Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Niemcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Niemcy. Pokaż wszystkie posty

16:00

Ślub w Konsulacie RP, czyli karuzela absurdu

Ślub w Konsulacie RP, czyli karuzela absurdu

Wydawać by się mogło, że ślub w urzędzie, to czysta formalność. Umawiasz termin, uiszczasz stosowną opłatę, a potem już tylko przychodzisz w wyznaczonym dniu o ustalonej porze, by wyrecytować formułki, nałożyć obrączki oraz podpisać dokument. I o ile sama uroczystość ślubna jest rzeczywiście formalnością, o tyle zorganizowanie jej, to prawdziwa przygoda. A przynajmniej w momencie, gdy ślub planujesz wziąć za granicą. Wtedy absurd goni absurd…

Znalazłem niedawno swój rachunek z Konsulatu Generalnego RP w Monachium na opłatę za zawarcie związku małżeńskiego przed Konsulem. I nagle przypomniało mi się co najmniej kilka dziwnych, a czasem nawet bardzo dziwnych i do dziś niewyjaśnionych sytuacji związanych z zorganizowaniem ślubu. Niektóre takie, które mogły przytrafić się każdemu, kto chciał cokolwiek załatwić w tej placówce, inne zaś takie, które dotyczą jedynie organizowania ślubu przed Konsulem. Zaczniemy od tych pierwszych.

Pińcet maili

Ponieważ Konsulat czynny jest w godzinach raczej niedogodnych dla osób pracujących, do tego dodzwonienie się tam graniczy z cudem, postanowiłem kilka spraw dogadać za pośrednictwem poczty elektronicznej. Wydawało mi się to najlepszym rozwiązaniem, tak dla mnie, jak i dla pracowników Konsulatu.

Specyfiką maili jest przecież fakt, że nie trzeba na nie odpowiadać natychmiast. Ma się też więcej czasu na przygotowanie odpowiedzi, niż w przypadku rozmowy telefonicznej lub w cztery oczy. I jeszcze jedna, bardzo duża przewaga nad innymi formami komunikacji – wszystko pozostaje zapisane. Niczego więc się nie zapomni, dzięki czemu nie będzie trzeba kolejny raz zawracać nikomu głowy sprawą, która już wcześniej została dogadana.

Przewaga poczty elektronicznej nad zawracaniem głowy telefonami czy spotkaniem face to face, zwłaszcza w kwestiach formalnych czy biznesowych, jest wg mnie ogromna. Jakież było więc moje zdziwienie, gdy natychmiast po wysłaniu jednego z maili do Konsulatu, otrzymałem telefon od adresatki wiadomości, a w trakcie rozmowy usłyszałem:
Codziennie dostajemy 500 maili, co nam oczywiście bardzo ułatwia pracę.
Bardzo to lubimy…
Całość została oczywiście wypowiedziana z wyraźną ironią i pretensją o to, że maile do nich wysyłam. Nie wiem czego pani oczekiwała w odpowiedzi. Że ją przeproszę za to, że chcę mieć wszystko dobrze zaplanowane i dopięte na ostatni guzik? Przecież ja planowałem swój ślub do cholery! 

Dokumentów nie dostaniesz, bo…

Jak to w każdym urzędzie bywa, aby załatwić jakąś sprawę, trzeba powypełniać trochę papierków. Zapytałem więc w jednym z tych tak lubianych maili, czy jest może możliwość, aby przesłano mi potrzebne dokumenty w formie elektronicznej. 

I co się dowiedziałem? Że nie ma możliwości wypełnienia dokumentów w formie elektronicznej… Serio! Pytałem o dokument, który mógłbym wydrukować i wypełnić w domu, żeby już wypełniony dostarczyć do Konsulatu i nie musieć tego robić na miejscu. Ja miałbym więcej czasu i spokoju na wypełnienie druków, pani miałaby trochę zaoszczędzonego czasu.

A wyszło tak, że pytając o PRZESŁANIE dokumentu drogą elektroniczną, dowiedziałem się, że nie ma możliwości WYPEŁNIENIA go drogą elektroniczną. No kurde…

Pożądanie w Konsulacie

Przechodzimy do spraw dotyczących bezpośrednio ślubu. Jak w każdym ślubie – potrzebni są świadkowie. Potrzebne były dokumenty tożsamości naszych świadków. Przesłaliśmy więc. I już po chwili znowu otrzymałem telefon.

