Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Filmy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Filmy. Pokaż wszystkie posty

2023-11-13

Nuovo Olimpo

 

"Nuovo Olimpo" Ferzana Ozpetka

 
O miłości jest? Pewnie tak, ale dla mnie o tych wszystkich historiach, którymi żyjemy swoje życia, które w sobie nosimy, różnie je dźwigając. O tym, że gdy my żyjemy swoje życia, obok są osoby które żyją swoje, a sploty losów w różnym natężeniu bywają nieuniknione. I wreszcie o tym, co Ciebie układa na życie całe.
I jest Rzym i muzyka, które budują nastrój. I tak, to jest film, którego było mi trzeba.

2023-07-31

Ennio, Giuseppe Tornatore

Po wielkim rozczarowaniu filmem "Il primo giorno della mia vita" Paolo Genovese, "Ennio" Giuseppe Tornatore rekompensuje absolutnie z nawiązką wszystkie inne rozczarowania.

O filmach mogę jedynie napisać, że mi się podobają bądź nie, że mnie poruszyły, z czymś zostawiły, zachęciły do dalszych poszukiwań. To wszystko, a nawet więcej, mogę napisać o "Ennio".

Piękny, włoski dokument o wielkim człowieku, wizjonerze z pasją i talentem.

https://www.youtube.com/watch?v=R4xWbRBLj2I

muzyka z filmu Sacco e Vanzetti, Giuliano Montaldo




 

2016-02-14

The Salt of the Earth

zdjęcie z internetu


"The Salt of the Earth", reżyseria Wim Wenders i Juliano Ribeiro Salgado. Warto wracać, żeby takie filmy oglądać.



2015-07-27

Susanne Bier

Za sposób w jaki opowiada świat, dałabym jej medal.

Za emocje jakie we mnie wywołuje swoimi obrazami, całą paletę uczuć, które dzięki niej się we mnie pojawiają, dałabym jej medal drugi.

Wreszcie za to, że żyje się opowiedzianą przez nią historią, a ta historia żyje we mnie, dałabym jej medal trzeci.

"Druga szansa", reż. Susanne Bier


2015-04-25

Nad przepaścią. Subiektywny przegląd filmów górskich w Kinie Pałacowym w Poznaniu

 Pozwalam sobie wkleić program i treść programu ze strony Kina Pałacowego w Poznaniu.

Góry kuszą, zachwycają, a zarazem przerażają. Budzą skrajne emocje.
Góry były opiewane w poezji, malarstwie, fotografii i filmie.
Góry zamieszkiwali bogowie i potwory: zawsze osnute były mistyką. Postrzegamy je jako przestrzeń na styku tego, co ludzkie i tego, co nadprzyrodzone. Nie dziwi zatem, że góry – szczególnie te najwyższe, najniebezpieczniejsze, najtrudniej dostępne, gdzie łatwiej stracić życie niż zaparzyć herbatę – przyciągają swoją mocą.

Przegląd filmowy, na który zapraszamy pokaże góry i ludzi, którzy poświęcili im życie, pokaże, jak góry były zdobywane, ale również jak góry zdobywały człowieka.

PROGRAM:

26.04. (niedziela)
g. 19 EVEREST - POZA KRAŃCEM ŚWIATA (Beyond the Edge), reż. Leanne Pooley, Nowa Zelandia, 2013, 90’
Dokument opowiada o pierwszym wejściu na Mount Everest. Łączy archiwalne materiały z wyprawy, fabularyzowaną rekonstrukcję wydarzeń i ujęcia szczytu w technologii 3D.

27.04. (poniedziałek)
g. 19 GÓRSKIE FILMY KRÓTKOMETRAŻOWE

PRZERWANA WYPRAWA (Nanga Parbat Tragedy), reż. Jerzy Zińczuk, Polska, 2013, 30’
Wiosną 2013 roku grupa wspinaczy pojechała w Himalaje.
Ich celem było zdobycie Nanga Parbat - dziewiątego pod względem wysokości szczytu świata. Część z nich uniknęła śmierci z rąk terrorystów... O tej historii opowiada film.

