Dziś ostatnią prostą(ulicę; nie główną) do domu przejechałem autobusem w
pięć minut a nie w dwie jak było to przez ostatnie parę tygodni. Bus-pasa na
niej nie ma, bo za wąska, więc inaczej być nie mogło. W autobusie średnia wieku
pasażerów była też jakby niższa. Młodzież powróciła i pewnie już sprawdza,
kiedy początek nowego roku szkolnego albo spotykają się jeszcze by przed szkołą
by pochwalić się wrażeniami z wakacji. Będzie już teraz tylko więcej pojazdów na
ulicach i ludzi w autobusach a godziny szczytów komunikacyjnych będą silniej
zaznaczone. W październiku dołączą jeszcze studenci i tak już będzie do następnych
wakacji. Dziesięć miesięcy: zleci jak z bata strzelił.... Z resztą im człowiek starszy to te same odcinki czasowe wydają się być krótsze a czas płynie jakby szybciej...
W Łodzi byłem wczoraj służbowo i szkoleniowo. Pociąg „intercity”
potrzebuje półtorej godziny na pokonanie tej odległości. Krótko, szybko, czysto
i przyjemnie chłodno, mimo, że powrót był w gorące na zewnątrz popołudnie. Bywałem
w tym mieście kilkadziesiąt lat temu, będąc jeszcze dzieckiem, z racji mieszkającej
tam znajomej mamy jeszcze z przed wojny, zawsze dojeżdżając na stary dworzec
Łódź Fabryczna. Nowy(bardzo nowoczesny) dworzec PKP Fabryczna robi bardzo dobre
wrażenie, ale dalszy spacer stamtąd do ulicy Piotrkowskiej mniejszymi, bocznymi
ulicami sprawia, że czas jakby się w tej okolicy zatrzymał. W większości odrapane
fasady kamienic z poprzednich stuleci z pozabijanymi nierzadko oknami, które
budowane w nadmiarze i na wyrost stanowić miały o pozycji materialnej ówczesnych
właścicieli - włókienniczych fabrykantów. Część z tych domów może odzyskali
potomkowie dawnych właścicieli(ciekawe czy też tak jak w Warszawie w atmosferze
skandalu i przekrętu?), ale natychmiast wystawili je na sprzedaż bo spadek w tak
zrujnowanym stanie jest mocno kłopotliwy i wymaga od ewentualnego nabywcy dużych
pieniędzy.
Piotrkowska przemieniona w centralny deptak miasta z odnowionymi
frontami domów nie poprawiła mojego ogólnego wrażenia o tym mieście. Wiele tam
jeszcze do zrobienia i całkiem rozumiem, dlaczego jako jedno z niewielu wielkich
polskich miast się w ostatnich dziesięcioleciach wyludniało. Upadek, wiodącego przemysłu sprzed lat widać tu na każdym niemal kroku.