Academia.eduAcademia.edu

Widzieć.Działać. Kilka uwag o współczuciu

2012, Wyostrzyć wzrok. J.M. Coetzee: sztuka, świat i polityka, A.R. Burzyńska, W. Rapior (red.)

Rozdział książki "Wyostrzyć wzrok. J.M. Coetzee: sztuka, świat i polityka", A.R. Burzyńska, W. Rapior (red.)

Widzieć. Działać. Kilka uwag o współczuciu Waldemar Rapior Nie łudź się, życie naprawdę jest walką. Wszyscy walczą ze wszystkimi, i to bez przerwy. Nawet w tym pokoju, w tej chwili. Chyba nie zaprzeczysz? Alan Aberdeen, Zapiski ze złego roku W komentarzu pod artykułem Black Man’s Killing in Georgia Eludes Spotlight internetowego wydania „New York Timesa” użytkownik CMC daje radę redakcji. Proponuje, aby NYT otworzył nowy dział: „strzelaniny”. Każdego dnia policyjne księgi aresztowań miałyby być przedrukowywane w kolumnach: biali na białym tle, czarni na czarnym, a pomiędzy — każde użycie broni palnej przez (i wobec) i białych, i czarnych. CMC pyta, dlaczego wiadomością, gorącym newsem, nie jest zabójstwo białego przez białego lub czarnego przez czarnego? Protestuje: tematem powinna być każda bezsensowna śmierć w Ameryce, a nie tylko ta, której ofiara i sprawca różnią się kolorem skóry1. Weźmy teraz trzy fotografie Tylera Hicksa zrobione 12 listopada 2001 roku w Bagram w Afganistanie. Pierwsza — ciało rannego żołnierza talibów w chmurze pyłu ciągnięte jest za rękę po polnej drodze; druga — żołnierz, schwytane w pułapkę zwierzę, kieruje wzrok na krąg lokalnych sił sprzymierzonych; trzecia — napięte mięśnie z wymierzonym w niego gotowym do strzału kałasznikowem. Fotografie egzekucji, przedrukowane na pierwszej stronie specjalnego dodatku „New York Timesa”, A Nation Challenged, uderzają. Scott Malcomson: „nie zapomnę tego tryptyku”2. Fotografie te nie wywołały jednak takich 1 2 http://www.nytimes.com/2012/04/26/us/spotlight-eludes-blackyouths-killing-in-georgia.html?pagewanted=all (30 kwietnia 2012). http://www.generationsend.com/page6/page6.html (24 kwietnia 2012). 259 260 protestów, jak w Polsce zdjęcie leżącego na tylnym siedzeniu daewoo prince martwego ciała Waldemara Milewicza. Fotografię opublikował „Super Express”. Wizerunek zwłok reportera na jedynce bulwarówki spowodował wybuch oburzenia publiczności, czytelników i dziennikarzy. Tabu: to, co zakazane, święte. Reakcje na obrazy zabójstwa człowieka są wyrazem formowania się tabu: zabójstwo w ogóle; zabójstwo osoby z naszego kręgu kulturowego; tylko publiczna prezentacja zabójstwa? Naszym powszechnym obowiązkiem jest usuwanie cierpienia. „Gdyby nadal obowiązywało dawne znaczenie tego słowa, zgodnie z którym bycie twardym polega na znoszeniu bólu, a nie zadawaniu go, może zastanowilibyśmy się dwa razy, nim zaczęlibyśmy grubiańsko przedkładać wydajność nad współczucie” pisze Tony Judt 3. Współczesne cele życiowe — bogacenie się, lukratywna posada. Ale bez współczucia nie moglibyśmy się bogacić. W kontaktach z innymi ufamy, że żadna ze stron nie przeprowadzi brutalnego ataku. Unikamy przemocy, a nawet nie myślimy o jej użyciu. Nie możemy się obejść bez współczucia. Saul Kripke: „nie współczujemy innym dlatego, że przypisujemy im ból; a raczej przypisujemy innym ból dlatego, że im współczujemy”4. Moja postawa wobec cierpienia, wzorzec reakcji na cierpienie, nie pochodzi z przekonania, że ktoś cierpi, lecz ze zdolności do postawienia się w czyjejś sytuacji. Należy zatem odwrócić optykę — nie: patrzymy i współczujemy, ale: współczujemy — stawiamy się w położeniu odczuwającego ból i dostrzegamy cierpienie. Co nie oznacza, że współczucie jest w głowie patrzącego, a rzeczywistość jest jego projekcją. Raczej nasza postawa umożliwia nam postawienie się w położeniu cierpiącego. Współczucie jest tutaj rozumiane jako postawa, 3 4 T. Judt, Źle ma się kraj. Rozprawa o naszych współczesnych bolączkach, przeł. P. Lipszyc, Wołowiec 2011, s. 46. S.A. Kripke, Wittgenstein o regułach i języku prywatnym, przeł. K Posłajko, L. Wroński, Warszawa 2007, s. 223. stosunek do świata i sposób nań reagowania, która kształtuje się w danym środowisku. Tabu powstaje w bezpośrednim kontakcie z otoczeniem. Stale jesteśmy wystawieni na strumienie symboliczne. Podobnie jak dyskurs przez sposób opisu oraz formę organizacji języka konstruuje wiedzę i praktykę, tak widok cudzego cierpienia i przemocy organizuje charakter doświadczenia emocjonalnego, a tym samym naszą postawę wobec świata, w którym żyjemy. Mieczysław Porębski podkreślał: dyskurs nie uczy, jak patrzeć na rzeczy, ale jak je czytać. To nie jest to samo. Dlatego programy awangard ubrane w słowa to jedno, a to, co zdarzyło się im po drodze, to drugie. Nie tyle hasła, ile styl awangardy, „prostota, bezpretensjonalność, przychylność życia, ciekawość” — w reklamach, żurnalach, radioodbiornikach, krzesłach, stołach, formuje naszą współczesność5. To, w jaki sposób nasz system nerwowy wchodzi w kontakt z rzeczywistością, tworzy zależności między sposobem obrazowania a mentalnością. Czy wiedza o