Pokazywanie postów oznaczonych etykietą relacje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą relacje. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 października 2011

Ślubne wspomnienia część 2.

W dniu ślubu obudziłam się jakoś po 6.. W żołądku bitwa pod Grunwaldem. Słabo. Wymiotować się chciało.. Koszmar. Zmusiłam się do ponownego snu. Zasnęłam. Wstałam na dobre po 8. Stres zmniejszył się, ale wciąż był.

Było mi smutno, bo na tę wczesno-poranną chwilę jedyne o czym myślałam to makijaż a przecież tak nie miało być! Miała być radość i zupełnie inny stres!

Od rana latałam z telefonem. Tu do Świadkowej, do Mamy, do kwiaciarni, do kosmetyczki choć wiedziałam, że nie odbierze..

Wykąpałam się.. Było już po 9 kiedy zadzwoniła fryzjerka, że na 9 miałam być na czesaniu!

Ja pierdolę! Miałam zapisane, że na 9.30 ale chyba mi się coś pomyliło i to Mama miała dojść na 9.30 a ja miałam być od rana! Tel. do Mamy, że na już ma być u mnie! A ta z mokrą głową jeszcze.

Biegiem do kwiaciarni po kwiaty do włosów. Na szczęście kwiaciarnię mam tuż za rogiem :P
Biegiem z powrotem do domu, bo mi się przypomniało, że przecież miałam wsuwki wziąć, a nie wzięłam..
Na styk podjechała Mama i już razem udałyśmy się do fryzjera a raczej do fryzjerki..

Tam opowiedziałam kolejny raz, jakie to emocje w związku z makijażem mam.. Odliczałam czas do 10. kiedy to teoretycznie miała być otwarta kosmetyczka..
W międzyczasie wpadła Kuzynka która szukała na gwałt kogoś, kto by ją uczesał, bo się okazało, że fryzjerka, która miała ją i jej mamę uczesać zachorowała i je wystawiła!
Fatum! Istne fatum.. Mówię Wam.

Wybiła 10. tel. do kosmetyczki.. Pip.. pip.. pip.. pip.. Halo??
Niemal słyszałam jak mi głaz spadł z serca!!
I wszystko nabrało nowych barw. Przysięgam. Od tego telefonu i wyjaśnienia, że jest, że wszystko dobrze zaczęłam się cieszyć .
Fryzura wyszła trochę inna niż na próbnej.. Mniej mi się podobała, ale naprawdę nie to było najważniejsze..

Wyszłam z salonu ok.11.30. Było pięknie. Ciepło. Słonecznie, a przecież cały tydzień było brzydko! Wiedziałam, że kupno parasola to dobre posunięcie, bo gdybym go nie kupiła pewnie by na przekór padało.

Po drodze spotkałam kuzyna, który mnie nie poznał, znaczy się, że było ładnie mimo, że bez make-up’u. Po drodze zaszłam do kosmetyczki. Już na luzie porozmawiałyśmy, pośmiałyśmy się z mojej piątkowej paniki, płaczu i czarnych wizji. Okazało się, że jakimś cudem moja wizyta została wykreślona, a że byłam ostatnia na ten dzień to Babka po prostu poszła sobie do domu..

Zaszłam jeszcze do kwiaciarni odebrać butonierkę Młodego i stroik dla Świadkowej i poszłam do domu. Po 12. Przyjechała Ola (nasza fotografka)

Trochę się denerwowałam, ale raczej byłam spokojna.. Przedyskutowałyśmy co i jak, zebrałyśmy ostanie rzeczy i poszłyśmy do kosmetyczki.

Tam też było wesoło. We trójkę śmiałyśmy się z moich wcześniejszych emocji i marzeniach, że w dzień przed ślubem będzie spokój, że pojedziemy do kina, do restauracji, a był taki zapierdol, że po 1. Spać poszliśmy :)

Makijaż też wydał mi się trochę inny od tego próbnego. Mocniejszy.. Ale Ola mówiła, że jest bardzo ładnie, więc tak zostało..

Póki co zdjęć więcej nie mam, więc relacja jest skąpa w zdjęcia.. ale lepiej coś niż nic :)
Po makijażu zaszłyśmy jeszcze do domu po ostatnie rzeczy i pojechałyśmy do domu moich Rodziców..

C.d nastąpi..

Prezenty..

Może pamiętacie, że nie chcieliśmy kwiatów pod kościołem. Prosiliśmy o kupony toto lotka a znajomych o książki kucharskie...



Powiem Wam, że Goście już na starcie się spisali, bo kupony dostawaliśmy a i owszem ale oprócz tego i tak prawie każdy przychodził z kwiatami!
Porozdawałam je Mamom, a sobie wzięłam tylko kilka..


Kiedy myślałam o książkach jakie przyniosą goście myślałam raczej, że przyniosą coś małego. Jakiś czas temu były w sklepie dla biednych czyt. Biedronce takie małe książeczki, fajne.. a jak zobaczyłam otwierać po weselu pakunki to się za głowę złapałam!
Toż to tomiska!!! Teraz mam dosłownie górę książek i wszystkie są bardzo fajne i każda jest inna, mimo, że tytuły teoretycznie się powtarzają :)

A w totka mimo tylu kuponów..
.. to żeśmy tylko jedną trójkę trafili :)
Więc sprawdziła się moja teoria na temat toto lotto :p
Dostaliśmy mnóstwo kartek i to nie tylko od Gości weselnych, ale też od Was!
Kartki od Gości trzymamy w skrzynce, którą wspólnie zrobiliśmy, ale nie jest jeszcze skończona, ale o tym tylko my wiedzieliśmy :).. No teraz wiecie i Wy :P
A kartki od Dziewczyn z pingera, wisiały na lodówce ponad miesiąc :)
C.d nastąpi...
















czwartek, 13 stycznia 2011

Relacja Świąteczna - wybaczcie :)

Nie będę Was katowała zdjęciami ze świąt, bo już dawno minęła ta atmosfera. Ale coś Wam powiedzieć muszę.. Przede wszystkim wyjaśniło się wszystko z moimi Rodzicami i jest dobrze. Bardzo się staram, żeby tego nie spieprzyć, bo w okresie jakim się znajdujemy bardzo potrzebujemy ich wsparcia i pomocy. Czas spędzony z moją pierwszą córką chrzestną był cudowny. Bardzo chciałabym mieć już swoje szkraby, no ale niech kolejność będzie zachowana :) Do ślubu zostało niecałe 8 miesięcy, więc już bliżej niż dalej :) Na Święta oprócz tego, że spadł mi kamień z serca w związku z Rodzicami, spełniło się też moje dotychczasowe największe twórcze marzenie.

Od Męża przyszłego dostałam zestaw do decu!!! :) Ma jednak wyczucie Chłop jeden, choć obecnie mnie denerwuje :)

Najpierw po oczywistym zerwaniu papieru zobaczyłam ala pudełko po pizzy :)
 
Ale to nie pizza :)
Akrylowe farby :)
Klej, crackle, lakier
Pędzle i gąbki :)
Książka, która za rewelacyjna myślę nie jest, bo wiadomo, że nie da się opisać takiego tematu jakim jest decu w jednym miejscu, ale nie narzekam, bo na pewno mi pomaga :)
Oczywiście nie mogłam się doczekać, żeby zrobić pierwsze zakupy do decu :)

I bardzo dobra farba, bo już wypróbowana :)
To tyle odnośnie Świąt :) No może jeszcze pokażę choinki w moim rodzinnym domu, w którym spędziłam ostatnie świeta. Następne będą już jako gość :)