Kolorem przewodnim, który wspólnie z mężem wybraliśmy dla Niny jest miętowy. Do tego dobrałam bawełny w pastelach. Wyjątek stanowi kocyk z minky, który planuję używać raczej bliżej jesieni. Dlatego, dobrałam do niego bawełnę w szarościach.
Na początek literki z imieniem, pokrowiec na przewijak i zapinka do smoczka.
Ponieważ panienka ma być wiosenna uszyłam jej od razu dwa kocyki. Jeden na chłodniejsze dni minky+bawełna, drugi na cieplejsze to dzianina+bawełna. Udało mi się idealnie dobrać kolor minky do dzianiny, dzięki czemu całość tworzy komplet kocyków.
Ze wspomnianej dzianiny i kolorowej flaneli uszyłam też cztery bekadełka-odbijaczki.
A na koniec postanowiłam przeprowadzić metamorfozę wózka. Ponieważ uwielbiamy wózek po Wiku, postanowiliśmy go zostawić dla drugiego dziecka. Kiedy okazało się, że spodziewamy się córy ciut się zmartwiłam, bo kolor granatowy nijak nie pasował mi dla dziewczynki :P Ale od czego ma się wyobraźnię, tkaniny i maszynę ;) W głowie pojawił się pomysł na letni wygląd wózka. Materiał to grubsza bawełna, która kiedyś była zasłoną kupioną za grosze w sh. Turkusowo-chabrowe kwiaty sprawiły, że wózek wygląda bardziej dziewczęco. Pierwszy uszyłam pokrowiec na materacyk. Później stwierdziliśmy z mężem, że przydałaby się jakaś osłonka od słońca. Nie przepadam za parasolkami przy wózkach, stanęło więc na zasłonce, którą w razie potrzeby można zsunąć.
Kolejne uszytki dla Niny i dla Wika powstaną zapewne dopiero kilka tygodni po porodzie. Mogę obiecać, że będą na pewno, bo zeszyt nadal mam pełen projektów. :)