zdjęcie ze strony Festiwalu |
Robert B. Weide pokusił się o
rzecz niemożliwą, a jednak. Nakręcił doskonały dokument o jednym z najbardziej
fascynujących i inteligentnych umysłów XXI wieku. Woody Allen, bo o nim mowa,
bohater jakich mało. Moja nim fascynacja, która szybko w miłość się przerodziła, trwa dość krótko, trochę ponad dwa lata, ale jest to fascynacja eliminująca absolutnie
wszystkie inne, z wyjątkiem jednej, wierni Czytelnicy wiecie kogo mam na myśli.
„Woody Allen: dokument” wyświetlany w ramach
Festiwalu Transatlantyk w Poznaniu, skupił całą salę widzów na prawie dwie godziny.
Pod wielkim wrażeniem
allenowskiego świata, zmierzać będę jutro na jego najnowszy film „To Rome with
Love”. Z przyjemnością zobaczę Penelope Cruz, która mówi po włosku, Allena,
który gra jedną z ról i oczywiście wieczne miasto.
4 komentarze:
Z wielką niecierpliwością czekam na ten biograficzny film. Zdradź jak tam po obejrzeniu "Zakochani w Rzymie". Też nie zamierzam go ominąć :)
Właśnie wróciłam z seansu. "Wielcy" piszą, że to jeden ze słabszych filmów Allena, ale ja się bawiłam doskonale, a podczas scen z jego udziałem, pozwól, że nie będę opisywała śmiechu, który mną trzasł:)
Koniecznie wybierz się do kina, trzeba mieć o tym filmie własne zdanie, ja swoim się już podzieliłam, czy pojawi się coś na blogu - nie wiem - trochę mam pracy. Polecam!
Na razie mam w domu biografię i czytam namiętnie wszystkie jego książki. Filmową biografię też chętnie obejrzę :). Nie żeby w innych filmach był mniej sobą ;)).
la-di-da polecam ten film szczególnie, jest w nim coś takiego, co z pewnością Ciebie zainteresuje, jeśli czytasz jego książki. Miło mi ciebie tu widzieć. Pozdrawiam
Prześlij komentarz