Czasami pisanie jakiejś powieści idzie wyjątkowo opornie. Człowiek ma szczere chęci, pomysł na fabułę, ba! nawet szczegółowy plan i notatki. Jest ktoś, kto kibicuje, aby powstał manuskrypt. Jest także Wydawca, któremu półgębkiem napomknęło się o czymś, co ma roboczy tytuł "Miód na serce".
I co z tego, skoro autorkę dopada lenistwo?
Siedzi taka bidula, gapiąc się w monitor. Ma wyznaczony cel. Ma sprzyjające warunki, bowiem ślubne szczęście ogląda w salonie telewizję, nastoletnie szczęście bierze udział w jakimś karkołomnym wyścigu na komputerze w swoim pokoju. Kot śpi, zwinięty w kłębek i nie próbuje atakować palców, które zamiast śmigać po klawiaturze spoczywają bezczynnie na kolanach. Albo skrobią autorkę po czole. Albo...
Oczywiście można zwalać winę na wszech-odpowiedzialną Wenę Twórczą, która kpi sobie ze szczerych chęci i wolnego czasu autorki (a ten, niestety, jest towarem deficytowym). Sęk w tym, że autorka nie zapałała miłością do jednej z książkowych postaci, chociaż zdaje sobie sprawę, że Marcin Podolski przyprawi o pospieszne bicie serca niejedną Czytelniczkę. A to sprawia, że pisanie idzie powoli - jak z kamienia.
Ale zaraz, zaraz! Kto nam się tutaj wcina w tekst?
- Halo! Proszę pana! Pan nie był zaproszony do udziału w tym przedsięwzięciu - denerwuje się autorka, gdy znienacka z manuskryptu zaczyna wyglądać Pan Gbur.
- Phi! - w irytujący sposób oburza się mężczyzna. (Kto to widział, aby facet po trzydziestce wydawał z siebie takie odgłosy?!) - Wcale nie potrzebuję zaproszenia. Jestem w tym tekście potrzebny i już! I zamierzam mocno namieszać! - oświadcza buńczucznie nieproszony gość, samozwańczy bohater powieści.
- No i co teraz? - jęczy autorka. - A co z moim planem?
- Chrzanić plan! Zaufaj mi, dziewczyno.
Co mam zrobić? Muszę zaufać, ponieważ odkąd pojawił się Pan Gbur, z miejsca nabrałam chęci do pracy.
A może to moja kapryśna przyjaciółka, Wena, zapałała miłością do tego hm... dżentelmena i postanowiła wyleźć ze swojej kryjówki?
Tak czy owak, po kilkudniowym rozprzężeniu związanym z premierą "Cappuccino z cynamonem" oświadczam wszem wobec, że czas zabrać się do pracy.
Pisze się, pisze!
Zapraszam Cię w świat moich książek. Proszę: rozsiądź się wygodnie z filiżanką dobrej kawy i ciastkiem. Polecam zwłaszcza cappuccino z cynamonem. Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Wszystkie teksty na blogu stanowią moją własność intelektualną. Jeśli chcesz coś zacytować, zrób to z linkiem do mojej strony.
O moich powieściach:
- Alter ego 1
- Alter ego 2
- Bańki mydlane
- Cappuccino z cynamonem
- Cienie przeszłości
- Dom lalek
- Grzechy młodości 1
- Grzechy młodości 2
- Grzechy młodości 3
- Grzechy młodości 4
- Grzechy młodości 5
- Jedno życie wystarczy 1
- Jedno życie wystarczy 2
- Lato o smaku miłości
- Miód na serce
- Niepołomice 1
- Niepołomice 2
- Niepołomice 3
- Noc Perseidów
- Nowe czasy 1
- Nowe czasy 2
- opowiadania
- Pełnia szczęścia
- Pociąg do życia
- Przenikanie
- Przezroczyste
- Saga Krynicka 1
- Saga Krynicka 2
- Saga krynicka 3
- Saga krynicka 4
- Sandomierskie wzgórza 1
- Sandomierskie wzgórza 2
- Spacer Aleją Róż 1
- Spacer Aleją Róż 2
- Spacer Aleją Róż 3
- Spacer Aleją Róż 4
- Spacer Aleją Róż 5
- Ta sama rzeka
- Tam gdzie rodzi się miłość
- Tam gdzie rodzi się zazdrość
- Wszystkie kształty uczuć
- Zaginiona melodia
- Zanim odszedł
- Zerwane więzi
wtorek, 29 września 2015
piątek, 25 września 2015
Recenzja 3
Za objęcie patronatem powieści "Cappuccino z cynamonem" oraz recenzję powieści dziękuję autorce bloga "Książki w eterze"
"Ciepła i życiowa książka o cudownym oczekiwaniu na spełnienie, o radości powolnego odkrywania uczucia rodzącego się stopniowo, jak kiełkująca roślina, która każdego dnia napawa dumą swego ogrodnika, że jest coraz większa i bardziej rozwinięta. Powieść o drugiej szansie na szczęście, przeznaczeniu i umiejętności odróżniania prawdziwego uczucia od jego iluzorycznej podróbki. To również książka o kobiecych relacjach i odnajdywaniu w nich prawdziwego wsparcia."
