W dalszym ciągu zachęcam do wzięcia udziału w konkursie świątecznym , chętni mają czas do jutra do północy .
Nie jest to żadne Candy w którym chodzi o zareklamowanie własnego bloga i pozyskanie obserwatorów , ( tak czytałam wczoraj w necie bo nie wiedziałam co to jest ) , a więc wystarczy wyrazić wolę uczestnictwa i przesłać jakieś zdjęcie martwej natury lub zwierzęcia i to wszystko :))
Inicjatywa wyszła od Kingi , choć ja nie jestem do końca przekonana co do końcowego efektu , dwa lata przerwy ale ona jak dla mnie za pewnie się czuję , uwierzyła dzięki WAM w siebie , a ja nie będę podcinać jej tych skrzydeł więc niech maluje i jakby co to proszę pamiętać ze ona ma 15 lat a do Matejki daleka droga :)) W tym przypadku pochwała rodziców nie wystarczyła , musiało szersze grono czyli WY ocenić czy coś z tego będzie i za to jestem WAM wdzięczna :))
Rodzice mogą wiele dziecku dać ale też mogą zabrać , pewno moja historia jest jak wiele takich , ale sprawiła że nie chcę narzucać swoim dzieciom mojej woli w wyborze drogi życiowej , zepsuć idzie szybko a naprawić nie zawsze się da .
Pochodzę z rodziny fryzjerskiej moja babcia fryzjerka , mama fryzjerka , ciotki , wujkowie dwaj ,w każdym razie ponad 20 lat temu było w rodzinie 14 fryzjerów , paru z nich miało za komuny swoje zakłady , bliżej lub dalej nawet gdzieś w Poznaniu ktoś miał zakład .
Dla mnie zapach dzieciństwa to właśnie zapach płynów do trwałej ondulacji , lakierów do włosów i było oczywiste że albo będę weterynarzem lub fryzjerką , weterynarz odpadł chyba nie byłabym w stanie uśpić zwierzęcia więc zostało fryzjerstwo .
Wszystko wraz z moim dorastaniem do tego zmierzało już w podstawówce koleżanki chadzały do mnie aby zrobić im fajny fryz w ramach możliwości , że nie wspomnę o moich lalkach .
Uwielbiałam ten klimat kiedy byłam dzieckiem a , babcia wtedy dużo młodsza robiła panią w domu ( już nie pracowała ) włosy , ten klimat siedziałam na maleńkim taboreciku i patrzałam jak obcina , nawija włosy na wałki a przy okazji nasłuchałam się przeróżnych historii co komu życie napisało.
I właśnie przyszedł odpowiedni czas na wybranie szkoły i tego kim chcę zostać w przyszłości dla mnie i dla wielu którzy mnie znali było to że będę fryzjerką ale dla mojej rodziny nie to był wstyd co ludzie powiedzą tyle fryzjerów , są inne zawody , w każdym razie co chcę ale nie fryzjerstwo .
Oczywiście nigdy nie byłam pokornym cielęciem i za plecami rodziny załatwiłam sobie praktykę to była podstawa u mojej ciotki , która miała swój zakład i czekałam na odpowiedni moment aby poinformować w domu o moim wyborze .
Ale niestety nie wygrałam tej batalii , delegacja domowa ciotkę nawiedziła i biedaczka nie mając wyjścia , poinformowała mnie że nici z praktyki , choć wiem że mnie popierała ale lepsza zgoda w rodzinie niż uleganie fanaberią nastolatki .
Zmuszona byłam dołączyć do moich koleżanek , które w mniemaniu mojej rodziny wybrały odpowiednią szkolę , którą oczywiście skończyłam ale nigdy jej nie polubiłam ani tego zawodu który mi dała , męczyłam się w niej umilając sobie i innym koleżanką , nauczycielką również czyli robienie włosów , musiałam być w tym dobra .
Musiały minąć lata aby moja babcia która była główną sprawczynią tego abym nie robiła tego co pragnę doszła do tego że źle zrobiła stając na wyborze mojego wymarzonego zawodu .
Czytając to wielu z was stwierdzi wielkie co tyle zakładów , fryzjerów i macie rację ale nie każdy ma odpowiedni dar do wykonywania zawodu , lekarzy jest dużo a tych z powołania ???
mój dar tak to nazywam polega na tym że patrząc na osobę widzę jaką fryzurę powinna mieć , nie tnę jak leci wszystkich według mody , bo to nie zawsze się sprawdza , fryzura musi pasować do człowieka , jego osobowości wieku , tak samo kolor .
Pamiętacie te grzywki cięte po skosie gdzie ta niby grzywka zamiast odmłodzić bezlitośnie obnaża mankamenty twarzy , sama nie raz jak byłam u fryzjera to musiałam z nerwem tłumaczyć że taka a taka fryzura do mnie nie pasuje a ona zdziwiona bo to jest modne i wszyscy tak chcą czyli nie patrzą na człowieka tylko lecą według szablonu .
Trzynaście lat temu postanowiłam jeszcze zawalczyć i zapisałam się na kurs fryzjerski , kosztował jak na nasze warunki sporo , Kinga miała skończone dwa latka więc mogłam pokonywać dwa razy w tygodniu kawał drogi aby jak myślałam czegoś się nauczyć i mieć papier to podstawa .
Było nas z dwadzieścia parę kobiet w różnym wieku , większość to były nudzące się w domu czterdziestki , dla nich kurs to było jak powrót do szkoły , fajne gadżety w postaci najdroższych kuferków , nożyczki z najwyższej półki ( sama tanich nie miałam ale na nożyczkach się nie oszczędza ) , którymi nigdy się porządnie nie nauczyły ciąć .
Po poznaniu okazało się że nawet panie w balzakowskim wieku są ok. , ale ta kobita co miała mnie uczyć fachu fryzjerskiego ??? po pierwszej lekcji miałam dość , wiedziałam że pieniądze które wyłożyłam na kurs przepadły albo lepiej bym się czuła jak bym je zgubiła , Otóż ta kobita nic że była po lub koło 70 tki , to potrafiła tyle co ja sama umiałam , a wtedy wchodziły balejaże inne nowości to wiedza jej była zerowa , zwykle jak przychodziła na kurs to pierwsze jej słowa były takie drogie panie ale mnie boli głowa , poćwiczcie sobie coś same , i tak w koło , sympatią mnie nie darzyła bo mówiłam głośno co o takiej nauce myślę i że szkoda było pieniędzy na taki kurs , oczywiście po pół roku tej bez nadziei zrezygnowałam a raczej mój syn i oczekiwanie na jego narodziny , były powodem dla którego nie chciałam ciągnąć tej farsy zwanej kursem .
Jestem fryzjerem mojej rodziny i paru sąsiadek , pogodziłam się z tym że swojego zakładu mieć nie będę ; ale moja siedmioletnia córa lubi grzebać we włosach więc może.......kto wie :)))
Dajmy dzieciom decydować lub słuchajmy co mają do powiedzenia :))))
obraz powyżej namalowała Kinga tuszem :))