15 stycznia 2018

Najlepsze kosmetyki grudnia































Pierwszy wpis w Nowym Roku. Tak, wiem, dawno mnie tu nie było, ale przerwa od internetu w okresie około świątecznym naprawdę dobrze mi zrobiła. Ten czas poświęciliśmy na wspólne czytanie książek, na nadrobienie zaległości na Netflixie, na bycie razem po prostu:) Ale jestem i na pierwszy ogień idą dziś ulubieńcy grudnia, a są tu naprawdę same perełki, zwłaszcza jeden kosmetyk, całkowita innowacja w mojej dotychczasowej pielęgnacji, która przerwóciła moją skórę do góry nogami:) Chodźcie poczytać!

Fridge Rozmarynowe mleczko do demakijażu 3.1 to moje drugie opakowanie tego kosmetyku, na blogu natomiast pojawia się po raz pierwszy, zupełnie nie wiem, jak to się stało, żę przegapiłam aby je poprzednim razem tu wrzucić. A szkoda, bo kosmetyk to naprawdę godny polecenia! Gęste, bardzo kremowe mleczko, które w użyciu jest chyba bardziej komfortowe, niż krem. Skład jak zawsze we Fridge- wspaniały i świeży (mleczko trzymamy w lodówce), kosmetyk ważny jest 3,5 miesiąca od daty produkcji. Po pierwszym kroku w moim demakijażu, czyli usunięciu makijażu oczu oraz przetarcie twarzy płatkiem z wodą micelarną, na suchej skórze rozprowadzam kilka pompek tego mleczka wykonując delikatny masaż twarzy, po około minucie masażu usuwam mleczko wilgotnymi płatkami kosmetycznymi, po czym myję twarz żelem lub mydłem, którego aktualnie używam do oczyszczania cery twarzy. Mleczko doskonale usuwa makijaż, sprawia, że skóra jest gładka, nie przesusza jej, do tego pięknie pachnie rozmarynem, ziołowy zapach działa jak aromaterapia. Polecam Wam go spróbować. 

Phenome Regenerating Hand Balm który zimą powinien być w torebce/na biurku/w kosmetyczce każdej z nas. Po prostu-każdej! To najlepszy krem do rąk jaki znam, póki co chyba nic innego go nie przebiło. Gęsty, ale szybko się wchłania, cudownie pachnący migdałami, o idealnym składzie i działaniu. Do tego polski, czego chcieć więcej? To właśnie zimą skóra naszych dłoni jest narażona na przesuszenie, podrażnienie czy w najgorszym wypadku nawet pękanie. Ten balsam zadziała jak opatrunek, otuli dłonie ochronną warstwą i raz dwa przywróci je do odpowiedniej kondycji. Jeżeli szukacie kremu, który faktycznie będzie działał, a nie tylko ładnie pachniał (choć tu zapach jest wspaniały) to koniecznie kupcie Phenome, ręczę własnymi dłońmi;) 

Resibo Glow to nowość w szeregach polskiej marki, która produkuje naturalne kosmetyki. Resibo bardzo lubię, dlatego po Glow sięgnęłam z ochotą. Krem za zadanie ma rozświetlać cerę i mimo to, iż w składzie ma same pielęgnujące dobroci, to bardziej niż krem, stosujemy go jako bazę pod makijaż. Początki nasze były burzliwe, miałam wrażenie, że Glow obciąża trochę moją przecież suchą cerę, ale od pewnego czasu nakładam go punktowo i to sprawia, że cera wygląda i ma się świetnie. Dwa rodzaje zmielonej miki idealnie dopasowują się do każdej karnacji, tworząc na niej niewidoczną gołym okiem taflę, bez żadnych drobinek, po prostu czysta tafla odbijająca światlo. Sprawia to, że cera nabiera świeżości, młodszego wyglądu, zdrowego blasku, wygląda na wypoczętą. Do tego przyjemnie pachnie, co dodatkowo umila jego stosowanie. Nie zauważyłam po nim zapchania cery, czy powstawania krostek. Wart wypróbowania, zwłaszcza, jeżeli lubicie świeży, delikatny makijaż. Pokuszę się o szerszą jego recenzję na blogu już wkrótce. 

Exuviance SkinRise Bionic Tonic to perełka, którą zostawiłam na koniec nie bez powodu. To kosmetyk, który totalnie poprawił kondycję mojej cery i to już po pierwszym użyciu i nie chciałabym zapeszać, choć używam go już ponad miesiąc, ale to chyba jeden z najlepiej działających kosmetyków, jakie miałam okazję w życiu stosować. To profesjonalna marka, którą kupić możemy tylko w salonach kosmetycznych, bazująca na naturalnych składnikach, a każdy kosmetyk posiada potwierdzenie działania w testach klinicznych. Wersja, którą posiadam, jest do stosowania w domu. To cieniutkie płatki, nasączone tonikiem na bazie polihydroksykwasów, a także kwasu laktobionowego, witaminy A, C, E, argininy, kwasu cytrynowego, wyciągu z alg, ekstraktów roślinnych z mięty pieprzowej, eukaliptusa, ogórka, grejpfruta i zielonej herbaty. Co to oznacza w praktyce i dla kogo kosmetyk będzie odpowiedni? Dla każdego! Naprawdę! A już najbardziej dla osób o cerach bardzo wrażliwych, skłonnych do zaczerwienień, z rozszerzonymi naczynkami, do matowej cery, która potrzebuje blasku. Płatki delikatnie złuszczają cerę, sprawiając, że jest gładka, ukojona, wszelkie zaczerwienienia znikają, drobne krostki, stany zapalne właściwie na drugi dzień od użycia stają się praktycznie niewidoczne, skóra odzyskuje blask i świeżość, drobne zmarszczki są wygładzone. Stosuję płatki po demakijażu dwa razy w tygodniu, po przetarciu płatkiem skóry czekam około 15 minut po czym nakładam swój regularny kosmetyk na noc. Uwierzcie, po ponad miesiącu stosowania moje nadreaktywna skóra skłonna do zaczerwienień (przy zmianie temperatury etc) jest zdecydowanie ukojona i mniej się czerwieni, skóra odzyskała naturalny blask, jest ultra gładka, niedoskonałośći prawie się nie pojawiają, a chodzenie bez makijażu stało się moim nawykiem. Jeżeli macie dostęp do gabinetów, gdzie wykonywane są zabiegi na bazie tych kosmetyków oraz prowadzona jest ich sprzedaż, koniecznie wypróbujcie, moim zdaniem to MUST HAVE dla każdego. Niedługo osobny wpis na blogu na temat tego kosmetyku, dla mnie osobisty hit. 

I to wszyscy ulubieńcy grudnia, ale też zimy, bo stosuję je nadal z powodzeniem:) Znacie te kosmetyki, o których dziś napisałam? A może coś w szczególności Was zainteresowało i poczytacie o tym więcej? ?Jak zawsze czekam na Wasze wiadomości i komentarze:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...