Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Anna Burns
Daniel Mizieliński
Mona Kasten
Robert Greene
Erin Doom
Mieczysław Gorzka
Nicholas Sparks
Kate Quinn
Maria Kuncewiczowa
Gry Kappel Jensen
Album jest komiksową adaptacją powieści Neila Gaimana o tym samym tytule. Ilustracjami zajął się Glenn Fabry, autor okładek do serii "Kaznodzieja". To niepokojąca historia o przeznaczeniu, w której główny bohater - Richard Mayhew - na skutek splotu dziwnych wydarzeń wplątuje się w rozgrywkę pomiędzy siłami, których istnienia nawet nie podejrzewał i zostaje zmuszony do wędrówki przez Londyn Pod - leżący w kanałach i podziemnych przejściach Londynu Nad. Zwiedza widmowe podziemia, poznaje miasto zaludnione przez nieśmiertelne postacie z jego rzymsko-elżbietańskiej przeszłości, koczuje na zamurowanych przed laty stacjach metra. Jego dotychczasowe życie ulega diametralnej przemianie, staje się niewidoczny dla normalnych ludzi. Aby odzyskać dawne życie i wrócić do "prawdziwego" Londynu, będzie musiał wykazać się odwagą i pomysłowością. Ale czy ma do czego wracać?...
Ależ mi się podobała ta historia! Świetnie się czytało. Nie zabrakło pewnych klisz czy skrócików, ale ogólne wrażenie pozostaje bardzo dobre. Tylko...co z Łowczynią?
Dobra kreska, niezła adaptacja. Godne uwagi.
„Nigdziebądź” było oryginalnie brytyjskim mini serialem telewizyjnym z 1996 r. Dosyć dużą popularność zyskała nowelizacja autorstwa jednego z twórców serialu, Neila Gaimana. W 2005 r. powstała dziewięciozeszytowa adaptacja komiksowa opublikowana przez Vertigo, imprint wydawnictwa DC Comics. W 2006 r. komiks ten ukazał się również po polsku w ramach serii „Obrazy grozy”.Głównym bohaterem jest zahukany pracownik biurowy Richard Mayhew mieszkający w Londynie. Pewnego dnia ratuje życie ekstrawaganckiej młodej kobiecie o imieniu Drzwi. W wyniku tego zdarzenia będzie musiał odwiedzić niezwykłą krainę „Londyn Pod”, aby odzyskać swoje dawne życie.Zapoznałem się z powieścią Neila Gaimana ponad rok temu i część fabuły zdążyłem już zapomnieć. Jednakże w trakcie lektury komiksu odczuwałem, że mam do czynienia ze skróconą wersją powieści – brakowało mi pewnych szczegółów, które utkwiły mi w pamięci. Jednakże po namyśle doszedłem do wniosku, że tak naprawdę te elementy nie wpływały na fabułę, a główny wątek pozostał niezmienny.Komiks podobnie jak książka przedstawia nam niezwykły świat egzystujący obok naszego. Razem z protagonistą poznajemy go i specyficzne zasady nim rządzące. Na swojej drodze Richard spotyka całą masę bardzo interesujących postaci ze szczególnym wyróżnieniem podejrzanego sprzymierzeńca jakim jest markiz de Carabas.Za rysunki odpowiada tu Glenn Farby, znany w Polsce głównie z okładek do serii „Kaznodzieja”. W odróżnieniu jednak od tamtych prac, tutaj jego kreska jest bardzo zwyczajna. Udaje mu się bardzo dobrze odwzorować szczegóły anatomiczne, a także ma pomysł na różne wymyślne stroje. Jednakże do tak fantastycznej historii przydałyby się bardziej swobodne rysunki nie starające się naśladować realizmu. W innych pracach Farby’ego można to było dostrzec, więc nie do końca wiem czemu tutaj jest taki powściągliwy. Być może to kwestia kolorysty.Jeśli ktoś chciałby sobie przypomnieć fabułę książki czy serialu, albo ich nie zna, to lektura jest w sam raz. Jeśli jednak ktoś pamięta poprzednie wersje tej historii, to nie znajdzie tu nic specjalnie nowego.
„Nigdziebądź” było oryginalnie brytyjskim mini serialem telewizyjnym z 1996 r. Dosyć dużą popularność zyskała nowelizacja autorstwa jednego z twórców serialu, Neila Gaimana. W 2005 r. powstała dziewięciozeszytowa adaptacja komiksowa opublikowana przez Vertigo, imprint wydawnictwa DC Comics. W 2006 r. komiks ten ukazał się również po polsku w ramach serii „Obrazy...
