To, że jestem fanką rękawiczek wszelakich, już wspominałam. Sporo ich różniastych w kartonie zalega, na różne okazje i do różnych celów przeznaczone. Chodzę w nich przez okrągły rok, nawet latem mam przynajmniej jedną parę w torebce;D Niestety tydzień temu na zakupach zgubiłam jedną rękawiczkę z pary moich ulubionych mitenek. Nieodżałowana strata:((( W związku z tym, że długo bym musiała szukać, bo marudna jestem w kwestii rękawiczek. Postanowiłam sama wydziergać! A co tam! Niby szydełko trzymać umiem, ale łatwo nie było, szczególnie jak przyszło do zrobienia drugiej, która wyobraźcie sobie, musiała być taka sama! No nie .... Zaczęłam w zeszły weekend, oczywiście bez żadnego wzoru, coby łatwiej było, skończyłam dzisiaj rano. Pierwsza w moim życiu wydziergana rzecz, którą zamierzam publicznie nosić!
Zdjęcia: roli głównej głucha Miśka i mitenki (i oczywiście samowyzwalacz, więc przepraszam za jakość zdjęć) w stylizacji spacerowej ;D