ.
POTROW rz. m., D.lp ~raw-u, Msc.lp ~rawi-e, M.lm ~raw-y 1. ‘trawa, która
urosła po pierwszych w roku sianokosach’; 2. ‘plon z drugich lub następnych
sianokosów w roku’ Wiś.
1. Len był bardzo łatwy do młócki, młóciło sie całe snopki, poczym wynosiło sie
koło domu na trawe, która urosła po pierwszym pokosie (potrow) i rozścielało tak,
żeby nie było widać trawy [ JS 23].
POWAŁA rz. ż., C.Msc.lp ~wal-e, D.lm ~wał-Ø ‘ogpol. sufit’ Wiś. Zob. też
TRAGORZ.
POWIEcERZAĆ zob. WIECERZAĆ.
POWOZ rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~zi-e, M.lm -y ‘żerdź o długości ok. 6 m i grubości do 10 cm, którą przyciskano siano lub snopki zboża na F uRZE; POWOZ był przytwierdzany do wozu z przodu i tyłu za pomocą powrozów lub
łańcuchów o drobnych ogniwach’ Wiś. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO,
CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KłONICA, KOłOWROT, KuLFON, LyTRA, LyTERKA, PAKA, PACKA, PODONKA, SKRZyNIA,
SPODNIORKA.
Nasze trzy kopki zabieraliśmy wozem w lytrach, to sie zmieściły bez pawoza, czyli
takiej żerdzi przyciskajoncej siano [ JS 18].
Na górze był pawoz, to jest tako żerdź niby, i przyciskało te snopki.
160
POWOZKA
POWOZKA rz. ż., C.Msc.lp ~zc-e, D.lm ~zek-Ø ‘sitko albo płótno służące do
cedzenia mleka’ Wierz.
A: A przez co doili to mleko?
B: Jak przez co? No renkami! Znaczy cedzili. Cedzili, to były takie specjalne sitka
[…]. To powozkami nazywali.
POWROŹNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘prosię większe niż CyCOK’ PozDol.
Jak ktoś chciał kupić, pytał sie na jarmaku, pytoł sie bob, jakie te świnie… Malutkie,
cycoki, malutkie po porodzie cycoki sie nazywały, jak sie świnia oprosiła, cycoki.
A te powroźnioki, to już były takie świnki wienksze.
POZŁOTKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘rodzaj polewy na KOłOCu
w kolorze złotym, przygotowanej z mąki i cukru’ Wiś. Zob. też: BuKTA, KOłOCyK, KOMIśNIOK, KuKIEłKA, PłECIONKA, PODPłOMyK,
WIyRZCHNIONKA, ZWIERZCHNIONKA.
A: A ten kołacz był okrągły?
B: Okrongły, na łopacie sie go ustawiało i dawało sie ser i takie sie robiło, najlepsze
to było… Robiło sie to z monki. Pozłotka. Pozłotka sie to nazywało. Pozłotke.
I tak sie wylewało. No robiom teraz też tak. To sie tak wylewało i to tak fajne
było, zapieczone było. Nie kruszonka. Bo robili też z kruszonkom. Ale ta pozłotka
była najlepsza.
A: A ten ser był w środku tego kołacza?
B: Nie, na wierzchu. Pierwsze ciasto, później ser i później ta pozłotka.
PÓŁKOSEK rz. m., D.lp ~sk-a, Msc.lp ~sk-u, M.lm ~sk-i ‘wóz z bokami plecionymi z wikliny lub korzeni jałowca’ Wiś. Zob. też: LyTRA, LyTERKA.
Lyterki to takie jak drabina, tylko krótkie (3 metry) i szerokie na 80 cm. Do tych
lyterek wkładało sie półkoski – plecione z prenci, wymiarowo do tych lyterek, na
wierzch siodło sprężynowe (do wozu z koniami) lub deskom (do wozu z wołami)
[ JS 26].
PÓŁLITROcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘półlitrowy
garnuszek’ Wiś. Zob. też: BALIJO, KONEWKA, PuTNIA, SKOPIEC.
161
PółNOCKA
Masło sie robiło w takim garnuszku, półlitrocek albo troche wiynkszy i w zależności
od pojemności to kosztowało wiencej lub mniej. Masła sie robiło z kopom i tu jeszcze
łyżkom sie robiło takie promienie jakby, no i tu na wiyrzchu był pergaminowy
papier taki elegancki.
PÓŁNOcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘ogpol. pasterka, msza bożonarodzeniowa odprawiana o północy’ Wiś.
PRAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘drewniane narzędzie do prania,
składające się z deski z poprzecznymi wyżłobieniami’ Wiś. Zob. też TARA.
Pierwsze były tzw. pracki lub tara. Była to deska wysoka na 50 lub 60 cm, z nóżkami, posiadajonca w poprzek rowki głembokie na ok. 1 cm. Takom tare wkładało
sie do baliji na stojonco i pocierajonc o niom, prało bielizne. Nastempnym udogodnieniem była tara blaszana [ JS 22].
PRASKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø ‘drewniane narzędzie do odciskania
twarogu’ Wiś.
PROcENTOWO przym., M.lm -e ‘o krowie: dająca mleko z wysoką zawartością tłuszczu, także ogólniej o dobrej krowie’ PozDol.
Bo jak było mlyko jakieś takie od krowy nie, była krowa jakoś bardzo procentowo
niektóro, to było masło takie blade.
PROcIE rz. n., Msc.lp -u, D.lm -i ‘gałązka wierzby’ Wiś.
PROSTO zob. fraz. {ktoś} GODO – POWIE PROSTO.
{ktoś} PROWADZI – POPROWADZI PRZODKI fraz. ‘zamówiać u orkiestry przyśpiewki dla pary młodej’ Wiś.
Zaszło sie na wesele, to sie przodki prowadziło […]. Te przodki jak prowadzili,
to se prześpiewowali, muzykantom płacili za każde, co śpiewali.
PROWDA I rz. ż., C.Msc.lp ~wdzi-e, D.lm ~wd-Ø ‘w znaczeniu ogpol.’, Wiś.
Zob. fraz. JAK PROWDA, TO I NIE GRZyK.
162
PROWDA II
PROWDA II rz. ż., C.Msc.lp ~wdzi-e, D.lm ~wd-Ø ‘element MAśLNICKI; drewniane kółko zakładane na LOSKę DZIuRAWĄ, które zapobiegało wydostawaniu się śmietany’ PozDol., Wierz. Zob. też: OBRONCKA,
WIyRZCHNIK.
Ten był wiyrzchnik […], tu jest ta laska […]. A tam było takie kółeczko, taka…
prowda sie nazywało.
PROZEK rz. m., D.lp ~zk-a, Msc.lp ~zk-u, M.lm ~zk-i ‘element konstrukcyjny
wozu, belka pod śNICAMI, w której jest osadzona oś’ Lip., Węgl. Zob. też:
BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KIERy,
KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK,
LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PRZODEK,
SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA,
ZADEK.
A: Czym były osie połączone?
B: To były znów zrobione takie, nazywali prozek, ón był w środku tak wyciynty,
taki rowek i ta oś była do tego wprawiono, nawdziono na, to tak, o, na wiyrzk
znów była, te znów były, nazywali skrzepci, a u przodku były śnice. No to te śnice
były tak zaciongniynte i tu był od tego dysel, tyn, co koło kónia sed. I to beło jedno
od drugiego tela wysoko, no to w środku była wiyrtano dziura i na wiychrzu był
ino kołowrot, nazywali. I taki sierdzień był, i włozyło sie do tego. A tam to była
ozwora znowuz i tyn zadek sie trzymoł tego przodku.
PRR wykrz. ‘polecenie wydawane koniowi podczas prac polowych: stój!’ PozDol.,
Wiś. Zob. też: HECIA, SA-SA, WIO, WIśTA.
PRZEBAWINY rz., blp, D.lm ~win-Ø ‘ogpol. poprawiny’ Wiś. Zob. też: CEPINy, CEPIEC.
A: Ale czensto było też tak, że wesele odbywało sie, ślub w czwartek, a przebawiny
dopiero w sobote.
B: Przebawiny, co to znaczy?
A: Czyli uczczenie, zakończenie jakby samego tego wesela i tych obrzendów wszystkich […].
163
PRZEDPOłuJ
PRZEDPOŁUJ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. podwieczorek’ Wiś.
PRZEDPŁUZEK rz. m., D.lp ~zk-a, Msc.lp ~zk-u, M.lm ~zk-i ‘to samo co
TRZóSłO’ PozDol.
W tym płuzku były kolca, ale był tyz przedpłuzek, to krajało ziemie, takie było ostre.
PRZESKÓRZAĆ – PRZESKÓRZYĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. przeskrobać, zawinić, przewinić, spsocić, zbroić’ Wiś.
Ale pamientom, jak twojego tego wujka zbiła tam, co wiys, tyn naucycielka […].
Takie porcuta miał chude, malutkie, ciyniutkie wiys i cosik przeskórzył. Przeskórzył,
jak wziuna na stołek go, a była szy… tako, wenglarsko była, mocno, jak go wziuna
to zacuna tak prać, aże piszcoł […].
PRZESKÓRZYĆ zob. PRZESKóRZAĆ.
PRZEWODNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm ~c-y ‘osoba, która przewodzi
konduktom żałobnym, prowadzi drogi krzyżowe w okresie Wielkiego Postu
oraz pielgrzymki’ Węgl. Zob. też śPIyWOK.
W innych miejscowościach som to typowi przewodnicy, sie to nazywało […].
Przewodnik nie jest organistom […]. Przewodnik oprócz tego, że prowadził te
kondukty pogrzebowe czy pogrzeby […], śpiewał też, w okresie Wielkiego Postu
prowadził drogi krzyżowe […].
PRZODEK rz. m., D.lp ~dk-a, Msc.lp ~dk-u, M.lm ~dk-i ‘przednia część wozu’
Lip., Węgl. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA,
DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI,
KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA,
OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA,
SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
A: Czym były osie połączone?
B: To były znów zrobione takie, nazywali prozek, ón był w środku tak wyciynty,
taki rowek i ta oś była do tego wprawiono, nawdziono na to tak, o, na wiyrzk
znów była, te znów były, nazywali skrzepci, a u przodku były śnice. No to te śnice
164
PRZODKI
były tak zaciongniynte i tu był od tego dysel, tyn, co koło kónia sed. I to beło jedno
od drugiego tela wysoko, no to w środku była wiyrtano dziura i na wiychrzu był
ino kołowrot, nazywali. I taki sierdzień był, i włozyło sie do tego. A tam to była
ozwora znowuz i tyn zadek sie trzymoł tego przodku.
A: A tam pod spodem, pod spodniorką?
B: Ozwora, ozwora, co łoncyła, to przodek sie nazywało, a to zadek. Przodek
zadek połoncone było ozworom.
PRZODKI zob. fraz. {ktoś} PROWADZI – POPROWADZI PRZODKI.
PRZYcHLIPKA rz. ż., C.Msc.lp ~pc-e, D.lm ~pek-Ø ‘popitka, płyn używany
do popicia czegoś’ Wiś.
Bardzo lubiłem ziemniaki takie ugniecione, puree sie to teraz nazywa, z kwaśnym
mlekiem. To wyglondało w ten sposób, że była miska, bo nas było w domu siedmioro
chyba w tym okresie. Miska na środku stołu, zimniaków tam tych nagniecione było,
nakładzione. Na środku mama robiła, taki krater, takom niziułke, do tego nalewali
kwaśnego mleka, no i każdy sobie łyżkom brał tych zimnioków. No i troszke do
zimnioków mleka. Z jednej miski […]. Później, jak przyszedł postemp, to już
jedliśmy ze wspólnej miski, ale każdy miał przed sobom na przychlipke, czyli takom małom miseczke, w której tam było albo to mleko, albo kompot, no cokolwiek.
PRZYcHMURANY przym., M.lm -i ‘ogpol. o pogodzie: zachmurzony’ PozDol.
Nie zniknoł, do samego domu przyszedł za mnom. Nawet było przychmurane już,
że mioło loć, i sło to, i sło to za mnom cały cos.
PRZYcIYRAĆ – PRZYTYRZYĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘młócić zboże’ Wiś.
Zob. też: BOISKO, CEPy, KLEPISKO.
Do siania zboże, czyli żyto i pszenice, to sie przyciyrało, czyli przed czasem siania
młóciło sie snopki z pierwszego razu, tzn. układało sie snopki dwoma rzendami
na boisku, czyli na klepisku, kłósiami do siebie i młóciło [ JS 19].
PRZYcOŁEK rz. m., D.lp ~łk-a, Msc.lp ~łk-u, M.lm ~łk-i ‘część stodoły, gdzie
składuje się siano i zżęte zboże; w stodole są dwa PRZyCOłKI oddzielone
BOISKIEM’ Wiś. Zob. też: CłOP, PIyNTRO, WyPuST.
165
PRZyNISCEĆ
PRZYNIScEĆ cz., -o, -ys, -om ‘ogpol. postarzeć się’ Wiś.
Jedna pani godo, tak że to jest niemożliwe, że tak wyglondom ładnie […], tylko
żem przyniszczył troche.
PRZYOBIEcYWAĆ – PRZYOBIEcAĆ cz., ~cujo, ~cujes, ~cujom ‘ogpol.
obiecać’ Lip.
No to by sie przydało wydać. I wójt to przyobiecał, ale na razie nic nie godo.
PRZYPASOWAĆ – PRZYPOSAĆ cz., ~sujo, ~sujes, ~sujom ‘przywiązać
POWOZ, aby siano lub słoma nie spadły z F uRy ’ Lip.
PRZYPŁOcAĆ – PRZYPŁAcIĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘zwyczaj weselny
polegający na tym, że gość weselny wrzuca pieniądze do kontrabasu, wtedy muzykanci przestają grać, a gość weselny może rozpocząć śpiewanie; przypłacanie
najczęściej trwało długo, nierzadko na tym tle dochodziło do awantur między
gośćmi weselnymi’ PozDol.
Przeważnie, co gość zaśpiewoł, to oni mu grali. Nie było tak, jak teroz majom, że
majom teroz ułożone wszystko i z nut śpiewajom. A tam było tak: przypłacił se
i śpiewoł, śpiewoł […]. Trza było i bondź co, ale musieli grać.
Teroz przypłacoł Wojtusiowe ronczki, no i Wojtuś podchodzi płacić. Albo Jankowe
ronczki i tak sie to ciongło […], i młodzież nie miała kiedy tańczyć, bo oni wywodzili, wywodzili…
Przypłacał do muzyki. Teraz grajo bez przerwy, a pierwyj nie tak. Stanoł, przypłacał, zaśpiewoł, przypłacił i tańcowało sie, i tak było.
PRZYScYPEK rz. m., D.lp ~pk-a, Msc.lp ~pk-u, M.lm ~pk-i ‘łata na bucie
lub odzieży’ Lip.
Jak sie zrobiła dziura w bucie, to tam nie wyrzucali, tak jak teroz, no przysyli
takom łate ze starego buta znów […], no przyscypek […]. Do szkoły, jakem sła
po spaleniu, chciałam zrobić siódmom klasówke, tom se wzieła mamine buty, to
był przyscypek na przyscypku.
PRZYSTARZEĆ SIE cz., -o, -ys, -om ‘to samo co PRZyNISCEĆ’ Lip.
166
PRZyTRZyMANy
Były przedstawienia różne robione i coś sie działo. A później, jak sie już ta kierowniczka […] przystarzała tak, to wszystko klenkło i tak wegetuje.
PRZYTRZYMANY przym., M.lm -i ‘uszczypliwe o osobie lekkomyślnej’ Wiś.
PRZYTYKAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘zarzucać coś komuś’ PozDol.
No bo to każdy upracowany był bardzo. To nie tak jak teraz. Boże Świenty! To
nie przytykać.
PRZYZBA rz. ż., C.Msc.lp ~zbi-e, D.lm ~zb-Ø ‘wał usypany z ziemi dokoła
podmurówki’ Wiś.
PSINA rz. ż., C.Msc.lp ~ni-e, blm ‘smalec ze stopionego sadła psa, rzadziej borsuka, stosowany jako lekarstwo (do jedzenia lub nacierania)’ Wiś.
PSIORA rz. ż., C.Msc.lp ~orz-e, D.lm ~or-Ø ‘małe, kwaśne, niedojrzałe jabłko’
Wiś.
PSOTA rz. ż., C.Msc.lp psoci-e, D.lm psot-Ø ‘brzydka, deszczowa pogoda’ Wiś.
W miendzyczasie, pomiendzy wymienionymi robotami w polu, przychodziły psoty,
czyli deszcze i przeważnie lały dwa lub trzy tygodnie [ JS 19].
PUcHLIZNA rz. ż., C.Msc.lp ~źni-e, D.lm ~zn-Ø ‘opuchlizna’ Wiś.
PUcKAĆ – PUcNONĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. uderzać’ Węgl.
PUKANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘ogpol. zabawa w chowanego’
Węgl.
PUKWA rz. ż., C.Msc.lp pukwi-e, D.lm pukw-Ø ‘wulgarnie o starszej kobiecie
budzącej wstręt swoim charakterem, często tak o starszej kobiecie ze skłonnościami do plotkowania i obgadywania innych’ Wiś.
PUScANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘lane ciasto’ Wiś., Wierz.
167
PuTNIA
PUTNIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘drewniane naczynie, wykonane z klepek,
o większej objętości niż KONEWKA, nieco podłużne, z wystającym powyżej
uchem’ Wiś. Zob. też: BALIJO, NOSACE, PółLITROCEK, SKOPIEC.
Inny taki drewniany pojemnik nazywał sie putnia. Putnia tym sie różni od konewki, że była nie okrongła, tylko spłaszczona i miała wystajonce ucho powyżej.
Mieściło sie do niej nieco wiencej wody niż do konewki, dobrze sie nosiło wode
z potoka na nosacach – było to praktyczne urzondzenie, nie wiem, jak go opisać, ale
spróbuje tak po swojemu […]. Dużo wody sie w tych putniach mieściło, w jednej
około 15 litrów [ JS 20].
P YTAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘zapraszać’ Wiś.
P YTLOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i 1. ‘grzyb niejadalny, zazwyczaj
o opieńkach niejadalnych’; 2. ‘małe dziecko’ Wiś. Zob. też: DuZIA, GOłOMBKA, KOWALIK, KOWOL, LISKA, PAŃSKO GOłOMBKA, PIŃKA,
POCIEC, SIWuCHA, ZIuZIA, ZOSIA.
168
R
RAcHWA rz. ż., C.Msc.lp rachwi-e, D.lm rachw-Ø ‘metalowa obręcz na zewnętrznym obwodzie koła w ZELEŹNIOKu’ Lip. Zobacz też: OPASKA (2).
A: Koła były drzewiane, a wiychrzom były okute takom obryncom, takom.
B: A ta obręcz jak się nazywała?
A: Rachwa. Tako głowa była utocono na tokarni, z drzewa i była okuto, nabite
sprychy, no i u góry nazywali dzwona. Z drzewa były zrobione dookoła, a na tym,
na wiyrzchu sie nawdziywało to rachwo, nabiyło […].
B: A ta rachwa była przybijana czy naciągana jakoś?
A: Naciongieto to na wiyrzk i było przeborowane dziurki i przykryncane śrubkami.
RAFA rz. ż., C.Msc.lp rafi-e, D.lm raf-Ø ‘to samo co RACHWA’ Węgl., Wiś.
Osie takiego wozu były drewniane, podkute od spodu grubom blachom. Koła były
ze szprychami. Głowa szprychy dzwona, okuta rafom, czyli grubom obrenczom
[ JS 26].
RAJIĆ – NARAJIĆ cz., -o, -is, -om 1. ‘swatać, polecać kogoś komuś na męża
lub żonę; 2. ‘polecać komuś zakup czegoś’ Wiś.
RANA zob. fraz. O RANy BOśCIE.
REWEROWAĆ cz., ~rujo, ~rujes, ~rujom ‘to samo co KuSIĆ’ PozDol.
A jesce teroz z Czwartku na Piontek to zaś chodzom tacy, co tak rewerujom. Od
domu bierom wozy, zgrocia takie wszystkie, maszyny odciongajom, nawet traktór
{ktoś} ROBI – ZROBI HOLOTy
odciongnom. Kusom. I jak wzieli u nas, to na strażnice tam zawieźli, raz somsiadowi to traktór położyli na tym.
{ktoś} ROBI – ZROBI HOLOTY fraz. ‘hałasować’ Wiś.
Holoty robić, alarm taki robić. A co takie holoty robis, drzes sie? Drzesz sie, okrzyczysz, drzesz sie niepotrzebnie.
{ktoś} ROBI – ZROBI {coś} POD STRAcHEM fraz. ‘robić coś z niepokojem
o konsekwencje’ Wiś.
Mama mnie wysłała: idź, poszukaj taty, najprendzej bedzie w knajpie. Takom
mieliśmy tu mordownie. No i ja tam poszłam w jednom strone pod strachem.
{ktoś} ROBI – ZROBI {coś} W OBROcIE fraz. ‘zrobić coś bardzo szybko’
Wiś.
Potrafiło mi przypłacić siedmiu starostów i temu starostowi kazdziutkiemu jednemu, który przepłacił – ze dwie piosenki, żem w obrocie zrobiła i przyśpiewała.
{ktoś} ROBI – ZROBI Z PARTYSA fraz. ‘robić coś lewą ręką, źle albo inaczej
niż wszyscy’ Wiś.
ROBOTNY przym., M.lm -i ‘ogpol. pracowity’ Wiś.
ROGALIcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘gałązka tarniny,
na którą nabija się grzyby w celu wysuszenia’ Wierz.
ROGOL rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘to samo co PIRAMIDA’ Wiś.
ROGOLIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘przyrząd wykonany z czubka
drzewa iglastego, służący do rozrabiania ciasta (np. maki z wodą lub mleka
z mąką). Najczęściej ROGOLKę robiono po Bożym Narodzeniu z PODłAŹNICZKI’ Lip., PozDol.
ROGOLKA rz. ż., C.Msc.lp ~lc-e, D.lm ~lek-Ø ‘to samo co ROGOLKA’ Lip.,
PozDol.
170
ROLO
ROLO rz. ż., C.Msc.lp rol-i, D.lm ról-Ø ‘ogpol. osiedle, część wsi’ Wiś.
ROMBAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘siekiera o dużym ostrzu’
Węgl. Zob. też ROMBOC.
ROMBOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. rębacz, drwal’ Wiś. Zob.
też ROMBACKA.
RONcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘część kosy umocowana na
KOSISKu służąca do trzymania KOSy (1), wykonana z drewna lub krowiego rogu’ Węgl. Zob. też: KLIN, KOSA, KOSISKO, KOSIORZ, OBłóG,
ODBIyRACKA.
ROZJURZYĆ zob. JuRZyĆ.
RUŁA rz. ż., C.Msc.lp rul-e, D.lm ruł-Ø 1. ‘ogpol. rura’; 2. ‘uszczypliwie o mężczyźnie nierozmownym lub flegmatycznym’ Wiś.
RUSAĆ SIE – RUSYĆ SIE cz., ~om, ~os, ~ajom ‘o cieście: wyrosnąć’ Wiś.
Zob. też: TyLTAĆ – OBTyLTAĆ, WyRuSAĆ SIE – WyRuSyĆ SIE,
ZATOCAĆ – ZATOCyĆ.
RYBKA rz. ż., C.Msc.lp ~bc-e, D.lm ~bek-Ø ‘to samo co KWIOTEK’ Wiś.
RYDZULA rz. ż., C.Msc.lp ~dzul-i, D.lm ~dzul-Ø ‘krowa o umaszczeniu jasnoczerwonym jak rydz’ PozDol. Zob. też: BRZEZuLA, HOLyNDERKA,
KRASuLA, KWIATuLA, KWIECIuLA, MALINA, WIśNIA.
RYKTOWAĆ – WYRYKTOWAĆ cz., ~tujo, ~tujes, ~tujom ‘ogpol. szykować,
przygotowywać’ PozDol., Wiś.
RYKTOWAĆ SIE – WYRYKTOWAĆ SIĘ cz., ~tujo sie, ~tujes sie, ~tujom
sie ‘ubrać się ładnie, elegancko, odświętnie; wystroić się’ Wiś.
171
RyNIONKA
RYNIONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘ogpol. patelnia’ Wiś.
RZEDŁO rz. n., Msc.lp ~dl-e, D.lm ~deł-Ø ‘ogpol. zgrzebło’ Lip.
172
S
SA-SA wykrz. ‘polecenie wydawane wołowi podczas prac polowych: skręć w lewo!
lub komenda naprzód! ’ Lip. Zob. też: HECIA, PRR, WIO, WIśTA.
A: Już nie powiedział „hecia!”tylko „prosze cie, skrencaj w prawo!”.
B: „Hecia” w prawo?
A: Tak.
A: A jak sie do wołu gadało, żeby szedł albo stanął? […].
B: „Hecia!”to było od siebie, a „sa-sa!” ku sobie „Hecia!” […] to „stój!”.
SADZENIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i 1. ‘kosz wiklinowy zakładany
na plecy, używany do ręcznego sadzenia ziemniaków’; 2.‘ziemniak średniej wielkości do sadzenia w polu’ Wiś. Zob. też: OSIyWAC, SIyWOC, SIyWOK,
ZAPLECNIOK, ZAPLECNy.
1. To był sadzeniok. Sadziło sie zimnioki w nim. A ton był zaplecniok kosycek. Na
trowo. Zaplecny. Bo sie na plecy dawało.
SAFARNIO rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘duża skrzynia, w której przechowywano
zboże’ Lip. Zob. też SOSIEK.
Kuchnia, pokój jeden, drugi i kómora […], kómórka taka, co tam mieli, se chowali,
zawse była jakoś safarnio, zamkniente było to, co do jedzenia.
SAKŁAK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘kruszyna pospolita (Frangula
alnus Mill.), gatunek krzewu, którego gałązek używano do robienia palmy
wielkanocnej’ Lip.
SAMuĆKO
A: Sakłak […] do kocanki.
B: I jak to wyglądało ten sakłak?
A: To było takie przeschniente troszke, nadawało sie do kocanek.
SAMUĆKO przysł. ‘samo’ Lip.
ScEĆ rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘rodzaj szczotki z gwoździami lub metalowymi
kolcami nabitymi na kawałek deski; służąca do czesania lnu’ Wiś. Zob. też:
GROZIEL, KONDZIEL, SIADACKA.
Dalsza praca z lnem to przeczesanie przez tzw. sceć. To kawałek deski i w niom
wbite chyba ok. 200 gwoździ, na okrongło, od kapelusza. Na tym urzondzeniu
przeczesuje sie garści lnu. Proste włókna zostajom w rence, inne na tej sceci. Z prostych włókien robiło sie kondziel i przendło sie cieniutkie nitki na cienkie płótno.
Z troche gorszych włókien przendło sie grube nitki do robienia grubego płótna.
Z najgorszych włókien robiło sie powrozy [ JS 23–24].
ScEKOJ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘szczaw kędzierzawy (Rumex crispus
L.), roślina lecznicza stosowana przy dolegliwościach żołądkowych’ Wiś.
I też na dolegliwości żołondkowe, ale do tej pory nie wiem, jak go nazywajom –
ten chwast scekoj.
ScUDŁO rz. n., Msc.lp ~dl-e, D.lm ~deł-Ø ‘ogpol. liczydło’ Lip.
A: Na zakupy on miał wiencej pieniendzy jak ci, co w kopalni robili. A dloczego?
Rusek liczył na…
B: Liczydłach.
A: …na szczudłach. Szczudło czy tam podobnie sie to nazywało.
SELOZEK rz. m., D.lp ~zk-a, Msc.lp ~zk-u, M.lm ~zk-i ‘ogpol. cekin; SELOZKI służyły do wyszywania gorsetów’ Lip., PozDol. Zob. też: GORSET,
KALETKA, ORZEł, SIEKANKA.
Myśmy miały spódnice swoje, a gorsety po prostu chodziliśmy i żebraliśmy tak po
parafii, tu tam, tu tam, no każdy to niechentnie pożyczał, bo to takich szelonżków
jest bardzo dużo, a przy takim czymś sie gdzieś zawadzi, ten selosek już sie pruje
czy coś.
174
SIADACKA
SIADAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘część przęślicy, cienka deska,
na którą siada prządka’ Wiś. Zob. też: GROZIEL, KONDZIEL, SCEĆ,
WRZECIONO.
Len przedło sie rencznie na urzondzeniu składajoncym sie z siadacki – cienkiej
deski pod tyłek, kija do groźla – na groźlu kładło sie len, lekko go przywionzujonc,
a groziel musiał sie obracać na tym kiju i wrzeciono, to było najważniejsze. Zawsze
wrzeciono obracało sie dwoma palcami i pociongało sie z kondzieli i na wrzeciono
„nachodziła” już nitka [ JS 24].
