Na długie zimowe wieczory, z kubkiem gorącej herbaty obok...
Tatiana, zwariowana 40-latka posiadająca kochającą rodzinę, wiedzie ułożone i szczęśliwe życie. Odnosi sukcesy w pracy, wraz z najbliższymi przeprowadza się do wymarzonego domu. Wydaje się, że wszystko idzie po jej myśli. Do pewnego momentu… Kobieta będzie musiała stawić czoło przeciwnościom losu, pogodzić się z tym, co naszykowało dla niej życie. Wsparcie najbliższych pomoże jej przetrwać trudne chwile.
Autorka łączy miłość, śmierć i przyjaźń, dostarcza czytelnikowi wielu wzruszeń, a niejednokrotnie wywołuje szczery uśmiech.
Bardzo rzadko sięgam po twórczość polskich autorów, do których z
niewiadomych przyczyn nie jestem przekonana. Czasem moja intuicja mnie
zawodzi i książka okazuje się naprawdę wzruszającym i pięknym dziełem,
niestety zazwyczaj odkładam pozycję w połowie zmagań czując, że nie dam
rady doczytać Jej do końca. „Mogę wszystko” Anity Scharmach jest dla
mnie prawdziwą zagadką. Z jednej strony na początku czytania wydała mi
się dość chaotycznie napisana, tak do końca nie wiedziałam co konkretnie
autorka chce przekazać czytelnikowi i dlaczego rozdziały były tak
krótkie i niespójne. Z drugiej zaś strony nie potrafiłam pożegnać się z
tą książką, wciągnęłam się w świat Tatiany jakbym to ja sama przeżywała
Jej chwile szczęścia, nieszczęścia, zmagań ze śmiercią i chorobą. To
były piękne chwile, pełne wzruszeń i takiego mentalnego zastanowienia
się nad swoim życiem. Przyszedł taki moment, że idąc spać nie mogłam
zasnąć zastanawiając się dokąd się tak spieszymy, dlaczego nie potrafimy
docenić tego, co mamy, cieszyć się z małych rzeczy- jak to śpiewała
Sylwia Grzeszczak w swojej piosence. Czyż nie taka literatura jest godna
pochwały? Czy tylko i wyłącznie musimy sięgać po ckliwe romanse i
książki mrożące krew w żyłach?
„ Jedni się spotykają i są, inni ulegają pokusom i w pędzie, jaki ma ten szalony świat,
gubią się po prostu.”
Głównej
bohaterki nie da się nie lubić i słowo „bohater” nabiera całkiem nowego
znaczenia. Tatiana ma wszystko, o czym marzy ponad połowa populacji na
całym świecie, kochającego, przystojnego męża, który świata poza Nią nie
widzi, trójkę wspaniałych dzieci, jest sympatyczna, ładna, miła, ma
silną osobowość. Życie jak w sielance prawda? Niekoniecznie. Tatianę
spotyka sznur wydarzeń, których niekoniecznie każda kobieta chciałaby
przeżyć. Młoda kobieta musi się z nimi zmierzyć, nieważne czy chce tego,
czy nie.
„Każdy ma swój krzyż, każdy boryka się z problemami,
ale to nie powód, aby zamknąć się w butelce.”
Mam
naprawdę mętlik w głowie oceniając tę książkę, bo z jednej strony
fabuła jest ciekawa, ale wydaje mi się, że za mało w Niej uczuć, takiej
pisarskiej ekspresji. Nie mogę natomiast skreślić tej książki i z góry
skazać na niepowodzenie, bo jak już wspominałam bardzo wiele mi Ona
dała, nie tylko emocji, ale także zastanowienia się nad życiem, nad tym,
co nieuchronne. Dlatego pozostaję w tej chwili czytelniczo nienasycona i
życzę autorce dalszych sukcesów, bo książka mi się mimo wszystko
podobała.
„Kocham Cię tak bardzo,
Jak pachnie wiosenny deszcz
Kocham Cię tak bardzo,
Jak wysuszona gleba chłonie każdą kroplę wody,
Kocham Cię całym sobą
Miłością, jakiej nie dał nikomu nikt.”
Podsumowując
chciałam dodać, że Anita Scharmach nie miała łatwego zadania zabierając
się za książkę opisywującą walkę ze strachem, bólem, cierpieniem. To
opowieść także o wewnętrznej sile, o tym, że choćby się waliło i paliło
trzeba iść naprzód, jest tyle rzeczy do zrobienia. Autorka ma u mnie
bardzo dużego plusa także za to, jak pokazuje ile drugi człowiek znaczy
dla nas, ile wsparcia może nam dać druga osoba i dzięki Niej jesteśmy w
stanie funkcjonować.
Polecam książkę każdemu z osobna, gdyż
uważam, że nie jest to pozycja, obok której można przejść obojętnie.
Skłania do rozmyślań, refleksji i docenienia tego, co mamy.
Za możliwość przeczytania „
Mogę wszystko” dziękuję serdecznie autorce.