Wczoraj byliśmy w otomińskim lesie (niedaleko Gdańska) i sprawdzaliśmy co nowego tam wyrosło. Łukasz przygotowywał kolejny spacer zielarski Skrzynki z Kaszub - LINK , a my dzielnie pomagałyśmy. Las był wyjątkowo fotogeniczny, my może troszkę mniej, ale też załapaliśmy się na zdjęcia. Leśne spacery są najlepsze!
W Poznaniu można szukać wiosny, zgubić się na Jeżycach, ale za to odnaleźć w pamięci powieści Pani Musierowicz. Można też spóźnić się efektownie na poznańskie koziołki i wbiec na rynek na ostatnią chwilę.
Powinno się zagadać kilku Poznaniaków i dowiedzieć się co znaczy:
szczun (młody mężczyzna)
bździągwa ( pieszczotliwie lub z irytacją o kobiecie, zwłaszcza młodej)
poruta (wstyd)
wypindaczony (wystrojony)
wuchta (wielka ilość)
bimba (tramwaj)
Z tak przygotowanym słownikiem można śmiało rzucić się w wir wydarzeń i wczuć się w rytm Poznania.
Powinno się zagadać kilku Poznaniaków i dowiedzieć się co znaczy:
szczun (młody mężczyzna)
bździągwa ( pieszczotliwie lub z irytacją o kobiecie, zwłaszcza młodej)
poruta (wstyd)
wypindaczony (wystrojony)
wuchta (wielka ilość)
bimba (tramwaj)
Z tak przygotowanym słownikiem można śmiało rzucić się w wir wydarzeń i wczuć się w rytm Poznania.
Plan był taki - zrobić ciasto i wybrać się nad morze łapać pierwsze promienie wiosennego słońca. Jednak zanim dotarłam do kuchni Justyny to: primo - pomyliłam tramwaje, secundo - utknęłam przy stoisku ze starociami na Zielonym Rynku (piękne stare sztućce i kafelek z różaną grafiką).
Do Justynowej kuchni dotarłam później niż chciałam, ale plan nadal wydawał się realny. Strudel z jabłkami zrobiłyśmy z przepisu niezawodnej Elizy Mórawskiej z White Plate - przepis tu.
Niedawno kolega przypomniał mi o moim zakurzonym zenicie. Od czasu do czasu wracam do zdjęć z kliszy, choć wymagają więciej uwagi, nie można prześwietlić filmu, nie robi się zdjęć próbnych, nie dodaje się efektów w photoshopie. Zdjęcia są, jakie są i mimo niedogodności i być może posądzenia o hipsterię - warto wracać do analogów.
Gdańsk to miasto wyjątkowo wdzięczne spacerowo. Można zagubić się na starym mieście, lub długo spacerować nad morzem, ale to co według mnie najlepsze, to odkrywanie pięknych zakamarków mniej znanych dzielnic. Cudny jest Wrzeszcz, Stara Orunia, Oliwa i Dolne Miasto, jednak ostatnio to Biskupia Górka stała się jednym z moich ulubionych miejsc w trójmieście.
Ta zapomniana dzielnica ukryła się trochę przed nowoczesnością i codziennym zgiełkiem. Wśród brukowanych ulic można natknąć się na wspomnienia przedwojennego życia. Nie do pojęcia jest fakt, że niewielu mieszkańców, a co dopiero turystów zna uroki Biskupiej Górki, choć jest o dwa kroki od Długiej i Neptuna obleganego tłumnie w każde wakacje.
Historia dzielnicy sięga XIII wieku. W średniowieczu na Biskupiej Górce leżała osada "Górka", co najmniej od 1277 stanowiąca własność biskupów kujawskich. W XIV wieku w osadzie znajdował się w dwór obronny.
Wzniesienie pełniło różnorakie funkcje militarne aż do 1919 roku, kiedy to podpisano traktat wersalski, który nakazywał demilitaryzację Gdańska.
W początkach XXwieku wzgórze stanowiło jeden z ciekawszych terenów rekreacyjnych dla mieszkańców miasta. Założono kilka placów sportowych, a w miejscu dawnych fortyfikacji powstały kolonie domów mieszkalnych.
Spacer po krętych, stromych ulicach Biskupiej Górki działa na wyobraźnię i przenosi w czasie o prawie sto lat.
Ta zapomniana dzielnica ukryła się trochę przed nowoczesnością i codziennym zgiełkiem. Wśród brukowanych ulic można natknąć się na wspomnienia przedwojennego życia. Nie do pojęcia jest fakt, że niewielu mieszkańców, a co dopiero turystów zna uroki Biskupiej Górki, choć jest o dwa kroki od Długiej i Neptuna obleganego tłumnie w każde wakacje.
Historia dzielnicy sięga XIII wieku. W średniowieczu na Biskupiej Górce leżała osada "Górka", co najmniej od 1277 stanowiąca własność biskupów kujawskich. W XIV wieku w osadzie znajdował się w dwór obronny.
Wzniesienie pełniło różnorakie funkcje militarne aż do 1919 roku, kiedy to podpisano traktat wersalski, który nakazywał demilitaryzację Gdańska.
W początkach XXwieku wzgórze stanowiło jeden z ciekawszych terenów rekreacyjnych dla mieszkańców miasta. Założono kilka placów sportowych, a w miejscu dawnych fortyfikacji powstały kolonie domów mieszkalnych.
Spacer po krętych, stromych ulicach Biskupiej Górki działa na wyobraźnię i przenosi w czasie o prawie sto lat.