Całość można przeczytać tutaj: Recenzja
"Ciepła i życiowa książka o cudownym oczekiwaniu na spełnienie, o radości powolnego odkrywania uczucia rodzącego się stopniowo, jak kiełkująca roślina, która każdego dnia napawa dumą swego ogrodnika, że jest coraz większa i bardziej rozwinięta. Powieść o drugiej szansie na szczęście, przeznaczeniu i umiejętności odróżniania prawdziwego uczucia od jego iluzorycznej podróbki. To również książka o kobiecych relacjach i odnajdywaniu w nich prawdziwego wsparcia."
Całość można przeczytać tutaj: Recenzja
wtorek, 22 września 2015
Recenzja nr 2
Moją najnowszą powieść objęła swoim patronatem również Marta - autorka bloga "Na Pięknej".
Edyta Świętek daje nadzieję swoim
czytelniczkom. Jej bohaterka zmierza się z problemami, które mogłyby być
przecież naszymi (czego oczywiście nikomu nie życzę), ale z którymi
można w końcu sobie jakoś poradzić (rady przyjaciółki bywają wówczas
nieodzowne :)). A pisze lekko i zrozumiale, tak, by żadna z nas nie
miała problemów z odczytaniem właściwych intencji :)
Polecam Wam książkę Edyty Świętek „Cappuccino z cynamonem”, bo każdy moment jest dobry na to, aby zacząć życie od nowa.
Całość można przeczytać tutaj: Na Pięknej
Serdecznie dziękuję :)
Recenzja patrona medialnego
Na recenzje Magdy z "Przeglądu Czytelniczego" zawsze oczekuję z zapartym tchem.
"Autorka w sposób optymistyczny i pełen nadziei pisze o życiowych porażkach swoich postaci Wystawia ich na próbę, rani dotkliwie, a wszystko po to, by znów mogło zaświecić słońce. Budka Suflera śpiewała kiedyś o tym, że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Tę prawdę życiową poznali bohaterowie "Cappuccino z cynamonem". Jestem przekonana, że i w waszym życiu, po każdej burzy nadejdzie spokój. W oczekiwaniu na ten upragniony spokój z całego serca polecam Wam najnowsza książkę wspaniałej autorki Edyty Świętek."
Całość można przeczytać tutaj: Przegląd Czytelniczy
Dziękuję, Madziu!
"Autorka w sposób optymistyczny i pełen nadziei pisze o życiowych porażkach swoich postaci Wystawia ich na próbę, rani dotkliwie, a wszystko po to, by znów mogło zaświecić słońce. Budka Suflera śpiewała kiedyś o tym, że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój. Tę prawdę życiową poznali bohaterowie "Cappuccino z cynamonem". Jestem przekonana, że i w waszym życiu, po każdej burzy nadejdzie spokój. W oczekiwaniu na ten upragniony spokój z całego serca polecam Wam najnowsza książkę wspaniałej autorki Edyty Świętek."
Całość można przeczytać tutaj: Przegląd Czytelniczy
Dziękuję, Madziu!
poniedziałek, 21 września 2015
Mój wielki dzień
Dzisiaj jest dla mnie bardzo ważny dzień, ponieważ nadszedł czas na premierę mojej 10 (!!!) powieści. Jubileusz podwójny, gdyż to już 5 powieść wydana nakładem Wydawnictwa Replika.
Ta dam!
jest już dostępne dla Czytelników.