Tym razem pani przestraszyła się, że jednym z dokumentów był niemiecki dowód osobisty. Bardzo wyraźnie słychać było, że coś jej się w tym nie podobało. Pytała nawet czy nie moglibyśmy znaleźć kogoś innego na świadka. Poważnie. Urzędniczka chciała wpłynąć na to, kto będzie naszym świadkiem na ślubie. Wyraziła to w następujący sposób:
Pożądane jest, by byli to Polacy.
Pani odpuściła i uspokoiła się dopiero, gdy uświadomiłem ją, że ta osoba owszem, ma niemiecki dowód osobisty, ale jest Polką i znakomicie zna język polski. I jak się później okazało, o to właśnie chodziło. O znajomość języka polskiego. Bo gdyby któryś ze świadków go nie znał, to pani musiałaby zorganizować tłumacza.

Tak więc chciano wpłynąć na wybór świadków na naszym ślubie po to, żeby zaoszczędzić pani trochę pracy. I pewnie też pieniędzy. Choć nie wyobrażam sobie, żeby z tego, co zapłaciliśmy miało zabraknąć na ewentualnego tłumacza.

A rodzice wiedzą?

Kolejna sprawa również związana jest z dowodami osobistymi. Tym razem jeszcze bardziej bezpośrednio. Zażądano od nas bowiem zdjęć dowodów osobistych naszych rodziców.

Żeby nie było podejrzeń, że się pomyliłem i napisałem coś, czego napisać nie chciałem – powtórzę: zażądano od nas zdjęć dowodów osobistych naszych rodziców.

Dlaczego dorośli ludzie, po trzydziestce, którzy chcą ślubować, muszą dostarczać dokumenty swoich rodziców? Nie wiadomo. Moje pytanie o to pozostało bez odpowiedzi. Po co to komu? Na co? Jakie dane są z tego dowodu potrzebne? Czy aby na pewno niezbędne są zdjęcia dowodów, czy może wystarczy przesłać jakieś konkretne dane z nich? Nie wiadomo. Nie uzyskałem na te pytania odpowiedzi.

Dopiero na moje zapytanie o to, co w przypadku, gdy ktoś mam problem z uzyskaniem takiego zdjęcia, bo na przykład nie utrzymuje kontaktu z rodzicem, w odpowiedzi przeczytałem, że wtedy protokół będzie niekompletny.

Przerażający goście

Ślub to sprawa, której raczej nie przeżywa się w samotności. Mniejsze lub większe grono gości, jest raczej stałym elementem uroczystości. A w przypadku ślubu w Konsulacie, potrzebna jest dokładna lista tych, którzy będą nam towarzyszyć w tej ważnej chwili.

My chcieliśmy skromnej uroczystości. Stąd nasza lista gości była naprawdę niewielka. A ponieważ z góry wiedzieliśmy, że nie wszyscy zaproszeni na ślubie się pojawią, miało być naprawdę kameralnie.

Z taką też informacją przesłaliśmy do Konsulatu naszą listę. Zaznaczyliśmy, że choć zawiera ona prawie 30 pozycji, na ślubie realnie spodziewamy się około połowy z wymienionych osób. Co otrzymaliśmy w odpowiedzi? Ano to:
Lista jest przerażająca!
Proszę już nikogo nie dopisywać!
Tak jak wcześniej pani chciała wpłynąć na to kto miał być naszym świadkiem, tak teraz chciała za nas decydować, kto może być naszym gościem. A faktu, że lista realnie kilkunastu gości wywołała przerażenie, nawet nie potrafię skomentować. Tym bardziej, że jak się później okazało, miejsca i przygotowanych krzeseł dla gości było tyle, że spokojnie zmieściłoby się kilka razy więcej. Skąd więc to przerażenie i zakaz dopisywania kolejnych osób?

Było miło

Na koniec muszę jednak przyznać, że choć po drodze pojawiło się kilka absurdów w trakcie przygotowań do ślubu, to już sama uroczystość była piękna i bardzo dobrze przygotowana. I pomimo tych dziwnych rzeczy po drodze, bardzo polecam skorzystanie z możliwości zawarcia związku małżeńskiego przed Konsulem, jeśli tylko ktoś taką opcję rozważa.

Trzeba być jednak świadomym tego, że praca w Konsulacie, to nie praca.
To stan umysłu.

15:28

Ani jednej kropli krwi!

Ani jednej kropli krwi!
Krew mogę oddać. Ludziom, którzy jej potrzebują, by przeżyć. Ale dla kraju nie przeleję ani kropli. I w żaden sposób nie przeszkadza mi to w stwierdzeniu, a nawet przekonaniu, że jestem patriotą. Co więcej, jestem większym patriotą, niż niejeden koleś biegający po mieście w bluzie z symbolem Polski Walczącej na piersi. Wyprodukowanej w Chinach…

Odbyłem kiedyś w pociągu bardzo ciekawą i przyjemną rozmowę ze współpasażerką. Nie pamiętam tak naprawdę o czym rozmawialiśmy, ale pogawędka skończyła się w momencie, gdy zapytała dokąd jadę. A byłem akurat w drodze na lotnisko w Gdańsku, by wrócić do Monachium, gdzie aktualnie toczyło się moje życie. Pamiętam te ostatnie zdania, bo podzieliłem się nimi na Facebooku:
https://www.facebook.com/zalewski.marcin/posts/894749007216637
I to by było na tyle, jeśli chodzi o naszą pogawędkę. Pani poczuła się chyba bardzo urażona moją odpowiedzią, bo wróciła do gapienia się przez okno. Nie zamieniliśmy więcej ani słowa.