torturach w Abu Ghraib wywołałyby podobne reakcje, jak zdjęcia piramidy z nagich ciał, mężczyzn z powykręcanymi tułowiami, rękami, nogami, genitaliami; zakapturzonych ludzi podłączonych drutem do prądu? Patrzenie na cudze cierpienie kształtuje naszą wrażliwość. Gdy Susan Sontag przywołuje siedemnaście akwarel Jacques’a Callota z 1633 roku, przedstawiających gwałty na ludności cywilnej dokonane przez francuskie oddziały w Lotaryngii; gdy pojawiają się nowe tematy: cierpienia zwykłych ludzi zadawane przez zwycięskie armie albo ranni robotnicy w fabrykach; gdy wspomina Goyę i jego serię osiemdziesięciu trzech rycin z początku XIX wieku Okropności wojny; gdy przywołuje wojnę domową w Hiszpanii jako pierwszą dokumentowaną przez zawodową armię fotografów, jako tę, która za pośrednictwem prasy codziennej docierała natychmiast do czytelników; 5 M. Porębski, Krytycy i sztuka, Kraków 2004, s. 289. 261 262 gdy przywołuje wojnę w Wietnamie, pierwszą pokazaną, dzień po dniu, w kolorze i w ruchu za pomocą kamer i odbiorników telewizyjnych, przedstawia, prócz sposobów obrazowania cierpienia, nowy standard reagowania na cierpienie. Cierpieniu należy położyć kres, to rzecz godna ubolewania. Dociera ono do naszych domów bezpośrednio, jest pokazane, a nie zasugerowane i dotyczy wszystkich ludzi, nie tylko żołnierzy, wrogów, cudzoziemców. Cierpienie nie jest postrzegane jako środek do celu, nie nabiera znaczenia, gdyż osoba doznająca bólu uczestniczy w czymś większym od siebie, zbawieniu lub reprodukcji narodu albo państwa. Sontag: „Bycie widzem nieszczęść nawiedzających inne kraje jest jednym z najbardziej charakterystycznych przeżyć współczesności”6. Doznajemy cudzego cierpienia w środowisku medialnym; nie twarzą w twarz, lecz za pośrednictwem ekranu. Obrazy — w szerokim rozumieniu — są dziś częścią rzeczywistości, nie tyle przenoszą to, co nieobecne, ile tworzą wizualny krajobraz. Badania Pfaua i innych7, dotyczące wpływu na zachowanie i emocje odbiorców newsów prasowych przedstawiających ofiary wojny w Iraku, potwierdzają: tekst opatrzony obrazem budził większe emocje; zniechęcał też do poparcia obecności armii amerykańskiej w Iraku. Obrazy wojny mogą szokować, muszą więc przejść test, przez agencje prasowe w Stanach Zjednoczonych określany „testem stołu śniadaniowego” — rodziny zgromadzonej przy śniadaniu, oglądającej wiadomości. Badania McKinleya i Fahmy8 pokazały jednak, że studenci dziennikarstwa nie zmieniają swoich postaw politycznych ani zachowania 6 7 8 S. Sontag, Widok cudzego cierpienia, przeł. S. Magala, Kraków 2010. M. Pfau, M. Haigh, A. Fifrick, D. Holi, M. Martin, The effects of print news photographs of the casualties of war, „Journalism & Mass Communication Quarterly” nr 1/2006, s. 150–168. Ch.J. McKinley, S. Fahmy, Passing the „Breakfast Test”: Exploring the Effects of Varying Degrees of Graphicness of War Photography in the New Media Environment, „Visual Communication Quarterly” nr 11/2011, s. 70–83. ze względu na stopień realizmu i drastyczności zdjęć. Zmieniał się jednak ich nastrój. Mamy powody, by jak nigdy nie wierzyć wizerunkom. Ale one wciąż nas nawiedzają, a ich widok nie daje spokoju. Zapadają w pamięć. Psują dobre samopoczucie. Obrazów cierpienia nie można ocenzurować — test śniadaniowy pochodzi z innej epoki. Informacje nie tylko docierają z telewizora w kuchni, ale są dostępne on-line za pośrednictwem internetowych portali, forum, YouTube’a, telefonów komórkowych. W latach sześćdziesiątych XX wieku przemysł ciężki wyznaczał kontekst dla obrazowania, w latach dziewięćdziesiątych tegoż wieku — przemysł usługowy. Współcześnie tym kontekstem jest przemysł dzielenia się: już nie relacja producent–konsument ani DIY (Do-It-Yourself), który mimo wszystko wyraźnie rozdzielał to, co profesjonalne od tego, co amatorskie, ale DIWO (Do-It-With-Others), co-design, crowdsourcing9, mikrokredyty (Kickstarter, IndieGOGO), dealer-chic, f-factor, fab-lab, zdjęcia-rzeczy10. Obrazy żyją własnym życiem: zdjęcia przekształcane są w postery, te z kolei w komiksy, filmy, 9 10 Do - It-With- Other s — „zróbmy to razem”, czyli dzielmy się pomysłami; spotykajmy się, na przykład na obiady i wymieniajmy się przepisami, przynośmy własne produkty; produkujmy swoje własne wzornictwo przemysłowe, własny dizajn; aby to zrobić, wystarczy otworzyć komputer i wejść na strony: Ponoko, Threadless, Quirky. Co - design to podejście do projektowania, które, w przeciwieństwie do tradycyjnego sposobu myślenia o dizajnie, polega na współpracy, dzieleniu się wiedzą, kompetencjami, zaangażowaniem pomiędzy interesariuszami projektu w ramach grup projektowych (design teams). Crowdsourcing — czerpanie wiedzy, pomysłów i idei od konsumentów, gdyż każde działanie konsumenta może okazać się wzorotwórcze, zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/Crowdsourcing (24 kwietnia 2012). Dealer- chic: polowanie na okazje było zawsze częścią marketingu i częścią życia