Świetny komiks. Pamiętam jak pierwszy raz czytałem go , gdy chodziłem do szkoły. Sentyment pozostał. Mam nadzieję , że kiedyś uda mi się znów go przeczytać
Nigdziebadź to kolejna piękna baśń autorstwa genialnego pisarza. Baśń mocno oparta na swym klasycznym baśniowym schemacie, ale oryginalna w szczegółach, czyli wszystko jak być powinno – zborna, mądrze rozwijająca się fabuła, zaskakująca tylko tym, co zaskakiwać powinno, czyli zgrabnymi detalami, a nie nieprawdopodobnymi splotami przypadków lub nielogicznym następstwem zdarzeń. Co najważniejsze i najbardziej charakterystyczne, niewiarygodną lekkość pisania ma pan Gaiman. Nie tylko na poziomie operowania piórem, ale także a może nawet przede wszystkim na poziomie odwagi sięgania po nietypowe sposoby narracji, wynikającej z literackiej samoświadomości i uzasadnionej pewności siebie. Dzięki pisarskiemu kunsztowi ów brak typowości nie jest – jak to bywa u wielu innych twórców, mniej biegłych w sztuce – sztuczny i irytujący, lecz ujmujący i zachwycający. I tyle ode mnie, bo mógłbym już tyko powtarzać to, co napisałem o Amerykańskich bogach i Gwiezdnym pyle. Mistrz, mistrz. Jeden z tych, co to rodzą się raz na wiele wiele lat.
Nigdziebadź to kolejna piękna baśń autorstwa genialnego pisarza. Baśń mocno oparta na swym klasycznym baśniowym schemacie, ale oryginalna w szczegółach, czyli wszystko jak być powinno – zborna, mądrze rozwijająca się fabuła, zaskakująca tylko tym, co zaskakiwać powinno, czyli zgrabnymi detalami, a nie nieprawdopodobnymi splotami przypadków lub nielogicznym następstwem...
Wstyd się przyznać, ale po przeczytaniu i oglądnięciu Gaimanowego "Nigdziebądź" ponad rok zabierałem się za ich komiksową adaptację. Cóż, w końcu nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło, gdyż minęło już na tyle dość czasu, aby autentycznie na nowo zakochać się w Londynie Pod. Adaptacja jest z gatunku tych wiernych aż do bólu. Osobiście mnie to nie przeszkadzało, gdyż ideałów się przecież nie poprawia. Czasami Mike Carey, czyli scenarzysta - adaptator, wtrącił kilka własnych drobnostek, ale nijak one nie miały wpływu na fabułę. Rysunkami zaś zajął się jeden z moich ulubionych rysowników Glenn Fabry i jak zawsze są one prześliczne. Szczególnie przypadła mi do gustu jego interpretacja postaci Markiza de Carabas.Jak na komiksową adaptację powieściowej adaptacji scenariusza do ministeralu dla stacji BBC jest wręcz fenomenalnie.Zdecydowanie polecam.
Wstyd się przyznać, ale po przeczytaniu i oglądnięciu Gaimanowego "Nigdziebądź" ponad rok zabierałem się za ich komiksową adaptację. Cóż, w końcu nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło, gdyż minęło już na tyle dość czasu, aby autentycznie na nowo zakochać się w Londynie Pod. Adaptacja jest z gatunku tych wiernych aż do bólu. Osobiście mnie to nie przeszkadzało, gdyż...
mimo iż na ostatniej stronie było napisane: "jeden z najciekawszych amerykańskich komiksów ostatnich lat" to ja nie dałem się nabrać i się znudziłem czytaniem
Gdybym nie znał książki, pewnie bym się w tym komiksie zakochał. Ale że czytałem - trochę mi smutno, że te wszystkie rewelacyjne postacie wyglądały tu całkowicie inaczej, niż je sobie wyobrażałem :P.Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture
Polecam przeczytać po przeczytaniu książki - wygląd sposób rozgrywania wydarzeń mogą niejednego zaskoczyć, dzięki czemu uzyska znajomą, ale w pewien sposób nową opowieść.
Sięgam po Gaimana gdy mam ochotę na dobrą, niebanalną fantastykę, nigdy się nie zawiodłam i raczej to się nie stanie... Polecam jako odskocznię od tych patetycznych powieści.
Richard zachwiał się, gdy pociąg ruszył ze stacji. Wyciągnął rękę, chwycił się najbliższego człowieka, z trudem zachowując równowagę. Najbliższym człowiekiem był niski, podstarzały rycerz, który, jak uznał Richard, wyglądałby zupełnie niczym świeżo emerytowany urzędnik, gdyby nie metalowy hełm, kamizela, kiepsko wykonana kolczuga i włócznia. Wszystko to sprawiało, że przypominał świeżo emerytowanego urzędnika, który wbrew własnej woli został zaciągnięty do miejscowego kółka dramatycznego, gdzie zmuszono go do odgrywania roli strażnika. Zamrugał oczami krótkowidza i rzekł: - Przepraszam. - To moja wina - odparł Richard. - Wiem - powiedział siwy rycerz. Przejściem zbliżył się wilczarz irlandzki.
Richard zachwiał się, gdy pociąg ruszył ze stacji. Wyciągnął rękę, chwycił się najbliższego człowieka, z trudem zachowując równowagę. Najbliższym człowiekiem był niski, podstarzały rycerz, który, jak uznał Richard, wyglądałby zupełnie niczym świeżo emerytowany urzędnik, gdyby nie metalowy hełm, kamizela, kiepsko wykonana kolczuga i włócznia. Wszystko to sprawiało, że przypomina...