MANASLU, reż. Jerzy Porębski, Polska, 2014, 25’
30 lat temu zakopiańska wyprawa zdobyła w zimie Manaslu ustanawiając kilka rekordów w tym pierwsze zimowe wejście na ośmiotysięcznik bez dodatkowego tlenu. Na szczycie stanęli Ryszard Gajewski i Maciej Berbeka. Był to drugi ośmiotysięcznik zdobyty w zimie, skromnymi siłami, bez prognoz meteo, praktycznie bez łączności pomiędzy uczestnikami i bez fanfar.

NA KRAWĘDZI - POLSKA WYPRAWA NA K2, reż. Aleksander Dembski, Polska, 2004, 49’
K2, to drugi po Mount Everest, szczyt na Ziemi, liczący 8611 m n.p.m. Znajduje się w leżącym na pograniczu Chin i Indii Karakorum, w paśmie Baltoro Mustagh. K2 traktowana jest jako najtrudniejsza góra świata. Do tej pory nikomu nie udało się zdobyć góry zimą. W rejonie K2 panują ekstremalne warunki pogodowe. Zimą temperatura spada do minus 45 stopni Celsjusza, a prędkość wiatru dochodzi do 200 kilometrów na godzinę. Polska wyprawa osiągnęła wysokość 7700 metrów. Kierownikiem zimowej ekspedycji z ramienia Polskiego Związku Alpinizmu był Krzysztof Wielicki - piąty człowiek na świecie, który zdobył Koronę Himalajów - wszystkie czternaście ośmiotysięczne szczyty ziemi. W czasie trwania wyprawy (16 grudnia 2002 - marzec 2003), bazie pod K2 nie było żadnego innego zespołu, dlatego też idea zdobycia K2 w tym czasie była tak wyjątkowa. Próba, podjęta przez wyprawę Krzysztofa Wielickiego, zakończyła się niepowodzeniem. Chociaż celem było zdobycie wierzchołka K2, to niemniej istotny był szczęśliwy powrót wszystkich uczestników do domu.

28.04. (wtorek)
g. 19 JUREK, reż. Paweł Wysoczański, Polska, 2014, 80’
24 października 1989 roku podczas wyprawy na Lhotse ginie Jerzy Kukuczka. Po raz pierwszy pojechał w Himalaje z pieniędzmi, sprzętem, naprawdę sławny.
Dokument Pawła Wysoczańskiego nie skupia się jednak na zagadce śmierci himalaisty. Pokazuje człowieka, który pnie się do góry – w sensie dosłownym, ale tez metaforycznym i symbolicznym. Od pucybuta do milionera, od socjalistycznego pracownika po gwiazdę międzynarodowych mediów, od człowieka, który wspina się bez pieniędzy i sprzętu, po pełnoprawnego konkurenta Reinholda Messnera w walce o zdobycie Korony Himalajów i Karakorum. Rozmowy z rodziną i przyjaciółmi, archiwalia, zdjęcia, nagrania, fragmenty programów telewizyjnych i wywiadów składają się na portret całego środowiska himalaistów lat 80. To również obraz czasów, w jakich żyli – ciężkich i barwnych jednocześnie, kiedy idealizm miał większą wartość niż sława.

Po filmie spotkanie z reżyserem Pawłem Wysoczańskim!

29.04. (środa)
g. 19 CZEKAJĄC NA JOE (Touching the Void), reż. Kevin MacDonald, Wielka Brytania, 2003, 106’
Oparta na prawdziwej historii opowieść o wyprawie dwóch przyjaciół w peruwiańskie Andy. Joe i Simon wspinając się w stylu alpejskim na Siula Grande wybierają najtrudniejszą, zdradliwą trasę – zachodnią ścianę szczytu. Pozornie łatwa droga jest początkiem dramatu, który stawia obu bohaterów przed pytaniami o granicę przyjaźni, odwagi i lojalności. Górska sceneria w filmie Kevina MacDonalda jest jedynie tłem zmagań wspinaczy z własnym człowieczeństwem i strachem przed jego utratą. To opowieść o sile i odwadze człowieka w spotkaniu ze śmiercią. Film pokazuje nie tylko ludzi, którzy dokonali rzeczy niemożliwych, ale stawia także pytanie o to, co znajduje się poza granicami ludzkiej wytrzymałości.


