Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Thomas Erikson
Waldemar Cichoń
Andrzej Sapkowski
Marta Niedźwiecka
Ichirō Kishimi
Przemysław Piotrowski
Harlan Coben
Rafał Kosik
Nadia Szagdaj
Adrian Bednarek
Zwyciężczyni Center for Fiction Prize dla najlepszego debiutu oraz Rosenthal Family Foundation Award.Nominowana do PEN Hemingway Award i Andrew Carnegie Medal for Excellence.Jedna z powieści roku 2022 w zestawieniach NPR, Publishers Weekly, Library Journal, Booklist, Goodreads i Kirkus Reviews.W miasteczku Las Penas trwa Wielki Tydzień, kiedy szesnastoletnia Angel ucieka z domu matki do ukochanej babci, Yolandy, i ojca, Amadeo, którego praktycznie nie zna. Dziewczyna wie, że zjawia się pod ich drzwiami nie w porę. Jej ogromny brzuch sugeruje bowiem, że to już ósmy miesiąc.Nikt nawet nie podejrzewa, że Yolanda zamierza tuż po powrocie z wakacji w Las Vegas zebrać swoją rodzinę przy jednym stole, podać im najlepszy świąteczny obiad w życiu, a następnie poinformować, że umiera na złośliwego guza mózgu.Kirstin Valdez Quade, której opowiadania okrzyknięto na łamach „New York Timesa” arcydziełami, w swoim debiucie snuje poruszającą opowieść o przełomowym roku z życia pewnej niezwykłej kilkupokoleniowej rodziny.Historię miłości, poświęcenia i codziennych prób ratowania naszych bliskich, które z góry skazane są na porażkę.Ale może nie zawsze?
Powieść o skomplikowanych relacjach rodzinnych part 1839847 - a to nie koniec, bo szykuje się więcej takich lektur w najbliższym czasie. Cóż mogę poradzić, bardzo mi pasuje taka nieprzyjemna i smutna literatura. Kirstin Valdez Quade zadebiutowała książką “Pięć ran” i to jest taki debiut, który łapie z zaskoczenia. Autorce udało się stworzyć wielopokoleniową rodzinę, której każdy członek w pewnym sensie wpada w sidła losu, bezwiednie powtarzając błędy jednego z rodziców. Robi to niezwykle umiejętnie, bo postanowiła oddać głos babce, ojcu i córce - zasadniczo każde inaczej doświadczone przez życie, z innymi możliwościami (lub ich brakiem) i obierające inną drogę. Właściwie to próbują jakoś sobie radzić, nieustannie towarzyszy im poczucie obowiązku i chęć zadowolenia innych. Dopiero w myślach poszczególnych bohaterów możemy dostrzeć ile cierpienia, zawodów, rozczarowań i nadziei kryje się za fasadą. W perspektywie Yolandy możemy zobaczyć jak bardzo doświadcza ją życie, jak każdy okruch szczęścia zastępowany jest ogromnym smutkiem i bólem, świadomością, że gdy tylko zaczęło się układać pojawił się bliski koniec - nieoperacyjny rak. Nawet nie wiecie ile wypłakałam łez, jak bardzo trafiły do mnie jej przemyślenia, nawet te bardzo nieprzyjemne. Wątek Angel zawierał plot twist, którego za nic nie przewidziałam. Mimo że w nastoletniej ciąży, dziewczyna bardzo stara się zapewnić przyszłość sobie i dziecku. Bardzo dużo tu przemyśleń dotyczących sytuacji w USA, trudności z utrzymaniem się, ograniczonych możliwości dla młodych ludzi bez sporego zaplecza finansowego, potrzeby wspólnoty i miłości. Z drugiej strony jest Amadeo, jej ojciec alkoholik-nieudacznik, wieczne dziecko, które oczekuje, że wszystko mu się należy i nic nie musi, jakby świat należał do niego. Przerzucanie odpowiedzialności na innych, upadki, rezygnacja z planów, wszechogarniająca niemoc i uleganie nałogom to tylko część z jego nieprzyjemnych cech. Jest przykładem dorosłego, który nie jest do końca świadomy swoich traum z dzieciństwa i nie wie jak powinien się zachowywać, tym bardziej postawić się w roli ojca. “Pięć ran” to zaledwie roczny wycinek życia jednej rodziny, który niesie ze sobą ogrom emocji. Kartki przewracały się same, byłam niezwykle zaangażowana. Pomimo wielu ciężkich tematów książka jest bardzo przystępna w odbiorze. Z chęcią będę obserwować dalsze poczynania Kirstin, bo ten debiut (jak to możliwe?) był świetny.