konsumenta, ale teraz jest czymś więcej niż tylko oszczędnością: jest źródłem statusu, a dzielenie się ofertami i okazjami jest najważniejszą częścią dealer-chic, zob. http://trendwatching. com/trends/dealerchic/ (24 kwietnia 2012). F-fac tor : każdy z nas szuka podpowiedzi przed podjęciem decyzji: gdzie pojechać na wakacje, jaką kupić lodówkę, gdzie zaprosić kogoś ważnego na kolację. Facebook, na którym użytkownicy spędzają miesięcznie 700 miliardów minut, jest narzędziem służącym do dyskusji 263 264 rzeźby, figurki kolekcjonerskie, animacje, te znów w zdjęcia, wideo i plakaty. Cierpienie w formie audio-wideo-tekstowej jest przesyłane niezwłocznie, często bez pośrednictwa dziennikarzy, historyków, stacji telewizyjnych. Nigdy nie jest tak, że sposób postrzegania jest określony jedynie przez sposób obrazowania. Zarządzanie swoją biografią, odzwierciedlone w idei self-designu — projektowaniu nie tyle świata zewnętrznego, ile radzenia sobie z tym, jak ten świat projektuje mnie11, jest jednym z najbardziej charakterystycznych dla współczesności procesów. Ma ono zarówno historyczne, jak i pragmatyczne podstawy. Historyczne, gdyż życie emocjonalne społeczeństw przekształca się wraz z upływem czasu; pragmatyczne, ponieważ jednostka wytwarzająca swoją biografię dokonuje wyborów, które kształtują też życie innych istot (ludzi, zwierząt), a również organizacji (państwa, korporacji). Nie tylko kalkulacja i wolna wola, ale i wrażliwość pozwalają nam kształtować życie. Wrażliwość systemu nerwowego nie jest czymś stałym. Zmienia się wraz z otoczeniem, a ono wymaga dziś skupienia uwagi: prowadzenie samochodu, przeżywanie spektaklu 11 o zakupach i usługach. Podobnie jak guzik „like”, zob. http://trendwatching.com/trends/ffactor/ (24 kwietnia 2012). Fab - lab: trzy najważniejsze cechy fablabów (medialabów, thinklabów, futurelabów): po pierwsze, rozbiórka na części pierwsze mediów i technologii, po drugie, kultura otwartości i etos wymiany informacji i wiedzy, po trzecie, otwarty proces współpracy, bez sztywnych hierarchii i podziałów dyscyplinarnych, zob. Medialab. Instrukcja obsługi, red. M. Filiciak, A. Tarkowski, A. Jałosińska, Chrzelice 2011 oraz http:// www.polityka.pl/nauka/technika/1511702,1,neil-gershenfeld-jakzrobic-prawie-wszystko.read (24 kwietnia 2012). Zdję cia - r ze c z y to obiekty — newsy, klipy, fotografie tabloidowe, strony tytułowe — które stworzono poprzez modyfikację rzeczywistości, a ich główne zadanie nie polega na przedstawianiu tego, co nieobecne, ale przykuciu uwagi, zaabsorbowaniu, budzeniu zainteresowania. B. Groys, Self-Design and Aesthetic Responsibility, @ http://www.eflux.com/journal/self-design-and-aesthetic-responsibility/ (24 kwietnia 2012). teatralnego, praca przed ekranem komputera lub oglądanie telewizji wymaga usunięcia tła, wszystkiego tego, co zbędne przy wykonywaniu tych czynności. W drugiej połowie XIX wieku uwaga stała się nowym zagadnieniem, aspektem w modernizacji podmiotowości12. Podobnie samokontrola; pojawiła się w trakcie długiego procesu, w którym środki przemocy i możliwość ich użycia zostały zmonopolizowane przez państwo. System prawny oraz społeczeństwo demokratyczne regulują sposób użycia środków przemocy. Przemoc jest środkiem ostatecznym, możliwym do zastosowania po wyczerpaniu wszystkich innych rozwiązań. Okrucieństwo zostaje potępione, nieuzasadnione stosowanie przemocy — uznane za skandaliczne. W Europie zakazuje się stosowania kary śmierci, tortur, poprawia się bytowanie więźniów. Wojna, tradycyjny mechanizm prowadzenia polityki, zostaje zastąpiony dyplomacją. Europejczycy w ogóle nie myślą o stosunkach międzynarodowych w kategoriach militarnych. Polityka to raczej sztuka zawierania i podtrzymywania pokoju, tworzenia więzi13. Idee romantycznej miłości — związku dwojga ludzi powiązanych namiętnością, wyzwolonych z instytucjonalnego nacisku rodziny i tradycji — ale też sposoby identyfikacji wizerunku: od 1876 roku stosowanie fotografii przez francuską policję, od 1882 roku antropometryczny rysopis (pomiar kostnych twarzy), od początku XX wieku rejestracja odcisków palców, stają się technikami wytwarzania koherentnego „ja”14. Fotografia odegrała w tym procesie niebagatelną rolę: uczyniła widocznymi nasze ubrania, gesty, twarze, zachowania. „Zdjęcia zmuszały ludzkich aktorów do dostrzeżenia istotności rzeczy”, tym samym dostarczyły naocznego dowodu, że „zarządzanie obiektami 12 13 14 J. Crary, Zawieszenie percepcji. Uwaga, spektakl i kultura nowoczesna, przeł. Ł. Zaremba, I. Kurz, Warszawa 2009. T. Judt, Zapomniany wiek dwudziesty. Retrospekcje, przeł. P. Marczewski, Warszawa 2011. Zob. Historia życia prywatnego, t. IV: Od rewolucji francuskiej do I wojny światowej, red. M. Perrot, przekład zbiorowy, Warszawa 2006. 