Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Paulina Świst
Istvan Vizvary
James Barr
Natalia de Barbaro
Wojciech Szewko
Przemysław Piotrowski
Jakub Ćwiek
Leonie Swann
Anna H. Niemczynow
Nicholas Sparks
Patrick Deneen ‒ utalentowany krytyk kultury ‒ w książce, która stała się ostatnio jedną z najczęściej komentowanych po drugiej stronie Atlantyku, wskazuje na intelektualne i kulturowe tradycje, kształtujące naszą codzienność, oraz przedstawia klarowną, naukową analizę przyczyn i źródeł obecnego kryzysu zachodniej polityki. Wynik jego pracy, to ‒ powtarzając za Jacksonem Learsem ‒ „skuteczne antidotum na świątobliwych lewicowców i prawicowców, pokazujące, jak uboga, dwubiegunowa koncepcja wolności spętała nasze życie publiczne, choć miała je uwolnić. Trudno o bardziej aktualny i potrzebny sposób wzbogacenia naszego jałowego dyskursu politycznego”.
Od kilku lat obserwujemy napięcie, a nawet konflikt pomiędzy zwolennikami liberalnej demokracji, a tymi, których określają oni jako populistów. Mam przy tym nieodparte wrażenie, że „populiści” mają coraz silniejszy demokratyczny mandat, co budzi nieukrywaną wściekłość liberalnych demokratów. Paradoks? Nie taki znowu wielki, jak można przekonać się z lektury arcyciekawej książki Patricka J. Deneena „Dlaczego liberalizm zawiódł?” Sięgnęłam po nią miedzy innymi po to, aby ów paradoks zrozumieć. Autor cofa się o kilkaset lat, przedstawiając ideowe prapoczątki liberalizmu, od Hobbesa i Bacona poczynając. Ukazując następnie ideowe postulaty klasycznego liberalizmu wyjaśnia, skąd ten paradoks się bierze. Liberalizm, zgodnie ze swoją nazwą, proponuje uwolnienie człowieka z więzów. Tak więc jesteśmy uwalniani od „opresywnych” zależności i idei: religii, tradycji, narodowości, ostatnio także ról płciowych. Cóż za wolność! Ktoś jednak musi tej wolności strzec, dbać o jednostkowe prawa. Któż to jest? Państwo. Wyzwolona jednostka staje sama w obliczu aparatu państwowego lub ponadpaństwowego (jak w przypadku UE),który zazdrośnie strzeże swoich wyłącznych, rzecz jasna, liberalnych prerogatyw. Z tym większą agresją odnosi się do tych, których postrzega jako rywali, nawet jeśli mają oni autentyczne demokratyczne poparcie, czyli jak pisze autor „liberalizm stara się zachować pozory prawomocności demokratycznej, nawet gdy jest oczywiste, że demokracja już go nie popiera”. Uwalnianie obejmuje także zrzucenie więzów kulturowych, a „multikulturalizm” staje się papką, w której giną zmielone na miazgę autentyczne, lokalne, narodowe czy religijne aspekty kultury. Deneen ukazuje więc liczne paradoksy liberalnego wyzwolenia. Co nie oznacza, że nie docenia wcześniejszych jego zdobyczy. Ma jednak intelektualną odwagę, bardzo rzadko występującą wśród intelektualistów, aby podsumować pewien etap dziejów, dostrzec jego początek, rozwój i upadek. Upadek, który właśnie trwa, w miarę jak liberalna wolność – kolejny paradoks – przekształca się w liberalną opresję. Co po liberalizmie? Tego nie napiszę, trzeba sięgnąć po książkę. Na pewno jednak nie „konserwatywna bajka” o powrocie to tego, jak było kiedyś. Nie ma powrotu. Trzeba pomyśleć nad czymś nowym. I tego myślenia, paradoksalnie, większość intelektualistów panicznie unika. Na pewno do „unikaczy” nie zalicza się Patrick J. Deneen.
Od kilku lat obserwujemy napięcie, a nawet konflikt pomiędzy zwolennikami liberalnej demokracji, a tymi, których określają oni jako populistów. Mam przy tym nieodparte wrażenie, że „populiści” mają coraz silniejszy demokratyczny mandat, co budzi nieukrywaną wściekłość liberalnych demokratów. Paradoks? Nie taki znowu wielki, jak można przekonać się z lektury arcyciekawej...
