Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Filip Cembala
Oliver Burkeman
Stephen King
Wojciech Chmielarz
Marianna Kamila Gierszewska
Agata Romaniuk
Radek Rak
Kate Quinn
M.A. Kuzniar
John Scalzi
Franz Kafka (1883-1924) urodzony w Pradze niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego to bodaj - obok Jamesa Joyce'a najsłynniejszy z pisarzy XX wieku. Zamek – swoją ostatnią, niedokończoną ostatecznie powieść - rozpoczął pisać ok 1922 roku, ukazała się po jego śmierci w 1926, podobnie jak z innymi swoimi dziełami także to przekazał przyjacielowi Maxowi Brodowi, który miał je na prośbę Kafki zniszczyć.Na szczęście tak się nie stało i w dwa lata po śmierci Kafki powieść ukazała się drukiem.Jak piszą autorzy imponującej książki "Kafka: encyklopedia": Tajemniczy zamek, będący tłem powieści Kafki, jakkolwiek nigdy nie jest dokładnie opisany, znalazł tyleż interpretacji, ilu interpretatorów.Sama mgławicowość i niedostępność zamku i jego oficjeli zdaje się domagać interpretacji alegorycznej, toteż pierwsi interpretatorzy widzieli w nim symbol boskości, odczytując misję K. (bohater powieści) jako poszukiwanie łaski bożej, upatrując w dezorientacji i bezowocności dążeń K. element absurdu właściwy kondycji ludzkiej. Inni utożsamiali zamek i jego mnogość rywalizujących sił z tyranią polityczną usiłującą maskować swój despotyzm otoczką biurokratycznej niekompetencji.Ale są i inne interpretacje, niepewność co do intencji głównego bohatera, miesza się z niepewnością kim są jego protagoniści, a może to sam K. jest swoim wrogiem. Warto pokusić się o własną interpretację tej niezwykłej opowieści.
Nie jest to książka dla czytelnika szukającego lekkiej i łatwej do zrozumienia lektury. Powieść zmusza do myślenia. A że nie ma w niej zakończenia w niczym jej nie szkodzi. Przynajmniej dla mnie.
Pozostaje w pamięci na lata.
Szeroko określona nadrzędna instancja, która pomimo bycia niedosięgnioną i absolutną, ogarnia i wikła w siebie jednostki. A instancja działa nawet, kiedy tak naprawdę nie działa (odwrócenie się całej wsi od rodziny Amalii bez rzeczywistego zarządzenia zamku, a jedynie w przeczuciu, że zamek może zarządzić); jest więc niepoznanym, nieprzeniknionym oceanem symbolicznym, poza który wyjść nie sposób, i którego przebyć (zrozumieć) nie sposób tym bardziej, gdyż nawet jego poszczególne podmioty pozostają niewidoczne i efemeryczne (jak w końcu ten Klamm wyglądał? dlaczego urzędnicy zmieniali tak często trasę? czemu każda sprawa w zamku rozwiązuje się tak wolno?). Pomimo tego z ową tajemniczą instancją pozostajemy w ciągłym, biurokratyczym (stopniującym i zawikłanym) stosunku; gdyż tak naprawdę nie ma nas poza instancją (wszelka aktywność K. w powieści sprowadza się do wyjaśnienia jego sprawy w zamku).
Szeroko określona nadrzędna instancja, która pomimo bycia niedosięgnioną i absolutną, ogarnia i wikła w siebie jednostki. A instancja działa nawet, kiedy tak naprawdę nie działa (odwrócenie się całej wsi od rodziny Amalii bez rzeczywistego zarządzenia zamku, a jedynie w przeczuciu, że zamek może zarządzić); jest więc niepoznanym, nieprzeniknionym oceanem symbolicznym, poza...
Książka utrzymana w tym samym odrealnionym lub karykaturalnie realnym stylu co Proces. Nie znajduję tutaj jednak czegoś unikalnego co wg mnie ma Proces.
Absurdalne i nęcąco surrealistyczne, niestety o niczym, przez co lektura irytuje bardziej niż niemoc bohatera w dotarciu do tytułowego Zamku.
Zdecydowanie nie jest to książka nudna ani bez sensu.