265 266 materialnymi stanowi istotny środek wpływania na los, genealogię i szanse życiowe”15. W latach 1924–1927 Elton Mayo przeprowadził badania pracownic w fabryce Hawthorne Works. Ustanowił on dyskursywną ciągłość między rodziną a miejscem pracy. Jak zdradziła jedna z kobiet, jej niechęć do kierownika był pochodną niechęci do teściowej. Wnosiła więzi rodzinne do miejsca pracy. Wszystko to stało się podstawą teorii zarządzania, a menedżer, aby zwiększyć efektywność pracy, powinien wysłuchać pracownika, zrozumieć go i uspokoić. Językowe narzędzia psychoanalizy, literatury poradnikowej, porad w prasie i przemysłu farmaceutycznego oraz komercjalizacja tego języka w przedsiębiorstwie, potem w centrum handlowym („klient ma zawsze rację”, „o gustach się nie dyskutuje”, to dwa hasła obrazujące, że reakcja na produkt jest ostateczną instancją potwierdzającą tożsamość16) i w Internecie — urzeczowienie i tekstualizacja osobowości, gustu i opinii na serwisach społecznościowych, są technikami kontroli afektów17. Posiadanie emocji, czyli ich kontrolowanie, a nie poddawanie się im, są częścią „ja”, tak jak poszczególne części ciała: noga, oko, mózg. Mówimy „moja noga”, „moja ręka”, „moje emocje”. Nie oznacza to, że ujarzmiliśmy irracjonalną siłę — emocje, ale że afekty mniej są przesycone fantazjami, zostały wpisane w domenę zjawisk mierzalnych, dających się kontrolować. Widok cudzego cierpienia wyzwala emocje, lecz są one stonowane. Sposoby obrazowania nie tyle wyzwalają w nas nasze najlepsze bądź najgorsze cechy, ile komercjalizują wizję świata. To ona budzi reakcje. Obrazy przyzwyczajają nas do tej 15 16 17 R. Drozdowski, M. Krajewski, Za fotografię! W stronę radykalnego programu socjologii wizualnej, Warszawa 2010, s. 183. Zob. C. Campbell, Kupuję, więc wiem, że jestem: metafizyczne podstawy nowoczesnego konsumeryzmu, przeł. M. Brzozowska-Brywczyńska, „Kultura Popularna” nr 4/2006. Zob. E. Illouz, Uczucia w dobie kapitalizmu, przeł. S. Siembierowicz, Warszawa 2010. wizji, nastawiają do niej: odrzucamy ją lub akceptujemy. Nie przedkładają racjonalnej argumentacji. Nie ustanawiają zgodności przedstawienia z rzeczywistością. Uwrażliwiają na aspekty świata, wzbudzają do nich niechęć lub aprobatę. Przesyłając zdjęcia, domowej roboty mikrowideo, linki i obrazy-slogany, komunikujemy nastroje. Oglądanie i uczestniczenie, również medialne, w tych samych zdarzeniach — od oburzenia na sprawców mordu psa, przez udział w festiwalu lub koncercie, po protesty na placu Tahir w Egipcie — jest formą porozumienia. Nie poprzez rozmowę, lecz odczuwanie tych samych emocji i nabywanie wspólnego rodzaju wrażliwości. Jednostka kontrolująca swoje emocje, samodzielna i racjonalna, to koncepcja stosunkowo nowa, sięgająca czasów Oświecenia. Jest prowincjonalna, ograniczona historycznie i przestrzennie. Jednak do koncepcji racjonalnej, opanowanej i samoświadomej osoby należy dodać aspekt związany z wrażliwością. Dotyczy on współczucia. Współcześnie gęste sieci komunikacyjne sprawiają, że pewien typ wrażliwości się upowszechnia. Naszym ogólnym układem przetrwania staje się cała ludzkość, już nie plemię albo państwo. Deklaracja Praw Człowieka z 1948 roku nadaje jednostce prawa ograniczające wszechmoc państwa. Nasz zachodni sposób myślenia i działania jest zorganizowany na tych prawach — żyjemy podług nich, wryły się w naszą pamięć zbiorową. Obrazy cierpienia cyrkulują w tym samym obiegu, co obrazy globu, obrazy globalnego reportażu, obrazy ludzi zaangażowanych w działania na rzecz społeczności globalnej, obrazy fauny i flory, miejsc i ludzi z całego świata. Ekonomia widzialności ma swój awers i rewers — obrazy cierpienia organizują debatę, chociażby wymianę plików ze zdjęciami lub linkami, przyciągają uwagę. Z drugiej strony — zakrywa to, co nie znalazło się na obrazach, co jest nie dość kontrowersyjne, unikatowe, niespotykane. Ekonomia widzialności funkcjonuje po obu stronach obrazu: tych, którzy patrzą i tych, 267 268 na których kieruje się wzrok. Mats Utas, antropolog kultury, wspomina, że każda kobieta spośród uchodźców z Sierra Leone, z którymi rozmawiał w Liberii, przyznała, że była zgwałcona. Był to najłatwiejszy sposób otrzymania pomocy od organizacji humanitarnych18. Media, organizacje pomocowe i międzynarodowa społeczność kierują uwagę na nadużycia seksualne, co powoduje z jednej strony zwiększenie liczby programów zapobiegających wykorzystywaniu seksualnemu, z drugiej zakrywa inne nadużycia i braki: system zdrowotny, partycypację w życiu publicznym, naukę umiejętności gospodarowania i organizowania życia ekonomicznego na mała skalę19. Aby współczucie nie było bezsilne, aby nie było tylko usprawiedliwieniem moralnym, musimy coś zrobić. Współczując, łączymy się z innymi, ale działając, łączymy ich z nami. Weźmy ulotki ze zdjęciami chorych na białaczkę dzieci, numerem konta bankowego i prośbą o przekazanie 1 procent podatku wrzucane do skrzynek pocztowych albo organizacje rzecznicze i świadczące usługi, w rodzaju Slavery Footprint 20, Voiceless21 czy War Child22, które za pomocą kreskówkowych wizualizacji pokazują, ile niewolniczej pracy trzeba wykonać, abyś mógł chodzić w swoich butach, ale też co zrobić, aby poprawić warunki życia hodowanych w industrialnych fermach kurcząt. 