Wydanie specjalne z Ofertą szkoleń
ISSN 2450-8748
Czasopismo bezpłatne
Temat numeru
Psychologia
edukacji
Lipiec / Sierpień 2020
Nr 4
Wywiad z Przemysławem Grzybowskim
Sławomir Iwasiów
Wspólnota śmiechu
Wyjątkowy rok
Monika Szczygieł
Beata Misiak
Teoria dla wszystkich?
Wolność wyboru
Wspólnota śmiechu
z profesorem Przemysławem Grzybowskim
rozmawia Sławomir Iwasiów
Zacznijmy od zagadnienia chyba tylko pozornie oczywistego: dlaczego warto się śmiać?
Jak śmiech na nas wpływa w sensie psychologicznym i społecznym?
Śmiech jest nie tylko reakcją na rozmaite,
przede wszystkim komiczne bodźce, ale także
czynnikiem poprawiania jakości życia. Popularne powiedzenie „śmiech to zdrowie” zawiera
bardzo istotną wskazówkę. Osoby śmiejące się –
zwłaszcza śmiejące się radośnie w towarzystwie
innych – przeważnie charakteryzują się pogodnym podejściem do rzeczywistości. Dzięki temu
mają lepsze samopoczucie od ponuraków, są mile
widziane w grupach i dobrze postrzegane przez
innych, a dzięki temu bywają częściej lubiane
oraz zapraszane do współudziału w rozmaitych
przedsięwzięciach. Klasycznym przykładem jest
sytuacja, gdy bohaterowie filmu Siedmiu samurajów dyskutują, czy zaprosić do współpracy Goro-
W YW I A D
bei Katayamę, czy szukać kogoś innego. W końcu
o przyjęciu go do zespołu, mającego zmierzyć się
z trudnym zadaniem, decyduje następujący argument: „Często się śmieje i jest dobrym kompanem.
Nawet jeśli nie jest najlepszym fechmistrzem, to
byłoby dobrze mieć go obok siebie”. Potrafiący
radośnie się śmiać człowiek nie tylko sam częściej
odczuwa wysoką jakość życia, ale też przyczynia
się do takiego poczucia u innych.
Jaka jest różnica pomiędzy śmiechem
a uśmiechem? Jakie rodzaje śmiechu można
wyróżnić?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie w kilku
zdaniach! Uśmiech to pełniący funkcję ekspresyjną i komunikacyjną wyraz twarzy, charakteryzujący się uniesieniem do góry kącików ust, czemu
często towarzyszy odsłonięcie zębów. Jest zjawiskiem fizjologicznym i kulturowym, powszech-
R E F L E KS J E 4 / 2 0 2 0
31
nie występującym autonomicznie oraz jako jedna
z faz śmiechu. Bardzo upraszczając, można powiedzieć, że szczery spontaniczny uśmiech,
w okolicznościach przyjemnych dla wszystkich
uczestników sytuacji, najczęściej bywa wyrazem
dobrego samopoczucia. Natomiast uśmiech „wyreżyserowany”, mogący towarzyszyć niepewności,
tajemniczości, złośliwości czy rezygnacji, może
być wieloznaczną maską, którą trudno rozszyfrować bez dobrej znajomości tego, kto się uśmiecha. Ot, jak choćby słynny uśmiech Giocondy, od
wieków budzący wielkie zainteresowanie.
Śmiech jest także reakcją społeczną, którą
charakteryzuje wyjątkowa niejednoznaczność
i nieregularność. Wszystko zależy bowiem od
kultury śmiechu, w której dana osoba została wychowana i od okoliczności, w której ten ktoś się
śmieje. Parafrazując twierdzenie profesora Tadeusza Tomaszewskiego: różni ludzie różnie się śmieją
w różnych sytuacjach. Poszczególne typy śmiechu
– radosny, złośliwy, okrutny, nerwowy, wisielczy,
ponury, ignoranta, unikowy, usprawiedliwiający,
wyładowania, przez łzy, satyryczny, sarkastyczny,
gorzki i wiele innych – podobnie jak uśmiech,
można rozpatrywać jako zjawisko fizjologiczne
i/lub kulturowe. Czynnikiem wywołującym śmiech
bywają zjawiska związane zarówno z własnym
doświadczeniem, jak i z innymi ludźmi, światem
rzeczy, idei, wartości. W śmiechu zawsze przejawia
się stosunek do nich, a jego poszczególne aspekty –
fizjologiczne, społeczne, emocjonalne, intelektualne – występują w różnym natężeniu i proporcjach.
