Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Penn Cole
Leszek Gnoiński
Maggie O'Farrell
Lindsay C. Gibson
Daniel Keyes
Daisy Goodwin
Heather Gudenkauf
Blake Crouch
Camille de Peretti
Gaëlle Nohant
Tłumacz książek Curwooda, Jerzy Marlicz, postanowił dopowiedzieć czytelnikom dalsze dzieje Roda, Wabiego, Mukokiego, pięknej Minnetaki („Łowcy wilków”, „Łowcy złota”). Prowadzi więc naszych bohaterów przez dzikie lasy Dalekiej Północy, a my przeżywamy z nimi nowe przygody...
Łowcy należeli do wczesnych dzieł Curwooda (1908/9),zapowiedzianego dalszego ciągu nie zrobił, choć przez następne 20 lat zdążył napisać około 30 książek.Mieli to być „Łowcy przygód” co wynika z ostatniego rozdziału „Łowców złota”:„— Ale przygód też nie zabraknie? — pytała Minnetaki z niepokojem.— Przygód będzie mnóstwo — zapewnił Rod poważniejąc nagle — To będzie najciekawsza ze wszystkich naszych wypraw.”Przeczytałam zaraz po części drugiej, w długie zimowe wieczory widziałam oczyma wyobraźni jak „Rod stanął jak wryty i odwrócił się gwałtownie, jednym rzutem podnosząc fuzję do ramienia. Lecz zamiast spodziewanej zwierzyny zobaczył tylko małą wiewiórkę, śmigającą niby strzała po burym podłożu leśnym. Zamiatając ziemię puszystym ogonem, rude zwierzątko śpieszyło co tchu do najbliższego drzewa.” zaś „Słońce (...) wytoczyło się już na krawędź boru i przezierając przez najwyższe czuby niby płomień jaskrawy, sypało złoty blask na cały krajobraz.”Trzecia część jest bardzo udaną kontynuacją, co wygląda na zupełny wyjątek od kontynuacji (może tylko mowa Mukiego wymagałaby dopracowania, gdyż brzmi zbyt zrozumiale, u Curwooda Muki mówił urywkami zdań, chociaż mniejsza o to).Zatem w rok po części drugiej (rok 1909, jak wynika z rozdziału 19 od 1890 upłynęło 19 lat),jak to zapowiadał jej koniec, trzej Łowcy wyruszają znowu, tym razem z Minnetaki i starszą Indianką Mballą. Rodryg znów poznaje dziwy przyrody, ucząc się dużo od Wabigoona i jego siostry, którą uwielbia, a ona odwzajemnia to uczucie.Chcąc jej zaimponować (niepotrzebnie zresztą) spróbował zapolować na karibu i jak na greenhorna przystało ścigając zwierzę o mało nie utonął w bagnie. Z którego wydostał się o własnych siłach.Minnetaki zaś spotkała niedźwiedzicę grizzly. Uciekając przed nią, została uwięziona w skalnym korytarzu, skąd uratował ją nieznajomy Indianin, trochę od niej starszy, wielki przyjaciel zwierząt i w ogóle. Żyje samotnie w jaskini, w towarzystwie wielkiego psa i sowy. Z jakiego jest plemienia, nie chce ujawnić, mówi jedynie „To nasze strony.” W tamtych okolicach koczują Woongowie, jednak wygląda zupełnie inaczej niż oni, bowiem „Woongowie są bardzo brzydcy”.Zagadka tożsamości będzie rozwiązana, choć Minnetaki powinna była na to wpaść od razu.Zakończenie bardzo udane mym zdaniem. Zachęcam do przeczytania.
Łowcy należeli do wczesnych dzieł Curwooda (1908/9),zapowiedzianego dalszego ciągu nie zrobił, choć przez następne 20 lat zdążył napisać około 30 książek.Mieli to być „Łowcy przygód” co wynika z ostatniego rozdziału „Łowców złota”:„— Ale przygód też nie zabraknie? — pytała Minnetaki z niepokojem.— Przygód będzie mnóstwo — zapewnił Rod poważniejąc nagle — To będzie...
Przygody trójki przyjaciół wśród surowej przyrody, gdzie ważna jest przyjaźń. Wabi, Rod i ich opiekun Mukoki poszukują wilków i innej zwierzyny, złota i przyjaciół.Curwood napisał dwie pierwsze, trzecia została napisana przez jego tłumaczkę Halinę Borowikową pod pseudonimem Jerzy Marlicz. Powieści zostały napisane ponad 100 lat temu, przez autora, który sam był podróżnikiem. Opisane przygody są pięknym językiem, widać w nich, precyzję, nic nie umyka autorowi, ani przeżycia głównych bohaterów, ani opisy przyrody, czy zachowania zwierząt. Mamy więc miłość, przyjaźń, wśród ludzi, ale też oddanie zwierząt. W tamtym czasie było regułą, że autorzy sami opisywali swoje doświadczenia, dodając oczywiście fikcję literacką, ale była ona minimalna. Na pewno sto lat temu były one czytane z przejęciem, teraz w dobie innych bohaterów mogą trącić troszeczkę myszką czasu, ale warto spróbować. Polecam przede wszystkim osobom, które kochają przyrodę i chcą poczytać o Indianach, polowaniach, poszukiwaniu złota, a przede wszystkim o przyjaźni, oddaniu i miłości.
