Kolejna sprawa to współpraca rodziców z nauczycielami, która niestety rzadko jest na poziomie satysfakcjonującym obie strony. Nauczyciele
robią, co potrafią, gdyż ich edukacja uniwersytecka jest już przestarzała. Z tego
powodu są skazani na samotną walkę z wymagającą młodzieżą narzekając na
wywiadówkach na brak postępów dziecka i przerzucając odpowiedzialność za ich
rozwój na zewnątrz, czyli na rodziców. Rodzice robią podobnie, oczekując spełnienia tych zadań od nauczycieli. Zamiast aktywnej postawy w domu,
nastawienia na budowanie autorytetu przy pomocy własnych postaw i kompetencji
rodzicielskich cedują to odpowiedzialne zadanie na placówki edukacyjne i
wychowawcze.
Rozumiem rodziców, sama byłam w spirali tych zależności, braku czasu i
narzekania na szkołę jako instytucję nastawioną głównie na karanie. Jednak nic –
nas rodziców, nie zwolni z obowiązków i odpowiedzialności za rozwój naszych
dzieci. To my decydujemy o ich losie, życiu i przyszłości, to my – rodzice
wpływamy na kształtowanie ich postaw życiowych, rozwój talentu i umiejętność budowania relacji ze światem zewnętrznym. w tym również budowania wizerunku
szkoły jako autorytetu, choć nim nie zawsze jest. My mamy wpływ na edukację własnych dzieci, a nauczycielom pozostaje funkcja wspierająca wobec naszej roli.
Nauczyciele nie mają wpływu na to, kogo uczą, czyli jakie dzieci przyjdą do
szkoły. Nie mogą sobie wybrać klasy zrównoważonej pod względem zdolności czy
zasobów albo uczniów wyłącznie zdolnych i zmotywowanych.
W dodatku bardzo zmienił się profil uczniów w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Z grzecznych dzieci uczniowie stali się agresywnymi młodymi ludźmi, wynoszącymi do
szkoły stres dnia codziennego, pośpiech, modę, nowoczesność i coraz wyższe
wymagania rozwojowe i merytoryczne. Wnoszą też problemy związane z potencjalnym
lękiem o ich przyszłość zawodową wobec zmagania się Państwa z bezrobociem, a
także brak celów zawodowych. To dużo większe wyzwanie dla nauczycieli niż
wyłącznie edukacja. Rośnie potrzeba przygotowania wykwalifikowanej kadry z wielu
obszarów: psychologii, terapii, resocjalizacji, bycia na bieżąco z nowinkami
technicznymi… oprócz kierunkowych kompetencji. Uczniowie bowiem stają się coraz
bardziej wymagającą grupą, która wobec braku nadzoru rodzicielskiego związanego
z koniecznością pracy na kilku etatach, jest zmuszona przejmować role opiekuńcze
i wychowawcze. Nauczyciele muszą zmagać się z buntem nastolatków i stawiać czoła
agresji, często wyniesionej z domu lub ze środowiska rówieśniczego. Jeśli
rodzice nie są autorytetem, bo nie mają czasu lub nie potrafią nim być,
młodzieży pozostaje szukanie oparcia w szkole, co wymusza na nauczycielach wypełnianie funkcji pozaedukacyjnych. Dramat zaczyna się wtedy, gdy nauczyciele nie są do tego właściwie przygotowanie.