Aby zrozumieć drugiego człowieka, należy rozpatrywać jego śmiech w określonym kontekście.
Uczestnicy i obserwatorzy danej sytuacji nadają
śmiechowi znaczenia, nie tyle wyłącznie stwierdzając jego fizyczną obecność, co interpretując
na różne sposoby, z uwzględnieniem „tu i teraz”.
Co w panu wywołuje śmiech? Ja na przykład nie mogę przestać się śmiać, kiedy czytam
zabawne wpisy w mediach społecznościowych...
32
W YW I A D
Moja kultura śmiechu ukształtowała się
w wyjątkowych okolicznościach. Wzrastałem
bowiem w rodzinie osób z niepełnosprawnościami, w której radosny śmiech towarzyszył często
cierpieniu. Od dziecka uwielbiałem komiczne
książki, komiksy, komedie, czasopisma i przedstawienia satyryczne, pasjonowało mnie uczestnictwo w działalności kabaretowej oraz wszelka
zabawa słowem. Nieustannie śmieszą mnie więc
karykatury, memy, dowcipy i żarty oparte na absurdalnym komizmie, a także tak zwany czarny
humor i „humor obrzydliwy”, który zafascynował
mnie dzięki kontaktowi z kulturą śmiechu Francji,
wyjątkowo bogatą, począwszy od Gargantui i Pantagruela, na Galu Asteriksie kończąc. Bardzo lubię
też komizm na zasadzie: „Znacie? To posłuchajcie!”. Mogę kilka razy oglądać tę samą komedię,
a zawsze znajduję coś, co mnie śmieszy. Bywa to
czasem zabawne także dla osób, które mi towarzyszą, lecz mają inne poczucie humoru.
Kiedyś na przykład pokazywałem studentkom na zajęciach komediodramat Jabłka Adama,
w którym głęboka refleksja nad przemianami
ludzkiej osobowości została oparta na wątkach
z różnorodnością kulturową w tle. Mnie niektóre
sceny doprowadzały do łez ze śmiechu i musiałem
się powstrzymywać, by nie ryknąć śmiechem, gdy
zbliżała się ich kulminacja. Na studentkach jednak
sceny te nie robiły większego wrażenia i bardziej
bawił je mój widok. Myślę, że z czasem poczucie
humoru każdego z nas ewoluuje w zależności od
doświadczeń. Ponieważ śmiech stanowi dla mnie
istotną wartość od bardzo dawna, moje obecne
poczucie humoru jest nieco wybujałe.
Przechodząc do rzeczy poważnych – choć
wciąż związanych z prowadzonymi przez pana
badaniami – chciałbym zapytać o tak zwaną
biografię naukową. Dlaczego zaczął się pan
zajmować śmiechem? Jak ta kategoria ma się
do uprawianej przez pana dyscypliny naukowej
nauk społecznych – pedagogiki?
R E F L E KS J E 4 / 2 0 2 0
Jak już wspomniałem, moja kultura śmiechu
ukształtowała się między innymi dzięki kontaktom z dziełami francuskich humorystów. Przez
ponad dwadzieścia lat, w czasie wakacji, pracowałem jako wykładowca języka esperanto i prelegent w Domu Kultury Francuskich Esperantystów „Zamek Grésillon”. Tamtejsze środowisko
uczestników zajęć oraz twórców spotykających się
podczas rozmaitych imprez kulturalnych współtworzyli liczni nauczyciele, akademicy, literaci,
których fascynowała zabawa słowem, literatura
komiczna oraz wszystko, co może poprawiać
jakość życia studentów tak zwanych letnich uniwersytetów i uczniów w szkole. Bawiliśmy się więc
klasycznymi opowiadaniami René Goscinnego
o przygodach Mikołajka, anegdotami, wymienialiśmy się uczniowskimi dowcipami, oglądaliśmy
filmy Rowana Atkinsona i Monty Pythona, poszukując w nich komicznych elementów, które rozśmieszają osoby z różnych kręgów kulturowych.
