Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piotruś. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piotruś. Pokaż wszystkie posty

phi ... cierpienie Picia

moja przygoda ... śmieszna, gdyby nie to, że prawdziwa ...a przez co tragiczna

jest wtorek rano ..  5ta rano. Piotrek się budzi i woła, więc Tż do niego poszedł

Po kilku minutach słyszę przeraźliwy płacz, który trwa i trwa. Poszłam do nich, a tam Picia zwinięty w kuleczkę, Tż chce go przytulić, ale ten się nie daje i krzyczy. Dopadłam do małego, a on sie do mnie tak jakby przykleił, jak żabka, brzuch do brzucha i kurczowo trzymał. Tż poszedł ewakuować Alę .. by sie nie obudziła.
No mój rozumek i znajomość Pici, coś go cholernie bolało. A po pozach jakie przyjmował, stawiałam na skręt kiszek :(
Było tak źle że wezwałam pogotowie. Przyjechali w kilka minut. Jakoś go zbadali, kazali dać pić, Piotrek wypił i zwymiotował. Decyzja ekspresowa jedziemy na USG.
Zabrali nas do szpitala przy ulicy Krysiewicza :(, taki typowy wiecie, szpitalo / przychodnio / ostry dyżur .. gdzie badają i decydują jak leczyć, co podać itp.
Pani łaskawie się zjawiła (a swą łaskawość nie omieszkała okazać odpowiednim zachowaniem ...) po 40min. czekania, poczekalnia była pusta ....  . Nakazała dziecko rozebrać i rozpoczęła przesłuchanie .. och przepraszam wywiad:
- i co się dzieje
- małego okropnie coś boli, do tego wymiotuje, w domu wodą i tu w poczekalni żółcią ..
- dlaczego wezwano pogotowie?
  bo małego coś niemiłosiernie bolało Proszę Pani.
- tylko to ?
- tak tylko, ma jeszcze katarek, ale pomyślałam, że z tym pogotowia nie będę wzywać.
- ha, śmieszne , ale teraz już nie boli jak widzę

-no jest lepiej
- hm, no właśnie.
- proszę Pani, wydaje mi się, że objawy były dość niepokojące, skoro przyjechało pogotowie i natychmiast zabrało go tutaj, na USG!
- co, phi, na jakie USG?
- brzucha.
- to my tu zadecydujemy, czy zrobimy USG. Na razie go zbadamy.
- słucham, czyli nie jest nawet pewne to USG ?
- nie, ja tu nic nie mam o USG, o, o, o.
- co ?????
- tak, tu mam skierowanie z podejrzeniem zapalenia oskrzeli
- o matko, że co ????
- proszę mi tu oczami nie wywracać, i sie nie oburzać. Ja tu tak mam, proszę, proszę.

i pani rozpoczęła żywo i efektownie machać skierowaniem nad głową
- ale proszę też zrozumieć mnie.
- phi ... (w tle było drugie phi ... bo były dwie panie)


Zbadała Piotrka, po czym pani od drugiego phi, wręczyła mi dwa świstki:

- tu z tym na pobranie krwi z palca, tu z tym na USG. USG od 8.00 i najpierw będą dzieci umówione, potem dopiero Pani ... to sobie Pani poczeka. Wynik badania krwi będą po godzinie
- OK
.. masakra

Poszłam, na pobieranie. Przemiła Pani pobrała Pici krew, śmiała się do niego itp .. młody nawet nie zauważył, co się dzieje ... Była 7.29

Potem poszłam na USG, bałam sie wchodzić wcześniej do tamtejszej poczekalni .... nic dziwnego prawda. Ale nastała ósma ... zadzwoniłam. Uśmiechnieta pani wpuściła mnie, kazała poczekać ... pani doktor przyszła i o 8.05 byliśmy po .
Poszłam do Izby przyjęć ... tam w między czasie zrobił się tłum. ok 8.15 w Rejestracji zapytałam, czy są już wyniki Picia.
- oczywiście, już są
- a ja teraz długo będę czekać?
- nie, zaraz Panią zawołają .. bo mały już teraz nie czeka w kolejce :)
- super, dziękuje


od tamtej pory, do poczekalni weszły jeszcze trzy osoby ...

Do gabinetu weszli wszyscy, po kolei .... absolutnie wszyscy :( Poczekalnia opustoszała, zostaliśmy tylko my. Więc po kilku minutach zapytałam:
- przepraszam, a czy my tez będziemy przyjęci?
- moment, proszę czekać!


Po kilku minutach
wezwano mnie i zakomunikowano:
- tak, my tu mamy podejrzenie zapalenia dróg moczowych. Zostawiamy syna w szpitalu. Czy godzi się panie na to, automatycznie na podawanie leków ...itd
- jakie zapalenie ?
- no tak, tu jest takie podejrzenie
- ale podejrzenie, czy pewność
- pewność będzie jak zrobimy badani
- ale jak w szpitalu?
- no normalnie
- ale czy to konieczne?
- no phi, może pani odmówić, fochophi
- ale moment, ja nie wiem co robić ... szpital?
- no jak się wzywa pogotowie ....
- a ile czasu on byłby w tym szpitalu ?
- minimum tydzień
- matko ... ja muszę zadzwonić
- to proszę wyjść


zgodziłam się ... Przewieźli nas do Oddziału Dzieci Młodszych, przy ulicy
Nowowiejskiego. Jak tam było ślicznie, przytulnie ... nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, tu może być już tylko lepiej
Byłam przerażona, na wejściu, zapytałam, czy ktoś mógłby ze mną porozmawiać :(
- proszę Pani, błagam. Ja nie chce go zostawiać w szpitalu. Czy to jest naprawdę konieczne ???
- Mama, to czemuś Ty tego wcześniej nie mówiła?
- bo, ja nic nie wiem, nie wiem czy muszę go zostawiać, nie wiem jak poważny jest jego stan ... Poza tym, mały zwija się z bólu, wzywam pogotowie, zabierają gona USG, potem słyszę, że niby z zapaleniem oskrzeli, teraz mam szpital i zapalenie dróg moczowych ...
- co ...

.... tu nie napisze co i kto mówił. Nie wiem czy mogę. A nie zrobię nic, co mogłoby zaszkodzić komukolwiek z Oddziału Dzieci Młodszych. Porozmawiano ze mną, wytłumaczono .. przeanalizowano wyniki badań. Pokierowano, uprzedzono, uspokojono ....
Panie były cudowne ... Miałam ochotę płakać z radości. Usłyszałam słowa .... musimy pamiętać i mieć podejście .. przecież Wy tu trafiacie totalnie przerażeni ...

a ja chciałam powtórzyć to, co powiedziałam we wtorek, przed wyjściem:

 

- Pani doktor,  ale Pani we, że ja Panią kocham
 

więc powtarzam :) Pani Magdo .... dziękuję. Dziękuje Wam wszystkim.


Wróciliśmy do domu ... łapaliśmy siuśki do pojemniczka itp ... 

to koniec naszej historii. Czekam na wyniki Picia ... będą dziś w naszej
przychodni .. muszę się tylko dodzwonić :)))))

razem, razem ...:)

W naszym domu nie zawsze jest wesoło. Czasem jest wzruszająco. 

 

Opisana sceny miały miejsce w ubiegły czwartek.

Alę w nocy złapała jelitówka Właśnie zasnęła ...
Piotrek z nią siedział, głaskał aż zasnęła Mój mały synek uśpił swoją straszą siostrę. Wierzcie lub nie, ale widać było , że jest z siebie dumny. Wpadł do pokoju i krzycząc, skacząc pokazywał na sypialnie. Weszliśmy a on, trzymając paluszek na ustach, z dumą pokazał mi Alę :)

no to nie wszystko ... 
Powiedziałam Pici że Ala śpi i on ma zostać ze mną w pokoju .. chyba zrozumiał. Siedzieliśmy w pokoju, minęło może 5-10 minut. Nagle usłyszałam Alę, jak woła Piotrka.. pobiegłam do niej
-a Ty już nie śpisz?
-nie, bo musiałam się obudzić
-po co?
-bo Elmo się zaczął, a on kocha Elmo
fakt, zostawiłam włączony telewizor z bajkami ...
-ale on je serek, niech skończy, by nie jadł przy Tobie
-nie, niech przyjdzie, wytrzymam. Elmo jest taki krótki

rozwaliła mnie


Dzisiaj Picia miał ciężka noc, coś go boli. Teraz śpi, odsypia ... zgadnijcie kto go uśpił?
  

pomocna dłoń ...

kto pamięta, kto? ... Ewentualnie zapytam, kto słyszał od rodziców, tudzież dziadków :)))) o Niewidzialnej Ręce :)
Ja pamiętam z dzieciństwa, taką akcję (a może bardziej, mam w głowie opowiadania o niej. Gdyż, jak widzę czas narodzin idei ma miejsce w latach 50-tych XX wieku, co wskazywało by na dzieciństwo, połączone z niemowlęctwem mojej własnej, prywatnej mamy:)) ...
Tak czy tak, Niewidzialna Ręka to akcja, idea pomocy. Dzieci, młodzież bezinteresownie pomagały innym, głównie jak pamiętam starszym ludziom. Robili to anonimowo, jedyne co pozostawiali po sobie, to znak ręki .. podobny do tego

http://50wgz.sh.org.pl/niewidzialna-r281ka1.html

nie maiłam pojęcia, że to ciągle funkcjonuje ... i to jeszcze u mnie w domu.
Rano miałam wypełnić Alusiną kartę zgłoszeniową do przedszkola. W natłoku zajęć zapomniałam o niej .... Byłam zła, bo to dość ważne. Muszę to wypełnić, tylko kiedy - myślałam
I nagle znalazłam to:

 

tylko znaku nie znalazła .. jeszcze :))))))))))

edit: na obecną chwilę zgłoszenie jest wypełnione obustronnie i pełne zieleni :)))