Dlaczego liberalizm zawiódł? Według autora, dlatego że nie jest konserwatyzmem. Główny zarzut autora opiera się na tym, że liberalizm zmienił zastany porządek. To tak, jakby zarzucać kotu, że nie szczeka.Książka ciekawa, jednak naciągana. Autor liberalizm utożsamia z szeroko pojętym subiektywizmem, hedonizmem i porzuceniem moralności - róbta, co chceta, balujmy jakby jutra nie było i nie przejmujmy się niczym, coś jest dobre, bo ja tak czuję. Niekiedy dodaje też - byle nie naruszać praw innych. Z tego, że ludziom pozwala się wybierać ma wynikać, że wszyscy porzucą wcześniejszy porządek. Zdaniem autora z liberalizmu ma powodować zerwanie więzi społecznych - jak gdyby oczywistym było, że brak przymusu oznacza odstąpienie od zawieranych relacji międzyludzkich, tworzenia wspólnot o stowarzyszeń - z tego zaś autor wysnuwa, że to prowadzi do alienacji jednostki, wzrostu poczucia odosobnienia i oderwania od wspólnoty. Dalej jednostki takie mają nalegać na zastąpienie więzi społecznych ingerencją państwa stąd też wedle autora liberalizm nieuchronnie prowadzi do etatyzmu, co jest totalną bzdurą. Tego typu tyrady prowadzone są przez całą książkę, dopiero w zakończeniu! autor mimochodem w jednym zdaniu pisze o tym, co przemilczał przez całą książkę, że liberalizm przez wolność rozumie: "niezależność od arbitralnej władzy króla". Tyle. W żaden sposób nie wynika z tego, że w liberalnym społeczeństwie z definicji zanikać muszą więzi społeczne. Nie wynika z tego również, że jednostki które sobie nie radzą mogą naciskać na władze, by te tworzyły pod nie prawa i przywileje - to jest wykolejenie, zniekształcenie idei liberalnej a nie jej konsekwencja.Czytając tę książkę trzeba mieć na względzie, że Autor jest Amerykaninem i używa tamtejszej terminologii nazywając liberałami tych, których my nazwalibyśmy socjalistami, socjaldemokratami czy progresywistami.Ciekawe jest też to, że autor popierając swoje tezy posługuje się pracami wielu autorów, w tym współczesnych i niszowych. W przypadku liberalizmu swoje wywody opiera nieomal wyłącznie o Hobbes'a, Locke'a niekiedy wspominając Milla. W jednym miejscu wspomina Bryana Caplana i raz Hayeka, o zgrozo nazywając go nawet nie liberałem, libertarianinem podczas gdy był on w najlepszym razie socjaldemokratą. Nazywanie Hayeka libertarianinem wręcz nie przystoi komuś, kto zawodowo zajmuje się filozofią polityki. Na plus zdecydowanie zasługuje wspomnienie o Rumspringa - nie miałem pojęcia o istnieniu takiego zwyczaju u Amiszów. Niemniej przy tym temacie znowu wychodzi różnica terminologiczna. Autor liberałem nazywa swojego rozmówcę, który proponował aby zastanowili się nad tym, w jaki sposób można wyzwolić młodych Amiszów spod jarzma kultury i religii.
Dlaczego liberalizm zawiódł? Według autora, dlatego że nie jest konserwatyzmem. Główny zarzut autora opiera się na tym, że liberalizm zmienił zastany porządek. To tak, jakby zarzucać kotu, że nie szczeka.Książka ciekawa, jednak naciągana. Autor liberalizm utożsamia z szeroko pojętym subiektywizmem, hedonizmem i porzuceniem moralności - róbta, co chceta, balujmy jakby jutra...
Książka z kategorii bardzo solidnych pod względem intelektualnym (mimo pewnych niedociągnięć, których pewnie można się dopatrywać),ale jednak mnie nie rzuciła na kolana. Teza dość interesująca, argumentacja też porządna, ale czegoś jednak zabrakło. Momentami widać także, że P.J. Deneen jest nie tylko krytykiem liberalizmu, ale zwolennikiem innej ideologii (klerykalnego konserwatyzmu),co jednak każe czasami zadawać sobie pytanie o uczciwość intelektualną autora (miałem czasami wrażenie, że autor po prostu woli konserwatyzm od liberalizmu i na siłę stara się dopisać jakieś uzasadnienie). Muszę jednak przyznać, że na poziomie wywodu nie mam nic konkretnego do zarzucenia (jeżeli ktoś chciałby się zapoznać z poglądami autora w uproszczonej formie, to w 2022 r. ukazał się w „Polityce” wywiad z P.J. Deneenem). Z interesujących refleksji warto przytoczyć następujące: - Liberalizm, w teorii „niewidzialna” ideologia, w imię coraz większej wolności musi zamykać nas w coraz ciaśniejszej (regulacyjnej) klatce (s. 37-39). - Liberalizm jest pewną zaraźliwą chorobą, w której w zasadzie jedyną wolnością jest wolność do konsumowania, także w wymiarze konsumowania „przeżyć” i utylitarnego konsumowania kontaktów międzyludzkich (s. 78-79, 197),w szczególności w wymiarze seksualnym (s. 102-103). - Różnorodność seksualna w ujęciu Deneena jest w sumie jedyną różnorodnością, na którą można sobie pozwolić w liberalnym społeczeństwie, bowiem liberalizm dąży do niszczenia lokalnych, tradycyjnych wspólnot i tworzy ideał człowieka odmiejscowionego (s. 127-133). - Skoro nie ma już cnoty (ideału dobrego życia, do którego dążyli starożytni),a nowożytny liberalizm jest wyzwoleniem możliwie ze wszystkich ograniczeń (w tym kulturowych),to paradoksalnie oznacza to jak najwięcej stanu natury (w ujęciu Hobbesowskim),jak można (s. 137, 155-156). - Bardzo ciekawa była refleksja o Rumspringa (s. 263-264),czyli roku dla młodych Amiszów, kiedy mogą oni zaznać liberalnego życia i po jego upływie zdecydować, czy chcą dalej należeć do tradycyjnej wspólnoty, czy raczej „korzystać z liberalnego życia”; 90% wybiera życie we wspólnocie Amiszów, ale dla liberałów jest to opresja, należy tych Amiszów bowiem „skolonizować” liberalizmem.
Książka z kategorii bardzo solidnych pod względem intelektualnym (mimo pewnych niedociągnięć, których pewnie można się dopatrywać),ale jednak mnie nie rzuciła na kolana. Teza dość interesująca, argumentacja też porządna, ale czegoś jednak zabrakło. Momentami widać także, że P.J. Deneen jest nie tylko krytykiem liberalizmu, ale zwolennikiem innej ideologii (klerykalnego...
Książka to ciężka w formie, napisana akademickim językiem i dla takiego też środowiska przeznaczona. Stawiająca dość naciąganą w niektórych miejscach tezę ale na tyle ciekawą i odmulającą, że dającą do myślenia i pozwalającą uświadomić sobie skąd ta fala sukcesów różnej maści populistów w Europie, skąd sukces Donalda Te. Ciężko się brnęło przez tą pozycję, niemniej bezwzględnie było warto, nawet jeżeli z niektórymi tezami autora się nie zgadzam. Refleksje do jakich doszedłem po przeczytaniu książki nie należą do wesołych ale naprawdę dała mi ta lektura do myślenia. Trochę inaczej spojrzał po niej człowiek na światową politykę. Warto się było pomęczyć.
Książka to ciężka w formie, napisana akademickim językiem i dla takiego też środowiska przeznaczona. Stawiająca dość naciąganą w niektórych miejscach tezę ale na tyle ciekawą i odmulającą, że dającą do myślenia i pozwalającą uświadomić sobie skąd ta fala sukcesów różnej maści populistów w Europie, skąd sukces Donalda Te. Ciężko się brnęło przez tą pozycję, niemniej...