W Paryżu w jednej z księgarni trafiłem na fascynujące książki Hugues’a Lethierry’ego – filozofa,
pedagoga, który jest autorem bardzo bliskiej mi
dziś koncepcji wykorzystania śmiechu w edukacji.
Po spotkaniu w „Zamku Grésillon” esperantyści
zaprosili mnie do współpracy z organizacjami
edukacyjnymi, które budują i prowadzą szkoły
w brazylijskich fawelach. Podczas jednej z takich
wypraw poznałem Patcha Adamsa – światowej
sławy lekarza, będącego liderem ruchu doktorów
klaunów, którzy poprawiają jakość życia chorych
i cierpiących w szpitalach, domach opieki, więzieniach, dzielnicach nędzy.
Już jako „doktor klaun” dotarłem między
innymi do szpitali dla psychicznie chorych w Brazylii i Peru, ośrodka dla dzieci z HIV/AIDS w Rumunii czy buddyjskiego klasztoru w Chinach,
w którym prowadzi się terapię dzieci i młodzieży
w depresji. Tam, obserwując doświadczonych
doktorów klaunów i wolontariuszy, mogłem przekonać się o sile i wartości śmiechu w relacjach
społecznych. Kiedy opowiadałem o swoich do-
W YW I A D
świadczeniach w Polsce, podczas Letnich Szkół
Młodych Pedagogów, będąca ich kierownikiem
naukowym profesor Maria Dudzikowa z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu zachęciła mnie, bym zajął się tymi zagadnieniami nie
tylko praktycznie, ale też zastanawiał się nad ich
okolicznościami i dzielił się swą refleksją także
w środowisku akademickim. Mogłem więc skorzystać ze wsparcia nie tylko pani profesor, ale
także dorobku poznańskiej szkoły śmiechu kreowanej przez pedagogów. W przedmiocie zainteresowań pedagogiki jako dyscypliny naukowej jest
bowiem mnóstwo obszarów związanych ze śmiechem, począwszy od śmiechu uczniów, nauczycieli i rodziców w środowisku szkoły, poprzez śmiech
wykorzystywany przez dydaktyków, kończąc na
wymiarze terapeutycznym śmiechu w przestrzeni
publicznej. Bardzo mnie cieszy, że zagadnienia te
są traktowane coraz poważniej i pojawia się na ich
temat wiele interesujących publikacji.
Śmiech może mieć różne oblicza – od niekontrolowanej radości aż po nienawiść. Taki
przykład przychodzi mi do głowy: śmiech Jokera,
z najnowszego oscarowego filmu z Joaquinem
Phoenixem, to wyraz pogłębiającego się szaleństwa głównego bohatera. W jakim zakresie
śmiech nas definiuje? Czy można kogoś scharakteryzować „po śmiechu”?
Jak już wspomniałem, śmiech, czy (u)śmiech
jest maską. Każdy z nas może więc być zakładającym maski Jokerem, który w pewnym momencie,
dla niektórych osób, będzie zabawnym bohaterem chwili, dla innych zaś, kiedy indziej, niebezpiecznym prześmiewcą o nieprzewidywalnych
zamiarach. Byłoby więc niezwykle trudno scharakteryzować kogoś „po śmiechu”, nie znając jego
zamiarów i wyłącznie stosując pospolitą zasadę:
pokaż mi, jak się śmiejesz, a powiem ci, kim lub
jaki jesteś. Dlatego z dużym dystansem podchodzę do ilościowych badań na temat śmiechu oraz
prób uogólnień zjawiska. Jest taka przepiękna
R E F L E KS J E 4 / 2 0 2 0
33
Śmiech powiązany z empatią,
dobrym smakiem i wyczuciem
chwili może być nieocenionym
źródłem dobrostanu w czasach
społecznych napięć, smutku,
cierpienia i braku nadziei. Stąd
tak wielka obfitość i popularność
karykatur, memów i dowcipów
związanych z pandemią oraz jej
społecznymi konsekwencjami.
