Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wystawy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wystawy. Pokaż wszystkie posty

2018-07-22

o wycieczce

Czasami przy okazji czegoś tak przyjemnego jak dobra książka, trzeba wsiąść do samochodu i pojechać za miasto, do innego miasta (raczej miasteczka), by zobaczyć kilka fotografii ulubionej poetki.
Wsiadłyśmy więc we trzy i pojechałyśmy do Kórnika pod Poznaniem, by zobaczyć kilka (dosłownie kilka) zdjęć Wisławy Szymborskiej. Nic nas na tej wystawie nie zaskoczyło, ale sam fakt wyjazdu, wyrwania się z Poznania, czasu beztroskiego w doskonałym towarzystwie, sprawił, że było nam cudownie.

książka, która stała się przyczyną wszystkiego

wystawa jaka jest, każdy widzi

ławeczka Szymborskiej w Kórniku

2017-01-02

weekendy

Na ten post trzeba było poczekać dość długo. Koniec roku był dość ciężki dla mnie i niestety nie chciałam znaleźć czasu na to, by usiąść i napisać to, co obiecałam, a sprawa dotyczy wydarzeń, które miały miejsce na początku grudnia. Dawno, ale jeszcze ciągle warto o nich przypominać.

Wspomniałam wcześniej, że warto sobie co jakiś czas zorganizować kulturalny wyjazd na weekend. Są dwa powody, po pierwsze czas spędzony w pociągu jest czasem darowanym na książkę i sen, czyli te rzeczy, na które ja ostatnio czasu znaleźć nie mogłam. Po drugie warto zmienić choćby na chwilę otoczenie. Nawet krótka podróż jest w moim przekonaniu dużo warta.

Mój wyjazd do Krakowa związany był z wizytą w operze i obecnością w niej Jerzego Stuhra. Artysta postanowił wyreżyserować operę Donizettiego "Don Pasquale". Muszę przyznać, że było to dość interesujące doświadczenie i mam nadzieję nie ostatnie.

Jeśli będziecie w Krakowie, zapraszam do Pawilonu Józefa Czapskiego w Muzeum Narodowym. Już od dłuższego czasu myślałam o tym, żeby wystawę poświęconą życiu i twórczości Czapskiego zobaczyć, ale nigdy nie starczało mi czasu. Fascynuje i intryguje mnie jego postać. Wystawa jest przygotowana w taki sposób, że zatrzymuje się na chwilę czas, nie wiesz, ile tego czasu już minęło, a ty ciągle pochylasz się i czytasz, zaglądasz do jego notatników, by wreszcie znaleźć się w wiernie odtworzonym pokoju Czapskiego. Zawsze mnie takie "podglądactwo" fascynowało i nie sądzę, żeby przestało.

No a w trakcie podróży pociągiem lektura książki "Sekretne życie drzew", Petera Wohllebena, która to lektura sprawia, że po lasach przechadzki będą już inaczej wyglądały. Drzewom rosnącym na osiedlach i wzdłuż ulic przyglądać się będę z troską i współczuciem. Dużo ta książka zmienia w postrzeganiu lasu i dobrze by było gdybyśmy wszyscy ją przeczytali i stali się bardziej uważni na to, co jest obok, a czego nie dostrzegamy.  





2011-11-23

mniej są bliźniacze dwie połówki jabłka, niźli tych dwoje...

Kot Jeleński - zdjęcie moje


„Kiedy wszystko, czym człowiek nie jest, dołącza do niego, wtedy wydaje się, że jest wreszcie sobą”


Zdanie to prawdziwie oddaje atmosferę wystawy, którą miałam okazję zobaczyć w ubiegłą niedzielę w Muzeum Literatury w Warszawie.
Leonor Fini i Konstanty A. Jeleński. Portret podwójny.
Ona włoska malarka, dzika, namiętna, z włoskim temperamentem, furia italiana. Starsza od Kota piętnaście lat.
On opanowany, łagodny i spokojny. „Ostatni Europejczyk” jak nazywał go Claude Arnaud.Inteligencja i erudycja niepowtarzalna.
Przeżyli razem ponad trzydzieści lat.
Poznali się w 1952 roku w Rzymie przed obrazem Fabrizia Clericiego „Minotaur oskarżony publicznie przez swoją matkę”. Kot zostawia dla Leonor Rzym i przenosi się do Paryża, gdzie razem z Leonor i włoskim malarzem Stanislao Leprim tworzą piękny i barwny związek.