Bardzo przywiązałam się do bohaterów i żal mi ,że musiałam się z nimi rozstać. Książka przypadkowo wybrana z bibliotecznej półki zrobiła na mnie duże wrażenie. To książka o codziennym dniu, o życiu, świetnie napisana, wciągająca, nietuzinkowa, gorąco polecam.
Świetna, poruszająca powieść. Opowieść o rodzinnych relacjach z jej blaskami ( tych mniej) icieniami ( tych zdecydowanie więcej ).W ogólnym wydźwięku bardzo smutna, ale z tą małą pozytywną iskierką nadziei , że nie zawsze wiatr w oczy...Emocjonalnie poruszyła mnie do głębi . Bardzo, ale tobardzo polecam tę książkę !!!!!!
Włożyłam do koszyka jako uzupełnienie do darmowej przesyłki.To był szczęśliwy traf."Pięć ran" zaczyna się podczas przygotowań do Wielkiego Tygodnia a kończy podczas Wielkiego Postu. Jest to przełomowy rok w życiu pewnej niezwykłej rodziny. Latynoskiej rodziny z Nowego Meksyku.Rodziny, która musi poradzić sobie biedą, alkoholizmem, śmiertelną chorobą i niechcianą ciążą nastolatki. Ale to właśnie dziecko stanie się spoiwem rodziny.To głęboka i bardzo refleksyjna powieść. Taka życiowa.Polecam.
Włożyłam do koszyka jako uzupełnienie do darmowej przesyłki.To był szczęśliwy traf."Pięć ran" zaczyna się podczas przygotowań do Wielkiego Tygodnia a kończy podczas Wielkiego Postu. Jest to przełomowy rok w życiu pewnej niezwykłej rodziny. Latynoskiej rodziny z Nowego Meksyku.Rodziny, która musi poradzić sobie biedą, alkoholizmem, śmiertelną chorobą i niechcianą ciążą...
Po kilkunastu stronach powiedzialam do siebie- nie zdzierze tego. Nie wiem czy wina tlumaczenia czy autora , ale nie dalam sie poniesc historii
Poruszająca proza Kirstin Valdez Quade ma precyzyjną konstrukcję. Nowy Meksyk za czasów prezydentury Obamy. Oglądamy rok z życia przeciętnej rodziny. Mamy tu nowotwór, ciążę nastolatki, alkoholizm, a w tle przemoc i narkotyki. Bohaterowie tkwią w matni sprzecznych uczuć, spirala nieporozumień trwa od pokoleń, dużo jest tu przemilczane, wypierane. Powieść rozpoczyna i kończy się Wielkim Tygodniem i odniesień religijnych jest tu więcej. Autorka pokazuje piekło stosunków międzyludzkich: wewnątrz rodziny. Bohaterowie ranią siebie nawzajem, nie potrafią okazać uczuć, odtrącają się. System opieki społecznej/ szkoła „Dobry start „ dla młodocianych rodziców/ robi, co może, lecz czynnik międzyludzki decyduje o wszystkim . „ Piekło to inni” pisał Jean- Paul Sartre i tutaj piekło fundują sobie bohaterowie, odtrącając uczucia, ulegając nałogom. „ Pięć ran „ to także opowieść o odpowiedzialności : tej codziennej : za dzieci i rodziców, ale też rozumianej społecznie jako zapobieganie patologiom i nałogom. Oczywiście autorka daleka jest od happy endu, ale w finale tli się jakaś nadzieja na porozumienie, ale do tego każdy musi wyjść ze skorupy własnych nieszczęść i porażek i otworzyć się na innych.
Poruszająca proza Kirstin Valdez Quade ma precyzyjną konstrukcję. Nowy Meksyk za czasów prezydentury Obamy. Oglądamy rok z życia przeciętnej rodziny. Mamy tu nowotwór, ciążę nastolatki, alkoholizm, a w tle przemoc i narkotyki. Bohaterowie tkwią w matni sprzecznych uczuć, spirala nieporozumień trwa od pokoleń, dużo jest tu przemilczane, wypierane. Powieść rozpoczyna i kończy...
Literacki majstersztyk. Poranieni bohaterowie to nawiązanie do tytułowych pięciu ran. A tytułowe pięć ran to odniesienie do 5 ran Chrystusa: 1. Pokuta, 2. Umartwienie, 3. Swiadomość własnej słabości wobec mocy i miłosierdzia Boga Ojca, 4. Dobre przeżycie ostatnich chwil życia, 5. Eucharystia i niebo jako cel ostateczny. Każda symboliczna rana ma odniesienie do konkretnego bohatera powieści. Liczę na to, że powieść zostanie zekranizowana, aż się o to prosi. Lektura obowiązkowa.