"Liberalizm jest prawdopodobnie pierwszym ustrojem, który wprowadził w życie odmianę "szlachetnego kłamstwa" zaproponowanego przez Platona w Państwie, którego teza zakłada nie tylko to, że rządzący mogą opowiedzieć bajkę o naturze ustroju, lecz co ważniejsze, że klasa rządząca też będzie w nią wierzyć. 'Szlachetne kłamstwo' zakłada historię, poprzez którą mieszkańcy nakreślonego przez Sokratesa 'idealnego ustroju' wierzą w swą fundamentalną równość jako członków jednej rodziny i w naturalną podstawę swej nierówności. Chociaż dla Platona 'ustrój idealny' był ćwiczeniem filozoficznym, to liberalizm posłużył się wariantem 'szlachetnego kłamstwa', rozwijając podobnie ukonstytuowany porządek, w którym ludzie wierzyliby w prawomocność nierówności ograniczonej mitem fundamentalne równości"."'Szlachetne kłamstwo' liberalizmu jest niszczące, ponieważ nadal wierzą w niego i bronią go ci, którzy czerpią z niego korzyści, natomiast stworzona przez liberalizm nowa klasa sług coraz częściej widzi w nim zwykłe kłamstwo, nieszczególnie szlachetne"."Liberalizm nie odrzucił całkowicie dorobku swych poprzedników, lecz w wielu przypadkach osiągnął swe cele poprzez zmianę znaczenia słów, pojęć, a w wyniku tego skolonizował istniejące instytucje fundamentalnie innymi założeniami antropologicznymi'."Liberalizm zawsze ożywiała wizja tego, jak ludzie 'powinni' żyć, choć te normatywne przekonania maskował pozorami naturalności"."Architekci liberalizmu celowo przywłaszczyli sobie szeroko podzielane ideały polityczne, modyfikując je z zyskiem dla tych, którzy mogli czerpać korzyści z nowych definicji wolności"."Architekci liberalizmu przejęli język i pojęcia tradycji klasycznej i chrześcijańskiej, zmieniając ich sens i praktyki"."Obie tradycje - przy wszystkich dzielących je różnicach w stosowanych przez nie środkach - można uznać za liberalne z tego powodu, że z zasady popierają wyzwolenie jednostki i wykorzystanie z pomocą państwa nauk przyrodniczych jako głównych środków osiągnięcia praktycznego wyzwolenia z ograniczeń natury"."Kultura to 'konwencja', poprzez którą ludzie wchodzą odpowiedzialnie w kontakt z naturą, natychmiast dostosowując się do jej reguł [...]"."Choć bynajmniej nie uznawano, że zwyczaje i obyczaje są sprzeczne z natura człowieka, to przyjmowano, że natura jest ich źródłem, zasadą, która nimi rządzi, oraz warunkiem koniecznym ich urzeczywistnienia"."Główną cechą projektu liberalnego jest niechęć do kultury głęboko związanej z naturą, która określa i ogranicza naturę ludzką"."Bez względu na to, jakie są nasze bolączki [w liberalizmie], nie istnieje problem, który nie może być rozwiązany przez bardziej doskonałe zastosowanie rozwiązań liberalnych"."Cały czas głosimy niespójny pogląd, że nauka może wyzwolić nas z ograniczeń, a jednocześnie poradzić sobie z konsekwencjami, które wiążą się z tym projektem" wyzwolenia nas z ograniczeń."Obie główne opcje polityczne naszych czasów należy potraktować jako dwie strony tej samej fałszywej monety"."O ile kultura to gromadzenia lokalnego i historycznego doświadczenia i pamięci, o tyle "kultura" liberalna to próżnia, która pozostaje, gdy lokalne doświedczenie jest wyjałowione, pamięć utracona, a każde konkretne miejsce traci swe cechy szczególne".###"Liberalizm tworzą przede wszystkim dwa głębsze założenia antropologiczne, które nadają jego instytucjom charakterystyczną orientację i kształt: 1) antropologiczny indywidualizm i woluntarystyczna koncepcja wyboru oraz 2) sprzeciw człowieka wobec natury i separacja od niej"."Na gruncie logiki liberalizmu granice i rubieże geograficzne, historyczne oraz naturalne muszą być krok po kroku znoszone"."Ludzie, którzy są przede wszystkim gorącymi zwolennikami ochrony i zachowania środowiska oraz braku technologicznej ingerencji w naturę, często bardzo gorliwie popierają zniesienie każdego przejawu naturalnych różnic między mężczyzna a kobietą za sprawą chemicznej i technologicznej manipulacji". "Obecnie przyzwyczailiśmy się twierdzić, że powinniśmy się kierować nauką w takich sprawach jak zmiana klimatu, pomijamy jednak to, że nasz kryzys wynika z wielokrotnego tryumfu nauki i technologii, w którym 'kierowanie się nauką' było równoznaczne z postępem cywilizacyjnym".