Przerażająca książka. Śni mi się do dziś.
za zakończenie tej książki zamieniłbym się w żuka-geometrę który ma proces
Ciekaw byłem tej drugiej czołowej powieści Franza Kafki. Moje wrażenia są jednak mieszane, główne z uwagi na to, że "Zamek" jest dziełem niedokończonym - brakuje w nim zakończenia. Przez to nie bardzo wiadomo, do czego prowadzi cała akcja. Co prawda Kafka gdzieś napisał, jak ma wyglądać zakończenie, ale to nie to samo, co sama proza ostatnich stron, której po prostu nie ma. Proza Kafki jest gęsta i precyzyjna, pełna "zawijasów" myślowych i fabularnych, a wszystko to w mrocznej atmosferze u podnóża mitycznego Zamku, siedziby Władzy i Potęgi. Da się w tym znaleźć odbicie sztywnej hierarchii monarchii Habsburgów, ale, oczywiście, u Kafki to dużo, dużo więcej. Ech, ten brak zakończenia...
Ciekaw byłem tej drugiej czołowej powieści Franza Kafki. Moje wrażenia są jednak mieszane, główne z uwagi na to, że "Zamek" jest dziełem niedokończonym - brakuje w nim zakończenia. Przez to nie bardzo wiadomo, do czego prowadzi cała akcja. Co prawda Kafka gdzieś napisał, jak ma wyglądać zakończenie, ale to nie to samo, co sama proza ostatnich stron, której po prostu nie ma....
Chyba trzeba być trochę szalonym aby te książkę zrozumieć. Jest tak naprawdę o niczym. Nawet rozprawa na końcu powieści próbująca jakoś wytłumaczyć jej sens - jest tak naprawdę - bieganiem za własnym ogonem. Nie dziwię się Kafce że zabronił swojej pracy upubliczniać. Próbowałem rozszyfrować pojedynczo fragmenty na różne sposoby i nie miało to dla mnie sensu. Treść tego dzieła wydaje się zlepkiem snów które pisarz połączył w całość. Nudna wariacja.
Chyba trzeba być trochę szalonym aby te książkę zrozumieć. Jest tak naprawdę o niczym. Nawet rozprawa na końcu powieści próbująca jakoś wytłumaczyć jej sens - jest tak naprawdę - bieganiem za własnym ogonem. Nie dziwię się Kafce że zabronił swojej pracy upubliczniać. Próbowałem rozszyfrować pojedynczo fragmenty na różne sposoby i nie miało to dla mnie sensu. Treść tego...
Możesz kogoś, kto ma oczy zawiązane, nie wiem jak zachęcać, aby patrzył przez opaskę, a i tak nic nie zobaczy
Spojrzenie jej było zimne, jakby szklane, i nieruchome jak zawsze. Nie było skierowane wprost na to na co patrzyła, ale - co było drażniące - szło prawie niedostrzegalnie, ale niewątpliwie gdzieś w bok. Chyba nie słabość ani zażenowanie czy też brak uczciwości to powodowały, ale nieustanna, silniejsza od wszelkich innych uczuć żądza samotności, którą przypuszczalnie ona tylko sama w pełni sobie uświadomiła. K. wydawało się, że pamięta, iż to spojrzenie już pierwszego wieczora go zainteresowało, ba, nawet prawdopodobnie całe przykre wrażenie jakie ta rodzina na nim wywarła, sprowadzało się właśnie do tego spojrzenia, które samo w sobie nie było nawet obrzydliwe, lecz harde i w swej skrytości szczere.
Spojrzenie jej było zimne, jakby szklane, i nieruchome jak zawsze. Nie było skierowane wprost na to na co patrzyła, ale - co było drażniące ...
Nigdy niewidziany, stale oczekiwany, naprawdę upragniony i stale na skutek rozsądnych przesłanek uważany za nieosiągalnego interesant siedzi przed nami. Już samą swoją niemą obecnością zachęca, by wtargnąć do jego żałosnego życia, rozejrzeć się w nim jak we własnym gospodarstwie i na skutek jego daremnych żądań razem z nim cierpieć. Takie zaproszenie wśród ciszy nocnej jest oszałamiające. Ulega mu się właściwie; przestaje się być osobą urzędową. Powstaje sytuacja, w której wkrótce staje się rzeczą niemożliwą, by jakąś prośbę odrzucić. Ściśle rzecz biorąc, jest się bliskim rozpaczy, lecz biorąc ją jeszcze ściślej, jest się szczęśliwym
Nigdy niewidziany, stale oczekiwany, naprawdę upragniony i stale na skutek rozsądnych przesłanek uważany za nieosiągalnego interesant siedzi...