Literacki majstersztyk. Poranieni bohaterowie to nawiązanie do tytułowych pięciu ran. A tytułowe pięć ran to odniesienie do 5 ran Chrystusa: 1. Pokuta, 2. Umartwienie, 3. Swiadomość własnej słabości wobec mocy i miłosierdzia Boga Ojca, 4. Dobre przeżycie ostatnich chwil życia, 5. Eucharystia i niebo jako cel ostateczny. Każda symboliczna rana ma odniesienie do konkretnego...
Amadeo wieczny chłopiec, nie potrafi utrzymać się w żadnej pracy; ma świadomość że jesteś życiowym nieudacznikiem. Yolanda matka Amadeo, która podczas wakacji dowiaduje się, że ma złośliwego raka mózgu; nie zamierza informować rodziny, że umiera. A w wśród nich szesnastoletnia Angel, córka i wnuczka, na dniach będzie rodzić.Dawno nie czytałam książki, w której praktycznie żaden bohater nie jest szczęśliwy i sobie nie radzi w życiu. Autorce udało się jednak stworzyć cały wachlarz emocji, są momenty, w których nam szkoda postaci, jak i chwile kiedy z wściekłości myślimy, żeby w końcu wzięli się w garść i "ogarnęli". Bardzo zaciekawił mnie motyw szkoły, dla przyszłych i młodych matek. Nie miałam nawet świadomości, że takie szkoły istnieją. Świetnie zostały poprowadzone wątki uczennic i ich nauczycielki.Nie podobał mi się natomiast wątek homoseksualnego związku. Nie mam nic przeciwko takim związkom, ale ostatnio mam ich przesyt w książkach. Odnoszę wrażenie, że autorzy za punkt honoru przyjmują sobie wprowadzenie takie wątku.Ta książka była po prostu poprawna. Nieporadność życiowa bohaterów czasami za mocno przytłaczała, przez co akcja traciła za dużo na dynamice. Zbyt wiele w niej smutku i za mało radości, choć ostatecznie na końcu przychodzi nadzieja.emocje logiczne.blogspot.comIG:@mamazaczytana
Amadeo wieczny chłopiec, nie potrafi utrzymać się w żadnej pracy; ma świadomość że jesteś życiowym nieudacznikiem. Yolanda matka Amadeo, która podczas wakacji dowiaduje się, że ma złośliwego raka mózgu; nie zamierza informować rodziny, że umiera. A w wśród nich szesnastoletnia Angel, córka i wnuczka, na dniach będzie rodzić.Dawno nie czytałam książki, w której praktycznie...
dobra książka, szybko się czyta, ale nie pamiętam czy kiedykolwiek tak mnie irytowali wszyscy główni bohaterowie; po prostu ich życiowa nieporadność aż mnie wymęczyła...
To jedna z moich ulubionych książek, które przeczytałam w 2023 roku.
Zawisłam nad klawiaturą, próbując napisać coś o tej książce i tak wiszę od kilkudziesięciu minut, nie umiejąc ująć w słowa tego co chciałabym napisać, a chciałabym napisać tylko dobre i mądre rzeczy. Bo też dobra i mądra to historia, co ani trochę nie oznacza „łatwa i przyjemna w czytaniu”, porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy otwieracie „Pięć ran”!Mimo że akcja dzieje się w USA, w stanie Nowy Meksyk, w środowisku wprawdzie zasymilowanych, ale jednak niezupełnie białych ludzi, dla których językiem ojczystym jest język hiszpański, jej wymiar i wymowa są uniwersalne. Pomijając wątki etniczne, z powodzeniem można by bowiem przenieść akcję gdziekolwiek, również do Polski. Tu też mamy przecież nastoletnie matki (i tak samo jak w książce, uzyskanie przez nie jakiegoś instytucjonalnego wsparcia nie jest ani oczywiste, ani łatwe),tu również wiele matek utrzymuje dorosłych synów-nierobów i alkoholików, wybaczając im więcej niż powinny. Tu także dzieci wychowują się w niepełnych rodzinach, a udział ojca w tym procesie nierzadko kończy się na zapłodnieniu kobiety. Wreszcie tu również umieramy na raka oraz duże znaczenie przypisujemy religijnym i widowiskowym niekiedy obrzędom. I tu, i tam jesteśmy ludźmi, po prostu.Yolanda ma pięćdziesiąt parę lat i dwoje dorosłych dzieci. Pracuje