Patriota ZAGRANICO

Mam ogromny szacunek do mojego kraju. Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem. Podczas mojej kilkuletniej emigracji nigdy nie wstydziłem się, ani też nie ukrywałem tego skąd pochodzę. Nie wstydziłem się rozmawiać po polsku w miejscach publicznych. Ani się nie bałem rozmawiać po polsku przez telefon, jadąc na przykład kolejką miejską w Monachium. Choć wielokrotnie byłem pytany przez moich rozmówców czy to aby na pewno dobry pomysł.

Od czasu do czasu też wprawiałem w osłupienie ludzi, którzy dowiadywali się, że jestem Polakiem. Właściwie tylko dlatego, że byłem miły, dbałem o siebie, nie upijałem się, nie kradłem, nie rzucałem co chwilę kurwami na prawo i lewo, i poważnie podchodziłem do swoich obowiązków. I tyle.

To naprawdę wszystko. Tylko tyle wystarczyło, by poprawić w oczach obcokrajowców (nie tylko Niemców) wizerunek Polaka. A muszę z przykrością stwierdzić, że naprawdę jest co poprawiać. Takiej patologii w polskim wydaniu, jaką dane mi było obserwować podczas kilku lat spędzonych w Monachium, to ja w Polsce przez całą resztę mojego życia nie widziałem. Zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym.

Przez wszystkie lata mojej emigracji starałem się być ambasadorem kraju z którego pochodzę. Chciałem, by osoby, które spotkałem na swojej drodze, miały wyłącznie pozytywne skojarzenia z Polską i Polakami. Uważam, że mi się to udało. Jestem pewien, że wielokrotnie skutecznie ociepliłem wizerunek naszej ojczyzny i jej obywateli.

To postawa dużo bardziej patriotyczna, niż spanie w pościeli z Orzełkiem, czy głoszenie haseł w stylu: Polska dla Polaków.

Patriota w Polsce

Odkąd niespełna rok temu wróciłem do kraju mam wrażenie, że za patriotę może uważać się tylko ten, co chodzi w „odzieży patriotycznej”, jest zwolennikiem jedynej słusznej partii i nienawidzi wszystkiego, co choć trochę niepolskie.

Nie jest mi bliski żaden z tych warunków. Ale nikt nie odbierze mi prawa do bycia patriotą. Jestem nim.
 Pomimo tego, że nie wszystko w tym kraju mi się podoba, zawsze będę bronił dobrego imienia Polski.

Kocham mój kraj i jestem dumny z mojego pochodzenia. Gdyby tak nie było, inaczej bym się zachowywał na obczyźnie. Wielu wybrało odmienną postawę. Spotkałem w Niemczech takich rodaków, dla których wszystko co polskie to złe, a co niemieckie – najlepsze. Gdybym nie kochał mojej Ojczyzny, to by mnie tak nie bolało to, co obecnie dzieje się z Polską na arenie międzynarodowej.

Jestem obywatelem, który żyje zgodnie z prawem, starając się być zawsze przyzwoitym człowiekiem, który nieustannie dba o dobre imię Polski. Trzeba czegoś więcej? W czasie pokoju?

Gdyby była wojna

Gdyby sytuacja nagle się zmieniła i nastałby czas wojny, to bezwzględnie należy wziąć karabin w dłoń i walczyć, prawda? Cóż, chcesz – to bież. Chwała Ci za to. Ale ja wezmę nogi za pas. I rodzinę ze sobą. Bo pomimo mej miłości do Polski, miłość do Rodziny jest dużo większa. I umiłowanie życia też.

Odkąd zostałem mężem i ojcem, to Rodzina i jej bezpieczeństwo są moimi priorytetami.

Moja miłość do Polski jest bezgraniczna.
Dlatego wolę miłować ją z zagranicy, niż ginąć na polskiej ulicy.

22:59

Co z tym mężczyzną?

Co z tym mężczyzną?

Drobna kobieta macha wielkim, cięższym zapewne od niej samej młotem, starając się zburzyć murek, który pozostał po starym płocie przed domem. Obok stoi jej mąż. Z założonymi na piersi rękami, przyglądając się, jak po twarzy małżonki spływają krople potu. I wielce oburza się na uwagę jednej z przechodzących obok osób, że kobieta się męczy, a facet stoi i się patrzy. Gdyby było odwrotnie, to nikt by się nawet słowem nie odezwał! – krzyczy poirytowany.