SIANO zob. fraz. JAK SIANO ALBO ZBOZE W POLu GNIJE, TO
CHłOP GRZyBAMI ZyJE.
SIARKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘rodzaj grochu’ Wiś.
SIBER rz. m., D.lp ~br-a, Msc.lp ~brz-e, M.lm ~br-y ‘blacha w piecu chlebowym
wmurowana w przewód kominowy, regulująca przepływ powietrza’ Lip., Wiś.
SIEc – WYSIEc cz., ~ko, ~ces, ~kom ‘skosić trawę bądź zboże’ Wiś.
Jak sie kosiarkom sieczy, to sie wysieka wszystko […].
SIEcKARNIO rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘maszyna rolnicza służąca do cięcia
słomy na sieczkę’ Wiś. Zob. też: KOSOK, KOSOCEK, SIECKA, SKRZyNKA.
SIEKANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘wzór na przedniej części
gorsetu’ Wiś. Zob. też: KALETKA, ORZEł, SELOZEK.
SIERDZYŃ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘gruby metalowy sworzeń przechodzący przez KOłOWROT, łączący PRZODEK i ZADEK wozu’ Lip.,
Węgl. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL, KIERy, KłONICA, KłONITKA, KREPCI, KuLFON, LONIK,
LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK,
SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE.
175
SIERPCOK
A: Czym były osie połączone?
B: To były znów zrobione takie, nazywali prozek, ón był w środku tak wyciynty,
taki rowek i ta oś była do tego wprawiono, nawdziono na to tak, o, na wiyrzk
znów była, te znów były, nazywali skrzepci, a u przodku były śnice. No to te śnice
były tak zaciongniynte i tu był od tego dysel, tyn, co koło kónia sed. I to beło jedno
od drugiego tela wysoko, no to w środku była wiyrtano dziura i na wiychrzu był
ino kołowrot, nazywali. I taki sierdzyń był, i włozyło sie do tego. A tam to była
ozwora znowuz i tyn zadek sie trzymoł tego przodku.
SIERPcOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. sierp’ Lip.
SIERŚcIOKI rz., blp, D.lm -ów ‘potrawa ze startych ziemniaków’ PozDol.
Zob. też GNIECIONE.
SIETNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘uszczypliwie o kimś słabym,
wątłym, nawet chorowitym czy kalece; także o zwierzętach i drzewach’ Wiś.
SIODLATY przym., M.lm -e ‘o człowieku (zwłaszcza o kobiecie): otyły’ Lip.
SIWIDŁO rz. n., Msc.lp ~dl-e, D.lm ~deł-Ø ‘ultramaryna mieszana z wapnem
do bielenia ścian, dawniej używana do prania ubrań’ Lip., Węgl., Wiś.
A: A na biały kolor?
B: A różnie tak. Dokładali do tego białego wapna różnie tak, jak ktoś chciał to
troszeczku.
A: To się nazywało?
B: Siwidło. A to sie nazywa… ultramaryna. To tej ultramaryny… to po naszemu
godali, że świdła dołożyli.
SIWUcHA rz. ż., C.Msc.lp ~us-e, D.lm ~uk-Ø ‘gatunek GOłOMBKI, grzyb
jadalny’ Wiś. Zob. też: DuZIA, KOWALIK, KOWOL, LISKA, PAŃSKO
GOłOMBKA, PIŃKA, POCIEC, ZIuZIA, ZOSIA.
Za mojego dzieciństwa to głównymi grzybami były kozoki. To wszendzie rosło,
prawdziwek to był dużom rzadkościom. A teraz znowu prawdziwków, jak jest
grzybny rok, to jest moc, a kozoki to z rzadka. No i oprócz tych kozoków to jeszcze
176
SIyWOC
jeszcze były te z czerwonymi główkami, to myśmy je nazywali kowole, nie wiem
czemu. No i gołombki były, siwuchy i pańskie. Pańska gołombka to była taka zielonkawa, gruba, w suchych miejscach rosły te pańskie gołombki. No i pińki, czyli
opieńki to w jesieni było. No i to było takie przysłowie, że jak siano albo zboże
w polu gnije, to chłop grzybami żyje. Jedzeniem to były te grzyby wymieszane
z tymi krupami, z czymkolwiek, ze ziemniakami, ale to już była tego swego rodzaju omasta do jedzenia.
SIYWOc rz. m., D.lp ~ac-a, Msc.lp ~ac-u, M.lm ~ac-e ‘to samo co OSIyWAC’
PozDol.
SIYWOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘to samo co OSIyWAC’ PozDol.
SKLOScAĆ SIE – SKLOScYĆ SIE cz., -o, -ys, -om ‘o kaszy: źle przygotowana, z grudkami zamiast o jednolitej konsystencji’ Wiś.
W tym czasie, przed tarciem, zastawiało sie wode na te kasze, bo wrzucało sie
jom na zagotowanom wode i mieszało, aby sie nie skloscyła, czyli była jednolita,
średnio gęsta [ JS 19].
SKOLA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘duży, płaski kamień’ Węgl.
SKOPANIĆ SIE zob. KOPANIĆ SIE.
SKOPIEc rz. m., D.lp ~pc-a, Msc.lp ~pc-u, M.lm ~pc-e ‘drewniane naczynie,
wykonane z klepek, o objętości do 5 litrów, podobne do KONEWKI, szersze
u góry, z jednym uchem z boku, przeznaczone do dojenia krów’ Wiś. Zob. też:
BALIJO, KOCIOłEK, PółLITROCEK, PuTNIA.
Do dojenia krów służyły skopce. Jak konewki, były one drewniane, tylko mniejsze,
o pojemności do 5 litrów, bo żadna krowa nie dawała wiencej mleka [ JS 21].
SKREPcIE rz., blp, D.lm ~pc-i ‘to samo co KREPCI’ Lip, Wiś.
SKROPIZNA rz. ż., C.Msc.lp ~iźni-e, D.lm ~izn-Ø ‘to samo co KREPCI’ Węgl.
177
SKRZEPCI
SKRZEPcI rz., blp, D.lm ~pc-i ‘to samo co KREPCI’ Wiś.
A: Czym były osie połączone?
B: To były znów zrobione takie, nazywali prozek, ón był w środku tak wyciynty,
taki rowek i ta oś była do tego wprawiono, nawdziono na to tak, o, na wiyrzk
znów była, te znów były, nazywali skrzepci, a u przodku były śnice. No to te śnice
były tak zaciongniynte i tu był od tego dysel, tyn, co koło kónia sed. I to beło jedno
od drugiego tela wysoko, no to w środku była wiyrtano dziura i na wiychrzu był
ino kołowrot, nazywali. I taki sierdzień był, i włozyło sie do tego. A tam to była
ozwora znowuz i tyn zadek sie trzymoł tego przodku.
SKRZYNIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘to samo co PAKA’ Węgl.
A: A jakby sie ziemniaki wiozło?
B: A no to skrzynia. Ta skrzynia to musiała być juz scelno.
C: Scelno i tu tako dziuro miała nieduzo wyrznioto u dołu tako […]. Jak była ta
skrzynia, to tako ino duzo.
SKRZYNKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘drewniane koryto w SIECZKARNI, do którego kładziono siano lub słomę, przeznaczone do pocięcia’ Węgl.
Zob. też: KOSOCEK, KOSOK.
A tam jesce było takie zbito skrzynka i to słome sie wkładało.
SKWARZYĆ – USKWARZYĆ cz., -o, -ys, -om ‘smażyć coś, topić tłuszcz’ Węgl.
Jak ktoś gotował te kapuste a uskwarzył tego sadła, bo te swarki to były niedobre,
to tam sie wyrzucało kurom albo świniom.
SŁAZA rz. ż., C.Msc.lp słazi-e, D.lm słaz-Ø ‘nieproszeni goście, którzy przychodzą na wesele zatańczyć i napić się wódki; zwykle są mile widziani, ich
zachowanie czasem jest przyczyną bójek’ Wiś. Zob. też: SłAZOK, śLOKI.
A: Słaza chodziła, także za wódkom, mieszali sie i bawili sie razem. Chcieli sie
bawić, chcieli popić, pojeść, pobić sie tyż.
B: Ale nie wyrzucano ich?
A: Nie, to tacy znajomi, z tej wioski, z drugiej, z tego obrembu wiśniowskiego
[…]. Ale też wykradali wódke, nie zawsze sie zachowywali grzecznie.
178
SłAZOK
SŁAZOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘nieproszony gość weselny’ Wiś.
Zob. też: SłAZA, śLOKI.
SŁOMIANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘kosz ze słomy, w którym
przechowywano chleb’ Lip.
Słomianki były takie ze słomy uplecione.
SŁOZYĆ cz., -o, -ys, -om ‘ogpol. złożyć’ PozDol.
A: Ale to sie to tak zakładało na plecy?
B: Słozyło sie jom na taki krzyż.
SŁUcHALNIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘ogpol. konfesjonał’
Wierz.
Poszłam do tej spowiedzi. Trzonsłam sie przed tom słuchalnicom, bo sobie myśle,
no Jezus Maria, no jak tu powiedzieć temu ksiendzu. No, ale musze powiedzieć,
no bo jak żyje, to musze powiedzieć, bo jak? Ani do komunii, ani do niczego.
SŁUZBA zob. fraz. {ktoś} GODZI – ZGODZI NA SłuZBE.
SMREK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. świerk pospolity (Picea abies
L.)’ Wiś.
SMREZOGA rz. ż., C.Msc.lp ~zodz-e, D.lm ~zog-Ø ‘poświata wieczorną
porą’ Wiś.
SMRÓD zob. fraz. {ktoś} CHODZI JAK SMRóD PO GACIAK.
SMUŁAĆ SIE – POSMUŁAĆ SIE cz., ~om, ~os, ~ajom ‘chodzić bez celu,
snuć się’ Wiś.
SMYNTORZ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. cmentarz’ PozDol.
Tam, jak sie do smyntarza jedzie…
SNOZKA rz. ż., C.Msc.lp ~zc-e, D.lm ~zek-Ø 1.‘pozioma belka w JARZMIE’;
2. ‘belka łącząca POBRONKI’ Węgl., Wiś.
179
SNóZKA
1. Uprząż dla woła, czyli jarzmicka, to kawałek drewna, trudnego do znalezienia, bo musiało być półokrongłe, dopasowane do karku woła. Całość składała sie
z wierzchniego krzywego kawałka drewna i dolnego – troche mniej krzywego
drewna – i snozek, w których były dziurki, gdzie popuszczało sie na wienkszego
lub mniejszego woła [ JS 25].
SNÓZKA rz. ż., C.Msc.lp ~zk-i, D.lm ~zek-Ø ‘to samo co SNOZKA’ Węgl.
Tu była taka snózka, tu. I tu była takie coś, i tu u dołu takie tu wyrzeźbione, żeby
sie nie gnietło. I to jak sie mu wdzioło, to nago to jesce było takie, taki kij, co sie
włożyło, żeby no, bo by sie ostegoł no. Te snózki to takie, to były takie o.
SOLKI rz., blp, D.lm ~lek-Ø ‘skórzany rzemyk łączący BIJOK i DZIERZOK
w CEPACH’ Węgl. Zob. też: KAPICA.
SOSIEK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘drewniana skrzynia na zboże, stojąca
w spichlerzu’ Zob. też: SAFARNIO.
SOŚNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘maślak (Suillus luteus L.), grzyb
jadalny’ Lip. Zob. też: DuZIA, GOłOMBKA, PAŃSKO GOłOMBKA,
PIŃKA, SIWuCHA, ZOSIA.
A: A grzyby to samo, oj zawsze mama rano, wstańcie na grzyby, idźcie na grzyby.
To my koszyckami grzyby, chodzilimy po krzokach i zbieralimy grzyby.
B: A jakie?
A: A różne. A takie same były jak teroz, borowiki, prawdziwki, kurki i sośnioki,
maśloki, różne i kozoki.
SPINDRAĆ SIE – WYSPINDRAĆ SIE cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. wspinać,
wdrapywać się’ Wiś.
Jak wypruł przez okno tam przez te, długo sie spindrał do tego okna, bo bardzo było
niewygodnie, coś potroncił jak wszedł, a tam świeczniki stoły, no bo tam dawniej
ludzi trzymali w domach.
SPITKI rz., blp, D.lm ~tek-Ø ‘słomiane wypełnienie używane do mszenia domów’ Węgl.
Ze słomy takie spitki robiło sie.
180
SPłAT
SPŁAT rz. m., D.lp -u, Msc.lp ~ci-e, D.lm -y ‘forma rekompensaty pieniężnej,
którą osoba dziedzicząca gospodarstwo wypłaca innym osobom (najczęściej
rodzeństwu) uprawnionym do części spadku’ Węgl.
W ramach spłatu, tak to sie nazywało, to były dzielona te pola, nie. Tego nie raz,
w moim wypadku też tak jest, że moja rodzina, że można powiedzieć jest obok
i ta gospodarka była dzielona na pół. Dlatego momy całe pola obok siebie, […]
dawniej to było jedno pole.
SPODNIORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘to samo co DONKA’
Węgl.
To som osłony, a to jes spodniorka [informator pokazuje na spodnią część wozu].
A: A tam pod spodem, pod spodniorką?
B: Ozwora, ozwora, co łoncyła, to przodek sie nazywało, a to zadek. Przodek
zadek połoncone było ozworom.
SPRZEDANY przym., M.lm -i ‘ogpol. o kobiecie lub mężczyźnie: zamężna/
żonaty’ Wiś.
A: Pan już jest sprzedany?
B: No tak…! […]. To to już historia!
A: Historia? Przecież młody menżczyzna. Pon to młodo wyglondo.
B: Już mam prawie czterdzieści lat, no to jaki młody…
A: Aaa, co to tyle… […]. No widzi pan… Pan sie sprzedał i dobrze. […]. Jak
zostano takie łecponie same to, to, to, to ino kusi i patrzeć ino wypić, i pokusić cosik.
SP YRKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘ogpol. słonina’ Lip., Wiś.
A: Przyszedł Cygon, a wiedzieli, że spyrka zawsze wisioła tam, gdzie sie dymiło,
żeby…
B: Obwędzało?
A: Tak.
SRAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø 1. ‘w znaczeniu ogpol.’; 2. ‘bałagan,
nieporządek’ Wiś.
181
STAJANIE
STAJANIE rz. n., Msc.lp ~ani-u, D.lm ~ań-Ø ‘szerokie pole uprawne, zwykle
kilka zagonów należących do jednego gospodarza’ Lip., PozDol., Wiś.
A: I tam boło nad potokom stajanie. Jo zachodzom do nich i dopod za tyn lyc.
B: A co to było stajanie?
A: No takie pola.
B:To był jakiś rozmiar pola czy jakiś?
A: No rozmiar pola, jaki tu każdy majom rozmiar pola.
STAJNIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘część CWóRKI przeznaczona dla GADZINy ’ PozDol.
STANIEĆ zob. fraz. HuLOJ DuSA, PIEKłO STANIAłO.
STARASIĆ zob. TARASIĆ.
STAROSTA rz. m., D.lp -y, Msc.lp ~ści-e, M.lm -owie 1.‘mężczyzna, najczęściej
ojciec chrzestny pana młodego lub panny młodej, pełniący na weselu rolę gospodarza’; 2. ‘każdy żonaty mężczyzna na weselu’ PozDol., Wiś. Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNO, KRZESTNO MATKA, KRZESTNy,
KRZESTNy OJCIEC, KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA, PIyRWSy DRuZBA, STAROśCINO.
Na weselu byli chrzestni, starosta i starościna.
STAROŚcINO rz. ż., C.Msc.lp ~ini-e, D.lm ~in-Ø ‘każda zamężna kobieta
na weselu’ PozDol., Wiś. Zob. też: DRuHNA, DRuZBA, KRZESTNy
OJCIEC, KRZESTNO, KRZESTNO MATKA, KRZESTNy, KuMOSKA, KuMOTER, NOJBLIZSy DRuZBA, PIyRWSO DRuHNA,
PIyRWSy DRuZBA, STAROSTA.
Starościno wyśpiewywała panu młodemu, ile ma dać wódki.
STOŁEK rz. m., D.lp ~łk-a, Msc.lp ~łk-u, M.lm ~łk-i ‘dwie deseczki służące do
odciskania twarogu i nadawania mu odpowiedniego kształtu’ Wierz.
A: Jak tutaj pani napomknęła o tym serze, to jak ten ser robili właśnie?
B: Mieli takie stołki i tym stołkiem wyciskali […].
182
STORCHAĆ
A: Jak on wyglondał, ten stołek? […].
B: Dwie deski były zrobione takie o… […]. Z drewna, wszystko z drewna, śruba
z drewna […]. Jak sie włożyło, to trzeba było tak przycisnonć, żeby to przycisnonć
tom śrubom.
STORcHAĆ zob. TORCHAĆ.
STRAK zob. fraz. {ktoś} ROBI – ZROBI {coś} POD STRACHEM.
STRUcEL zob. fraz. {ktoś} JEST JAK STRuCEL.
STRYJNO rz. ż., C.Msc.lp ~jni-e, D.lm ~jen-Ø ‘ogpol. stryjenka’ Wiś.
STRYK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. stryj’ Wiś.
STRZOPEK rz. m., D.lp ~pk-a, Msc.lp ~pk-u, M.lm ~pk-i ‘ogpol. frędzel’
PozDol.
A: Baraniato sie nazywała. Było dwadzieścia, trzydzieści stopni i nie zmarzły
w kościele, i chustka na głowe – tak za panny chodziłam do kościoła.
B: One chyba były bardzo duże te baraniate?
A: Były, tak chodziło sie, tak cieplutko było, strzopki wisiały, jak sie patrzy, wszystkie baby tak. A dzisio jakby kto odzioł sie w chustke, to by sie śmioli.
STRZOPIATY przym., M.lm -e ‘ogpol. postrzępiony’ Lip.
Baby no to chodziły w takich zopaskach, w dłuźkich spódnicach, chustki na głowach,
takie strzepiote miały.
STRZYMALNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘łańcuch, długości ok.
0,5 metra, łączący CHOMONTO z DySLEM, umożliwiający kierowanie
i zatrzymywanie wozu przez konia lub wołu’ Węgl. Zob. też: KłODKA, MuśTuK, PAS, STRZyMALNIK, śCIONGALNIK, TuTKA.
A: Chomonta ni mom […]. Nie wiem, powyrzucane wszystko.
B: A szkoda, boby nam Pan powiedział jeszcze o tym chomącie […], bo Pan
jeździł koniem?
183
STyRMAĆ SIE – WySTyRMAĆ SIE
A: No pewnie. Mielimy konia z trzydzieści, czterdzieści lat.
B: A jak się nazywało, żeby konia tutaj… […]?
A: Wyndzidła […]. Do dysla to ón mioł chomonto i strzymalnik. Ón tu mioł. To
chomonto było tak półokrongłe, tak, nie, tu było zelazne i tu były kłodki sie nazywały
[…]. Do tyk kłodków to był prynt, to juz nie wiem, jak sie nazywało. Ale tu był
tyn łańcusek taki, półmetrowy, to sie nazywoł strzymalnik, to sie zacepiało na dysel.
STYRMAĆ SIE – WYSTYRMAĆ SIE cz., ~om sie, ~os sie, ~ajom sie ‘to
samo co SPINDRAĆ SIE – WySPINDRAĆ SIE’ Wiś.
SUcHAR rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~rz-e, M.lm -y ‘sucha gałąź leżąca na ziemi,
którą zbiera się w lesie na opał’ PozDol.
Jak sie zaczena wiosna, wszyscy do lassu i takie sie zbierało patyki, takie suchary,
złomki z drzewa do palenia. Robili takie ociepki na plecy, na plecy to sie nosiło,
wionzało sznurkami, pietnaście patyków takich.
SUPRYMA rz. ż., C.Msc.lp ~ymi-e, D.lm ~ym-Ø ‘element konstrukcyjny drewnianego domu, służący do jego ocieplenia; pleciony z cienkiego drewna stelaż
oblepiano gliną, bielono i przybijano do PłAZ’ Węgl.
To była metr na metr takie, skratkowane, to było chyba z proci, łupane proci na pół,
czy drzewo takie cienkie jakby łupane na pół i z tego była upleciona taka supryma.
I jom sie przybijało, to wylepili rencznie glinom ładnie i zabielili, i to było gładkie.
SUSKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø ‘suszony owoc na kompot wigilijny’
PozDol.
A: Na tom Wigilije, no to co było, no to tak. Ryby to w ogóle nie było. Ino tak były:
krupy z grochem, kapusta z grochem, potem co tam było jeszcze, z takie razowe,
czorne monki takie kluski nożem nażniente, śliwy suszone były i gruszki nagotowane, wlone do tego było, no i potem był żur.
B: Jak to sie nazywało? To teściowo moja gotuje? Jak to sie nazywało, to z kompotem takie, susz, suski.
SYDLATY przym., M.lm -e ‘o człowieku (zwłaszcza o kobiecie): szczupły’ Lip.
184
SyRSOJ
SYRSOJ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘ogpol. szerszeń, owad’ Wiś.
SYRZUŃ rz. m., D.lp. -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘twaróg wymieszany ze śmietaną,
cukrem lub solą’ Wierz.
A: Mama […], syrzunia rozrobiła.
B: Ser.
A: No, to ser syrzunie nazywali.
B: Jak ten ser się nazywał?
A: Syrzunie. […]. Mama rozrobiła ze śmietanom albo z cukrem, albo ze solo.
SZPARAGUS rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~si-e, M.lm -y ‘to samo co ASPARAG’
Wiś.
185
Ś
ŚABROWAĆ – OSIABROWAĆ cz., ~rujo, ~rujes, ~rujom ‘okraść, obrabować
kogoś’ Węgl.
Zagrom wom tako piosenko jak za legionistów, jak downo legioniści było wojsko,
jak ośabrowali jednego gospodorza.
ŚcIELE rz. n., Msc.lp ściel-u, D.lm ściół-Ø ‘suche liście w lesie, wykorzystywane
jako podściółka dla zwierząt w stajni’ PozDol.
Jeszcze ludzie chodzili, zapomniałam wom tam napisać, zbierali w lesie. Grabiło
sie liście [z] drzewa, do dziś dnia som w lesie, bo jak słomy brakło, krowy pościelić
w ty stajni, to ściele, wio do lassu! Mama m obstawiła kosyk taki duży na plecach,
gałenzi mama nałómała, graba, obstawiła, sznurek i na plecach z Grodziska na
dół, to było dopiero, nieś.
ŚcIGAĆ SIE – ŚcIGNONĆ SIE cz., ~om sie, ~os sie, ~ajom sie ‘o suce:
być w rui’ Wiś.
ŚcIGNONĆ SIE zob. śCIGAĆ SIE.
ŚcIOŁA rz. ż., C.Msc.lp ~ol-e, blm ‘materiał służący do GACENIA podmurówki drewnianego domu’ PozDol.
Do tej dziury sie sypało tom ściołe i pykało sie, żeby sie nie osunonć. Słomami
przykryło, trza było zwionzać, krowom tak było ciepło w stajni, czy co tam byłu,
kury. Nie przemarzło […]. Tako ścioła to cało zime przesiedzała.
śCIONGALNIK
ŚcIONGALNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘to samo co STRZyMALNIK’ Wiś.
Dyszel od strony wozu był rozszczypany, a na drugim, cieńszym końcu, miał
wbity gwóźdź na ściongalnik od jarzma. Jarzmo do dyszla było przypiente wiciom
z dwoma okami, w które wsadzało sie dyszel.
ŚcIORANY przym., M.lm -i ‘ogpol. ubrudzony’ Wiś. Zob. też: CIORAĆ –
POCIORAĆ, WyCIORANy.
Dopiyro pojechała, była w Zakopanem u jakigosik znachora. Pojechała do Zakopanego, tam miała rodzine, to pojechała, a tam był jakiś znachor w tym Zakopanym.
I była u nigo. I dopiyro ón jej wydoradzał runo, takie bobki […]. Cłowiek stary,
głupi, jeszcze nie wiadomo, co może pomóc, no po co jyj to. Ale jo godom: „Wiesz
co, no to żeś chyba cało ściorano chodziła”.
ŚcIUK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘niedopałek papierosa’ Wiś.
ŚcIYRNIO rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘ogpol. ściernisko’ Wiś.
ŚLABAN r. m., D.lp -a, Msc.lp -e, M.lm -y ‘drewniana rozsuwana ława, na której
sypiano’ Wiś. Zob. też: LEZySKO, śLABANEK, śLuFAN, śLuFANEK,
WyRECKO, WyRKO.
Mieliśmy takie coś. To sie nazywało ślaban. To sie wysuwało i tam siennik był ze
słomy, napchany słomom i na tym sie spało. Czasem tam kuło po tym, ale sie spało.
A rano jak sie wstało zasunuło sie go, przykryło sie i siedzenie było. A na noc sie
to rozsuwało
ŚLABANEK rz. m., D.lp ~nk-a, Msc.lp ~nk-u, M.lm ~nk-i ‘zdrobniale o śLABANIE’ Lip., PozDol. Zob. też: LEZySKO, śLuFAN, śLuFANEK, WyRECKO, WyRKO.
Na wieczór przychodziłam do domu, ale ón mówi tak: a juz byś została w domu,
u nos byś już mieszkała tutoj. No i ja mówie: no, ale gdzie bede spała? A oni mieli
tu kuchnie, a w pokoju, to izba była taka. W tej izdebce były dwa łóżka, na jednym
ón społ, na drugim óna spała. No i mówie, co zostane, jak nie ma gdzie spać. A on
mówi tak: ale tu pod oknem, w kuchni, jest drugi ślabanek. To była taka ława.
188
śLAJFA
– Ślabanek… – Ślafanek? Może i tak było. – A u Kalisia jeszcze mówili jeszcze
ślufanek. To była taka ława. Obudowano była tak jakby, jak wokół tego stołu,
drewniana. Cało była obudowano, tak jak paczka zbito i oparcie. I była zamykano
takim blatem. Otwierało sie na noc i można było tam sie przespać, a na dzień sie
zamykało i można było na tym siedzieć.
ŚLAJFA rz. ż., C.Msc.lp ~fi-e, D.lm -ów ‘hamulec w F uRZE w postaci poprzecznej belki, mocowanej na przednich śNICACH, dociskanej jednocześnie
do obu kół’ Węgl., Wiś. Zob. też śLAJFOWAĆ – ZAśLAJFOWAĆ.
A: A jak się hamowało takim wozem?
B: Łańcuk, zawionzywało sie u tyj ozwory łańcuk tu i za to dzwono, i tak, i tak
sie hamowało, i nie było innego hamulca. Aha, a na przód, jak sie kciało, to była
ślajfa znowuz, tak zwano ślajfa do hamowanio. Bo uwiozany jak za temi kołami,
tu, był uwionzany taki dronzek, a jak tyn dronzek, tyz nie wiym, jak sie nazywo.
Tyn dronzek był uwionzany u tyk lytrów, nie, zeby ón nie opadoł i w koło był za…
łańcuk, a tu sie tyn łańcuk tak zapinało i tak, i tak sie hamowało za tym, i przyciongało sie tym łańcuchem, tu szparowało, ta, jakby tak. To było na tyj zasadzie.
ŚLAJFOWAĆ – ZAŚLAJFOWAĆ cz., ~fujo, ~fujes, ~fujom ‘hamować F uRę
za pomocą śLAJFy ’ Węgl., Wiś.
A: Ślajfować to sie na przednie koła, jak sie jedzie. Na przednie koła sie ślajfuje
i jedzie sie koło wozu
B: No i co to się robi? Jak to się robi?
A: To sie przepino i taki jest łańcuchami i taki jest tyndoś gruby dronzek, a drugi
sedł koło tego i trzymał to, a tam było takie coś, co sie opierało, koła, hamowało koła
przednie, albo zadnie, obojentnie, zadnie czy przednie […].
B: Do czego się tego drąga przywiązywało?
A: Tak sie przywionzało do, pod spodem do wozu i przeciskało sie takim i hamowało sie.
ŚLIPIEc rz. m., D.lp ~pc-a, Msc.lp ~pc-u, M.lm ~pc-e ‘bąk bydlęcy (Tabanus
bovinus L.), gryzący owad, przyciąga go zapach końskiego potu’ Wiś.
Trzymajoncy woły lub konie musiał je też oganiać od much i bonków, czyli ślipców,
bo gdy było goronco, to muchy masowo siadały na zwierzentach [ JS 27].
189
śLOKI
ŚLOKI rz., blp, D.lm -ów ‘to samo co SłAZA’ Węgl.
Jak zased na wesele, bo downo, to były takie śloki, nazywali ich. Jak było gdzieś
wesele, to przychodzili i trza bylo im tam dać jeść, wódki.