Serdecznie zapraszam z tej okazji do zaglądania na mój profil autorski na Facebooku: Edyta Świętek - strona autorska oraz na stronę Wydawnictwa Replika, które z tej okazji organizuje w bieżącym tygodniu liczne konkursy.
Ta dam!
Cappuccino z cynamonem
jest już dostępne dla Czytelników.
Serdecznie zapraszam z tej okazji do zaglądania na mój profil autorski na Facebooku: Edyta Świętek - strona autorska oraz na stronę Wydawnictwa Replika, które z tej okazji organizuje w bieżącym tygodniu liczne konkursy.
W przeddzień premiery
Z okazji wydania piątej książki mojego autorstwa, Wydawnictwo Replika organizuje na Facebooku szereg konkursów, w których można wygrać jedną z poniższych powieści:
Każdego dnia do wylosowania/wygrania będzie inna książka.
Szczegóły i zgłoszenia tutaj:
Konkurs nr 1
Konkurs nr 2
Konkurs nr 3
Konkurs nr 4
Konkurs nr 5
Serdecznie zapraszam do udziału i życzę Wam powodzenia w kolejnych losowaniach!
Każdego dnia do wylosowania/wygrania będzie inna książka.
Szczegóły i zgłoszenia tutaj:
Konkurs nr 1
Konkurs nr 2
Konkurs nr 3
Konkurs nr 4
Konkurs nr 5
Serdecznie zapraszam do udziału i życzę Wam powodzenia w kolejnych losowaniach!
środa, 16 września 2015
Zaproszenie
Serdecznie zapraszam moich Czytelników na 19 Targi Książki w Krakowie.
Będę gościem Targów w sobotę, 24 października 2015 r. od godz. 17.00. Można mnie znaleźć na stoisku Wydawnictwa Replika - Hala Dunaj B-47.
Plan hali wystawienniczej: http://targi.krakow.pl/ users/media/b_sikora/ ambasador/plan_16_09.pdf
Będę gościem Targów w sobotę, 24 października 2015 r. od godz. 17.00. Można mnie znaleźć na stoisku Wydawnictwa Replika - Hala Dunaj B-47.
Plan hali wystawienniczej: http://targi.krakow.pl/
poniedziałek, 14 września 2015
Końcowe odliczanie
Dotarły do mnie najnowsze, oficjalne wieści z Wydawnictwa Replika: premiera mojej najnowszej powieści
będzie 22 września 2015 r.
Szczęśliwa :)
Cappuccino z cynamonem
będzie 22 września 2015 r.
Szczęśliwa :)
sobota, 12 września 2015
Cappuccino z cynamonem - pierwsza recenzja przedpremierowa
Gdy w blogosferze pojawiają się pierwsze przedpremierowe recenzje to znak, że premiera powieści już niebawem.
Pierwsza, bardzo zachęcająca recenzja pojawiła się na blogu Ruda Recenzuje.
Och, tym razem Świętek naprawdę dała czadu. Mnogość problemów i refleksji może zwalić każdego czytelnika z nóg. Najważniejszy w tym wszystkim jest jednak fakt, że to bardzo mądra i ładna historia dla kobiet i o kobietach. O kobiecych dylematach, trudnościach w relacjach damsko- męskich, konieczności podejmowania decyzji, nie tylko za siebie, ale i za dziecko.
Całość można przeczytać tutaj: Recenzja 1
Pierwsza, bardzo zachęcająca recenzja pojawiła się na blogu Ruda Recenzuje.
Och, tym razem Świętek naprawdę dała czadu. Mnogość problemów i refleksji może zwalić każdego czytelnika z nóg. Najważniejszy w tym wszystkim jest jednak fakt, że to bardzo mądra i ładna historia dla kobiet i o kobietach. O kobiecych dylematach, trudnościach w relacjach damsko- męskich, konieczności podejmowania decyzji, nie tylko za siebie, ale i za dziecko.
Całość można przeczytać tutaj: Recenzja 1
czwartek, 10 września 2015
A czym zaczyna się wasza jesień?
Czesław Niemen, niewątpliwie jeden z najwybitniejszych artystów polskiej estrady, śpiewał przed laty:
Mimozami jesień się zaczyna, złotawa, krucha i miła...