30.04. (czwartek)
g. 19 ŚLEPY LOS (Blindsight), reż. Lucy Walker, Wielka Brytania, 2006, 104’
Erik Weihenmeyer był niewidomy od 15 roku życia. Zanim został alpinistą i pierwszym niewidomym, który zdobył Mount Everest, musiał zmierzyć się ze swoimi ograniczeniami. Jego droga do samoakceptacji przebiegała w sprzyjających warunkach: pod opieką braci i czuwającego nad wszystkim ojca. Teraz Erik zdecydował się pomóc innym. Wybrał Tybet, bo tu niewidomi żyją jak wyrzutkowie, na marginesie społecznym. W powszechnym mniemaniu ślepota jest karą za grzechy w poprzednim życiu lub dowodem opętania.
Normalne życie staje się przez to niemal niemożliwe. Sabryie Tenberken, niewidoma Niemka, postanowiła założyć organizację Braille bez Granic i pierwszą szkołę dla niewidomych w Lhasie. To do niej zwraca się Erik z propozycją zorganizowania profesjonalnej wyprawy w Himalaje. Grupę stworzyli uczestnicy wielu górskich wspinaczek i dzieci ze szkoły Sabryie. W miarę zbliżania się do szczytu, cel wyprawy staje się przedmiotem dyskusji i polem gry ambicji himalaistów. Czy ktoś w tych krytycznych warunkach zachowa rozsądek?
Dokument Lucy Walker łączy różne elementy. Reżyserka z uwagą obserwuje uczestników ekspedycji oraz jej burzliwy przebieg. Przygląda się też wpływowi wyprawy na psychikę dzieci i dorosłych. Dla niektórych wspinaczka staje się szansą na przemianę, na której zależało organizatorom. Inni na nowo przeżywają przeszłość i wracają do bolesnych wspomnień. Choć Ślepy los w naturalny sposób staje się opowieścią o górskiej ekspedycji, autorka nawet na chwilę nie traci z pola widzenia celu swojego dzieła.

2013-10-15

Wesele w Sorrento

Nie wiem dlaczego powstał film "Wesele w Sorrento" reż. Susanne Bier.

Reżyserkę cenię za takie obrazy jak "W lepszym świecie", "Bracia", "Otwarte serca" czy film, do którego wracam dość często "Tuż po weselu". Po filmie "W lepszym świecie" zachwycona obrazem postanowiłam obejrzeć wszystkie filmy Susanne Bier, i muszę przyznać, że zdecydowanie lepsza jest gdy zostaje na swoim duńskim podwórku. Wszelkie próby wplatania jakiegoś amerykańskiego elementu do tego duńskiego świata zupełnie mi nie odpowiada, i już w filmie "Druga szansa" czułam, że coś tam nie pasuje. 

"Wesele w Sorrento" to nie jest moje kino. Jest dość płytko, banalnie i ckliwie - a tego nie lubię. Męczyłam się podczas oglądania filmu, i bez przerwy zastanawiałam dlaczego Bier zrobiła właśnie taki. Co chciała mi przekazać, bo przecież wszystko już wiedziałam jak tylko się zaczął.

Pozostaje mi wrócić jeszcze raz do tych najlepszych obrazów reżyserki i czekać na kolejne w nadziei, że będą lepsze niż wspomniany.

2013-09-23

Wiosna, lato, jesień, zima i wiosna


Powroty do tego co już było, ale nie by się temu specjalnie przyglądać, czy by jeszcze raz analizować, bardziej po to by odczytać na nowo. I tak się dzieje. Sięgam po filmy czy książki, które czytałam kilka lat temu według myśli - "czy książka czytana dziesięć lat później jest ciągle tą samą książką?".
"Wiosna, lato, jesień, zima i wiosna" koreańskiego reżysera Kim Ki-duka. To cudo, dla mnie oczywiście. Cudo, które było wtedy cudem i nadal nim pozostaje.

2013-09-09

Le Passé



Asghar Farhadi pokazuje film w którym między bohaterami nie ma prawdy, nie ma nawet półprawdy, jest niedopowiedziane, zapętlone czyli tak jak lubię. Wszystko może się zdarzyć, i nic zdarzyć się nie musi.
Bohaterowie i ich odejścia, powroty, dzieci i dzieci partnera, ból, milczenie, złość i wreszcie żal.
Wszystko jest w tym filmie, pięknym filmie. Jak to jest dobrze opowiedziane, jakie silne wywołuje emocje i jak boli.
Nie zapomina się takich filmów długo, podobnie jak "Rozstania", czy "Co wiesz o Elly".



