Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Olga Tokarczuk
Margaret Mitchell
Barbara Demick
Rachel Gillig
Jakub Żulczyk
Bolesław Prus
Jakub Bączykowski
Andrzej Ziemiański
You Yeong-Gwang
Rafał Kosik
W świecie, gdzie człowiek człowiekowi wilkiem, warto być… kotem.Charlie nie jest żadnym superbohaterem. Można by powiedzieć, ze jest całkiem zwyczajnym gościem, ale tak naprawdę plasuje się w najniższych granicach średniej. Jest rozwodnikiem, mieszka z kotem w domu, który jego rodzeństwo usilnie stara się sprzedać. Pracuje dorywczo jako nauczyciel i marzy tylko o tym, by otworzyć pub w centrum miasta. O ile jakikolwiek bank udzieli mu na to kredytu, na co nieszczególnie się zanosi.Nieoczekiwany spadek po zmarłym wuju wydaje się istnym błogosławieństwem i rozwiązaniem wszystkich problemów. I tu całkowita racja. Wydaje się. Charlie nie doczytał najwyraźniej aneksu małym druczkiem i razem ze spadkiem przyjął...imperium złoczyńców. Jasne, wraz z kryjówką na wulkanicznej wyspie, superlaserami i wypasionymi jamami z lawą. Ale też z całą rzeszą wrogów i to nie tak staroświeckich jak jego poczciwy wujek-złoczyńca. Jego rywale są bogatymi, bezdusznymi drapieżnikami wspieranymi przez międzynarodowe korporacje i organizacje lubujące się w inwestycjach wysokiego ryzyka.Na barki Charliego spada więc ciężar, zapoczątkowanej przez wujka wojny, wypowiedzianej niegdyś lidze superzłoczyńców. Na szczęście z bandą zrzeszonych acz kłopotliwych delfinów, nadludzko inteligentnymi i gadatliwymi kotami szpiegowskimi oraz innymi przerażającymi popleczniczkami u boku, schodzenie na złą drogę, wydaje się całkiem… dobre.
Wesołe jest życie bandyty. Każdemu z nas przydałaby się dodatkowa kasa, co nie? Zwłaszcza w sytuacji, gdy tkwilibyśmy po uszy w długach i w dodatku bez grosza przy duszy... Mniej więcej w takiej właśnie sytuacji jest Charlie, główny bohater "Początkującego złoczyńcy" Johna Scalziego - pozornie przegrany życiowo rozwodnik, któremu niemalże z nieba spada... spadek! A wraz ze spadkiem przestępcze imperium uwikłane w mafijną wojnę... Coś jeszcze? A, tak - miłośnicy kotów będą książką Scalziego po prostu zachwyceni! Charlie nie jest żadnym superbohaterem. Można by powiedzieć, że jest całkiem zwyczajnym gościem, ale tak naprawdę plasuje się w najniższych granicach średniej. Jest rozwodnikiem, mieszka z kotem w domu, który jego rodzeństwo usilnie stara się sprzedać. Pracuje dorywczo jako nauczyciel i marzy tylko o tym, by otworzyć pub w centrum miasta. O ile jakikolwiek bank udzieli mu na to kredytu, na co nieszczególnie się zanosi. Nieoczekiwany spadek po zmarłym wuju wydaje się istnym błogosławieństwem i rozwiązaniem wszystkich problemów. I tu całkowita racja. Jednak Charlie nie doczytał najwyraźniej aneksu małym druczkiem i razem ze spadkiem przyjął... imperium złoczyńców. Jasne, wraz z kryjówką na wulkanicznej wyspie, superlaserami i wypasionymi jamami z lawą. Ale też z całą rzeszą wrogów i to nie tak staroświeckich jak jego poczciwy wujek-złoczyńca. Jego rywale są bogatymi, bezdusznymi drapieżnikami wspieranymi przez międzynarodowe korporacje i organizacje lubujące się w inwestycjach wysokiego ryzyka. Na barki Charliego spada więc ciężar, zapoczątkowanej przez wujka wojny, wypowiedzianej niegdyś lidze superzłoczyńców. Na szczęście z bandą zrzeszonych acz kłopotliwych delfinów, nadludzko inteligentnymi i gadatliwymi kotami szpiegowskimi oraz innymi przerażającymi popleczniczkami u boku, schodzenie na złą drogę, wydaje się całkiem… dobre. Scalzi miesza ze sobą wątki sensacyjne z fantastycznymi i trzeba przyznać, że wychodzi mu to świetnie! Łotrowska intryga nabiera na naszych oczach tempa z każdą przeczytaną stroną, a towarzyszą nam w niej genetycznie zmodyfikowane (i porozumiewające się z ludźmi za pomocą klawiatury!) koty