ŚLUFAN rz. m., D.lp -a, Msc.lp -e, M.lm -y ‘to samo co śLABAN’ Wiś.
ŚLUFANEK r. m., D.lp ~nk-a, Msc.lp ~nk-u, M.lm ~nk-i ‘to samo co śLABANEK’ PozDol.
Na wieczór przychodziłam do domu, ale ón mówi tak: a juz byś została w domu,
u nos byś już mieszkała tutoj. No i ja mówie: no, ale gdzie bede spała? A oni
mieli tu kuchnie, a w pokoju, to izba była taka. W tej izdebce były dwa łóżka, na
jednym ón społ, na drugim óna spała. No i mówie, co zostane, jak nie ma gdzie
spać. A on mówi tak: ale tu pod oknem w kuchni jest drugi ślabanek. To byla taka
ława. – Ślabanek… – Ślafanek? Może i tak było. – A u Kalisia jeszcze mówili
jeszcze ślufanek. To była taka ława. Obudowano była tak jakby, jak wokół tego
stołu, drewniana. Cało była obudowano, tak jak paczka zbito i oparcie. I była
zamykano takim blatem. Otwierało sie na noc i można było tam sie przespać, a na
dzień sie zamykało i można było na tym siedzieć.
ŚLYPIE rz. n., Msc.lp -u, D.lm -ów ‘ogpol. oko zwierzęcia; ekspresywnie: rzadziej
oko człowieka’ Wiś.
ŚMIERĆ rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘kolędnik przebrany za śmierć; nosi białą
odzież, a w ręku trzyma kosę’ Lip. Zob. też ANIOł, DIABEł, KRóL, PASTyRZ, ZOłNIERZ, ZyD.
ŚMIERTELNY przym., M.lm -i ‘ogpol. umierający’ PozDol.
Dawniej, jak zachorował cłowiek i był bardzo już śmiertelny, to jechali po ksiendza.
ŚMIEŚcIWAĆ SIE cz., ~om, ~os, ~ajom ‘zmieścić się’ Wiś.
Śmieściwać sie – że zmieścimy sie.
ŚMIGUŚNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm ~c-y ‘osoba uczestnicząca
w PODLyWACCE’ Wiś. Zob. też: DZIADy, JuCKI, JuKAĆ, KuSIĆ,
KuSICIEL.
190
śNICE
To było wesołe, to była rozrywka. Sie ino jukało, jojek sie nazbierało do koszyczka.
To dawali jojka, a dziś to nie wiem… daliby. Godałam tu dzieciom swojim – idź
po dziadach!… Bo downi to nie godoł nikt dziady, a śmiguśnicy.
ŚNIcE rz., blp, D.lm śnic-Ø ‘dwie skośne belki w przedniej lub tylnej części
wozu, między którymi osadzony jest DySEL; tylne końce śNIC są połączone
PODyMĄ, która zapobiega opadaniu DySLA na ziemię’ Węgl. Zob. też:
BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, KIERy, KłONICA,
KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA,
LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ,
SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, ZADEK.
A: Tu był dysel, […] bo tyn wóz sie kóńcył tu, no tyn przodek, a tu mioł jesce śnice,
sie nazywało. Tyn przodek mioł snice, tak jakby to [informator pokazuje], to były
śnice, a tu był dy…, a tu były połoncone dyslem, dyslem.
B: A konia się przyczepiało?
A: Tu był hak.
B: A co to było do tego haka?
A: A orcyk był.
ŚNIODAĆ – POŚNIODAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘jeść śniadanie’ PozDol, Wiś.
Zob. też: JuZyNA, OBIADOWAĆ – POOBIADOWAĆ, WIECERZAĆ
– POWIECERZAĆ, WIECERZO.
ŚPILA rz. ż., C.Msc.lp śpil-i, D.lm śpil-Ø ‘ekspresywnie o kobiecie bardzo
szczupłej’ Wiś.
ŚPILOR rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~rz-e, M.lm -y ‘narzędzie szewskie służące do
przebijania; szpikulec z drewnianym trzonkiem’ Lip.
To wbijali kołki do butów, bo jak sie zrobiła dziura spod spodu, pod spodem przybijali też takie łaty. Były kołki, były szpilory, były szydła. Wszystkie buty szyło tym.
Śpilor […], taka igła grubo, ale z takim trzonkom drewnianym.
ŚPIYWOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘mężączyzna, który śpiewał i odmawiał modlitwy pogrzebowe; śPIyWOK przychodził do domu, odprawiał
191
śPROS
modlitwę różańcową za zmarłego i prowadził kondukt żałobny na cmentarz’
Wiś. Zob. też PRZEWODNIK.
U nas w Wiśniowej to sie na przykład mówiło śpiywak. To taka jest już funkcja,
jak to mówie, określenie przewodnik, ale potocznie to sie na wioskach bardziej
mówiło śpiywak […]. W Wiśniowej, ja pamientam, za dzieciństwa było trzech.
ŚPROS rz. m., D.lp -a, Msc.lp -e, M.lm -y ‘ogpol. szczebel’ Węgl.
Jak była powała, to jeszcze drzewa takie, to tam nawet starsi, młodsi to wychodzili
i polegiwali, nawet leżeli, takie legowiska nawet tam byli jeszcze w górze takie.
Wyrki to sie nazywało. Takie dawali śprosy i z desek zbijali, jak było wiencej ludzi
cy dzieci, no to sie nie mieścili i takie niby słupek jak był, to były wbite takie kołki
czy tylko tak sło sie na ten, i legało sie.
ŚTOLKA rz. ż., C.Msc.lp ~lc-e, D.lm ~lek-Ø ‘ogpol. hacel, hak przy każdym
z dwóch końców podkowy’ Lip.
A: I jakie to zabawy były? W co tą piłką graliście?
B: W dwa ognie […] albo były, jak chłopy mieli konie i mieli te, te śtolki takie, to
my też tymi śtolkami rzucały, tak bawiły, grałymy.
A: A co to te śtolki?
B: Co podkowy sie krowom przykrencało.
ŚTUcNY przym., M.lm -i ‘ekspresywnie: żartobliwy, psotny’ Wiś.
A: Wujku pamientocie, jak Dudek z wojska wracoł?
B: Dudek, nie Dudek…Dudek, a on był taki śtucny.
A: To był figiec.
ŚTYcHÓWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘ogpol. szpadel’ Węgl.
ŚWIAT rz. m., D.lp ~at-a, Msc.lp ~eci-e, M.lm ~at-y ‘kulista ozdoba bożonarodzeniowa wykonana z opłatka, wieszana pod sufitem’ PozDol. Zob. też
PAJONK.
Bo to dawno, dawno nie było takich. Były światy robione z opłatka, to było co
innego. Był opłatek wycinany na koło i takie jakby ćwiartki opłatka też w takie
półkola i od dołu, i to sie obracało pod sufitem.
192
śWIDERKA
ŚWIDERKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘ogpol. świder’ Węgl. Zob. też:
GWóZDECEK, WyBIJOK.
Te zemby były drzewiane, tu było wierciane takom świderkom dziury, no i te
zemby sie w te strone wbijało.
ŚWIOcONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘zupa z produktów, które
weszły w skład święconki, jedzona na obiad w Wielką Niedzielę’ Glich., Wiś.
Zob. też KRZONóWKA.
U nas sie nazywa to świoconka. Tak, bo chrzanówke to w ciongu roku […] można
ugotować. A świoconka to jest tylko na obiad, u nas przynajmniej, w Wielkom
Niedziele.
193
T
TAJIĆ – ZATAJIĆ cz., -o, -is, -om ‘być zamroczonym’ Lip.
A on wtencas jak mnie złapał, jak mnie trzasnoł o buka, cały łeb rozwalił tu i tu.
Zataiło mnie, żem nie wiedziała nic.
TAMOK zaim. ‘ogpol. tam’ PozDol., Wiś. Zob. też: HAJ, HET, TAMTOK,
TuTOJ, TuTOK.
Górale sie już zaczynajom Wenglówka czy coś. To już tamok jest. Tam majom te
stroje takie, majom chłopaki czy menżczyźni. A u nas, my tego nie mamy jeszcze.
TAMTOK zaim. ‘to samo co TAMOK’ Wiś.
To i my byli proszeni tamtok.
TAŃcOWNIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘zbity z desek podest do
tańczenia na weselu, ustawiany przed domem’ Wiś.
Jo dwóm córkom robiłam wesela na polu na tańcownicy […]. Robilimy, dwóma
córkom zrobiła, raz jednej, raz drugiej, to na polu tom tańcownico. Przywozili to,
juz bylo wszystko. Straż miała deski, wszystko sie przywoziło i zbijało sie wkoło
domu […]. Jakby loło, to było zadaszone, a jak nie zanosiło sie na dysce, to nie
było zadasenio. Ino całe te stoły te, podłoga była, był ogrodzone, ze jakby sie który
pijany tańcowoł, zeby sie nie wywalił.
TARA rz. ż., C.Msc.lp tarz-e, D.lm tar-Ø ‘narzędzie podobne do PRACKI, ale
wykonane z metalu, również służące do prania’ Wiś.
TARASIĆ – STARASIĆ
Pierwsze były tzw. pracki lub tara. Była to deska wysoka na 50 lub 60 cm, z nóżkami, posiadajonca w poprzek rowki głembokie na ok. 1 cm. Takom tare wkładało
sie do baliji na stojonco i pocierajonc o niom, prało bielizne. Nastempnym udogodnieniem była tara blaszana [ JS 22].
TARASIĆ – STARASIĆ cz., -o, -is, -om ‘ogpol. deptać, tratować, gnieść, tłuc’
Wiś.
TAREŁKA rz. ż., C.Msc.lp ~łc-e, D.lm ~łek-Ø ‘to samo co CEZORKA’ PozDol.
Bo jak nie była któro krowa tako procentowo, to, to masło było takie blade albo sie
przerobiła taka śmietana, bo goronco, przeterminowało, przesiedzi, jak ktoś zapomnioł. To tako masło, wzieły troszki marchwi, natarły na tarełce i do szmatki.
Wycisłymy tu, żeby zabarwić to masło. Tak było i to masło nieślimy, handlorze,
handlorki nie wiedzieli, że to masło barwione. ‘Mocie tak masło łodne’.
TAROLEK rz. m., D.lp ~lk-a, Msc.lp ~lk-u, M.lm ~lk-i 1. ‘ogpol. talarek’; 2. ‘danie
w postaci opiekanych na blasze kuchennej talarków ziemniaczanych’ Wiś. Zob.
też: DZIADKI, KRuPy Z GROCHEM.
Abo zimnioki sie nagotowało, normalnie tak w gorku. I potym sie kładło na blacho,
opiekało sie i takie sie jadlo. Abo tarolki, kroiło sie tarolki i kładło na blacho.
TELA zaim. ‘ogpol. tyle’ Węgl. Zob. też: TELE, WIELA.
Zajechoł do Lipnika. Tela wojska jak lwów pasco, tela wojska.
TELE zaim. ‘to samo co TELA’ Lip.
A on mówi tak: jak bedziecie dobrze gospodarzyć, to po tele bedziecie mieć jedzenia.
TENISÓWEK rz. m., D.lp ~wk-a, Msc.lp ~wk-u, M.lm ~wk-i ‘ogpol. tenisówka,
rodzaj obuwia’ Wiś. Zob. też: CHOLEWIOK, KANADyJKI, ZGRZyBEK.
No buty, no to było z butami jak to zwykle, różnie. Człowiek szed po bosoku, chłód,
głód, to co to, jak ja jeszcze tak pamientom, to co to, nie był gumioc i jak sie śkloł po
wierzchu i tenisówek jak był bioły.
TERLIKAĆ SIE – STERLIKAĆ SIE cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. turlać
się’ Wiś.
196
TERTuRA
Bo ja teraz tak mało gdzie chodze. Bo gdzieś i tak, że już wchodzi mi troche w nogi,
już tak nie moge chodzić. Jak mi przyjdzie królikom, najgorzej mi jest iść pod góre,
bo tak z górki na dół, to jesce choćby godom człowiek nie zeszedł, to by sie sterlikoł.
A tak to, no to sie nie da.
TERTURA rz. ż., C.Msc.lp ~urz-e, D.lm ~ur-Ø ‘ogpol. tortura’ Węgl.
Przyleciało wojsko czy policyja i złapili go wtedy. Strasne tertury dostajoł.
TKAcKA rz. ż., C.Msc.lp ~cc-e, D.lm ~cek-Ø ‘przyrząd do tkania’ PozDol.
Óni to gdzieś, jak były takie czarne barany, co downi, to skóre, jak ściongli z tych
baranów, to óni to jakoś wyprawiali tom skóre, a tom wełne, tom czarnom, zrobili
z tego płaszcze. Tak jakoś, na tkackach jakiś.
TŁUcEK rz. m., D.lp ~ck-a, Msc.lp ~ck-u, M.lm ~ck-i ‘duży młot służący do
ubijania KLEPISKA’ Lip.
To, co sie ubija, to wiem, to jest tłucek.
TŁUK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘z negatywnym nacechowaniem emocjonalnym: człowiek o niskim poziomie inteligencji’ Wiś.
TŁUKA rz. ż., C.Msc.lp tłuc-e, D.lm tłuk-Ø ‘taneczna zabawa po wspólnym
kopaniu ziemniaków’ Glich., Lip., Węgl., Wiś. Zob. też: DARCIE PIyRZA,
OSKuBEK, OBŻyNKI, WIONEK.
Tłuka to było, ktoś kopoł zimnioki. Nabywali dziewczyny i tam kopali na wiecór
ze dwie skrzynie. Potem była muzyka, to to nazywali tłuka.
TŁUKOc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e 1. ‘ogpol. tłuczek do ziemniaków’
Wiś; 2. ‘drewniana pałka do ubijania ziemniaków ugotowanych dla świń’ Węgl.
TOcKI rz., blp, D.lm -ów ‘ogpol. taczki’ PozDol. Zob. też TOKI, TRAGAC.
My nosiły na plecach tak spod lasa i pod Grodziska, tam mieli pola. No we workach i na plecach. Czasem sie tam na jakich tockach, jakie tocki były cy tragac jaki.
TOKI rz., blp, D.lm -ów ‘to samo co TOCKI’ Wiś.
197
TORCHAĆ – STORCHAĆ
TORcHAĆ – STORcHAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. targać’ Wiś.
TRAGAc rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘taczka o drewnianej, zbitej z desek
podstawie i niskich ściankach; służąca do transportu ciężkich rzeczy, np. worków
z ziemniakami’ PozDol. Zob. też TOKI.
A: My nosiły na plecach tak spod lasa i pod Grodziska, tam mieli pola. No we
workach i na plecach. Czasem sie tam na jakich tockach, jakie tocki były czy tragac
jaki. Do worków sie nasypało […].
B: A co to jest tragac?
C: […] takie toki tam z tyłu. Tylko jest niższy, bo nie ma tego betonowego u góry,
tego blachy, nie, ino niżej. I tam co stoi, było koło takie duze. Koło i ronczki były
takie i tu była na dole, gdzie te nogi stały, to była tako zbito tako z desek tako podłoga
jakby podłoga i tam sie woziło, tam worek sie kładł na ten tragac.
198
TRAGORZ
TRAGORZ rz. m., D.lp ~arz-a, Msc.lp ~arz-u, M.lm ~arz-e ‘gruba belka, na
której opiera się POWAłA’ Węgl.
TRAPA przysł. ‘ogpol. szybko’ Lip. Zob. też: PIERWyJ, WPRZóDy,
W SKRóCENIu.
Czy bedzie rosła? No bedzie! I bedziecie trapa za kosom gonić! Powiedzioł prawde,
to sie nie zwali, nie zrośnie, ino można trapa, jak to mówiom, za koso, biegiem.
[wtrącenie:] Szybko za kosom. U nas sie właśnie trapa leci, to znaczy szybko.
TROJOKI rz., blp, D.lm -ów ‘widły z trzema zębami’ Węgl. Zob. też: DWOJOKI, CWOROKI.
No i późniyj z wideł to dwojoki, trojoki, cworoki.
TROT rz. m., D.lp -a, Msc.lp ~ci-e, blm ‘ogpol. trociny’ Wiś.
Lodownia to był budynek kamienny o czterech ścianach, bez przegród, w całości
wkopany w pagórek […]. Żyd płacił za ten lód, chłopi rżneli go piłami w płaty
i wozili na saniach i układali wokół ścian lodowni. Przy przejściach układali deski, przybijali do żerdki, niby to ściana i miendzy deski a lód sypali trot drzewny
[ JS 13].
TRUPIORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘kaplica na cmentarzu,
przeznaczona do przechowywania ciał zmarłych’ Wiś.
Wstał, zaświecił se świeczke, a tam babka lezała sztywna, do pochowanio […].
Tam świeczniki stoły, no bo dawniej trzymali ludzi w domach i nie było żadnych
miejsc takich, no na cmentarzu była tak zwana trupiorka, no ale każdy se miał
za szczytny cel osobe z domu wyprowadzić.
TRYNK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. tynk’ Wiś.
My, jak my budowali dom tu, to momy z gliny wybudowany. To było wszystko
z gliny wybudowane, ale tamto to już trynkowali. Na to gline, to już szła taka
trzcina, to obijali trzcinom i potem trynk. To już trynkowali tak, jak i tu jest, a ściany całe, wszystko z gliny, ino takie grube, bo to musiało być grube, bo to cienżkie.
TRYNKOWAĆ cz., ~kujo, ~kujes, ~kujom ‘ogpol. tynkować’ Węgl., Wiś.
199
TRZEĆ – ZETRZEĆ
My, jak my budowali dom tu, to momy z gliny wybudowany. To było wszystko
z gliny wybudowane, ale tamto to już trynkowali. Na to gline, to już szła taka
trzcina, to obijali trzcinom i potem trynk. To już trynkowali tak, jak i tu jest, a ściany całe, wszystko z gliny, ino takie grube, bo to musiało być grube, bo to cienżkie.
TRZEĆ – ZETRZEĆ cz., tr-o, trz-es, tr-om ‘ocierać łodygi lnu z PAŹDZIERZyDłA za pomocą CIERLICy ’ Wiś.
TRZÓSŁO rz. n., Msc.lp ~śl-e, D.lm ~seł-Ø ‘ogpol. przedpłużek; ostra część
pługa, odcinająca skibę, przymocowana JARZMICKĄ do GROZLA’ Glich.,
Węgl., Wiś. Zob. też: GRZEBIyŃ, JARZMECKA, KOLCA, ODWALNICA, ODZAGóNIE, WIĆ, WOGA.
Do orania był pług, który miał nogi – tak to nazywa sie do dzisiaj – za które trzyma
sie przy oraniu, drewniane, z naturalnie krzywego drewna i grozel z dziurkami
(nie tak, jak teraz jest z grzebieniem), do których wkładało sie bolec: dalej lub bliżej
w zależności od zamierzonej głembokości orki. Na grozlu było jeszcze jarzmecko,
do niego wkładało sie trzósło – był to kawałek żelaza na kant, który krajał ziemie
przed odwalnicami. Z tego, co ja pamientam, to odwalnica i reszta części pługa
była już żelazna. Ale opowiadali, że dawniej pług miał odwalnice drewnianom,
a część, która krajała ziemie, miał okutom blachom – takiego pługa ja już nie
widziałem [ JS 25].
TURKOTKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘to samo co CHłAPACKA’
Wiś.
A: Palme, co była na wierzchu palmy albo była kolorowo, albo tako szaro, układało
sie krzyży. Jeszcze wstonżeczke sie robiło z bibuły ładnom, brało sie kołatke takom,
bo to sie musiało kołotać jeszcze, jak sie szło.
B: Bo to były te turkotki.
A: Nieraz była tako klepacka albo tako.
B: Coś, żeby sie tłukło.
TUROŃ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘to samo co BuBA’ Wiś.
TUTKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘ogpol. uzda’ Lip., Węgl. Zob.
też: CHOMONTO, KłODKA, MuśTuK, PAS, STRZyMALNIK,
śCIONGALNIK.
200
TuTOJ
Osiem lot pewnie miałam. I zem konia trzymała za tutko, a koń tak skokoł, ale
ón mnie tak straśnie lubioł ton koń.
TUTOJ zaim. ‘ogpol. tu, tutaj’ Wiś. Zob. też: HAJ, HET, TAMOK, TAMTOK,
TuTOK.
TUTOK zaim. ‘to samo co TuTOJ’ Węgl.
TYBETKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘cienka wełniana chustka, noszona przez kobiety od święta, a także zakładana na głowę pannie młodej podczas
CEPIN’ PozDol. Zob. też: BARANIATO, BARANKOWO, JEDWOBKA,
JESIONKA, METRóWKA, ODZIyWACKA.
A: Te chusty to som chusty tybetki. One som wełniane, musi być czysta wełna.
B: A skąd sprowadzaliście te chustki?
A: One na pewno były tez kupowane na jarmarkach, bo nie wierze, nikt dawniyj
tu nie szył takich chustek […]. Na uroczystości maryjne ubierały jasne chustki. Na
przykład inne były w Adwencie, w poście były ciemne, na pogrzeby panie chodziły
w ciymnych.
T YLTAĆ – OBT YLTAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘obtoczyć, np. chleb w mące’
Wiś. Zob. też: RuSAĆ SIE – RuSyĆ SIE, ZATOCAĆ – ZATOCyĆ.
A: Musioł chleb być półtory godziny w piecu, musioł być.
B: A zanim sie włożyło ciasto do pieca, to trzeba było zrobić jakiś znak na nim?
A: Tak, ale to sie na stolnicu cy tym, wyrywało sie tego chleba, obtyltało sie go
w monce, był takie tego jak okrongły, tego.
TYRKOTKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘to samo co CHłAPACKA’
Wiś.
Krzyżyki to sie robiło z palm poświenconych w Palmowom Niedziele. W Wielki
Czwartek sie robiło z tych patyków i z tych wstonżek krzyżyki gdzieś takiej wielkości, zależy, kto ile miał materiału. Polegalo to na tym, ze sie w tym dłuższym
patyku przebijało otworek, penkał ten patyk i wsadzało sie poprzeczke. I juz był
krzyżyk. To sie chodziło po polach i na każdym polu gospodarze i dzieci, to sie
wbijało taki jeden krzyżyk. I takie krzyżyki były mocowane na domu, na stodole,
201
TyRKOWKA
na oborze. Wszendzie. Ale z tymi krzyżykami sie szlo w Wielki Piontek rano.
Miało sie takie kołatki i tyrkawki. Tyrkawka to coś takiego, co sie obracało i tam
wyrczało. Dowcip polegał na tym, zeby pobudzić tych ludzi, którzy jeszcze nie
wstali. Kto wcześniej z tom tyrkotkom i z tom kłapackom szedł, to sie tłukł, żeby
pobudzić nastempnych.
TYRKOWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘to samo co CHłAPACKA’ Wiś.
Krzyżyki to sie robiło z palm poświenconych w Palmowom Niedziele. W Wielki
Czwartek sie robiło z tych patyków i z tych wstonżek krzyżyki gdzieś takiej wielkości, zależy, kto ile miał materiału. Polegalo to na tym, ze sie w tym dłuższym
patyku przebijało otworek, penkał ten patyk i wsadzało sie poprzeczke. I juz był
krzyżyk. To sie chodziło po polach i na każdym polu gospodarze i dzieci, to sie
wbijało taki jeden krzyżyk. I takie krzyżyki były mocowane na domu, na stodole,
na oborze. Wszendzie. Ale z tymi krzyżykami sie szlo w Wielki Piontek rano.
Miało sie takie kołatki i tyrkawki. Tyrkawka to coś takiego, co sie obracało i tam
wyrczało. Dowcip polegał na tym, zeby pobudzić tych ludzi, którzy jeszcze nie
wstali. Kto wcześniej z tom tyrkotkom i z tom kłapackom szedł, to sie tłukł, żeby
pobudzić nastempnych.
TYRPAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. trącać, potrząsać kimś, najczęściej w gniewie’ Wiś.
202
U
UDARZYĆ SIE zob. DARZyĆ SIE.
UJEK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -owie ‘ogpol. wujek’ Wiś.
UJNO rz. ż., C.Msc.lp ujni-e, D.lm ujen-Ø ‘ogpol. wujenka’ Wiś.
UMRZYK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. nieboszczyk’ Wiś.
UMSONY przym., M.lm -e ‘o drewnianej chałupie: uszczelniona mchem’ Węgl.
Zob. też MSyĆ – uMSyĆ.
UPRAcOWANY przym., M.lm -i ‘ogpol. spracowany, zmęczony’ PozDol. Zob.
też: HAROWAĆ, ZATARASIĆ.
Lubiałam po prostu, lubiałam tom prace. No i sie cieszyłam, jeszcze jak kobiety
namawiałam: no przyjdźcież, przyjdźcież, zrobimy zawsze, żeby ten wianek
zawsze był. Bo to każdy upracowany był bardzo. To nie tak, jak teraz.
UPRAWIAĆ SIE – UPRAWIĆ SIE cz., ~om, ~os, ~ajom ‘o sadle: dojrzeć’
Węgl.
No i to sadło było, jak posiedziało długo, to takżeś to pan kroił jak szynke albo jak
coś. Odchodziło jedno od drugiego. Ino to tak sie uprawiło jak ser żółty.
UPRAWIĆ SIE zob. uPRAWIAĆ SIE.
uRZEC
URZEc zob. uRZEKAĆ.
URZEKAĆ – URZEc cz., ~om, ~os, ~ajom ‘rzucać urok’ Lip. Zob. też ZGuSłO.
Kożdy mioł inne lekarstwa na urok. Ojciec mi godoł: „a jakby cie urzekli…”. Bo to
czynsto rzucali uroki, bom zaczoł mówić, ale żem nie skończoł.
USKWARZYĆ zob. SKWARZyĆ.
UWERONOWAĆ zob. WERONOWAĆ.
204
W
WARZEcHA rz. ż., C.Msc.lp ~rzes-e, D.lm ~rzek-Ø ‘duża drewniana łyżka’
Wiś.
Były takie małe łyzki i takie wiynkse, godali warzechy, ale tyz z drzewa [ JS 30].
WASOZEK rz. m., D.lp ~zk-a, Msc.lp ~zk-u, M.lm ~zk-i ‘pleciony z wikliny
ozdobny wóz; jeździło się nim np. na wesela’ Lip. Zob. też: DREWNIOK,
F uRA, GNATKI, ZELEŹNIOK.
WELA przyim. ‘ogpol. koło, obok’ Lip. Zob. też TELA.
WERDEBA
WERDEBA rz. ż., C.Msc.lp ~debi-e D.lm ~deb-Ø ‘beztroski, hulaszczy tryb
życia, typowy dla kawalerów’ Wiś. Zob. też: CHODOK, CHODZI – PóJDZIE NA BACIARKI, WERDEBKA.
WERDEBKA rz. ż., C.Msc.lp ~bc-e, D.lm ~bek-Ø ‘to samo co WERDEBA’
Wiś. Zob. też: CHODOK, CHODZI – PóJDZIE NA BACIARKI.
Zeby nie ta górka na zachodzie słońca, to w mojej werdebce nie byłoby końca […].
WERONOWAĆ – UWERONOWAĆ cz., ~nujo, ~nujes, ~nujom ‘nadawać
większe znaczenie, pokazywać szacunek, doceniać’ Wiś.
Jakbym chciała bardziej go uweronować, to znaczy bardziej go docenić, pokazać
mu szacunek.
WIANO rz. n., Msc.lp wiani-e, D.lm wion-Ø ‘ogpol. posag’ Wiś. Zob. też: {ktoś}
WyPROWODZO – WyPROWADZI {kogoś} Z WIONKA, {ktoś} WyWODZI – WyWIEDZIE {kogoś} Z WIONKA.
WIATER rz. m., D.lp wiatr-u, Msc.lp wietrz-e, M.lm wiatr-y ‘ogpol. wiatr’ Lip.
WIĆ rz. ż., C.Msc.lp wic-i, D.lm wic-i ‘część pługa; łańcuch łączący GROZEL
z KOLCAMI’ Glich. Zob. też: GRZEBIyŃ, JARZMECKO, ODWALNICA, ODZAGONIE, TRZóSłO, WOGA.
WIDYJO rz. ż., C.Msc.lp ~dyj-i, D.lm ~dyj-Ø ‘szpic wbijany do podkowy, dzięki
któremu koń nie ślizgał się, chodząc na lodzie’ Węgl.
WIEcERZAĆ – POWIEcERZAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘jeść kolację’ Wiś.
Zob. też: JuZyNA, OBIADOWAĆ – POOBIADOWAĆ, śNIODAĆ –
POśNIODAĆ, WIECERZO.
