Ta żmijka kojarzy mi się zupełnie nie-bransoletkowo. Przypomina mi raczej element średniowiecznego damskiego nakrycia głowy - taki wałeczek podtrzymujący chustkę. Podobają mi się wszelkiego rodzaju zawoje noszone na głowie, ale sama zupełnie nie umiem ich nosić :) U mnie zawsze lądują w okolicy szyi, bez względu na to czy taki był mój zamysł czy nie... Jednak ten nadgarstkowy wałeczek powinien trzymać się we właściwym miejscu.
Alchemia rzeczy... Przemiany, przeróbki, przetwory i opowieści o czasie własnoręcznie zaklinanym
środa, 19 grudnia 2012
piątek, 14 grudnia 2012
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Żmijka druga - świąteczna
Historia żmijkowa nie jest długa, ale lekko zakręcona. Jak przed innymi nowymi technikami rękodzielniczymi wymagającymi kolejnych zakupów, tak i przed żmijkami broniłam się skutecznie - do momentu znalezienia w nicianych zapasach materiału odpowiedniego do dziergania koralikowych sznurów. A ponieważ obiecałam wykorzystywać surowce, które mam i nie kupować na razie nowych, stałam się łatwym łupem dla pokusy znalezionej w robótkowej spiżarni. No, bo jak tu się oprzeć okazji, która sama wpada w ręce podczas robienia porządków :)
czwartek, 6 grudnia 2012
Żmijka pierwsza - czerwona
Węże i żmijki koralikowe to ostatnio bardzo popularny gatunek biżuteryjny - doczekał się nawet kilku monografii. Polską wersję podręcznika napisała Weraph i to opracowanie jest dostępne na jej blogu. Kierując się zamieszczonymi tam wskazówkami, przy pomocy szydełka, wyhodowałam własnoręcznie kilka takich stworzeń. Oto pierwsze :)
sobota, 1 grudnia 2012
Ozimina
piątek, 30 listopada 2012
Macierzanka
czwartek, 29 listopada 2012
Ogród różany
wtorek, 27 listopada 2012
piątek, 23 listopada 2012
Skrzydła jesienne
Na fali upcyklingu listowych obciążników przyfrunął też bardziej jesienny motyl. Chociaż ostatnio zajmują mnie już inne "zwierzątka"...
środa, 21 listopada 2012
Jeszcze jest lato na skrzydłach motyla...
poniedziałek, 19 listopada 2012
Konieczność
Co jakiś czas przychodzi moment, że trzeba zrobić porządek we frywolitkowym warsztaciku: odwinąć resztki nici z czółenek i zobaczyć, ile takich resztek się uzbierało, a potem spróbować je wykorzystać. Ja robię wtedy zakładki. Była już seria zakładkowych Kłosów, teraz "resztówki" bez skojarzeń zbożowych :)
sobota, 17 listopada 2012
Lubię czytać...
środa, 14 listopada 2012
33. Sznurkowe opowieści - indyjskie paciorki
Chciałam napisać o kolorze koralików, że to indyjski błękit, ale obawiam się, że taki kolor nie istnieje... A kolczyki są jak najbardziej realne, całkiem nowe, poniedziałkowe :)
wtorek, 13 listopada 2012
Odyseja ceramiczna cz.11 - zdołowana?
poniedziałek, 12 listopada 2012
32. Sznurkowe opowieści - w starym kinie
Ogłaszam powrót do frywolitek :) Będzie on na razie polegał na pokazywaniu zaległości, które od września nie mogły się doczekać zrobienia zdjęć. Czyli, jak w starym kinie: nic nowego, ale mam nadzieję, że te "stare kawałki" też mają jeszcze swój urok.
PS. Zgłosiłam ten naszyjnik do akcji "Rękodzieła dla Marcinka". Marcinkową historię możecie poznać na jego blogu: http://www.marcin-sporek.blogspot.com/
wtorek, 6 listopada 2012
Odyseja ceramiczna cz.10 - denim swirl
Uparłam się. Uparłam się na ten kolor i oczywiście przesadziłam: dałam do gliny zbyt dużo tlenku kobaltu i zamiast niebieskiego jeansu wyszedł wściekły granat... Dowściekliłam go jeszcze szkliwieniem, ale co tam - raz się żyje :) Więc z tego uporu - żeby też nie robić z barwionej gliny koralikowej biżuterii - powstała miseczka wylepiana w prowizorycznej formie (czyli metalowej misce wyłożonej folią). Najpierw jasny placek dna, potem "ślimaczki" jasne i ciemne, jeszcze jasne uszczelniające wnętrze. I koniec. Koniec ceramicznej Odysei...
poniedziałek, 5 listopada 2012
Odyseja ceramiczna cz.9 - dla Szeherezady
Mały pomocnik do opowiadania historii: na niezbyt wysoką świeczkę, która nigdy nie dotrwa do końca opowieści... i niejako wymusi "ciąg dalszy", kontynuację wieczoru.
Ulepiony z drobnoziarnistej szamotowej gliny, malowany podszkliwnie farbą w kolorze indygo.
środa, 31 października 2012
Odyseja ceramiczna cz.8 - Pani Łyżeczka odpoczywa
Jako handmade'owy Odys miewam bardzo różne pomysły - bardziej lub mniej na miarę moich możliwości. Kiedy na szkolnych zajęciach z ceramiki padł temat "inspiracje ludowe", wymarzył mi się najpierw wielki marokański tadżin z czerwono szkliwionym kominem. Potem jednak pomyślałam o czymś bardziej na miarę tych moich możliwości: wykonania, ale i wykorzystania później takiego przedmiotu. I dlatego skończyło się na takim kamionkowym pomocniku kuchennym, czyli malowanej podszkliwnie podstawce pod łyżkę.
poniedziałek, 29 października 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)