oraz złośliwe, boleśnie świadome swych praw i żądne możliwości zrzeszania się w ramach związków zawodowych delfiny! Pierwszorzędny - i dobrze pojęty - mindfuck :) :) :) A to zdecydowanie nie wszystko, co Scalzi ma nam do zaoferowania, albowiem "Początkujący złoczyńca" to świetna mieszanka mafijnych wątków a'la "Ojciec Chrzestny" z całkiem prawdopodobnie wyglądającymi dywagacjami na temat kierunków rozwoju genetyki i sztucznej inteligencji. Fajnie to wszystko - nie tylko na papierze ale i w praktyce! - wygląda i równie przyjemnie się czyta. Jedna z najlepszych książkowych propozycji jesieni, z jakimi się w tym roku zetknąłem! Fabryko - dziękuję :) #początkującyzłoczyńca #johnscalzi #fabrykasłów #fantastyka #czytamfantastykę #dobraksiążka #czytamksiążki #cosnapolce #bookstagram #bookreview #recommendedbooks #bookreview #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland
Historia nietuzinkowa i przyjemna w odbiorze. Niestety momentami nudnawa. Humor jakoś nie trafił w moje gusta, ale przy kilku scenach można się uśmiechnąć. Raczej nie sięgnę po kolejne pozycje autora. Nie wiem dlaczego znalazło sie to w kategorii fantasy/sc, bo to powieść komediowo-sensacyjna.
Mam z tą książką relację love-hate. Duży plus za humor tej powieści. Kilka razy zdążyło mi się prychnąć śmiechem przy dialogach głównych bohaterów. Plus też mogłabym dać za wszystkie fragmenty akcji, które po prostu wciągały jak szalone. Jednakże to zdecydowanie mniejsza połowa tej książki. Przez większość czasu nudziły mnie rozmowy, które nie prowadziły do niczego. Matilda wiecznie omijała tematy, które wydawały się istotne, a Charlie zdawał się tym totalnie nie przejmować. I tu dochodzimy do kolejnego punktu. Bohaterowie byli płascy, nijacy, a Charlie już w szczególności. Jak na kogoś, kto został postawiony pod ścianą, miał ogromną tendencję do bagatelizowania swojej sytuacji. Jednak gwoździem do trumny okazało się zakończenie. Takie… infantylne. I nawet, jeśli Hera odrobinę uratowała sytuację to… Po prostu wydaje mi się, że to powinno wyglądać inaczej. Poczynając od reakcji głównego bohatera.
Mam z tą książką relację love-hate. Duży plus za humor tej powieści. Kilka razy zdążyło mi się prychnąć śmiechem przy dialogach głównych bohaterów. Plus też mogłabym dać za wszystkie fragmenty akcji, które po prostu wciągały jak szalone. Jednakże to zdecydowanie mniejsza połowa tej książki. Przez większość czasu nudziły mnie rozmowy, które nie prowadziły do niczego....
Niczym nie zobowiązująca, pełna surrealizmu książka akcji, jest lekko, przyjemnie, odrobinę ironicznie, akurat by się odprężyć w niedzielne popołudnie przed poniedziałkowym rzuceniem się w wir pracy:)
Słodki Jezu, jakie to było dobre!W okolicy premiery, sporo słyszałam o tej książce, ale nic nie przygotowało mnie na lekturę.Autor, poprzez totalnie szaloną i pokręconą fabułę, konfunduje czytelnika, do tego stopnia, że w pewnym momencie daje się jej porwać, nie kwestionując jej sensowności. Przy kolejnych, coraz to dziwniejszych wydarzeniach czytelnik po prostu wzrusza ramionami, myśli "whatever" i przyjmuje przedstawione wydarzenia za fakt.Na wielką pochwałę zasługuje humor autora, który był taki bardzo mój. Autor nie silił się na komizm sytuacyjny, ale śmieszność wydarzeń wynikała głównie ze świetnej kreacji i interakcji bohaterów, poprzez dialogi, ociekające ironią, sarkazmem, a niekiedy odnoszące się do rzeczywistych wydarzeń znanych z popkultury.Końcówka kompletnie zmiotła mnie z planszy. W żadnym momencie podczas lektury, nie domyślałam się, że cała historia może się tak skończyć. Nie umiem wyrazić słowami jak wielką radość i poczucie satysfakcji przynosiła mi, każda kolejna przerzucana strona, aż do samego finału. Dodajmy do tego te delfiny i przepis na sukces gotowy.Czapki z głów!