2013-09-04

...



Czy książka przeczytana dziesięć lat później, jest tą samą książką? 
Czy film obejrzany kilka lat później, jest ciągle tym samym filmem?

Nie jest.

Nigdy nie będzie.

Dziękuję za to! 

To a propos książki „Konające zwierzę” Philipa Rotha i filmu na jej podstawie „Elegia” w reżyserii Isabel Coixet.

Trochę lat minęło odkąd widziałam ten film i czytałam tę książkę. 

Wtedy było tak, jak napisałam. 
Dzisiaj jest tak, jak wtedy bym nie napisała.


zdjęcie z internetu


2013-08-11

Anomalia

Do Festiwalu Transatlantyk już nie wrócę. Nie mam nastroju recenzować filmów, które widziałam. Jedyne na co mam nastrój, to podzielić się z Wami jednym obrazem, do którego obejrzenia zachęcam. To film "Anomalia" - reżyseria Peter Brosens i Jessica Woodworth.
Piękny, malowniczy film, trochę jak z obrazów Bruegla. Całkowicie moje kino, estetyka, która mi odpowiada. 
Polecam!



2013-07-31

Transatlantyk już po raz trzeci

no i czekamy na Transatlantyk w Poznaniu.
W tym roku nastawiłam się szczególnie na kino włoskie.



2012-11-12

Amour, Michael Haneke

Chciałabym usiąść w wygodnym, starym fotelu obok bohaterów filmu "Amour" Michaela Hanekego, poczekać, aż Georges (Louis Trintignant) zaparzy herbatę, a Anne (Emmanuelle Riva) włączy muzykę Szuberta,

chciałabym pobyć w tym przepięknym, francuskim mieszkaniu, pełnym książek, starych pamiątek i płyt,

chciałabym obserwować w nieskończoność, jak czule na siebie patrzą, przysłuchiwać rozmowom, pełnym żaru i dowcipu,

chciałabym zjeść z nimi posiłek w ich starej kuchni,

chciałabym poddać się tym codziennym rytuałom, w powolnym byciu się zatracić,

chciałabym nie wiedzieć, że ten czas przerwie nagła choroba Anne,

wreszcie, chciałabym ten film zobaczyć jeszcze raz, bo to duchowa uczta i doskonałe kino!





2012-09-23

filmowo



Bezapelacyjnie, zaraz po filmie "Non cosi lontano" Herve Barmasse, który miałam okazję zobaczyć podczas 8 Spotkań z Filmem Górskim w Zakopanem, jednym z lepszych filmów, jakie dane mi było obejrzeć ostatnio, jest film "Drive" reż. Nicolas Winding Refn. Są filmy na temat których się nie krzyczy, a delikatnie przeżywa w głębokiej samotności, i te dwa do nich należą z pewnością.



2012-08-25

w oczekiwaniu na...

zdjęcie ze strony Festiwalu



Robert B. Weide pokusił się o rzecz niemożliwą, a jednak. Nakręcił doskonały dokument o jednym z najbardziej fascynujących i inteligentnych umysłów XXI wieku. Woody Allen, bo o nim mowa, bohater jakich mało. Moja nim fascynacja, która szybko w miłość się przerodziła, trwa dość krótko, trochę ponad dwa lata, ale jest to fascynacja eliminująca absolutnie wszystkie inne, z wyjątkiem jednej, wierni Czytelnicy wiecie kogo mam na myśli.

 „Woody Allen: dokument” wyświetlany w ramach Festiwalu Transatlantyk w Poznaniu, skupił całą salę widzów na prawie dwie godziny. 

Pod wielkim wrażeniem allenowskiego świata, zmierzać będę jutro na jego najnowszy film „To Rome with Love”. Z przyjemnością zobaczę Penelope Cruz, która mówi po włosku, Allena, który gra jedną z ról i oczywiście wieczne miasto.

