Nie wiem jak u Was, ale u nas zajączek przychodzi w sobotę. Tym razem zapowiada się piękna pogoda, więc można go będzie poszukać w ogrodzie. Przygotowane gniazdka-koszyki nigdy nie zostają na miejscu i dzieciaki muszą je szukać. Ot, taki psikus. Nie wiem jak długo jeszcze będziemy tak roznosić zajączkowe gniazdka, ale w tym roku jeszcze to powtórzymy.
Jeśli chodzi o dekoracje, powstał jeszcze jeden zajączek, który zgodnie z obietnicą należy do córki. W końcu się doczekała. Po maskotkach, które nie były przeznaczone dla niej, było jej troszkę przykro, ale już ma swojego wielkanocnego zajączka na szydełku.
Podstawą jest styropianowe jajko, dorobiłam tylko uszka oraz ogonek i wyszyłam pyszczek.
Jak to podsumowała córka: "Słodziakowy" ;)
lena