Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki. Dziękuję!
Wydawnictwo:
POLIGRAF
Brzezia Łąka 2017
Ilustracje: Ewa
Kieńko Gawlik
Generalnie
przyjęło się, że literatura fantastyczna to gatunek, który posiada tendencję do
polaryzowania czytelników. Często mówi się, że tylko „poważni” czytelnicy
sięgają po książki realistyczne, zaś fantastyka dotyczy przede wszystkim dzieci
lub tych, którzy postrzegają czytanie jako swego rodzaju formę eskapizmu.
Niektórzy idą nawet o krok dalej i uparcie twierdzą, że fantastyka posiada
znacznie mniejszą wartość niż literatura realistyczna, dlatego też powszechnie
kojarzona jest z dziećmi i ich silnie rozbudowaną wyobraźnią. Okazuje się
jednak, że w ostatnich latach to właśnie literatura fantastyczna przoduje,
jeśli chodzi o czytelnicze gusta. Oprócz literatury kobiecej i kryminałów,
czytelnicy najczęściej sięgają właśnie po fantastykę. Dzieje się tak bez względu
na wiek odbiorcy. Dlaczego? Cóż takiego szczególnego akurat ten rodzaj
literatury ma do zaoferowania czytelnikom? Może po prostu szukamy w nim samych
siebie, lecz z drugiej strony to, co tam widzimy niekoniecznie musi się nam podobać,
gdyż fantastyka ma to do siebie, że z reguły pokazuje nasz świat niczym odbity
w lustrze. Tak więc czytając fantastykę możemy z łatwością odnaleźć w niej
własne odbicie. I możliwe, że właśnie ten fakt tak bardzo przyciąga nas do tego rodzaju
książek.
Pomiędzy XVIII a
XIX wiekiem snucie opowieści fantastycznych i realistycznych stało wobec siebie
nawzajem w opozycji i korespondowało z rozwojem osobnej literatury
przeznaczonej dla dzieci i dorosłych. Poważna powieść realistyczna skierowana
była jedynie do dorosłych czytelników płci męskiej, podczas gdy fantastyka i
romanse były przeznaczone odpowiednio dla dzieci i kobiet. W tym wszystkim
interesujące jest to, jak bardzo z biegiem czasu zmieniało się odbieranie
fantastyki nie tylko przez samych czytelników, ale także przez krytyków. Dziś
już nie wyobrażamy sobie rynku książki bez tego rodzaju literatury. Nietrudno
zauważyć, że fantastyka nie stanowi obecnie jedynie osobnego gatunku, ale
wplatana jest również do powieści obyczajowych czy historycznych. Ponadto już
dawno przestała kojarzyć się nam jedynie z literaturą dziecięcą czy
młodzieżową.
Fitels © Ewa Kieńko Gawlik |
Wracając jednak do
przeszłości, istotne jest także, aby zaznaczyć, iż tworzenie fantastyki zaczęło
być w tamtym okresie postrzegane jako element kultury popularnej, a zatem
ogólnie przyjmowano, że jest to gorszy rodzaj literatury, aniżeli realizm. Tego
rodzaju opinia bardzo często przekazywana była z pokolenia na pokolenie, gdyż
uważano, że literatura fantastyczna jest po prostu zła. Nierzadko dorośli
zalecali dzieciom, aby wreszcie przeczytały coś „wartościowego” i „właściwego”,
zamiast wciąż ślęczeć nad opowieściami oderwanymi od rzeczywistości. Zastanawiam
się zatem, czy tego pokroju krzywdzące opinie nie były spowodowane zwykłym
strachem, ponieważ świat fantastyczny wykreowany przez tego czy innego autora
wielokrotnie stanowi lustrzane odbicie świata realnego, o czym już wspomniałam
powyżej. To na kartach książek fantastycznych czytelnik może z łatwością
odnaleźć wszelkiego rodzaju ludzkie wady, którymi tak naprawdę nie warto się
chwalić i które mogą sprawić, że w końcu dotrze do nas, iż wcale nie jesteśmy
tacy idealni, jak mogłoby się nam wydawać. Czasami świat ten przedstawiony jest
w krzywym zwierciadle lub po prostu śmiesznie, ale zawsze będą to realia, które
mają wiele wspólnego z rzeczywistością, jaka nas otacza. Tak właśnie uczyniła
Agnieszka Steur, pisząc swoją trylogię zatytułowaną Wojna w Jangblizji. Jak na dłoni mamy tutaj bowiem namalowany słowami obraz współczesnego społeczeństwa.