Dedykacja Bellmera dla Leonor Fini, o której wspominam na początku idealnie oddaje relacje jaka ich łączyła. Byli dla siebie wypełnieniem doskonałym, skończonym bytem. Jeleński, tak pisał do Józefa Czapskiego: „Wierz mi Józiu, że znalazłem istotę niezwykłą, która mi daje spokój i która pomaga mi usunąć pustkę z życia nie przez metody zewnętrzne, ale przez łowienie w mojej głębokiej osobowości tego, co nie jest zatrute”.

Wystawa została podzielona na osiem części, ukazujące relacje intelektualne, artystyczne i osobiste bohaterów. Dla mnie w każdej czuć było atmosferę głębokiej, pełnej szacunku miłości. Nawet w Gabinecie Kota, między książkami była ona – Miłość, ta, która eliminuje absolutnie wszystko inne.

Wielobarwne, niekonwencjonalne, inne związki wydawały mi się zawsze ciekawe do tego stopnia, że jestem skłonna wsiąść do pociągu i pojechać do Warszawy by dokładniej im się przyjrzeć. Cieszę się, że obok siebie mam takich związków trochę, przy których obcowanie to zawsze wielka niewiadoma, dzikość i radość.



zdjęcie z Muzeum Literatury



Kuratorzy wystawy: dr Anna Lipa i Aleksandra Kaiper-Miszułowicz

Wystawa czynna do 30 grudnia

Polecam
w tytule,  Szekspir, Wieczór trzech króli, przeł. Stanisław Dygat

2011-07-13

o kilku ciekawych wystawach

Dzisiaj o trzech a nawet czterech wystawach, które warto zobaczyć w Zakopanem, oczywiście wtedy, gdy pogoda nie pozwala wejść na szlak i w pocie czoła zdobywać szczyt.
Przy okazji dodam, że już od kilku lat podczas pobytu w Zakopanem pogoda rozpieszcza mnie deszczowym dniem, chyba po to, żebym mogła zobaczyć dobrodziejstwa kulturalne, jakie oferuje miasto, w przeciwnym razie byłabym na szlaku codziennie. Dłużej o trzech atrakcjach by czwarta mogła jeszcze trochę we mnie pozostać.

Pierwsze kroki skierowałam do Willi Oksza, nowej filii Muzeum Tatrzańskiego. Willa została zaprojektowana przez Stanisława Witkiewicza w 1894 roku, a zbudowana przez Wincentego Kossakowskiego. Cenna to dla mnie informacja, bowiem od dłuższego czasu noszę się z zamiarem zakupu książek poświęconych stylowi zakopiańskiemu w architekturze. Mam już kilka pozycji upatrzonych i sądzę, że na jesień podczas kolejnego pobytu w Zakopanem zakupię ich trochę.

Willa Oksza

Wystawa pod nazwą „Zakopane – pępek świata. Sztuka pod Giewontem w latach 1880 – 1939” jest wystawą, której przeoczyć nie można. Swą nazwą nawiązuje do tytułu książki Rafała Malczewskiego „Pępek świata”, książki, która opisuje życie w Zakopanem w latach XX-lecia międzywojennego. Był to dla miasta pod Giewontem czas bardzo prężny kulturalnie. Na wystawie można zobaczyć między innymi portrety Witkacego, obrazy Rafała Malczewskiego czy Zofii Stryjeńskiej. Dla mnie wydarzeniem było móc zobaczyć obraz Wandy Gentil-Tippenhauer, słynnej „Rudej”, bliskiej przyjaciółki Józefa Oppenheima, współautorki książki „W stronę Pysznej”. Dzięki moim przyjaciołom, z którymi jeżdżę w Tatry, historię „Rudej” znam bardzo dobrze i za każdym razem dowiaduje się od nich czegoś nowego. Ona i Józef Oppenheim zasługują na osobne notki, które nie mogłyby być krótkie, bo ich życia to dla mnie układanka, której odkrywanie ożywia zamierzchłe czasy.
Wystawa jest czynna do 31 grudnia 2011 roku, wiec z pewnością nawiedzę to miejsce jeszcze raz.