###"Współczesny liberalny 'rząd ograniczony' wywołałby zdziwienie i osłupienie tyranów z przeszłości, którzy mogli jedynie marzyć o takim bogactwie możliwości inwigilacji i kontroli poruszania się, finansów, a nawet czynów i myśli"."Liberalizm zawiódł nie dlatego, że mu się nie udało, tylko dlatego, że był sobą". "Gospodarka wspiera nową 'merytokrację', która utrwala z pokolenia na pokolenie swą przewagę cementowaną przez system edukacyjny bezlitośnie odsiewający zwycięzców od przegranych". "Niemalże każda obietnica architektów i twórców liberalizmu rozbiła się w drobny mak"."To, co zwykle określa się mianem rewolucji populizmu, lepiej określić mianem światowej rewolucji antymenadżerskiej"."Na ironię, gdy zachowanie przestaje być społecznie uregulowane, państwo musi stale się rozrastać poprzez pęczniejące prawodawstwo i aktywność regulacyjną. 'Imperium wolności' rośnie w szybkim tempie ramię w ramię z ciągle powiększającym się obszarem kontroli państwowej"."Jesteśmy merytokratami z instynktem przetrwania"."Większość profesorów na studiach humanistycznych uczy swoich studentów, że jedyną istotną kwestią polityczną jest zrównanie szacunku i godności wszystkich ludzi, nawet jeśli same instytucje uniwersyteckie to młyn do przesiewania ekonomicznie zdolnych od tych, którzy będą wyśmiani za zacofane poglądy na temat handlu, imigracji, narodowości i przekonań religijnych"."Logika liberalizmu prowadzi do wniosku, że jego końcowe stadium jest nie do utrzymania pod żadnym względem: nie można stale narzucać porządku na zbiór autonomicznych jednostek coraz bardziej wyzbytych konstytutywnych norm społecznych ani też nie można zapewnić niekończącego się materialnego rozwoju w ograniczonym świecie. Mamy do wyboru albo przyszłość samoograniczenia wyrosłą z praktyki i doświadczenia rządzenia sobą we wspólnotach lokalnych albo też nieuchronny powrót do przyszłości, gdzie skrajna samowola istnieje obok skrajnej opresji"."Choć w teorii liberalnej to "jednostki" tworzą państwo ma drodze umowy społecznej, to w sensie praktycznym państwo liberalne "tworzy" jednostki, zapewniając warunki dla zwiększania wolności coraz bardziej rozumianej jako zdolność ludzi do rozszerzania swego panowania nad okolicznościami. [...] Państwo nie jest tylko rozjemcą między rywalizującymi jednostkami. Zabezpieczając naszą zdolność do zaangażowania się w działania produktywne, szczególnie w handel, ustanawia rzeczywiste warunki, które w teorii istnieją jedynie w stanie natury: coraz dalej posunięta autonomię jednostki"."Początkiem liberalizmu jest teza, że 'biorąc ludzi takimi, jakimi są' oprze nową politykę na trzeźwym realistycznym spojrzeniu na naturę ludzką. Jednak jego twierdzenia odnoszące się do ludzi 'jacy są' były oparte na fikcji radykalnie autonomicznych jednostek w stanie natury. Wokół tej zniekształconej wizji ludzkiej natury narodził się porządek polityczny, społeczny i ekonomiczny odnoszący sukces w przemienianiu ludzi na ten obraz. Sam projekt w dający się przewidzieć sposób doprowadził jednak do ich wyzwolenia z rzeczywistości życia relacyjnego"."To, co rozwinięto jako filozoficzny zestaw argumentów, następnie powstaje w rzeczywistości. Jednostka jako wydziedziczony, egoistyczny podmiot gospodarczy nie istniała w żadnym rzeczywistym stanie natury, lecz raczej stanowiła dzieło skomplikowanych zabiegów podjętych przez znajdujące się w swym początkowym stanie państwo wczesnej nowożytności, u początków porządku liberalnego"."Po pierwsze, tradycja i kultura muszą zniknąć, gdyż są arbitralne i niesprawiedliwe ("człowiek naturalny"). Następnie widzimy, że