18 19 20 21 22 Według raportów ONZ i SustainAbility, ogólnoświatowy sektor non profit, z obrotem ponad 1 bln dolarów, mógłby znaleźć się na ósmej pozycji w rankingu największych gospodarek świata. W 1993 roku Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju zidentyfikował 50 tys. NGO na całym świecie. W 2001 roku w Stanach Zjednoczonych wielkość całkowitą sektora pozarządowego oszacowano na 1,4 mln organizacji, z przychodami prawie 680 mld dolarów i z około 11,7 mln pracowników; zob. M. Yaziji, J. Doh, Organizacje pozarządowe a korporacje, przeł. M. Morel, Warszawa 2011 oraz L. Polman, Karwana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej, przeł. E. Jusewicz-Kalter, Wołowiec 2011. J. Berger, O patrzeniu, przeł. S. Sikora, Warszawa 1999, s. 55–59. Zob. http://slaveryfootprint.org (24 kwietnia 2012). Zob. http://www.voiceless.org.au (24 kwietnia 2012). Zob. http://www.warchild.org.uk (24 kwietnia 2012). Uwrażliwienie na cierpienie stało się częścią naszej natury. Współczucie nie jest doznaniem czysto emocjonalnym23 — współczujemy, lecz wiemy, że tym ludziom należy pomóc. Co trzeba zrobić? Z pewnością nie grzebać w pamięci, by wyciągnąć właściwą normę postępowania, ale widzieć. John Berger zauważa, że zazwyczaj mamy do czynienia z „podwójnym gwałtem sfotografowanej chwili”: odpolitycznia się to, co na zdjęciu, gdyż fotografia staje się „świadectwem powszechnej kondycji ludzkiej”. To, co widzimy, przeraża nas; oskarżenie pada na wszystkich — wszyscy jesteśmy winni wojen, grabieży, człowiek jako gatunek jest winny — czyli nie oskarżamy nikogo24. Walka uciśnionych nie jest jednak walką o abstrakcyjne idee praw człowieka. Jest codzienną walką o przetrwanie. Okupacja ulic przeciwko dominacji rynku nad demokracją (ostatnio Puerta del Sol w Madrycie, Wall Street w Nowym Jorku) wyraża to samo. Nie potrzebujemy ogólnych idei. Potrzebujemy konkretnych rozwiązań. Badania Banku Światowego z 1999 roku pokazują, że biedni ludzie w rozwijających się krajach policję postrzegają jako 23 24 Tadeusz Różewicz, Spłakane Supermocarstwo: „Supermocarstwo jest sentymentalne / czułostkowe współczujące […] nawet ulewa nie była w stanie ukryć łez wzruszenia Busha […] potem odbył się bankiet / zjedzono 3 tysiące kilogramów wołowiny”. Cierpienie zawłaszczane jest nie tylko przez przemysł inforozrywkowy, lecz również przez biurokrację oraz sądownictwo. Staje się wówczas stereotypowym obrazem, argumentem w sprawie; pełni funkcję ozdobną, aby przekaz był bardziej dramatyczny, aby przystawał do odpowiedniej okazji. Żołnierze, którzy byli narażeni na kontakt z pomarańczowym czynnikiem, herbicydem stosowanym przez armię amerykańską w celu wyniszczenia dżungli w czasie wojny w Wietnamie, rzekomo nieszkodliwym dla ludzi i zwierząt, często chorowali na raka. Sprawa trafiła na wokandę. Pomimo że sędzia wykonał gest pełnego zrozumienia dla cierpienia zarówno byłych żołnierzy, jak i ich rodzin, nie miało ono statusu dowodu. Cierpienie musiało zostać przełożone na neutralny język nauki, aby było wysłuchane przez sąd. Ofiary musiały przenieść cierpienie z ciała na papier, zob. M. Herzfeld, Antropologia. Praktykowanie teorii w kulturze i społeczeństwie, przeł. M.M. Piechaczek, Kraków 2004, s. 301–330. 269 270 skorumpowaną i brutalną. Nie zgłaszają się na policję, nie proszą jej o interwencję. Gary Haugen i Victor Boutros piszą: ludzi, którzy otrzymują wynagrodzenie w granicach 1–2 dolarów dziennie, nie stać na płacenie podatków, tym bardziej na opłacenie adwokata. W Stanach Zjednoczonych na 749 mieszkańców przypada jeden prawnik, w Zambii jeden na 25 667 osób, a w Kambodży — jeden na 22 402. Według Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju w Indiach każdy milion osób obsługiwany jest przez 11 sędziów. W indyjskich sądach zalega około 30 milionów spraw. Średni czas oczekiwania na ich rozwiązanie — 15 lat. Kraje te nie potrzebują praw człowieka, ale sprawnie funkcjonującego systemu sprawiedliwości, dobrze wyszkolonej i wyposażonej lokalnej policji, adwokatów i sędziów, budynków i pomieszczeń do przeprowadzenia postępowania sądowego. Kraje bogate powinny wspierać te państwa, które nie tylko deklarują stosowanie prawa, ale egzekwują je i reformują system prawny. Powinny też współpracować z władzą lokalną. Przykładowo, International Justice Mission (IJM) wybiera określony obszar geograficzny i skupia się na jednym, oczywistym przejawie przemocy, np. przemocy seksualnej wobec dzieci. Następnie, przypadek za przypadkiem, sprawa za sprawą, wraz z lokalnymi urzędnikami, policjantami i sędziami, rozkładają je na czynniki pierwsze. Przekazują kompetencje, wspólnie wytwarzają rozwiązania. W Cebu na Filipinach, po dwuletniej współpracy IJM z władzą lokalną, o 70 procent spadło wykorzystywanie dzieci w komercyjnym handlu seksualnym25. Znamy