11:25

Nie chcę bo głupie, ale kupię bo super!

Nie chcę bo głupie, ale kupię bo super!
Znacie to uczucie, gdy ktoś kupuje sobie coś, czego wy nie macie, i od razu też chcecie to mieć, ale lepsze? Więc sobie to kupujecie, choć wcale nie potrzebujecie? Ale on ma, to ja też chcę. Przecież nie będę gorszy! Znacie to? Ja też nie.

07:56

Bo za dobrze, to niedobrze

Bo za dobrze, to niedobrze


Odchodzący z pracy współpracownik, choć właściwie - mój kierownik, poprosił mnie, bym na koniec powiedział mu, co mi się w nim podoba, a co nie. Tak, żebym wiedział co powinienem w sobie poprawić, bym mógł być lepszym człowiekiem - stwierdził. I miał rację. Nie spodziewa się jednak, że nie powiem mu co według mnie mógłby poprawić, lecz co dobrze by było popsuć...

20:47

Pułapki języka niemieckiego

Pułapki języka niemieckiego

- S-Bahn mi uciekł - w ten sposób próbowałem kiedyś wyjaśnić swe zbyt późne stawienie się do pracy. Szefowa jednak, zamiast dać mi reprymendę, zaczęła się śmiać. Ba, każdy współpracownik miał ubaw przez pół dnia. A wszystko dlatego, że polski związek frazeologiczny przełożyłem w sposób dosłowny na język niemiecki.

Niemcy to naród bardzo konkretny. Również w języku. Jeśli więc spóźnisz się na przykład na pociąg, to nie będziesz miał możliwości zrzucenia na niego odpowiedzialności. Bo skoro on przyjechał punktualnie, i tak też odjechał, to jakim prawem możesz mówić, że ci uciekł? To ty się spóźniłeś, więc się do tego przyznaj!

21:34

Być Polakiem za granicą

Być Polakiem za granicą


- Ale Polacy nigdy nie będą się dobrze czuli w Niemczech, prawda? - zapytała mnie w Polsce pewna kobieta, dowiedziawszy się, że na co dzień mieszkam w Monachium.

- Nie, dlaczego? Mi jest tam bardzo dobrze. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, na co moja rozmówczyni odrzekła ze smutkiem:
- Już coraz mniej jest patriotów wśród młodych ludzi…

23:25

Przyjemność

Przyjemność
źródło: www.telegraph.co.uk
Porozmawiamy dziś o przyjemności. Będą to jednak rozważania o przyjemności o szerszym znaczeniu, niż tylko ta cielesna. Jeśli więc spodziewasz się poradnika pt. "Jak osiągnąć orgazm" - to nie ten adres. Lojalnie też ostrzegam, że w tekście "Róbmy sobie dobrze", również raczej nie znajdziesz tego, czego szukasz. O czym więc będzie ta rozprawa? O menelu...

21:07

Lansiarski laptop [WZK #3]

Lansiarski laptop [WZK #3]
https://www.facebook.com/dorothea.kriegl
Poznajcie Jojo (czyt. Dżodżo). To bohaterka niemieckiej telenoweli (sic!), stworzonej przez telewizję Deutsche Welle - "Jojo szuka szczęścia". W założeniu produkcja ta ma uczyć języka niemieckiego, a przynajmniej pomagać w jego oswojeniu. W praktyce okazuje się jednak, że Jojo zaznajamia nas również z mechaniką kwantową!

Jojo jest jednak skromną osobą. Nie lubi więc przechwalać się swoją wiedzą. Przekazuje ją zatem w sposób subtelny i widoczny tylko dla spostrzegawczych. 

Dasz radę ją dostrzec?

22:42

Praca po niemiecku - instrukcja obsługi

Praca po niemiecku - instrukcja obsługi
Kadr z filmu Equilibrium

W 2002 roku premierę miał film Equilibrium, przedstawiający świat w którym ludzie zobligowani byli do zażywania leku mającego na celu eliminację uczuć. Uznane one zostały za główną przyczynę wojen i zła na ziemi. Masowe faszerowanie lekami doprowadziło ostatecznie do zabicia wszelkiej indywidualności, a co za tym idzie, także do eliminacji zjawiska myślenia u przedstawicieli gatunku ludzkiego.

Pracując od trzech lat w Niemczech, dość regularnie nachodzi mnie refleksja, że świat przedstawiony w Equilibrium powoli zaczyna się urzeczywistniać. I to bez wspomagania farmaceutykami.
Copyright © 2016 MARTIN ZALEWSKI