A moje Wydawnictwo twierdzi, że:
Przyznam szczerze, że jestem niesamowicie ciekawa powyższych książek. Intrygujące są wszystkie trzy tytuły towarzyszące mojemu "Cappuccino z cynamonem". Najbardziej jednak nie daje mi spokoju Monika Ostrowska i jej powieść "Całuję, Mama" . Jakiś czas temu czytałam inną książkę tej autorki - "Adam i Ewy" i co tu dużo mówić: nie dość, że mnie zaczarowała, to jeszcze zrobiła w bambuko pewnym zwrotem fabuły. Dałam się oszukać :). Miałam przyjemność poznać osobiście Monikę - umówiłyśmy się kiedyś na kawę w jednym z krakowskich pubów (moim ulubionym - zajrzyjcie do "Cieni przeszłości" - tam o nim wspominam) i udało mi się nie zagadać jej na śmierć. Pretekstem do spotkania była współpraca - Monika jest redaktorem powieści "Cappuccino z cynamonem". Nadmieniam, że współpraca z nią była prawdziwą przyjemnością. O efektach będziecie mogli przekonać się już niebawem, bowiem dzień premiery zbliża się wielkimi krokami.
Uwielbiam wczesną jesień!
Za premierę mojej książki.
Za babie lato.
I za całą paletę ciepłych czerwieni i brązów. Za złociste liście brzóz, za rude kasztany, za poranne mgły i popołudniowe słońce. Za powiewy wiatru, ciskające pod stopy spacerowiczów szeleszczące liście.
I za ten utwór:
Ukochany wykonawca, ukochany autor tekstu (wiersza).
Życie jest piękne jesienią.
Mimozami jesień się zaczyna, złotawa, krucha i miła...
A moje Wydawnictwo twierdzi, że:
Przyznam szczerze, że jestem niesamowicie ciekawa powyższych książek. Intrygujące są wszystkie trzy tytuły towarzyszące mojemu "Cappuccino z cynamonem". Najbardziej jednak nie daje mi spokoju Monika Ostrowska i jej powieść "Całuję, Mama" . Jakiś czas temu czytałam inną książkę tej autorki - "Adam i Ewy" i co tu dużo mówić: nie dość, że mnie zaczarowała, to jeszcze zrobiła w bambuko pewnym zwrotem fabuły. Dałam się oszukać :). Miałam przyjemność poznać osobiście Monikę - umówiłyśmy się kiedyś na kawę w jednym z krakowskich pubów (moim ulubionym - zajrzyjcie do "Cieni przeszłości" - tam o nim wspominam) i udało mi się nie zagadać jej na śmierć. Pretekstem do spotkania była współpraca - Monika jest redaktorem powieści "Cappuccino z cynamonem". Nadmieniam, że współpraca z nią była prawdziwą przyjemnością. O efektach będziecie mogli przekonać się już niebawem, bowiem dzień premiery zbliża się wielkimi krokami.
Uwielbiam wczesną jesień!
Za premierę mojej książki.
Za babie lato.
I za całą paletę ciepłych czerwieni i brązów. Za złociste liście brzóz, za rude kasztany, za poranne mgły i popołudniowe słońce. Za powiewy wiatru, ciskające pod stopy spacerowiczów szeleszczące liście.
I za ten utwór:
Ukochany wykonawca, ukochany autor tekstu (wiersza).
Życie jest piękne jesienią.
sobota, 5 września 2015
Muzycznie będzie :)
Mam za sobą pracowity dzień.
Ulepiłam 175 pierogów :)
Posprzątałam dom.
Byłam pobiegać - pierwszy raz po blisko dwumiesięcznej przerwie. Na szczęście dałam radę - wybrałam najprostszą 7,5 kilometrową trasę. Chodzenie na długie spacery (dobra, to nie spacer, tylko szybki marsz) okazało się dobrą zaprawą przed biegiem.
A teraz siedzę sobie i słucham muzyki. Wspominam stare dobre czasy, gdy z najlepszą przyjaciółką, Beatą, szalałyśmy na dyskotekach, gdzie królowało OMD:
Parę lat wcześniej, gdy chodziłam do podstawówki, wszystkie dziewczyny z mojej klasy kochały się w Joey'u Tempest. Na przerwach słuchało się tego:
Wychowywaliśmy się na kawałkach Queenu. Na szczególną uwagę zasługuje dzisiaj nieżyjący już lider zespołu Freddie Mercury, który w dniu dzisiejszym świętowałby swoje 69 urodziny. To był człowiek o niesamowitej charyzmie, wielkim talencie wokalnym i upodobaniu do niesamowitych kostiumów.