brak tych norm prowadzi do anarchii ("stan natury"). Przyjmując, że taka anarchia jest nie do zaakceptowania, zwracamy się do centralnego suwerene jako naszego jedynego obrońcy"."Musimy zdać sobie sprawę, że stale rosnąca wolność jednostkowa wynika właśnie z niekończącego się i skomplikowanego zestawu technologii, które choć wyzwalają jednostkę z ograniczeń natury i zobowiązania, pozostawiają nas z poczuciem coraz większej bezsilności, niemych, samotnych i niewolnych"."Wyzwolenie z ograniczeń kultur rynków lokalnych nie przynosi doskonałej wolności, lecz ekspansję Lewiatana. Efektem zniszczenia kultury nie jest wyzwolenie, lecz sytuacja bezsilności i niewoli"."Wraz z powiększaniem się imperium wolności, zmniejsza się rzeczywistość wolności. Antykultura liberalizmu - rzekome źródło naszego wyzwolenia - przyspiesza sukces i zgon liberalizmu"."Nic tak jak liberalizm i kapitalizm rynkowy nie utrwala kolosalnych i niezmiennych form nierówności, które zawstydziłyby hrabiów i książąt".Pokoleniowa nierówność to kluczowe dokonanie porządku liberalnego."Obecnie za główną oznakę wyzwolenia kobiet wyznajemy ich coraz większą emancypację od swej kondycji biologicznej, co pozwala im służyć innemu, bezcielesnemu ciału - 'korporacyjnej' Ameryce - i uczestniczyć w porządku ekonomicznym, który skutecznie eliminuje każdą realną wolność polityczną. Liberalizm zakłada, że wypuszczenie kobiet z domu jest równoznaczne z wyzwoleniem, lecz skutecznie wpędza przedstawicieli obu płci w dużo bardziej wszechogarniające zniewolenie".
"Liberalizm jest prawdopodobnie pierwszym ustrojem, który wprowadził w życie odmianę "szlachetnego kłamstwa" zaproponowanego przez Platona w Państwie, którego teza zakłada nie tylko to, że rządzący mogą opowiedzieć bajkę o naturze ustroju, lecz co ważniejsze, że klasa rządząca też będzie w nią wierzyć. 'Szlachetne kłamstwo' zakłada historię, poprzez którą mieszkańcy...
Książka nieco ''przehype'owana''. Deneen miał rzekomo wykazać zawodność liberalizmu wpisaną w naturę ustroju, jednak argumentacja w pewnych punktach wydaje się wybrakowana (w niektórych miejscach tak nierozwinięta, że możnaby zarzucić błąd mylenia wspólnego występowania z wynikaniem zjawisk)Dodatkowo autor przesadnie ujednolica filozoficznie liberalizm progresywny i klasyczny, ukazując kontrasty, jednocześnie rysuje między nimi zbyt daleko posunięte pokrewieństwo.Prawdą jednak jest to, co jest wskazane na pierwszych stronach - pewne zarzuty mogą zostać docenione przez osoby z odmiennych ''obozów'' liberalizmu. Całość wydaje się jednak zbyt przegadana, niewiele argumentów ''uderza'', a niektóre z nich wydają się prędzej frazesami, których pogłębienia najwyżej moglibyśmy się doszukiwać w publikacjach, do których autor pozostawia przypis (jak w przypadku zarzutu, że indywidualizm i rozluźnienie lokalnych więzi społecznych stanowiło przyczynę rodzącego się w XX wieku totalitaryzmu)Mam pewien niedosyt, szczególnie że Deneen lubi odbiegać myślami, rozpisując się na (w mojej opinii) temat bardziej poboczny, powtarzając średnio skonkretyzowane założenia. Samo stanowisko liberałów bywa zniekształcane, określane jako ''robienie tego, czego się chce''. Bez uwzględniania różnych zastrzeżeń, które przedstawiali filozofowie wielu ubiegłych epok.Warto przeczytać krytykę publikacji, wysuniętą przez katolickiego liberała (tym bardziej wartościową, że Deneen jest religijny) https://austrian-institute.org/en/blog/has-liberalism-failed-patrick-deneens-populist-anti-liberalism-a-catholic-classical-liberals-response/
Książka nieco ''przehype'owana''. Deneen miał rzekomo wykazać zawodność liberalizmu wpisaną w naturę ustroju, jednak argumentacja w pewnych punktach wydaje się wybrakowana (w niektórych miejscach tak nierozwinięta, że możnaby zarzucić błąd mylenia wspólnego występowania z wynikaniem zjawisk)Dodatkowo autor przesadnie ujednolica filozoficznie liberalizm progresywny i...