historyjka obrazkowa, w której zostały ukazane
kolejne zdarzenia z życia doktora klauna: zabawianie uczestników przyjęcia urodzinowego,
rozśmieszanie dzieci w cyrku, bawienie chorych w szpitalu. W końcu jednak klaun wraca do
domu, „zdejmuje maskę”, zmywa z twarzy namalowany uśmiech i śmiertelnie zmęczony kończy
dzień z butelką whisky, ukrywając przed światem
własne cierpienie. W tym wypadku rozdawany
publicznie śmiech jest świetnie przyjmowanym
przez innych wyrazem profesjonalizmu, narzędziem pracy i pożądanym czynnikiem kontaktów
społecznych. Mało kto jednak – a może nikt! – nie
ma wstępu do życia klauna i tym bardziej nie byłby
w stanie dokonać jego charakterystyki, bo go nie
zna bez maski, to jest bez bagażu życiowych doświadczeń. Może właśnie dlatego śmiech jest tak
fascynującym zjawiskiem, a badanie go pociąga
tak wiele osób.
Przeglądając pana obszerne publikacje dotyczące śmiechu – przede wszystkim blisko siedmiuset stronicową rozprawę pod tytułem Śmiech
w edukacji z 2015 roku – można dojść wniosku,
34
W YW I A D
że śmiech jest zjawiskiem z obszaru antropologii kultury, występuje we wszystkich obszarach
życia, a przede wszystkim w: polityce, mediach,
edukacji, literaturze, filmie. A jednocześnie, co
jest paradoksalne, nie zawsze zwracamy uwagę
na właściwości śmiechu: społeczne, pedagogiczne, terapeutyczne. Jak można się uczyć śmiechu
i poprzez śmiech?
Uczenie się śmiechu i wykorzystanie go
w praktyce edukacyjnej to dwa odrębne zagadnienia. Pierwsze wiąże się z uczestnictwem
w kulturze śmiechu: rodzinnej, rówieśniczej,
pracowniczej. Każda z nich jest inna i zależy od
uwarunkowań rozwijania poczucia humoru poszczególnych osób, ich temperamentu, zainteresowań, możliwości, dostępnych bodźców komicznych. To w kontaktach z innymi człowiek poznaje schematy komizmu, uczy się na nie reagować
i wykorzystywać je w odpowiednich sytuacjach.
Zmiana środowiska każdorazowo wymaga wdrażania się od nowa do kolejnej kultury i wspólnoty
śmiechu. Jest to szczególnie trudne – lecz jednocześnie pasjonujące – gdy na przykład podczas
dalekiej podróży trafia się do miejsca, w którym
ludzi śmieszy co innego, niż w kraju pochodzenia.
Chociaż bywają powszechne schematy komizmu,
wspólne dla ogromnej większości kultur. Proszę
na przykład zauważyć, że właściwie nigdzie nie ma
złośliwych dowcipów o matce, za to – poszukując
skrajnie przeciwnego schematu – wszędzie ludzie
śmieją się z puszczania bąków. Bardzo ważne jest
kto i w jakich okolicznościach kształtuje naszą
kulturę śmiechu, bo może ona w znacznym stopniu zaważyć na całym życiu.
Tymczasem uczenie ze śmiechem to sprawa
odpowiedniej techniki i znajomości metodycznych
„kruczków”. Jednym z pionierów wykorzystywania
śmiechu podczas lekcji był nauczyciel języka esperanto, węgierski ksiądz Andreo Cseh. Jako uczeń
nie cierpiał nudnych lekcji opartych na pamięciowym opanowywaniu materiału. Opracował więc
metodę bezpośrednią nauczania języka, której pod-
R E F L E KS J E 4 / 2 0 2 0
stawą są zabawne rysunki i historyjki, a w kształceniu instruktorów tej metody zwraca się uwagę
na ich pogodę ducha i umiejętności aktorskie. Zarówno podczas zajęć językowych prowadzonych
metodą Cseh, jak i każdych innych, nawet ponurak czy agelasta, czyli przeciwnik śmiechu, daliby
sobie radę pod warunkiem dobrego opanowania
odpowiedniej techniki nauczania. Jednak mistrzem
uwielbianym przez uczniów staje się dopiero ktoś,
kto śmieje się i rozśmiesza szczerze, naturalnie –
zwłaszcza jako równoprawny członek wspólnoty
śmiechu. Nie każdemu jest dany taki dar.
W tej samej książce – Śmiech w edukacji –
postrzega pan śmiech jako kategorię pozytywną,
społecznotwórczą, scalającą wspólnotę. Pisze
pan tak: „Zastępowanie radosnego śmiechu
śmiechem z kogoś stanowi być może jeszcze
jedną oznakę kryzysu społecznego”. Może dzisiaj jest tak, że za mało się śmiejemy? Albo nie
potrafimy się śmiać?
Nie jestem w stanie określić, czy mamy do
czynienia z jakimś trendem i jaki może być jego
zasięg: tylko krajowy czy szerszy, wynikający
z fali populizmu i radykalizmu obecnej w wielu
krajach. Od kilku jednak lat, jako internauta,
czytelnik prasy i telewidz, ze smutkiem stwierdzam coraz większą liczbę przykładów śmiechu
z kogoś – szczególnie złośliwego i tryumfalnego
rechotu z przeciwników politycznych. Śmiech
stał się elementem hejtu i narzędziem pogardy.
W Polsce upada kultura śmiechu budowana na
literaturze – przestały się ukazywać tomiki Biblioteki Satyry, Biblioteki „Szpilek” wydawane
przez Spółdzielnię Wydawniczą „Czytelnik” oraz
Biblioteki Stańczyka pod szyldem Państwowego Wydawnictwa „Iskry”, czasopisma, takie jak
„Szpilki” czy „Karuzela”, i wysokiej jakości emisje
radiowo-telewizyjne, w rodzaju Kabaretu starszych
panów czy Właśnie leci kabarecik, których kanony
kształtowali mistrzowie słowa pięknego, subtelnego i zabawnego.
W YW I A D
W mediach coraz częściej króluje płytki, jarmarczny śmiech widowni kabaretów i tak zwanych standupowców, w wielu wypadkach prowokowany przy pomocy wulgaryzmów i prymitywnych skojarzeń. Język i formę dowcipów kształtuje dziś przede wszystkim internet. Przerażające
jest, że większość najważniejszych uczestników
życia publicznego nie ma poczucia humoru i nie
ujawnia potrzeby wspólnego radosnego śmiechu.
Zwłaszcza politycy śmieją się w mediach złośliwie
i tryumfalnie lub gorzko i z politowaniem, a towarzyszą im hejterzy. Ktoś kiedyś pięknie zauważył,
że dyktatorzy nie mają poczucia humoru, a jeśli
wybuchają śmiechem, to inni w tym czasie płaczą.
Coś w tym jest! Stąd chyba wrażenie, że ludzie nie
potrafią się śmiać radośnie, lecz przede wszystkim
wyśmiewają kogoś lub coś.
Mam jednak nadzieję, z jednej strony, że radosny wspólnotowy śmiech zachował się jeszcze
w sferach rodzinnej i przyjacielskiej, w których nie
liczą się liczniki popularności i wizerunek kształtowany na potrzeby portali społecznościowych.
Z drugiej strony ludziom trudno jest się śmiać, gdy
widzą, że świat, który znali, właśnie ginie bezpowrotnie, a rzeczywistość nie dostarcza zbyt wielu
radosnych perspektyw. Pewnie więc nasz śmiech
będzie coraz bardziej intymny.
W innych książkach – jedną z nich jest
Morycek w szkole – zajmuje się pan humorem
na styku kultur polskiej i żydowskiej. W czym
ta relacja się przejawia?
Od lat pasjonuje mnie edukacja międzykulturowa i poszukiwanie pretekstów do niej w oparciu
o dziedzictwo kulturowe różnych narodów. Jedną
z niepodważalnych wspólnych wartości, wokół
których warto budować fundament wspólnoty
mimo różnic, jest śmiech i postrzeganie jako komicznych tych samych elementów. To szczególnie interesujące, gdy śmiech pojawia się w zantagonizowanych społecznościach żyjących na
tym samym obszarze. Abstrahując od złośliwych
R E F L E KS J E 4 / 2 0 2 0
35
dowcipów o charakterze nacjonalistycznym, na
przykład antysemickich czy antypolskich, które
występują w każdym społeczeństwie zróżnicowanym kulturowo, interesujące jest dziedzictwo
wspólnego śmiechu związanego z biedą, sytuacją
nauczycieli i uczniów, „od zawsze” wyśmiewanym skąpstwem, zdradami małżeńskimi czy fanatyzmem. Stosunkowo rzadko podejmowanym
wątkiem w historii polsko-żydowskiej jest śmiech
w okresie okupacji hitlerowskiej. Zachowane
z tamtych lat przykłady twórczości komicznej
i działalności „ludzi śmiechu”, którzy w skrajnie
trudnych okolicznościach starali się rozśmieszać
innych i siebie, by dodawać otuchy i sił, to wyjątkowe materiały o dużej wartości edukacyjnej,
nawet bardziej wymowne niż klasyczne podręczniki. Byłem przyjemnie zaskoczony ich odbiorem
przez czytelników książki Śmiech życia i śmierci.
Od osobistych historii po edukację do pamięci o okupacji, gettach i obozach koncentracyjnych. Edukatorzy zajmujący się pracą z dziećmi i młodzieżą odwiedzającymi muzea na terenie dawnych
obozów koncentracyjnych, między innymi przy
okazji rocznic związanych z Holokaustem, znaleźli w niej nowe preteksty do rozmawiania o jakże
trudnej przeszłości obu narodów.
Od marca tego roku wszyscy nauczyciele –
i w szkołach, i na uczelniach – zmagają się z konsekwencjami pandemii COVID-19, która zmieniła obraz oraz metody edukacji w Polsce i na
świecie. Na ile śmiech, w sensie ściśle pedagogicznym, może nam pomóc w obliczu pandemii,
ale też, szerzej patrząc, jak może nas w ogóle
wspierać w sytuacjach kryzysowych?
Śmiech, zwłaszcza wspólnotowy, jest jednym
z najistotniejszych czynników poprawiania jakości życia w czasach kryzysów. Pozwala odreagować napięcie i stres, walczyć z nudą, na przykład
związaną z przymusową izolacją, sprowadzać
do absurdu i wyśmiewać niezrozumiałą rzeczywistość, by oczyścić się z „czarnych myśli”, od-
36
W YW I A D
wracać uwagę od zagrożenia. Technika śmiania
się z tego, co niezrozumiałe i w związku z tym
niebezpieczne, była wykorzystywana wielokrotnie
do celów edukacyjnych. Na przykład pionierem
literatury dla dzieci, w której z humorem porusza się poważne tematy, był Theodor Seuss Geisel
(1905–1991) – znany jako Dr. Seuss, autor zabawnych, klasycznych czytanek, które sam ilustrował.
Proponował swym czytelnikom wiele poważnych
tematów, między innymi: wyścig zbrojeń, wojna,
rasizm czy faszyzm, a ogromna popularność jego
książek zaowocowała ich licznymi parafrazami,
także w postaci zaangażowanych filmów rysunkowych. Wszystkie one bywają wykorzystywane
przez nauczycieli i rodziców jako środki edukacji w wielu krajach. Także popularne baśnie braci
Grimm, w których śmierć przeplata się ze śmiechem, czytuje się, by wprowadzić dzieci do dialogu o trudnych sprawach. Oczywiście nie chodzi
tu o banalizację trudnych zagadnień i zastąpienie
dramatu śmiechem, lecz o znalezienie formy materiału edukacyjnego, który z jednej strony byłby
przyjazny dla dzieci, a z drugiej zawierał treści
ułatwiające przede wszystkim zrozumienie tego,
co się dzieje na świecie, choćby nawet nie były to
wydarzenia przyjemne.
Śmiech powiązany z empatią, dobrym smakiem i wyczuciem chwili może być nieocenionym źródłem dobrostanu w czasach społecznych
napięć, smutku, cierpienia i braku nadziei. Stąd
tak wielka obfitość i popularność karykatur,
memów i dowcipów związanych z pandemią oraz
jej społecznymi konsekwencjami. Ich twórcy oraz
udostępniający je w internecie doskonale zdają
sobie sprawę z ich wartości i społecznego znaczenia dla przetrwania trudnego okresu. Zresztą
sam też od początku pandemii doświadczyłem
większego niż zwykle zainteresowania moimi
publikacjami na temat śmiechu i uśmiechu udostępnianymi bezpłatnie na portalach społecznościowych, takich jak http://strefa.academia.edu.