WIEcERZO rz. ż., C.Msc.lp ~erz-y, D.lm ~erz-Ø ‘ogpol. kolacja’ Wiś. Zob.
też: JuZyNA, OBIADOWAĆ – POOBIADOWAĆ, śNIODAĆ – POśNIODAĆ, WIECERZAĆ – POWIECERZAĆ.
206
WIELA
Te nadpsute [ziemniaki] zbierało sie osobno, bo robiło sie z nich, po okrojeniu
zgnilizny, placki ziemniaczane, gotowało kasze ziemniaczanom, którom czenstowano na wiecerze tych wszystkich, którzy kopali ziemniaki. Nieraz na długi
czas wystarczało tych nabolałych ziemniaków, ludzie chentnie je jedli, bo wcionż
byli głodni.
WIELA zaim. ‘ogpol. ile’ Węgl. Zob. też TELA.
WIEŚ zob. fraz. {ktoś} GODO – POWIE PO WIEJSKu.
WIO wykrz. ‘polecenie wydawane koniowi podczas prac polowych: do przodu! ’
PozDol., Wiś. Zob. też: HECIA, PRR, SA-SA, WIśTA.
WIONEK rz. m., D.lp ~nk-a, Msc.lp ~nk-u, M.lm ~nk-i 1. ‘ozdoba głowy panny
młodej, ściągana podczas CEPIN’, zob. fraz.: PANNA Z WIONKIEM;
{ktoś} WyPROWODZO – WyPROWADZI {kogoś} Z WIONKA; {ktoś}
WyWODZI – WyWIEDZIE {kogoś} Z WIONKA; 2. ‘zabawa urządzana
po zakończonych żniwach lub po wybudowaniu domu’ Wiś. Zob. też: DARCIE
PIyRZA, OBŻyNKI, OSKuBEK, TłuKA.
WISIELUK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. wisielec’ Wiś.
WIŚNIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘krowa o umaszczeniu ciemnoczerwonym
jak dojrzała wiśnia’ PozDol. Zob. też: BRZEZuLA, HOLyNDERKA, KRASuLA, KWIATuLA, KWIECIuLA, MALINA, RyDZuLA.
WIŚNIOWIANIN rz. m., D.lp ~wianin-a, Msc.lp ~wianini-e, D.lm ~wian-Ø
‘mieszkaniec Wiśniowej’ Wiś. Zob. też WIśNIOWIANKA.
WIŚNIOWIANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘mieszkanka Wiśniowej’ Wiś. Zob. też WIśNIOWIANIN.
WIŚTA wykrz. ‘polecenie wydawane koniowi podczas prac polowych: skręć w lewo! ’
PozDol., Wiś. Zob. też: HECIA, PRR, SA-SA, WIO.
207
WIyRTANy
WIYRTANY przym., M.lm -e ‘ogpol. wiercony’ Węgl.
WIYRZcHNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘górna zdejmowana część
MAśLNICKI’ PozDol. Zob. też: LOSKA DZIuRAWO, OBRONCKA,
PROWDA II.
WIYRZcHNIONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘górna część kołacza
posypana czarnuszką’ PozDol. Zob. też: BuKTA, KOłOC, KOłOCyK, KOMIśNIOK, KuKIEłKA, PłECIONKA, PODPłOMyK, POZłOTKA,
ZWIERZCHNIONKA.
WKROcHMALIĆ SIE zob. WKROCHMOLAĆ SIE.
WKROcHMOLAĆ SIE – WKROcHMALIĆ SIE cz., -e, -is, -om ‘przyjść
do kogoś w odwiedziny bez zapowiedzi’ Wiś.
WŁÓKA rz. ż., C.Msc.lp włóc-e, D.lm włók-Ø // włók-ów ‘z negatywnym
nacechowaniem emocjonalnym o kobiecie, która źle się prowadzi, jest niemoralna’ Lip.
WŁÓKI rz., blp, D.lm włók-Ø // włók-ów ‘to samo co GNATKI’ Lip., Węgl.
WOGA rz. ż., C.Msc.lp wodz-e, D.lm wog-Ø ‘hak z lewej strony GROZLA; były
do niego przymocowane ORCyKI’ Wiś. Zob. też: JARZMICKA, ORCyK,
ODWALNICA, TRZóSłO, WIĆ.
A jak wyglondały kolca? Kolca to taki „pyszczek” od strony wołów lub koni i tam
sie wkładało tzw. woge, czyli na 120 cm długie drewno, a na końcu tej wogi
przymocowane były orczyki, czyli takie krótkie, 80 cm drewna. Do tych orczyków
zaprzengało sie woły lub konie [ JS 25].
WOJAZYĆ – WYWOJAZYĆ cz., -o, -ys, -om ‘hulać, bawić się, prowadzić
hulaszcze życie’ Wiś.
WOJcIEK zob. fraz. NA WOJCIECHA TO JEST POCIECHA.
208
WOJCIESEK
WOJcIESEK rz. m., D.lp ~sk-a, Msc.lp ~sk-u, M.lm ~sk-i ‘żonkil (Narcissus
jonquilla L.)’ Lip. Zob. też: ASPARAG, GIERGONIA, KRAKOWIOK
ZELAZNy, MIERT, SZPARAGuS.
WONGLORKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘ogpol. węglarka’ Wiś.
WOR rz. m., D.lp -u, Msc.lp ~rz-e, blm 1. ‘gorąca, wrząca woda’; 2. ‘upalna pogoda’ Wiś.
1. Plewy moczyło sie w dużym cebrzyku i zalewało warem, żeby ich było wiencej,
potem dokładało sie sieczki [ JS 18].
WPRZÓDY przysł. ‘w pierwszej kolejności, najpierw’ PozDol. Zob. też:
PIERWyJ, TRAPA, W SKRóCENIu.
A: Jakeś menża poznała swogo?
B: No jak to jak, poznali sie wprzódy na biydo. Biydo sie poznali. Patrzeć, gdzie
chleba, a nie cego.
WRODZONY przym., M.lm -i ‘o osobie, która ma jakiś talent, zdolność’ PozDol.
Które najpienkniejsze zboża, to sie wybierało, ja już od razu odkładałam, no bo ja
już byłam w tym wrodzona, żeby te pienkne zboża na wianek szły.
WRZEcIONO rz. n., Msc.lp ~oni-e, D.lm ~on-Ø ‘przyrząd do przędzenia
ręcznego w postaci wałka zaostrzonego na obu końcach’ Wiś. Zob. też: SIADACKA, GROZIEL.
Len przendło sie rencznie na urzondzeniu składajoncym sie z siadacki – cienkiej
deski pod tyłek, kija do groźla – na groźlu kładło sie len, lekko go przywionzujonc,
a groziel musiał się obracać na tym kiju i wrzeciono, to było najważniejsze. Zawsze
wrzeciono obracało sie dwoma palcami i pociongało sie z kondzieli i na wrzeciono
„nachodziła” już nitka [ JS 24].
W SKRÓcENIU wyr. przyim.‘ogpol. w skrócie’ Węgl. Zob. też: PIERWyJ,
TRAPA, WPRZóDy.
To jest kupa gadanio, ale tak w skróceniu tam sporo zdań.
209
WSyĆKO
WSYĆKO zaim. ‘ogpol. wszystko’ Wiś.
WYBIJOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘narzędzie w kształcie stożka,
służące do wybijania otworów w metalu’ Wiś. Zob. też: GWóZDECEK,
śWIDERKA.
{ktoś} WYBUDUJE SIE Z DZIESIONcIU PALcY fraz. ‘wybudować dom
własną pracą’ Lip.
Zeby coś było, zeby coś było. No i budowoł sie człowiek z dziesienciu palcy. I wybudowalimy sie.
WYcIORANY przym., M.lm -i ‘to samo co śCIORANy ’ Wiś.
A było mokro i to zwierzontko było tak wyciorane tym błotem, że Jezus!
WYcHLYBAĆ zob. CHLyBAĆ.
WYcHLYBANY przym., M.lm -i ‘ogpol. wyziębiony’ Wiś.
Wychlybany no to jest, żeby wyzimniłeś. Chodzisz, otwiyrosz te drzwi i chlybos,
nie chlyboj tak, nie chlyboj tak tymi drzwiami.
WYDUDKAĆ zob. DuDKAĆ.
WYGŁASKANY przym., M.lm -e ‘o powierzchni: gładki, wygładzony’ Wiś.
To był kawoł deski, taki troszki wygłaskany, żeby w tyłek nie gniotła.
WYGŁOSIĆ cz., -o, -is, -om 1. ‘o księdzu: ogłosić zapowiedzi przedślubne’;
2. ‘pochwalić kogoś publicznie’ PozDol.
2. Zostałam przez trzy niedziele wygłoszona [przez księdza]. Dostałam pienkny
album o papieżu, no to podzienkowałam pienknie, to mi sie płakało w kościele.
WYJAPANY przym., M.lm -e ‘o elemencie odzieży kobiecej: zbytnio wycięty,
wydekoltowany’ PozDol.
Teroz to ino toczek czy kwiotka przypno. Sukienka tako wyjapano na piersiach, bo
takie som sukienki teroz […]. Mnie sie nie podobo tako moda. Moje córki zawsze
sły ubrane tak, jak trzeba.
210
WyKORCyĆ
WYKORcYĆ zob. KORCyĆ.
WYMINOWAĆ zob. WyMINOWyWAĆ.
WYMINOWYWAĆ – WYMINOWAĆ cz., ~nujo, ~nujes, ~nujom ‘wysadzić
w powietrze ładunkiem wybuchowym’ Wiś.
Miałem niecałe 5 lat, gdy wybuchła wojna, szedłem do domu i gdy dochodziłem do
drzwi, żołnierze wysadzili, czyli wyminowali most u św. Jana [ JS 10].
WYMIŚKOWAĆ zob. MIśKOWAĆ.
WYMIŚKOWANY przym., M.lm -e ‘o zwierzęciu: wykastrowany’ Lip. Zob.
też: MIśKORZ, MIśKOWAĆ – WyMIśKOWAĆ.
WYMIYNTLIĆ zob. MIyNTLIĆ.
WYOKRONGLAĆ – WYOKRONGLIĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘zaokrąglić’
Wiś.
Na kowadle była wkładka taka i stukało sie, żeby sie wyokrongliło i jak sie to
wyokrongliło wszystko, to wtedy musiało być mniejsze.
WYOKRONGLIĆ zob. WyOKRONGLAĆ.
{ktoś} WYPROWODZO – WYPROWADZI {kogoś} Z WIONKA fraz.
‘zwyczaj przenoszenia dobytku panny młodej do domu pana młodego; symboliczne zakończenie panieństwa’ Wiś.
Była karczma tutej. I w tej karczmie sie odbywały wesela przeważnie, ponieważ
nigdzie w domu nie było miejsca na to, żeby tyle ludzi przyjonć, tylko z kolei wesele nieraz było w czwartek. I od czwartku zaczynali… To sie nieraz nazywało
wyprowadzanie z wionka, ale miendzy innymi polegało to na tym, że sie paniom
młodom przenosiło do pana młodego albo na swoje własne mieszkanie, na swój
własny dobytek, taki, gdzie dostawali krowy, pierzyny i coś, a reszte sie musieli
dorobić, tylko że ta chałupa musiała być postawiona wcześniej albo po jakiejś babce.
211
WyPRZyPOMINAĆ
WYPRZYPOMINAĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘przypomnieć coś sobie’ Wiś. Zob.
też ZABOCyĆ.
Jakbym był przygotowany na to, tobym sobie wyprzypominał je wszystkie.
WYPUST rz. m., D.lp ~st-a, Msc.lp ~ści-e, M.lm ~st-y ‘to samo co PIyNTRO’
Wiś.
WYP YSKAĆ SIE zob. WyPISKIWAĆ SIE.
WYP YSKIWAĆ SIE – WYP YSKAĆ SIE cz., ~kujo, ~kujes, ~kujom ‘wylać
się’ Wiś.
Musiała być miska, bo na talerzu to by sie to wypyskało.
WYREcKO rz. n., Msc.lp ~ck-u, D.lm ~cek-Ø ‘to samo co WyRKO’ Wiś.
No to takie wyreczki nam poprzybijali na ścianie, żeby sie było na czym położyć,
przespać.
WYRKO rz. n., Msc.lp ~rk-u, D.lm ~rek-Ø ‘zrobiona naprędce prycza przybijana
do ściany’ Węgl. Zob. też: LEZySKO, śLABAN, śLABANEK, śLuFAN,
śLuFANEK, WyRECKO.
Takie legowiska nawet tam były jeszcze, to sie nazywały wyrki.
WYRYWNY przym., M.lm -i ‘ekspresywnie o kimś, kto wykazuje nadmierną
chęć do zrobienia czegoś, zazwyczaj do bijatyki’ Wiś.
WYSIEc zob. SIEC.
WYSŁUcHANIE rz. n., Msc.lp ~ani-u, D.lm ~ań-Ø ‘ogpol. przesłuchanie’ Węgl.
Strasne tertury dostajał. Gdziesi go wzioni do Krakowa na Mantelupo i tam go
bili, i wysłuchania robili co dzień, to co innego. Strasne tertury.
WYSPINDRAĆ SIE zob. SPINDRAĆ SIE.
WYSTAJAĆ cz., -o, -es, -om ‘ogpol. wystawać’ Węgl.
212
WySTyRMAĆ SIE
Korcyło [się], no to kilofum, bo óny tak wystajały w takich potokach, to trzeba było
odgarnonć to ziemio i kilofom wyciongnonć.
WYSTYRMAĆ SIE zob. STyRMAĆ SIE.
WYWcASOWAĆ cz., ~sujo, ~sujes, ~sujom ‘o ziarnach zboża: dojrzeć w kłosach’ Wiś.
Żyto musiało stać w polu, w postawkach, dwa tygodnie, aby wyschnonć i jak sie
to mówiło – wywczasować, żeby łatwiej wyskakiwały ziarnka z plew [ JS 18].
{ktoś} WYWODZI – WYWIEDZIE {kogoś} Z WIONKA fraz. ‘to samo
co CEPINy ’ Wiś.
Później ten wianek, bo były te welony, […] starościna zdejmowała i zakładała
chustke tybetke, wywodziła jom z wionka.
WYWOJAZYĆ zob. WOJAZyĆ.
WYWÓD rz. m., D.lp wywod-u, Msc.lp wywodzi-e, M.lm wywod-y ‘błogosławieństwo udzielane kobiecie po urodzeniu dziecka; WyWóD odbywał się
w kościele’ Wiś.
Ona szła z tym dzieckiem, jak już ochrzcili, to potem ta chrzestno z tym dzieckiem.
I matka brała to dziecko, i na rence, i szły poza ołtorz. To godali, ze to wywód
był taki.
213
Z
ZABIE OcKO zest. ‘niezapominajka (Myosotis L.)’ Lip.
Niezapominajki to som kwiatki z bajki, rosnom nad potoczkiem zwom sie żabim
oczkiem.
ZABOcYĆ cz., -o, -ys, -om ‘ogpol. zapomnieć’ Lip. Zob. też WyPRZyPOMINAĆ.
To ja sie taty pytom: tato, a powiedz mi, gdzie jest moja mama. I godo mi tak:
E, nie wiem, zabocułem, nie wiem, gdzie pochowana. No i nie wiedziałam, gdzie
mama […]. Zabocuł to znaczy zapomniał.
ZADEK rz. m., D.lp ~dk-a, Msc.lp ~dk-u, M.lm ~dk-i ‘tylna część wozu’ Węgl.
Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO, DONKA, DySEL,
KIERy, KłONICA, KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON,
LONIK, LuśNIA, LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA,
OSłONKA, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA,
PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE.
A: A tam pod spodem, pod spodniorkom?
B: Ozwora, ozwora, co łoncyła, to przodek sie nazywało, a to zadek. Przodek
zadek połoncone było ozworom.
ZAKOPIĆ zob. KOPIĆ.
ZAłuPKAĆ
ZAŁUPKAĆ zob. łuPKAĆ.
ZAMIYSANIEc rz. m., D.lp ~ńc-a, Msc.lp ~ńc-u, M.lm ~ńc-e ‘potrawa składająca się z ziemniaków wymieszanych z kapustą’ Wiś.
ZA NIEMcA wyr. przyim. ‘podczas okupacji niemieckiej, w czasie II wojny
światowej’ Lip., Węgl.
Uciekali sami, nikt ich nie wyganioł, bo ich zabierali. No, to było za Niemca.
ZAOSIUŚNONĆ cz., ~no, ~nies, ~nom ‘zamieszać’ Wiś.
Jak były cebrzyki dawniej drewniane i tam były jakieś zlewki, woda czy cokolwiek,
to żeby wylać porzondnie z tego cebrzyka, trzeba zamieszać, żeby na spodzie nic
nie siadało. To sie nazywa zaosiuśnonć.
ZAPLEcNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘kosz pleciony z wikliny,
z dużym uchwytem, zakładany na plecy, był wykorzystywany do noszenia trawy; większy od SADZENIOKA’ Wiś. Zob. też: OSIyWAC, SIyWOC,
SIyWOK, ZAPLECNy.
To był sadzeniok. Sadziło sie […] zimnioki w nim. A ton był zaplecniok kosycek.
Na trowo. Zaplecny. Bo sie na plecy dawało.
ZAPLEcNY rz. m., D.lp. –ego, Msc.lp. -ym, M.lm -e ‘to samo co ZAPLECNIOK’ Wiś.
To był sadzeniok. Sadziło sie […] zimnioki w nim. A ton był zaplecniok kosycek.
Na trowo. Zaplecny. Bo sie na plecy dawało.
ZAPOWONZIĆ zob. ZAPOWONZOWAĆ.
ZAPOWONZOWAĆ – ZAPOWONZIĆ cz., ~zujo, ~zujes, ~zujom ‘to samo
co PRZyPASOWAĆ – PRZyPOSAĆ’ PozDol.
W lytrak sie woziło siano. Żeby nie spadło, na góre sie kładło powoz. Trza go było
zapowonzować łańcuskiem, godali granik, taki drobniejsy.
ZAPRZOGAĆ – ZAPRZOGNONĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘przywiązać konia
lub wołu do wozu, pługa lub sani za pomocą uprzęży’ Wiś.
216
ZAPuST
ZAPUST zob. fraz. {ktoś} CHODZI – PóJDZIE PO ZAPuśCIE.
ZAPRZOGNONĆ zob. ZAPRZOGAĆ.
ZARNÓWKA rz. ż., C.Msc.lp ~wc-e, D.lm ~wek-Ø ‘część MłyNKA, kij
do obracania, tarcia mąki’ Lip., PozDol. Zob. też: MłyNEK, PAPRZyCA,
WRZECIONO.
Monka była utarto. Mieli młynek i tarli takom zarnówkom.
ZARZUTKA rz. ż., C.Msc.lp ~tc-e, D.lm ~tek-Ø ‘rodzaj chusty zarzucanej na
plecy’ Wiś. Zob. też BARANIATO.
A: Mieć miałam takie dwie wienksze.
B: Jak się nazywały te większe?
A: Też chusty, takie niby bardziej, że to płecionki takie no, takie zarzutki.
ZAŚLAJFOWAĆ zob. śLAJFOWAĆ.
ZATAIĆ zob. TAJIĆ.
ZATARASIĆ SIE cz., -o, -is, -om ‘być zapracowanym, zajętym robotą’ Wiś.
A: […] powiedziała, żebym po południu przysedł i nie przysedłem.
B: No łaski nie robi, abo teroz albo wcale.
A: No chodzu do ten, tu pod góro, ni mom czasu, do Wandy, ni mam czasu, bo
mam tak roboty.
B: Dejcie spokój.
A: Naprowdu.
B: Sie zatarasicie, nie bedziecie mieli kiedy umrzyć.
ZATOcAĆ – ZATOcYĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘wyrobić ciasto po pierwszym
wyrośnięciu i podzielić je na bochenki’ Zob. też: RuSAĆ SIE – RuSyĆ SIE,
TyLTAĆ – OBTyLTAĆ.
A: Do takiego sie chleb wkładało jak ten, wyrosło…
B: Z pierwszego wyrośniencia tak sie zatocało, tak sie to nazywało, zatocyć trzeba
chleb i posypać monkom […].
217
ZATOCyĆ
C: Co znaczy ‘zatocyć’?
B: Zatocyć to tak podzielić te ciasto…
A: Na seść, na siedem takich bochenków.
ZATOcYĆ zob. ZATOCAĆ.
ZAZIYRAĆ – ZAŹRYĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘ogpol. patrzeć’ Wiś. Zob. też
PATRZEĆ – uŹREĆ.
ZAŹRYĆ zob. ZAZIyRAĆ.
ZBORGOWAĆ zob. BORGOWAĆ.
ZBIÓRKI rz., blp, D.lm ~rek-Ø ‘ogpol. żniwa’ Lip., PozDol. Zob. też: ODBIyRAĆ, ODBIyRACKA.
Potym przysły zbiórki. Nie nazywały sie na przykład zniwa tak, jak teroz.
ZBOZE zob. fraz. JAK SIANO ALBO ZBOZE W POLu GNIJE, TO
CHłOP GRZyBAMI ZyJE.
ZBÓJIĆ cz., -o, -is, -om ‘ogpol. dokazywać, rozrabiać’ Lip.
Jeden chłopak to był taki, taki nazywoł sie Diebeł, to jak tam nauczyciel coś pisoł, to
ón po wszystkich ławkach zbójił, to go potem śmigoł potem… e dzieci były dokuczne.
ZBUK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘ogpol. staw, sadzawka’ Wiś.
A: Powiedziała pani, że zamuliło cały zbuk?
B: Cały, cały, zamuliło.
A: Ale zbuk? Co to jest zbuk? […].
C: Staw, sadzawka nawet.
ZDEcHLINA rz. ż., C.Msc.lp ~ini-e, D.lm ~in-Ø ‘ogpol. padlina’ Wiś.
Z DUZEGO cHMURANIO MAŁY DYSc fraz. ‘ogpol. z dużej chmury
mały deszcz’ PozDol.
218
ZELEŹNIOK
ZELEŹNIOK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘wóz drewniany z żelazną
osią i kołami okutymi RAFAMI’ Lip. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO,
CółKO, DNO, DONKA, DySEL, DZWONO, KIERy, KłONICA,
KłONITKA, KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA,
LyTERKA, LyTRA, NADSTAWKA, OPASKA, OSłONA, OSłONKA, ORCyK, OZWORA, PACKA, PAKA, PODONKA, PODyMA,
PROZEK, PRZODEK, RACHWA, SIERDZyŃ, SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE, ZADEK.
Wóz nazywali drewniok abo był zeleźniok. Drewniok to był taki, co mioł oś drewnianom, to sie nazywało drewniok. A jak był, mioł oś zelaznom, to juz zeleźniok.
Tak sie to nazywało.
ZELOZKO rz. n., Msc.lp ~zk-u, D.lm ~zek-Ø ‘ogpol. lemiesz’ Glich.
A: A co to było to zelozko?
B: To była taka ostra czenść te blachy, która odkrawała to skibe, skibe od podłoża.
ZESIWNONĆ cz., ~no, ~nies, ~nom ‘ogpol. osiwieć’ Wiś.
A: Partyzant wzioł pistolet mu do głowy, to w pienć minut zesiwnoł!
B: Tak, ze strachu.
ZETRZEĆ zob. TRZEĆ.
ZGANOBIĆ zob. GANOBIĆ.
ZGŁODNIOŁKA rz. m., D.lp ~k-i, Msc.lp ~c-e, M.lm ~k-i ‘człowiek, który
ciągle jest głodny’ Wiś.
ZGRZYBEK rz. m., D.lp ~bk-a, Msc.lp ~bk-u, M.lm ~bk-i ‘płytki damski but
noszony odświętnie’ Wiś. Zob. też: CHOLEWIOC, CHOLEWIOK, FILCOK, KANADyJKI, TENISóWEK.
Jesce miałam, takie płytkie miałam buty, to były takie zgrzybki, co tak zgrzypiały,
tak sie wszytko sie tak ciesyło. Jak ktoś ni mioł zgrzybków, to nieładne buty mioł.
ZGUSŁO rz. n., Msc.lp ~śl-e, D.lm ~seł-Ø ‘ogpol. przesąd’ Wiś. Zob. też uRZEKAĆ – uRZEC.
Takie były przemyślenia, takie zgusła…
219
ZIELE
ZIELE rz. n., Msc.lp ziel-u, D.lm ziel-Ø ‘bukiet z ziół, zbóż, kwiatów, warzyw
i owoców przygotowywany na święto Matki Boskiej Zielnej (15 VIII)’ PozDol.
A: A co było w tym wianku na Matkę Boską Zielną? Jakie się bierze rośliny?
B: Zrobi sie ziele, nie? […] no, z… takie zrobi sie, rózne takie kwiotki. Przewaznie macierzanki, osty ozdobne, lebioda, lawenda… Takie rózne, rózne zioła.
ZIEMIA zob. fraz. {coś} NALEZy SIE {komuś} JAK CHłOPu ZIEMIA.
ZIMNIcA rz. ż., C.Msc.lp ~nic-y, D.lm ~nic-Ø ‘ogpol. gorączka’ Wiś.
ZIUZIA rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘to samo co DuZIA’ Lip.
Gołombki, a pewnie, jakie dobre były […]. Gołombki były strasznie twarde do
gotowania, […] nazywały sie ziuzie. Takie były siwe po wierzchu, to były ziuzie.
ZIYMIANKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘to samo co KLEPISKO’
Wiś.
Podłogi nie było – ziemianka.
ZIYMNIOcYSKO rz. n., Msc.lp ~cysk-u, D.lm ~cysk-Ø ‘pole, na którym
uprawiano ziemniaki’ PozDol. Zob. też: BuROCySKO, ZyTNISKO.
A: To pole, gdzie były ziymnioki, to jest ziymniocysko?
B: Ziemniocysko.
A: A pszenica?
B: I tam sie właśnie sioło pszenico. Potem na ziemniocysku, na ziemnioconym polu
sie pszenica darzy. No i tam była zawsze ładna pszenica.
Z KOPKOM wyr. przyim. ‘z nadwyżką’ Wiś.
Masła sie robiło tak z kopkom.
ZŁAPIĆ zob. łAPIĆ.
ZŁOBNIK rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -i ‘metalowy przyrząd do żłobienia
rynien i innych półokrągłych przedmiotów’ Wiś.
Złobnik to wąskie, półokrongłe urzondzenie do robienia np. drewnianych rynien
[ JS 30].
220
ZłOMEK
ZŁOMEK rz. m., D.lp ~mk-a, Msc.lp ~mk-u, M.lm ~mk-i ‘to samo co SuCHAR’ PozDol.
Chodzili do lasu i takie sie zbierało takie patyki, takie suchary, takie złomki.
ZŁY zob. fraz. {ktoś} MO {cosik} ZłEGO W OCAK.
ZMÓWINY rz., blp, D.lm ~win-Ø ‘spotkanie rodziców narzeczonych; przyszły
pan młody razem z rodzicami przychodził do domu narzeczonej, ustalano wtedy
termin ślubu, podział majątku oraz organizację ślubu i wesela’ Wiś.
A: Ale państwa rodzice to tak właśnie zawierali związki małżeńskie?
B: Tak, tak… – jechali pierwsze do Dobczyc, zapisywali kontrakty małżeńskie,
robili wcześni… […] zmówiny były […].
A: Co to były te zmówiny […]?
B: Rodzice sie dogadywali miendzy sobom.
A: A gdzie się spotkali?
B: Do pani młodej przychodzili z pana młodego strony.
A: Kto przychodził?
B: Rodzice i pan młody.
ZNANY zob. fraz. {ktoś} JEST ZNANy Z OJCA.
ZNUĆ cz., ~ne, ~nies, ~nom ‘iść szybko’ Wiś.
Jakem wysła ze szkoły, no to ponad kostki, tak było śniega. A sie znuło do chałupy!
ZOcIOSTKO rz. n., Msc.lp ~stk-u, D.lm ~stek-Ø ‘to samo co CIOSTKO’.
A: To wyście piekli na drożdżach?
B: Tak.
A: Bo jeszcze niektórzy zostawiali troche tego ciasta na kolejne pieczenie.
B: Takie sie nazywało zaciostko.
ZOcIYRKA rz. ż., C.Msc.lp ~rc-e, D.lm ~rek-Ø ‘zupa z razowej mąki i mleka’
Wiś. Zob. też KASA.
ZODEK rz. m., D.lp ~dk-a, Msc.lp ~dk-u, M.lm ~dk-i ‘drewniany kołek do
JARZMICy ’ Lip. Zob. też: BONy, BuRTA, COłO, CółKO, DNO,
221
ZOGłóWEK
DONKA, DySEL, JARZMICKA, KIERy, KłONICA, KłONITKA,
KOłOWROT, KREPCI, KuLFON, LONIK, LuśNIA, LyTERKA,
LyTRA, NADSTAWKA, OSłONA, OSłONKA, OZWORA, PACKA,
PAKA, PODONKA, PODyMA, PROZEK, PRZODEK, SIERDZyŃ,
SKREPCIE, SKRZEPCI, SKRZyNIA, SPODNIORKA, śNICE.