A ponieważ zawsze lubiłam ostre rockowe nuty, w moich wspomnieniach nie może zabraknąć brodaczy z ZZ Top.
I oczywiście akcent kobiecy, seksowna Blondie:
Ostry męski akcent Alice Cooper:
Mniej więcej to gra mi w duszy dzisiaj. Co będzie jutro, pojutrze, za tydzień? Nie wiem - mam bogate upodobania muzyczne. Nie lubię chyba tylko disco polo. No, chyba że jest w takim wydaniu:
I z tym optymistycznym akcentem wracam do moich ukochanych mocnych brzmień.
Miłego weekendu!
Ulepiłam 175 pierogów :)
Posprzątałam dom.
Byłam pobiegać - pierwszy raz po blisko dwumiesięcznej przerwie. Na szczęście dałam radę - wybrałam najprostszą 7,5 kilometrową trasę. Chodzenie na długie spacery (dobra, to nie spacer, tylko szybki marsz) okazało się dobrą zaprawą przed biegiem.
A teraz siedzę sobie i słucham muzyki. Wspominam stare dobre czasy, gdy z najlepszą przyjaciółką, Beatą, szalałyśmy na dyskotekach, gdzie królowało OMD:
Parę lat wcześniej, gdy chodziłam do podstawówki, wszystkie dziewczyny z mojej klasy kochały się w Joey'u Tempest. Na przerwach słuchało się tego:
Wychowywaliśmy się na kawałkach Queenu. Na szczególną uwagę zasługuje dzisiaj nieżyjący już lider zespołu Freddie Mercury, który w dniu dzisiejszym świętowałby swoje 69 urodziny. To był człowiek o niesamowitej charyzmie, wielkim talencie wokalnym i upodobaniu do niesamowitych kostiumów.
A ponieważ zawsze lubiłam ostre rockowe nuty, w moich wspomnieniach nie może zabraknąć brodaczy z ZZ Top.
I oczywiście akcent kobiecy, seksowna Blondie:
Ostry męski akcent Alice Cooper:
Mniej więcej to gra mi w duszy dzisiaj. Co będzie jutro, pojutrze, za tydzień? Nie wiem - mam bogate upodobania muzyczne. Nie lubię chyba tylko disco polo. No, chyba że jest w takim wydaniu:
I z tym optymistycznym akcentem wracam do moich ukochanych mocnych brzmień.
Miłego weekendu!
piątek, 4 września 2015
Ja chyba zwariuję!
Nie ma to jak ułożyć sobie plan - w głowie, bo jakoś nie chciało mi się go zapisywać na trwałych nośnikach pamięci. A później próbować go realizować i nagle odkryć, że w plan wkradają się jakieś złośliwe licha, które wszystko zaburzają.
Może mam za dużo pomysłów?
Na pendrive mam folder z pomysłami na książki. I ten folder zaczyna puchnąć. Jest jak wyrzut sumienia, bo co tam zajrzę, to postaci, które już zaczęły istnieć w mojej głowie wyciągają do mnie ręce i wołają:
- Teraz moja kolej, matko! (Ta "matka" to niby ja)
- Napisz o mnie!
- Teraz ja! Teraz ja!
Masz ci los. Jak to wszystko ogarnąć? Jakby tego było mało, zazwyczaj gdy próbuję powrócić do któregoś zanotowanego pomysłu, to w mojej głowie pojawia się nowy. I ten nowy zazwyczaj tak bardzo skutecznie rozpycha się łokciami, że nie daje szansy wcześniejszym.
Chciałabym na kilka dni przenieść się na bezludną wyspę. Jeszcze raz przejrzeć uważnie folder z pomysłami i dopuścić do głosu poszkodowanych bohaterów, którzy w końcu chcieliby mieć swoje pięć minut.
Może mam za dużo pomysłów?
Na pendrive mam folder z pomysłami na książki. I ten folder zaczyna puchnąć. Jest jak wyrzut sumienia, bo co tam zajrzę, to postaci, które już zaczęły istnieć w mojej głowie wyciągają do mnie ręce i wołają:
- Teraz moja kolej, matko! (Ta "matka" to niby ja)
- Napisz o mnie!
