Po czymś tak obezwładniająco pięknym, nawet nie wiem co pisać. Mnóstwo pourywanych zdań, krótkich notatek, niedokończonych fraz. Różnorodność tego pięknego miejsca, w którym dane mi było przebywać, mnie zupełnie zaskoczyła, a ilość bodźców, w niewielkim jedynie fragmencie wyspy, poraziła. Nadmiar, z którym trzeba się oswoić, żeby móc wyrównać oddech i odbierać to, co pojawiało się przed oczami.
Nie wiem, nie wiem od czego zacząć. Może od tego dość znaczącego elementu, bez którego niczego by nie było, a gdyby było, wyglądałoby zupełnie inaczej.
ONI. LUDZIE. Ci, którzy wybierają ciebie na podróż. Nienachalnie, delikatnie i bardzo umiejętnie dzieląc się tym, co już znają, tym gdzie przeżyli wyjątkowe chwile, wiedząc, że będą te miejsca odbierać inaczej.
Cicha obecność tych, którzy Ciebie wybierają na podróż i do niej zapraszają, jest jak nie wymagające żadnego zapisu porozumienie. Bez słów mówienie.
Wszystko w tej podróży było w granicach totalnej akceptacji, wolne od napięć i zbędnych słów.
Podróże, nawet te przeżywane w głębokiej samotności, a może szczególnie te, tworzą ludzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz