W ciągu dnia nie mam chwili wytchnienia, jeśli ktoś twierdzi że dzieci śpią za dnia więcej niż 40 minut nie uwierzę puki nie zobaczę...no, w każdym razie moje nie śpi, w nocy za to nadrabia :)
Luby spędza całe dnie w lesie korzystając z sezonu na jagody, gromadzimy zapasy owoców jak i pieniędzy (z ich sprzedaży) na zimę, obydwoje jesteśmy zmęczeni, nasz dom zarasta brudem a mnie denerwują zaległości w szyciu, nieskończone prace i masa pomysłów do realizacji których nie jestem w stanie się teraz podjąć...wczoraj duzo o tym myślałam i wywnioskowałam "żyj chwilą dziewczyno!", dziecko tak szybko rośnie, nikt tam nie zwróci tych chwil trzeba z nich korzystać i być ze sobą na maxa...co tam bałagan wokoło, co tam zaległości przecież wiadomo ze nie jestem teraz bizneswoman ani gospodynią doskonałą, teraz moja rolą jest być mamą i poświęcać się dziecku w całości. Mam nadzieję że kiedy Kaj troszkę podrośnie, będziemy mogli spędzać ten czas w domu bardziej aktywnie- choćby razem coś ugotować, posprzątać, nabałaganić, może kiedy zacznie dłużej sypiać w dzień o swoich porach, ja będę mogłą poświęcić się odrobinę szyciu- myślicie że jestem marzycielem? No cóż, nadzieja umiera ostatnia ;A)
A oto cenne 40 minut kiedy Kaj ucina sobie drzemkę
Kilka nocy temu udało mi się zebrać siły i uszyć a w zasadzie wykończyć wcześniej zaczętą laleczkę-pirata, a więc dumnie pokazuję że jednak na coś przydają się moje nici, igły, wstążki i rosnąca sterta materiałów
W planach był jeszcze inny pirat ale jak się domyślacie musi sporo poczekać, na wykończenie czekają też kosmetyczki, ale robota nie zając nie ucieknie ;)
Ściskam Was ciepło i serdecznie, AHOJ!