- Teraz ja! Teraz ja!
Masz ci los. Jak to wszystko ogarnąć? Jakby tego było mało, zazwyczaj gdy próbuję powrócić do któregoś zanotowanego pomysłu, to w mojej głowie pojawia się nowy. I ten nowy zazwyczaj tak bardzo skutecznie rozpycha się łokciami, że nie daje szansy wcześniejszym.
Chciałabym na kilka dni przenieść się na bezludną wyspę. Jeszcze raz przejrzeć uważnie folder z pomysłami i dopuścić do głosu poszkodowanych bohaterów, którzy w końcu chcieliby mieć swoje pięć minut.
środa, 2 września 2015
Krakowski wrzesień
Luźne myśli w drodze do biura...
Wczoraj był upał, dzisiaj temperatura bardzo drastycznie spadła. Krakowskie ulice z miejsca poszarzały. Dosłownie. W drodze do pracy miałam nieodparte wrażenie, że wszystkie panie zmówiły się w jakiś magiczny sposób i przyoblekły swe ciała w szarzyznę, czerń, brąz i inne smutne, zgaszone barwy. Zniknęły barwne sukienki i bluzeczki. Zrobiło się smętnie.
W modzie męskiej zapanował mix stylów: metroseksualni, wystylizowani i wylizani na żelu chłopcy zapuścili brody, udając twardzieli w stylu drwala. Zdecydowanie bardziej wolę tych mniej wymuskanych - mężczyzna w bojówkach i traperach prezentuje się lepiej niż fircyk w rurkach i kusej marynarce. Gorzej, gdy wzmiankowany fircyk zapuszcza zarost - mieszanie stylów nie przemawia do mojego poczucia estetyki.
Jazda komunikacją zbiorową stała się uciążliwa: w porannym autobusie panował niemiłosierny ścisk. Uczniowie wypełnili luźną do tej pory przestrzeń, wbijając w biodra, boki, brzuchy i plecy współpasażerów garby plecaków. Przekrzykują się wzajemnie, nawijając o imprezach, randkach i minionych wakacjach. Nie od dzisiaj wiadomo, że w Krakowie jest trudno zaparkować. Albo są strefy płatnego parkowania, albo brak wolnych miejsc. Do tego jeszcze ekologia i ekonomia - po co wypuszczać w powietrze kolejne kłęby spalin? Naprawdę nie można byłoby na newralgicznych trasach puścić większych autobusów albo wrzucić dodatkowych kursów? Litości!!!
Z bólem głowy i posępną miną zabieram się do pracy.
Wczoraj był upał, dzisiaj temperatura bardzo drastycznie spadła. Krakowskie ulice z miejsca poszarzały. Dosłownie. W drodze do pracy miałam nieodparte wrażenie, że wszystkie panie zmówiły się w jakiś magiczny sposób i przyoblekły swe ciała w szarzyznę, czerń, brąz i inne smutne, zgaszone barwy. Zniknęły barwne sukienki i bluzeczki. Zrobiło się smętnie.
W modzie męskiej zapanował mix stylów: metroseksualni, wystylizowani i wylizani na żelu chłopcy zapuścili brody, udając twardzieli w stylu drwala. Zdecydowanie bardziej wolę tych mniej wymuskanych - mężczyzna w bojówkach i traperach prezentuje się lepiej niż fircyk w rurkach i kusej marynarce. Gorzej, gdy wzmiankowany fircyk zapuszcza zarost - mieszanie stylów nie przemawia do mojego poczucia estetyki.
Jazda komunikacją zbiorową stała się uciążliwa: w porannym autobusie panował niemiłosierny ścisk. Uczniowie wypełnili luźną do tej pory przestrzeń, wbijając w biodra, boki, brzuchy i plecy współpasażerów garby plecaków. Przekrzykują się wzajemnie, nawijając o imprezach, randkach i minionych wakacjach. Nie od dzisiaj wiadomo, że w Krakowie jest trudno zaparkować. Albo są strefy płatnego parkowania, albo brak wolnych miejsc. Do tego jeszcze ekologia i ekonomia - po co wypuszczać w powietrze kolejne kłęby spalin? Naprawdę nie można byłoby na newralgicznych trasach puścić większych autobusów albo wrzucić dodatkowych kursów? Litości!!!
Z bólem głowy i posępną miną zabieram się do pracy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)