Najwyraźniej w trudnych czasach ludzie realizują
R E F L E KS J E 4 / 2 0 2 0
naturalną potrzebę śmiechu, by oderwać się od
treści zatrważających i zasmucających, przeważających w mediach.
Jakie metody pracy (ze) śmiechem poleciłby
pan nauczycielom? Jak śmiechem mogą wzbogacić swój warsztat dydaktyczno-metodyczny?
Tu wszystko zależy od temperamentu nauczyciela oraz usposobienia podopiecznych. Po
pierwsze należy pamiętać, że szkoła i lekcja to nie
cyrk, więc śmiech nie może przeważać nad ich
podstawowymi funkcjami. Śmiech podczas zajęć,
zarówno tych klasycznych, jak i zdalnych, może
służyć jako wprowadzenie, środek rozluźnienia
atmosfery, przerywnik, by rozdzielić poszczególne etapy lekcji i tematu, czynnik oczyszczający
nastrój, na przykład gdy zdarzyło się coś przykrego
i zapadło kłopotliwe milczenie, lub zakończenie
– jako „przyjemny efekt na pożegnanie”. Niektórzy będą dobrze się czuć, opowiadając dowcip lub
prosząc, by zrobił to ktoś bardziej kompetentny,
na przykład „klasowy błazen”. Inni wykorzystają
powszechnie dostępne karykatury, filmiki, żarty
słowne. Ważne jest, by nic nie odbywało się na
siłę, to znaczy aby osoby niepotrafiące i nielubiące się śmiać, nie kompromitowały się przed
uczniami, uciekając się do zabawnych środków,
z których wcześniej nigdy nie korzystały. Czasem
dobrze jest potrenować z bliskimi i przyjaciółmi,
którzy wprost powiedzą o efektach przygotowań
do takiej „operacji”. Nawet jeśli coś pójdzie nie
tak, dobrze jest zachować dystans do siebie i potrafić śmiać się z innymi z własnych potknięć
i gaf. Proponuję rozważyć wzbogacenie swej pedagogii o techniki zaproponowane przez Roberta
K. Lewisa: rozpoczynaj lekcję z humorem; każdego dnia napisz na tablicy dowcip lub narysuj
coś zabawnego; zachęcaj uczniów, by zawieszali
na ścianach zabawne plakaty; dyktuj uczniom za-
W YW I A D
bawne dowcipy i cytaty, a następnie wykorzystuj
je podczas dyskusji; rozładowuj poważną atmosferę na zebraniach kadry; zachęcaj uczniów, by
gromadzili i przynosili do klasy nowe dowcipy.
Istnieje wiele wartościowych opracowań
metodycznych dotyczących poszczególnych
przedmiotów, w których doświadczeni nauczyciele wskazują środki i formy zabawnej pracy
na lekcji. Zapraszam między innymi do lektury
przewodnika bibliograficznego, który zamieściłem w Śmiechu w edukacji.
Przemysław Grzybowski
Doktor habilitowany, profesor UKW, wykładowca
w Katedrze Pedagogiki Ogólnej i Porównawczej
Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
Zainteresowania naukowe: edukacja międzykulturowa,
tanatopedagogika, edukacja w środowiskach
defaworyzowanych, śmiech w edukacji. Koordynator
„Międzyszkolnika” Forum Młodych Pedagogów przy
Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN. Opiekun
Akademickiego Centrum Wolontariatu UKW.
Esperantysta i wolontariusz ruchu doktorów klaunów.
Autor publikacji: Edukacja europejska – od wielokulturowości
ku międzykulturowości (2009); Edukacja międzykulturowa –
konteksty. Od tożsamości po język międzynarodowy (2011);
Edukacja międzykulturowa – przewodnik. Pojęcia, literatura,
adresy (2011); Doktor klaun! Od terapii śmiechem
po edukację międzykulturową (2012); Śmiech w edukacji.
Od szkolnej wspólnoty śmiechu po edukację międzykulturową
(2015); Morycek w szkole. Żydowskie dowcipy o edukacji,
w dialogu międzykulturowym (2016); Śmiech życia i śmierci.
Od osobistych historii po edukację do pamięci o okupacji,
gettach i obozach koncentracyjnych (2019).
R E F L E KS J E 4 / 2 0 2 0
37