Słodki Jezu, jakie to było dobre!W okolicy premiery, sporo słyszałam o tej książce, ale nic nie przygotowało mnie na lekturę.Autor, poprzez totalnie szaloną i pokręconą fabułę, konfunduje czytelnika, do tego stopnia, że w pewnym momencie daje się jej porwać, nie kwestionując jej sensowności. Przy kolejnych, coraz to dziwniejszych wydarzeniach czytelnik po prostu wzrusza...
Pierwsze rozdziały książki czytało mi się świetnie - ciekawa postać głównego bohatera, który walczy ze swoimi problemami, choć los rzuca mu kłody pod nogi - byłam naprawdę ciekawa w jaki sposób potoczy się akcja. W pewnym momencie poczułam, jednak, że wydarzenia z pierwszych stron nijak mają się do drugiej części książki, trochę tak, jakby to była zupełnie osobna opowieść. Nasz bohater w przeciągu kilku chwil zamienia się z nauczyciela / marnego dziennikarzyny w gościa, który jest w stanie wyprowadzić w pole największych złoli, którzy normalnie zjedliby go na śniadanie. Nawet jeśli zupełnie zignorujemy tę kwestię, bo przecież w tej książce nawet koty potrafią pisać na klawiaturze i prowadzić dom, to fabuła trochę się rozwleka i zalicza kilka momentów, które chyba miały za zadanie wodzić czytelników za nos. Zakończenie jest dość zaskakujące, choć jednocześnie jednak banalne. Humor? Chyba nie znalazłam. Plus za ładne wydanie. Mam mieszane uczucia, ale przynajmniej początek dał mi dużo radości z czytania :) warto dać szansę, ale nie jest to pozycja obowiązkowa
Pierwsze rozdziały książki czytało mi się świetnie - ciekawa postać głównego bohatera, który walczy ze swoimi problemami, choć los rzuca mu kłody pod nogi - byłam naprawdę ciekawa w jaki sposób potoczy się akcja. W pewnym momencie poczułam, jednak, że wydarzenia z pierwszych stron nijak mają się do drugiej części książki, trochę tak, jakby to była zupełnie osobna opowieść....
Nie jest to najlepsza książka Scalziego. Nudnawo, mało akcji, większość postaci bez wyrazu. Założenie i pomysł niezły, wykonanie mocno średnie. Sam autor przyznaje, że jest to jedna z dłużej pisanych przez niego książek z powodu covida oraz powikłań, które przeszedł i to niestety widać.
Spadek od dawno niewidzianego wujka milionera jest zwykle niespełnionym obiektem marzeń. Dla Charliego, którego życie właśnie stanęło nad przepaścią, może stać się prawdziwym kołem ratunkowym. Jak widać zapomniał, że tonącym los zwykle rzuca brzytwy...John Scalzi stworzył całkiem udaną wariację na temat dyletanta przejmującego z sukcesem imperium finansowe. Fakt, że jest to imperium zbudowane na zbrodni, nie stanowi tu większej różnicy. Gadające koty i delfiny dodają tu jedynie smaczku. Dałabym 7, ale słuchałam audiobooka i lektor okropnie krzyczał lub charczał, czytając kwestie wypowiadane przez złoczyńców. To mi zdecydowanie nie pasowało.
Spadek od dawno niewidzianego wujka milionera jest zwykle niespełnionym obiektem marzeń. Dla Charliego, którego życie właśnie stanęło nad przepaścią, może stać się prawdziwym kołem ratunkowym. Jak widać zapomniał, że tonącym los zwykle rzuca brzytwy...John Scalzi stworzył całkiem udaną wariację na temat dyletanta przejmującego z sukcesem imperium finansowe. Fakt, że jest...