A: A do tej jarzmicy te kołki takie drzewiane, to jak się nazywały?
B: Zodki, to boły zodki.
ZOGŁÓWEK rz. m., D.lp ~wk-a, Msc.lp ~wk-u, M.lm ~wk-i 1. ‘poduszka’;
2. ‘górna część łóżka’ Wiś.
ZOGÓN rz. m., D.lp ~gon-a, Msc.lp ~goni-e, M.lm ~gon-y ‘wąski, długi pas
ziemi uprawnej’ Wiś.
ZOŁNIERZ rz. m., D.lp -a, Msc.lp -u, M.lm -e ‘jedna z postaci wśród kolędników’. Zob. też: ANIOł, DIABEł, KRóL, PASTyRZ, śMIERĆ, ZyD.
ZOMBEK rz. m., D.lp ~bk-a, Msc.lp ~bk-u, M.lm ~bk-i ‘to samo co KWIOTEK’ Wiś.
ZONAcHcIcA rz. ż., C.Msc.lp ~cic-y, D.lm ~cic-Ø ‘skórka za paznokciami’
Wiś.
{ktoś} ZONI – OZONI SIE NA BOK fraz. ‘o mężczyźnie: zamieszkać po
ślubie w domu żony’ Węgl.
Na przykład starszy ożenił sie na bok, drugi na przykład czy coś, a najmłodszy
syn zostawał pniokowym.
ZOPASKA rz. ż., C.Msc.lp ~sc-e, D.lm ~sek-Ø ‘fartuch kobiecy, dołem wyszywany haftami w kolorowe kwiaty i związywany do tyłu, zakładany na spódnicę,
noszony zawsze na wierzchu jako element ozdobny’ PozDol.
A miały takie zapaski […], dołem był taki haft i wyszywany takimi pieknymi
kwiatami, zwionzane do tyłu było i pienknie wyglondały.
222
ZOPORA
ZOPORA rz. ż., C.Msc.lp ~orz-e, D.lm ~ór-Ø ‘rodzaj zamka w drzwiach drewnianego domu’ Wiś.
Zapora to zamek drzwi. Dwa kawałki drzewa, jeden przybity do odrzwi, miał
dziure, do której wsuwało sie ten drugi kawał drewna umocowany na drzwiach.
Drzwi były mocno i skutecznie zamkniente [ JS 29].
ZOWOJNA rz. ż., C.Msc.lp -e, D.lm -ów ‘drąg służący do skręcania łańcucha,
który przytrzymywał kloce drzewa załadowane na F uRę’ PozDol.
Jak sie drzewo woziło, to sie miało zowojne, taki kawołek drzewa, to sie zowojnowało.
ZOWOJNOWAĆ – ZAZOWOJNOWAĆ cz., ~nujo, ~nujes, ~nujom ‘zacisnąć ZOWOJNĄ łańcuch, który zabezpiecza kloce drzewa, żeby nie spadły
z F uRy ’ PozDol.
Jak sie drzewo woziło, to sie miało zowojne, taki kawołek drzewa, to sie zowojnowało.
ZAZOWOJNOWAĆ zob. ZOWOJNOWAĆ.
ZOSIA rz. ż., C.Msc.lp zos-i, D.lm zoś-Ø ‘to samo co DuZIA’ Wierz.
A: Czy były jakieś rodzaje grzybów?
B: Tak.
A: Jak je nazywaliście […]?
B: No i gołobki.
A: A jakie gołąbki były najlepsze?
B: Takie siwe. Albo zosie. Zosie to my nazywali, to były takie białozielone. To jest
taki gatunek piyrwszy jakby tego grzyba.
ZUZLE rz., blp, D.lm -i ‘rodzaj nawozu sztucznego’ Wiś.
Ziemia była kiepska, bardzo cienko zaorana, mało nawożona, tylko gnojem. Z nawozów był tylko jeden składnik, nazywał sie zuzle [ JS 27].
ZWARZYĆ zob. ZWORZAĆ.
223
ZWIyRZCHNIONKA
ZWIYRZcHNIONKA rz. ż., C.Msc.lp ~nc-e, D.lm ~nek-Ø ‘mieszanka mąki,
drożdży, mleka i cukru, którą polewało się twaróg na KOłOCu’ PozDol. Zob.
też: KOłOC, WIyRZCHNIONKA.
ZWORZAĆ – ZWARZYĆ cz., ~om, ~os, ~ajom ‘połączyć dwie rozgrzane
części metalu, żelaza’ Węgl.
Ten pierścień, to widzi pan, teraz jest pospawany, a dawno nie było takiego czegoś,
żeby to pospawać. Ino do ognia, glinom sie obsmarowywało i to zworzało po prostu.
ZYĆ zob. fraz. JAK SIANO ALBO ZBOZE W POLu GNIJE, TO CHłOP
GRZyBAMI ZyJE.
ZYD rz. m., D.lp zyd-a, Msc.lp zydzi-e, M.lm zyd-y ‘kolędnik przebrany za żyda;
nosi chałat, taki jaki i dziś noszą ortodoksyjni żydzi’ Lip. Zob. też: ANIOł,
DIABEł, KRóL, PASTyRZ, śMIERĆ, ZOłNIERZ.
Zyd to był straśnie, ubrany tak był, jak dziś był był zyda nawet uźroł, w takim
cymsik, tak był dość ubrany, ino tak umioł dogadywoć, chodzić, tego.
ZYDEK rz. m., D.lp ~dk-a, Msc.lp ~dk-u, M.lm ~dk-i ‘mały nożyk’ Wiś.
ZYRDŹ rz. ż., C.Msc.lp -i, D.lm -i ‘cienki, długi, drewniany drąg umieszczony
u POWAły, na nim zawieszano ubrania i buty’ Wiś.
Na przeciwnej stronie była zyrdzia, która służyła do wieszania ubrań i butów.
Mokre ubrania i buty nawet szybko wysychały [ JS 10].
ZYTNISKO rz. n., Msc.lp ~nisk-u, D.lm ~nisk-Ø ‘pole, na którym uprawiano
żyto’ Węgl. Zob. też: BuROCySKO, ZIyMNIOCySKO.
224
HASłA TEMATyCZNE
Anna Barszczewska
ZWyCZAJE WIELKANOCNE – DAWNIEJ I DZIś
Wielkanoc to najważniejsze święto dla wszystkich chrześcijan. Zarówno długi
okres przygotowań, jak i dni świąteczne wiążą się z bardzo bogatą tradycją kościelną, odprawianiem uroczystej liturgii, ale towarzyszą im również liczne świeckie,
a nawet pierwotnie pogańskie obrzędy i zwyczaje, które różnią się w zależności od
regionu. Dawniej ich pielęgnowanie było bardzo ważne, obecnie w wielu miejscach
zanikło. Jednak nie wszędzie – w pewnym stopniu wyjątkiem jest gmina Wiśniowa,
w której zwyczaje wielkanocne odgrywają bardzo znaczącą rolę. Niektóre z nich
zachowały się w dawnej formie, inne zmieniły się i stały się bardziej nowoczesne,
jeszcze inne zanikły, a teraz mieszkańcy pragną je przywrócić.
Okres Wielkiego Postu
Obecnie Wielki Post traktuje się inaczej niż dawniej. Kiedyś jego pokutny charakter
miał bardzo duży wpływ na życie duchowe mieszkańców wsi i ich codzienność.
Praktykowano wówczas częste chodzenie do kościoła i kładziono duży nacisk na
uczestniczenie w nabożeństwach, takich jak gorzkie żale i droga krzyżowa. Brano
w nich udział bez względu na wiek. Podobnie było z postem, z którego według
kościelnych zasad są zwolnione dzieci i osoby starsze, ale w większości rodzin
przestrzegali go wszyscy. Być może wynikało to z ogólnie panującej wówczas
biedy. Codzienne posiłki w tym czasie były bardzo skromne, zupełnie nie jadło
się mięsa. Najstarsze osoby wspominają, że w poście były niemal zawsze głodne.
W tym czasie szczególnie zwracano uwagę na to, by nie używać tłuszczów
zwierzęcych, zastępowano je więc olejem lnianym. Rezygnowano również z potraw
Anna Barszczewska
smażonych. W niektórych domach w środy i piątki piło się jedynie wodę i jadło
chleb. Post miał charakter religijny i duchowy, ale był także związany z przednówkiem, czyli czasem, w którym zaczynało brakować zapasów żywności.
Jednocześnie był to okres większej niż zazwyczaj pomocy sąsiedzkiej. Tuż
przed świętami bogatsi ludzie wspomagali mniej zamożnych i dzielili się chlebem,
by – jak wspominają mieszkańcy Wiśniowej – ci drudzy mogli przeżyć godnie
święta, por.:
O matko! Jaki było post w poście. u nas to stale my głodni chodzili. Nigdy
nie było co jeść. A pieca chlebowego też my nie mieli, ale somsiady nam nie
raz dali. Dali nam somsiady chleb na świenta. Zawsze mame zawołali, dali,
i zimniaków dali, i chleba. Takze przez te świenta to dawniej byli, no powiem
tak, że inni ludzie byli, o. Teraz jest świat pienkny, ale ludzie nie ci.
Niedziela Palmowa
Niedziela Palmowa do tej pory pozostaje wyjątkowym dniem w roku liturgicznym. Z jednej strony kończy okres Wielkiego Postu, z drugiej rozpoczyna Wielki
Tydzień, w którym przygotowania do świąt są najintensywniejsze.
Dziś, tak jak kiedyś, tego dnia wszyscy przychodzą do kościoła z palmami do
poświęcenia. Jest to pamiątka wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, a same palmy mają
bardzo bogatą symbolikę – wyrażają hołd oddawany Jezusowi, symbolizują jego
mękę, zmartwychwstanie i odradzające się życie.
Dawniej palmy robiło się własnoręcznie. Wykorzystywało się do tego gałązki
wierzbowe, bukszpan, suszone polne kwiaty (często barwione) lub ozdoby i wstążki
z bibuły. Obecnie do samodzielnie przygotowanych bagnieci dołączyły także nabywane w sklepach i na targach. Tych kupowanych jest jednak najmniej, ponieważ
w Wiśniowej i okolicach bardzo dba się o pielęgnowanie tradycji samodzielnego
wykonywania palm. Tutejsza parafia pod wezwaniem św. Marcina we współpracy
z Gminnym Ośrodkiem Kultury i Sportu w Wiśniowej od wielu lat organizuje
konkurs na palmę wielkanocną. Jego celem jest kultywowanie dawnych zwyczajów
i zwiększanie świadomości mieszkańców na temat Wielkanocy i obrzędów z nią
związanych. Oceniane są jedynie palmy zrobione w sposób tradycyjny, a przy
przyznawaniu nagród brane są pod uwagę: oryginalność, wykonanie i zdobienie,
228
Zwyczaje wielkanocne – dawniej i dziś
walory estetyczne oraz wysokość palmy. W konkursie co roku udział bierze bardzo
dużo osób w różnym wieku.
Co ważne, poświęconych palm, zarówno kupowanych, jak i robionych, nie
można wyrzucić. W Wielki Czwartek wykorzystuje się je do robienia krzyżyków.
Wielki Tydzień
Pierwsze dni Wielkiego Tygodnia są końcowym etapem przygotowań do świąt.
Współcześnie wszyscy skupiają się na sprzątaniu, przyrządzaniu potraw świątecznych i pieczeniu ciast. Dawniej wyglądało to nieco inaczej, ponieważ cały Wielki
Tydzień traktowano jak dni świąteczne, w związku z czym ograniczano wszelkie
prace. Najważniejsze było przeżywanie Triduum Paschalnego.
W Wielki Czwartek wierni, tak jak kiedyś, gromadzą się w kościele na wieczornej liturgii, by wspominać ostatnią wieczerzę. Jest to także dzień robienia
krzyżyków. Chodzenie z krzyżykami to tradycja powszechnie znana i kultywowana do dziś w wielu rodzinach. Starsi mieszkańcy wspominają, że wybierali się
z krzyżykami na pole już w Wielki Piątek tuż po północy. Obecnie roznosi się
je najczęściej o bardzo wczesnych godzinach porannych. Krzyżyki wykonywane
są w Wielki Czwartek z palm poświęconych w Niedzielę Palmową. Wyciąga się
z nich wierzbowe gałązki, nacina się je w odpowiedni sposób i składa w nieduży
krzyżyk, który dodatkowo ozdabia się wstążeczkami (także wyjętymi z palmy).
Jeśli w palmie nie ma gałązek wierzbowych, można zrobić taki krzyżyk z innych
materiałów – trzciny, bukszpanu, traw i kwiatów. Tak wykonane krzyżyki umieszcza
się na polach, ścianach stodół i innych zabudowań, żeby zapewnić gospodarstwu
urodzaj, a także uchronić uprawy przed klęskami żywiołowymi. Niektórzy wspominają, że kiedyś robiło się dodatkowo jeden większy krzyżyk, który przybijało
się do fasyjota.
Roznoszenie krzyżyków zazwyczaj odbywało się w rodzinnym gronie – zajmował się tym gospodarz, a towarzyszyły mu dzieci, które przy użyciu drewnianych
kołatek (zwanych też terkotkami, klepackami i chłapackami) hałasowały. O tym, że
tradycja roznoszenia krzyżyków jest żywa także dziś, nawet wśród najmłodszych,
opowiada jedna z mieszkanek Wiśniowej, por:
229
Anna Barszczewska
Krzyżyki sie robi z gałonzek palmy wielkanocnej uświenconej w Niedziele
Palmowom. ładnie sie je przystroi i roznoszo to chłopaki przede wszystkim,
no, a jak u nas nie było chłopaków, to dziewczyny musiały, bardzo wcześnie
rano, bo to chodzi o to, żeby somsiad nie był wcześniej, i trzeba sie tłuc. To
były takie urzondzenia. To była terkotka i kołatka robione z drzewa. Terkotka
to tak, to można jeszcze na jarmarkach, dzieci sie bawiom, takie som zombki
i kółeczka, i to sie tak krenci, a kołatka to było takie, też widziałam, na jarmarku
w Mszanie bardzo dużo majom. I teraz w tym roku mój wnuczek przyjechał
na pare dni i ze swoim kolegom, no i wnuk zadał mi fundamentalne pytanie:
„Czemu my sie mamy tłuc?”. Ponieważ kołatka sie zapodziała i terkotka też,
to dałam im po kawałku suchej deski i mówie: „Trzeba sie tłuc. No czemu?
Żeby były lepsze urodzaje”. Chłopaki wpadli na genialny pomysł, takie rytmy
odstawiali. W każdym razie krzyżyki sie roznosi do dziś.
Noc z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek jest wyjątkowa również dlatego,
że, jak wspominają mieszkańcy Glichowa, w ich wsi to właśnie tej nocy młodzi
chłopcy chodzili po wsi i wyrządzali różne szkody gospodarzom, np. wyciągali wozy
i barykadowali drzwi. Dzień ten często nazywano psotnym czwartkiem. W pozostałych częściach gminy nocne psocenie służy rozrywce i jest związane z dziadami,
które chodzą w nocy z Wielkiej Niedzieli na Poniedziałek Wielkanocny.
Innym wielkopiątkowym zwyczajem, obecnie niekultywowanym, ale pamiętanym przez niektórych mieszkańców Wiśniowej, jest noszenie żuru. W ciągu dnia
robiono żur (czyli mieszano wodę z popiołem), a w nocy niesiono go w garnku
do sąsiadów, do których miało się o coś żal, i stawiano na progu lub zawieszano
na klamce. Był to sposób na pokazanie swojej złości, a czasem także na zrobienie
komuś krzywdy, gdyż taki żur wylewał się na osobę otwierającą drzwi.
Jak w całej Polsce, także w Wiśniowej w Wielką Sobotę błogosławi się pokarmy.
Tradycyjnie w koszyczku wielkanocnym umieszczano: chleb, kawałek kiełbasy,
jajka – dla każdego domownika jedno, sól, pieprz, masło, miód, korzeń chrzanu, w niektórych domach wkładano też ziemniaki, co miało zapewnić urodzaj.
W tym dniu ksiądz święci również wodę, którą później gospodarz wykorzystuje
do poświęcenia swoich pól, by chronić je przed dzikimi zwierzętami i złą pogodą.
230
Zwyczaje wielkanocne – dawniej i dziś
Dni świąteczne
Wielka Niedziela rozpoczyna się uroczystą mszą rezurekcyjną, której towarzyszy
procesja. Dawniej po rezurekcji jako pierwsza próg domu musiała przekroczyć
kobieta, wierzono, że dzięki temu kury przez cały rok będą niosły więcej jajek.
Do dziś Wielkanoc to dzień ogromnej radości. W rodzinnym gronie świętuje
się zmartwychwstanie Jezusa, spożywa się wspólne śniadanie i obiad. W Wiśniowej i okolicach najważniejszym daniem jest święconka nazywana tu chrzanówką
(krzanówka) – tradycyjna zupa podawana na gorąco. W niektórych domach je
się ją w Wielkanoc na śniadanie, w innych dopiero na obiad, a w jeszcze innych
przez cały dzień. Jej bazowe składniki to: starty drobno świeży chrzan (koniecznie
wykopany, a nie kupiony) oraz domowa serwatka, która, aby nie była zbyt słodka,
powinna stać przynajmniej przez tydzień. Do zupy dodaje się również mięso,
najczęściej żeberka, oraz ugotowane na twardo jajka. Dawniej nie wszyscy mogli
sobie pozwolić na takie składniki jak mięso, ale zazwyczaj dokładano wszelkich
starań, by w świątecznej chrzanówce znalazło się wszystko, co najlepsze. uważano,
że czym bogatsza zupa, tym lepiej.
W nocy z Wielkiej Niedzieli na Poniedziałek Wielkanocny chodziły po wsiach
dziady. Zazwyczaj byli to przebrani młodzi kawalerowie, później zdarzało się, że
także kobiety. Tradycyjne przebrania były robione ze słomy, a najważniejszym
elementem stroju była maska – wykonana ze skóry, słomy lub papieru. Najbardziej
popularne były maski z papieru. Klejono je ze starych gazet klajstrem (klejem z mąki
i wody), a później wycinano otwory na usta i oczy. Często je również malowano.
Jeśli ktoś nie miał maski, brudził sobie twarz sadzą. uzupełnieniem przebrania były
plecione ze słomy warkocze lub zakładane na głowę chustki i czapki. Przebrania
dziadów służyły temu, by nikt ich nie rozpoznał, a dodatkowo miały wzbudzać lęk:
To przede wszystkim ja jako dziecko z kolei pamientam coś takiego, że ludzie
sie przebierali. Menżczyźni, ale nie tylko, kobiety również. Maski sie robiło
z papieru. To takom mase z papieru sie robiło i układało sie na twarzy np. i to
zasychało, i później malowali to z zewnontrz. Tak byle jak ta maska wyglondała, ale bardzo dużo np. z Węglówki chłopaków, jak chodziło, to mieli maski
ze skórki królika.
231
Anna Barszczewska
W Poniedziałek Wielkanocny młodzi ludzie po długim poście mogli dać
upust swojej fantazji. Ich wyobraźnia często bywała nieograniczona – rozsypywano
wokół domów słomę, mazano okna wapnem, wyprowadzano z podwórek wozy
oraz inne sprzęty i pozostawiano je w odległych miejscach wsi, czasem nawet na
dachach budynków, przenoszono również latryny albo zastawiano drzwi wejściowe
do domu. Cała zabawa odbywała się w radosnej atmosferze. Wesołemu nocnemu
pochodowi towarzyszyły różne dźwięki: muzyka, tupanie, przyśpiewki i jukanie,
czyli głośny okrzyk „juhu”.
Młodzi kawalerowie najczęściej odwiedzali te domy, w których mieszkały ładne
panny. W związku z tym gospodarze, którym wyrządzano najwięcej psikusów, cieszyli się, bo wiedzieli, że ich córki prawdopodobnie niedługo wyjdą za mąż. Chętnie
przychodzono też do bogatszych gospodarzy, licząc na poczęstunek. Z pewnym
rozrzewnieniem dziady wspomina mieszkanka Wiśniowej, por.:
Dawniej to po to domach chodzili. Ale było tak wesoło. A dziewczynom takim
młodym jak robili na złość. Jak takie duże nieraz wozy były, takie co konie
ciongły. To jak oni to potrafili wyciongnonć cały wóz na dach. Ludzie szli do
kościoła, a tu wóz na dachu siedzi. Tylko tam, gdzie dziewczyny były młode,
bo tam, gdzie starsze osoby, to nie. Bo to, bo to, jak sie któraś podobała, no
to jeszcze wiencej robili. A lali sie. ustempy wynosili daleko od domów, bo
ustempy były na podwórku, koło domu, takie drewniane, wynieśli tam gdzieś
daleko, musieli potem szukać. Bo teraz to na rynek wszystko wywłóczom,
powywlekajom wszystko na rynek.
A jak dziś wygląda ten zwyczaj? Na to pytanie odpowiedziała inna wiśniowianka, por.:
u nas dziady chodzom od rana, właściwie od nocy, chodzom również po domach, gdzie som młode dziewczyny. Po to, żeby je podlać i oczywiście wypić
coś i pobantosić cokolwiek, ale generalnie polega to na tym, że chodzom od
domu do domu i jukajom. Odwiedzajom właśnie takie miejsca, gdzie som
panny, bo to jest oznaka tego, że ta panna jest warta tego, żeby jom odwiedzić.
No i jom troche podlać wodom przynajmniej.
232
Zwyczaje wielkanocne – dawniej i dziś
Dawniej dziady zbierały jajka. Chodząc od domu do domu, przebierańcy
powtarzali: „Moja gospodyni, mój gospodarzu, podarujcie chocioz jedno jojecko,
nie załujcie, bendom wom kurki dobrze niosły”. Takim prośbom towarzyszyło
oblewanie wodą, jednak ta część zabawy miała swój punkt kulminacyjny dopiero po
poniedziałkowej mszy świętej. Po nocnych figlach dziady przychodziły pod kościół
i czekały do końca mszy, by oblać wodą wychodzących. Mieszkańcy Wiśniowej
wspominają, że piękne, młode panny nie tylko oblewano wodą, ale też wrzucano
do pobliskiej Krzyworzeki. świadczyło to o tym, że dziewczyna ma powodzenie.
W niektórych domach mówi się o tym, że dziady były czymś innym niż chodzenie z jajkami, którym zajmowały się dzieci i osoby starsze. Wychodziły one
z domów w niedzielne popołudnie i odwiedzały sąsiadów. Temu zwyczajowi także
towarzyszył śpiew i prośby o podarek.
Tradycja przebierania się i oblewania wodą utrzymywała się w regionie bardzo
długo. Mieszkańcy wspominają jednak, że kilkanaście lat temu dokazywanie dziadów zaczęło im przeszkadzać. Młodzi ludzie pili dużo alkoholu, a ich zachowanie
przestało być tylko niewinną zabawą. Bywało również niebezpieczne, często świąteczne rozrywki kończyły się wzywaniem policji. W związku z tym na pewien czas
zaprzestano kultywowania tego zwyczaju. W ostatnich latach jednak powrócono
do niego i wiśniowskie dziady bawią się w świąteczne dni i dzielą swoją radością
z innymi, lecz w bardziej kontrolowany sposób.
Obecnie w Poniedziałek Wielkanocny najpierw zgodnie z tradycją chodzą
po ulicach wsi przebierańcy, jukają, śpiewają i bawią się razem z mieszkańcami.
Po nocnych zabawach dziady gromadzą się na rynku w Wiśniowej. Oprócz nich
przychodzą również inni, w tym goście z okolic, którzy chcą zobaczyć, jak pielęgnuje się tradycje nieobecne poza Wiśniową. Bez względu na pogodę obowiązkowe
jest polewanie wodą – już nie tylko panien, ale także dorosłych i dzieci, a nawet
przejeżdżających samochodów.
Organizowany jest także konkurs na najlepsze przebranie i maskę – zarówno
tę tradycyjną, jak i współczesną. Chociaż obecnie największą popularnością cieszą
się stroje kupowane, to są osoby, które przygotowują przebrania własnoręcznie
według tradycyjnych zasad. Konkursowi na strój towarzyszy konkurs na jukanie
– wygrywa ta osoba, która zrobi to najgłośniej.
233
Joanna Bartonowicz
TRADyCJE ZWIĄZANE
ZE śWIęTAMI BOŻEGO NARODZENIA
Niektóre bożonarodzeniowe zwyczaje w gminie Wiśniowa nie różnią się od ogólnopolskich: pamięta się o pustym miejscu przy stole i o sianku pod obrusem,
obowiązkowa jest pasterka, dzieci zawsze wyczekują chwili, w której przemówią
gospodarskie zwierzęta. Pewne tradycje są jednak unikalne dla tego rejonu i stanowią ważny element tożsamości regionalnej jego mieszkańców.
Duża część dawnych świątecznych obrzędów była związana z wróżbami dotyczącymi tego, co dla wsi było najważniejsze, a więc po pierwsze – plonów, czyli
żywności, po drugie – relacji międzyludzkich. Interesującą tradycję, przynależącą
do pierwszej kategorii, opisała informatorka z Glichowa, por.:
Wienc to wyglondało tak, trzeba było wzionć kota i za tym kotem upionć –
tylko słomom wolno było! upionć na kocie takom uprzonż, upionć jak najwiencej tych ździebeł i teraz puścić kota. Kot oczywiście nie był zadowolony.
[...] I tego kota, chodziło o to, żeby on poszedł do stodoły jak najwyżej, tam
pod kalenice wysoko. I im wiencej tych ździebeł tam wniósł, tym… tyle kup
zboża sie wykosiło i wymłóciło w przyszłym roku. [...] To była bardzo ważna
sprawa, tych... tom wróżbe musiało sie obowionzkowo robić. [...] Musiało sie
tego kota później złapać, bo po pierwsze – trzeba go wyswobodzić i policzyć
te ździebła.
Istotne jest przy tym, że nie wolno było dopuścić, aby słomiana uprząż zaczęła
dusić zwierzę, a jednocześnie nie można było ingerować w to, gdzie kot idzie.
Żeby wróżba się udała, musiał on do stodoły pójść sam, dopiero później łapało
Joanna Bartonowicz
się go i uwalniało. Wykorzystana przy całym rytuale słoma (a raczej sposób jej
pozyskania) również miała duże znaczenie. Pochodziła ona bowiem ze snopka,
umieszczanego w domu na czas Wigilii, który ustawiany był w kącie izby albo
wpychany między belki stragarza. Snopek był niemłócony, ponieważ młockę
zaczynało się dopiero po Nowym Roku, nie ozdabiano go niczym, a wynoszono
z domu dopiero po Trzech Królach.
Ze snopkiem wiązał się jeszcze inny zwyczaj, dotyczący życia uczuciowego:
młode kobiety wyciągały z niego garstki słomy, a następnie liczyły poszczególne
źdźbła. Parzysta liczba oznaczała, że panna wyjdzie za mąż w następnym roku.
O tym, skąd przybędzie przyszły małżonek, wnioskowano na podstawie zachowania psa, por.:
A teraz wam powiem, jak sie wróży, skond, z której strony świata monż przybendzie. Po kolacji wigilijnej trzeba wyjść na pole, pies oczywiście jest na
łańcuchu na zewnontrz, i cichutko zaczekać, który gdzieś w którym końcu
pies zaszczeka. Jak sie pierwsze szczekanie usłyszy, z tamtej strony na pewno
monż przyszły przybendzie.
Zwyczaj ten był popularny w całej gminie, warto jednak zauważyć, że różnił się
nieznacznie w zależności od konkretnej wsi: w Glichowie wróżono po wigilijnej
kolacji, natomiast w Wierzbanowej – przed posiłkiem.
Na Boże Narodzenie przynoszono do domu również podłaźniczkę, którą dziś
zastępuje choinka. Różnicę między nimi wyjaśniły informatorki z Wierzbanowej,
por.:
C: A co to jest ta podłaźnicka?
A: No to jest właśnie ta choinka.
B: Była uwiesona u powały [...].
A: Czubkiem do dołu.
B: My wiesali to odwrotnie, nigdy my nie mieli cubkiem na dół.
A: Ja u somsiada tak widziałam, ale my to zawsze tak postawili. [...] Nie wieszali, tylko na stole zawsze.
C: Ale to też jest podłaźnicka?
A: Nie, to jest nie, to była choinka. [...] Bo podłaźnicka to jest typowo ta, co wisi.
236
Tradycje związaneze świętami Bożego Narodzenia
C: I musi być do góry nogami? [...].
