Język oryginału: angielski
Stron: 296
Ocena ogólna: 6/10
Ocena wciągnięcia: 5/6
Strasznie nie lubię, kiedy zabieram się za książkę, do której mam już duże wymagania i wiele oczekuję. Z autopsji wiem, że takie spotkania zamiast mnie zachwycać rozczarowują, przeważnie dosyć gorzko. "Wejść w zbrodnię" niestety jest taką książką, od której oczekiwałam czegoś "ponad", a co uzyskałam?
Sylvia Bell to wyróżniająca się z tłumu nastolatka. Wyróżnia się różowymi włosami, nie należy do cheerleaderek, w dodatku ma jeszcze czelność chorować na narkolepsję. Domyślacie się więc, że szkoła aż huczy od plotek, szczególnie, że siostra Sylvii jest zdecydowanie bardziej przebojowa. Naszą bohaterkę jednak to nie razi, ma swojego najlepszego przyjaciela, na horyzoncie pojawia się okrutnie przystojny nowy uczeń. Czego chcieć więcej od życia. Gdyby nie fakt, że Vee w trakcie swoich napadów przenosi się do innych ciał i widzi wszystko oczami danej osoby, to jej życie nie byłoby takie złe.
Do samego końca tej książki, a nawet kiedy czekała ona na recenzję, zastanawiałam się, jakie powinnam objąć stanowisko - czy książkę skrytykować, czy zachwalać. Nie da się ukryć, że przemknęłam przez nią jak burza, autorka zaintrygowała mnie wątkiem przenoszenia się do innych ciał, z wyczekiwaniem brnęłam przez książkę, aby przekonać się, jak się sprawy potoczą. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że oczekiwałam lepszego wątku kryminalnego. Wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, kiedy wyczekuję momentu, kiedy morderca orientuje się, że Sylvia wie, a takiego momentu wcale nie ma! Do tego jeszcze w połowie książki domyśliłam się, o co w tym wszystkim chodzi, więc zakończenie było dla mnie tylko kwestią czasu.
Autorce można zarzucić też to, że jedzie po tak znanym schemacie uczennicy, która jest na uboczu, jest dziwaczna i ma jednego, prawdziwego przyjaciela, nowy gorący i przystojny uczeń zwraca uwagę właśnie na nią i do tego dom, w którym bohaterka nie czuje się ostatnimi czasy najlepiej. Gdyby zebrać i podsumować wszystkie za i przeciw, to minusów wychodzi o wiele więcej, więc dlaczego kontynuowałam czytanie? Myślę, że przeważył fakt, że "Wejść w zbrodnię" jest w brew pozorom sprawnie napisaną książką, którą czyta się z przyjemnością. Jeśli podejdzie się do niej bez oczekiwań i zagłębi się w historię to raptem okaże się, że te wszystkie głupoty i wady przestają przeszkadzać. Można polubić bohaterów, w trakcie na pewno przejmiemy się ich przeżyciami, nie jednemu będziemy współczuć. Gdzieś tam w głębi duszy będziemy kibicować nowej miłości, ale nie tej, o której myślicie. Chociaż to znów coś schematycznego, to gdy dojdzie do tego wątku uwierzcie mi, będziecie cieszyć się z obrotu spraw.
Szkoda, że książka tak dziwnie się urywa. Być może to furtka dla dalszych losów, być może brak pomysłu na oryginalne zakończenie i mamy sami dokończyć historię. Gdybać możemy, ale lepiej zabrać się za lekturę i trzymać kciuki, aby powstała kontynuacja, miejmy nadzieję lepsza od poprzedniczki i bardziej zaskakująca.
Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Bellona. Serdecznie dziękuję!
Gorąco liczę na kontynuację, bo strasznie podobała mi się ta książka i chciałabym poznać dalsze losy bohaterów. Jak dla mnie autorka mogłaby stworzyć z tego jakąś serię, ale to chyba raczej niemożliwe, ponieważ nigdzie nie widziałam jakiejkolwiek informacji o kolejnych częściach. Szkoda, bardzo szkoda.
OdpowiedzUsuń