Wystawa, której istnienia trudno nie zauważyć w Zakopanem, bowiem ilość plakatów w samym mieście wprost zachęca do obejrzenia, to wystawa w Galerii Sztuki na Kozińcu „Witkacy. Psychoholizm”. Dość specyficzna, by nie rzec śmieszna, to była wizyta, zakończona dziwnymi pomysłami, a potem jeszcze bardziej szalonymi realizacjami owych pomysłów, na jakie wpadłyśmy zaraz po wyjściu z Galerii. Tak to już jest, że Witkacy dostarcza nam dziką energię.
Ponad sto fotografii autorstwa Witkacego, które powstały w latach 1910-1938. Na fotografiach są jego znajomi, przyjaciele, rodzina i on sam. Twarz, która na każdym zdjęciu jest zupełnie inną twarzą. Zagubioną, rozbawioną, szaloną, złośliwą i wreszcie tajemniczą. Jestem w trakcie lektury książki Janusza Daglera „Witkacego portret wielokrotny”, którą to lekturę „dawkuję” sobie, co jakiś czas. Wystawa ta dostarczyła mi również niezbędnej, jak się okazało, wzrokowej podniety. Trochę zawile, ale nie potrafię inaczej, gdy o Witkacym mowa.
Jeszcze do 28 sierpnia można spojrzeć prosto w oczy Witkacego.

Na Kozińcu

Dla tych, którzy na Kasprowy Wierch wybierają się kolejką linową i ponad przyjemność wspinaczki wybierają długie stanie w kolejce, (podziwiam!) można te chwile sobie osłodzić i przyjrzeć się fotografiom tatrzańskim Awita Szuberta, wybitnego krakowskiego fotografika XIX wieku. Wystawa jest bezpłatna, na powietrzu. Reprodukcje starych fotografii wprowadziły nas przez chwilę w świat bardzo odległy, a jednak bardzo bliski.

O ostatniej wystawie, która zrobiła na mnie największe wrażenie, postaram się napisać innym razem. Pewne jest jednak, że pod jej wrażeniem pozostaje do dzisiaj, choć mija już trochę czasu odkąd miałam okazję ją oglądać. Dała do myślenia, poprzestawiała, co przestawić miała, pozwoliła na chwilę cofnąć się i poczuć klimat czasów do których tak chętnie w opowieściach wracają moi przyjaciele i od jakiegoś już czasu, wracam i ja.

2011-06-29

wkrótce

O trzech a nawet czterech wystawach, które warto zobaczyć w przepięknym zakątku Polski, już w przyszłym tygodniu. Ten tydzień to jakieś szaleństwo, poza tym piękna pogoda nie sprzyja pisaniu:)

2011-03-05

z centrum Europy

W Poznaniu X Targi Książki dla Dzieci i Młodzieży.
Jestem na tej imprezie od kilku lat uczestnikiem i za każdym razem wychodzę rozpromieniona jak dziecko.
Tym razem oprócz targów, czeka mnie jeszcze spotkanie z redaktorem wydawnictwa Ene Due Rabe, w księgarni Między Słowami moich przyjaciół.

O Targach

A o najpiękniejszych książkach dla dzieci, jakie w życiu widziałam napisze innym razem.

2011-02-20

Amadeo Modigliani w Pradze


„Życie jest darem: niewielu dla wielu, tych którzy mają i wiedzą, dla tych, którzy nie mają i nie wiedzą”.
 Amadeo Modigliani

Jeszcze przez osiem dni (9.12.2010-28.02.2011) można zobaczyć w Pradze wystawę poświęconą jednemu z najważniejszych malarzy i rzeźbiarzy XX wieku, Amadeo Modiglianiemu. Wystawa znajduje się w Miejskim Domu Reprezentacyjnym Obecni Dum w Pradze.
Wystawa pod tytułem „Amadeo Modigliani” prezentuje głównie pierwsze rysunki i szkice malarza, jego charakterystyczną prawie niezauważalną kreskę, zdjęcia i kilka obrazów Modiglianiego oraz niewielką część poświęconą dziełom Frantiska Kupki, czeskiego abstrakcjonisty.
Wystawa ta, to głównie próba przybliżenia postaci Modiglianiego, jego życia i czasów, w których przyszło mu żyć. Stąd tak mocny nacisk został położony na jej fotograficzną część. Możemy oglądać fotografie przedstawiające moment pracy artysty, jego przyjaźń z Leopoldem Zborowskim, polskim mecenasem sztuki, który stał się dla livorneńskiego artysty powiernikiem, wreszcie słynnej wspólnoty przy ulicy Delta w Paryżu, która narodziła się z pomysłu Paula Alexandre’a w 1907 roku. Wspólnota to budynek, który był własnością miasta, a stał się miejscem mieszkań ubogich artystów.
Nie sposób opisać wszystkich fotografii, które można obejrzeć podczas wystawy. To, o czym wspomniałam to zaledwie garstka, ale warta uwagi.
Warto dodać, że podczas wystawy wyświetlany jest film Mike’a Davis’a „Modigliani. Pasja tworzenia” (2004) z Andy Garcia w roli artysty. Film, który zrobił na mnie swego czasu ogromne wrażenie, a muzyka Guy’a Farley’a do dzisiaj mnie porusza. Film, który oprócz ukazania walki między artystą a Picassem, jest także próbą przypomnienia tragicznej historii miłosnej między malarzem a Jeanne Hebuterne, młodą uczennicą Colarossiego.

