Zdecydowanie wydarzeniem mijającego miesiąca był koncert Paula McCartney'a. Będąc nastolatką, słuchającą zespołu The Beatles, nawet w najśmielszych snach nie sądziłam, że będę brała udział w takim koncercie! I to jeszcze w swoim rodzinnym mieście! Przecież grzechem byłoby z takiej okazji nie skorzystać ;)
Na koncercie byłam z rodzicami, dla których także wydarzenie to było dużym przeżyciem. Chyba nic już więcej nie napiszę, bo i tak nie umiem ubrać w słowa tych wszystkich emocji. Ogromna radość, ale także wzruszenie na piosenkach Beatlesów........
A tak poza tym to, koty, koty i jeszcze raz koty ;)
Ksenia dostała nowe zabawki. Niestety jedna z piłeczek w ogóle się nie sprawdziła i po kilku godzinach zabawy wylądowała w koszu. Producent chyba nie wziął pod uwagę, że piłka może trafić na kota "dziamdziolinę". Piłka straciła anielskie upierzenie, które było wszędzie w domu i co gorsza w gębie kota! Mam nadzieję, że Mała nie nażarła się za dużo tych anielskich włosów...
Piłka znajdowała się w zestawie z innymi zabawkami, kupiona w ZOOPLUS, niestety zestaw chyba już niedostępny, ponieważ nie mogę znaleźć linka, żeby Wam wrzucić....
W grudniu dominowały przygotowania świątecznych ozdób.
Mamo! Co to za zakupy??? A na chrupki ci zostało???
Home office w wykonaniu Witka.
A na koniec znowu troszkę słodyczy. Szepczą coś i knują....