Choć rzeczona
Jangblizja jest światem stricte fikcyjnym, to tak naprawdę już od
pierwszego tomu W Tamtym Świecie, czytelnik nie może pozbyć się wrażenia,
że świat ten jest mu bardzo bliski i wcale nie dlatego, że główni bohaterowie w
magiczny sposób przedostają się do świata ludzi, który nazywają Tamtym Światem,
lecz dlatego, iż tak naprawdę mieszkańców Jangblizji od ludzkości odróżnia
jedynie wygląd. Generalnie Jangblizjanie powinni czuć lęk już na samą myśl o
życiu w nowym miejscu, lecz są chyba na to zbyt młodzi i niedoświadczeni, więc
na wiele rzeczy patrzą inaczej niż robiłyby to istoty dorosłe, które w swoim
życiu znacznie więcej przeżyły i widziały. Podróż do Tamtego Świata wcale nie
jest dla nich taka przypadkowa. W ich świecie trwa straszna wojna ze
Szmaragdową Panią, więc trzeba stamtąd uciekać, aby ratować nie tylko własne
życie, ale także swoich przyjaciół. Tylko czy w nowym miejscu odnajdą
bezpieczeństwo i spokój? A może po piętach będą im deptać wrogowie, dla których
unicestwienie dzieci władcy stanie się najważniejsze?
Na kartach
drugiego tomu zatytułowanego W domu, czytelnik jest świadkiem
rozgrywania się akcji na dwóch płaszczyznach, czyli innymi słowy w dwóch
równoległych światach: w Jangblizji i Tamtym Świecie. Wydaje się, że okrutna
Szmaragdowa Pani jest nie do pokonania, natomiast mieszkańcy Jangblizji z
każdym dniem coraz bardziej tęsknią za normalnością. Pragną, aby do ich świata
powróciła normalność, jaką pamiętają sprzed wojny. Aby tego dokonać, trzeba
stawić czoło niebezpieczeństwu i pokonać zło, które zakorzeniło się w świecie naszych
bohaterów. W miarę upływu czasu wychodzą na jaw fakty, które są dla nich
ogromnym zaskoczeniem, ponieważ nigdy nie spodziewali się, że mieszkańcy
Jangblizji to nie do końca takie dobre istoty, za jakie je uważano. I tak, jak
w naszym – ludzkim – świecie, tam także na światło dzienne wychodzą wady
charakteru, zaś ekstremalne warunki, w jakich bohaterowie muszą żyć doskonale
temu sprzyjają.
Miasto, w którym mieszkają Wilcy © Ewa Kieńko Gawlik |
I tak oto ostatecznie docieramy do końca tej niezwyklej historii, której finalną odsłoną jest tom trzeci zatytułowany We wnętrzu. Tym razem bohaterowie będą musieli zmierzyć się z rzeczywistością po zakończeniu wojny. Choć walki już się zakończyły, a Szmaragdowa Pani nikomu nie zagraża, to jednak, niczym grzyby po deszczu, zaczynają pojawiać się nowe problemy. Teraz najważniejsze jest bowiem, aby przywrócić normalność w Jangblizji. Szybko okazuje się, że nie będzie to wcale takie proste, jak mogłoby się wydawać. Pokonanie wroga to dopiero połowa sukcesu. To, co najważniejsze jest jeszcze przed naszymi bohaterami. Istoty wracają zatem do swoich domów i choć, jak tylko potrafią, starają się odbudować zniszczony wojną świat, to jednak bardzo szybko zdają sobie sprawę z tego, że nie uda im się powrócić do tego, co było. Będą więc zmuszeni budować nowe życie na zgliszczach starej Jangblizji. I jak to w życiu bywa, jedni są pełni zapału i wierzą, że uda się tego dokonać, zaś drudzy nie chcą już powrotu do przeszłości, a wszelkiego rodzaju próby odbudowania ich krainy jedynie ich drażnią i irytują.