liczne świadectwa nadużyć seksualnych. Często nie znamy prostych faktów: ile osób skrzywdzono, kim są te osoby, kto tego dokonał. W grudniu 2010 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję 1960, która wzywa do ulepszenia gromadze- 25 G. Haugen, V. Boutros, And Justice for All Enforcing Human Rights for the World’s Poor, @ http://www.foreignaffairs.com/articles/66210/gary-haugen-and-victor-boutros/and-justice-for-all (24 kwietnia 2012). nia i analizy danych o wypadkach, trendach i wzorcach gwałtów i innych form przemocy seksualnej26. Aby coś rozpoznać, należy to zobaczyć, odróżnić od tła, ale żeby działać, należy wyjaśnić i zrozumieć w szerszym kontekście lub dysponować narracją, która dostarcza punktów odniesienia dla działania. Wniosek: trzeba widzieć, ale też trzeba rozumieć. Tak jak prawa człowieka, tak awersja do przemocy i współczucie drzemią uśpione w zbiorowej pamięci społeczeństw zachodnich. Współczucie należy zacząć egzekwować. Niesienie pomocy, gdziekolwiek, zależy od potrzeb, okoliczności politycznych, zasobów. Jest to spontaniczny akt uśmierzenia cierpienia innych, ale też akt sprawiedliwości. Poryw serca — zróbmy coś z cierpieniem, którego jesteśmy świadkami! — jest spontaniczny, lecz to, jak minimalizujemy cierpienie, powinno być zaplanowanym, przemyślanym i racjonalnym działaniem. Najpierw dobroduszny idealizm, potem zimny racjonalizm. Nie na odwrót, zawsze w tej kolejności i zawsze w dwóch ruchach: pierwszy wyzwala spontaniczną intencję, drugi — racjonalny dobór środków realizacji intencji. Intencja pozostaje czysta, działanie sprawiedliwe. Jaki sposób obrazowania tworzy i wzmacnia wzór reakcji na cierpienie: współczuj, racjonalnie działaj? Blood and Honey: A Balkan War Journal27 Rona Haviva rozpoczyna się wspomnieniem fotografa: „w 1991 roku usłyszałem o ruchu wyzwoleńczym w kraju zwanym Jugosławia. Za wiele o nim nie wiedziałem”. Zdjęcia pokazują krajobraz i architekturę, informują o fryzurach, jakie nosi się w danym kraju, lecz 26 27 A. Peterman, D. K. Cohen, T. Palermo, A. H. Green, Rape Reporting During War Why the Numbers Don’t Mean What You Think They Do, @ http://www.foreignaffairs.com/articles/68008/amber-peterman-darakay-cohen-tia-palermo-and-amelia-hoover-gree/rape-reporting-during-war? (24 kwietnia 2012). Zob. http://photoarts.com/haviv/bosnia/test.html oraz http://www. ronhaviv.com/index.php#mi=1&pt=0&pi=15&s=0&p=-1&a=0&at=0 (24 kwietnia 2012). 271 272 również pokazują kości, łopatki i linię kręgosłupa wychudzonych ciał mężczyzn, spalone dachy domów, bezradne twarze kobiet. Haviv umieszcza zdjęcia w kontekście innych fotografii, ale też słów, nagrań audio i wideo. Tworzy internetowy pamiętnik wojny. W 2000 roku Haviv wydaje książkę ze zdjęciami z byłej Jugosławii. Na stronie internetowej US Holocaust Memorial Museum opowiada o tym, co to znaczy być świadkiem wojny28. Wreszcie wystawy: w 2000 roku Nowy Jork, potem Sarajewo, Skopje, Londyn, Belgrad, Belfast, Daytona Beach i Dubrownik. Zdjęcia za pomocą różnych mediów docierają do różnych ludzi. HAITI: 12 January 2010 składa się z trzyminutowego filmu: najpierw pojawiają się podstawowe informacje dotyczące trzęsienia ziemi, potem zdjęcia z podkładem dźwiękowym — wiadomości telewizyjnych, odgłosów ulicy. Film kończy się apelem o wsparcie Partners In Health. Obrazy opowiadają historię po trzęsieniu ziemi, dają możliwość działania. Ale upublicznienie wizerunków cierpienia w Haiti to też szesnaście plakatów ze zdjęciami Haviva i esejem Simona Winchestera o wymiarach 600 na 825 mm, każdy zwinięty w kostkę. Narrację tworzy plakat wymagający od użytkownika jego rozwinięcia oraz umieszczone na plakacie zdjęcia w relacji do słów. Alfredo Jaar był oburzony sposobem prezentacji światu zbrodni w Rwandzie. Wczoraj, pisze, odkryto trzydzieści pięć tysięcy ciał w wodach rzeki Kagera, więc pytam: trzydzieści pięć tysięcy ciał i tylko pięć linijek tekstu na siódmej stronie? Dlatego w The Rwanda Project: 1994–2000 przedstawia masakrę w kontekście. Przestrzeń galerii — zdjęcia lotnicze lokalizują, gdzie dokonano zbrodni. Główną rolę gra wywiad z Guetete Emeritą, która na własne oczy widziała, jak jej mąż i syn zostali zamordowani. Podświetlany tekst oznajmia: w ciągu pięciu miesięcy 1994 roku prawie milion Rwandyjczyków, w większości Tutsi, 28 Zob. http://www.ushmm.org/genocide/take_action/gallery/portrait/haviv (24 kwietnia 2012). systematycznie została zamordowana, a cały świat przyglądał się ludobójstwu z bliska. Na ścianie wisi zdjęcie z 1998 roku. To oczy Guetete Emerity. Na stole leży góra 35-milimetrowych slajdów ze zdjęciem oczu Guetete Emerity. Jaar kładzie na stół szkło powiększające. Każdy może podejść, wziąć do ręki slajd, spojrzeć; intymnie, oko w oko. Odnotowanie faktu: 35 tysięcy osób zostało zamordowanych. Identyfikacja z osobą: redukcja skali do pojedynczego przypadku. Jaar nie szokuje, ale pozwala spojrzeć w oczy i oczami Guetete