w urzędzie, gdzie jest cenioną pracownicą biurową. Jej życie prywatne nie ułożyło się dobrze – wprawdzie miała kiedyś męża, ale pił, ćpał (jak wielu w tej okolicy) i był agresywny. Mimo to zawsze sobie radziła. I poradzi sobie również teraz, gdy otrzyma śmiertelną i przerażającą diagnozę. Amadeo, syn Yolandy, ma trzydzieści trzy lata i ciągle nie tylko mieszka z matką, ale i jest na jej utrzymaniu. Ma szesnastoletnią córkę, z którą w zasadzie nie ma kontaktu, mimo że mieszkają w nieodległych od siebie miejscowościach. Ma też przekonanie o własnej wyjątkowości, które ulega wzmocnieniu gdy zostaje wybrany do odgrywania roli Jezusa w czasie wielkopiątkowej procesji drogi krzyżowej.Angel ma szesnaście lat. Jest wnuczką Yolandy i córką Amadeo, i za chwilę zostanie matką. Z własną matką się pokłóciła, dlatego postanowiła przeprowadzić się do babci (a przy okazji i do ojca). Udało się jej jednak dostać do programu „Dobry Start”, dzięki któremu nastoletnie matki mogą zdobyć wykształcenie, a tam spotkała osobę, która zmieniła jej życie – obdarzoną charyzmą nauczycielkę, Briannę.„Pięć ran” to opowieść o życiu (i trochę śmierci) tej trójki. Nie ma tu żadnych spektakularnych wydarzeń, jest tylko prozaiczna codzienność, z całym jej zwyczajnym dramatyzmem. Czytając, widziałam ludzi, których kiedyś spotkałam – prywatnie lub zawodowo. Widziałam też niekiedy siebie. Żaden z bohaterów nie jest idealny, każdy ma jakieś wady i grzechy na sumieniu. Każdy jednak (nawet budzący we mnie najgorsze uczucia Amadeo) chciałby tak naprawdę dobrze. Tyle, że czasem nie umie, czasem nie chce, a czasem chce, ale nie wychodzi. Polecam, choć przyczepię się do dwóch rzeczy. Po pierwsze: okładka. Koszmarna, absolutnie nieadekwatna do niczego. Po drugie, przydałoby się wyjaśnienie używanych hiszpańskich zwrotów. Znaczenia części można było się domyślić, ale nie wszystkich. To jednak niuanse, niewpływające na wartość książki.
Zawisłam nad klawiaturą, próbując napisać coś o tej książce i tak wiszę od kilkudziesięciu minut, nie umiejąc ująć w słowa tego co chciałabym napisać, a chciałabym napisać tylko dobre i mądre rzeczy. Bo też dobra i mądra to historia, co ani trochę nie oznacza „łatwa i przyjemna w czytaniu”, porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy otwieracie „Pięć ran”!Mimo że akcja dzieje...
Amadeo wyobraża sobie, że to taki interes, którym mógłby zajmować się Jezus. Ciesielstwo dwudziestego pierwszego wieku. - Chodzi o to, żeby pomóc ludziom znaleźć drogę, ułatwić im dotarcie tam, gdzie potrzebują. - O posklejanie rozbitych żyć.
Amadeo wyobraża sobie, że to taki interes, którym mógłby zajmować się Jezus. Ciesielstwo dwudziestego pierwszego wieku. - Chodzi o to, żeby ...
Dziewczyna kiwa głową, jakby chciała wrzucić sobie łzy z powrotem pod powieki.
Jezus umarł sobie na krzyżu i zanim kobiety skończyły szlochać pod jego grobem, zanim wszystkie te Marie zdążyły zrobić listę zakupów na przyszły tydzień, wrócić do pracy i zapłacić rachunki za następny miesiąc, ten już zmartwychwstał! O, ale musiał być z siebie zadowolony, jak wisiał na tym krzyżu i wiedział, że wytnie im taki numer. A potem poleciał sobie do nieba, gdzie żyje w luksusach i patrzy z góry na ludzi, którzy go bez końca wielbią. Bo przecież chrześcijaństwo to właściwie niekończące się nabożeństwo, na którym ludzie wychwalają go pod niebiosa i wzywają jego imienia do usranego końca świata - tylko dlatego, że kiedyś mu ktoś wbił trzy gwoździe i dźgnął w żebra. Serio?
Jezus umarł sobie na krzyżu i zanim kobiety skończyły szlochać pod jego grobem, zanim wszystkie te Marie zdążyły zrobić listę zakupów na prz...