B: Jedni mieli tak, jedni mieli tak…
A: No, to zależy, jak kto se powiesił, to nie było reguł na to.
Na choinkach wieszano głównie ozdoby z bibuły, cukierki, owoce, a także
inne dekoracje wykonywane z żywności, co podkreślały m.in. mieszkanki Wierzbanowej, por.:
A: No to my tak wieczorami, jak już sie robiło tak dużo tyk ozdób, no nie,
wycinało sie, z tyk bibuł sie robiło te łańcuchy, no, a jak ta bibuła była tako
zwykło, no to sie... korpiele sie sadziło, to jest brukiew, to sie owijało w te i takie
kosmoce sie robiło, no i wiesało sie na tej choince.
B: No, co kto miał, sobie nawiesoł, byle cego. Kostki cukru dawno były tez, jak
kupowali to tez zawijali w te papier, te bibuły.
A: Nie było ciastek, duzo wtedy ciastek mama napiekła…
B: Jabka sie wieszało!
Czasem przypinano do gałęzi świeczki, a później lampki z żarówkami, te
drugie jednak przez długi czas były ozdobą rzadko spotykaną i wywołującą zachwyt:
A jak takie, takie, co sie przypinało i te świeczki, jak u kogoś były na końcak,
to było niebezpieczne, bo to tako świeczka normalno, to, no to przecież by
to spolił wszystko, trzeba było uważać. A jak roz powiesili takom żarówke
zwykłom, co my sie wychodzili na pole, o Boże, patrzyli – jak to jest ładnie.
Mieszkańcy Wiśniowej przykładali dużą wagę do budowania poczucia wspólnotowości. Ważną tradycją było kolędowanie, stanowiące okazję do spotkania
i spędzania czasu. Tak zwyczaj ten wspomina jedna z mieszkanek gminy:
Pamientam, jak ja byłam dzieckiem na przykład, to moi rodzice zbierali z osiedla inne małżeństwa, młodsze takie, i szli od domu do domu, do znajomych,
właśnie na zasadzie, żeby pośpiewać kolendy, wypić coś.
237
Joanna Bartonowicz
Inaczej nieco wyglądało kolędowanie przedwojenne, ale i ono zakończone było
wspólną zabawą. Z odpowiednim wyprzedzeniem ustalano, w których domach
będzie prezentowane tradycyjne przedstawienie. Za kolędę trzeba było płacić, więc
gospodarze wystawiali poczęstunek:
A: Ale chodzili tyz, kolenda chodziła, po wsi [...], umówione było w danej
chałupie, że tam bedzie wystawiono [...], był poczenstunek i było grane. [...]
B: Chodzili jeszcze z kolendom, ludzie ik wpuszczali do domu, przedstawiali
przedstawienie, nie? Z Żydem, z Bubom… [...]
C: Ale pamientocie, ze nieroz tak sie zdarzało, ze ta kolonda była nawet na
oskubek. Jak skubali pierze. [...] A przeciez kolonda była do końca stycnia. [...]
Kolonda przysła, przedstawili kolonde, bo to był wystomp, i później normalnie
zabawa tako fajna w domu, grali, bawili sie.
W czasie odwiedzania kolejnych domostw nie śpiewano wszystkich kolęd,
jedynie takie, przy których dobrze się maszerowało, a więc z wyraźnym rytmem.
Wśród często wymienianych przez informatorów utworów pojawiają się: Z raju
pięknego miasta, Powstań Dawidzie czym prędzej, Pastuszkowie bracia mili, Nie masz
ci, nie masz. Mieszkańcy Wiśniowej nie przypominają sobie, aby istniały oryginalne,
powstałe w gminie kolędy, mówią natomiast o innej linii melodycznej do znanych
utworów. Tak opowiadają o repertuarze kolędników, por:
A: Nie ma, takich tutaj co ułożonych, to nie ma, nie pamientam, zeby to coś
takiego.
B: Ale zupełnie inaczej sie śpiewa niektóre kolendy, na innom melodie, z innymi
akcentami. Na przykład Przylecieli.
A: A jak wiecór był i miało sie zrobić trzydzieści domów, to robiło sie tak, zeby
sie te kolendy nie powtarzały. Pastorałki tyz były.
C: Chodziło o to, żeby sie dobrze śpiewało.
B: Przy kolendzie mało kiedy było, żeby się śpiewało Cichom noc, bo przy tym
sie źle idzie.
C: Popularne to były takie kolendy typowe: Nie masz ci, nie masz, Przylecieli
[...].
238
Tradycje związaneze świętami Bożego Narodzenia
Z instrumentów muzycznych wiśniowianie wymieniają: harmonię, saksofon,
trąbkę i bęben (bęben duży, okrągły, niepodobny do werbla; werble zarezerwowane
były dla dzieci, a i to dopiero w późniejszych latach), zaznaczając, że wiele zależało
od składu i zamożności grupy kolędników.
Przy opisie zwyczajów świątecznych nie można oczywiście pominąć aspektu
kulinarnego i tradycji związanych z zachowaniem się przy stole. Jedna z mieszkanek Węglówki wspominała o dużym znaczeniu liczby dwunastu dań wigilijnych,
natomiast informatorka z Wierzbanowej zaprzeczała, jakoby taki zwyczaj był
kiedykolwiek praktykowany w jej domu. W Węglówce jadło się z jednej miski,
w Wierzbanowej każdy przy stole miał własny talerz i sztućce. W drugiej z wymienionych wsi w czasie kolacji nie odkładano łyżek, gdyż wierzono, że przez to
człowiek przez cały rok mógłby chodzić głodny. Znowu widać tutaj wewnętrzne
zróżnicowanie gminy:
A: u nas sie na przykład je z jednej miski. Jest dwanaście dań, tak jak tradycyjnie
w Wigilię dwanaście dań i mamy jednom miske na stole, każdy ma swojom
łyżke i swój widelec i ni mosz swojego tolerza, tylko jesz z jednej miski.
B: A to jest jakaś kolejność tego?
A: Nie, kto pierwszy, żeby pojadł, tak jak było dawniej, kto się ociongał, ten
zawsze chodził głodny [...].
C: Znaczy, u nas w Wierzbanowej były inne zwyczaje. Nie było tej jednej miski
na przykład, w Boże Narodzenie każdy miał swój talerz i nie było dwanaście
dań. A tak, jak tutaj – teściowa pilnuje tego, żeby zawsze było dwanaście dań,
musi być dwanaście. I jeszcze jest takie coś, że ni można odkładać swojej łyżki,
żeby nie chodzić całyj rok głodnym.
Jeśli chodzi o same potrawy wigilijne, w całej gminie popularne były krupy, czyli
pęczak wymieszany z grochem. Różnorodność potraw zależała jednak głównie od
zamożności danego gospodarstwa:
A jak przysły zaś świenta, Wigilia, to mama zawse nagotowała krup. Nagotowało sie taki garcek duzy jak wiadro. Nagotowało się to przed Wigiliom
dzień. We Wigilie krupy z tym, z grochem to były. Ino groch sie osobno
gotował. Potem sie miesało dopiyro. We Wigilom cały dzień były krupy, na
239
Joanna Bartonowicz
śniadanie, obiad, kolacja – krupy. Poniedziałek – no, Boże Narodzenie. Cały
dzień krupy. Aż do niedziele te wielkie wiadro tych krup sie zjadło. Wiencej
nie był nic, bo była bieda.
Tak wspomina Boże Narodzenie informatorka z Wiśniowej. Podkreśla przy
tym po raz kolejny wagę relacji sąsiedzkich i szczególną życzliwość okazywaną
sobie nawzajem w okresie świątecznym:
Ale somsiady nam nieraz dali, dali nam somsiady chleb na świenta abo i zawołali, dali zimnioków, dali chleba. Teraz jest świat pienkny, ale ludzie nie ci.
Informatorki z Wierzbanowej oprócz dań z pęczaku wymieniły zupy z „puszczanymi” kluskami i kompot z suszu. Ryby przez bardzo długi czas stanowiły
rarytas, szczególnie, że ich poławianie w potokach było trudne, a do tego – niedozwolone, por:
C: Skoro jesteśmy przy tym Bożym Narodzeniu, to jak tam na Wigilię, co tam
się robiło na Wigilię, jakie tam były dania?
A: Nooo, to tam krup nagotowali.
B: Krup z grochem ugotowali i robili takie… były suszone owoce, takie jabka,
śliwki, no i grzyb suszony, i to z tego robili tako zupe, to gotowali, jak juz to
sie wygotowało, tak jakby z tym kómpotem to wszystko, to późniyj robili takie
kluski z jajkiem, takie jakby puscane, takie na łyżku brali i tak puscali takie,
takie, tak na to [...].
A: To puscanki sie nazywało, tak robili jesce na co dzień, pół na pół z wodom,
to dzieci już miały na śniadanie.
C: A to się mieszało te suszone owoce z grzybami?
A: Nie, nie, nie, gotowało się razem.
B: Tak, razem sie gotowało: jabka suszone, jabka i gruszki suszone i w to grzybki
suszone i to potem posłodzili.
A: A to my z grzybami nie gotowali, posłodzili to, zeby było słodkie, i tam pod
koniec, jak gotowali, to posłodzili i takie to właśnie jadło, z tymi puscanymi
kluskami.
C: I to było jedyne? Nie, były jeszcze inne?
240
Tradycje związaneze świętami Bożego Narodzenia
B: Nieee, tam były jesce ziemniaki.
A: Grochu ugotowali, z czerwonym borscem, to pamientam, jesce tak troszku,
później to i ryby miałaś to jakoś je zrobiła, ale to już późniyj było, to późniyj.
C: Ale ryby to jest chyba nowość. Ale rybę to kupowałyście, czy to tutaj z tych
potoków łapali?
B: A łapali, z potoku łapali, łapali.
Resztki z wigilijnej kolacji razem z kawałkami opłatka dawało się do zjedzenia
zwierzętom gospodarskim:
A: Przy Bożym Narodzeniu też taki jeszcze był zwyczaj, że sie wynosiło dla
zwierzont po kolacji, co zostało, to sie wynosiło resztki dla zwierzont, gdzieś
tam po stodole, gdzieś tam… [...].
B: u nas tylko sie dawało te kolorowe opłatki mućkom, żeby sie dobrze chowały.
241
Klaudia Oracz
OBRZęDOWOśĆ RODZINNA
Chrzty, wesela i pogrzeby to uroczystości szczególnie ważne dla każdej społeczności. Mieszkańcy gminy Wiśniowa każdą z tych okazji obchodzili w wyjątkowy
dla siebie sposób, czego dowodem są liczne zachowane do dziś zwyczaje.
Chrzest
Ochrzczenie dziecka było oczywistym obowiązkiem rodziców, którzy musieli zadbać, aby szybko zostało przyjęte do grona wierzących. Wiązało się to z przekonaniem, że nieochrzczone niemowlę jest dużo bardziej narażone na niebezpieczeństwa,
zwłaszcza na uroki i powodowane nimi choroby. Innym ważnym powodem było to,
że zgodnie z tradycją matka nie chodziła do kościoła od porodu do chrztu dziecka.
Chrzty odbywały się zazwyczaj w niedzielę po sumie. Zdarzało się jednak, że
chrzczono w dni powszednie, po różańcu. Rodzice nie brali udziału w ceremonii,
dziecko do kościoła przynosili kumoska i kumoter – rodzice chrzestni. Wybierano ich
spośród najbliższej rodziny, czasem o trzymanie do chrztu proszono zamożniejszych
sąsiadów. Chrzestni cieszyli się później dużym szacunkiem, dziecko, podchodząc
do nich, zawsze całowało ich w rękę.
Kumoska podczas chrztu dawała dziecku prezent – kukiełkę, czyli specjalnie
wypiekane pieczywo. Miało ono kształt przeplatanego warkocza o długości ok.
1,5–2 m. Dawniej nie zwracano szczególnej uwagi na to, w co ubrać niemowlę do
chrztu. Owijano je po prostu w kocyk. Jednak istotnym elementem było przyozdobienie go gałązkami mirtu. Roślina ta, tak ważna dla mieszkańców, symbolizowała
niewinność i czystość dziecka.
Klaudia Oracz
Po skończonym nabożeństwie rodzicie chrzestni wracali z dzieckiem do domu.
Także w Wiśniowej są znane historie o tym, jak pijani kumowie zostawili niemowlę
w karczmie. Informatorzy zgodnie podkreślali, że nie organizowano większych
uroczystości z okazji chrztu. Do domu zapraszano najbliższą rodzinę na poczęstunek, podczas którego pito również wódkę.
Wesele
Przygotowanie do wesela rozpoczynały się zmówinami. Rodzice młodych ustalali
wysokość wiana oraz miejsce zamieszkania przyszłych małżonków. Majątek był
na tyle ważny, że – jak podają starsi informatorzy – małżeństwa często były kojarzone przez rodziców. To oni również szli zapraszać na wesele, choć ta praktyka
już w połowie XX w. właściwie zanikła. Zaproszenia oczywiście były tylko ustne.
Wesela odbywały się w poniedziałek lub we wtorek, nigdy w sobotę i niedzielę,
ponieważ „tak by zapili, ze nikt by na niedzielo nie przysed do kościoła”. Msze
odprawiano przed południem, jednak wszystkie obrzędy zaczynały się już z samego
rana. Najpierw goście od strony pana młodego spotykali się w jego rodzinnym
domu, gdzie częstowano ich buktą, kołaczem i białą kawą. Następnie cały orszak
weselny kierował się do domu młodej. Tam wywoływano pannę z chałupy, czyli
przyśpiewkami proszono, aby wyszła powitać przyszłego męża. Zdarzało się, że
zamiast młodej wychodziła jakaś inna osoba w przebraniu. Całej sytuacji towarzyszyły śpiewy starościn, starostów, druhów i druhen, tzw. przodki. Tak wspomina
to jeden z informatorów:
Było duzo przyśpiewek, zanim pani młoda wysła do pana młodego. Schodzili
sie nawet ci nieproseni, zeby zobocyć, jak sie ludzie schodzom.
Następnie odbywało się błogosławieństwo. Na stole stała święcona woda,
kropidło z mirtu i krzyż. Starosta wygłaszał przemowę, a rodzice panny młodej
i pana młodego błogosławili nowożeńców znakiem krzyża i dawali do ucałowania
pasyjkę. Wtedy też jako prezent na przyszłe wspólne życie młodzi otrzymywali
pieniądze.
W drodze do kościoła weselnicy napotykali tzw. bramy, organizowane najczęściej przez sąsiadów i przyjaciół pary młodej. Przez drogę przeciągano ustrojony
244
Obrzędowość rodzinna
sznurek, co uniemożliwiało przejazd wozów. Przebierańców stojących na bramie
należało przekupić wódką i kołaczem.
Po ślubie jechano do domu młodego, gdzie odbywało się wesele. Obejście na
tę okazję przystrajano gałązkami (najczęściej świerkowymi) i wstążkami z bibuły.
Najstarsi informatorzy wspominali o weselach w jednej izbie, w której jedzono
i tańczono. Po północy wyruszano do domu panny młodej, gdzie kontynuowano
zabawę. W latach 50. zeszłego wieku zaczęły się pojawiać tańcownice (rodzaj sceny
zbitej z desek), gdzie odbywała się zabawa weselna.
Najczęstszymi potrawami na weselu były: bukty, kołacze i jedno danie gorące.
Gotowano rosół z ziemniakami lub makaronem oraz wołowinę. Na przyjęcie zabijano również świnię, więc w bogatszych domach na stołach pojawiały się kiełbasy,
salceson i inne wędliny. Powszechnym zwyczajem było przynoszenie przez sąsiadów
i zaproszonych gości produktów, z których później przygotowywano weselne dania.
Wynajmowano także kucharkę, która gotowała na wesele. Niektóre z kucharek
znane były w całej okolicy.
Po obiedzie rozpoczynały się tańce. Zabawa weselna polegała na śpiewaniu
wymyślanych na bieżąco przyśpiewek. Odbywało się to na zasadzie żartobliwego przekomarzania się gości. Przyśpiewywało się też muzykantom, którzy grali
w tradycyjnym składzie: trąbka, skrzypce, klarnet i basy. Trzeba było przed nimi
stanąć, przypłacić (wrzucić pieniądze do basów), zaśpiewać i tupnąć. Główny
repertuar muzyki to: walce, polki, wściekłe polki i suwane polki. Pieniądze, które
kapela zebrała podczas drogi do kościoła, drogi powrotnej do domu oraz w trakcie
tańców, były jedyną zapłatą za grę.
Bardzo ważnym obrzędem weselnym były ocepiny, czyli przyjęcie panny młodej
do grona mężatek, por.:
Połozyli stołek, młoda siedziała i śpiewała starościna. I wyśpiewywała staroście,
ile dać ma wódki, to mu wyda paniom młodom. Jak przyniósł wódke, to brał
paniom młodom.
Następnie druhny i starościny odśpiewywały przyśpiewki dotyczące życia
młodej – jako panny i jej przyszłych obowiązków – jako żony, por.:
245
Klaudia Oracz
Powiedz mi, powiedz, Zosiu kochana,
czemuś dziś pięknie jest ubrana.
Czemu u ciebie tak gości wiele,
toż pewnie twoje dziś wesele.
Czy tobie nie żal tego wianeczka,
W którym musisz przestać chodzić
Już ci się, Zosiu, wszystko skończyło,
Przestałaś już chłopców zwodzić.
Po przyśpiewkach najbliższa starościna (chrzestna matka) zdejmowała z głowy
młodej wianek i zawiązywała chustkę tybetową. Ocepiny trwały czasem długo,
w zależności od liczby przyśpiewek. Kierowane były nie tylko do młodej, ale
także do młodego. Miały najczęściej formę wskazówek, jak ma traktować swoją
żonę, por.:
Pamientaj Stasieniu, żebyś jej nie bijoł, boś jej nie kołysoł, ani nie powijoł.
Jak ciebie bedzie bijoł, jest na to porada, weź trutke na scury i otrujes dziada.
A jak go otrujes, niewielkie mos społy, złapies go za nogi i wciongnies w podoły.
Bywało, że zabawę weselną przerywali goście, którzy nie był zaproszeni, tzw.
słaza, por.:
Przysed wiecór, to wszystko szło, panny, chodoki, zonaci. Wszyscy. Przyśli
słazoki, wchodzili i prosili, ze chcom sie zabawić. Orkiestra mówiła, ile majom
casu, weselnicy schodzili, płacili muzyce, bawili sie razem z paniom młodom,
ale bez weselników, później dostali placki i wódke.
Czasem konsekwencją przybycia słazoków były kłótnie, a nawet bijatyki.
Szczególne znaczenie i symbolikę miał strój panny młodej – była ubrana w białą
suknie obficie przystrojoną mirtem: „Mirtu było tyle na nij, ze by sie krowa napasła”.
Kolor oczywiście świadczył o czystości młodej, a mirt dodatkowo, jak podkreślają
informatorzy, miał jej zapewnić szczęście. Kobieta musiała wyglądać skromnie,
nie zakładała korali i pereł, gdyż „ile pereł, tyle łez by wylewała”. Na głowie miała
symbole dziewictwa – wianek z welonem ozdobiony mirtem.
246
Obrzędowość rodzinna
Strój weselników najczęściej był dosyć skromny. Kobiety zakładały to, co
miały w domu. Wiele z nich przychodziło po krakowsku – w stroju ludowym,
a więc w gorsecie, spódnicy w kwiaty i wyszywanej kolorowo na rękawach koszuli
obrobionej szydełkiem. Ważnym elementem były chustki, bez których zamężne
kobiety nie mogły pojawić się publicznie.
Zabawa weselna zazwyczaj trwała jeden dzień. Czasem urządzano poprawiny,
na które zapraszano jedynie najbliższą rodzinę. Najczęściej odbywały się one bez
muzyki.
Pogrzeb
Tradycje pogrzebowe powoli zanikają, co jest związane z tym, że ciało przechowuje
się w kostnicy. Dawniej zmarłego przez 3 dni pozostawiano w domu. Domownicy
czuwali przy umierającym. Obowiązkowo zapalano gromnicę i modlono się na
różańcu. W chwili śmierci zatrzymywano zegar na znak tego, że dla tej osoby czas
na ziemi już się skończył (nakręcano go dopiero po powrocie z pogrzebu). Wtedy
należało również przewiązać krowy w stajni z jednego miejsca na drugie.
Przygotowaniem ciała do pogrzebu zajmowali się domownicy. Szczególną
wagę do stroju zmarłego przywiązywano, gdy umarła młoda mężatka. ubierano
ją tak, jak wyglądała w dniu ślubu. Nieboszczyka umieszczano w otwartej trumnie
w osobnym pokoju, do którego przychodzili modlący się żałobnicy. Informatorzy
zwracali uwagę na to, że w Wiśniowej nie było tradycji wspólnej modlitwy przy
trumnie. Każdy, kto chciał się pożegnać ze zmarłym, robił to, podchodząc i modląc
się w ciszy. Niektórzy wkładali do kieszeni nieboszczyka pieniądze, a do trumny
książeczkę do modlitwy i różaniec.
Podczas wyprowadzania ciała z domu należało pamiętać o trzykrotnym uderzeniu trumną o próg. Towarzyszyły temu słowa „Zostańcie z Bogiem”. W ten sposób
zmarły żegnał się z miejscem, w którym żył. Następnie trumnę przenoszono na
furę i wieziono do kościoła. Orszak żałobników był prowadzony przez śpiywoka.
Przez całą drogę intonował on pieśni pogrzebowe – kościelne, ale też odnoszące
się do życia zmarłego. Często niektóre z nich sam układał. Po pogrzebie odbywała
się stypa w domu zmarłego.
247
Monika Brytan
O STRACHACH, uROKACH I ZIOłOLECZNICTWIE
Ludowa wizja świata niezmiennie zadziwia i fascynuje językoznawców, etnologów
i folklorystów. Nie inaczej jest w gminie Wiśniowa, gdzie strachy, uroki, a nawet
śmierć (mowa tu o postaci) są stałym składnikiem opowieści starszego pokolenia.
Znajdziemy w nich także informacje o diabłach i demonach. Można się w tym
doszukiwać zarówno wątków stricte chrześcijańskich, jak i śladów dawnych, przedchrześcijańskich wierzeń1, które nie zawsze są uświadomione. Na przykład młode
matki, pouczane przez babcie, przywiązują czerwoną wstążeczkę do wózka swojego
nowonarodzonego dziecka, często nie wiedząc, że czerwień to kolor o właściwościach apotropeicznych, antydemonicznych. We wspomnieniach mieszkańców
Węglówki, Lipnika i Wiśniowej jest mowa o ludziach, którzy mają zły wzrok lub
źle im z oczu patrzy, chodzi tu o rzucanie uroków. Najbardziej na tego typu działania
są narażone dzieci i małe zwierzęta, ale zdarzało się, że ktoś rzucał urok z zazdrości.
Ochronę przed urokiem mogło zapewnić posiadanie czegoś czerwonego, stąd wiązanie wstążek na dziecięcych łóżeczkach i wózkach oraz zawieszanie dzwonków na
tasiemce o tym samym kolorze na szyi zwierzęcia. Gdy jednak urok został rzucony,
trzeba było go odczynić. Nie wszyscy potrafili to zrobić, por. relacje z Lipnika:
Komusik sie spodoboł na tym weselu i popatrzył nieładnie, ni ma choroby ani
nic, takie poburzenie. I mówio tak, na cole zrobić trzy razy krzyzyk, na piersiak
trzy razy krzyzyk, tu na dłoniak po trzy razy i napić sie trzy razy ty wody, z tyk
wugielków. Jak pod blachom sie utli, to tych wugielków trzeba wzionć dziewinć.
1
L. Stomma, Antropologia kultury wsi polskiej XIX wieku, Warszawa 1986, s. 159.
Monika Brytan
Wszystkie wugielki posły na dno, jak jest urok to pływjo po dnie, a jak pływajo
po wierchu, to nie jest urok. Jak wszystkie ido na dno, to juz jes coś strasnygo.
Koleżanka z Myślonic tyz wierzyła i kiedyś mówi do mnie tak: tak mnie głowa
i brzuch boli, chyba mom urok, no i wzieła, ale óna znów ze zopołków wzieła,
bo nie poliła w drewnie ani nic, bo mo centralne. Tylko ze zopołków, tylko
ze zopołków, jak upoliła te pałecki to do wody, no i wypiła to wode i na pole
posła wylać to wode za siebie.
Zauroczonemu zwierzęciu, jak stwierdziła mieszkanka Poznachowic Dolnych,
można podać napar z ziół, które znajdowały się w bukiecie sporządzonym na święto
Matki Boskiej Zielnej. Według wierzeń miał on mieć w sobie moce magiczne
i oczyszczające, a przede wszystkim był poświęcony, co działało korzystnie i miało
przynieść Bożą ochronę. urok, który rzucono na głos, można było odbić, wypowiadając słowa: „niech się to obróci przeciwko tobie”. Dziś ludzie nadal wierzą w uroki,
ale mówią, że jest ich mniej niż dawniej, bo „nik nie kce źle na nikogo patrzyć”.
Brak dostępu do medycyny sprawiał, że zapadanie na choroby przypisywano
urokom. W takich sytuacjach sięgano również do medycyny naturalnej, np.: na
otwartą ranę lub opuchliznę przykładano babkę (Plantago major L.). W przypadku
problemów trawiennych podawano napar z piołunu, cyntorii (ogpol. centorii), rumianku bądź scekaju. Herbatę z kajek (czyli pąków dzikiej róży) lub lipiny stosowano
na przeziębienie. Natomiast macierzankę podawano krowie, która się wycieliła, aby
oczyścić jej organizm. Zaskakujący sposób radzenia sobie z tak zwanymi gorzelami
(dolegliwościami związanymi z funkcjonowaniem tarczycy) zanotowano w Lipniku
– aby gorzele zniknęły całkowicie, należało potrzeć je ręką nieboszczyka. Nikogo
nie zaskakiwało, że takim zabiegom poddawano również dzieci, por.:
Było tak, jakem był młody chłopok, młodym był, mama chodziło po krowo. No
i jo dostołem takie jakby dwa gorzele. No i tam ktosik mamie mówił tak: zeby
posła, kto umrze, i zeby do trzeciygo razu tom rokom sie tu trocić. I umarła
moja babka, i óna umarła, i wzioni mnie, to było za Mnimca chyba, i mama
mnie niesła na plecach, no i zem zaset do ty babki, i jo jo uźrałem, jo jom
lubioł, babka mnie lubiała, alem sie boł. Miała ruce tak na piersiach załozone.
No i zrobiłem nogami, ze ja nie kcu, ze sie boju, ze roka zimno, ze ja nie kcu,
250
O strachach, urokach i ziołolecznictwie
no ale ciotka goda tak: przeciez ładny chopok z ciebie i jak urośnies, to cie
dziewcyny nie bedo kcieć, takiego gorzela, a babka ci to wszystko zakóńcy, nie
bedzie. No i namówiły mnie, i trociłem, i pieknie sie goiło, goiło i skóńcyło sie.
Ciekawy sposób radzenia sobie z chorobami gardła zanotowano również
w Węglówce – gdy zaczynało boleć, należało połknąć płomień z gromnicy, którą
chrzestny trzymał w czasie chrztu.
W gminie Wiśniowa są powtarzane również liczne historie o czarnej magii
i diabłach. Według opowieści mieszkańców Lipnika po wsi krążyła corno ksiuga
z carnom magijom, w której zapisane były niedozwolone zaklęcia, za ich pomocą
można było zaprzedać dusze demonom, por.:
A: Opowiem, jak jo był u wujka. I ten wujek mioł corno magiju. Corno magiju
umioł.
B: No, ale co to było to corno magija?
A: To było z diobłom do cynienio. Ciasno od diałbów było. Nie wierz w zodne
mamuny, ino wierz w Boga.
Opowieści dotyczących diabła jest więcej, oto jedna z nich zanotowana podczas
badań terenowych w Lipniku:
Jesce jes tako świnio Góra w Kobielniku, a było tak, ze we Wiśniowy juz był
kościół, a jak Palmowo Niedziela, to jak zwykle takie chłopocki, jak który, to
robili takie palmy wielgie, no to buch jedyn drugimu i tam spisowoł diaboł
grzychy, który tam buchnuł tego cy co, to juz spisoł. A jak mu juz brakowało
skóry, bo na taki bycy skórze spisowoł, a brakowało mu, a stoł koło filora, blisko
filora, jak sie właziło tymi małemi drzwiami do kościoła. I naciogoł to skóru,
a tam jedyn taki był, ze wiedzioł, ze widzioł tylko ón tego diobła. No i ośmioł
sie, bo sie urwała ta skóra, buchnoł głowom o tego filora, no i juz go zapisoł,
bo sie ośmioł w kościele. Ale przypomnioł sobie, ze tam zostawioł piniondze
na świniyj Górze do słonka, zeby mu sie susyły, zeby nie stuchniały. A ta
z Kobielnika wiedziała, ze ón w Palmowo Niedziele posed do Wiśniowy, posła
po te piniodze, ale diaboł jak diaboł, tu był i tam był, i wse był, i widzi, ze mu
ukradła i jesce tela lecioł za niom, i jak óna zawiyrała drzwi, to jyj trzasnuł tymi
251
Monika Brytan
drzwiami i ucioł jyj pietu. Późni posła na spowiedź i spowiadała sie, ze tak i tak
do klasztoru do Szczyrzyca, a stond cały przeor cy jaki godo, zeby oddała te
piniudze na klosztór. I niós dioboł trzy kaminie. Jedyn gdzieś tom, jo nie był.
