Rok temu, wracając z miłego weekendu u bliskich nam osób, mijaliśmy po drodze kilka straganów z przepięknie prezentującymi się dyniami. Wyglądały naprawdę imponująco, małe i duże, żółte, zielone i pomarańczowe. I mimo, że pogoda nie należała do wyjątkowo ciepłych, to te dynie wyglądały jak słońca.
I tak jadąc, pomyślałam, że chcę ją, chociaż jedną i zrobię z niej lampion!
Pamiętam, ze wybrałam niezłą sztukę:) Rany Julek, do dzisiaj mam zapisane w głowie, jak się namęczyłam przy wydrążaniu dyni, trwało to i trwało.
Lampion był świetny. A i mieliśmy zupę dyniową na 2 dni.
W tym roku też mam dynie i to kilka, wszystkie z materiału. I wiem, że zabawę z tymi dyniami powtórzę jeszcze nie raz z ogromną przyjemnością.
Spokojnego wieczoru.
Pozdrawiam:)
A.