Przygody trójki przyjaciół wśród surowej przyrody, gdzie ważna jest przyjaźń. Wabi, Rod i ich opiekun Mukoki poszukują wilków i innej zwierzyny, złota i przyjaciół.Curwood napisał dwie pierwsze, trzecia została napisana przez jego tłumaczkę Halinę Borowikową pod pseudonimem Jerzy Marlicz. Powieści zostały napisane ponad 100 lat temu, przez autora, który sam był...
Wciągająca powieść przygodowa dla młodych czytelników, taka w starym stylu popularnym w latach 70-tych i 80-tych. Ciekawe przygody młodych podróżników w otaczającej ich dzikiej przyrodzie, zwyczaje i legendy indiańskie, delikatny wątek miłosny i tajemnica. :D
Książka mimo iż pisana przez innego autora, doskonale stapia się z poprzednimi tomami, tworząc tak pod względem stylistycznym, jak i fabuły spójną całość.
Pan Marlicz świetnie dokończył trylogię Curwooda- Łowcy wilków,Łowcy złota,zamknął wszystkie zaczęte wątki,czego niestety nie zdążył zrobić amerykanin.
Znakomita przygodowa powieść dla młodzieży
Najsmutniejsze jest to, że z całej książki pamiętam dwie rzeczy: przedmowę autorki i ostatnią scenę, kiedy Rod i Indianka żegnają się nad jakąś wodą.Pamiętam, że zupełnie nie przypominała, nawet nie udawała, że próbuje przypominać, swoich poprzedniczek. To, że zmienił się autor aż biło po oczach. Zupełnie nie pamiętam, o czym była; opis książki wcale mi nie pomógł, chyba że to, co kojarzę z częścią drugą znalazło się tutaj. Ale wątpię.Akcja była raczej spokojna i prowadzona poprawnie, ale opisy przyrody z "Łowców wilków" i "Łowców złota", które tak wryły mi się w pamięć, po prostu straciły rację bytu. Autorka nigdy chyba nie była w Kanadzie, nie miała możliwości pokochać tamtej przyrody i pisać o niej z uczuciem, jak Curwood. A szkoda.
Najsmutniejsze jest to, że z całej książki pamiętam dwie rzeczy: przedmowę autorki i ostatnią scenę, kiedy Rod i Indianka żegnają się nad jakąś wodą.Pamiętam, że zupełnie nie przypominała, nawet nie udawała, że próbuje przypominać, swoich poprzedniczek. To, że zmienił się autor aż biło po oczach. Zupełnie nie pamiętam, o czym była; opis książki wcale mi nie pomógł, chyba...
Niestety, książka nie wytrzymuje porównania z "Łowcami" Curwooda, których jest kontynuacją. Łączy się z pierwowzorem jedynie postaciami bohaterów, ale już nie dorównuje stylem, konstrukcją, pomysłem. Szkoda, ale i tak warto przeczytać, jak wg tłumaczki poprzednich części, potoczyły się dalsze losy młodych przyjaciół.
Książka źle rozwiązuje wątki dwu poprzednich, jest kiepska, jak na książkę Curwooda. Ale jak na książkę babki, która pod męskim imieniem zaczytywała się Curwoodem na nasz użytek - jest nieźle.
Stojąc obok Indianin śmiał się również. — Lubisz zwierzęta? — pytał. — Strasznie! — I ja też. Bardziej niż ludzi. (...) A teraz pokażę ci coś ciekawego. Tylko trzeba najpierw przygasić ogień. On lęka się światła. Gdy będzie zbyt jasno, nie przyjdzie. Widząc zaś zdziwiony i trochę niepewny wzrok Minnetaki, dodał: — Nie bój się, to nie duch. Zbliżył się do ognia i długim kijem zwalił umiejętnie spiętrzone polana. Buchnęły słupem iskier, lecz płomień przygasł w istocie, a w jaskini zapanował lekki półmrok. Wtenczas Indianin zadarł głowę, przytknął do ust obie dłonie, złożone w muszlę, i wydał dziwny dźwięk podobny do hukania, zakończony chrapliwą, syczącą nutą. Odpowiedziała mu cisza. Wyczekał chwilę i znów powtórzył hasło. Spod stropu doleciał metaliczny chrzęst. Minnetaki, z wytężeniem wodząca wzrokiem po powale, dojrzała nagle, jak od czarnego tła odrywa się jakiś kształt białawy i lekko kołując spływa w dół. Mimo woli strach ją przeszył, lecz ani drgnęła, a w chwili następnej uśmiechnęła się bezgłośnie, wzdychając jednocześnie z ulgą. To, co poczytała za widmo, było tylko olbrzymią sową śnieżną.
Stojąc obok Indianin śmiał się również. — Lubisz zwierzęta? — pytał. — Strasznie! — I ja też. Bardziej niż ludzi. (...) A teraz pokażę ci coś ciekawego. Tylko trzeba najpierw przygasić ogień. On lęka się światła. Gdy będzie zbyt jasno, nie przyjdzie. Widząc zaś zdziwiony i trochę niepewny wzrok Minnetaki, dodał: — Nie bój się, to nie duch. Zbliżył się do ognia i długim kijem z...