Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zazdrość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zazdrość. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 lipca 2017

Romans "królowej zbrodni" Róża i cis

Kiedy wpadł mi w ręce romans „królowej zbrodni” Róża i cis byłam zaskoczona.


      Moja wiedza czytelnicza okazała się skromna, skoro nie miałam pojęcia, że Agatha Christie pod pseudonimem Mary Westmacott napisała sześć historii romantycznych.

      "Róża i cis" nie jest z pewnością romansem przepełnionym emocjami i erotycznymi doznaniami, jakie teraz są popularne, nie jest też ciepłą historią w stylu Jojo Moyes „Zanim się pojawiłeś”. Za to z pewnością zaczyna się melodramatycznie. Jest rok 1945, Wielka Brytania, zakochany Hugh Norreys spieszy się na spotkanie z kochanką. Mają zamiar razem uciec, ona od męża, on po to by być z kobietą, którą pokochał. W drodze na lotnisko w Northol ulega tragicznemu wypadkowi, w wyniku którego zostaje kaleką na wózku inwalidzkim. Uczucie między kochankami wygasa. Brat z bratową zabierają Hugh na wieś. I tam poznaje uroczą Isabell Charteris oraz Johna Gabriela. I w zasadzie jest to historia o nich, o ich uczuciu a Hugh jest narratorem. Z tym, że jeszcze na stronie osiemdziesiątej szóstej nic romantycznego się nie dzieje. Autorka przedstawia postaci i wprowadza nas do ich świata. Czytelnik dowiaduje się o wiele więcej o ówczesnej polityce, o torysach i laburzystach niż o bohaterach romantycznej historii. Lubię twórczość Agathy Christie, jej kryminały, sławnych na cały świat detektywów oraz styl pisania, więc czerpię przyjemność z lektury. Jednak szczerze przyznaję, że początek nuży.
      Agacie Christie nie można odmówić przenikliwości. Książka zawiera wiele ciekawych spostrzeżeń. Jedno z nich dotyczy złudnych często wyobrażeń o drugiej osobie, o tym że ulegamy marzeniom, a rzeczywistość chowa się w tle. "Róża i cis" jako powieść romantyczna wypada blado na tle innych powieści romantycznych. Gdyby przyjąć, że to powieść obyczajowa i nie oczekuję od niej, że rozpali moją wyobraźnię, wypada znacznie lepiej. Wprawdzie od strony dwusetnej akcja nabiera tempa. Krok po kroku narrator odsłania kulisy zawiłych relacji pomiędzy eteryczną Isabellą a zmysłowym, prostackim Johnem, to takich emocji oczekiwałabym od pierwszej do ostatniej stronicy powieści, a nie tylko pod koniec. Autorka skupia się na zawiłościach ludzkiej natury i motywami ludzkiego działania, aniżeli na romansie głównych bohaterów opowieści.