A jedyn tu był w Kobielniku, ino sie rozlecioł na brzegu. A trzeci nie wiom
gdzie. Niós rozbić ten klasztór, ale kogut zapioł i wylatywały mu te kaminie.
W Wiśniowej i okolicznych wsiach można się również natknąć na opowieści o demonach, dusiołkach, boginkach, tajemniczych światełkach i topielcach.
Mieszkańcy Glichowa twierdzą, że stwory te straszyły i płoszyły konie. Tłumaczono sobie, że są to dusze proszące o modlitwę, które nie dostały się do nieba,
por. relacje z Lipnika:
1. Jo wom opowiom, było tak, ze ojciec, bo jo juz strachów nie widzioł, to
chłodziły w nocy, po tyk górak, po takik górkak i światełka świeciły. Jak im
nic nie robiuł i sło sie tam od susiadów cy gdzie, co kawołek, co kilometer,
róznie sie trafiało, to jak nic nie robiuł, to przesed i posed, a jak tam nieładnie
mówiuł, pocałuj mnie w tyłek albo jak, to jak łupło! To sie dowiedzioł, ze było.
2. A: Z opowiadań dawnych to kruca fuks tych dusiołków, tych straszydeł,
światełek to było w jasne pierony różnych.
B: A te dusiołki to co to było?
A: To taki jakby sen, człowiek był taki, coś by weszło na ciebie i dusiło cie.
Wierzono, że śmierć daje znaki lub zwiastuje swoje przyjście. Dwie mieszkanki
Wierzbanowej twierdziły, że widziały postać zaglądającą przez okna do sąsiedniego
domu. Jak się okazało, była to śmierć, która przyszła po ich sąsiadkę. Również sny
przepowiadały tragiczne wydarzenia, por. z Lipnika:
Społem w nocy i śnije sie mi tak: ze tam, co jes tam u góry, jechała Zośka poróm
koni, a ón siod na siodle i tak sie trzymoł i dała nom cosik, i cosik jesce do nas
godała, a ón goda: patrz koni. I jo sie obudził w nocy i wołom: Ty śpisz!? A óna
tu spała, a jo haj i godo: spałam, aleś mnie obudziuł, zapamientoj dobrze ton
sen, bo tam bedzie cy za miesionc, cy za rok, cy za tydzioń, tam bedzie strasny
wypadek w tym miejscu, w granicach tam. No i usło rok. Jo posed haj do siostry
252
O strachach, urokach i ziołolecznictwie
i siedzu, i siedzu, bom sie tak lubioł zasiedzieć, zapodwórkować. I sie pytom:
a wiela godzin? A dziesiónta za pietnaście, jakzem wysed nad dom, tom juz
widzioł cerwone światło.
Wierzono również, że gdy w snach pojawia się ktoś zmarły, to należy się
pomodlić za jego duszę, aby przynieść mu ulgę. Wiśniowianie często opowiadają
o mężczyźnie, który ich zdaniem przewoził śmierć wozem. Z niewyjaśnionej
przyczyny konie zatrzymały się przy jednym z domów i nie chciały ruszyć. Zrobiły
to dopiero wtedy, gdy wóz zrobił się nieco cięższy. Po chwili znów się zatrzymały
i odjechały. Według opowiadających konie czekały na śmierć, aby przewieźć ją do
następnego domu, w którym zmarła starsza kobieta.
Z innych przesądów – kobieta w stanie błogosławionym była surowo przestrzegana przed podchodzeniem do nieboszczyka, ponieważ dziecko mogłoby urodzić
się blade. Ponadto nie mogła zawiązywać ani rozwiązywać supełków, gdyż groziło
to zaplątaniem się dziecka w pępowinę. Zabraniano jej także przechodzenia pod
drabiną, ponieważ stwarzało to niebezpieczeństwo poronienia.
Niektóre wierzenia i przesądy do dzisiaj przetrwały w Wiśniowej i okolicy. Ludzie
nadal wierzą w przesądy i uroki, jednak nie tak mocno jak kiedyś, dziś sposoby na
odczynianie uroków znają tylko najstarsi mieszkańcy wsi. Niestety wraz z najstarszym pokoleniem odchodzą one w zapomnienie.
Wyobrażenia o demonach, choć należą już do przeszłości, nadal wzbudzają
wiele emocji, a mieszkańcy gminy często powracają do nich w opowieściach. Opowieści te tworzą unikalny folklor słowny okolicy i są przekazywane z pokolenia na
pokolenia. Niektóre z nich, tak jak np. opowieść o diable, który niósł z Kobielnika
trzy kamienie aby zniszczyć klasztor w Szczyrzycu, tłumaczą powstawanie miejsc
(Diabelski Kamień w Szczrzycu) czy niezwykłe zjawiska przyrody.
253
Aneta Kołodziejczyk
DZIAłALNOśĆ PARTyZANTóW I PACyFIKACJA
OCZAMI MIESZKAŃCóW
II wojna światowa to temat bezustannie powracający i ciągle żywy w pamięci
mieszkańców gminy Wiśniowa. Wskazuje na to częstotliwość, z jaką zagadnienie
to pojawiało się podczas wywiadów, zwłaszcza z osobami, które przeżyły wojnę. We
wspomnieniach przeważa głównie problem działalności oddziałów partyzanckich
na tym terenie i ich wpływu na życie codzienne ludności cywilnej, a także, w jeszcze
większym stopniu, pacyfikacja Wiśniowej i pożar w Lipniku 18 września 1944 r.
Tego dnia w stronę Wiśniowej skierowano kolumnę niemiecką, w skład której
weszły formacje SS z Tymbarku i Wadowic, siły policyjno-wojskowe ze Szkoły
Dowódców Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Rabce, część 23.
operacyjnego pułku policji z Krakowa, a także wszystkie oddziały z Myślenic
i okolicy 1. Rzeź bezbronnej ludności cywilnej rozpoczęła się od wczesnych godzin
porannych. Tak zdarzenia z 18 września opisuje jeden z mieszkańców Wiśniowej:
No wienc ludzie sie nie spodziewali, wyjechali rano do, to była połowa września,
do pracy, dzieci pasły krowy. No i przyjechała kolumna wojska, samochodów,
zatrzymali sie koło Krzysztorówki. Zatrzymali sie, wysiedli z tych samochodów,
przeszli przez droge i kogo żywego napotkali to, no, to strzelali. Jak doszli do
ostatnich domów, tam już pod las prawie, to właścicieli tego domu wrzucili
żywcem do ognia. Dzieci takie małe, od maleństwa w kołysce – zastrzelili,
przebili bagnetem i nie było litości.
D. Dyląg, Zgrupowanie oddziałów partyzanckich myślenickiego Obwodu Armii Krajowej „Murawa”,
„Zeszyty Historyczne WiN-u” 36, 2012, s. 22.
1
Aneta Kołodziejczyk
Wspomniane najmłodsze ofiary tej zbrodni to: sześciomiesięczny Jan Warmuz,
roczny Bronisław Dominik; Aleksander Murzyn i Stanisław Warmuz, obaj w wieku
trzech lat, a także Zofia Kowal i Julian Dominik, którzy mieli po cztery lata. Tego
dnia w Wiśniowej łącznie zabito siedemdziesiąt siedem osób, w tym osiemnaścioro dzieci poniżej dziesiątego roku życia 2. Ich mogiła zbiorowa znajduje się na
cmentarzu w Wiśniowej.
Po południu tego samego dnia siły niemieckie skierowano do Lipnika. Dla
mieszkańców wsi było to wielkie zaskoczenie, o czym świadczy to, że pozostali
w domach w trakcie pacyfikacji Wiśniowej. Jedna z informatorek, która przeżyła
pożar wsi jako siedmioletnia dziewczynka, wyjaśniła, że choć była możliwość
ucieczki do lasu, to nie zdecydowano się na nią. Wpływ na to miały wydarzenia
z niedzieli 17 września, kiedy niemieccy żołnierze odnaleźli w Lipniku kilka samochodów należących do partyzantów. Karą było podpalenie niektórych gospodarstw 3,
dlatego też nie spodziewano się, że powrót wojsk okupanta nastąpi tak szybko:
[…] bo my mieli szanse ucieknonć, bo jak w Wiśniowej strzelali, to przecież
ludzie mogli pouciekać. Ale słuchojcie, to był poniedziałek, a w niedziele
przyjechali, już był napad na Lipnik i cały Popod Las spalili, a spalili około
trzydzieści chałup, zabili czterech chłopów, bo sie nie schowali, a jak chłop to
od razu strzelili, bo to, że partyzant, nie, i jednom babe 4. A my właśnie w tom,
tom niedziele, co Popod Las spolili, najechali, tam już było widać, jak sie poli,
jaka tragedia. To my znów wzieni te krowy, gdzie my byli w tym potoku w Poznachowicach i tam my byli, no a w tom, co było najgorzej, w poniedziałek,
to nigdzie nie uciekli, nikt.
Na wieść o zbliżających się samochodach mężczyźni, w obawie o życie, ukryli się
w lesie, pozostawiając kobiety i dzieci. Spalenie wsi poprzedzone było rabunkiem
inwentarza żywego, a także konfiskatą cenniejszych przedmiotów. Po tym wszystTamże.
Tamże, s. 86–87.
4
Zob. W. Banach, Z. Lenartowicz, A. Płonka, T. ślósarz, M. Żaba, dz. cyt., s. 121–128. Tego dnia
w Lipniku zginęła tylko jedna osoba – Regina Batko. śmierć, wspomnianych wyżej czerech mężczyzn
i kobiety, miała miejsce dzień później, 18 września, wtedy to zamordowano Wojciecha i Ludwika
Burkatowych, Stanisława Paryla, Józefa Szymoniaka i Kunegundę Olesek.
2
3
256
Działalność partyzantów i pacyfikacja oczami mieszkańców
kim Niemcy podpalali kolejne zabudowania. Mieszkańcy w milczeniu musieli
przyglądać się, jak dorobek ich życia znika w płomieniach. Spłonęło łącznie sto
dwadzieścia sześć zabudowań:
Ale Jezu, jak ten Lipnik sie palił, to bym nikomu nie życzyła tego widzieć. Jak
bydło rycało, jak psy wyły, bo sie paliły na żywo, przecież ich nikt nie odpioł,
jeno każdy uciekł. Ale jakie leciały te, bo przecież dawniej, to nie było w ogóle takich murowanych domów, no wszystko było drewniane przed wojnom,
wszystko drewniane i słomom kryte, to jak te kopcie słomy leciały, jaki był
smród.
Sytuacja ludności po pożarze była tragiczna. Zwierzęta, których nie zrabowano,
spaliły się żywcem. Spłonęły również zapasy żywności, ocalały jedynie rośliny
okopowe. Lipniczanie przetrwali ciężką zimę dzięki pomocy rodzin i mieszkańców
sąsiednich wsi, co podkreśla jedna z informatorek:
A: Ale to ludzie przyjmowali tych, co uciekali?
B: A co mieli zrobić, przyjmowali, no tak. I w jednym, jednom izbe ma, ale
przyjoł wszystkich, bo to była bieda straszna. Zima okropno była, a tu nie ma
nic. Wszystko spalone. Tragedia to jest okropna. Ja, jako dziecko, to przeżyłam,
siedem lat miałam, no, w szkole byłam, może dwa tygodnie byłam, bo się spaliła
szkoła i skończyło się chodzenie, nie było szkoły w ogóle.
Akcja pacyfikacyjna była konsekwencją działań podejmowanych przez miejscowe
oddziały partyzanckie, a także karą za pomoc, jaką udzielała im ludność cywilna.
Początki ruchu oporu w Wiśniowej, która w czasie wojny stanowiła część gminy
Raciechowice, sięgają już jesieni 1939 r. Wtedy wiśniowianie na własną rękę zaczęli
tworzyć organizację podziemną, która podporządkowała się Służbie Zwycięstwu
Polski (SZP), a następnie Związkowi Walki Zbrojnej (ZWZ), przemianowanemu
w lutym 1942 r. na Armię Krajową (AK) 5.
Obszar gminy Raciechowice bezpośrednio podlegał komendantowi obwodu myślenickiego Ludwikowi Grodzickiemu „Bronisławowi”, który pod koniec
5
Tamże, s. 7–13.
257
Aneta Kołodziejczyk
kwietnia 1944 r. został aresztowany. Na jego następcę wybrano podporucznika
Wincentego Horodyńskiego „Kościeszę”. 3 lipca 1944 r. powołał on zgrupowanie
oddziałów partyzanckich myślenickiego Obwodu Armii Krajowej „Murawa” 6.
W szczytowym okresie, w początkach września 1944 r., w jego skład wchodziło
łącznie dziesięć oddziałów partyzanckich: „Odwet” („Halniak”), „Prąd”, „Szum”
(„Żółw”), „Dąb”, „Potok”, „Szczerbiec”, „Szkoleniowy”, „śmiały”, „Lisowczycy”
(„Policyjny”) i „Pościg”. Obok nich działała również tzw. terenówka, w której skład
wchodziły trzy bataliony. Pierwszy z nich operował w rejonie Dobczyc i Raciechowic, drugi w Myślenicach i Pcimiu, trzeci w okolicy Wiśniowej i Węglówki 7.
Oddziały te podejmowały regularną walkę z okupantem – rabowały broń,
samochody, a także atakowały lokalne oddziały Wehrmachtu i posterunki policji.
Jedną z takich akcji wspomina mieszkaniec Węglówki:
Jak jechali Niemce, mieli tam jechać na Dobczyce, no tam takie pancerne auta
mieli, no i wojsko, dużo wojska. No to sie dowiedzieli partyzanci, że pojadom
Niemce w te i w te, o tej godzinie, poderżli kilka drzewa, na droge spuścili.
No to jadom Niemce, no nie da sie jechać, trzeba było powychodzić i usuwać
drzewo, a partyzanci se byli w takich krzewach, tam w lesie z karabinami
maszynowymi, no utłukli dużo tych Niemców, zabrali se auta, karabiny, amunicyjo i pod Lipnik. Tam jest taka góra, Kamiennik sie nazywa, i tam mieli
taki magazyn na te łupy niemieckie.
Prowadzono również sabotaż gospodarczy, paląc księgi gminne, w których
rejestrowano ilość przymusowych dostaw produktów rolnych, do których zobowiązani byli właściciele gospodarstw. Kontyngenty, ściągane przez okupanta siłą,
były prawdziwą zmorą polskiej wsi, zwłaszcza u schyłku wojny, kiedy wyniszczone
gospodarstwa dawały coraz mniej plonów, a narzucane normy kontyngentowe
stale podwyższano. Skutkiem tego był oczywiście głód, o którym informatorzy
wielokrotnie wspominali.
Z niedostatkiem żywności borykali się również partyzanci, dlatego zdarzały się przypadki zabierania jedzenia od miejscowej ludności siłą. Ponadto
6
7
D. Dyląg, dz. cyt., s. 1–2.
Tamże, s. 1–5.
258
Działalność partyzantów i pacyfikacja oczami mieszkańców
mieszkańcy zmuszani byli do udzielania noclegów i ukrywania partyzantów
przed wojskiem niemieckim:
Tutaj wszystko, co ta partyzantka tutaj była, co tu przychodzili, nocami tu
było bez przerwy. u nas w domu to było po osiemdziesiont ludzi na noc,
stodoła, izby wszystko pozajmowane.
Jedna z informatorek wspomniała, że jej ojciec, z zawodu szewc, naprawiał partyzantom buty. Z innej relacji wynika, iż kobiety cerowały im również podniszczone
mundury.
Partyzanci odgrywali istotną rolę w życiu społecznym wsi – w pamięci ludzi
pozostały zwłaszcza obrazy partyzanckich mszy świętych:
Ale jak ci partyzanci, jak zaśpiewali Boże coś Polske, to ja to dzisiaj, do dziś ja to
słysze, to sie widziało ten las huczał tak strasznie, a ile tu przychodziło z tego,
z Lipnika ludzi, co na tom msze, co sie nie mogli nasłuchać.
Pamiętne były również pogrzeby poległych w walce:
A jak pogrzeb szedł „Burzy” 8, nie, zabili. Pamiętam, jak tata opowiadał, że zabili
partyzanta i tak dużo, no ludzi, nie. Pogrzeb „Burzy” obstawione wszystko, bo
jakby Niemcy, na, to by wszyscy, wszystkich by wystrzelali, nie.
Niestety, Niemcy wiedzieli, że miejscowa ludność utrzymuje stałe kontakty z partyzantami, dlatego mieszkańcy skazani byli na kontrole hitlerowców i życie w ciągłym strachu o siebie i najbliższych. Za akcje przeciwko okupantowi karę ponosili
cywile, których brutalnie mordowano i wysyłano do obozów pracy. Najwyższą cenę
zapłacili w czasie wrześniowej pacyfikacji, której jedną z głównych przyczyn była
przegrana Niemców w bitwie z 12 września 1944 r. w rejonie Zasani, Trzemeśni
i mostu glichowskiego 9. Dlatego też stosunki pomiędzy partyzantami a ludnością
8
Zob. tamże, s. 7. Władysław Czyż „Burza” został śmiertelnie postrzelony podczas akcji 10 sierpnia
1944 r. Jego pogrzeb odbył się 13 sierpnia na Grodzisku, obecnie ciało spoczywa na cmentarzu w Raciechowicach.
9
Tamże, s. 15–19; Z. Horodyńska, Dziennik „Stokłosy” 1944. Dokument działań zbrojnych myślenickiego
259
Aneta Kołodziejczyk
bywały napięte. Pojawiało się zrozumiałe poczucie krzywdy i niesprawiedliwości.
Część Polaków do walk z okupantem odnosiła się z wrogością, posuwając się nawet
do donosicielstwa, co potwierdzają rozmowy z informatorami.
Wśród opowieści o wojnie, co ciekawe, odnaleźć można również historie świadczące o tym, że część Niemców decydowała się pomagać Polakom. Zamordowana
została z tego powodu m.in. kobieta pochodzenia niemieckiego, która gotowała
partyzantom obiady:
u nas tutaj pod okno przychodzili, a one im w okno podawali, a były dwie,
jedna była Niemka, drugo była Polka. One gotowały ten obiad, najwiencej
wydawały. To Niemko później zamordowali w straszny sposób, ale Niemcy,
za to, ze, ze tu była przy partyzantach.
Inna informatorka wspomina, że gdy była kilkuletnią dziewczynką, jeden z żołnierzy niemieckich uratował jej życie:
Jak była ta pacyfikacja we Wiśniowej, matko świento, jechali rano, ja poszłam
do osiedla, oni mnie dogonili najpierw, wysiadli na gościńcu i tak ido za rzeko, przez rzeko i tak sie strasznie darli na mnie: Halt! Halt! Halt! A ja to nie
wiedziałam, co to jest. Obtoczyli mnie wszyscy, w środku stojo i tak patrzo na
każdego jednego. I tak stojo, i nie wypuszczajo mnie, chyba z godzine mnie
trzymali. Jeden doszedł, ostatni tam na końcu stał, wlazł do środka, odgarnoł
ich, mnie wzion pod pacho, wyprowadził mi i gada mi – idź.
Nie było to ich ostatnie spotkanie, bowiem po wojnie ocalała spotkała tego żołnierza ponownie w PGR-ze pod Szczecinem, gdzie pracował jako brygadzista. Po
bliższym poznaniu okazało się, że był to człowiek wierzący, który dbał o swoich
pracowników, a na wojnę poszedł wbrew swojej woli.
obwodu Armii Krajowej, z upoważnienia autorki wstępem i objaśnieniami opatrzył D. Dyląg, Kraków
2004, s. 77–81.
260
TRANSKRyPCJE
GWARA
Jo, no to juz cołkiem po, po wiśniowsku godom. Chociozek była i w Krakowie
u państwa, i w Zakopanem u państwa, i nie tylko, na zachodzie jescek była tyz.
Ale jakoś nie dotarło do mnie ta, ta mowa. Ino tako jak we Wiśniowej.
ŻyCIE CODZIENNE
Do kościoła szło sie siedym kilometrów do Wiśniowyj na nogak, ale buty sie niesło
na rynce, bo jakby w nik zaszed do Wiśniwyj, to było juz po butak, a były ino jedne.
ł
Odbitki sie takie zrobiły na nogach, spynkane były, co sie krew loła nieroz, no i co?
Ale to wszystko sie przeżyło. Wszystko sie przeżyło. Tak było. A zjeś co? Tako
ławka była, drugie te takie ławki, co wkoło tego wszystko i łyżki, i jedna micha ło
takich łuchak, no i to żeby ino zjeść, żeby sie ino pojadło. A dzisioj? Nie wiadomo,
co zjeść, żeby smakowało, nie wiadomo, przebierajom to. My korpiele, zeby były,
kapusta, zeby ino było pojeść, zeby było coś, zeby sie zasycić. A ze szkoły, jak my
sły, nie zapomne nigdy, jak my kradły korpiele. Rosły tam, takie ze wsi korpiele
nasadzone były. No, a my takie głodne stale chodziły przecie, no to my porwały
po korpielu, łupie zymbami, jakie były dobre! No, ale tak było, zeby ino zjeść coś.
CHLEB
A: A czy u Pani w domu piekło się chleb?
B: Tak, tak! Ja przed tym, przed tym to był piec. Tam, u… w domu co byłam,
to miałam na cztery chleby. A tu miałam na sześć, alem przerobiała, jakem przerobiała wode, tom robiła centralne, no bo monż tutej, tu jest łazienka, no to były
potem na cztery. A teraz to już jes zlikwidowane, no bo… Sama sobie, komu bede
piec te chleby?
Chleb
A: A jak się robiło taki chleb?
B: No… no już jak było, już lepiej, bo jak sie mlekiem kwaśnym zarobiało,
czy, czy tego, to już był taki ten chleb pulchniejszy. I, i, i on… i naprawde, inaczej
smakował. No i wyrobiło sie, to były takie dziyzki, takie, zależy jak na, na tego,
abo niecki. No i sie wyrabiało taki chleb, siedzioł, musioł tam pokisieć ze, ze dwa,
ze dwie godziny, potem sie rozpalało w piecu tam tym drzewem, no i patrzeć aż
napaliło, to sie wygarneło ogień…
A: Czym się wygarniało?
B: Taki ciosek sie nazywał. Taki, taki, taki z desek, taki był zrobiony ciosek, na
takim kiju dłużkim, wygarneło sie, na łopate, dało sie wyngli… to, te, te, to paliło,
co sie paliło jeszcze, ten ogień dało sie pod blache.
A: A jak się sprawdzało, czy piec już jest rozgrzany?
B: Widziało sie, jak jest białe, po tyn, jak sie nazywało to, ja tego dawno…
podniebionie! No ten polot…, po tym, tego, co był tam. Bo jak gdzieś jeszcze
nie było dopalone, to zaraz carne było, to nie, jakby kominiorz tam wloz dopiero.
A: A ten dół w piecu, pamięta Pani, jak się nazywał?
B: Płyta.
A: Płyta?
B: No, płyta taka, to na tym chleb sie kładło. To było z takich… no to było
gliniane. No to musiało być z gliny, żeby to mogło sie tego. No jak sie za bardzo
zapaliło, to sie i nieroz chleb przypoloł! Bo to tu też wygarneło sie albo tego, a jak
sie za dużo zapaloł, to gazety kładli na wierzk, jak widzieli, że już, że to chleb
bardzo sie pali… ale musioł chleb być półtore godziny w piecu, musioł być.
A: A zanim się włożyło ciasto do pieca, to trzeba było zrobić jakiś znak na nim?
B: Tak, ale to sie już, to wieta wy, to na, na stolnicu, tu na tym wyrywało sie
tego chleba, bo, bo, bo obtertało sie go w monce, był taki jak, tego, okrongły, tak
jak były kłosołki takie, i z tego, słyszałyście o takich kłosołkach? To były takie, z,
plecione z… No, no i do takie kłosołki sie kładło, ón se rósł. No a tam sie paliło
w piecu. Potym sie kładło łopate… A łopeteście widziały tyż? Takie łopaty duże,
no i, i kładło sie tyn chleb, i go sie, troche… i potym sie go obmyło, troche, i my
tam robili krzyżyk.
A: Krzyżyk?
B: Krzyżyk na wierzchu. Albo łyżkom, no był, i tak robili tak, tak. Taki, na
samym wierzchu. No i ón. Czasem to sie popynkał tak, ze bokami to był popen264
Jedzenie na co dzień
kany, a czasem to był tak pienknie upieczony, że nic nie pynkło, nic, tak ładnie sie
upiekł, a czymu to było, to ja tyż nie wiem.
JEDZENIE NA CO DZIEŃ
A: Co Pani mama gotowała tak na co dzień?
B: O, jakie że to, dawno to sie sadziło korpiele! No, i te korpiele to zawsze
było… najbogaciyj to…, ale darzyły sie wtynczas, korpiele to, mówie pani, że takie
były, jak ja wiem co, były żółte i biołe, to biołe to były takie bardziyj pastewne,
a żółte to były jadalne, no to juz, jak przyszła jesień, no to, to my to jak my paśli
krowy, no to ta ziemnioków my kaj ugrzebali, polilimy, to my upiekli se ziemnioków i te korpiele my tyz tak nieroz piekli. Ale jak wiency, to my brali znowu i to,
to te korpiele, to stale zawsze rodzice zostawiali, tak bardziej te żółte. I w jesieni,
bo tego, bo tak to sie strasznie po tym dobrze śpi. A to było takie, jakbym wam
powiedziała, żebyście sie panie nie obraziły, ze z tego sie juz wysikoł i już nie było
nic! I był cłowiek głodny, jak ton pies jego tam przy budzie. No i takie jest, no
i tak było, ale i tak godali, bo to było… I nie było co! Jo, jak mro… to było dwa
morgi pola, było nas dziewiencioro, to se wyobrażocie co, co, jak tego. Na misce
sie jadło, tako ławka była, rodzice siedzieli, a my, dzieciska, to tak tego, a jak były
ziemnioki jako tam, tym omaścili tom słoninom, nie? No to my tak, tak, kazdy
kawałecek, kaj ta jest to skwarek, zeby było…
A: I z jednej miski?
B: Z jednej miski i ta, i drewnianemi łyżkami!
A: I była kolejność, kto pierwszy sięga?
B: Nie, nie, nie było kolejności, ino, jak mówie, dzieciska to wszystko patrzyło,
kaj jaki skwarek jest, zeby było. Tak. I chleba było bardzo mało.
A: Dzieci nie siedziały z dorosłymi przy stole?
B: To nie było przy stole, pani kochana, tylko tako ławka była, tak jak na, nie
była wies co, jak, jak te krzesła. Tako ławka, o czterech nogach, no i dembowa abo
bukowa, przeważnie była bukowa, z takiej deski grubej, na tym sie kłado… miski
były! Potym już, jak za mnie, to już były wiyncyj żelaza, a przedtem to były… były
ładne miski! Bo były gliniane! Takie ozdabiane były, pienkne, e to były pienkne
miski, teraz popatrze, to jest trocheczke ich majo ludzie, majo, no, no i na tako
miske dali abo kase ugotowali z razowe monki, ale nie było, mało było pszeniczki!
265
Jedzenie na święta
Ino tam było, orkis, jo teraz, tutaj mi somsiadka ze Skrzydlne przynosi z orkisu,
o, te, monke, to se nieraz ugotuje kase takie… to taka satysfakcja, no bo coś tam
było, bo no… Ale byli ludzie zdrowi!
JEDZENIE NA śWIęTA
A: A jak święta Bożego Narodzenia były, to coś się jadło lepszego?
B: Eeeeee, jak było strasnie duzo, jak było baraniny ugotowanej było, to na
mienso, na takie. Na Wielkanoc to jako na takie, jak co było, to kiełbasek kilo jak
kupili, to na tyle ludzi, to co to jest? To ani nie było dobrze… i nie mogli już sie
doczekać, kiedy to bedzie… Bo to dawno, to tradycja była też, było świencenie,
a w niedziele rano, to ukrajali po takim kawałecku te kiełbasy, bo to, potem że
gotowali krzanówke, nie? No i to kozali to skórke obrać, to sie musiało rence
zesmarować, nogi, zeby…
A: Tą kiełbasą?