2012-08-11

filmowo i muzycznie



No i jest Transatlantyk Międzynarodowy Festiwal Filmu i Muzyki 15-22.08 2012
Decyzja co zobaczyć i czego słuchać zapadnie dopiero w poniedziałek. Martwi trochę czas Festiwalu, bo długi weekend to moment ucieczki z miasta, ale choć dwa dni pozostaną na ucztę kinowo-muzyczną.
Zapraszam do Poznania:)

2012-03-18

"Copie conforme" Abbas Kiarostami (Zapiski z Toskanii)



Miałam ochotę spędzić przyjemny, lekki wieczór, wybrałam się na film „Wierna kopia. Zapiski z Toskanii” w reżyserii Abbasa Kiarostamiego.
Hmm…to nie jest film na lekki wieczór. Trochę dałam się zwieść Toskanii w tytule no i uwielbianej przeze mnie Juliette Binoche. Miast przyjemnych chwil dostarczyłam sobie kłębiących się w głowie myśli, niezbędnych po seansie analiz, i uwaga, przyjemnego poczucia, że czy tego chcę czy nie chcę, ciągnie mnie do filmu dobrego!

Uniknę typowej recenzji z zarysowaniem fabuły, wyciąganiem wniosków i podsumowań. Nie będę wracać do poprzednich filmów Kiarostamiego, choć to temat rzeka. Chcę tylko napisać, że to bardzo dobrze skrojony, elegancki film. Dwoje dojrzałych ludzi, jedna historia, pewna gra, iluzja, na którą oboje się godzą. Zwrot akcji w połowie filmu, rekompensuje mi nieco pretensjonalny ton na początku historii. Nie wspomnę już o tle - włoskiej scenerii.

Doskonała gra Juliette Binoche. Jest jak tykająca bomba zegarowa, tylko czekać, kiedy wybuchnie. Sentymentalna aż do bólu, wrażliwa i piękna. Z całym swoim kobiecym wdziękiem, pełna erotyzmu, nie ukrywająca rozedrgania, nerwowości i żalu do swojego towarzysza. William Shimel wciela się w postać Jamesa Millera – pisarza, który nieżyciową w jej przekonaniu filozofią próbuje wyjaśnić jej swój punkt widzenia. Choć ten film to przede wszystkim dialog między bohaterami, to aż kipi od erotyzmu. Jest wszędzie, w jej ubiorze, zachowaniu, jego stonowaniu i powściągliwości, ich spojrzeniach i kłótniach.

Bolesny to dialog przyzwyczajeń, życiowych pragnień, wzajemnych oskarżeń. Film prostych gestów, na które nie starcza czasu albo odwagi.




2012-02-05

„moja samotność jest moim więzieniem”

„Przygoda z owcą” Harukiego Murakamiego jest jedyną książką tego autora, którą przeczytałam. Czytałam ją jeszcze zanim nastała moda na tego pisarza. Pamiętam, że zrobiła na mnie wrażenie, ale widocznie nie na tyle duże bym sięgnęła po kolejne tytuły. Nie znałam jego opowiadania „Tony Takitani”, ale w ubiegłym tygodniu obejrzałam film w reżyserii Juna Ichikawy będący adaptacją prozy Murakamiego i straciłam głowę.
Śmiem sądzić, że to jeden z piękniejszych filmów, jakie widziałam.
Spokojny, nostalgiczny i melancholijny – to słowa, które w pełni oddają nastrój filmu.





Pokrótce: Tony Takitani (Issei Ogata) to uzdolniony rysownik, wręcz obsesyjnie oddany swojej pracy. Widzimy go pochylonego nad biurkiem, pochłoniętego aktualnym zajęciem. Tony żyje sam. Jego ojciec jest muzykiem jazzowym, widują się raz na dwa lata. Matka zmarła po jego urodzeniu. Wychowywany przez gosposie szybko nauczył się żyć sam. Pewnego dnia poznaje swoją żonę, zakochuje się i na moment jego życie przybiera inny wymiar, lęk przed utratą żony pokonuje na długo po ślubie. Eiko (Rie Miyazawa) ma tylko jeden problem – namiętnie kupuje ubrania w nieograniczonych ilościach. Jej garderoba z czasem wymaga osobnego pomieszczenia. Ta permanentna chęć posiadania nowych ubrań jest jedynie próbą wypełniania pustki. Tych dwoje ludzi żyje samotnością. Ich samotność jest wyczuwalna przez widza w niemal każdej scenie.
Garderoba Eiko jest pomieszczeniem, w którym uczucie osamotnienia przybiera na sile. Tu zostają ubrania żony Toniego, gdy jej już nie ma, to tutaj przechowywał rzeczy po swoim zmarłym ojcu. Jedno pomieszczenie, jedna tragedia – samotność!