Punkt wyjścia; całkowity "normals" odziedzicza w po zmarłym wujku jego imperium zła włącznie z tajną kryjówką w wulkanie, gadającymi zwierzętami i kosmicznymi laserami i musimy teraz tym wszystkim zarządzać, jest tak proste i jednocześnie pomysłowe, że jestem w szoku, iż nikt nie wpadł na to wcześniej. Książka jest bardzo sympatyczna i zabawna, o wiele bardziej niż się spodziewałem. NIe jest to złą rzecz, bawiłem się naprawdę dobrze, ale spodziewałem się więcej tarć i dramaturgii. Cały pomysł z imperium zła jest tutaj niezwykle sterylny. Nasz główny bohater Charlie nie ma do czynienia z złymi rzeczami nie musi podejmować trudnych decyzji a całą ta siatka złoczyńców jest niczym przepuszczona przez filtr zrobiony z lewicowych kont na tweeterze; mamy do czynienie z najbardziej etyczną organizacją przestępczą, która jedynie pożycza stylistykę z starych filmów o Jamesie Bondzie.Mimo to, książkę czyta się szybko i przyjemnie i nie żałuję czasu, który przy niej spędziłem.
Punkt wyjścia; całkowity "normals" odziedzicza w po zmarłym wujku jego imperium zła włącznie z tajną kryjówką w wulkanie, gadającymi zwierzętami i kosmicznymi laserami i musimy teraz tym wszystkim zarządzać, jest tak proste i jednocześnie pomysłowe, że jestem w szoku, iż nikt nie wpadł na to wcześniej. Książka jest bardzo sympatyczna i zabawna, o wiele bardziej niż się...
Brakowało mi takiego powiewu świeżości. Cudownie skrojona intryga, Charlie, jako tytułowy początkujący złoczyńca, skradł moje serducho. Jako zwolenniczka kotów tym bardziej nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie. Komizm sytuacji sprawdzał się wspaniale. Zakończenie z domknięciem klamry. Jedyne na co nastawiłam się bardziej to więcej humoru, choć tu już indywidualna kwestia z czego kto lubi się śmiać.
Brakowało mi takiego powiewu świeżości. Cudownie skrojona intryga, Charlie, jako tytułowy początkujący złoczyńca, skradł moje serducho. Jako zwolenniczka kotów tym bardziej nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie. Komizm sytuacji sprawdzał się wspaniale. Zakończenie z domknięciem klamry. Jedyne na co nastawiłam się bardziej to więcej humoru, choć tu już indywidualna...
suspens, surrealizm, dowcip. Nie wpadłabym na to że dobrnę o końca książki w której bohater gada z delfinami i kotami ale udało się. Czyta się lekko, fabuła odjechana ale sprawnie prowadzona. Końcówka jakby zbyt przewidywalna ale początek bardzo fajny.
- Masz jakieś imię? (....) - Jak chcesz coś krótkiego, możesz nazywać mnie Palant. Tak zwraca się do mnie Livgren, gdy myśli, że jej nie słucham (...) - A Chuj Cię To jest chyba jednak gorsze niż Palant. - A Chuj Cię To jest lepsze, bo sam to imię zaproponowałem - stwierdził delfin.
- Masz jakieś imię? (....) - Jak chcesz coś krótkiego, możesz nazywać mnie Palant. Tak zwraca się do mnie Livgren, gdy myśli, że jej nie słu...
Nie wiesz, że jesteś w pułapce, dopóki nie przyjdzie ci do głowy, żeby ją opuścić".
To było okrutne i prawdopodobnie wyniszczające dla Ciebie. Gdybym chciał Ci się podlizać, napisałbym, że zrobiłem to dlatego, że nie miałem wątpliwości, że sobie poradzisz, ale z racji, że wkrótce umrę, mogę być szczery i chcę, żebyś wiedział, że byłeś po prostu wygodnym środkiem do osiągnìęcia zamierzonego celu.
To było okrutne i prawdopodobnie wyniszczające dla Ciebie. Gdybym chciał Ci się podlizać, napisałbym, że zrobiłem to dlatego, że nie miałem ...