Emerity. Zrozumieć jej cierpienie i zrozumieć cierpienie, na które musiała patrzeć. Cierpienia, którego tysiące kobiet, mężczyzn i dzieci było świadkami. Oczy Guetete Emerity przedstawiają doświadczenie indywidualne, ale i wielu osób. W 1994 roku na ulicach europejskich miast Jaar umieścił citylighty z czarnymi, ułożonymi jeden pod drugim, słowami „Rwanda” na białym tle. Litery są blisko siebie, jedna obok drugiej. Rodzaj czcionki powoduje, że mam wrażenie, jakby litery zlewały się ze sobą, jakby każda z liter tworzyła linię pionową, jakby „Rwanda” się rozpadała na poszczególne powtarzające się litery, co tworzy bezsensowną całość, jednocześnie pozostając w doskonałym porządku. Kosztem czytelności tekstu Jaar sugeruje naszą obojętność: patrzymy, ale nie widzimy. Ale Rwanda na ulicach europejskich miast nie daje się zapomnieć. W 1998 roku, w akcji zatytułowanej Dar, w centrum Sztokholmu rozdawano czerwone tekturowe pudełka. Na wewnętrznych ściankach pudełka znajdowały się cztery wersje jednego zdjęcia: dwóch czarnoskórych chłopców w Rwandzie obejmujących się ramionami, stojących tyłem do widza. Na pozostałych dwóch ściankach znajdowała się informacja z numerem telefonu do organizacji Lekarze bez Granic, pomagającej ludziom w Rwandzie. Projekt Jaara jest odpowiedzią na prezentacje cierpienia przez media — tworzy kontekst dla obrazów. Przestają one być już tylko kolejnym dokumentem zbrodni, ale są częścią narracji o tej zbrodni wpisanej w życie społeczeństw europejskich. 273 274 LaToya Ruby Frazier: razem z mamą wzięłyśmy materac. Położyłyśmy go pod ścianą. Przerobiłyśmy sypialnię na studio fotograficzne. Nastawiłam światło, włączyłam aparat, puściłam muzykę. Otworzyłyśmy piwo i zaczęłyśmy robić zdjęcia. Czasem naśladowałyśmy jedna drugą, a z czasem zaczęłyśmy opowiadać historie, których z powodów osobistych nie byłyśmy w stanie opowiadać, nie stojąc przed kamerą. Fotografkę wychowywała babcia. W latach osiemdziesiątych XX wieku jej matka trafiła do więzienia za posiadanie cracku i jego zażywanie. Jej rodzina, wraz z wieloma czarnoskórymi imigrantami, przywędrowała do Braddock w Pensylwanii, gdy potentat stalowy Andrew Carnegie otworzył swoją pierwszą stalownię. W latach siedemdziesiątych XX wieku stalownia została zamknięta. Restauracje, teatr, sklepy z meblami także. Liczba ludności spadła o 90 procent, z 20 tysięcy do 2,5 tysiąca dzisiaj. W latach osiemdziesiątych zaczęto tam nadużywać narkotyków na wielką skalę. Frazier opowiada, że w jej domu nie było albumów rodzinnych, nie rozmawiało się o przeszłości, nie wiedziała, kim był jej dziadek. Od szesnastego roku życia zaczęła z aparatem fotograficznym w ręce chodzić z matką, Ruby, do barów, do znajomych. Fotografowała też babcię. Jest wykształconą fotografką, jej mama nie, ale matka mówiła jej: zrób zdjęcie jak biorę crack. Właśnie wtedy odkryła, że mama jest w pełni świadoma siły fotografii. LaToya Ruby Frazier tworzy opowieść międzypokoleniową: babcia (1925–2009), matka (ur. 1959), córka (ur. 1982). To też prywatna historia relacji między córką a matką. To, na koniec, opowieść świadka o upadku miasta, chorobach powodowanych przez stalownię, fali nadużywania narkotyków. LaToya urodziła się w Braddock, tam mieszka. To, o czym opowiada z matką, jest przez nie przeżyte. Zdjęcia są surowe, czasem nieostre, nie ma tu komponowanych scen, estetyzowania. Widać zmarszczki babci, matki, córki; zmarszczki domu: ścian, stołu, kuchenki gazowej, zmarszczki miasta: odpadający tynk, połamane drzewa, spróchniałe płoty. To samo w filmach zrobionych przez nią i jej matkę. Obie stają się podmiotem i przedmiotem zdjęć, podmiotem indywidualnym i podmiotem zbiorowym — świadkiem przekształceń, które zaszły w Braddock 29. Potrzebujemy obrazowania, które byłoby równie skomplikowane jak życie. Współczucie zrównuje wszystkie istoty, wzmacnia, być może iluzoryczną, wiarę w nasze wspólne człowieczeństwo. Sprawiedliwość natomiast pozwala określić, jak działać, jak rozdzielać pomoc, jakie inicjatywy wspierać. Ważne jest osadzenie znaków w życiu, indywidualnym i zbiorowym. Nie nowa forma realizmu: cuchnąca bielizna na ramionach robotnika w Brazylii albo kałuża gęstej krwi na białych kafelkach szpitalnych. Znaki nie obwieszczają: „Znaczę to, co znaczę!”. Aby znaczyły, muszą być osadzone w życiu: obraz jest namacalny (współczucie) i abstrakcyjny (sprawiedliwość) — opowiada. Reprezentacje Jaara, Haviva, LaToi i Ruby przedstawiają rzeczywistość, ale też pobudzają emocjonalnie. Stają się rzeczami (np. plakaty ze zdjęciami Haviva, pudełko Jaara) — nie tyle przenoszą fotograficzny obraz, ile zwracają na siebie uwagę. Bilboard „Rwanda” nie pokazuje rzeczywistości, ale wpisuje „Rwandę” w środowisko wizualne. Staje się częścią pamięci, zbiorowej i indywidualnej. Wreszcie, nie tylko przedstawiają — „tak było”, ale tworzą narrację. Dwie cechy narracji to: hierarchiczność (podkreślenie niektórych informacji i ich ocena) oraz następstwo temporalne pełniące funkcję referencyjną30. Jaar poświęca Rwandzie sześć lat (1994–2000); Haviv fotografował wojnę na Bałkanach przez dziesięć lat. LaToya i Ruby wychowały się i żyją w Braddock. Nie moralizują; robią to, co Arundhati Roy. Pisarka odkłada Joyce’a i Nabokova i zastępuje beletrystykę raportami 29 30 Zob. http://www.themorningnews.org/gallery/the-notion-of-family oraz http://www.latoyarubyfrazier.com @ (10 kwietnia 2012). H. Ulatowska, O.G. Streit, Kilka uwag o znaczeniu badań nad afazją dla teorii narracji, przeł. A. Kinecka, B. Zakrzewski, współpr. J. Kordys, G. Grochowski, „Teksty Drugie” nr 1–2/2011, s. 183–189. 