Kiedy wpadł mi w ręce romans „królowej zbrodni” Róża i cis byłam zaskoczona.
Moja wiedza czytelnicza okazała się skromna, skoro nie miałam pojęcia, że Agatha Christie pod pseudonimem Mary Westmacott napisała sześć historii romantycznych.
"Róża i cis" nie jest z pewnością
romansem przepełnionym emocjami i erotycznymi doznaniami, jakie
teraz są popularne, nie jest też ciepłą historią w stylu Jojo
Moyes „Zanim się pojawiłeś”. Za to z pewnością zaczyna się
melodramatycznie. Jest rok 1945, Wielka Brytania, zakochany Hugh
Norreys spieszy się na spotkanie z kochanką. Mają zamiar razem
uciec, ona od męża, on po to by być z kobietą, którą pokochał.
W drodze na lotnisko w Northol ulega tragicznemu wypadkowi, w wyniku
którego zostaje kaleką na wózku inwalidzkim. Uczucie między
kochankami wygasa. Brat z bratową zabierają Hugh na wieś. I tam
poznaje uroczą Isabell Charteris oraz Johna Gabriela. I w zasadzie
jest to historia o nich, o ich uczuciu a Hugh jest narratorem. Z tym,
że jeszcze na stronie osiemdziesiątej szóstej nic romantycznego
się nie dzieje. Autorka przedstawia postaci i wprowadza nas do ich
świata. Czytelnik dowiaduje się o wiele więcej o ówczesnej
polityce, o torysach i laburzystach niż o bohaterach romantycznej
historii. Lubię twórczość Agathy Christie, jej kryminały,
sławnych na cały świat detektywów oraz styl pisania, więc
czerpię przyjemność z lektury. Jednak szczerze przyznaję, że
początek nuży.
Agacie Christie nie można odmówić
przenikliwości. Książka zawiera wiele ciekawych spostrzeżeń.
Jedno z nich dotyczy złudnych często wyobrażeń o drugiej osobie,
o tym że ulegamy marzeniom, a rzeczywistość chowa się w tle. "Róża
i cis" jako powieść romantyczna wypada blado na tle innych powieści
romantycznych. Gdyby przyjąć, że to powieść obyczajowa i nie
oczekuję od niej, że rozpali moją wyobraźnię, wypada znacznie
lepiej. Wprawdzie od strony dwusetnej akcja nabiera tempa. Krok po
kroku narrator odsłania kulisy zawiłych relacji pomiędzy eteryczną
Isabellą a zmysłowym, prostackim Johnem, to takich emocji
oczekiwałabym od pierwszej do ostatniej stronicy powieści, a nie
tylko pod koniec. Autorka skupia się na zawiłościach ludzkiej
natury i motywami ludzkiego działania, aniżeli na romansie głównych
bohaterów opowieści.