B: Nieee, to skórkom, zeby gada nie ugryzła! Tak uważali, takie mieli tradycje
no, dlatego. A, a po tym…
A: A gada nie ugryzła to znaczy, co nie ugryzło?
B: No wąż abo żmila, abo coś takiygo, nie? No… a potem krzanówke gotowali,
na wiecz… na południe.
A: I z czego była chrzanówka, co się tam dawało oprócz chrzanu?
B: Boczek. Boczek, no i jakieś mienso, jak było takie, coś… coś do tego włożyli
a… wiencyj krzanu było. Chrzanu sie tam takie kawały grube, starło sie to i to
sie gotowało.
A: A pamięta Pani jeszcze jakieś takie tradycje, jak z tą kiełbasą?
B: A jak były obżynki, no to takie do, do, dożynanie, dożynki. Te, somsiedzi
w domach pomagali jedni drugim, bo teraz to co, kombajn wyjedzie, zasiece i już
po godzinie jest, dwie i jest zasiecone. A tak chodzili somsiedzi, jeden drugiemu
pomagali. No potem była gorzoła, no i wypili, placka, jak kaj gdzie było bogato,
to, to upiekli kołoce takie na łopacie duże, chleb tyz był na łopacie upiecony, z…
razowej monki było dodane, jak już kaj gdzieś kupili, jak kto już kaj pojechał gdzie
i kupił monki takie, tej peklowanej, no to dołożyli do tego ta, tuż byli rarytaty, ta
jak bukta była. A bukty dawno jak piekali, to na brytfannie, to tako była bukta,
rodzynki do tego dawali, to była zawsze gadali tak: dostaniesz bukty z rodzynkami.
266
Pomidory
POMIDORy
Nieraz jak se wspomne tu mojego somsiada. Piyrsze to byli tu organiści tutaj,
krajowie, łoni gospodarzyli dawno, piyrsze zasadzili pomidory w polu. Idziemy
z tym somsiadem tu z góry (łon juz nie żyje), śmialimy sie nieroz z tych pomidorów.
Idziemy, patrzymy, takie czerwone łowoce wiszo. łOn godo mi tak: „Wiesz co, ja
to póde, łurwie se jednygo, spróbuje, co to jest, ale jak sie to nazywo?”. Ja godom:
„Wiesz co, nie wiem”. Bo to piyrse dopiero było, piyrse! Po tej wojnie, ile to tymu
lat, jakoś niedługo, jak jo tu przysłam. No i posed urwoł jedno. […] ugryz, pieprznoł tym do potoka i gado: „Wies co, to niejadalne”. Takie ładnie wyglondało.
Ja mu godom tak: „Wiesz co, Staś? Trzeba było do reszta zjeść, do środka sie
trzeba była dostać, nie tak ugryzłeś i pieprznołeś do rzeki, do potoka”. […] Ale
potem juz zacynali wiencej, wiencej. Potem żona jego juz sadziła. Tak to nie było
nic ino korpiele i korpiele. No korpiele sadzili, to tez było dobre jedzynie. […] To
teżem sadziła buroki, karpiele, zimnioki i potem jarzyny, łogórki wszystkom tam
sadziła, wszystkom.
STRóJ LuDOWy, WyPOSAŻENIA KOśCIOłA
A: A te gorsety, to jakie miały wzory?
B: A różne kwiaty były haftowane, cekinki były, na tego koraliki… oj, mówie
Pani, że przepienkne były, przepienkne były.
A: A to można było po gorsecie poznać, kto z której wsi jest?
B: Nie, bo to przeważnie były wszystkie miały jednakowe. No i jak tego, to
całe oktoby w robotny dzień to biała… biała bluzka, bo nie zawsze sie szło po
krakowsku, z gorsetem, bo to tyż to był takie, jakby nie było, to już zasznurowało
sie, człowiek taki to cienżko oddychać było. No tak, od poniedziałku, od piontku,
w piontek, bo po Bożym Ciele… w Boże Ciało sło po krakowsku sie. W piontek sło sie granatowo spódnica i biało bluzka haftowano. Tak. A sobota, no to
krakowsko spódnica i bioło bluzka. I tak, w niedziele znowu gorset i spódnica,
a w poniedziałek no to sie tam te chustki zawionz…, brało sie znowu za, za tego.
I tak sie na okrongło chodziło.
A: A te spódnice, pani mówi, że granatowa, zielona, jakie jeszcze były, inne
kolory też były?
267
Kościół
B: Ale nie krakowskie. No normalne, krakowskie… Normalnie czarna spódnica,
te, czy granatowa.
A: A takie krakowskie to były jeszcze inne kolory?
B: Czerwone. Biały tybet jest. Czarny jest. Także som, som, to jest. Ale i co
bym powiedziała tak, jak… tak już byłam na, na, na ten piontek, na ten czwartek,
co, co, w ten, jak sie to nazywa? Oktawa. Ale takich obrazów jak u nas zebyście
przyszły, to byście widziały. Ni ma. Dawno były, we wielkich drzwiach, to jakbyście były przeszły, a teraz zaś ich schowali do dzwonnice. Bo sie bojo, zeby ktoś,
bo to so tak tradycyjne obrazy… A przepienkne, przepienkne. Jak zobaczyłam, to
chodźcie, chodźcie, byłam na tego, ale takich obrazów jak u nas…
A: No to co one przedstawiają?
B: Różne! Pan Jezusek jest, te, z tego, takie dwa so, co so cieńsze, lekciejsze,
a te trzy to były ciynżkie, bo nie były takie lekutkie. No, no to… figura to jest
z drzewa wszystko, ale, ale, no przepienkne, przepienkne! No, tak to, a dawno
były we wielkich drzwiach.
KOśCIół
A: A jak tak mówimy… Bo ponoć ten kościół w Wiśniowej, on się spalił i teraz
to jest nowy, tak? To Pani już tu była, jak on się spalił?
B: Tego to jo nie pamientom, nie pamientom. Jo juz pamientom taki, jaki,
jaki teroz jes.
A: Aha, czyli on tak dawno sie spalił.
B: Tak, to jo nie, jo juz nie pamientom. Mama młoja coś tam łopowiadała. Ze
to, jakieś to… O, mama, jakby tak żyła, to by wam naopowiadała.
WESELA I PRZECHOWyWANIE MIęSA
A: Wesela w domach były, nie?
B: W domach, wszystko w domach. O Boże, ja po wesel… ja po wojnie to…
Ale jo chodziłam i piekłam. Po weselach pokond, całe tu to, wszyndzie prawie
piekłam. Ale to było w domu, w piecu takim, nie tak było jak dzisiej, zeby było
wszystko. Ino jedna izba była, w drugiyj izbie było jedzynie, w jednyj sie, sie bawili,
w drugiyj jedli, a i jak sie, sie upiekło kołoce i bukty – no bo takie było wtyncos –
268
Muzyki
to sie dawało ćwiortko, tego, znacy sie, kołoc był na ćwiortki przekrojony i kawoł
bukty, takie tego. I na śniodanie, jak przyśli, to kto zjod, no wiela tam zjod, a reśty
dzieciom, zeby wynieś do pola. Dzieci juz stoły i cekały na to, zeby im dać, ojcowie
im dali juz, dzieci nie brali na wesele, dzisiej to biero dzieci, a tam nie wolno było.
No to nie, to matki taki ino ukroiły, ze to za to wszystko do chustki i wyniesły
na pole, a dzieci juz cekały na to. No i jo wszystko piekłam po tych weselach,
tu całe po tyk kontach, no poblisko, bo dalykom nie posła, bobym sie nie posła,
bobym miała bydło i no, i dzieci, i nie dałam rady tak odyjść, tak gdzie w poblizy,
bym mogła na noc przyjść. No bo nie było skod wziość grosa. A wtyncos tam se
przyniesła i placka, bo mi dali, i cosim za to dostała. No tak było. A mój chodził
znowu, bijoł świnie. Tam mioł kontakty, ze bijoł zawse, to mi dać znali, ze to cas.
No to, jak posedł zabić świnie, nie broł piyniendzy, ino dali coś z tego, no tom
miała. No, ale nie było lodówki! Ino trzeba było to usmazyć, dopiyro do słoików
i schować, boby sie było zepsuło no, takie było zycie nase. A dzisiej, co chces, se
włozys do lodówki, co se mozes zrobić i tego.
A: Ale mięsa się nie zasypywało? Nie wiem, nie chowało w beczce z solą czy coś?
B: No, no, to by sie zaśmiyrdziało za chwile!
A: Nie zakopywało się gdzieś?
B: My to tego nie robili, my nie. Ino my, jak jo miała mienso, no to my usmazyły normalnie i do słoików, i no to tak, ze sie zawekowało, ze sie nie zepsuło. No.
Takie, takie sie miało juz gotowe na wiynkse casy. Ino słonino, no to, no to tego.
To solili, na tyj, na tyj, musiała nasłonieć, musiała tego, późniyj jom tam, jakie to
robili te, a. Bo jo słoniny to całe zycie sie nie chyciłam. Jo mówie tak, ze jest po
Zydzie. Bo oni słoniny nie chcieli, to zawse śmioli sie ze mnie, ze jestem po Zydzie.
I do dziś dnia nie potrafie słoniny wziość.
MuZyKI
A: Prendzyj mama poopowiado o dawnyk muzykak! Bo to, to było tak, dawne
muzyki to były muzyki! Nie były zabawy jakieś, te, dyskoteki, były muzyki! Jak
óni tam sie schodzili, nie, to tam Kurant groł na harmonijce, no, abo ta tam, na
skrzypak… jedne skrzypce wystarczyły, nie zespół! A te nie, ja to nie…
B: To stary kaprol taki był… Taki stary kaprol był, jak kcioł, zeby sobie zarobić
na papierosy.
269
Muzyki
A: Na basach grywoł tyz…
B: Bo nie miał za co. A on na skrzypcach grywoł. To pozwolił izby i on groł
na skrzypcak. No to sie poschodzili, te chłopaki poschodzili sie, no i dziewuchy
sie poschodziły. Nie zapomne nigdy, to tak: przyśli, taty prosili, cy nom, zeby
nom pozwolili, bo tak to nie puścili ojcowie, zeby tak puścili byli ci. No ale
jak no juz przyśli i po… chłopoki poprosili, ze na… o tyj i o tyj godzinie sie
wróci, no to pozwolili. Pamiyntom, posłam roz, mówili, tata powiedzioł, zeby
na dziesiontom godzine mom być w domu. No ale to my pośli juz późnawo.
Jo chodziła tam do tego Kuranta, tego kaprola, no chłopoki sie poschodzili,
dziewuchy sie… zacyna sie wszystko. I jedon kawołek my przehulali, ja sie
patrze, a tu jest, juz dzisionta godzina dochodzi. No to wszystko jedno, uciekać.
A chłopaki mi zala…, drzwi zatrzymali i nie chcieli mnie wypuścić. A jo, ze
muse iść, bo jak inacyj, to by mnie nie puścili, nigdy nie puścili, ja bym nie
posła na tom godzine. I wtyncas co zrobiłam? Prose tyj Janki i mówie: Janka,
puś mie przez stajnie, zebym mogła uciec, zebym wyleciała. óna mnie otwarła
drzwi, a tak piynknie ksiynzyc świecił. A tata juz stoł w oknie, przy oknie, cy
jo przyjde na tom godzine. Bo to takie było no, wtedy jak coś powiedzieli tak,
to sie musiało trzymać, bo jak nie, to juz wiyncyj nie pozwolili. No i jak mnie
ujrzoł, zem przysła, to juz posed spokojnie spać. Nie wolno było, jedyn kawołek
ledwiem przehulała. Ale jakem zasła, to juzem sie straśnie wybawiła zawse. Sie
śmioli, bo jakom było świetnie abo mało, to, lubili mie chłopoki i jo przodki
wyprowodzała przewoźnie […].
C: Ale przyśpiewywaliście? Przyśpiewywaliście w tych przodkach?
B: Nie, óni se przyśpiewywali, ale dziewuchy nie przyśpiewywały, nie, ino
chłopoki.
C: A co tańczyliście?
B: Przewoźnie walca, wściekło polko, suwanego to tak, ale to tego walca to było
tyz fajnie abo wściekło polko, to sie wiedziało, ze sie chałupa rozleci.
C: A, a jak ta wściekła polka?
B: No straśnie sie obyrtało dookoła, to sie nazywało wściekło polka.
C: I to w miejscu sie tak obertało, czy, czy…?
B: Tak, tak, w miejscu, dookoła, tak straśnie sie obyrtało. A walcyk to spokojniejsy, tyz dookoła, ale spokojniyj sie leciało.
C: A ta wściekła to w miejscu staliście?
270
Piosenka
B: W miejscu! Tak sie obracało, ze sie, to jak wściekło polke grali. To jak se
kazał ściekło polko zagrać, to mało kto przehulał.
C: Niech Pani jeszcze zaśpiewa.
B: Jak sobie spomne, tego, jak to było… juz wiym… nie…
Siedziała Cyganka poza krzakiem
Tenskniła dziewczyna za chłopakiem
Żebyś ty, Cyganko, wróżyć umiała
Żebyś mi prawde powiedziała
Dziewczyno, nie kochaj bogatego
Dziewczyno, nie kochaj zbyt ładnego
Bogactwo, uroda – wnet przeminie
Miłość, uczciwość nie zaginie.
To takie my śpiewały se.
PIOSENKA
Już wiosna na dworze, zieleni sie świat.
Jak smutno, mój Boże, samotna jak ptak.
Samotna, samotna, a jak smutno mi.
Nikt renki nie poda, nikt nie otrze łzy.
O doloś ma smutna, o doloś ma zła!
Co w życiu kochałam, to ziemia już ma.
OSKuBEK
Na łoskubek? A jakie kto łumioł piosenki, to takie śpiewoł. Jakie kto łumioł. To
były i wesołe, a niktóre były, to sie i zapłakało tyz. A to to nos tak siedziało duzo
do tego. To łod domu do domu chodziło sie, skubało sie to pierze wiecorami. Do
północy, zawsze do północy. No bo to te pierzo, jak był tak, jak jo miałam dwadzieścia gynsi, to juz jak juz sie wszystkie roskubało, juz sie wiencej nie skubało,
to wtedy sie juz zasiadało do tego skubania. Wieczorami my sie schodzili […].
271
Dziady
A to juz tak było, jak juz nie było w polu roboty. Juz była jesień, juz sie do pola nie
sło. To sie przychodziło na skubanie. […] Jak my same skubały, tak na łoskubek
tyz były same […].
Downiej to tak może nie obgadywoł jedyn drugiygo, bo teraz to tak bardziej,
teraz to nie warto iś. […] Całkiem było inacyj. Był taki jeden do drugiygo chodził.
A teraz? No jakze iś? […] Ale downiej było, jak se tak wspomne nieraz… Boże
jak to było fajnie, jedyn do drugiygo sed, do pola sie sło, do kłopanio, do siecenio,
wszystko żniwa kosami, łodbierało sie, wesoło tak jakoś było, teroz ni ma tego.
Kiesik to tak zanikło. Teroz wszystko traktory, traktory. Zasiece, zgrabi, wymłóci,
wozi wszystko juz głotowe, a dawniyj nie było tego. A tak było wesoło. Jedyn
z drugim pogadał, pożartowoł, pośmiał sie. Wychodziło sie do pola, drugie śniadanie wynosili, siadało sie do tego jedzynio w polu, na łobiod sie sło do domu, zaś
później podwieczorek wynosili tyz do pola, na kolacje juz sie z pola przychodziło
do domu, jadło sie juz w tej chałupie […]. A jak nieroz to wynosili łobiod tyz do
pola, to w tyk gorkach, co sie gotowało, tak. Zawionzali to, powionzali wszystko
tym i nieśli na łobiod, i w polu my to zjedli […].
DZIADy
A: Chciałyśmy zapytać jeszcze o dziady, tutaj był taki zwyczaj, pamięta Pani?
B: No, a ja, wiem, ja tez chłodziła.
A: A opowie nam Pani o tych dziadach?
B: O, chłodziłam po dziadach, chłodziłam. Ale to było wesoło tak, wesoło. Ale
mój ten pierszy monż, jak żył, łón nie chciał chłodzić, łón nie chciał. Ale przysed,
przyszli sonsiadzi, siostra moja z menżem przysła tyz i posed po tych dziadach.
Idziewa po tych dziadach, poszlimy tam na dół, na dół. Jedne tako starsza babcia,
juz tam na Murzynówce, idziewa łóna idzie z kościoła, a my idziewa za niom, jo
podchłodze tak do te babcie… – godoł. Odejdzies łode mnie? A cie przeżro…–
godo – …to bedzies widzieć. łOdejdzies, dziadu cy jak? Jo sie nie łodzywała nic,
bo se myślo, przez to łóna mnie po głosie pozno, bo mnie dobrze zno, jo sie nie
ł
odzywała nic.
A: A za co była Pani przebrana?
B: Co, tu miała masko, a tu tom se takie wywdziewała jakie najpodlejsze takie
dziady. Portki ni miała, portkik nie miała. Ale tak było, był szwagier, siostra, jo,
272
Dziady
troje i sonsiod, czworo nos chłodziło, no. A ten sonsiod był taki fajny, tak łumioł
zachować tymi dziadami. To było wesołe, to było rozrywka, rozrywka. Sie ino jukało,
jojek sie nazbierało do koszycka, to dawali jojka, A dziś to nie wiem… E, daliby.
A: Chodzą tu.
B: No pewnie, Godojom tu dzieciom swoim: idź po dziadach. Bo downiej to
nie godoł nie dziady – śmiguśnice.
A: Jak?
B: śmiguśnice.
A: Bo kiedy to się chodziło, kiedy się chodziło?
B: świenta Wiel… we, we świenta Wielkanocne.
A: A dokładnie, w który dzień?
B: Piyrwszy dziyń…. Eee, drugi dziyń.
A: W poniedziałek?
B: E, tak, tak, tak, tak. Bło to niedziela to było Wielko Niedzielo, to to…
A: I to się też jakoś oblewało wodą wtedy dziewczyny, tak?
B: O jak sie downo loli. Jak sie loli.
A: Pewnie im bardziej dziewczyna była mokra, oblana wodą tym więcej chłopaków do niej?
B: Tak, tak. Ale chłodzili tak ładnie ubrani, ładnie z młuzekom. Było i było,
i sło, i tak by pani młodo z panem młodym śli. łO, fajnie było. A downo, to tak
było fajnie. Przysło na przykłod jak na świenta juz Trzech Króli, tak trzej królowie
ładnie chłodzili łubrani. O, pienknie chłodzili ubrani trzej królowie, pienknie. Mnie
to sie tak ni mogłam sie napatrzeć na tych trzej królów, no. Ale łoni nie zbierali
nic, ino tak chłodzili, paradnie.
A: Czyli to nie byli kolędnicy?
B: Tak, kto?
A: To byli kolędnicy czy nie?
B: Chłodzili, chłodzili. Chłodzilimy, wytańcowalimy sie, tu nasa sonsiadka to
ani roku nie było, zeby nie puściła kolodników. To łona taka… Lubiała, y ten. łO,
chłodzilimy, ło, gdzie puscali. O teroz to by chyba nik nie puścił. No, ale jo to godom
tak, jakze teroz kto puści, jak każdy pałace mo, zabrudziliby, nanieśliby jakby było
błoto, cy jak, toby nanieśli. O, a potem było picie do rana.
A: To w wigilię, tak? Chodzili?
B: Tak, fajnie.
273
Dożynki, podpłomyki, dom
A: To się też przebierało jak się na przykład pani chodziła kolędować, to też
przebrana czy coś?
B: Nie.
A: W normalnych ubraniach?
B: Tak, tak, tak, tak. No tak wesoło było, wesoło. Teraz ni ma tyj wesołości.
Nieroz godom… No te, te, te śmiguśniki, no to jesce coś tam, coś na tym rynku jes.
No, ale dobre i tyle. A kiedyś po domach chłodzili, o, chłodzili od domu do domu
i jukali, jukali. Tak było wesoło. Mama moja tak lubiała, mama.
A: A jak to się jukało?
B: Juuu, juu, juu, tyle, ile było słychać.
DOŻyNKI, PODPłOMyKI, DOM
A: A może powie nam Pani, jak dożynki wyglądały?
B: Dożynki? Oooo, to downo to byli krzesny ojcowie nazywali sie, co do tyk
dożynek. Każda wieś miała wianek i coś tak na rzyce tako była łónka. Tam sie odprawiały te dożynki. W kościele sie świenciło te wianki. Dziewczyny niesły wszysko
po krakowsku, po… piyknie ubierane. Ja mówie, że ten, teraz to popatrzeć na to
wszystko, to nie jest tak, jak dawno. Dawno było ładniejsze te ludzie wszyskie. Ja
musze chwolić, bo ja z dawna jest! No. No i przychodzili potym, wszyscy mieli za,
tam, przemówienie, no to mówił jakiś wójt, jak był abo to… przeważnie wójt. No
i tego, o tych plonak, o tym wszyskim, no i siedzieli ci krześni i z każdej wioski to
mieli wienki, tego, to im śpiewali różne pierdoły takie tam… Eee no, śpiewali im,
ho jak, tego… a potym, po wszyskimu, to składali każdemu jak te wianki to…,
ale wszyscy śpiewali! Każdy w wiesce śpiewa swoim krzesnym. A potem już po
wszyskim to zabawa do rana. Picie, jedzenie… Bo to znowu dla tych krzesnych no
to stawiali zaś. Gorzoła, placki, to już były tez te kołoce właśnie na otwarcie, no i,
i bukty różne no i gorzała, i do rana sie bawili. I takie były dożynki.
A: A jak się robiło chleb, to czasami się zostawiało trochę tego ciasta?
B: Zostawiało sie na, na, na nastempne.
A: I jak to się nazywało? Nazywało się to jakoś?
B: Jakże to nazwali? Chodzi mi po jenzyku, ale… Ale było tak, zawsze tak,
kostke zostawili takiego…
A: No może później się pani przypomni… A przed chlebem, co się piekło?
274
Dożynki, podpłomyki, dom
B: A podpłomyki urwali, jak tam to dali, a tutej tego, takie, zrobili, urwali
kawałek ciasta, żeśmy rozklaskali, rozklaskali i włożyli do pieca, to takie podpło
myki były. O tyśmy tak patrzyli, coby było, jak, jak najprendzej takie podpłomyk
zjeść.
A: A może jeszcze o domu porozmawiamy? Tak, jak wyglądał dawniej taki
dom?
B: A dom, no jeszcze dawno to były podłogi, a podłogi tyż nie było, ino była
ziemia.
A: I jak się nazywała taka ziemia?
B: No, no klepisko takie. Klepisko takie było to, jak tako gdziesi nowy dom
wybudowali, nie, a nie mieli jeszcze desek, no tej ziemi nasypali, to zrobili tłuko.
Tłuko tako nazywali, nazbierali tak wiary takiej młodzieży i to wszysko tańcowało,
to wszysko…
A: A to była taka impreza…
B: To wszystko tak ubili, żeby ubili właśnie, o to chodziło właśnie, żeby ubili!
To gadali zawse tłuka.
A: A Pani chodziła na tłuki?
B: Ja ino raz byłam. A tak to nie byłam.
A: I w takiej chałupie, to ile było izb, jak to było?
B: Przeważnie były cztery. Cztery, no i potym stajnia tam dzieś…
A: Razem z chałupą?
B: No i… zależy, jak było. Jak gdzie kto mioł. Jak mioł zabudowania, to, to
było, nawet w tej czwórce była stajnia od razu. Zależy, jak gdzie ile kto bydła miał
i jak… i jak sie mógł ustosować. Bo to nie było takie ważne, że, że, jak byś ty
chcioł, ino jakeś mioł!
A: I co było w tych izbach? W jednej była kuchnia, tak?
B: W jednej kuchnia, no i wode sie nosiło z pola, ni żadnych wodociągów nie
było. Ja to nosiła z potoka sama, jakem była, tam tego.
A: Nie miała Pani studni?
B: Tam nie było studni, bo to z potoka woda szła, z gór tutaj szła, tam, no i do
rzeki szła. Ale, ale, tego. O, najgorsza była zima. Bo jak se człowiek zaszed nieroz,
wysłoł, robili se takie schodki, no a sie zarozlewał wode, ale to już był lód. No tak
juz cłowiek drugi raz szed, to jak juz wgromolił sie do tego, sie do tego, zaś zjechoł,
wszystko woda sie wyloła i na tego. Jo to nieraz boso wychodze, zostawiałam buty
275
Osiywac
i na wierzchu, i ja boso szłam, ale i tak piontka i tak piontka była zawsze, jak sie
mioł człowiek wybrać, to sie i tak wybrał.
A: I tak zimą, jak było zimno, to wszyscy spali w jednej izbie pewnie?
B: A no na pewno. No pewnie, ze jak dzieś byli bogaci, to wsyscy nastawiali
tych pieców, ale przeważnie to już po tym… już za mojej kadencji, to już było, tak
to gadajo, to już kaflowe, kafle były. Także już postawili tam taki pokojowy kafel,
piec, no to już tam mogli se palić, no to nieroz i dwa dni było ciepło. No to tam
łóżka były. Ooo, wersalek żadnych nie było, ani nic, ani tapczanów, łóżka były
takie, jak jo mam tutaj.
OSIyWAC
Wsypywało sie do niygo, ino nawozu, co sie nie wsypywało do niygo, ale zboża to
wszystko. […] A łon był taki, jakby to powiedzieć, […] taki dłuższy taki troche,
tak jak na przykłod […] w pegieerze jak my zimniaki sadzili tam na zachodzie,
to konie wyrobiły rzondki, a nom dali takie koszycki, takie łokrogłe, tu my se
uwiozały na szyi i my szli, to my tak sadzili te zimnioki. Tu sie brało, a tu do tyk
dziurek, bo konie robiły dziurki […], zeby te zimnioki jak my bendziemy rzucać,
zeby one sie nie złonczały razem, to sie przydeptało i do tej dziurki sie rzuciło,
przydeptało sie i daliyj i daliyj tak sie sadziło te zimnioki. To w pegeerze, bo tu na
wsi tu nie. Tu na wsi normalnie sie brało koszycek do renki, brało sie z koszycka
i sło sie, sadziło sie, a potem koń przyoroł. […] Ktoz by teraz w polu robił? Tam
baba ni ma po co do pola iść.
CHOROBy
A: Właśnie na przykład, jak ktoś chorował kiedyś czy coś takiego, to czym go
leczono? Przecież lekarzy nie było.
B: A nie wiem, ale tyk chłorób to takik. Teroz to so całkiem inne chłoroby.
Takie nazwy tyk chłorób. Jo ani nieroz tom nie wiem, co to jes. Takie chłoroby, no
nie wiem, nie wiem, ni moge…
A: Ale to co, jakieś ziółka mu się dawało, jak komuś coś tam dolegało?
B: Ale co tam mieli…
A: Na przykład była jakaś taka kobieta we wsi, do której się szło po takie
porady?
276
Hrabia u partyzantów
B: u nas to nie było. Była, o, miynta, była tako tyż, co była leczniczo miynta. Jo
jom tyż tu miała w ogródku. Miałam nawet tam koło rzyki, to wszystko mi ktosik
stargoł, no. Bo były dwie miynty. Jedna była na przykład jak sie gotowało królika
albo zupe zimniaczanom, zupe. To sie tyj miynty dawało, tak straśnie pachniała
ładnie. A drugo była tako miynta, to było lecznicza.
HRABIA u PARTyZANTóW
Bo se nie zapomny takiego hrabie, jak przysed do tego, do partyzantów, tu tam
do nas. Przysed, bo chcioł przeżyć. Przyniós se walizko, mioł srebrno łyżeczke,
srebrny tyn, no wszystkie całe przyrzondzynia mioł w tym. łOn myśloł tak, ze
idzie na wycieczke cy na co, jo nie wiem. A on mówi, że chce przeżyć. łOn nie
wiedzioł, cym sie krowa doji, jakim mlekiem nawyt. A siostra moja prawie doiła
krowo, a łon tak idzie i patrzy sie, skod sie to mlyko lyje, a ta przysła wzieła dojka
i chlust mu w oczy prosto. Nie zapomne tego, to widze do dziś dnia. A on tak
straśnie sie wił. Późniyj, jak dali mu jedzynie, a on wysed do mamy: „Gospodyni,
niech gospodyni zje ten obiad, a udoi mi zsiadłego mleczka”. Bo on myśloł, ze sie
zsiadłym mleczkiem krowa tyz doji. No nie wiedzioł, nie rozumioł tego i sie mu
nie dziwie. No ale zginoł niedługo, nie było go.
277