To nie jest książka dla każdego. Wymaga uwagi, otwartego umysłu i chwili zastanowienia.Autor jest amerykańskim wykładowcą politologii i osobą dobrze przygotowaną do tematu. Nie kryje on swoich politycznych przekonań ale co ciekawe, jego książka wzbudziła krytykę tak konserwatystów jak i liberałów w USA. Filozofia polityczna to dość niszowe temat i nigdy bym nie sądziła, że temat mnie tak zaintryguje. Książka jest dobrze napisana i dobrze przetłumaczona (nie miałam dostępu do oryginału więc przeczytałam polskie wydanie). Autor przedstawił swoje argumenty dlaczego liberalizm, którego najwyższa wartością jest wolność jednostki, doprowadził w USA do rozbudowania rządu federalnego i jego kontroli obywateli do niebywalych wręcz rozmiarów, do największego systemu penitencjarnego na świecie, do zanieczyszczenia środowiska na granicy katastrofy klimatycznej, samotności i zniewolenia obywateli pomimo pozorów " wolnego wyboru ". Opisuje on upadek kultury, nauk humanistycznych, lokalnych organizacji i więzi społecznych. Jeśli chodzi o minusy to jest tu sporo powtórzeń i mam wrażenie, że posiadając tak rozległą wiedzę w temacie jaką ma autor, mógł się pokusić o trochę bardziej rozbudowane tezy potencjalnych rozwiązań. Myślę też, że trochę powierzchownie potraktowano nierozerwalność liberalizmu z wolnym rynkiem, który to w moim przekonaniu jest obecnie główną siłą napędową liberalizmu, a nie vice versa jak to zwykło być. Z główną tezą się zgadzam- liberalizm demokratyczny stał się ofiarą swojego własnego sukcesu. Dzielę pesymizm autora w dalszym jego rozwoju ale myślę, że drastycznych zmian ustrojowych w krajach jak USA czy ogólnie rozumiany "Zachód" ja już za swojego życia nie zaobserwuje. Pozostaje nadzieja, że młodsze pokolenie poświęci choć część tej uwagi jaką poświęca walce o mnogość orientacji seksualnych i jednostkowemu indywidualizmowi- rozwojowi kultury i kultywowaniu lokalnych społeczności i tradycji. Wiadomo jednak co mówią o nadziei.....
To nie jest książka dla każdego. Wymaga uwagi, otwartego umysłu i chwili zastanowienia.Autor jest amerykańskim wykładowcą politologii i osobą dobrze przygotowaną do tematu. Nie kryje on swoich politycznych przekonań ale co ciekawe, jego książka wzbudziła krytykę tak konserwatystów jak i liberałów w USA. Filozofia polityczna to dość niszowe temat i nigdy bym nie sądziła,...
To nie tak, że esej nagle rozbił bank z napisem co nie tak jest z kapitalizm, ale warto po nie sięgnąć, żeby mieć szansę, na choćby analizę poszczególnych zjawisk. Brakło mi większej ilości case study, byłoby to dla mnie bardziej wartościowe i wyżej ocenione ;)
Jeżeli ta książka nie wywoła szerokiej dyskusji wśród filozofów polityki i politologów to oznaczać będzie tylko tyle, że nie myślą oni o istotnych sprawach.
Dodaj cytat z książki Dlaczego liberalizm zawiódł?