Wystawa powstała dzięki współpracy między innymi Muzeum Izreala w Jerozolimie, Estorick Collection w Londynie, Studio Guastalla w Mediolanie.

Jeśli ktoś ma jeszcze szansę obejrzeć wystawę, polecam!

2009-10-11

gdy pogoda dyktuje warunki

Gdyby przypadkiem stało się tak, że nie masz co robić będąc w Zakopanem, w co nie mogę uwierzyć a nawet nie chcę, samo już wystukanie takiego zdania na klawiaturze mnie zmierziło, ale powiedzmy, że faktycznie załamała się pogoda do tego stopnia, że strach wejść na szlak, to spieszę z pomysłem co by tu z takim dniem zrobić. Właściwie mam aż dwa pomysły i wierzcie mi oba są wyśmienite:)

Propozycja pierwsza - proszę udać się do Galerii Sztuki im. Włodzimierza i Jerzego Kulczyckich na zakopiańskim Kozińcu na wystawę Tatry cza odkrywców . Jeszcze do 25 października można tam spędzić cudowne przedpołudnie.
Jest tam wszystko czego miłośnik gór i starych opowieści o nich jest w stanie pochłonąć. Zacznę od fotografii Melecjusza Dutkiewicza, Hermana Vogla, Karola Divalda czy Walerego Eliasza i innych fotografii końca XIX w. Fotografie mają swoją magię i głębię, można się w nie wpatrywać godzinami, zbliżać oczy i wychwytywać wszystkie te ciekawostki, których umysł ciekawy, mój przynajmniej, zresztą moich znajomych również widziałam na własne oczy jacy zachwyceni byli:) Przy okazji fotografii można obejrzeć film na którym da się podpatrzyć jak kiedyś fotografowano w górach, jak dźwigano olbrzymich rozmiarów sprzęt tylko po to, by uwiecznić te niesamowite widoki.
Oprócz fotografii nie braknie także eksponatów górskich na które dzisiaj spoglądamy z uśmiechem na twarzy. Mnie osobiście najbardziej interesowały narty, te pierwsze, stare, które wierzcie mi w niczym nie przypominały tych na których dzisiaj pozwalam sobie na białe szaleństwo. Kijek do nart był takich wielkich rozmiarów, że przez chwilę zastanawiałam się jak możliwym było pokonywanie stoków z czymś tak monstrualnym w rękach. Nie ukrywam, że sprzęt wspinaczkowy też zatrzymał mnie na dłuższą chwilę tym bardziej, że temat dzisiaj już nieco bliższy:)

Nie brak również zdjęć i wspomnień postaci ściśle z Tatrami związanych czyli najlepszych tatrzańskich przewodników - Jęrzeja Wali, Macieja Gąsienicy - Sieczki, Szymona Tatara czy słynnego Klemensa Bachledy (1849 - 1910), który był jednym z najlepszych przewodników tatrzańskich przełomu XIX i XX wieku. Zanim jednak stał się sławnym "orłem Tatr" był pomocnikiem wyżej wspomnianych, ot takim chłopcem do pomocy. Klimek jednak miał niezwykłą orientację w terenie górskim i co ciekawe czasem wspinał się boso. Zginął w 1910 roku idąc na pomoc Stanisławowi Szulkiewiczowi, na północnej ścianie Małego Jaworowego Szczytu.

Wystawa jest warta poświęcenia odrobiny czasu w Zakopanem by nasycić oczy. Jeśli ktoś tak jak ja w temacie raczkuje choć wydaje mu się, że coś już wie, to taka wystawa bardzo wiele mu rozjaśni, udzieli niezbędnych odpowiedzi.
Od listopada wystawę będzie można oglądać w Museo Nazionale della Montagna w Turynie.

Druga propozycja spędzenia rozkosznie czasu w górach gdy pogoda nie pozwala wyjść na szlak to baseny termalne w Bukowinie Tatrzańskiej. Nie ma nic lepszego jak kąpiel w gorącej wodzie, która jeszcze ma mnóstwo właściwości, które podobno mają sprawić, że twoja skóra ma być jeszcze piękniejsza niż jest, więc nie ma co się zastanawiać tylko szaleć. Zaszalałam.