W tle słyszymy narratora (Hidetoshi Nishijima), który komentuje wydarzenia, dopowiada to, co niedopowiedziane, ułatwia odbiór. Wyraźnie pomaga bohaterom wydostać się z ram, które narzuciła im samotność. Wspaniałe zdjęcia (Taishi Hirokawa), które dosłownie przesuwają się przed nami, wyglądają jakby były za mgłą, jakbyśmy oglądali stare fotografie. Do tego wszystkiego muzyka (Ryuichi Sakamoto), którą słyszymy w tle tylko potęguje to ogarniające uczucie melancholii, spokoju i bolesnej samotności. Pozostaję pod dużym wrażeniem gry Issei Ogato. Oczarował mnie. Przez 76 minut czułam jego samotność, ból, jaki się z tym wiązał. Współczułam mu i go rozumiałam.


Szukam takiego kina. Oglądam dużo, ale nie wszystkie obrazy wywołują u mnie chęć o nich pisania. „Tony Takitani” to film, który obejrzę jeszcze wiele razy. Polecam!

2012-01-07

o dobrym filmie...


"Na krawędzi nieba" - bezapelacyjnie najlepszy film jaki widziałam w 2011 roku

Gdybym obejrzała film „Rozstanie” reż. Asghar Farhadi w 2011 roku, miałabym poważny problem z podjęciem decyzji, który film ogłosić najlepszym filmem ubiegłego roku, oczywiście na mojej liście i według moich kategorii, czyli kategorii opierających się wyłącznie na moim guście.
Cieszę się, że film, o którym wspomniałam obejrzałam w 2012 roku, bo dzięki temu mogę z pełnym przekonaniem ogłosić, że najlepszym filmem, jaki obejrzałam w roku 2011 jest film „Na krawędzi nieba” reż. Fatih Akin.
O żadnym z nich nie napiszę ani słowa, bo każdy z nich jest DOSKONAŁY, moim zdaniem, a o wszystkim, co jest doskonałe podobno już coś napisano.
Pozwolę sobie jedynie dodać, że życzyłabym sobie samej tylko takich filmów, pobudzających do myślenia i zadawania pytań, filmów, które zmuszają do poszukiwań i które wygrywają z moimi ulubionymi filmami Susanne Bier.

Film „Na krawędzi nieba” obejrzałam w styczniu ubiegłego roku, a pamiętam każdą scenę, jestem pewna, że podobnie będzie z „Rozstaniem”, i bardzo mnie to cieszy.


"Rozstanie"

2011-12-21

nie czuję świąt i dlatego nie o świętach


Pomyślicie pewnie, że się powtarzam, macie prawo. Do znudzenia pisze o jednym, ale ja lubię ten temat.
Chciałabym dzisiaj zaledwie wspomnieć o pewnym filmie, (właściwie tylko jednej scenie), który pierwszy raz obejrzałam w Perugii, chyba przypadkiem, choć podobno nie ma przypadków. Mowa o „Aprile” Nanniego Morettiego. Film z 1998 roku. Wraca do mnie jak bumerang, jak sen z dzieciństwa. Dawniej taką terapeutyczną rolę spełniał „Czerwony” Kieślowskiego, dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że jest to wspomniany film Morettiego.
Oszczędzę Wam streszczenia, (mam nadzieję, że tekst o Morettim, który rodzi się w mojej głowie na portal oliwazoliwek, pojawi się prędzej czy później).
O jednej tylko scenie wspomnę, bo to w sumie ona powraca do mnie jak nieproszony gość, zmuszając mnie do zastanawiania się – dlaczego? Moretti, który gra główną rolę – reżysera, dowiaduje się, że na świecie pojawił się jego oczekiwany syn. Idzie wzdłuż rzeki, jak mniemam, bo trudno powiedzieć. Podnosi ręce, biegnie, jest w tej jednej, danej chwili. W tle słychać utwór Ludovico Einaudi „Le onde”.
I tu jest wszystko. Nie ma nic, co przeszkadza, co uwiera, co miałabym ochotę odrzucić. Na mnie działa jak balsam.

„Aprile” jest kontynuacją filmu „Caro diario”, moim zdaniem, najlepszego filmu Morettiego.