Podobnie jak w
poprzednich tomach, tutaj również na pierwszy plan wysuwają się dzieci króla
Jangblizji – Nana i Roan. Wraz z grupą oddanych przyjaciół wyruszają w podróż,
której głównym celem jest odnalezienie tajemniczych kul. Mają one bowiem
zapewnić Jangblizji szczęście i przywrócić równowagę. Gdzie zatem należy się
udać, aby móc je odnaleźć? Czy poszukiwania okażą się bezpieczne? Dlaczego te
kule są dla nich tak bardzo ważne? Nasi bohaterowie przemierzają zatem swój
świat wszerz i wzdłuż. Po drodze odkrywają miejsca, o których do tej pory nie
mieli pojęcia. Spotykają także nieznane im dotąd istoty. Podczas tej podróży
przeżywają szereg przygód, czasami są to przygody naprawdę niebezpieczne, a ich
życie jest poważnie zagrożone. Jak gdyby tego wszystkiego było mało, ich przyjaźń
wystawiana jest na próbę. Dopiero teraz okaże się, czy więzi, które ich łączyły
będą naprawdę tak silne, że nic nie zdoła ich zerwać, czy może ta przyjaźń była
silna tylko z pozoru.
Wiedźmy Przemiany © Ewa Kieńko Gawlik |
W trzecim tomie
trylogii Agnieszka Steur zwraca szczególną uwagę na to, co dla młodego
człowieka wkraczającego w dorosłe życie jest najbardziej istotne. Chodzi mianowicie
o przyjaźń, która stanowi dla młodych ludzi ogromne wsparcie, gdy wokół
wszystko staje na głowie i wydaje się, że nic nie można już zrobić, aby
sytuację naprawić. Pojawiają się także pierwsze poważniejsze uczucia, jak
zauroczenie płcią przeciwną, co z biegiem czasu może przeobrazić się w
prawdziwą miłość. W tym wszystkim jest również miejsce na więzi rodzinne i
relacje pomiędzy rodzicami a ich dziećmi. Z powodu różnicy pokoleń nie zawsze będą
do dobre relacje, ale najważniejsze, aby nadać im właściwy kierunek. Autorka porusza
także problem poświęcenia. Nie chodzi tutaj o sytuację, w której ktoś staje się
tak zwanym kozłem ofiarnym, lecz o prawdziwe poświęcenie w imię najwyższych wartości.
Oprócz powyższego,
cała ta historia od samego początku do końca niesie ze sobą jedno najważniejsze
przesłanie. Nie wolno odrzucać kogoś tylko dlatego, że jest inny i że wyróżnia
się na tle ogółu społeczeństwa. Jest to problem, który coraz częściej
obserwujemy w dzisiejszym świecie. Brak tolerancji, współczucia czy zrozumienia
i akceptacji inności sprawia, że wielu ludzi cierpi z tego powodu. Można zatem
rzec, że pod tym względem Wojna w Jangblizji to historia na wskroś
edukacyjna. Rolą pisarza nie jest bowiem pisanie dla mas łatwych, lekkich, przyjemnych
i wielokrotnie pustych powieści, lecz edukowanie poprzez literaturę,
szczególnie jeśli jest to literatura adresowana do młodego czytelnika. Mamy
bowiem taki czas, kiedy młodzież czerpie wzorce przede wszystkim z Internetu czy
innych mediów. Takie wzorce nie zawsze będą tymi właściwymi, zważywszy na fakt,
iż jest tam naprawdę sporo nienawiści skierowanej do drugiego człowieka. Agnieszka
Steur wychodzi temu naprzeciw i pokazuje, że można żyć zupełnie inaczej pomimo
trudnej sytuacji. Autorka poprzez pokazanie tak ogromnej różnorodności wśród bohaterów
stara się uzmysłowić czytelnikowi, że inność to nic złego. Inność może być naprawdę
czymś dobrym, jeśli postaramy się ją zrozumieć, a jeśli nam się nie uda, to przynajmniej
ją zaakceptujmy i dajmy szansę na jej istnienie, zamiast odtrącać. Aby to
zrobić, należy najpierw zajrzeć do własnego wnętrza, jak robią to bohaterowie powieści,
aby potem móc podjąć właściwe decyzje.
Zachęcam zatem
każdego czytelnika, nie tylko tego młodego, ale również starszego, do
sięgnięcia po Wojnę w Jangblizji, ponieważ całą tę historię nie tylko
czyta się doskonale, ale także wynosi się z niej naprawdę wiele dobrego. Jest
ona bowiem bardzo mądra pod względem życiowym. Fakt, iż jest to fantastyka
dodatkowo podnosi jej walor. Dodatkowo wszystkie trzy tomy uzupełniają
przepiękne ilustracje, od których nie można oderwać oczu.