275 276 na temat systemów odwadniania i nawadniania, filmami dokumentalnymi, mapami, pytaniami o powody budowania tam i ich funkcjonowania. Nie odkłada skrzynki z narzędziami pisarza. Zapisuje kartki papieru zdaniami, czasem odtwarza, czasem wytwarza opowieść, aby pokazać skutki wysiedlenia całych miast pod budowę tamy Sardar Sarovar31. Jaar i Haviv, LaToya i Ruby nie wytwarzają estetycznego dystansu, lecz wykorzystują dostępne środki artystyczne i reporterskie, aby wpisać obrazy w życie. Ani Jaar, ani Haviv, ani LaToya, ani Ruby, ani też widz nie są zewnętrznym arbitrem. Są uczestnikami życia. Opowieść, również powieściowa, nie jest fikcją, nie rozgrywa się między biegunami prawda–kłamstwo, obiektywne–subiektywne. Jest formą, dzięki której prawda może przemówić. Cierpienia nie da się usunąć z życia ludzkiego. Idzie o sposób jego przeżywania, zarówno cierpienia własnego, jak i doświadczania cierpienia cudzego. Słuchając opowieści, zawieszamy poglądy, oddajemy się biegowi narracji. Po to, aby zrozumieć innych, aby zrozumieć siebie: włączamy wówczas czas opowieści w narrację naszej biografii, naszego życia. Otwieramy serca, aby widzieć; widzimy, więc działamy. 31 A. Roy, Algebra bezgranicznej sprawiedliwości, przeł. J. Grzegorczyk, Poznań 2005, s. 46–109. Wyostrzyć wzrok Wyostrzyć wzrok J.M. Coetzee: Sztuka, świat i polityka redakcja Anna R. Burzyńska, Waldemar Rapior Fundacja Malta | Wydawnictwo Homini Poznań–Kraków 2012 Copyright © Fundacja Malta Wydanie I Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Koordynacja projektu, współpraca redakcyjna: Joanna Pańczak Korekta: Joanna Targoń Projekt okładki: Knockoutdesign / www.knockoutdesign.eu Projekt typograficzny i łamanie: Marianna Cielecka Wydawcy: Fundacja Malta ul. Św. Marcin 80/82, 61-809 Poznań [email protected] www.malta-festival.pl Wydawnictwo Homini ul. Piwna 5/1 30-527 Kraków [email protected] www.homini.com.pl ISBN Homini 978-83-934202-2-3 ISBN Fundacja Malta 978-83-63521-04-2 Druk i oprawa: Drukarnia GS, ul. Zabłocie 43, 30-701 Kraków Jednym z tych wzorców jest mistrz Tołstoj, a na przeciw­ nym biegunie stoi mistrz Dostojewski. Naśladując ich, stajemy się lepszymi artystami; „lepszymi” nie znaczy tu „sprawniejszymi”, lecz bardziej etycznymi. Ci dwaj unicestwiają w nas mniej czyste pretensje; wyostrzają nam wzrok i wzmacniają rękę. Zapiski ze złego roku, zapisek zamykający książkę 9 Wstęp 17 I Dobrowolna nieprzejrzystość. O działaniu i zabieraniu głosu Z Derekiem Attridge’em rozmawiają 19 Paweł Mościcki i Waldemar Rapior Połączyć odrębne światy. Co potrafi literatura? 33 Z Przemysławem Czaplińskim rozmawia Waldemar Rapior Wstyd i ambiwalencja 53 Z Lukiem Percevalem rozmawia Thomas Irmer Zupełnie rozbieżne prawdy 61 Z Kornélem Mundruczó rozmawia Andrea Rádai Nie ma siły, która ludzi w anioły przemieni. O utopii, ideach i inżynierii społecznej 69 Z Jerzym Szackim rozmawia Waldemar Rapior Życie poniżej równika 85 Z Krzysztofem Warlikowskim rozmawia Piotr Gruszczyński Jak to w końcu jest być nietoperzem? O umyśle, rozumie i otwieraniu serca 97 Z Andrzejem Klawiterem rozmawia Waldemar Rapior Czułość jest zagrożeniem 113 Z Mają Kleczewską rozmawia Dorota Semenowicz Bardzo mała narracja. O widoku cudzego cierpienia, dyskretnym oporze i materialności 121 Z Markiem Krajewskim rozmawia Waldemar Rapior Zwykły człowiek 135 Z Nicholasem Lensem rozmawia Dorota Semenowicz Słuchać inaczej, myśleć inaczej. Bach, Beethoven, współczesność 145 Z Krzysztofem Moraczewskim rozmawia Waldemar Rapior 173 II 175 Wprowadzenie 179 Wojtek Ziemilski [Z punktu widzenia przedmiotów lirycznych] 179 186 Maciej Kurak J.M. Coetzee: O rywalizacji 186 J.M. Coetzee: O pochodzeniu państwa 189 J.M. Coetzee: O Machiavellim 193 197 Mikołaj Długosz J.M. Coetzee: Pocałunek 197 J.M. Coetzee: O ciele 200 204 Dominika Knapik J.M. Coetzee: O ciele 204 212 Irina de Vlaam-Popova J.M. Coetzee: O turystyce 212 Gdziekolwiek pojedziesz, i tak znajdziesz się po drugiej stronie ulicy 222 230 Wojciech Puś J.M. Coetzee: O inteligentnym projekcie 230 243 III Jedna głowa, wiele głosów 245 Anna R. Burzyńska Widzieć. Działać. Kilka uwag o współczuciu 259 Waldemar Rapior Coetzee / Beckett 277 Tomasz Wiśniewski 291 IV On i jego człowiek 293 John Maxwell Coetzee Biogramy 305 Nota wydawcy 309 Linie prowadzące 311